• Nie Znaleziono Wyników

czyli o Holendrach i Flamandach słów kilka

W dokumencie Piotr Oczko (Stron 39-69)

Od 1969 roku sztuka Gerbranda Adriaenszoona Bredera Hiszpański Brabantczyk Jerolimo (Spaanschen Brabander Je­

rolimo) wystawiana jest corocznie 3 stycznia dla upamięt­

nienia rocznicy otwarcia amsterdamskiego teatru1. Utwór tenbezsprzecznienależy też do panteonu literatur}' nider­

landzkiej, będąc jednym z najczęściej wznawianych, czyta­

nych ireinterpretowanch (zarówno na biurkach literaturo- znawców, jak i na deskachteatru) siedemnastowiecznych tekstów. Nie jest to może najwybitniejsza sztuka Złotego Wieku, alezpewnością najbardziej przezwidzów i czytel­

ników łubiana. W kulturze holenderskiej zajmuje ona po­

zycjęjednego z najważniejszych dziełliterackich, miejsce, które w Polsce przypada Odprawie posłóiugreckich lub Dzia­ dom. Myliłbysięjednak Czytelnik, któryw tym momencie sądziłby, żemowa o tragedii podniosłej i poważnej, tema­ ciewzniosłym i szlachetnym - Hiszpański Brabantczyk jest niczym innym jak farsą, „niską" odmianą komedii, i po­

siada więcej cech wspólnych ze staropolską Wyprawą ple­

bańską i innymi sztukami z kręgu teatru rybałtowskiego, niż z utworami, które widzielibyśmy wpierwszym rzędzie narodowego kanonu.

' Od 1638 do 1969 roku zaszczyt ten przypadał sztuce Vondla Gysbreght van Aemstel, jednak dyrekcja teatru - po narodowej debacie - zdecydo­

wała się zastąpić poważną i staroświecką sztukę Vondla dramatem bar­

dziej pasującym do noworocznej euforii.

2 Twórczość i życie Bredera omawiam za: G. A. van Es, G. S. Över­

di e p, Geschiedenis van de Letterkunde der Nederlanden, deel IV, Antwerpen 1948; G. P. M. Knu velder, Handboek łoi de geschiedenis der Nederlandse

Autor dramatu, Gerbrand Adriaenszoon Bredero (Bre- derode)2, urodził sięw 1585rokuw rodzinie

amsterdam-skiego szewca, któryzbił majątek na handlu nieruchomo­ ściami. Nie odebrał teżstarannegowykształcenia, niepo­

znał łacinyani greki, a swą wiedzę o świeciei literaturze czerpać mógł jedynie z niderlandzkich przekładów. Po­

czątkowo szukał swego powołania w malarstwie, będąc czeladnikiem w pracowni Francesca Badensa, znanego dziś tylko z imienia twórcyz Południowych Niderlandów, szybko jednak zwrócił się ku literaturze3. Wpierw, zwycza­ jem wielu holenderskich twórców owego czasu, związał się onz izbą retoryków De Eglantier, a po jej podziale przy­ łączył się do Akademii Niderlandzkiej - Nederduytsche Academie założonej przez SamuelaCostera i wzorowanej na florenckiej Accademia della Crusca, która niebawem, w 1632 roku, miała przekształcić się w pierwszy wAmster­ damie teatr publiczny.

letterkunde, deel II, 's-Hertogenbosch 1979; J. A. N. Knuttel, Bredero:

Poeet en Amsterdammer, Amsterdam 1968; R. P. Meijer, Literature of the Low Countries, New York 1971.

3 W spisie inwentarza ojca Bredera, Adriaena, odnotowano, że był on w posiadaniu kilku płócien syna, znanych nam wyłącznie z tej relacji:

Dawid i Abigajl, Dawid i Betsaba, Pyrom i Tyzbe, Fortuna.

4 Nie jest to jednak literatura właściwa izbom - być może na oderwanie się Bredera od tradycji retorycznej miało wpływ to, że spośród trzech amsterdamskich earners van retorica De Eglantier była izbą najbardziej po­

stępową i otwartą na literackie nowości i eksperymenty.

Twórczość Bredera,enfant terrible literatury niderlandz­ kiej, odbiega od pozostałych wielkich poetów ZłotegoWie­ ku - Hoofta, Vondla, Huygensa czy Catsa. Pobrzmiewa w niej język amsterdamskiejulicy, dominuje prosta forma, uczuciawyrażane są w sposób spontaniczny, bezpretensjo­ nalny,obrazowy i świeży, jakby naprzekór literackim kon­ wencjom. Wyraźny jest związek z twórczością rederijkers*, a także odwołaniadowzorców i tematów ludowych. Przy­

czyną tego może być fakt, że Bredero nie odebrał staranne­ gowykształceniai nie znał języków klasycznych - podążał więc swojąwłasną drogą, a nie wytartymi przez humani­ stów szlakami emulacji i imitacji. Widać to zwłaszczana przykładziejego licznych poezji miłosnych wydanych

po-Hiszpański Brabantczyk B redera 39

Gerbrand Adriaenszoon Bredero

śmiertnie wWielkim śpiewniku (GrootLied-boek, 1622). Znaj­

dziemy tamzabawny wiersz o wesołej chłopskiejkompanii (Boeren Geselschap) czy komiczny utwór o starymzbereźni- ku zabiegającym o względy młodej dziewczyny (Eenoudt Bestevaertje, met een iongMeysjen). Liryki Bredera sąnatu­

ralne, realistyczne, czasami rubaszne, często zakończone zaskakującą pointą, jakwwierszu Samotnośćjest ubóstwem (Eenicheydt is Armoedt):

Wat baat de schoonheydt die ten ooghen uyt u blinckt Soo edel, dat de Son, de guide Sonne sinckt,

En deckt sijn glansich hooft met purper en swart bloet Ais ghy des nachts alleen in't bedde slacpcn moet?5

5 Zamieszczone przeze mnie tłumaczenia fragmentów twórczości Bre­

dera nie są tłumaczeniami wiernymi i często odbiegają od oryginału, są­

dzę jednak, że powiedzą Czytelnikowi więcej niż „suchy" przekład filo­

logiczny.

6 Por.: Wilhelmus en de anderen. Nederlandse liedjes 1500-1700, red. M.

Barend-van Haeften et a 1., Amsterdam 2000,passim.

I na cóż ci ta piękność co z twoich źrenic bije, Aż słońce zawstydzone oblicze swoje kryje, I czoło jego jasne ponura czerń przesłania, Kiedy co noc samotnie zasypiasz w łóżku sama?

Wiersze Bredera często pisanebyły pod określone melo­

die, a wieleznich jest śpiewanych po dziś dzień6. Poboczne miejsce zajmują natomiast w jego twórczości utwory reli­ gijne.

Dramat to, po liryce, druga domena Bredera. W utwo­ rach Roderyk iAlfonsus (Rodd'rick en Alphonsus, 1611) oraz Griana (Gnane, 1612) czerpieon tematykęze średniowiecz­ nych romansów rycerskich (zwłaszcza hiszpańskich), wzbogacając je jednak o miejscowe, holenderskie realia.

Koloryt lokalny stanowi również o urodzie i ogromnej w owym czasie popularności komedii i fars opartych na zabawnym qui pro quo: Farsie o krowie (DeKlucht van de Koe, 1612) i Farsie o młynarzu (DeKluchtvan de Molenaar, 1613).

Podobne walory Odnajdziemy w komediach - Murzynce (Moortje, 1615), wzorowanej na Eunuchu Terencjusza, lecz osadzonej w realiach społecznych Amsterdamu, a przede wszystkim w Hiszpańskim Brabantczyku (1617). Kolejnych dramatówBredero nie zdążyłjuż ukończyć. W zimie1618 rokupod jego saniami załamał się lód, a poetaumarł w wy­

niku przeziębienia wwieku 33 lat i u szczytu możliwości twórczych.

Hiszpański Brabantczyk został oparty na anonimowej hiszpańskiej powieściłotrzykowskiejz połowy XVIwieku

Hiszpański Brabantczyk Bredera 41

pod tytułem Żywot Łazarza zTormesu oraz jego dole i niedole (w Polsce znanejjako Łazik z Tormesu), opisującejwędrów­

kę ubogiego, filozoficznie nastawionegodo życia bohatera, który żerując naludziach i unikając pracy, stara się utrzy­

maćprzy życiu.Pikareska ta została szybko przetłumaczo­

nana wiele języków7 8, wtym w 1579 roku naniderlandzki, który to przekład zainspirował Bredera. O popularności Łazarza z Tormesu w Niderlandachświadczyć może fakt, że do roku1609 wznawiano go aż trzyrazy®.

7 Por.: M. Strzałkowa, Literatura hiszpańska, [w:] Dzieje literatur euro­

pejskich, 1.1, red. W. Flory an, Warszawa 1977, s. 906.

8 De Ghenuechlijke ende cluchtighe Historie van Lazarus van Tonnes uut Spaingen. Warto zauważyć, że wydanie z roku 1609, na fali antyhiszpań- skich nastrojów, nosi podtytuł: Z której to [historii], oprócz innyini rzeczy można dowiedzieć się o zachowaniach, obyczajach, życiu i łotrostwie Hiszpa­

nów (podkreślenie moje - P. O.).

HiszpańskiBrabantczyk przedstawia kilka dniz życia Je- rolima Rodryga, uciekinieraz brabanckiej Antwerpii, który schronienie znalazł wAmsterdamie. Jerolimonie posiada żadnego majątku, para się podejrzanymi interesami,pozu­

je jednak na bogatego szlachcica. Jest zamożny, lecz jego bogactwa są niewidzialne, jak mówi samosobie. W rzeczy­ wistości jest synem antwerpskiegociastkarza ibankrutem, który uciekł doAmsterdamu ścigany przez dłużników. To­ warzyszy mu najęty już w pierwszejscenie dramatusługa Robbeknol, ubogi holenderski chłopak, wiecznie głodny, ale wesoły i uczynny, który w mig poznaje się na swym panu,lojalnie jednak udaje, że wierzy wszystkim jegosło­

wom.

Cały w zasadzie zamysł dramatu zapożyczony został z hiszpańskiego pierwowzoru, z jednym jednak wyjątkiem:

Bredero przenosi punktciężkości z Robbeknola na Jeroli-ma, będącegotakże tytułową postacią. To Robbeknol, a nie Jerolimo jest bowiem odpowiednikiem Łazika-Łazarza, a pierwowzór Jerolima w hiszpańskim tekście to jedynie jedenz panów, którym służy Łazarz. Robbeknol zdaje też kilkakrotnie relację ze swego dotychczasowego, nędznego

życia, w której „w pigułce"zawierają się losy pierwowzoru - hiszpańskiego bohatera.

Sztuka w zasadzie nie posiada akcji - stanowi luźny zbiór scen i sytuacji koncentrujących się wokół Jerolima i Robbeknola. Prawdziwym jej bohaterem wydaje się być za toamsterdamska ulicazamieszkanaprzez barwne, pla­

stycznie nakreślone typy ludzkie. Widz poznaje między innymi kowala, swatkę,malarza, uliczników kłócącychsię z hyclem, starców,prządki, chciwych mieszczan,a nawet ladacznice opowiadające o swojej profesji. Oddanie owych postaci i charakterów oraz silne zindywidualizowanie ich języka świadczy o mistrzowskim zmyśleobserwacjiauto­

ra.Tak w 1694roku pisało Brabantczyku mieszkaniec Am­ sterdamu, Casparus Commelin:

Bez wątpienia [Bredero] dał amsterdamskiej widowni to, co Te- rencjusz uczynił dla Rzymian. Dziś starzy ludzie zaświadczają, że kiedy oglądają ową sztukę, bądź też czytają ją, od razu czują się o pięćdziesiąt lat młodsi i zdają się być znów na targu rybnym czy drobiowym, słuchając głosów tamtych starych przekupek [...]’.

Nie sposób nie zauważyć również silnego oddziaływa­ nia na Bredera tradycji rederijkers, w której kręgu obracałsię on odnajmłodszych lat (zanim sam wstąpił do De Eglan- tier, jako dzieckomieszkał w najbliższymsąsiedztwie izby przyulicy Nes). Przedstawioneprzez autora postaci repre­ zentują typy ludzkie i typy zachowań niczym retoryczne sinnekens. Bredero nie rezygnuje więc zupełniez alegorii, a jedynie przybliża jądorzeczywistościi podaję w bardziej realistycznej formie. Zamiast alegorycznego „Nadużycia Urzędu" pojawia się stróż prawa chcący za sprawą swej funkcjikorzystaćz wdziękówladacznic- przedstawianych dawniej jako na przykład „Nieczystość Wcielona".

’ Cyt. za: G. Cotterell, Amsterdam: The Life of a City, Boston 1972, s. 104.

Targrybnyw Amsterdamie

Zastrzeżenia budzi jednak kompozycja dramatu, który w zamierzeniu Bredera miał byćkomedią (niderl. blijspel).

Słabo nakreślona akcja i poniechanie budowania napięcia dramatycznego sprowadzają strukturę sztuki do funkcji galerii, w której eksponowane są obrazy - scenki rodzajo­

we10 11. Podziałna pięć aktów wydaje się być wyłącznie kon­ sekwencją przestrzegania konwencji, a nie koniecznością podyktowaną przez względy fabularne. Czasem nazywa sięwięc Hiszpańskiego Brabantczyka dramatem epickim, co nie jest słuszne. Skłaniałbym się raczej do nazywania go farsąlub- by oddać honor objętości sztuki-farsą rozbu­ dowaną, uitgebreide klucht™.

10 Porównania tego używam celowo, mając w pamięci liczne wypowie­

dzi krytyków, którzy plastyczność literatury Bredera wywodzili z jego wcześniejszych, malarskich zainteresowań. Porównania twórczości Bre­

dera do obrazów Jana Steena czy Adriaena van Ostade można znaleźć zaś w każdym opracowaniu.

11 G. A. van Es, G. S. Overdiep, Geschiedenis van de Letterkunde der Nederlanden..s. 319.

12 Ibidem.

Mimoże owa farsowość dramatu, wysunięcie na plan pierwszy komizmu słownego i sytuacyjnego oraz zaba­ wowy charakter utworu nie budzą wątpliwości, przed­ stawienie głównego bohatera wymyka się komediowym wzorcom. Choć Bredero w przedmowie do dramatu nie szczędzi Jerolimowi słów krytyki i otwarcie potępiajego oszustwa, w samym tekście sztuki nadaje mujednakpew­ neznamiona idealizmu. Kpi co prawda z jegomegaloma­

nii,ale mimotoukazujebohaterajako idealistę, wierzącego wswojeurojonewyobrażenia i wielkość,a przy tym dziel­ nie stawiającego opór przeciwnościom losu. To wyobco­ wany w nieznanym muświeciefantasta,któregomarzenia i naiwne mrzonki na tle prozyżycia amsterdamskiej ulicy zyskują wymiar filozoficzny.Krytycy często porównują Je- rolimado Don Kiszota, a Robbeknolado Sancha Pansy,do­ datkowo doszukując sięw postaci tego pierwszego rysów tragizmu12. To oczywiście przesada mająca na celu nobili­

Hiszpański Brabantczyk Bredera 45

tację bohatera- stąpanie z głową w chmurach, rozdźwięk pomiędzy fantazjami a rzeczywistością i brak trzeźwego osądu spraw to jeszcze nietragizm:

Moor hoe voriabel en sunderling da 't avontuurs beloop is, En weet niemant van ouwlien goeliens of Amsterdam te koop is?

Ick wilt betoolen niet op termijnen, maar met argent kontant, Puf Koopliens, puf Mannekens ick ben de grootste van't Lant, En waaren de Stooten niet geimpescheert met facieuse soken, Ick sood versoecken de Haarlemmermeer drooch te moken, Op myne kosten, ic sood doen, och joock! och Jesus joock! ba 't Jan, d'Hollandsche botmuylen sień Sr. Jerolimo voor een slechthoot an [...] (w. 1378-1385)”.

Och, jakże dziwne i zmienne są losu koleje, Na kupno Amsterdamu mam teraz nadzieje!

Nie na raty, lecz żywą gotówką na pniu zaraz płacę, Phi, kupcy, jam największym w tym kraju bogaczem.

Gdyby Prowincje nie były podatkiem wielkim obłożone, Sam bym sprawił, aby Haarlemskie Morze stało osuszone, Tak, ja bym to uczynił, ja sam, na Jezusa, sam. A przed świętym Janem,

Holenderskie głąby signora Jerolimo biedakiem by nie zwały [...].

Zaraz potejtyradzie nastąpi wyimaginowany opis swa­ tanianaszego bohateraz książęcą córką w Brukseli... Jeśli mielibyśmyporównać Jerolimaz jakąś polską postacią li­ teracką, wybórpadłby prawdopodobnie na Fredrowskie­

go Papkina, pomimo swych przywar również budzącego przecież sympatię widza. Taka konstrukcja postaci tytu­ łowego bohatera jest też zapewne śladem hiszpańskiego pierwowzoru.

Wierne odwzorowanie realiów, zabawne sceny, dwu­ znaczny bohater - czy to jednak wystarczające powody, by sztuka trafiła do skarbca literatury? Moim zdaniem

” Wszystkie cytaty za: G. A. Bred ero de, Spaanschen Brnbander, [w:]

Al ziet men de lui, reeks Spectrum van de Nederlandse Letterkunde, deel 12, Utrecht-Antwerpen 1972, numer wersu podaję w nawiasie.

Strona tytułowa Hiszpańskiego Brabantczyka (wydanie z roku 1662)

o popularności Hiszpańskiego Brabantczyka zadecydował inny aspekt, mianowicie historyczno-społeczny kontekst dramatu i idące zatym konsekwencje. Utwórzostał napi­ sany w roku 1617, a wystawiony w 1618, przedstawia jed­

nak wydarzeniaz lat 70. XVI wieku (czyli oczterdzieści lat wcześniejsze, co sam Bredero zaznacza w przedmowiedo dramatu).

Hiszpański Brabantczyk Bredem 47

WNiderlandach był toczas wielkich przemian. Dobie­

gał końca pierwszy etap antyhabsburskiej rewolty,wktórej protestancka ludność Niderlandów sprzeciwiła się repre­ sjom swych hiszpańskich władców,fanatycznego katolika Filipa II ijego siostry Małgorzaty. Przeciwkozbuntowanym poddanym wysłanodziesięciotysięcznąarmiędowodzoną przez bezwzględnego księcia Albę. W obronie protestan­

tówstanąłksiążę Wilhelm Orański.Krwawawojna objęła cały kraj i doprowadziła do podziału Niderlandówna nie­ zależną, protestancką część północną i katolicką, zależną od Hiszpanów częśćpołudniową.

Podpisana w 1579 roku przez siedem protestanckich prowincji północnych (Holandię, Zelandię, Utrecht, Gro­ ningen, Fryzję,Overijssel i Geldrię14) Unia Utrechcka dała podstawy istnienia niezależnego państwa - Republiki Zjednoczonych Prowincji Niderlandów. W tym samym roku bardziej katolickie prowincje południowe zawarły UnięwArras, deklarując wierność hiszpańskiemu władcy.

Podział ten nie zakończył jednak wojny, która trwać miała z przerwą ażdo 1648 roku.

14 W skład Republiki weszły ponadto tak zwane kraje generalicji, które stanowiły 20 procent obszaru Republiki Zjednoczonych Prowincji i pod­

legały bezpośrednio Stanom Generalnym. W odróżnieniu od siedmiu prowincji głównych, nie posiadały stanów prowincjonalnych, a co za tym idzie, reprezentacji w rządach. Były to głównie tereny odcięte od swych macierzystych regionów pozostających pod kontrolą hiszpańską:

część dzisiejszej Brabancji Północnej, obecna Flandria Zelandzka, obsza­

ry pomiędzy Maastricht, Liège i Akwizgranem, część Geldrii z Venlo i Echt, ale także dzisiejsza południowo-wschodnia część prowincji Gro­

ningen. Uboga Drente, stanowiąca de facto ósmą prowincję, nie została za nią formalnie uznana i nie posiadała przedstawicielstwa w Stanach, gdyż do wspólnego budżetu wpłacała poniżej 1 procenta łącznych wydatków Republiki.

Antwerpia,która poddałasię w1585roku (w historio­

grafii niderlandzkiej wydarzenie to nosi patetycznąnazwę Upadku Antwerpii - De Val van Antwerpen), pozostała ostatecznie w obrębie hiszpańskich Niderlandów. Konse­

kwencją nowego porządku był exodus dziesiątek tysięcy protestanckichmieszkańców, nierzadko ludzizamożnych

i wykształconych, kalwińskich teologów, kupców, wykwa­ lifikowanych rzemieślników, którzy w ciągukilkunastu lat przenieśli się na bardziej przyjazną im północ. Emigranci wieźli ze sobą bogactwa i umiejętności, którew krótkim czasie doprowadziły do powstania gospodarczego impe­

rium Holandii i sprawiły, że mały port na rzece Amstel przekształcił się w metropolię Amsterdam. Szły za nimi również podziw i umiłowanie sztuki i kultury, szacunek dla dobrych manier oraz język, południowe dialekty ni­

derlandzkie, które w połączeniu z dialektami północnymi przyczyniły się do powstania niderlandzkiegojęzyka lite­ rackiego.Wielka potęga RepublikiZjednoczonychProwin­ cjimiała trwać - jak przyjmuje się umownie-do roku 1672, kiedy toLudwikXIV zpomocą Angliii państewek niemiec­ kich zaatakował swego północnego sąsiada. Jednak cały wiek XVIII kraj przeżył wdobrobycie, choć i kulturowym uśpieniu, natomiastpozostające pod władzą Habsburgów Południowe Niderlandy zkolei jużodwiekuXVIIpopadły wzupełnąstagnację.

Jednak do XVII stulecia supremacja kulturowa i eko­

nomiczna Południa była bezsprzeczna - do wieku XVII bowiem większość literatury powstawała w dialektach po- łudniowoniderlandzkich, w blasku dworu burgundzkiego rozkwitły Brugia i Gandawa, zaś Antwerpia, jednoz naj­ większych i najwspanialszych miast ówczesnego świata, stanowiła największy w Europie ośrodek handlowy. Kie­ dyna przykład królFrancji Filip Piękny przybył do Brugii w1302 roku, jego żona, Joannaz Nawarry miałapowody, żeby powiedzieć ze złością: „Myślałam, że ja jedna jestem królową, a widzę tu na placu 600 rywalek...". Czeski ka­ znodzieja Mateusz z Janowa, prekursor Jana Husa, starając się znaleźć największą wadę każdego narodu, być może słusznie stwierdzał więc: „Flandryjczycy i mieszkańcy nadreńskich krain [grzeszą]zbytkiem"15. Przywołajmyjed­

15 Cyt. za: S. Kot, Pochwały i przygany w dawnych opiniach o narodach, [w:]

Polska Złotego wieku a Europa. Studia i Szkice, oprać, i wstępem opatrzył H.

Barycz, Warszawa 1987, s. 725.

Hiszpański Brabantczyk Bredera 49

nak późniejszą relacjępolskiego podróżnika, JakubaSobie­ skiego, ojca Jana III, który Anno Domini 1609podróżował po Niderlandach:

Miasto to jest tak śliczne dla dyspozycji, szerokości ulic, równo­

ści kamienic i proporcyi wszelkiego miasta, że mu dank [pierw­

szeństwo] dają, iż jest niemal najpozomiejsze i oczom ludzkim najmilsze miasto we wszystkim chrześcijaństwie. W rzemieślniki wszelkie i kupce jest bardzo bogate. Był tam za mnie jeden ku­

piec, który dla bogactwa swego nie wstydził się i śmiał się zwać małym królem, po francusku lc petit roi. Pałac miał bardzo piękny i ochędożny. Aedificia publica piękne tam bardzo, a mianowicie Kościół Najśw. Panny. [...] Rzeka Skaldis tam idzie u tego mia­

sta, pełniusieńka, zawsze barków rozmaitych, to z kupiami [to­

warami] wszelakimi, to z żywnością, to z ludźmi wyjeżdżającymi i wjeżdżającymi ustawicznie z Antwerpii i do Antwerpii16.

16 J. Sobieski, Peregrynacja po Europie. Droga do Baden, oprać. J. Dłu gosz, Wrocław 2005, s. 25-26, Skarby Biblioteki Narodowej.

17 Cyt. za: S. Kot, Pochwatyi przygany w dawnych opiniach..., s. 709-711.

Uboga,bagienna, zalewana wodą Północ nie mogłasię równaćz tą potęgą. Dodajmy, że świadomość kulturowych różnic miaławtym czasiejuż długą tradycję. W piętnasto- wiecznym łacińskim wierszu (niemieckiego autora?) oma­ wiającymcharakterystyczne cechy rozmaitych krajów czy­

tamy:

Si transibis ultra Rhenum Cemes Belgium amoenum Et gentes dissimiles.

Non procul [sunt] hinc Brabanti Vitae cultu eleganti

Et puellae lepidae.

Piscatores et pastores, Nautae sunt et mercatores Cum Seelandis Batavi17.

Jeśli zaś Ren przekroczysz

chować imanifestowaćna Północy swąodrębność. Świad­ czy o tym choćby fakt istnienia w Amsterdamie odrębnych izb retorycznych - dwóchbrabanckich (HetWit Lavendel, HetVijgeboomken) i jednej tylko holenderskiej (DeEglan­ tier). Zachowanie przybyszów było niezwykle irytujące dla rdzennych mieszkańców Północy, którzy postrzegali ich jako snobów i zarozumialców, przekonanych o swej wyższościi krytykujących miasta, w których przyszło im zamieszkać. Niektórzy Holendrzy starali się jednak ową brabancką elegancję naśladować18, o czym pisał Roemer Visscher (1547-1620) w satyrycznym wierszu De meyskens van de courtosye (Pannymodne):

18 Zob. A. Th. van Deursen, Mensen van klein vermogen. Het „kopergeld"

van de Gouden Eeuw, Zaandam 1991, s. 44-57.

De meyskens van de courtosye, Stellen op Brabants haer fantasie:

Op Brabants setten sy het cap:

Op Brabants ist huyfken met den oorlap:

Op Brabants zijn haer lubbekens gheset:

Op Brabants is haer fluwelen klet:

Op Brabants knoopen sy haer mouwen:

Op Brabants fronsen zy haer bouwen:

Op Brabants segghense jae voorwaer:

Op Brabants spreken sy allé gaer:

Op Brabants singhense haren sangh:

Hiszpański Brabantczyk Bredera 51

Op Brabants makense haren gangh:

Op Brabants Op Brabants

Amsterdamse Dochters doet mijn bescheyt, Schaemt ghy u van de Hollantsche botticheyt?”

Amsterdamse Dochters doet mijn bescheyt, Schaemt ghy u van de Hollantsche botticheyt?”

W dokumencie Piotr Oczko (Stron 39-69)