• Nie Znaleziono Wyników

Czas napięć: pokolenia, hierarchie, produkty

Na szczytach panuje gwar. Hierarchie, autorytety i pokolenia 228

9. Czas napięć: pokolenia, hierarchie, produkty

Młodsi zorganizowali się sami, ponieważ nie zostali zaproszeni do stołu.

Stołem było Forum Teatru Polskiego zwołane przez Stowarzyszenie Dyrektorów Teatrów, Unię Polskich Teatrów, które odbywało się 21-22 grudnia 2009 roku. Młodsi twórcy zawiązali Obywatelskie Forum Teatru Współczesnego i wystosowali list do ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, tłumacząc, że są zaniepokojeni prowadzeniem polityki kulturalnej (chodziło przede wszystkim o nietransparentny wybór dyrektora warszawskiego Teatru Studio) oraz że na Forum Teatru Polskiego nie został zaproszony nikt z roczników ’70 i ’80. Dlatego proszą ministra o objęcie patronatem Obywatelskiego Forum Teatru Współczesnego, które odbędzie się 20-21 grudnia 2009 roku.

Słowem: starzy przeciwko młodym, młodzi przeciwko starym, dwie imprezy na podobny temat, niemal w tym samym terminie. I się zaczęło.

W artykule Joanny Derkaczew Sojusz młodego teatru311 Tomasz Śpiewak i Barbara Wysocka wyjaśniali, że Obywatelskiemu Forum chodzi o poprawę polityki kulturalnej, o to, aby środowisko reprezentowali ludzie faktycznie dla niego reprezentatywni, o transparentność procedur konkursowych, o kontrakty dyrektorskie i aktorskie („wtedy aktorzy byliby mniej związani z konkretną instytucją, bardziej z dyrektorem i jego wizją artystyczną” – wyjaśnia Derkaczew), o zniesienie podziału na dyrektora artystycznego i naczelnego – bo ten ostatni często wybierany jest z partyjnego nadania. Wreszcie, że kontekstem ich działań było usunięcie ze stanowisk dyrektorskich Wojciecha Klemma i Zbigniewa Brzozy.

Wojciech Majcherek, pilnie rejestrujący na swoim blogu tę awanturę, uważa ją za dziecinadę i namawia do zgody, pytając czy młodzi publiczność teatralną też mają zamiar dzielić na dwie części312. Paweł Głowacki w Krakowie ma zaś wizje jak z Krasińskiego:

A prowadzi ich kto? Czyżby Pankracy?

Nie! To Krystiankracy rewolucjonista par excellence! Wszyscy młodzi z niego przecież! Stąpa mocarnie i dla kurażu wali pałami w bęben. Idą. Już są na placu św. Ducha. By starość oślepić błyskiem młodej gołej dupy - już się rozbierają do rosołu (te od lat ulubiony ich numer inscenizacyjny). Już zaczynają się wspinać po piaskowych ścianach Teatru im. Juliusza Słowackiego, tam, ku dziadkom Melpomeny, broniącym się w okopach św. Trójcy na dachu.

311 Joanna Derkaczew, Sojusz młodego teatru, „Gazeta Wyborcza” nr 290/2009, [online] http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/84278.html [dostęp 5 XII 2019].

312 Wojciech Majcherek, Chłopcy z Placu Broni, www.wojciech-majcherek.blog.onet.pl [online] http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/84322.html [dostęp 5 XII 2019].

132

Zaraz się zacznie... A jak się skończy? Niczym u Krasińskiego? Święty piorun pierdyknie?

Wątpię. Skończy się zwyczajnie, jak zwykle. Mróz zetnie golizny, odechce się cudowania, zachce się gorzałki. A nocą śnieg zasypie ślady dziecięcych stopek i zgubione kalesonki w grochy313.

Joanna Szczepkowska ironicznie i z goryczą pisze o dyskryminacji ze względu na wiek, ale jednak zaprasza, żeby na Forum Teatru Polskiego, ktoś z młodych przyszedł bo walka toczyć się będzie na tym boisku. Podpisuje się „Joanna Szczepkowska – beton”314. Z perspektywy czasu można podejrzewać, że to dla aktorki szczególny moment. Za mniej więcej półtora miesiąca publicznie obnaży pośladki w trakcie premiery Persony. Ciała Simone Krystiana Lupy na znak protestu przeciwko metodom pracy reżysera.

Roman Pawłowski wyczuwał powrót do nastrojów z końcówki lat osiemdziesiątych i dostrzegał, że samoorganizacja, która zaczęła się w kulturze na wielu polach, jest efektem Kongresu Kultury Polskiej, który odbywał się w tym samym roku:

[…] raporty o stanie poszczególnych dziedzin kultury i sztuki wywołały gorącą dyskusję i mobilizację twórców i animatorów porównywalną do tej z wiosny 1989 r. Na wzór ówczesnych komitetów obywatelskich zaczęły powstawać inicjatywy i fora ogólnopolskie:

Komitet Obywatelski Mediów Publicznych, Komitet na rzecz Radykalnych Zmian w Kulturze, Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej, Forum Obywatelskie Teatru Współczesnego, Inicjatywa "Aktorzy 70/80", Obywatelskie Forum Dostępu do Książki, czy lokalne, takie jak Obywatelski Komitet na rzecz Przejrzystości w Polityce Kulturalnej Krakowa albo federacja Madeinpoznan.org.

Ten szeroki obywatelski ruch na rzecz zmian w kulturze jest jak dotąd najważniejszym efektem Kongresu315.

Debata o pokoleniach, hierarchiach i znaczeniu polskiego teatru rozgorzała na nowo po krótkiej przerwie, bo już w marcu 2010 roku w „Przekroju”. Jacek Sieradzki pisze Pamflecik na zadowolonych, czyli między nami świetnie jest316. Krytyk staje na przekór ogłaszanym wszem i wobec zachwytom nad odnową polskiego teatru, nad wybitnymi spektaklami, nad

313 Paweł Głowacki, Młodzi w Okopach św. Trójcy, „Dziennik Polski” nr 296/2009 [online] http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/84902.html [dostęp 5 XII 2019].

314 Joanna Szczepkowska, List otwarty do młodych i starych twórców teatru, 17 XII 2019 [online] http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/84678.html [dostęp 5 XII 2019].

315 Roman Pawłowski, Rewolucja w kulturze, Gazeta Wyborcza nr 305/2009, [online] http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/85146.html [dostęp 5 XII 2019].

316 Jacek Sieradzki, Pamflecik na zadowolonych, czyli między nami świetnie jest, „Przekrój” nr 11/2010. [online]

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/90264.html [dostęp 4 XII 2019]. Wszystkie dalsze cytaty z tego źródła.

133

rodzimymi twórcami, którzy reżyserują po całym świecie i nad wysoką frekwencją publiczności w teatrach. Sieradzki mówi „sprawdzam!” – i wychodzi mu co następuje: że faktycznie mamy ciekawy artystycznie teatr, ale w nielicznych ośrodkach; że wybrani twórcy zapracowali sobie na zagraniczny sukces, ale zasadniczo nie zmienia to ogólnego poziomu reżyserskiej działalności w kraju; że owe międzynarodowe produkcje też są „swoiście skomercjalizowane” skoro mają podobać się widowni „od Ekwadoru do Moskwy”. Wysoka frekwencja jest wszędzie, owszem – tyle tylko, że do Teatru Kwadrat ludzie walą drzwiami i oknami na farsy, zaś w Teatrze Dramatycznym (wówczas pod dyrekcją Pawła Miśkiewicza była to najbardziej eksperymentująca scena w stolicy) pomniejsza się widownię, a dany tytuł gra się rzadko – więc nieliczna grupa zainteresowanych faktycznie zapełnia planowane do sprzedaży miejsca. Wszyscy zaś chcą pieniędzy:

Teatry rozrywkowe typu Kwadrat siedzą w ciasnych klitkach i wyciągają łapę po dotacje, twierdząc - zasadnie - że z kasy nie wyżyją. Teatry elitarno-ambitne typu Dramatyczny grają jak na lekarstwo łkając, że nie mają pieniędzy, by utrzymać wielki gmach i jeszcze dopłacać do przedstawień, z których każde musi być otchłannie deficytowe. Tak zwane teatry środka dostają po łbie z obydwu stron: od krytyki za mieszczańską bezambicyjność, od miasta za wyniki finansowe słabsze od rozrywkowców. Teatry prywatne też stoją w kolejce po subwencje, jakieś pieniądze - mniejsze, ale zawsze - wyszarpując. I rośnie kompletny już chaos hierarchii wartości w życiu scenicznym. Chaos, którego doprawdy nie da się przykryć okrzykiem a la Masłowska, że "między nami - w teatrze - dobrze jest!".

Gdy do hierarchie artystyczne przekłada się na hierarchie finansowe pojawia się problem. Sieradzki wie o tym doskonale jednak próbuje być sprawiedliwy – wie, że zasadniczo w każdym teatrze, nawet takim, który miałby non-stop 100% frekwencji, wpływy z kasy niewiele znaczą w obliczu całości budżetu.

Sieradzki mąci środowiskową wodę jeszcze bardziej – przywołuje powołane przed kilkoma miesiącami Obywatelskie Forum Teatru Współczesnego czyli związku młodych twórców teatralnych z roczników siedemdziesiątych i osiemdziesiątych (takich jak Maja Kleczewska, Barbara Wysocka, Natalia Korczakowska, Michał Zadara, Michał Borczuch, Wiktor Rubin), którzy, niezaproszeni, w trakcie objętych patronatem ministra kultury obrad

„Polskiego Forum Teatru” zaczęli dopominać się o swoje. Czyli o to, by przestano nazywać ich

„młodymi obiecującymi reżyserami”, by przyklejać im pokoleniowe łatki, a dano realne wpływy w kształtowaniu polityki repertuarowej scen w Polsce.

134

Sieradzki wspiera, ale ustawia te żądania w nieco innej perspektywie:

Można ich zrozumieć. Co więcej, nawet niepodobna żywić pretensji, że zapomnieli wspomnieć o czymś, co w nieco innym świetle stawia ich postulaty. O tym, że nikt na przestrzeni dziejów nie miał - jak oni właśnie - tak łatwego startu, dostępu do liczących się scen, błyskawicznego pięcia się na szczyty uznania, szacunku, popularności.

Tym młodym ludziom, a przynajmniej części z nich, należy się, i to od zaraz, większy kęs odpowiedzialności za losy sceny; tradycyjne mechanizmy pokoleniowego następstwa najwyraźniej się pozacierały. Tylko jedno budzi niepokój. W ich pracach, poszukiwaniach, proklamacjach, zwierzeniach prasowych bardzo trudno doszukać się choćby cienia czegoś, co w teatrze zawsze było pewną esencją. Szacunku wobec widza. Elementarnej chęci odczytywania jego potrzeb i oczekiwań, szukania skutecznego języka porozumienia, budowania wspólnoty w skali szerszej niż pojedynczy spektakl. Na tego rodzaju wspólnocie fundowana bywała rzeczywista wielkość teatru. […]

O niczym nie marzę tak jak o tym, by powyższe uogólnienia móc spiesznie poodszczekiwać. Chciałbym znów nabrać przeświadczenia, że spotykamy się wszyscy wieczorem w teatrze, albowiem ktoś nam chce coś istotnego od siebie powiedzieć. Ponadto ma to przemyślane, ułożone i przeprowadzone przez zespół. A jako główny cel wysiłku założył sobie, by wieczór w wieczór jego prawda stawała się istotnym przekazem dla ludzi, którzy przyjdą do teatru. Ludzi, którzy nie szukają bezmyślnej rozrywki, ale też nie chcą też dać się zredukować do roli biernych obserwatorów fontann reżyserskiego narcyzmu. Proste? Chyba proste.

Nie proste, choć odczytano to najprościej – młodym twórcom recenzent zarzuca elitarność, wsobność, egocentryzm i niewdzięczność. We wrzuceniu do wspólnego finansowego worka teatrów o repertuarze komercyjnym i „poszukującym” zobaczono pochwałę „bulwaru”, bo ten zapewnia frekwencję. Maciej Nowak pisze więc Pamflecik na pamflecistę317, zarzucając Sieradzkiemu uproszczenia, manipulację i protekcjonalny ton, Jacek Kopciński obwieszcza, że Nie uratuje nas bulwar318, a Michał Zadara krzyczy J’accuse319, oskarżając Sieradzkiego o kłamstwo, plan komercjalizacji scen, podczas gdy on i reszta reżyserów z jego pokolenia nie traktują widzów jak klientów.

317 Maciej Nowak, Pamflecik na pamflecistę, „Przekrój” nr 12/2010, [online] http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/90371.html [dostęp 5 XII 2019].

318Jacek Kopciński, Nie uratuje nas bulwar, „Przekrój” nr 13-14/2010, [online] http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/91193.html [dostęp 5 XII 2019].

319 Michał Zadara, J’accuse!, „Przekrój” nr 15/2010, [online] http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/92427.html [dostęp 5 XII 2019].

135

Zaraz potem ta debata się urywa, bo 10 kwietnia samolot Tu-154M o numerze bocznym 101 rozbija się w Smoleńsku. Maciej Nowak odwołuje Warszawskie Spotkania Teatralne.

Wywołuje to protesty części środowiska, zwłaszcza tej młodszej, związanej z Obywatelskim Forum. Piszą oni, że teatr to nie dyskoteka, że możliwe jest przepracowywanie żałoby w teatrach, że odwołanie spektakli zabiera artystom możliwość zarobku (co jest kwestią wyjątkowo poważną, bo nikt nie poczuwa się do zwrotu pieniędzy, skoro przyczyna nie wykonania pracy była niezależna od nikogo). Wiele mniej lub bardziej rozsądnych argumentów, za którymi czasem stoi faktyczne przekonanie o kulturotwórczej roli teatru, a czasem urażone ego, które nie usłyszy jak teksty ze spektaklu w jego reżyserii brzmią w nowym kontekście. Właściwie jedyną konstruktywną propozycję wysunęła prezeska ZASP-u, Joanna Szczepkowska, sugerując by ludzie w teatrach się jednak spotkali – nie dla przedstawień, ale żeby porozmawiać, poczytać i posłuchać poezji, pobyć razem w tym trudnym momencie320.

Dwa lata później środowisko artystyczne, już bez względu na pokolenia, zjednoczy się listem Teatr nie jest produktem/widz nie jest klientem, protestującym przeciw zmianom w polityce kulturalnej, nonszalancji urzędników i obniżeniu dotacji na kulturę. Jak w przypadku większości środowiskowych zrywów i protestów, poza artykulacją postulatów i chwilowym poczuciem solidarności, niewiele osiągnięto. Jacek Sieradzki, który list podpisał, narzekał później na decyzję warszawskich urzędników, które połączyły Teatr na Woli z Teatrem Dramatycznym, oddając dyrekcję Tadeuszowi Słobodziankowi, a zaprzepaszczając mozolnie budowany ambitny repertuar Pawła Miśkiewicza i Doroty Sajewskiej:

Dlaczego tak dziwnie mi się to wszystko pisze? Nie byłem nigdy heroldem barbarzyńców. Witałem ich teatr z rezerwą i z oporem, do wielu z nich przekonując się dopiero po długim czasie (a do niektórych w ogóle). Szukałem z uporem wartości i po jednej, i po drugiej stronie barykady. Na "Interpretacje" do Katowic ściągałem i buntowników, i tych z teatru środka, jeśli mieli do zaoferowania jakąś myśl, a nie tylko postawę. Walczyłem, jak mogłem, o teatr środka także wtedy, gdy dla mainstreamowych opiniotwórców był to teatr obłej mieszczanerii i zatęchłej staroświecczyzny. Słysząc głoszone przez młodych zapaleńców tezy typu "każdy wie, że żyjemy w epoce teatru postdramatycznego", mrużyłem złośliwie ślepia.

Należałem ponad wszelką wątpliwość do stworzonego przez Macieja Nowaka Korpusu Krytyków w Szarych Marynarkach. Złośliwej formacji, która ciskała kłody pod nogi najbardziej postępowych postępowców, wśród nich także tych, którzy dziś zostają wygnani z miasta.

320 Patrycja Wanat, Prezes Szczepkowska o dniach żałoby, [online] http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/91909.html [dostęp 5 XII 2019].

136 A przecież mi żal.321

Przykład Jacka Sieradzkiego pokazuje zatem, że hierarchie zmieniają się w zależności od kontekstu.

Czym były w ostatnim trzydziestoleciu te mechanizmy wytwarzania hierarchii, poszukiwanie i stwarzanie autorytetów, spory pokoleniowe i obrachunki inteligenckie? Jeżeli zgodzić się ze słowami Przemysława Czaplińskiego, że celem krytyka jest „mieć wpływ”322, to w przypadku krytyki teatralnej wszystkie te działania były próbą uzyskania wpływu. W nowej sytuacji komunikacyjnej, z konkurencyjnymi mediami, wolnym rynkiem, przekształceniami prasy; w nowej rzeczywistości, którą trudno było ogarnąć i z nowym teatrem, którego nie zawsze łatwo było zrozumieć, krytyka poszukiwała (i wciąż poszukuje) narzędzi, by jakoś wpływać na teatr. Próbuje hierarchizować, by narzucić teatrowi porządek oraz własne kryteria.

Kłóci się o autorytety, bo sama próbuje taki odzyskać. Opisuje nowe zjawiska po to, by je współtworzyć.

To oczywiście bardzo ogólna i dosyć wyidealizowana wizja – poza tymi górnolotnymi, wielkimi strategiami i celami jest jeszcze dużo mniejszych. Chęć zachowania status quo, niechęć do wszelkich nowości, partykularne interesy, kumoterstwo, konformizm, resentyment.

Ale nawet w tych działaniach widać chęć wpływu. Może chęć władzy?

321 Jacek Sieradzki, Rekonkwista, „Dialog” nr 10/2012, [online] http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/148550.html [dostęp 5 XII 2019].

322 Przemysław Czapliński, Powrót centrali. Literatura w nowej rzeczywistości, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007, s. 95.

137