• Nie Znaleziono Wyników

W ybór utworów poetyckich

S. BUSZCZYŃSKI

Hej, do pracy Hej do pracy, razem d o pracy, w ciszy, w zgodzie, d ło n ią w dłoń!

M yśmy w olni, więc d o pracy, P rac a dziś to nasza broń!

P rzem oc n a s w yniszczyć chciała, kraj zm ieniła w g ru z ó w stos.

Ale żyje P olska cala,

póki w piersiach polskich głos.

J. N. JAROft

Rota górnośląska N a G órnym Śląsku żyw K ról-D uch, P iasto w sk i miecz obnażon,

M ocarny ziemią zachw iał ruch, Legł w ró g , piorunem rażo n ,

J u ż dla n as koniec mąk i trw ó g — T ak nam d opom óż Bóg!

H an iebny w ro g u , w a ra ci O d górnośląskiej ziemi.

Te nasze g rody, nasze w si O d w iek ów są polskim i.

Precz stąd, tyrani, precz nam z d ró g T ak nam dopom óż Bóg!

N ie będzie p ru sak tru ł nam dusz, Z rą k m u w ytrącim berło,

Tyś G órny Śląsku w o lny już, K oro n y polskiej berło.

O bw arujem y polski p ró g — T ak nam d opom óż Bóg!

Dzieci śląskie — Ojczyźnie M ały P olak — dziecię m łode, C óż ja Ci, O jczyzno, dam Za tw ą miłość, za sw o b o d ę,.

Kiedy ja nic nie m am sam ? M am serd u szk o kochające I te d ro b n e rączki drżące, G łów kę m ałą, oczek dwoje...

W szystko T w oje! w szystko T w oje G łów kę kształcę dla m ądrości, By się strzec od w szelkiej złości;

Niech mnie w ciąż d o czyfiu budzi I dla Ciebie i d la ludzi.

A p o świefcie choć szerokim Pilnie śledzić będę okiem, A by oczka me w idziały,

G dzie się kryje w ró g w ytrw ały.

Rączki w z n io sę hen do B oga, By o chraniał cię o d w ro g a , Aby mi u ro sły siły

I w p otrzebie b ro ń chwyciły.

A serd u sz k o chociaż małe, Niech pok o ch a T w o ją chw ałę, W szystkich braci niech pom ieści Słow em „ P o lsk a “ w ciąż się pieści.

M ały P olak, dziecię młode, W szystko to Ci P o lsk o dam Z a T w ą miłość, za sw obo dę, Więcej bow iem nie mam sam.

M. KONOPNICKA

Na Piastowym Śląsku

Ju ż nadszedł dzień, już błysnął dziw , z d aw n a przepow iadany,

z letarg u lud się przecknął żyw i w strz ą sn ą ł g ro b u ściany.

I poczuł ś lą z a k w żyłach krew , i poczuł now e siły

i zm artw ychw stania nucąc śpiew , p o d źw ig n ą ł się z m ogiły.

Śm iertelny znój to! K rw aw y trud!

W ysiłek niesłychany!' P o w iekach cały śląski lud Niemieckie rw ie kajdany!

W ojczyzny imię bierze chrzest, potężny chrzest dziejowy, I wie, że P olska — m atką jest a on-że ró d P iastow y.

JANINA ZABIERZEWSKA

Tętno Śląska

Słyszysz jak bije serce śląskiej ziemi, — Jak się w tym czarnym , naprężonym ciele, Życie przelew a, kipi, w re i pieni,

Ja k się szam oce, bulgoce i pali — W kleszczach żelaza, betonu i stali.

A w jęku syren

w tw ardych garściach tłoków w żelaznych piersiach

i żelaznych skroniach.

P ęd pracy dudni grzm otem siły w ali jak kilof w tw ardych robotniczych dłoniach —

B udujem y tw ierdzę, b astio n o b ronny Kładziem y fundam ent D la n as i potom nych —

D uch tw ó rc zy R ozw oju nasze żyw i tętno, P om nażam y w znoju D o b ro b y t i Piękno —

W znosim y b u d o w le — pęd nasz — w rz ą c a law a — A sercem gorącym

piszem y sw e p ra w a.

K re w w n a s-la w a w rz ąca kłębi się i p a l i ---M ierzym y sw e siły harto w n o ścią stali —

Słyszysz — jak bije serce śląskiej ziemi, Ja k życie tętni, kipi, w re i pieni — Ja k w z ra s ta mocy C zyn n ie u s ta ją c y ---Ja k się w ybija w prężnym pulsie P olski M ocny p u ls Śląska — rytmem przodującym .

B udujem y tw ierdzę — b astio n o b ro n n y — K ładziem y fundam ent D la n as i potom nych

J. TUWIM

(układ recylacji: H. Ładosz ,

przedruk z „Płomyka“')

Śląsk śpiew a I. (7) Słyszycie jak huczą młoty,

(2) T u rb in y turkotem w ark o czą?

(3) P rac u ją dniem i nocą, W re głuchy rytm roboty.

II. (4) D ym ią się b u re kominy, (5) Piece hutnicze płoną, (°) D u d n ią,, d u d n ią maszyny, (7) Ł u n ą (8) palenisk czerw oną

C zarn a z a sn u w a się w dal.

III. (9) Śląsk śpiew a!

( 10) G łos m a w ęgiel i stal:

(11) W trzew iach ziemi rytm tw ardy, (“ ) G łucho w a lą kilofy, oskardy, (“ ) Stuk uparty, łom ot w skały, (11) Ziemi hardej w y ry w a kaw ały.

(12) n a dół, (13) d o gó ry C14) do góry, (10) na d ó ł, (16) W g ró b sztolni ^

W m roczny padół.

(17) D ź w ig ają czarne, kam ienne plony L udzie podziem ni, śląskie pierony.

(1S) W indy, (19) św id ry jeżdżą ze zgrzytem (20) W iercą, rą b ią w ziemi rozrytej,

(21) W ęgiel, węgiel- niosą z głębiny N a że r sp rag n io n ej ruchu m aszyny.

IV. (22) M aszyna śpiew a:

(23) Ju ż, już drgnęłam , żyję, Ju ż, już m otorem biję.

O gniem błysnął pęd, duch,

Zaw ył, św isn ął ru c h , ru ch, . chłopcy, pojedynczo — dziewczęta, podwójnie kropkowany — jeden chło­

piec, pojedynczo kropkowany — jedna dziewczynka.

. U k ł a d : grom ada — chłopcy po prawej stronie, dziewczęta po lewej nadsłuchują odległego grzmotu w fabrykach;

. D e k o r a c j a : fragmenty ' zabudowań fabrycznych,

(°) niskim" głosem, rytmicznie, dźwiękowo, t. zn. .naśladując głosy maszyn, (7) obie strony szeroko,

Przy uderzaniu jednej igrupy inne rytmicznie wyprostowują się do ponow­

nego uderzenia. Tekst czterowicrsza jest stale mówiony przez cały zespól.) (i:) do publiczności, nisko i mocno,

(“ ) do publiczności, wysoko, poparte mocnym gestem wyprostowanych w górę rąk,

i 14) jak w punkcie (13) — chłopcy, 44

( ir') skończyć gest (lri),

(10) skończyć gest . ś , ' ■ ' .■ «*

(>’) ciężko, w postawie ludzi niosących ciężary, w prawo; ku .słowom: „ślą­

skie pierony" postacie prostują się, wyrazy „śląskie pierony" — z sympatią i pogodnie,

(1S) lekko, postacie wyprostowane, rytmiczne naśladowanie iurkotu maszyn, do punktu (21),

(xa) zwrot db publiczności, (20) zwrot w prawo,

(21) jak w punkcie ( I7),

(Można również tak: w punkcie (17) — zespól rusza dokoła sceny w praw o ku przodowi. Idzie, dźwigając w rytm wypowiedzianych ciężko słów. Ku słowom „śląskie pierony" wyprostowuje się, po czym przystaje.

W punkcie (2®) ćwierć obrotu w prawo. O d punktu (®l) zespół jak iw punk­

cie (17) idzie, dźwigając w dalszym ciągu dokoła 6ceny dó punktu

(22) jak w punkcie ("), /

(-3) zespół stoi profilem w prawo, w twarzach wyraz mocy, postacie jak / wmurowane, maszyna rusza bardzo wolno i zwolna .nabiera rozpędu, (21) radośnie a triumfująco, do publiczności,

(M) zespół nadsłuchuje w prawo, chwała ciszy i zasłuchania; solo — poważ­

nie, powoli i głęboko.

J. CZECHOWICZ

Śląsk śpiewa

Z ale d w o św it zszarzały w zniesie k tę n ie b u czoło, ryczą, g w iż d ż ą sygnały ze w szystkich h u t w ok oło : Płom ień! Żelazo! O gień! Stal!

R ozżarzaj kruszec! Pał!

Leci n ad ziem ią znoju sy g n ałó w o stra nuta.

W o la „H u ta P o k o ju “ , w o ła „K ró lew ska H u ta “ : Płom ień! Żelazo! O gień! Stal!

R ozżarzaj kruszec! Pal! “ ,

Niech kipi metal! Niech ru d a w re!

S tal i żelazo ro d z ą się w m gle, w ognistej mgle!

S kroś iskier złotą ro są , co się z kom inów zryw a, jednym ogrom nym , głosem Śląsk ro z b u d z o n y w zyw a:

Płom ień! Żelazo! O gień! Stal!

R o zżarzaj kruszec! Pal!

N iech kipi metal! N iech ru d a w re!

Stal i żelazo ro d z ą się w m gle, w ognistej mgle!

• • 45

/ ^ Piosenka śląska

Gdybym to ja m iała skrzydełka jak gąska, Poleciałabym ja z a Jaśkiem d o Śląska!

Lecę p o n a d gajem , lecę p o n a d w o d ą, Szukać, gdzie to Ja sia sro g ie losy w io d ą.

O iz e ra ta j w polu, pieśni so b ie śpiew a...

. — Czyście nie w idzieli, gdzie się Ja ś p o dziew a?

K osiarz kosi łąkę, w kosę dźw ięcznie dzw oni:

„N ie d o g o n isz Jasia, chociaż i w s to k o n i!“

Przylecę ja g ą sk ą d o Jasiow ej chatki 1 pięknie się spytam jeg o pani m atki:

— M oja pani m atko! B ądźcież d łu g o zd ro w a, P ow iedzcież mi, proszę, gdzie się Jasiek ch o w a?

„N ie znajdziesz g o , córuś, ni w polu, ni w b o rze, A ni w małej chatce, ani w pańskim dw orze.

„T rzeci dzień już mija, jak J a s io nie w raca, P o d ziem ią g o trzy m a ciężka, cz arn a praca.

„B ije o n kilofem, w ęgiel w ziemi kopie, A z nim przyjaciele: chłop sto i p rz y chłopie!

„T rz y dni ju ż nie w ra ca, p ro sz ę laski B oga, B o o jeg o życie ch w y ta -stra sz n a trw o g a .

„M oże czarn a w o d a w ytrysnęła z głębi I m ego Jasian k a w iecznym chłodem ziębi?

„M o że się podziem ne zaw aliły chody I zg in ął m ój synek, zg in ął Ja ś k o m łody!“

— Ach, p o cóż mi skrzydła, p o cóż moje loty, Kiedy w głębi ziemi gin ie Ja śk o złoty.

M atko m oja m iła, n aucz s w o ją córkę,

J a k się m a przem ienić w w ę ż a lub jaszczurkę.

Zm ienię się w jaszczurkę, z ro b ię się m aleńka, . P oszu k am p o d ziem ią m ojego Jasieńka.

W k aż d ą w ejdę szp arę, w cisn ę się w szczelinę, A lbo g o ocalę, alb o sam a zginę.

, JAROSŁAW IW ASZKIEW ICZ

46

Tęcza nad w sią

Zwiesna

Mej! zw iesna ei to szła nieobjętym i polam i, sk o w ro n k o w e pie­

śni głosiły ją św ia tu i to słońce św ięte, i ten w ia tr pieszczący, słodki a ciepły, kiej m atczyne całunki, i to p rzyczajone jeszcze dychanie ziemie, tęsknie czekających n a pługi i ziarno , i to w rz e ­ nie w esela, u noszące się w szędy, i to p o w ietrz e ciepłe, o rz eźw ia­

jące i jakoby nabrzm iałe tym w szystkim , co w netki śię stan ie zie­

lenią, kw iatem i kłosem pełnym.

Hej! zw iesna ci to szła, jak oby ta jasn a pani w słonecznym obleczeniu, z ju trzen k o w ą i m łodą gębusią, z w arko czam i m o­

drych w ó d , o d słońca płynęła, n ad ziem iam i się niosła w one k w ietn io w e p o ra n k i, a z ro z p o sta rty ch rą k św iętych pu szczała sko-^

w ro n k i, by głosiły wesele, a za nią ciągnęły żu ra w ia n e klucze z klan g o rem radosnym , a sz n u ry dzikich gęsi przepły w ały przez n iebo blade, b oćki w ażyły się n a d łęgam i a jaskółki św iego tały p rz y chatach i w szystek ró d skrzy dlaty nadciągał zę śpiew aniem , a ¡kędy tknęła ziemię słoneczna szata, tam p o dn osiły się drżące traw y , nabrzm iew ały lepkie pęki, chlustały zielenią pędy i szele­

ściły listeczki nieśm iałe i w s ta w a ło now e, bujne, p otężne życie.

A zw iesna już szła całym św iatem , o d w sc h o d u d o zachodu, jako ta w ielm ożna B oża wysłań,niczka, łaski i m iłosierdzie czyniąca...

Hej! zw iesna ta o g a rn ia ła przyziem ne, p o krzyw ion e chaty, z a ­ g lą d a ła p o d strzechy m iłosiernym i oczyma, b u d ząc struchlałe, o m ro czo n e dole serc człow iekow ych, że d źw ig ały się z utrap ień , i ciemnic, poczynając w ia rę na lepszą dolę, na obfitsze zb io ry i na tę w ytęsknionej szczęśliw ości godzinę...

Ziem ia ro z d z w a n ia ła się życiem, kieby ten d z w o n um arły, gdy m u no w e serce uw ieszą, serce ze słońca uczynione, że bije g ó r ­ nie, dzw o n i, huczy radośnie, b udzi stru ch lałe i śpiew a tak ie rz e ­ czy i sp ra w y , takie cuda i moce, aże serca biją, d o w tó ru w e­

selnego, aże sam e łzy leją się z oczu, aże d u sza człow iekow a zm artw y ch w staje o nieśm iertelnych m ocach i klęczący ze szczę­

ścia, o g a rn ia so b ą o n ą ziemię, ó w św iat cały, k aż d ą g ru d k ę na- pęczniałą, każde drzew o, każdy kam ień i chm urę każdą, w szystk o ono, co w idzi i co poczuje...

W. REYM ONT (Chłopi — I, III)

48

M. KONOPNICKA

N a Kujawach

• N a K ujaw ach rż n ą skrzypice, Skoczę w taniec, dziew czę chwycę!

C hw ycę dziew czę sp o za stola, W ykręcę je dookoła.

Niech tam w po d łu ż tańczą pany, Z izby z a p ró g odbijany,

N a Kujawach', chw alić B oga, C hłop nie przejdzie sw eg o p ro g a ! Kołem , kołem , p o p o d ściany!

P rze z bo k p o ła od sukm any, N a łbie czapa jak pół stoga, P rz y niej w stęga, że laboga! -Kołem, kołem , p o p o d ściany!

T rz o s rz ęsisto nabijany, A w e trzo sie d u k at praw y...

J a k K ujaw y, t o Kujaw y!

D oko lu śk a g n ia z d a ptaszę!

D o k o lu śk ^ chaty nasze!

D okoluśka kumy, braty!

D o koluśka p lo t u chaty!

f '■

C o raz prędzej P iotr-m uzyka . P o skrzypicy ciągnie sm yka,

C o raz gibciej dziew czę gnie się, Jak w ęg orek w m okrym lesie!

N a przychybkę, n a przygiętkę, Oj, załow ię cię na w ędkę, N a przygiętkę, na przychybkę, Oj, z a ło w ię , m o ją ry b k ę !

S ta ra B ieda za m iną k ’sobie, A ja od sieb ’ migiem drobię, N im się Bieda od sieb’ ruszy, J a z n ó w k ’ sobie co m ani duszy!

Chce mnie Bieda za czuprynę, T o przyklęknę, to -się zw inę, N a psa u ro k — s ta ra bieda, K to się d a — a chłop się nie da.

D o k o lu śk a bochen chleba, D okoluśka w id n o z nieba, D o koluśka ta la r biały, D okoluśka. św iat ten cały.

D okoluśka p ło t u chaty, D o koluśka sam e braty, yD okoluśka g n ia z d a ptaszę,

D oko lu śk a w szystko nasze.

Fragmenty z „Pieśni' ziemi i pracy"

W szyscy:

(wychodzą powoli, zbierają motyki, dziewczęta nucą pio­

senki ludowe) ' "

Zim a

N ad ch o d ziła zima. R osła co dzień — co g o d zin a.

Z am ilkło w szystko, ogłuchło, oniem iało. A za to o w ieczorze...

(następuje taniec ludowy krakowiak łub inny)

JANUSZ RÓŻEW ICZ

klekoty bocianie, koszenie łąk, suszenie siana

i A nioł P ański, płynący o d kościoła p o niebie pełnym zorzy ,

J. MĄCZKA

Przysięga

Przysięgam T obie n a cześć. ..

n a h o n o r i na imię — na h o n o r polskich żołnierzy!

W e k rw i i w a rm a t dymie życie, m i trzeb a nieść i um rzeć jak należy

za T w o je imię!

Przysiągłem T obie n a sław ę — na ojców p o b o jo w isk a ■

n a zbro ić relikw ie rd z aw e i połam anych pałaszy — na T w e sz ta n d a ry zdobyte, n a zgliszcza i popieliska z szubienicam i krw aw ym i —

na te k rw i kro ple bagnetem p rzybite do krzyży ziemi!

\

P rzysiągłem T obie n a k ró ló w k o ro nę i n a łachm any zhańbionych nędzarzy, co szli ku T ob ie w szkarłatach sw ej krw i, że jako oni d o skończenia dni

b ro n ić się będę, cokolw iek się z d a rz y ...

N a m atkę m oją i n a ojców cienie, i n a łez onych dziew częcych bezm iary, że m nie nie złam ią ni łzy, ni w spom nienie, g d y przyjdzie k rw a w ej dopełnić o fia ry ...

a iż nie spoczn ę n a ży w o t bezpieczny, ' przysiągłem T obie — na spoczynek wieczny!

I oto idę na śmierć i n a życie!

P rzysiągłem T obie na anielski chór, g w iazd y n a niebie i słońce w błękicie — przysiągłem T obie n a duszę i B o g a — O ukochanie najczystsze mych sn ó w —

O jczyzno d ro g a!

54

K. IŁŁAKOW ICZÓW NA

O polskim żołnierzu W ichurą niesiony przebiegłeś św iat, o d tylu, o d tylu bolesnych lat

w p rzedziw nym z w olnością' przym ierzu, tysiące m ęczeńskich przebyłeś d ró g ,

nie w iedząc, kto b ra t ci, nie znając, kto — w ró g , żo łn ierzu , polski żołnierzu.

"Pod św istem p ro p o rcó w , p o d błyskiem' pik x ułańsko-strzelecki ulatał krzyk:

„ Z a Polskę! d o szabel! d o b ro n i!....“

I zastęp rycerski w y ra stał jak łan, i z n o w u k rw a w iła pierś polska o d ra n ,

• i m ogił p rz y b y ło n a błoni.

G łęboko p o d ziem ią zarzew iein tli

sk arb d ro g i przelanej bezcennej tw ej krw i n a sw o im i obcym pobrzeżu,

iecz p rz y szła g o d zin a i spełnił się czar, i buchnął płom ieniem tej k rw i w olnej żar,

żołnierzu, polski żołnierzu!

Słyszycie? to huczy n a d św iatem sąd, niew ola o p a d a z ludzkości jak trąd ,

pęk ają łańcuchów ogniw a,

p rzy g ro m ó w p o m ru k u , śró d krzyku Surm, ostatni husarski g o tu je się szturm ,

na skrzydłach d o b ieg u się zryw a.

N adch odzi g o d zin a, ju ż ,w id a ć cud

— ro zcin a w iekow e pieczęcie u w ró t A rchanioł w ognistym pancerzu, a ża nim tuż w ali zwycięski tw ó j szyk, p o d św istem c h o rąg w i, p o d błyskiem pik,^

żołnierzu, polski żołnierzu!

LUDW IK GIERPIEL

Słow o żołnierza P o lsk o — chlebie m iodow y, K raju m ój — so sn o ro z d arta!

Stoję o to go to w y , 0 k arab in oparty....

O kop mój jest głęboki,

jak tw oje g ro b y , W a rsz a w o — głęboki jest m ój okop,

głęboka m o ja nienaw iść.

1 jednym tylk o żyję, jednego tylko p ra g n ę:

by strze lb a była te in a i ostry był m ój bagnet.

I jednym tylko żyję,

o niczym nie myślę więcej — bić ich! — bić ich, zabijać, ogień i k re w im — niemcom.

B o w ż a r i w deszcz i w w ia tr pełzniecie z a m ną cieniem, zem sta — cm entarze katedr, 'krzyw e haki szubienic.

W idzę Cię — p o n iżo n a p o d k rw a w ą p ru s k ą łapą, O jczyzno o b staw io n a k ordonam i g estapo.

Słyszę ich sz w a rg o t g ard ło w y , dźw ięczy mi śmiech ich pijany, to p ó r w zniesiony n a d g ło w ą d o b reg o , siw e g o p an a . W idzę cię, k raju prosty, w złej niew oli niemieckiej — n ia tk o ciągnięta za w łosy, grzebiące w śm ietniku dziecko.

5 6

Ja k w łó k n a g n iew u i bolu, w p lo tę w h isto rii k o ło w ró t me trasujące kule.

Życie z nich w ytka — P o w ró t.

(AUTOR NIEZNANY)' .

Pieśń o żołnierzach z Westerplatte Kiedy się w ypełniły dni

•i p rz y szło zginąć latem,

p ro s to d o nieba czw órkam i szli żołnierze z W esterplatte.

(A lato było piękne teg o roku...) I ta k śpiew ali: „A ch to nic, że tak bolały rany,

b o jakże słodko teraz iść n a te niebiańskie p o lan y “ .

(A na ziemi teg o lata b y ło tyle w rz o só w na bukiety).

„W G d ań sk u staliśm y tak jak m u r, g w iżd ż ąc n a szw a b sk ą arm atę, tera z w znieśli się w ś ró d chm ur — żołnierze z W esterplatte“ .

I ci, co d o b ry m ają w z ro k i słuch, słyszeli p o n o ,

jak d u d n ił w chm urach ró w n y krok M orskiego B atalionu.

.1 śpiew sły szan o taki: „By słoneczny czas w yzyskać, będziem y g rz ać się w cieple dni n a rajskich w rzosow iskach.

Lecz gdy w ia tr zim ny będzie dął i sm utek krążył św iatem ,

w środek W a rsza w y spłyniem y w dół, żołnierze z W esterplatte“ .

5 7

KORNEL MAKUSZYŃSKI

Wojsko idzie T ata ra -ta ta -b u m ta ra d m m !

Bęben się pięścią w a li p o brzuchu,

* W esołych ża k ó w nadbiegi .tłum,

I w szystko biegnie, w szystk o jest w ruchu.

T o w o jsk o idzie, m uzyka -gra, T o polski żołnierz idźie w kolum nie, G dzie stąpi, try sk a z kam ienia skra, T ak idzie m ocno, ta k stąp a dum nie.

L ew a i p ra w a i lew a znów ...

W żelaznych hełm ach idą czw órkam i, B aczność uczniow ie! i czapki z głów ! S ztan d ar p o w ie w a n ad żołnierzam i.

S ztan d ar to św ięty żo łnierza znak, W nim jego d uszy m oc i potęga, -Skrzydłam i bije jak w ielki ptak,

A złotym ostrzem d o słoń ca sięga.

Ten za w a s w y lał serdeczną krew , T en nieśm iertelną okrył się sław ą, Ten się z a P olskę bił, jako lew,

Ten o d zm ęczenia m dlał p o d W arszaw ą.

B aczność uczniow ie i czapki z g łó w ! Ż ołnierz o sobie nig dy nie pow ie, B o z k arab in u nie strzela s łó w ,v Ale to w szystko bohaterow ie.

T ak w y g ląd ają s z a ro jak pył,.

T w a rd z i i m ocni, h ard zi i niemi, B o żołnierz z ziemi n ab iera sił, I w iernym synem szarej jest ziemi.

D lateg o w oczach m ają w ciąż blask, I są jak ziem ia w słonecznej w iośnie Słońce stalo w y złoci im kask, <

D u sza w nich kw itnie i serce rośnie.

W ięc ich m iłujm y za tru d i znój, O ni są ziemi naszej pancerzem ...

A ty pam iętaj, chłopaczku m ój, Że i ty kiedyś będziesz żołnierzem . 58

Największy pan na ziemi (Fagm enty)

N ajw iększy pan na ziemi Jest sobie po lsk i żołnierz, • W ężam i srebrzystym i P rzy stro ił sz a ry kołnierz.

G dy idzie p o p rz e z łąki, Ś piew ają m u sko w ro n k i, G dy w las zabiegnie dziki, Ś piew ają m u słow iki.

G dy urlop m a na św ięta Śpiew ają, m u dziew częta.

G dy legnie gdzie n a m iedzy Ś piew ają m u koledzy.

A słońce g dy o św iec i C hoć leci kul ulew a

Ż ołnierskie sw o je dzieci, • P an żołn ierz so b ie śpiew a, — P an w ielki od piechoty, A śm ierć g d y sp o tk a w ścisku W net b ag n et m a jak złoty, T o sp ierze ją p o pysku.

G uziki b ry lan to w e, N a boje idzie krw aw e, W yłogi p u rp u ro w e , P o rad o ść i p o sław ę, N a grzbiecie z a ś atlasy, B o P olska zapam ięta W słoneczne, złote pasy. N a jd ro ższe sw e chłopięta.

KORNEL MAKUSZYŃSKI

T. LENARTOW ICZ

Maszeruje polskie wojsko

Z aparskały w szystkie konie, O płotkam i, szeregam i, Z abrzękły pałasze, K onnica, piechota, M aszeruje opłotkam i, M ałe dzieci zadziw io ne P olskie w o jsk o nasze, P atrza ły z za płota.

M aszeruje polskie w ojsko, N a Śląsk n asz kochany, C o z ojczyzną naszą w ielką, N a wieki z b r a t a n y /

Miasto

N a d ruinadii w staje dzień, w ę d ro w n y grajek p'ustym oknom g ra , Z g ło w ą n a bok schyloną skoczne tony ze skrzypki w yw odzi.

A w oknie tylko niebo, gołębi m iga ćma . I tak w tej rannej ciszy św ia t n ow y się rodzi:

I w iatr, g d y stru n y d ru tó w pękły, m artw e d rz w i otw iera, N a których klam ce d o tąd p o zo stał niezmyty

Ś lad ręki p o leg łeg o na g ru zach b o h atera

I toczy p o pokoju dziew czyny zabitej zczesany z w ło só w puch.

A serce bije. Słuchaj. Jest w tym d z iw n ad dziwy, Że o n o trw a, g dy w szystkie oczy p a trz ą — now e, Że w y g rzeb an e sp o d cegieł pokryw y

S topioną w o g n iu n a drzw iach w ieszają p odkow ę.

N a inne szczęście. Słuchaj. I ra d o ść i w sty d Żyć jeszcze ra z na nieobeszłej ziemi,

P o w racać i ślubow ać, gdy k asztan będzie kw itł, W iny d aw ne odkupić czynam i lepszymi.

B ólu p ra w d ziw y , sła w o i niesław o,

Ty w ielka, że g o d n a jesteś jedynie m ilczenia, B rzękiem słó w pustych tw e g o nie dotknie im ienia, K to tęsknił wie. N ie p o w ie nic. W arszaw o .

0 B olesna. N a g ru z ach praskich g ra ją ca kapela, M osty w dym ach i sercach bijące — i to w szystko.

1 los — jak niebo, kiedy się rozdziela Linia ognista.

Ż e p o ra z d ru g i k ształt nam ludzki oblec d a n o I w itać św iatłem buchające wieki,

Ty żyjący nie pytaj tam tych .co to znaczy.

Z pól, gdzie hełm y im rd z a w ią topniejące śniegi, Z bary kad, z p lacó w tra w ą zarosłych p o w stan ą, Życia tw o je g o żaden ci z nich nie przebaczy.

- f

G rajku p o ra n n y , kom u ty tak g ra sz,

T am są sch o d y bez dom u i p ię tra bez żywych.

— T obie g ram , najpiękniejsze z urojonych m iast.

I najsm utniejsze z p raw dziw ych.

CZESŁAW M IŁOSZ

60

/

CZESŁAW M IŁOSZ

Warszawa Z aledw ie p ierw sza g w ia z d a upadnie I noc nadchodzi jak w szystkie noce, p o n ieznanego m iasta kolum nach jak w e śnie chodzę.

W idziałam kiedyś to m iasto w kinie, m oże to były przedm ieścia S zanghaju, a m oże M adryt leżący w ruinie...

Z araz... S kąd ja to znam ... Z jakiego kraju...?

Księżyc i w ielkie milczące zw aliska.

Nie m o g ę \so b ie przypom nieć, choć wiem , a tutaj... M uszę podejść zbliska,

tram w aj strza sk an y i litera „M “ . ' U lica jakbym kiedyś nią chodziła —

ach, to chyba daw no... L ata pam ięć starły.

O Boże! Sen... Żebym się zb u d z iła — idę p o m ojej W a rsza w ie um arłej.

0 tak, to daw no ; jakby inny wiek:

L ourse, M arszałkow ska, D w o rzec i Aleje, , a przecie... T o d o p iero p ierw szy śnieg

na tw ojej strasznej tw arzy — W a rsz a w o — A przecie to d o p iero pierw szy śnieg

pow ieki tw oje zam yka stolico.

" N ie ! to n iepraw da! to nie ty! N ie ty!

Ty jesżcze błyśniesz gn iew u błyskaw icą.

Z W oli, z G ro ch o w a, z C zerniakow skich law usłyszą jeszcze T w ojej zem sty głos,

1 zaw sze będziesz tak ro z rz u tn ie k rw aw ić, ‘ lecz nie na darm o! T o Ty zad asz cios!

I spojrzy sz w oczy tym co cię sprzedali, S z ta n d a r uniesiesz. O, kto ciebie zna!

M oja W a rsza w a w ciąż się jeszcze pali

M oja W a rsza w a w ciąż się jeszcze pali

Powiązane dokumenty