• Nie Znaleziono Wyników

Aukcje książek to jedna z form handlu księgarskiego odnosząca się w pierwszej ko-lejności do książek używanych, ale tą drogą sprzedawane były także zapasy księgarskie w wypadku likwidacji księgarni lub mniej „chodliwe” tytuły, które zbyt długo zalegały w ma-gazynach. Za ojczyznę licytacji książkowych uważa się Holandię. Pierwsza w pełni udoku-mentowana aukcja odbyła się w Lejdzie w lipcu 1599 r., za sprawą Ludwika Elzewira. Jej przedmiotem był liczący około 1600 woluminów księgozbiór Philipsa van Marnixa van St.

Aldegonde, humanisty i byłego burmistrza Antwerpii, który z powodów religijnych przeniósł się do Holandii. Aukcje szybko zdobyły dużą popularność w tym kraju i poza Lejdą prze-prowadzano je w wielu innych miastach, w tym w Amsterdamie, Hadze, Rotterdamie, Utre-chcie1. Dopiero po zakończeniu wojny trzydziestoletniej ta forma handlu książkami zaczęła być wykorzystywana w innych krajach europejskich, w tym w Danii (Kopenhaga od 1654 r.), Niemczech (Helmstedt od 1659 r.), Anglii (Londyn od 1676), Francji (Paryż od 1699).

Pierwsza udokumentowana aukcja książek w Ameryce odbyła się w 1713 r. w Bostonie2. Na ziemiach polskich licytacje książek pojawiły się stosunkowo wcześnie. Stało się tak za sprawą Gdańska, gdzie po raz pierwszy sięgnięto po aukcję w wypadku sprzedaży książek w 1672 r., pozbywając się tą drogą księgozbioru po zmarłym rok wcześniej Jaku-bie Zetzke, pastorze przy kościele NMP. Do końca XVII stulecia w mieście nad Motławą zorganizowanych zostało jeszcze nie mniej niż 45 aukcji. Na początku następnego wieku w ślad za Gdańskiem poszły kolejne miasta Prus Królewskich: Toruń, w którym pierwszą aukcję zorganizowano w 1716, Elbląg (1717) i Malbork (1718). Aż do 1761 r. aukcje ksią-żek przeprowadzane były tylko w prowincji pruskiej, a intensywność ich organizowania wcale nie była mała. W zależności od wielkości i tradycji ośrodka, zanim doszło do pierw-szej aukcji poza Prusami Królewskimi, w Gdańsku przeprowadzonych zostało już trochę ponad 200 wyprzedaży, w Toruniu niemal 40, w Elblągu 21, a w Malborku 4. Warszawa dołączyła do wymienionych miast w pierwszych dniach stycznia 1761 r. licytacją dubletów z Biblioteki Załuskich. W pozostałych miastach dawnej Rzeczypospolitej licytacje, których

1 O. S. Lankhorst, Dutch Book Auctions in the Seventeenth and Eighteenth Centuries, [W:]Under the hammer: Book auctions since the seventeenth century, R. Myers, M. Harris, G. Mandelbrote (eds). London 2001, s. 65, 67.

2 G. L. McKay, Auctions, [W:] Encyclopedia of library and information science, A. Kent, H. Lancour (eds), vol. 2.

New York, London 1969, s. 88-90; The Oxford Companion to the Book, M. F. Suarez, H. R. Woudhuysen (eds), vol. 2. Oxford 2010, s. 544.

przedmiotem były tylko – lub głównie – książki pojawiły się dopiero w ostatnim dziesięcio-leciu XVIII w., i to często już w innej sytuacji politycznej (np. Lwów – 1790 r.)3.

Aukcja jako forma handlu podlegała pewnym regulacjom prawnym, a jej przygoto-wanie i przeprowadzenie wymagało sporego zachodu, czego ślady pozostały do dziś w materiale źródłowym. Po uzyskaniu zbioru książek do sprzedaży sposobem „kto da więcej” lub skompletowaniu w tym celu partii książek, w wielu ośrodkach należało uzy-skać zgodę na przeprowadzenie aukcji i uiścić wymagane opłaty. Dalej książki trzeba było odpowiednio spisać i opisać w postaci katalogu aukcyjnego. Ze względu na cenzurę w niektórych miastach regulaminy aukcyjne zawierały dokładne wskazówki odnośnie niezbędnych elementów opisu katalogowego. Wymagano, aby był to spis drukowany, co zresztą nie było bez znaczenia dla reklamy przedsięwzięcia. Dużą wagę przywiązywano też do innych środków promocji, jak obwieszczenia (rękopiśmienne bądź drukowane) rozwieszane w najbardziej ruchliwych punktach danego miasta, a wraz z pojawieniem się prasy – umieszczenie ogłoszenia na łamach pism publikowanych nie tylko w ośrodku, w którym miała się odbyć aukcja. Nośnikiem informacji o aukcjach w środowiskach nimi najbardziej zainteresowanych była także korespondencja. Przebieg samej licytacji rów-nież jest udokumentowany w postaci rozliczeń poaukcyjnych, rachunków wystawianych osobom zainteresowanym, czy wymiany korespondencji między zlecającymi kupno a ich pośrednikami. O aukcji świadczą też same książki na niej wystawiane, które trafiały do rąk nowych właścicieli4.

Z wymienionych tu różnego rodzaju materiałów, będących obecnie źródłem do od-tworzenia wtórnego rynku książek, do naszych czasów dotrwała tylko część. Zdarza się, że dla jednego z ośrodków, w których organizowane były aukcje mamy bogatszy zestaw źródeł, a nawet w wypadku konkretnych licytacji – jedne są dokumentowane przez liczne, dobrze zachowane przekazy, o innych pozostała tylko pojedyncza wzmianka. Wszystkie interesujące mnie dokumenty, ze względu na ich naturę, znajdują się obecnie w zbiorach specjalnych bibliotek naukowych i w archiwach. Jednym z nich są katalogi aukcyjne, źró-dło niezwykle istotne, gdy interesują nas aukcje książek. Są to przede wszystkim spisy drukowane, choć sporadycznie trafiały się rękopiśmienne i takich kilka także w wypadku licytacji na ziemiach polskich się zachowało. Już sporo informacji o organizowanej aukcji dają strony tytułowe katalogów, dzięki którym możemy się dowiedzieć: jakiego rodzaju zbiór był licytowany, do kogo należał, kim był właściciel, gdzie i kiedy odbyła się aukcja, w jakich godzinach, a czasami nawet kto ją przeprowadzał. O pełnej ofercie aukcyjnej dowiadujemy się natomiast z zamieszczonego w katalogu wykazu książek drukowanych, rękopisów, map, atlasów i innych rzeczy przeznaczonych na sprzedaż (np. wizerunki sławnych osób, widoki miast, numizmaty, przyrządy matematyczne, astronomiczne, in-strumenty chirurgiczne i inne).

3 I. Imańska, Per medium auctionis. Aukcje książek w Rzeczypospolitej (XVII-XVIII w.),Toruń 2013, zob. Tabele 1-7, w których wykazane zostały znane dotąd licytacje książek odbywające się na ziemiach polskich do końca XVIII w.

4 Więcej o zasadach organizacji aukcji książek w Polsce w XVII-XVIII w. i ich reklamie zob. ibidem, s. 172-187 i 309-321.

Wśród katalogów aukcyjnych szczególnie interesujące są katalogi interfoliowane, w któ-rych na niezadrukowanych kartach w trakcie aukcji wpisywane były nazwiska nabywców wraz z cenami końcowymi wylicytowanych książek. Są to ważne, ale rzadkie przekazy mówiące o środowisku uczestników aukcji i o wartości rynkowej poszczególnych tytułów.

Dziś wiemy o sześciu takich spisach dotyczących licytacji w Gdańsku, Toruniu i Elblągu, z kompletnymi lub częściowymi zapisami5.

Druk katalogów aukcyjnych powierzano najczęściej miejscowym tłoczniom i tylko w wyjątkowych przypadkach wychodziły spod pras warsztatów drukarskich w sąsied-nich miastach (np. gdy w Malborku nie było drukarni korzystano z usług jednej z oficyn gdańskich). Od strony typograficznej nie były to publikacje wyszukane. Tłoczono je prze-ważnie w formacie „czwórki” lub „ósemki”, na gorszym gatunkowo papierze, bez ilustra-cji. Na ich wyposażenie graficzne składały się jedynie drobne ozdobniki drzeworytowe i winiety umieszczane najczęściej na karcie tytułowej, na stronie rozpoczynającej spis pozycji przeznaczonych do sprzedaży lub na jego końcu. Były to typowe druki użytkowe, niczym zewnętrznie się nie wyróżniające, tłoczone dość oszczędnie, ponieważ koszt druku i oprawy ponosiły osoby zlecające aukcję. Ich objętość zależała od wielkości oferty: raz były to broszurki liczące kilkadziesiąt stron (od 20-30), innym razem woluminy przekra-czające 500 stron, a nawet 700 stron6. Tych ostatnich było oczywiście zdecydowanie mniej. One jednak ze względu na objętość są bardziej zauważalne. Dziś w bibliotekach katalogi o niewielkiej objętości bardzo często występują w klockach introligatorskich, których twórcami byli poprzedni właściciele dla wygody łączący te niepozorne broszurki wspólną oprawą. Obecnie katalogi bibliotek rejestrują stosunkowo niewiele tych druków.

To trochę dziwi, gdyż zgodnie ze znanymi nam przepisami regulującymi przebieg licytacji książkowych w polskich miastach, istniał obowiązek ich tworzenia i to w wersji drukowa-nej. Stosowanie się do tych zaleceń potwierdzają zresztą anonse prasowe, w których informowano u kogo można otrzymać taki spis. Wiemy też, że drukowane były wcale w nie małym nakładzie, od 300 do 500 i w wyjątkowych przypadkach ponad pół tysiąca egzemplarzy7. Nasuwa się pytanie: co wpływa na taki stan rzeczy. Jedna z przyczyn leży zapewne w samych charakterze tych druków. Katalogi to wydawnictwa typowo użytkowe, mające do spełnienia konkretne zadania związane z aukcją i wraz z jej zakończeniem praktycznie rola katalogów się kończyła. Można zauważyć taką prawidłowość, że im ob-szerniejszy był spis i rejestrował bardziej wartościowy zbiór, czasem monotematyczny, to szansa, że przetrwał do naszych czasów jest większa. Takie katalogi budziły po pro-stu większe zainteresowanie ówczesnych bibliofilów i kolekcjonerów, dla których były wskazówką do kompletowania ich własnych kolekcji. Dlatego perspektywy przetrwania katalogów były nierówne.

5 Zachowały się po dwa katalogi interfoliowane dla każdego z wymienionych miast. Katalogi toruńskie dokumentują aukcje z 1722 i 1728 r., elbląskie z 1748 i 1751 r., a gdańskie z 1727 i 1790. Pełne opisy bibliograficzne tych katalogów wraz z obecną lokalizacją zob. I. Imańska, Per medium auctionis…, s. 385-408, poz.: 26, 30, 31, 51, 92 i 133 (zestawienie katalogów aukcyjnych).

6 Ibidem, s. 188-191.

7 Ibidem, s. 219-220.

Ustaliłam, że na ziemiach polskich od 1672 r. do końca XVIII stulecia przeprowadzo-nych zostało co najmniej 690 licytacji, których przedmiotem były książki. Dokumentują je obecnie 162 katalogi aukcyjne (157 drukowanych, 5 rękopiśmiennych), co stanowi zale-dwie 23, 5% wszystkich znanych nam aukcji dla badanego okresu. Większość przecho-wywana jest w polskich bibliotekach, kilkanaście znaleźć możemy w różnych bibliotekach europejskich, co najmniej 30 to jedyne znane nam egzemplarze. Taki procent zachowa-nia katalogów nie jest czymś wyjątkowym w skali europejskiej. Kwerendy mające na celu rejestrację tych wydawnictw w innych krajach dają podobne wyniki. Najbardziej zaawan-sowane prace od kilku dziesięcioleci prowadzone są w Holandii, a od końca ubiegłego stulecia także we Francji i w Niemczech. W wypadku aukcji holenderskich na przykład badacze dysponują katalogami od 15% do około 20% przypadków8.

Biorąc pod uwagę kłopoty z dotarciem do tych publikacji, warto by poświęcić im nieco więcej uwagi, tym bardziej, że katalogi aukcyjne mogą być i są wykorzystywane także jako bardzo ważny przekaz źródłowy nie tylko do poznania aukcji książek. Umożliwiają nadto zrekonstruowanie biblioteki prywatnej, gdyż gros przeprowadzanych licytacji to były licytacje konkretnych kolekcji prywatnych. W polskich warunkach, prócz kilku wyjątków z końca XVIII w., katalogi aukcyjne to jedyny rodzaj drukowanego katalogu bibliotecznego, ponieważ nie było u nas w zwyczaju, by właściciel biblioteki zlecił opublikowanie jej spisu (wyjątki to drukowany w Lipsku w 1755 r. katalog biblioteki księcia Józefa Aleksandra Jabłonowskiego w opracowaniu Friedricha Witzleba i wydany w Gdańsku w 1771 r. spis książek należących do generała-majora Jakuba Eggersa9). Są zatem katalogi inwentarzami poszczególnych bibliotek prywatnych. Nad rękopiśmiennymi inwentarzami mają tę prze-wagę, że opis bibliograficzny zawartych w nich pozycji jest zdecydowanie dokładniejszy.

Trzeba jednak pamiętać, że nie muszą zawierać całego księgozbioru, gdyż na sprzedaż, z różnych powodów, mogła zostać przeznaczona tylko jego część. Druga sprawa, którą należy wziąć pod uwagę związana jest z ówczesnymi praktykami aukcyjnymi. Zdarzało się, że przeprowadzający aukcję mieszali kolekcje, dodając do podstawowego zbioru pozostałości z poprzednich licytacji lub inny niewielki księgozbiór. Dlatego z ostrożnością należy podchodzić do dodatków umieszczanych na końcu katalogu. Katalogi aukcyjne mogą być też wykorzystane do odtworzenia i przestudiowania asortymentu księgarskiego w sytuacji, gdy pod młotek licytatora trafiały zasoby księgarni. W jednym i drugim wypadku generalnie wystawiane na licytacje książki sporo mówią pośrednio o aktywności księgar-skiej, o kształtowaniu się rynku książki w Polsce, o przenikaniu do Polski nowych prądów.

Z braku kompletnych bibliografii rejestrujących dawną produkcję wydawniczą, mogą być również pomocne w poznaniu produkcji drukarskiej w minionych stuleciach10.

8 Jest to uzależnione od badanego okresu lub ośrodka, np. dla licytacji odbywających się w Holandii w XVII i XVIII w. zachowana liczba katalogów stanowi ok. 20% wszystkich aukcji w tym czasie tam przeprowadzonych. Por.

O. Lankhorst, Les ventes de livres en Hollande et leurs catalogues (XVIIe-XVIIIe siècles) ,[W:] Les ventes de livres et leurs catalogues XVIIe-XXe siècle, A. Charon, E. Parinet (eds). Paris 2000, s. 15.

9 Są to:[J. A. Jabłonowski], Bibliotheca Jablonoviana. Leipzig 1755 i [J.Eggers], Bibliothèque militaire du General-Major d’Eggers. Danzic 1771.

10 W Polsce wprawdzie nie prowadzi się centralnych projektów ewidencjonujących katalogi aukcyjne, ale mamy kilka bibliografii je rejestrujących. Są to z reguły wykazy wszelkich katalogów księgarskich (których katalog aukcyjny

Prowadzone przeze mnie badania dotyczące aukcji książek w dawnej Polsce zostały też częściowo wzbogacone o informacje zawarte w książkach będących przedmiotem poszczególnych licytacji. Część z nich przetrwała do naszych czasów, a o tym, że trafiły do kolejnego właściciela właśnie drogą aukcji świadczą poczynione przez niego notatki, gdyż niektórzy kolekcjonerzy mieli zwyczaj nanoszenia na książki informacji o sposobie i miejscu ich nabycia. Dotarcie do takich egzemplarzy zawierających zapiski informujące o tym, że zostały wystawione i kupione na licytacji jest bardzo ważne. Mimo że, jak wyżej wspomniałam, sposób organizacji aukcji powodował, że powinno pozostać po niej sporo źródeł, to jednak wiele z tych dokumentów z różnych powodów nie przetrwało do naszych czasów. Dlatego istotny jest każdy ślad, na który udaje się nam natrafić. Występujące na książkach zapiski świadczące, o tym, że zostały one nabyte na licytacji mogą być dowo-dem na jej przeprowadzenie, a do tego informują, choć fragmentarycznie, o uczestnikach zorganizowanego przedsięwzięcia. Jest to o tyle ważne, że w odróżnieniu od wielu krajów europejskich nie zachowały się u nas protokoły obrazujące przebieg aukcji z odnotowanymi nazwiskami nabywców i końcowymi cenami. Częściowo mogą je zastąpić wspomniane wyżej katalogi interfoliowane. Mówią jeszcze o popularności danego przedsięwzięcia, po-kazują jak się książki przemieszczały, jak zmieniały właścicieli, jaki był stosunek czytelni-ków z okresu staropolskiego do książek. Są jeszcze jednym źródłem do poznania związ-ków łączących Rzeczpospolitą z ośrodkami zagranicznymi. Umieszczona przez nabywcę danego tytułu notka o jego cenie jest ważną wskazówką o zmieniających się modach, gustach czytelniczych. Wartość znalezionych zapisek i innych znaków własnościowych szczególnie zyskuje, gdy możemy je skonfrontować z innymi dostępnymi źródłami. Wyko-rzystanie jednak tego materiału jest bardzo ograniczone i wiąże się w dużym stopniu ze stanem zaawansowania badań proweniencyjnych prowadzonych w polskich bibliotekach11.

jest rodzajem), katalogów bibliotek i innych spisów książek (np. inwentarzy). Wszystkie jednak powstały jakiś czas temu i są obecnie niekompletne lub mają inne wady. Na przykład w opublikowanej w 1975 r. Bibliografii katalogów księgarskich wydanych w Polsce do końca XVIII w. (Warszawa 1975), opracowanej przez Jadwigę Rudnicką, odnotowanych zostało 980 katalogów, z czego 174 to drukowane katalogi aukcyjne. Zestawienie J. Rudnickiej zawiera też lokalizację spisanych katalogów, którą udało się ustalić dla 112 druków, głównie na podstawie prowadzonego przez Bibliotekę Narodową centralnego katalogu starych druków. Powstała ponad 40 lat temu bibliografia ma obecnie liczne braki. Chodzi nie tylko o to, że nasza wiedza o aukcjach w dawnej Polsce już się zdecydowanie pogłębiła, ale przez minione lata biblioteki, porządkując swe zbiory, ujawniły wśród nich także katalogi aukcyjne, również kartkowy katalog Biblioteki Narodowej rejestruje obecnie w swoich zbiorach znacznie więcej tych druków niż w chwili powstawania zestawienia. Ponadto lokalizacja podawana przez Rudnicką ogranicza się tylko do polskich bibliotek. Wiele do wiedzy o katalogach aukcyjnych nie wnosi zestawienie dokonane przez Urszulę Paszkiewicz Bibliografia inwentarzy i katalogów księgozbiorów polskich i założonych w Polsce do 1939 r. (cz. 1-2, Warszawa 1990). W tym wypadku katalogi aukcyjne zostały uwzględnione, gdy licytacji podlegał księgozbiór prywatny (w części drugiej) lub dublety z bibliotek publicznych (w części pierwszej). Autorka wzięła pod uwagę tylko katalogi drukowane. Zgodnie z tytułem pracy nie interesowały jej aukcje zbiorów nieokreślonej proweniencji (tzw. zbiorów anonimowych) i zasobów księgarskich. Nie jest to zatem w wypadku badań aukcji książek spis bogatszy od poprzedniego, a jego główną wadą jest niepodawanie lokalizacji wzmiankowanych katalogów.

11 O ważności i znaczeniu badań proweniencyjnych pisano już w Polsce sporo. Od początku badacze, w tym Kazimierz Piekarski, Bronisław Kocowski czy Maria Sipayłło, zwracali uwagę, na to, że ich celem powinno być nie tylko poznanie kolejnych właścicieli książek, ale szerzej – poznanie odziaływania książki na społeczeństwo.

Zastanawiano się też nad tym, w których bibliotekach jest większy sens prowadzenia takich badań oraz jak powinny być dokumentowane ich efekty, aby umożliwić wszechstronne wykorzystanie owoców podejmowanych prac (zob. uwagi K. Piekarskiego na temat badań proweniencyjnych zawarte w recenzji książki R. Kotuli, Właściciele rękopisów i starodruków zbiorów wielkopolskich Z. Czarneckiego, mieszczących się obecnie

O znaczeniu badań proweniencyjnych dla poznania funkcjonowania wtórnego rynku książek mogłam się już przekonać w trakcie pisania pracy o aukcjach książek w Toruniu w XVIII w.12 Dla tego miasta warte przebadania wydawały się szczególnie zasoby starych druków Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej – Książnicy Kopernikańskiej, obecnej spad-kobierczyni dawnych toruńskich księgozbiorów, w tym dwóch zapoczątkowanych w XVI w.: biblioteki Toruńskiego Gimnazjum Akademickiego i kolekcji miejscowych rajców. Na-dzieję na znalezienie w Książnicy Kopernikańskiej materiału interesującego dla tematu stwarzał jeden z punktów regulaminu zatwierdzonego przez toruńską Radę miejską w 1718 r., który nakładał na organizatorów aukcji obowiązek przekazywania po jednej

„dobrej” książce, jak podkreślano w tekście przepisów, a czasowo nawet po dwie, naj-ważniejszym w mieście bibliotekom: gimnazjalnej i kancelarii Rady w celu „upamiętnienia wystawcy”13. Poza tym do tych bibliotek przez stulecia różnymi drogami trafiały książki z prywatnych kolekcji torunian. Badania proweniencyjne prowadzone w zasobie starych druków Książnicy Kopernikańskiej wykazały, że wspomniany punkt regulacji aukcyjnych nie był martwy. Obecnie w zbiorach Książnicy przechowywanych jest kilkadziesiąt publi-kacji z zamieszczonymi rękopiśmiennymi notatkami informującymi o takim właśnie po-chodzeniu nabytku. Wśród nich są także książki, które według zapisek rękopiśmiennych zakupiono na aukcjach odbywających się poza Toruniem, i po jakimś czasie dostały się w posiadanie biblioteki gimnazjalnej lub radzieckiej. W sumie odszukane książki nabyte zostały na 24 licytacjach przeprowadzonych w Toruniu w XVIII stuleciu, w tym aż dla 10 są jedynymi źródłami.

Podobnie jak w Toruniu, również w wypadku licytacji książkowych organizowanych w innych miastach Prus Królewskich istniał przepis, lub co najmniej zwyczaj, przekazy-wania po jednej książce do zbiorów najważniejszych książnic w mieście. W Gdańsku była to Bibliotheca Senatus Gedanensis, a darowane książki odnotowywane czasami były na kartach spisu zatytułowanego „Index librorum qui ex donatione, munificentia et liberalitate philomusorum Bibliothecae Magnifici et Amplissimi Senatus Gedanensis inserti sunt [In-deks ksiąg, które w wyniku daru, hojności, szczodrości Przyjaciół Muz zostały włączone do Biblioteki Wspaniałego i Najczcigodniejszego Senatu Gdańskiego]”14, w Elblągu – Bi-blioteka Gimnazjum Akademickiego. Potwierdzenie tego znajdujemy na kilku woluminach zachowanych z licytacji elbląskich z lat 30. i początku 40. XVIII w., gdy biblioteką

gimna-w „Bagimna-worovianum” gimna-we Lgimna-wogimna-wie, Lgimna-wógimna-w, Fundacja W. Bagimna-worogimna-wskiego 1928, str. XV, 139, 21 tablic, „Przegląd Biblioteczny” 1929, R. III, z. 3, s. 388-415; B. Kocowski, Zadania i metody badań proweniencyjnych w zakresie starych druków, „Przegląd Biblioteczny” 13, 1951, s. 72-84; M. Sipayłło, O metodzie badań proweniencyjnych starych druków, „Z badań nad polskimi księgozbiorami historycznymi”, Warszawa 1975, t. 1, s. 9-30). Trzeba pamiętać, że badania proweniencyjne nie są proste. Są to zajęcia pracochłonne, rozciągnięte w czasie i trudne, wymagające odpowiedniego przygotowania i doświadczenia oraz dużej precyzji. Nastręczają sporo kłopotów między innymi z poprawnym odczytywaniem i interpretacją zapisek. Włożonego trudu nie da się przecenić, gdyż informacje uzyskane z książek tą metodą przynoszą badaczom bardzo dużo wiadomości na temat konkretnego dzieła: jego właścicieli, stosunku do niego, lektury czy wreszcie sposobu nabycia, a nawet ceny. Różnorodność znajdowanych w książkach zapisek pozwala na wykorzystanie ich w bardzo wielu badaniach.

12 I. Imańska, Toruńskie aukcje książek w XVIII wieku, Toruń 2007.

13 B. Serczykowa, Pierwszy stały regulamin aukcji książek w Toruniu z 1718 roku. „Zeszyty Naukowe UMK w Toruniu. Nauka o Książce 4. Nauki Hum.-Społ.” z. 18, s. 27.

14 Księga ta przechowywana jest obecnie w zbiorach PAN Bibliotece Gdańskiej, sygn. Cat. Bibl. 1.

zjalną opiekował się ówczesny rektor szkoły Jerzy Daniel Seyler, który skrupulatnie odno-towywał fakt przekazywania książek na kartach przybyszowych poszczególnych dzieł15. Druga toruńska biblioteka naukowa, Biblioteka Uniwersytecka, ze względu na swój rodowód16, okazała się mniej zasobna w taki materiał źródłowy, ale i tu znalazło się kilka pozycji z licytacji toruńskich, głównie te, które wcześniej trafiły do księgozbiorów Jakuba Zablera i rodziny Sczanieckich z Nawry. Pierwszy z nich to przykład kolekcjonera, który na kupowanych książkach dokumentował czas i okoliczności ich nabywania. Żyjący w la-tach 1670-1753 Zabler był Węgrem z pochodzenia. Rodzinne strony opuścił z powodu prześladowań religijnych. W Toruniu znalazł zatrudnienie od 1718 r. w Gimnazjum Aka-demickim na stanowisku profesora. Wykładał języki klasyczne, starożytności antyczne, retorykę i poetykę. Był autorem wierszowanej kroniki szkoły i wybitnym poetą neołaciń-skim17. Podstawą jego księgozbioru, zapoczątkowanego w okresie studiów, były książki odziedziczone, do których dołożył dzieła kupowane między innymi na aukcjach w mia-stach, w których właśnie przebywał. Bibliotekę Zabler zapisał Zborowi Ewangelickiemu Staromiejskiemu. Obecnie 352 pozycje z tej kolekcji znajdują się w zbiorach Biblioteki

zjalną opiekował się ówczesny rektor szkoły Jerzy Daniel Seyler, który skrupulatnie odno-towywał fakt przekazywania książek na kartach przybyszowych poszczególnych dzieł15. Druga toruńska biblioteka naukowa, Biblioteka Uniwersytecka, ze względu na swój rodowód16, okazała się mniej zasobna w taki materiał źródłowy, ale i tu znalazło się kilka pozycji z licytacji toruńskich, głównie te, które wcześniej trafiły do księgozbiorów Jakuba Zablera i rodziny Sczanieckich z Nawry. Pierwszy z nich to przykład kolekcjonera, który na kupowanych książkach dokumentował czas i okoliczności ich nabywania. Żyjący w la-tach 1670-1753 Zabler był Węgrem z pochodzenia. Rodzinne strony opuścił z powodu prześladowań religijnych. W Toruniu znalazł zatrudnienie od 1718 r. w Gimnazjum Aka-demickim na stanowisku profesora. Wykładał języki klasyczne, starożytności antyczne, retorykę i poetykę. Był autorem wierszowanej kroniki szkoły i wybitnym poetą neołaciń-skim17. Podstawą jego księgozbioru, zapoczątkowanego w okresie studiów, były książki odziedziczone, do których dołożył dzieła kupowane między innymi na aukcjach w mia-stach, w których właśnie przebywał. Bibliotekę Zabler zapisał Zborowi Ewangelickiemu Staromiejskiemu. Obecnie 352 pozycje z tej kolekcji znajdują się w zbiorach Biblioteki