W ybór utworów poetyckich
E. SZELBURG-ZAREM BINA"
M atka k
M atka ra n o w cześniej od nas -wstaje i szykuje g ru b e kromki' chleba,
b o .już d z w o n ią niecierpliw e tram w aje, że d o szkoły czym prędzej iść trzeba. .
A w południe czeka n as z obiadem , gdy w p ad am y niecierpliw i, zziajani, . i dotyka rozpalonych, złych garnków :
bezbronnym i, nagim i rękami.
G dy w racam y w w ieczór śpiew ający, że m ożem y p ró ż n o w a ć d o ran a, zastajem y naszą m atkę, jak klęczy na p od ło d ze, na o b u kolanach.
Ręce cale m okre m a d o łokci, tak szo ru je zd e p tan ą p odłogę.
C zarne d rzazg i tkw ią koło paznokci.
— Czekaj, m am o. W stań!
- J a ci pom ogę...
E. SZELBURG-ZAREM BINA
Uśmiecham się do mamy (Dzieci m iasta)
A g dy ze szkoły przyszedłem d o dom u, w idziałem : m am á czerw one m iała oczy. ■
...płakała w id a ć pokryjom u.
U n as jest tera z ciężko w dom u i m am a d u ż o ma kłopotów .
Więc. n ajp ierw byłem g o tó w _ zapytać mam ę o zm artw ienie. f
A potem myślę, że nie...
nie będzie m am ie lżej,
gd y d o w ie się, że ja w idziałem jej łzy i w iem , że ona płacze.
Z ro b ię inaczej:
N a. pociechę uśm iechnę się d o mamy N ajlepszym sw ym uśmiechem.
Uśm iechnąłem się, a ręce m am y szo rstk ie i trochę su ro w e objęły m nie m ocno za głow ę:
— M oje ty d ro g ie dziecko!
T w ó j uśmiech dla mnie, jak słoneczko, C o świeci z p o z a ciemnej mgły.
Częściej uśm iechaj się tak d o mnie ty. ^ I m am a uśm iechnęła się sam a.
-obeschły m am ie łzy,
74
A. MALISZEWSKI
Kolęda t i
Nie w Betlejem, Galilei b a rd z o podłym mieście, Ale w Polsce m ały Jezu s rączką g w ia z d y pieścił.
M atka B oska w ieczoram i lniane nifkixprzędta I śpiew ała z prząśniczkam i: „K olęda! k o lęd a!“
A z a ś Józef, cieślą św ięty ju ż -p rz e d w ielu laty S taw iał chłopom kryte słom ą sto d o ły i chaty.
Z ao ry w ał pługiem ziemię, p o ro li szedł bx>so, Sial pszeniczkę, ow ies, żyto, jarkę, grykę, p ró śo .
R osło żyto, ro sło , ro sło , w y so k o p o d dachy, Święty Józef klął n a w ró b le i w ystaw iał strachy.
A Jezusek m ów ił ptakom : „N ie b ó jta się ptaty, S trasydliska, gałg an isk a, drew n isk o i sm aty“ . .
Więc nie bały się w ró b lę ta i skubały kioski,
O j, gniew ał się św ięty Józef, skarżył M atce Boskiej.
A Jezusik: .hopsa, h o p sa z p o d w ó rz o w y m Burkiem , D a n aż m oja, dana, dana, z górk i na, pazurki.
W ieczoram i p o d oknam i siad ali sąsiedzi, G odzinam i rozm aw iali, g ad a li o biedzie.
C zęstow ali g o g ruszkam i, śliw kam i i m iodem S ołtys K asper, w ó jt B altazar, M elchior i Nikodem .
Nie w Betlejem, Galilei b a rd z o podłym mieście, Ale w Polsce m ały Jez u s rą czk ą g w iaz d y pieścił, M atka B oska w ieczoram i lniane nitki przędła I śp iew ała z prząśniczkam i: K olęda! kolęda!
/
75
K. WIERZYŃSKI
Kolęda dziecinna
Czekam już d łu g o — od sam eg o lata — By ujrzeć ciebie w św iętym Betlejemie, Tylko, że o d n as trzeb a przejść p ó l św iata, Bjr w T w ą za m o rsk ą z a w ę d ro w a ć ziemię.
P o k aż m i dzisiaj za naszym ogro d em N ajbliższą d ro g ę d o Tw ojej stajenki, Z a to opłatek przyniosę Ci z m iodem , • Stanę na palcach i, p o d am do ręki.
Snop w ezm ę z so b ą, p rz y d a Ci się słom a;
Niech M atka B oska w jakąś noc zadym ną Ż łó b nią w yścieli świętym i rękom a,
By Ci nie było w Tw ej kołysce z im n o ....
Ä gdy Ci zim no będzie bez poduszek I sm utno — za p a l na g w iaz d ach św iatełka.
' . J a Ci dam trochę mych suszonych g ru szek I zeszłoroczne opow iem jasełka.
* - i
-. Jak szli Trzej K róle z k o ro n ą na głow ie, Jakeśm y w tedy zabili H e ro d a
I jak na skrzypkach g ra li pastuszkow ie, Tak. ślicznie było, T y ś'n ie w id ział — szkoda.
A potem razem z Betlejem pójdziem y D o nas, p om odlić się gd zieś n a p asterce — I tam usłyszysz M alusieńki, niemy,
'Jak kolęduje T obie m oje serce.
76
<AUTOR NIEZNANY)
Matka Boska wojerina
P o zm arzłych polach, p o ostrych ścierniskach, W błękitnej jak w o d a sukience
C hodzi M atka B oska w miesięcznych połyskach I łamie, łam ie ręce. .
O d zaw ianych m ogił p o ś ró d pustych p ó l B oso w ia try p rz elatu ją chyże...
p ad ły o d p ocisków , od ognistych kul kościoły, kaplice i krzyże.
W ro w ie p o d ta rn in ą ułożyła Go, Ś nieg o w ą p ierz y n ą utuliła Go...
„A lulajże, lulaj, D ziecino Je z u so w a “ . Z o staw iła g o sam ego na. chwilę, - G dzie n ad ro w em suche chw asty, badyle...
„A lulajże, lulaj, D ziecino:“
Sterczą rzędy m ogił p o ś ró d pustych pól niby m ałe dokoła trum ienki,
w sie nam po p alo n o , nie m a Jezus, K ról ł n aw et nędznej n a schronien ie stajenki.
W ro w ie p o d tarn in ą ułożyła Go, śn ieg o w ą pierzyną otuliła G o:
„A lulajże, lulaj, D ziecino Je z u so w a “ ...
Z o staw iła G o p o d stra ż ą w ich ro w ą, Z g a rstk ą p u ch u śn ieg o w e g o p o d głow ą...
A lulajże, lulaj, D ziecino“ .
P o zam arzłych polach, p o ostrych ścierniskach, W błękitnej jak w o d a sukience,
C hodzi M atka B oska w m iesięcznych połyskach I łam ie, łam ie ręce...
MARIA CZERKAWSKA
N asźa gromada N asza szkolna g ro m ad a 0 p rzy jaźn i'n ie^g ad a, ale za to w p otrzebie każdy z ro b i za ciebie,
co będzie m ógł. ,
N asza szk o ln a g ro m ad a 1 o zg o d zie nie g ada,
lecz gdy w a żn a jest sp ra w a, w szyscy stają jak ław a, jak skalny p ró g .
N asza szkoln a g ro m ad a o dzielności nie g ad a, m ów i za nią ochota, serce szczersze od złota,
czyste, bez skaz.
Choć się czub i k to ś czasem, m ruczy g ro ź n ie i basem, trafi się zła p rz y g o d a, on pom o cn ą dłoń p o d a każdem u z nas.
(Melodia i część tekstu "z „Teatai w szkole“) Pieśń szkolna
T o my,.;to my, uczniow ie polskiej szkoły, N as łączy w ia ra w J u tra św it,
T o naszych serc i naszych d u sz m ozoły P rzy n io są lepszy Polsce byt.
P rac ą i czynem k aż d y z n as, na każdym m iejscu, w k aż d y czas, O jczyzny budujem y gm ach.
N ie w strz y m a n a s ni tru d , ni strach.
D o p ra cy w ra z staw ajm y przyjaciele, Ten życia ¡w art, k to d ź w ig n ą ł tru d ,
N a p rz ó d i w słońce dążm y razem śmiele, Zniszczym y zło, zdepczemy trud.
P ra c ą i czynem... itd.
78
D o orki G dy taje- lód, topnieją śniegi i w o ln a ziem ia się budzi,
m y m ali stańm y także .w szeregu ob o k dorosłych ludzi.
I w szkolnej pracy jak w . ro li czarnej
zdążajm y, oracze m łodzi,
z a g o n szykow ać p o d złote ziarn o , by bujniej m o g ło w schodzić.
M yśli, co w szkolnej law ie w y ro sn ą są, jak łan zboża* chlebne.
D o o rk i stańm y, d o orki z w iosną!
W olność niech w z ra sta podniebnie.
/
ALINA KWIECIŃSKA
M onolog uczennicy K toś pow iedział „m ała“
Ju ż nie jestem m ała!
P ro szę — szkolny fartuch / i teczkę dostałam
i d rew n ian y piórnik z praw d ziw y m kluczykiem, zeszyty i książki...
O ja się p rz e d nikim nie zaw stydzę, w szystko m am w wielkim p o rz ąd k u ! P o sta n aw iam sobie
' i już o d początku o d pierw szych dni lekcji stara m się aż miło.
B ard z o lubię szkołę O, daw niej źle było, nie m ieliśm y w cale naszej polskiej szkoły.
79
D ziś jest ich już sp o ro , i w klasie weselej, różnych rzeczy uczy n as p an i kochana.
D o w iec zo ra bym jej słuchała od ran a, tyle o p o w iad a
h isto rii ciekawych!
A. n a p rz e rw ie śmiechy, w esołe zabaw y!
N ajlepiej to lubię śpiew i gim nastykę, a najm niej to pew nie wiecie... arytmetykę...
T abliczka m nożenia — jeszcze lecz d zielen ie!.
Br... to nieprzyjem ne...
męczy m nie szalenie...
■- N o ale n ie myślcie, Ż e jestem leniuszek!!!
wiecie, że w szy stkiego p ilnie się uczyć m uszę, . n asz ą m ilą szkołę
umiem przecież cenić.
P olsce są p o trze b n i ośw ieceni ludzie — T ak m ów iła p ani, •
a o n a w ie przecie, d ru g iej takiej m ądrej n ie m a w całym świecie.
J. BRZECHWA
Globus
W szkole v
. na stole stał g lo b u s
w ielkości arb u za.
Aż tu n a ra z jakiś łob u z nabił m u guza.
SO
Z teg o w ynikła
h isto ria całkiem niezw ykła: _ Siedlce w p ad ły d o K rako w a,
K ra k ó w zm ienił się w jezioro, N o w y T a rg z a P ru t się schow ał, A P ru t u ró sł w g ó rę 's p o rą ,
T atry n ag łe w y w rócone, okazały się w dolinie, B u g p o p ły n ą ł.w in n ą stronę, I za w ad z ił aż o Gdynię,
T am g d zie w p ie rw płynęła W isła, w yskoczyła w ielka g ó ra ,
Rzeka B zu ra całkiem p rysła, a p o w sta ła g ó rą B zura.
Beskid W schodni zląkł się wielce i poskoczył aż d o Stryja,
K ażdy m yślał, że to Kielce, a to była' Kołom yja.
Ł ó d ź po b ieg ła na P odole
w jakichś b a rd z o w ażny ch sp ra w ach , tylko nikt nie w iedział w szkole
g d zie p o d ziała się W arszaw a.
I nie było jej n a Śląsku, ani w poznańskim , ani w iWałopolsce, ani p o d G dańskiem ,
ani n a K resach W schodnich, ani n a zach ó d od nich, ani blisko, ani daleko, ani n ad ż a d n a rzeka,<■ <•/
ani p o d żadnym z m órz.
— P o p ro stu zginęła i już! .
T rz eb a prędzej od d ać g lo b u s d o n apraw y, b o nie m oże P olsk a istnieć bez W arszaw y!
F. ARNSZTA JN O W A -Na wylocie S zkoło o tw ó rz tw e bram y na cztery św iata strony!
Ja k ptaki uw olnione Z klatki w ylatam y, hej, hej!
Polecim y daleko!
T ra w o , tra w o zielona!
Rzeko, sre b rzy sta rzeko!
Ł ąko rozkw iecona!
hej, hej!
-N a gó ry , n a niziny, P o d lasó w chłodne cienie, na m o rza fale sine,
w słońce, w ia tr przestrzeni!
hej, hej h
P o piasku, tra w ie b o so , z rozw ian y m w łosem płow ym , św it n a s w ykąpie rosą,
w ieczó r ochłodzi g ło w y!
hej, hej!
Szkoło, szk o ło kochana, nie sm ućże się — w rócim y.
W rócim y w tw o je ściany, g d y się opalim y!
hej, hej!