• Nie Znaleziono Wyników

Czasami czuję się jednym z wielu niepotrzebnych…

Kto lubi oglądać filmy Woody’ego Allena, gdzie absurd, kpina, ironia, i groteska doprowadzone są do perfekcji, koniecznie powinien przeczytać wiersze Ludwika Filipa Czecha z tomiku poetyckiego pt. Tabu (Wydaw-nictwo DJ, Gdańsk 2010). Utwory zawarte w tej książce to gotowy scenariusz do filmów, podobnych do takich jak Zakochani w Rzymie, czy O północy w Pa-ryżu. Świat przedstawiony w wierszach Ludwika Filipa Czecha, podobnie jak sceny w filmach w/w amerykańskiego reżysera, rozgrywa się w określonej scenerii, czasem na łonie pięknej przyrody, pokazując jednocześnie absurdal-ne wydarzenia i sytuacje ludzkie. Zapoznając się z fabułą jednych czy drugich utworów nie wiemy, czy mamy się z absurdalnej sytuacji śmiać, czy płakać.

Paradoksy życia obaj artyści śledzą umiejętnie, wykorzystując i posługując się trafnie skrótami myślowymi.

Dziwne pytania

Wczoraj spotkałem kolegę z dzieciństwa który przyleciał do umierającej matki Wróciła ze spaceru – usiadła

i już nie wstała

Prosto z lotniska pojechał do szpitala gdzie pochylony nad łóżkiem

usłyszał że to nie on

bo przecież 5 lat temu zginął z ojcem w katastrofie lotniczej

Staliśmy w supermarkecie Właśnie kupiłem nowy odkurzacz a Maciek nagle zapytał

czy nie mieli w innych kolorach

Wiersze Ludwika Filipa Czecha (ur. w Sopocie w 1959 r., obecnie mie-szka w Gdańsku – Oliwie) z książki poetyckiej Tabu opowiadają o zaniku wrażliwości ludzkiej, o przaśnej rzeczywistości, o tym, że postęp cywilizacji jest dobrem dla mądrych, a nie dla ignorantów. Tak jak amerykański reżyser Woody Allen, poeta nie zaklina rzeczywistości, tylko przedstawia ją i opisuje taką, jaka jest. Konkretne zdarzenie, czy opisany migawkowo epizod, tworzą sytuację liryczną wiersza: // mój rówieśnik / uczy syna - / samochód jest waż-niejszy od jedzenia / bo jedzenia nie widać // ... Tabu, to „świętość”, to takie tematy, których wśród ludzi nie należy poruszać, bo naruszają konwencję i prawidła moralności, obyczaju, religii, bądź dobrego smaku. Poeta celowo prowokuje czytelnika, nadając taki właśnie tytuł swojej książce poetyckiej.

Ludwik Filip Czech w wierszach z tomiku Tabu przyjmuje postawę ob-serwatora otaczającej go rzeczywistości … i celowo, ale i przewrotnie, pro-wokuje odbiorcę, dokonując świadomej subiektywizacji obrazu, wykorzystu-jąc kpinę i ironię. Przedstawia współczesną mentalność wielu, po to, by zain-trygować i obudzić w nas świat własnych myśli, a nawet lęków. Poeta zdecy-dowanie i ostro mówi, że nie ma tematów tabu, jeżeli dotyczą one zła, głupo-ty ludzkiej, fałszu i braku wrażliwości. Zawsze należy o głupo-tym głośno mówić, demaskować i piętnować. I tak czyni poeta w swoich wierszach, wierząc, że wykoślawionej rzeczywistości nie należy lukrować, ani upiększać. To, co do-tyczy człowieka, nie powinno być postrzegane w sferze tabu, bo obraca się to przeciwko nam samym. Dlatego artysta deklaruje, że odtąd jego język poe-tycki i styl wypowiedzi w wierszu będzie ekspresyjny, szczery, sugestywny i mocny: // Teraz na nowo uczę się alfabetu / Pilnuję każdego zdania / Żeby nie było jak rajtuzy dla Muzy / ale jak powróz / /...

Wykreowany bohater w wierszach Ludwika Filipa Czecha - z tomiku Tabu - może być jednym z nas: // Mnie płomień z ziemi zliże / albo mucha plujka //. Poeta jednak tego bohatera stylizuje na swój autoportret. To jest już człowiek dojrzały, który poznał życie, empatycznie wrażliwy, jest też auten-tycznym poetą: // Możesz mnie codziennie uskrzydlać poezjo / ale za stary ze mnie wróbel / żebym się złapał na twój lep //. Dzisiaj ma głęboką świadomość tego, że można go określić także bankrutem życiowym: // Ci hipokryci z partii rządzących / za żadne skarby nie sprzedadzą mi broni /(...) / Ale dla nich taka pomoc to grzech / który kala Boga i Polskę / Żeby skończyć z sobą / będę się musiał napocić jak diabli //. Podmiot wierszy to narrator w pierwszej osobie, który jest bezpośrednim świadkiem obserwowanej rzeczywistości, czyniąc z niej świat przedstawiony w wierszu. To także mieszkaniec metropolitalnego miasta, któremu bardzo doskwiera typowa dla dużych aglomeracji rzeczywi-stość, stąd ciągle stara się w wolnych chwilach uciekać od ludzi na łono przy-rody: // jestem dzisiaj tak przeludniony / jak nowo otwarty supermarket //.

Z jednej strony bohater wierszy jest w opozycji do gwałtownego rozwoju cywilizacji i przeludnienia demograficznego miasta, uważa nawet, że miasto

w którym mieszka to bezwzględny i okrutny moloch. Sugeruje także, że być może to właśnie cywilizacja wielkomiejska sprzyja duchowej i moralnej de-gradacji człowieka. Bohater widzi także, że bujna kiedyś przyroda, którą znał z autopsji, została naruszona i zdewastowana. Ludzie zaś, którzy tę przyrodę dewastują, to w większości tzw. „weekendowi” uciekinierzy z miasta.

Solidarność

Na soczystym maślaku siedzi ślimak – z obrzydzeniem strzepujesz go palcem Ale on był tutaj pierwszy –

ty jeszcze rano nie wiedziałeś

że weźmiesz rower i pojedziesz do lasu On miesiącami pełzał do pachnącej grzybni napotykając liczne pułapki –

ostrą krawędź puszki pustą butelkę

tudzież muchomora

Nie ma na świecie sprawiedliwości ani solidarności

między człowiekiem a ślimakiem

Tak naprawdę, jak pokazuje Ludwik Filip Czech, jego bohater nie ma odwrotu, musi w mieście mieszkać i żyć, bo tu jego miejsce i jego dom, tu je-go całe życie. I miasto, i człowiek, z konieczności muszą ze sobą żyć w sym-biozie: // Jedzie za mną Gdańsk jedzie / Biegnie za mną Gdańsk biegnie / Chodzi za mną jakby był na gumce/( ...)/ I tak się we mnie zakotwicza //...

W tomiku poezji Tabu krzyżują się dwie pozornie odległe przestrzenie – miasto i las. Miasto to moloch, widmo, w którym trudno żyć, ale ta przestrzeń jest ciągle poznawana i oswajana. Podmiot wierszy powoli wrósł w nią i ta miejska przestrzeń, chociaż nie jest przyjazna człowiekowi, stała się w jego życiu konieczna. Sposobem na oswojenie obcości przestrzeni miasta, mówi poeta, jest jego humanizacja: // Gdzie teraz się podzieją robaki i krety / gdy na tablicy informacyjnej / luksusy - / (...) / Bracia mniejsi idą do biedniejszych / spod cywilizacyjnego cepa / otręby do plew //. Natomiast druga przestrzeń – las, to wolność, to przyroda, to odpoczynek. Ta leśna przestrzeń ciągle przy-pomina o hierarchii ważności panującej w lesie. Człowiek, który nie zaakce-ptuje hierarchii w przyrodzie, jest tylko intruzem i ignorantem w tej prze-strzeni, niszcząc ją.

Nie ma w wierszach Ludwika Filipa Czecha z tomiku Tabu poczucia szczęścia, czy euforii, jest za to trwanie przy prawdzie. Czasem jest to gorzka, po męsku – prawda: // Zaczynam się zastanawiać / czy nie wyjechać na

pusty-nię / żeby zaczynając wszystko od początku / kopać studpusty-nię //. W wiersze Fili-pa Czecha, w jego linearnie biegnący czas ludzkiego życia, wkracza głęboki namysł o osobistym wymiarze, gdzie próbuje sobie odpowiedzieć, jako już dojrzały mężczyzna, czy warto było? W ten namysł wkracza również historia.

1989. Klik

Przyjaciołom

Stawało się wieczorem w oknie patrzyło na świat miasta

kościół na Przymorzu to był Rzym gdański port – Krym

Widziało się nawet przyszłość Z Tomkiem po trawie

ze Zdzichem po kawie z Anną po litrze i przebiegnięciu nago wokół bloku

Nagle poumierali wyjechali

Świat się otworzył i wessał Jak na portalu nasza klasa – wystarczy klik

i nie ma

Świat, w którym wypadło nam żyć, jak pokazuje narrator wierszy Lud-wika Filipa Czecha, pozbawiony jest wyraźnego sensu i konieczności, bo nic nie jest pewne i stałe. Wiersz poety dedykowany Przyjaciołom, to nie tylko zapis indywidualnych wspomnień, to zuniwersalizowane jednocześnie prze-życia i doświadczenia całego pokolenia - urodzonego w okolicach 1960 roku.

Było tyle marzeń, było tylu przyjaciół, była jakże słuszna „idea Solidarnoś-ci”, wreszcie to pokolenie - to „Młodość”; a stało się jak zwykle. Współcze-sna rzeczywistość na każdym kroku, jak pokazuje poeta, daje odczuć zderze-nie dwóch czasów, teraźzderze-niejszego i przeszłego. Czas przeszły to dla wielu czas nie do powtórzenia, to czas emocji i uniesień. A świata bez emocji nie da się zmienić.

Dziecinada

Chłopcy z ogolonymi łbami w tatuażach od ucha do ucha są dzisiaj godni większego zaufania niż ja (...)

Dzisiaj Filip Czech bardziej ceni sobie „bohaterstwo”, aniżeli wszechobecną

„bohaterszczyznę”. Cóż, jaka otaczająca nas rzeczywistość, takie „rekonstru-kcje historyczne”, zdaje się pokazywać poeta.

Wiersze z tomiku poetyckiego Tabu Ludwika Filipa Czecha uwidacz-niają kontakt podmiotu lirycznego ze znaną wszystkim rzeczywistością. Jed-nak poeta zawsze trwa przy prawdzie, bo nie ma dla niego tematów tabu.

Ludwik F. Czech bardzo często wykorzystuje potencjał zawarty w paradoksie, ironii i kpinie, a taki zabieg poetycki ma bezpośrednie przełożenie na rzeczy-wistość, tę, którą opisuje, i tę, którą każdy z odbiorców sam sobie nadbudo-wuje. Dojrzałość poety to także sztuka milczenia. Wiersze z tomiku Tabu układają się w autobiograficzną opowieść autora, gdzie poeta dba o precyzję poetyckiego wyrazu, o namysł nad adekwatnością słowa i o namysł nad istotą poezji. Język poetycki tych wierszy naśladuje język potoczny, ale tak napraw-dę znamionami tej poezji są precyzja, trafność i oszczędność słowa. Ludwik Filip Czech nie jest poetą „polskiej chwały” - śledzi „rosochate odmęty” rze-czywistości. To poeta rozwijający się pod wpływem czasu, poszukujący w ży-ciu autentyzmu. Wyraża się w poezji.

Ludwik Filip Czech jest poetą, który ma już spory dorobek literacki - zadebiutował w 1985 r., opublikował już sześć tomików wierszy, za które był nagradzany i wyróżniany. W 1997 r. otrzymał główną nagrodę 38 Konkursu

„Czerwonej Róży”, a w 2007 r. główną nagrodę w Konkursie Literackim Miasta

Gdańska im. Bolesława Faca. Zajmuje się również krytyką literacką, publi-kując artykuły i recenzje książek w czasopismach literackich, np. bydgoskim

„Akancie”. Jego tożsamość poetycka wpisuje się w nurt poezji „bruLionu”.

Wiersze mają charakter autobiograficzny – odzwierciedlają obserwację zwy-kłej codziennej rzeczywistości. Nikomu nie chce mówić, jak należy żyć i my-śleć. Pisze dla siebie i o sobie, bo na tym zna się najlepiej. Ze swojej „niedoj-rzałości” uczynił sposób na życie, bo dzięki niej nie straci nigdy wrażliwości i autentyczności, a przede wszystkim wolności. Dlatego ciągle ucieka z miasta na łono przyrody, do lasu, do świata zwierząt, po to, aby życie było wolne od społecznych zobowiązań.

Od wielu lat Ludwik Filip Czech związany jest z Gdańskim Towarzy-stwem Przyjaciół Sztuki. Jest wrażliwy na piękno, ale i na brzydotę. Fotogra-fie Piotra Borzyszkowskiego, umieszczone w tomiku poetyckim Tabu, przed-stawiające artefakty zwierząt, zalegające w gablotach muzeów przyrodniczych, urastają do metafory ludzkiej egzystencji. Te artefakty to bunt Ludwika Filipa Czecha - w imię życia i wolności.

Ludwik Filip Czech, Tabu, Gdańsk 2010, Wydawnictwo DJ, s.36.

Tomasz Demidowicz