• Nie Znaleziono Wyników

Oprócz gruźlicy i jaglicy, w dwudziestoleciu w Wojsko Polskie miało do czynienia także z innymi chorobami zakaźnymi i istniało wiele przepisów, w jaki sposób „radzić sobie” i postępować z zakaźnie chorymi. W Podręczniku podoficera sanitarnego z 1939 r. przedstawiono ogólne zasady postępowania w przypadku chorób zakaźnych: „Zakaźnie

chorych przed transportem i umieszczeniem ich w specjalnych oddziałach chorób zakaźnych powinno się odosobnić. Chorych gorączkujących, zwłaszcza nieprzytomnych, trzeba stale i pilnie dozorować zarówno w dzień jak w nocy. Przy pielęgnowaniu zakaźnie chorych pielęgnujący dla zabezpieczenia się przed chorobą zakaźną jest obowiązany szczególnie dbać o czystość i zachowywać ostrożność, aby nie ulec zakażeniu lub nie przenieść zarazy na otoczenie. W pokoju, gdzie leży zakaźnie chory, powinien przy drzwiach wisieć fartuch, który dodatkowo nakłada pielęgnujący, gdy wchodzi do pokoju chorego, a który zdejmuje przy wyjściu z pokoju. Prócz tego powinna się znajdować umywalka, mydło, ręcznik i płyn odkażający (roztwór sublimatu 1:1000) do użytku po skończeniu czynności przy chorym i przed wyjściem z pokoju chorego. Naczynia i przybory do jedzenia, baseny, kaczki do moczu i spluwaczki muszą być odkażane: nakrycia stołowe przez gotowanie w wodzie w ciągu 15

319 M. Wróbel, Historia Instytutu w latach: 1918-1924,

http://bip.pzh.gov.pl/public/print.php?id_menu_item=137220, dostępność internetowa z dn. 15.02.2016 r.

124

minut, inne naczynia po starannym mechanicznym oczyszczeniu gotowane raz na dobę w wodzie z dodatkiem 2% sody, a prócz tego, po każdym użyciu i wyszorowaniu zalewane 3% rozczynem kwasu karbolowego, 2,5% wody krezolowej lub l°/o rozczynem lizolu. Wydaliny: mocz, kał, plwociny odkażać należy taką samą objętością mleka wapiennego (100 części gaszonego wapna + 60 części wody, z tego litr mieszaniny na 4 litry wody), szczotki, noże, widelce odkażać w rozczynie formaliny (30 g — 35% rozczynu na litr wody). Klamki u drzwi pokoju zakaźnie chorych owijać kilkakrotnie gazą i nasycać rozczynem sublimatu 1 : 1000. Bieliznę chorego należy umieszczać w workach oznaczonych w widoczny sposób, aby w pralni — przed właściwym praniem — mogła być zanurzona w roztworze sody i wygotowane w ciągu 15 minut. Pokój chorych zakaźnie należy wietrzyć bardzo starannie, podłogę po sprzątnięciu wycierać ścierką zwilżoną w płynie odkażającym (4% roztwór lizolu). Odwiedzanie zakaźnie chorych jest niedopuszczalne; może być przez lekarza dozwolone tylko w wyjątkowych wypadkach”321

. W podręczniku odnajdujemy także zalecania postepowania

z chorymi na dur brzuszny, czerwonkę, cholerę azjatycką, dur wysypkowy, dur powrotny oraz te które szerzą się drogą kropelkową: odra, płonica, szkarlatyna322

.

Oprócz dbania o chorych, władze zdawały sobie sprawę z zagrożenia rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych. Dlatego podjęto także szczególne środki ostrożności na oddziałach zakaźnych. Odwiedzanie chorych dopuszczalne było tylko w wyjątkowych przypadkach, a personel pracujący miał zachowywać szczególną ostrożność, aby ustrzec się od zakażenia323. Za trudne warunki pracy personel medyczny otrzymywał od MSWojsk. dodatkowe uposażenia.

URAZY CHIRURGICZNE

Oprócz chorób powodowanych przez wirusy, bakterie czy grzyby pamiętać także należy o urazach mechanicznych, które wymagały interwencji chirurgiczno-ortopedycznej.

Owe urazy, „uszkodzenia” leczone były przede wszystkim na oddziałach chirurgicznych, choć należy pamiętać, iż niektóre z garnizonów wojskowych korzystały z pomocy szpitali cywilnych. Oddziały chirurgiczne pod względem wielkości były na drugim miejscu, zaraz po internistycznych. Literatura przedmiotu podaje, iż 1939 r. mogły one przyjąć 1800 chorych324. Znajdowały się one we wszystkich zakładach wojskowej służby zdrowia, z wyjątkiem

321 MSWojsk., Podręcznik podoficera sanitarnego, Warszawa 1939 r., s. 155-156.

322 Patrz więcej: MSWojsk., Podręcznik podoficera sanitarnego, Warszawa 1939 r., s. 156-159.

323 MSWojsk., Regulamin Służby Zdrowia w wojskowych zakładach leczniczych, Warszawa 1932 r., s. 34.

125 Grudziądza. Były to oddziały chirurgii ogólnej i leczono na nich wszystkich żołnierzy, którzy wymagali tej specjalistycznej pomocy.

Chirurgia ortopedyczna, a dokładniej jej placówki, zaczęły wyodrębniać się znacznie później i było ich zdecydowanie mniej. W październiku 1919 r. planowano, że zakłady ortopedyczne powstaną przy każdym szpitalu okręgowym, jednak to były tylko plany, a życie napisało inny scenariusz. Z uwagi na rosnące zapotrzebowanie na tego typu usługi, zaczęto organizować oddziały oraz filie ortopedyczne przy niektórych szpitalach – brak kadr uniemożliwiał utworzenie ich w większej liczbie. Udało się utworzyć dwa szpitale ortopedyczne w Poznaniu, w Warszawie ukształtował się natomiast jedyny w Polsce oddział chirurgii stomatologicznej. Większość szpitali nie wydzielała jednak chirurgii i ortopedii. Zasadniczo były to oddziały chirurgii ogólnej jak na przykład w filii chirurgicznej Szpitala Okręgowego w Łodzi, gdzie przeprowadzano operacje od urologicznych, kończąc na chirurgii szczękowej – dosłownie wszystkie.

W latach 30 XX w. nadal w Polsce nie istniała samodzielna placówka czy oddział

ortopedyczny. W sumie w omawianym okresie lekarze w kraju dysponowali 400 łóżkami325

ortopedycznymi w zakładach: w Poznaniu, w Krakowie, we Lwowie i w Sosnowcu. Niezbędne w tym miejscu jest porównanie z innymi krajami europejskimi. Dla przykładu Niemcy posiadały w tym samym czasie: 78 zakładów, mogących pomieścić blisko 11 tys. chorych. Włochy odpowiednio 38 i ponad 3000 łóżek. W tym miejscu nie powinno się jednak oceniać zbyt pochopnie sytuacji sanitarnej w Polsce. Pamiętać należy, iż niepodległy kraj istniał od 12 lat. Polska wojskowa służba zdrowia zaczynała praktycznie od zera. Dlatego uwzględniając trudne warunki z przeszłości oraz ówczesne (po kryzysie gospodarczym) władze w tym zakresie naprawdę starały się uzyskać postęp.

Ogromnym przełomem w leczeniu urazów chirurgicznych było otwarcie 1.06.1935 r. Instytutu Chirurgii Urazowej w Warszawie. Nowo utworzona placówka posiadała ok. 100 łóżek, a jej dyrektorem został płk lekarz Tadeusz Sokołowski. Do Instytutu byli przyjmowani nie tylko chorzy wojskowi, ale również cywilni, za których leczenie opłatę uiszczała Ubezpieczalnia Społeczna lub płacili sami. Dzienna stawka, obejmująca pełne leczenie z operacją włącznie wynosiła 4 zł 50 groszy326. Warto nadmienić, iż placówka

325 Tamże, s. 248.

326 „W 1939 r. wykwalifikowany robotnik zarabiał miesięcznie 95 złotych, czyli równowartość około 20 ówczesnych dolarów. Średnio pracownicy umysłowi inkasowali co miesiąc prawie 280 złotych (panie około 170), czyli ponad dwukrotnie więcej od robotników. Przedwojenny kapral (w raz z dodatkiem na rodzinę, jeśli ją miał) zarabiał miesięcznie 167 złotych. Oficer w stopniu kapitana przynosił do domu co miesiąc 400 złotych” -

126

posiadała pododdział neurochirurgii – pierwsza taka placówka w Polsce327. Do głównych jej zadań należało leczenie chorych głownie z urazami głowy, jednakże przyjmowani byli do niej także pacjenci, których dotychczasowe leczenie nie przynosiło zadowalających skutków. Instytut zaczął także odgrywać ważną rolę szkoleniową – prowadził on m.in. specjalizacje podyplomowe dla studentów.

Dużo informacji z zakresu chirurgii wojskowej, a konkretnie o ranach postrzałowych oraz o ich opatrywaniu, dowiadujemy się z Popularnego zarysu chirurgii wojennej, autorstwa prof. dr Maksymiliana Władysława Hermana. Co prawda w\w pozycja wydana była w 1913 r., ale w zdecydowanej większości, zalecenia, porady i informacje w niej zawarte były aktualne przez całe dwudziestolecie międzywojenne. Niewielki podręcznik, zawierający niewiele ponad sto stron, podzielony jest na sześć rozdziałów: I - O ranach postrzałowych, zadanych drobno kalibrowymi pociskami karabinowymi, II - O ranach postrzałowych, zadanych pociskami armatnimi, III – O ranach ciętych i kłutych, IV – O opatrywaniu ran postrzałowych, V - O zakładaniu opasek i opatrunków ustalających, VI – Ogólny zarys taktyki chirurgicznej wojennej328.

W podręczniku dowiadujemy się o trzech ogólnych objawach postrzałów: bólu, wstrząsie nerwowym i krwawieniu. Jeśli chodzi o ból dowiadujemy się, że: „Ranieni pociskami

karabinowymi rzadko skarżą się na ból. Zwykle opowiadają, że w chwili postrzału uczuli ukłucie, upieczenie, uderzenie, wyjątkowo doznają uczucia istotnego bólu (zranienia pni nerwowych, części płciowych zewnętrznych)”329

. Wielu żołnierzy zwracało uwagę na ranę

dopiero po bitwie, gdy opadły emocje. Zauważano także, że dużo mniej cierpieli żołnierze armii zwycięskiej.

O tym, że żołnierze nie odczuwali bólu miał decydować tzw. wstrząs nerwowy, nazywany potocznie szokiem. Mógł on się objawiać zarówno stanem podobnym do głębokiego omdlenia czy zapadu. Raniony miał wykazywać następujące symptomy: chodna skóra pokryta zimnym potem, myśli leniwe, apatyczność, tętno wolne – ledwo wyczuwalne, ruchy oddechowe bardzo powierzchniowe, nieświadome oddawanie pod siebie moczu i kału.

Trzecim objawem było krwawienie, które mogło występować w trzech formach: zewnętrznym, wewnętrznym i śródmiąższowy. W pierwszych dwóch formach było bardzo

Panie marszałku, jak żyć? Ceny i zarobki w II RP, http://biznes.newsweek.pl/panie-marszalku--jak-zyc--ceny-i-zarobki-w-ii-rp,104856,1,1.html, dostępność internetowa, z dn. 13.02.2016 r.

327Patrz więcej: J. Bidziński, Początek neurochirurgii warszawskiej (1935-1947), http://www.tlw.waw.pl/index.php?id=19&newsy_id=74, dostępność internetowa, z dn. 13.02.2016 r.

328 Patrz więcej: Prof. dr M. W. Herman, O ranach postrzałowych I o pierwszym opatrunku, Lwów 1913 r.

127 proste do rozpoznania, ponieważ krew z rany wylewała się strumieniem, natomiast

„w krwotoku śródmiąższowym krew nie zachodząc dostatecznego ujścia przez ranę zewnętrzną, nagromadza się pod skórą, głównie we warstwach tkanki łącznej. Powstaje guz chełbocący, czasami tętniący (…), przeświadczający sinawą barwą poprzez napiętą skórę”330

.

Paradoksalnie ostatni z krwotoków był najmniej niebezpiecznym, ponieważ praktycznie nigdy nie powodował śmierci.

Jak radzono sobie z wszelakimi ranami? Otóż najprostszym środkiem był tzw. opatrunek uciskający331. Ranę wstrzału i wystrzału przykrywano kłębem aseptycznej lub antyseptycznej gazy, i kłęby te czyli tampony, przyciskano okrężną opaską mocno do postawy. Przestrzegano jednak, iż nie wszędzie owy opatrunek można było założyć i nie zawsze okazywał się on wystarczający.

W niektórych przypadkach ułatwiano sobie zakładanie opatrunku uciskającego przez częściowe zaciśniecie lub złamanie naczynia krwawiącego. Przykładowo w krwotokach tętnicy pachowej można było: „(…) związać zranionemu łokcie na plecach, skutkiem czego tętnica podobojczykowa zostaje niejako zakleszczoną między obojczykiem a pierwszym żebrem(…)”332

.

Przy krwotokach tętnicy udowej natomiast proponowano zgięcie i ustawienie kończyny dolnej w stawie biodrowym, a przy krwotokach tętnicy podudzia w stawie kolanowym.

Pomoc w przypadku krwotoku z tętnicy podpachowej (z lewej) i tętnicy udowej (z prawej) – Źródło: M. W. Herman, O ranach postrzałowych I o pierwszym opatrunku, Lwów 1913 r., s. 28.

330 Tamże, s. 24.

331 Tamże, s. 27.

128

Na rany natomiast powyżej obojczyka stosować zacisków nie można było. Wówczas należało, albo naczynie natychmiast chirurgicznie podwiązać, a jeśli nie było takiej możliwości to uciskać je do najbliższej podstawy kostnej palcami.

Wobec ran krwawiących na kończynach zlokalizowanych gdziekolwiek, byle tylko poniżej pach i pachwiny, zaś stosowano opaskę Esmarcha. Jak czytamy w źródle: „Jest to

taśma elastyczna, klika (5-6 ctm) szeroka, 11

/2 metra długa. Zasznurowujemy nią kończynę, oczywiście dośrodkowo od rany tak mocno, aby wszystkie naczynia, przede wszystkim tętnice zostały zaciśnięte”.333

Opaska mogła być użyta maksymalnie do 2-3 godzin. Zbyt długie jej

pozostawienie powodowało bowiem martwicę kończyn.

Użycie opaski Esmarchana kończynę górną i dolną – Źródło: M. W. Herman, O ranach postrzałowych I o pierwszym

opatrunku, Lwów 1913 r., s. 30-31.

Krwawienie z tętnicy udowej, zranionej w pachwinie można było natomiast opanować opaską Momburga. Sznurowano brzuch powyżej grzebieni kości biodrowych drenem gumowym, grubości palca.

Na rysunku obok tzw. opaska Momburga – Źródło: M. W. Herman, dz. cyt. s. 32.

129 Ciężko było także zatamować rany piersiowe. Na nie przede wszystkim zalecano ucisk, wyjęcie pocisku334

i opatrzenie rany. Zastrzegano jednakże, iż operacja wyjęcia kuli może odbywać się tylko i wyłącznie w szpitalu stałym. Tam bowiem tylko można było określić dokładnie, gdzie znajduje się pocisk, usunąć go można bez narażania życia i zdrowia rannego oraz operacja mogła się odbyć w warunkach aseptycznych.

Technika opatrywania jest dokładnie omówiona przez prof. M. W. Hermana: „Ręką

dokładnie wymytą, lub (co ze względu na stosunki wojenne odpowie lepiej celowi) osłoniętą wygotowaną rękawicą, chwytamy strzępek świeżo wygotowanej, odtłuszczonej gazy (opatrunkowej) i trzymając go w szczypczykach (pincecie), przykrywamy nim ranę. Drugą ręką w której trzymamy podobny tamponik z gazy, napojony nalewką jodową, wycieramy skórę w otoczeniu rany, przez co na pewien czas ustalamy bakterie tu się znachodzące i zapobiegamy przesunięciu się ich do rany. Poczem na ranę przykładamy świeży tamponik z aseptycznej gazy wyjałowionej, ten przykrywamy suchą gaza antyseptyczną, a na wierzchu kładziemy warstwę waty”335

. Ważne było, żeby rana postrzałowa była ustaloną, tzn. że

musiała być on unieruchomiona, czy to przez opatrunek gipsowy, klajstrowy czy szynowy, czy też nawet poprzez unieruchomienie całego ciała za pomocą noszy.

Do przytrzymania małego opatrunku ran prostych, niepowikłanych, zwłaszcza na tłowiu, nadawał się znakomicie dziurkowany przylepiec - Źródło: M. W. Herman, dz. cyt. s. 87-88.

Zakładanie opasek, oraz opatrunków ustalających odbywało się według ustalonych zasad. Najtańszym i najodpowiedniejszym materiałem na opaski był tzw. kalikot, wiotka tkanina bawełniana, która cięta była na pasy 8-12 cm szerokości i 5-10 m długości, a następnie zwijana w rulon.

334 Oczywiście występowały także rany przestrzałowe, w których to pocisku nie było. W tych przypadkach od razu przechodzono od czynności uciskania do opatrywania.

130

Istniało wiele typów opasek, jednakże w swojej pracy poniżej przedstawię tylko te najważniejsze:

 Uździenica podwójna – było to wiązanie stosowane do ustalania opatrunków na czaszce, twarzy, brodzie, a przy małej modyfikacji także i szyi.

Uździenica podwójna - Źródło: M. W. Herman, dz. cyt. s. 93.

Opaska jednooczna – ustalała ona opatrunek na oku i w jego otoczeniu.

Opaska jednooczna - Źródło: M. W. Herman, dz. cyt. s. 94.

Proca nosowa – ustalała ona opatrunki na nosie.

131

Opaska kłosowa barku i ramienia

Opaska kłosowa barku i ramienia - Źródło: M. W. Herman, dz. cyt. s. 95.

Opaska żółwiowa łokcia oraz opaska kłosowa ręki

Opaska żółwiowa łokcia (po lewej) oraz opaska kłosowa ręki - Źródło: M. W. Herman, dz. cyt. s. 96

Temblak – opaska zawieszająca kończynę górną na szyi, istniała w trzech odmianach: temblak wąski, trójkątny i czworoboczny.

132

Opaska kłosowa biodra i uda

Opaska kłosowa biodra i uda- Źródło: M. W. Herman, O ranach postrzałowych I

o pierwszym opatrunku, Lwów 1913 r., s. 98.

Opaska żółwiowa kolana oraz strzemię – opaska służąca do podtrzymywania

opatrunków na stawie skokowym i stopie.

Opaska żółwiowa kolana oraz strzemię - M. W. Herman, dz. cyt. s. 98-99.

 Do podtrzymywania opatrunków na międzykroczu i na częściach płciowych

zewnętrznych stosowano opaskę „T”.

Opaska typy „T” - M. W. Herman, dz. cyt. s. 100.

133 Zasadniczą różnicą między opaską, a opatrunkiem było to, iż opatrunki miały za zadanie unieruchomienie postrzelonej części ciała. Bardzo często bowiem w wyniku tego postrzału uszkadzana była kość. Wymieniano różne rodzaje opatrunków: wyciągające, gipsowe, krochmalno – wiórowe i szynowe. Wszystkie miały za zadanie unieruchomić daną część ciała.

Opatrunek wciągający, stosowany często przy złamaniach kości udowej i złamań powikłanych ropieniem - M. W. Herman, dz. cyt. s. 100-101.

Opatrunek szynowy, tzw. opatrunek Desaulta. Nim

unieruchamiany był staw barkowy lub ramię - M. W. Herman, dz. cyt. s. 100-101.

CHOROBY PSYCHICZNE

W przypadku chorób psychicznych, doświadczenia I wojny światowej sprawiły, że większość armii zwróciła uwagę na ten problem, który dotykał żołnierzy. Z zakresu profilaktyki w większości armii odbywała się ścisła selekcja rekrutów, także w armii polskiej w 1937 r. – nie dopuszczano osób które miały takie problemy jak: „niedorozwój umysłowy,

otępienie pourazowe, choroby umysłowe przebyte ze skłonnością do nawrotów, choroby umysłowe istniejące, padaczkę występującą w postaci napadów drgawkowych lub

134

równoważników tych napadów, wyraźne padaczkowe zmian charakteru-otępienie”336. Starano

się odrzucać osoby, które były podatne na zaburzenia psychiczne.

Oprócz tego chorych żołnierzy kierowano na leczenie do specjalistycznych zakładów. Jeśli nie było możliwości skierowania ich do szpitali wojskowych, to umieszczani oni byli w szpitalach cywilnych. „(…) O oddaniu umysłowo chorego żołnierza do zakładu cywilnego

Dowódca Oddziału lub zakładu powinien bezzwłocznie zameldować D. O. Genowi, w obrębie którego położony jest zakład, z podaniem motywów odnośnych. Dowódcy Oddziałów i Zakładów odsyłają umysłowo chorych do szpitala krajowego zawsze pod opieką inteligentniejszego podoficera sanitarnego którem w razie potrzeby należy dodać do pomocy niezbędną liczbę szeregowych, zwłaszcza w przypadkach ostrych (szalu)”337. Nadmienić

należy, iż powyższy rozkaz był wydany na podstawie wcześniejszego z 18.03.1919 r., który to mówił ogólnie o możliwości leczenia żołnierzy w szpitalach cywilnych w razie trudności transportowych lub w przypadku braku szpitala wojskowego338.

Regulamin Służby Zdrowia z 1932 r. dokładnie przedstawia jak wyglądała służba na

oddziałach dla chorych umysłowo. Przede wszystkim dzieliły się one wewnętrznie na trzy pododdziały: 1 – obserwacyjny (zamknięty) dla ostrych psychoz, 2 – sądowo więzienny (zamknięty) do obserwacji sądowo-psychiatrycznych i 3 – ogólny (otwarty) – dla chorych nie wymagających ścisłego nadzoru339. Oprócz tego były to oddziały o zaostrzonych środkach bezpieczeństwa. Były one stale zamknięte i tylko odźwierny wpuszczał i wypuszczał chorych na specjalny rozkaz. Osoby odwiedzające chorych były „wpuszczane (…) wyłącznie za

przepustkami w dnie i godziny przeznaczone do odwiedzania chorych w danym zakładzie (…)”340. Widzenie z chorymi odbywało się w tzw. rozmownicy i odwiedzający nie mieli

wstępu do żadnego z pododdziałów. W wyjątkowych przypadkach starszy ordynator mógł udzielić zezwolenia na odwiedzenie chorego w pododdziale, ale odbywało się ono tylko i wyłącznie w obecności personelu oddziału. Dalej studiując regulamin w wojskowych zakładach leczniczych, dowiadujemy się, że: „Do widzenia się z chorymi pododdziału

sądowo-więziennego jest konieczne, oprócz zgody starszego ordynatora, posiadanie zezwolenia pisemnego władz sądowych; podczas wizyty przez cały czas jest obecny organ

336 MSWojsk., Badanie i ocena fizycznej i psychicznej zdolności do służby wojskowej podoficerów i szeregowców wykonujących powszechny obowiązek wojskowy, Warszawa 1937 r., Załącznik 1, paragraf 70.

337 Dziennik Rozkazów Wojsk., nr 33, poz. 727, z dn. 14.09.1920 r.

338 Dziennik Rozkazów Wojsk., nr 30, poz. 986, z dn. 18.09.1919 r.

339 MSWojsk., Regulamin Służby Zdrowia w wojskowych…, dz. cyt., s. 34.

135

nadzorczy (podoficer)”341. Jeśli chodzi o wręczanie chorym jakichkolwiek przedmiotów to

było to dozwolone, ale tylko przez pośrednictwo personelu.

Pomieszczenia, w których przebywali chorzy, musiały być tak dostosowane, aby chorzy nie mogli „targnąć się” na własne życie, jak i życie innych pacjentów. Tym samym nie mogli oni posiadać żadnych ostrych narzędzi oraz innych niebezpiecznych przedmiotów. Nawet korespondencja chorych podlega ścisłej kontroli ordynatorów.

W nocy na zewnątrz pododdziałów wystawiane były posterunki wojskowe w celu dotykowego zabezpieczenia. Natomiast przy wypisywaniu chorych z oddziału chorób umysłowych obowiązywały następujące zasady. „Z pododdziałów sądowo-więziennych

chorzy mogą być wypisywani wyłącznie za pisemną zgodą władz sądowych. Jeżeli nie stwierdzono wyraźnej choroby psychicznej, chory odchodzi z powrotem do więzienia, z którego był przysłany. (…)Przy wypisywaniu chorego wystawia się świadectwo wojskowo-lekarskie, wysłane według przeznaczenia. W razie ustalenia wyraźnej choroby psychicznej, chory pozostaje w zakładzie do dalszego rozporządzania sądu. Z pozostałych pododdziałów chorzy, których stan zdrowia powrócił do normy – odchodzą według ogólnych zasad. W razie stwierdzenia u osób wojskowych choroby nieuleczalnej – należy wszcząć postępowanie rewizyjno-lekarskie; odbywa się ono zaocznie (…)”342. Na czas w\w postępowania pacjent

mógł być przekazany pod opiekę najbliższej rodziny. Osoba, która odbierała chorego była zobowiązana podpisać w obecności świadków dokument stwierdzający przyjęcie

odpowiedzialności za postępowanie

pacjenta.

Zobowiązanie osoby odbierającej chorego umysłowego z wojskowego zakładu leczniczego, MSWojsk., Regulamin Służby Zdrowia

w wojskowych zakładach leczniczych, Warszawa 1932 r.

341 Tamże.

136

Jednocześnie wystawiano choremu „zaświadczenie tymczasowe”, które wręczane było osobie odbierającej pacjenta.

Zaświadczenie Tymczasowe, MSWojsk., Regulamin Służby Zdrowia w wojskowych zakładach leczniczych, Warszawa 1932 r.

Zdarzało się, iż nie można było oddać chorego pod opiekę rodziny, zwolnionego na podstawie postępowania rewizyjno-lekarskiego, wówczas komendant zakładu zarządzał odesłanie go pod opieką sanitariuszy do właściwej gminy i oddawano go za pokwitowaniem. Opiekę nad chorym zatem przejmowała gmina.

Bardzo rzadko, ale czasami także cywile przyjmowani byli do szpitali wojskowych na oddziały dla umysłowo chorych. Wtedy wyżej omówione postępowanie zwolnienia obowiązywało, także dla nich. Pomijane było jednak postępowanie rewizyjno-lekarskie343

. Istniały także porady jak należy się obchodzić z chorymi umysłowo. I jak czytamy w Podręczniku podchorążego sanitarnego: „Pielęgnujący umysłowo chorych powinien się

odznaczać rozwiniętym zmysłem spostrzegawczości i szybkiej orientacji; powinien przyjąć za zasadę, że wszystko, co robi oddany mu pod opiekę pacjent, może być wynikiem choroby umysłowej. Odpowiedzialność za czyny chorego spada na pielęgnującego; dlatego też

137

wymaga się od niego szybkiej orientacji i należycie pojętej stanowczości, aby mógł w porę