Istnieje powszechne przekonanie, że siedemnastowieczna Holandia była państwem na wskroś kalwińskim, jednak przy bliższym spojrzeniu stereotyp ten okazuje się dale ki od prawdy. Myślenie owo jest tak silnie utrwalone, że często zapominasię o katolickiej przeszłości Niderlandów Północnych, potężnym biskupstwie utrechckim, malar
stwie GeertgenatotSint Jans1 czyfakcie, że średniowieczny Amsterdam był ważnym ośrodkiem pielgrzymkowym na mapieEuropy.
1 Gerrit Gerritsz znaczną część życia spędził w klasztorze joannitów w ł Iaarlemie i z tym miejscem związane są inne, przyjętę przez history
ków sztuki, zapisy jego imienia - Gcertgen tot Sint Jans (Geertgen od Św.
Jana) czy też Geertgen van Haarlem [przyp. red.J.
Na upowszechnienie się genewskiego credo w Nider landach ogromny wpływ miała rewolucja przeciw habs burskimwładcom i okrucieństwapopełnianeprzez wojska księcia Alby. Katolicyzmowi nie zjednywał też sprzymie
rzeńcówreligijny fanatyzm rodem z Hiszpanii,a umiarko wany, opartyna Bibliii mniej dogmatyczny protestantyzm budził większe zaufanie, zwłaszcza w Kraju Nizin,w któ rymwciąż silna była ukierunkowana na tolerancję trady cja erazmiańska. Zabrakło wreszcie potężnego człowieka, który, jak książę Franciszek Gwizjusz we Francji, skupił by wokół siebie katolicką część społeczeństwa. Kwestia wyznaniowa stała się wreszcie w obliczu wojny przeciw Hiszpanom sprawą polityczną, co przypieczętowała kon
wersjaWilhelmaOrańskiego, porzucającegorzymską wia
rę w1573 roku. Wśród powstańców byli co prawda także katolicy, ale element kalwiński przodował i wykazywał
największą determinację. Łatwo to zrozumieć - w razie przegranej, los rebeliantów i heretyków byłby przesądzo ny.Rodzący się więc u progu XVII wieku nowy patriotyzm nie był domeną wyłącznie kalwińską, choć zwolennicy teologa z Genewy mieli nań największy wpływ. Dodaj
my- ciwywodzący się z Południa, gdyż to oniwyznawali najczęściej najbardziej radykalne poglądy. Zresztą kalwi-nizm legitymizował w dużej mierze akcje powstańców.
SamKalwin w sposób nowatorski traktował państwo jako formę umowy pomiędzy władcą i poddanymi, sam też po razpierwszy nazwał „tyranami"tych,którzy występowali przeciwkoReformacji2.
2 J.Piechowski,/«« Kalwin. Prorok czy dyktator?, Katowice 1988, s. 6.
W miarę umacniania się protestantyzmu przejmowa
no własność kościelną, adaptowano świątynie dla nowej, znacznie skromniejszej liturgii, usuwając znich freski, rzeź
by,obrazy i witraże,aż zaczęły one wyglądać tak, jakpoka zują obrazy PieteraSaenredama. Stąd też wzięło się przy słowie: „Pustojak w kalwińskim zborze". Czasami jednak zwyciężały innewzględy - wspaniałe witraże zachowane wkościele św. Janaw Goudzie przetrwały między innymi dlatego, że przedstawiały równieżfundatorów, przodków włodarzy miasta.
Unia Utrechcka, chcąc zjednoczyć całą społeczność w anty habsburskim wysiłku, gwarantowała co prawda wolność religijną, jednakkalwinizmszybko stał się wyzna
niem uprzywilejowanym.Wiązało się to takżeze specyficz nym rozkładem sił w Republice Zjednoczonych Prowincji.
Prowincje południowo-wschodnie, w których dominował katolicyzm, miały niewielkie znaczeniepolityczne i gospo darcze, natomiast pozycja protestanckich prowincji pół
nocnychbyła zdecydowanie silniejsza. W nich towłaśnie, a takżew Zelandii, katolicyzm został ofigalnie zakazany, co nie było jednak ściśle przestrzegane, a każdy przecho dzień mógłwskazać drogę do jednego z„tajnych" kościo
łów, schuilkerken. W1656 roku w Amsterdamie istniały oko
Holnmim - Nowym Izraelem, czyli o religii 139
ło 62 miejsca,wktórych spotykali się katolicy, głównie za sprawą łapówekprzyjmowanychprzez władze, nierzadko zupełnie oficjalnie (w1677 rokukatolicyporozumieli się na przykład z burmistrzemGoudy iustaliliroczny bakszysz na kwotę 750 guldenów).
Siedemnastowieczna Holandia nigdy nie stała sięjed
nak krajem podobnym do prezbiteriańskiej Szkocji. Kal- winizm nigdy nie został także ogłoszony oficjalną rcligią państwową i nie został wpisany w polityczne struktury Republiki. Niekalwiniści nie mogli co prawda piastować urzędów państwowych,jednak i od tejregułyzdarzały się wyjątki.Nie przeprowadzano też żadnych testów na pra-womyślność.Inaczej niż w elżbietańskiejAnglii, nie wpro wadzano drakońskich sankcji przeciwko księżomkatolic
kim, niezamykano teatrów jak za Cromwella, a goszczący w Holandii przybysze z wyspy bywali często zgorszeni, widząc w niedzielę otwarte sklepy i nadbrzeża, naktórych załadowywano i rozładowywanostatki.
Jak już wspomniałem, wedle rozmaitych szacunków kalwiniści stanowili w Republice od 10 do 55 procent społeczeństwa, w którym żyli także katolicy, niewielka mniejszość luterańska (októrejświadczy choćby wspania
ły kościół przy amsterdamskim kanale Singel), mennonici (członkowie protestanckiej sekty pacyfistycznych anabap
tystów założonej przez Menno Simmonsa, z których to kręgów wywodził sięJoost van den Vondel), członkowie innych sekt oraz przybywający tłumnie z Hiszpanii, Por
tugalii i Niemiec Żydzi, szukający wtolerancyjnymKraju Nizin schronienia przed pogromami3.
3 Żydowscy emigranci mieli duży wpływ na formowanie się tożsamości lokalnej mieszkańców Amsterdamu - do dziś rodowici amstcrdamczy- cy określają sentymentalnie swoje miasto słowem Mokum, oznaczającym w jidysz miejsce lub bezpieczną przystań. In Mokum belt ik rijk en gelukkig tegelijk, geef mij ntaar Amsterdam... - w Mokum jestem i bogaty, i szczęśli
wy, więc daj mi Amsterdam - głoszą słowa popularnej piosenki.
Trzeba też wspomnieć o zdarzeniu, które wywarło ogromy wpływ na holenderskie życie religijne oraz kul
turę i szerokim echem odbiło sięw ówczesnej literaturze.
Chodzi oczywiście o słynny Synod w Dordrechcie.O isto
cie kalwinizmu stanowiło przekonanie o podwójnej pre-destynacji. Natura ludzkajest bowiem zepsuta w wyniku grzechu pierworodnego, a człowiek w żaden sposób nie możewpłynąć na swój los, gdyżz góry skazany został na potępienielubzaliczony do grona zbawionych, natomiast Chrystus umarł tylko za wybranych, nie za wszystkich.
Ustalonego z góry porządku nie są w stanie zmienić ani dobre uczynki, ani modlitwa, aniwiara,a łaska Boga dana jesttylko niektórym wiernym:
Skoro jest tak, iż władza nad wszystkim spoczywa w rękach Boga i że może On zsyłać życie albo śmierć podług swojej woli, ze
zwala On zatem i nakazuje, aby niektórzy już w łonie swej matki przeznaczeni niechybnie byli na śmierć wieczną i aby chwalili Jego Imię w swym zatraceniu
Jednak nie wszyscy kalwiniści zgadzali się z takąwy
kładnią teologiczną. Lata 1610-1620 to w Holandii okres burzliwych sporów religijnych między zwolennikami dwóch lejdejskich teologów kalwińskich. Jeden z nich to liberalny Jacob Harmensz (Arminius), twierdzący, że Bóg dał ludziom wolnośćwyboru wiary. Tymsamym nie trak
tował predestynacji w sposób dosłowny, propagował kal-winizm umiarkowany i dążył do złagodzenia surowości liturgii (naprzykład przezozdabianieświątyń). Jegoprze
ciwnikiem był radykalny Franciscus Gomarus, zwolennik predestynaqi absolutnej, według której Bóg z góry decy
dowaćmiałozbawieniulub potępieniu człowieka. W roku 1610 teolodzy spod znaku Arminiusa ogłosili manifest, w którym przeformułowali niektóre punkty Katechizmu Heidelberskiego (będącego wykładnią kalwińskiego credo) i wyrazili swepoglądy na tematy religijne, między inny
mikwestię łaski ipredestynacji.Odwoływali się wprostdo
4 J. Kalwin, Nauka religii chrześcijańskiej, [w:] Myślfilozoficzno-religijna Reformacji XVI wieku, oprać. L. Szczucki, tłum. I. Lichońska, Warsza
wa 1972, s. 78-79.
Holandia - Nowym Izraelem, czyli o religii 141
Biblii i podważali ustalenia kościelne oraz interpretacje sa mego Kalwina. Manifest tennazwano Remonstrantie - pro testem, od któregowziął nazwęcały odłamreformatorski w kościele kalwińskim - remonstranci. Przeciwnicyodpo
wiedzieli na niego własnym pismem - Antiremonstrantie, antyprotestem, od tego czasu teżpoczęto nazywać ich kon-traremonstr antami.
Konflikt pomiędzy arminianami (remonstrantami) i go- marystami (kontraremonstrantami) uwikłany był także w zależności polityczne. Remonstrantów, sprzyjających niezależności każdej zeZjednoczonychProwincjii supre
macji państwa nad Kościołem, popierał Wielki Pensjona
riusz Holandii, Johan van Oldenbamevelt,pełniący władzę wimieniu nieletniegonamiestnikaMaurycego. Byłontak że zwolennikiem polityki normalizacji stosunków z Hisz
panią. Kontraremonstranci, głoszący potrzebę silnej wła dzy centralnej iwyższość Kościołanad państwem, cieszyli się z kolei poparciemMaurycego,dążącegodoodnowienia wojny z Hiszpanami po rozejmie zawartym w1609 roku
Ścięcie Johana van Oldenbamevelta
i pragnącego wykorzystać konflikt dla własnychkorzyści.
Ów,pierwotnie tylko teologiczny,spór ogarniał corazszer sze rzeszewiernych i szybko doprowadziłdo poważnego rozłamuwspołeczeństwie Republiki.
Kiedy Synod w Dordrechcie, mający rozstrzygnąć o ra cji, wygrali kontraremonstranci, remonstrantów wyklu czono z kościoła reformowanego, a wojska Maurycego pojmały Wielkiego Pensjonariusza, któryzostał oskarżony o zdradę stanu i po niesprawiedliwym, haniebnym pro
cesie, w którym orzekało 24 sędziów, skazany na śmierć w 1619 roku. Wydarzenie to stało sięplamą nahistorii Re
publiki, zbrodnią sądową, „tragedią w Binnenhofie", gdyż to w tejsiedzibieStanów Generalnych wHadze, centrum życiapolitycznego kraju, przeprowadzonoegzekucję.
W taki sposób w kraju dominowaćpoczął Holenderski KościółReformowany (nazwanypotem HervormdeKerk) w formie ustalonej przez dordrechcki synod, znacznie bardziej ortodoksyjny i mniej tolerancyjny niż kalwiński
Holandia - Nowym Izraelem, czyli o religii 143
odłamremonstrancki. Remonstrantów i ich zwolenników poczęły spotykać prześladowania, zostali wykluczeni z Kościoła, uczonegohumanistę Caspara Barlaeusa usunię
to zuniwersytetu wLejdzie, a wielkiego Hugona Grotiusa zamknięto w więzieniunazamku Loevenstein -ocaliła go dopiero podstępem żona, Maria Reigersbergh, wywożąc go wskrzyni zksiążkami. Ten wzruszający epizod docze
kał się nawet odzewu w literaturze polskiej, w utworze Zbigniewa Morsztyna Grocyjus in silins o żonie swojej, bę
dącym swobodnymprzekłademwiersza samego Grotiusa, w którymwierna małżonka wypowiada tesłowa:
Niech mię troistym murem, niech osadzą strażą, Niechaj mię tu w tym grobie żywo zgnoić każą, Byle drogi Grocyjus mój uszedł bez szkody, Żeby swe i ojczyzny powiadał przygody5.
5 Z. Morsztyn, Grocyjus in silvis o żonie swojej, która go w skrzynie miasto ksiqg włożywszy z więzienia holenderskiego wykradta, a sama w nim została, potem wypuszczona..., [w:] Muza domowa, t. II, Warszawa 1954, s. 205.
Grotius zaś resztę swego życia spędził na emigracji, głównie w Paryżu. Także wielu innych remonstrantów opuściłokraj. Tak pisał Spinoza:
[...] kiedy sporami religijnymi pomiędzy remonstrantami i kon- traremonstrantami zajęli się politycy i Stany, urosły one do schi
zmy i pokazało się aż zanadto, że wpływanie na religię poprzez prawo i dążenie do zażegnania sporów ma na celu raczej jątrzyć niż godzić, co dało początek niebywałej anarchii. Co więcej, oka
zało się, że schizmy nie biorą się z umiłowania prawdy, która jest źródłem dobrych obyczajów i łagodności, ale z niepohamo
wanej żądzy władzy. Wynika stąd jasno, tak jak słońce świeci na niebie w południe, że prawdziwymi schizma tykami są ci, kfńrzy potępiają pisma innych i podżegają napastliwy tłum przeciw au
torom, nie zaś sami autorzy, którzy zwykle piszą wyłącznie dla ludzi światłych i odwołują się do rozumu. W rzeczy samej, praw
dziwymi burzycielami pokoju są ci, którzy w wolnym państwie
pragną ograniczyć wolność myślenia, na które nie mogą rozcią
gnąć swej tyranii6.
6 B. Spinoza, Tractatns Theologico-Politicns, transl. R. H. M. Elwes,
„The Low Countries. Arts and Society in Flanders and the Netherlands"
2001, s. 31.
7 G. Brandt, Het leven van Vondel, 's-Gravenhage 1932, s. 15.
Zamordowanie sędziwego Johana vanOldenbamevel- ta komentowane było szeroko w całej Europie. W Anglii powstała ballada ludowa The Tragedy of Sir John Van Olden Bamai’elt, w Holandii sztuki zdarzeniutemu poświęcili Al
bert Verwey iJoost van den Vondel. Tegoostatniegokosz towało toniemalżycie. Vondel nie mógł pozostać obojętny nafakt, że fałszywieoskarżonoizamordowano sędziwego starca, który przez czterdzieści lat dobrze władał krajem i przyczyniłsię do jego rozkwitu. Reakcją na ową niepra wość była wydana w1625 rokutragediaPalamedes of Ver- moorde Onnoselheit (Palamedes, czylimordnaniewinności).
AntycznahistoriaoPalamedesie, greckim wodzuoblegają cym Troję,niesłusznieoskarżonymprzez Odyseusza i uka mienowanym, stała się pretekstem do ukazania konfliktu pomiędzy namiestnikiem Maurycym a Oldenbarneveltem.
Sztukazostała opublikowana po śmierciMaurycego. Bio
grafVondla, Geeraerdt Brandt, podaję,żegdy Vondel pra cowałnad Palamedesem, jego żona przybiegła z wieściami, iż książę kona. „Niech umiera - miałodpowiedzieć Vondel - właśnie mu dzwonię"7. Literackie aluzje czytelne były dla wszystkich i tragedia zyskała ogromną popularność, ale Vondel wpadł w poważne kłopoty. Natychmiast za
kazano sprzedaży książki, skonfiskowano nakład, a sąd w Hadze zażądałod rajców Amsterdamuwydania poety.
Głowę Vondla ocaliłajedynie ambicja ojców miasta, któ rymzranionadumaipoczucieniezależności nie pozwoliły na oddanie swego obywatela podjurysdykcję Hagi. Pro ces odbył sięw Amsterdamie, a adwokatom Vondlauda
ło się przekonać sędziów, że mają do czynienia wyłącznie
Hugon Grotius według M. Mierevelda
z „dramatyzaqą" greckiego mitu i wynegocjować karę 300 guldenów grzywny.
Nie był to ostatni zatarg Vondla z kalwińskimi predy kantami. W 1627 roku wydał on znakomitą satyrę, napi
saną w formie amsterdamskiej ballady ulicznej Rointnelpot van hetHanekot (Raban w kurniku). Przedstawiłw niej nie
snaski wśród kontraremonstranckich duchownych, którzy, niepomni niedawnej przeszłości, okazalisię równie bezli
tośni, fanatyczni i mało tolerancyjni,co ich niegdysiejsi ka toliccy przeciwnicyspod znaku Inkwizycji.
Czas kontraremonstranckiej teokracji nie trwał zresztą długo. Praktyczna, kupiecka natura sprawującychwładzę dostojników państwowych pilnie baczyła, aby religijna za wziętość nieprzynosiła szkodyjaknajbardziej doczesnym interesom. Celowali w tym zwłaszczarajcy Amsterdamu, którzy nieraz wydalali z miastafanatycznych kalwińskich duchownych, nawołujących do zamieszek (spotkało to choćby w 1626 i 1627 roku wielebnych Cloppenburgha i Smouta). Poza Synodem w Dordrechcie nie zezwolono na żadne kolejne zgromadzenie religijnenaszczeblunaro dowym, a jedynie na synody prowincjonalne, na których nie można było omawiać zagadnień politycznych, a tylko kwestie wyznaniowe i obyczajowe, takiejak: przestrzega nie świąt, wystawianie sztuk, noszenie długich włosów, potępianie zbytków czy niebezpieczne publikacje. Postu latyduchowieństwa pozostawałyjednakzwyklena papie
rze, a władzepaństwowe nie wprowadzały ich w życie. To miasta zatrudniały predykantów, opiniowały ichnomina cje i wypłacały pensje- posiadały więc skuteczne narzędzie do poskramiania zbyt wybujałych ambicji duchowieństwa i zapobiegały szerzeniu się fanatyzmu. Burmistrzowie wpływali na kształt liturgii, w Amsterdamie zabronili na przykład zgromadzeń dłuższych niż półtoragodzinne, swymi decyzjami ocalili też sporo kościelnych organów i karylionów, będących solą w oku bardziej ortodoksyjnych zwolenników Kalwina. Nie bezznaczeniabyła też różnica stanowa: predykanci wywodzilisię zwykle zwarstw niż
Holandia - Nowym Izraelem, czyli o religii 147
szych i średnich, a władzę polityczną sprawowali potężni regenci. Duchowieństwo nie wykształciło także odrębne
go stanu, często też żyło nagranicy biedy. WHolandii nie mógł więc powstać potężny i wpływowy organ kościelny, jaki stworzył szkocki, prezbiteriański Kirk8 *.Nie oznacza to jednak, że predykanci nie starali się ingerować wżycie obywateli, jak miało to na przykład miejsce podczas po
lowań na holenderskich homoseksualistów w latach 30.
XVIII wieku, nie wspominającjużo powszechnymśledze niu i napominaniu par żyjących w konkubinacie. W 1654 roku Hendrickje Stoffels, która zastąpiła Saskię u boku Rembrandta,otrzymałapismo następującejtreści:
8 Zob.: K. H. D. Haley, The Dutch in the Seventeenth Century, London 1972, s. 109.
’ Cyt. za: Ch. L. Mee jr, PortretRembrandta, tłum. J. Kalinowska, War
szawa 1996, s. 199.
Hendrickje Jaghers, mieszkająca przy Brcestraat z malarzem Rembrandtem i zachowująca się jak ladacznica, była trzykrotnie bezskutecznie wzywana. Bracia z jej wspólnoty kościelnej wzy
wają ją do złożenia wyjaśnień’.
Remonstranci z czasem doczekali się lepszych czasów, mogli zakładaćkościoły, nie zdobyli jednak władzy w pań
stwie. Choć i tu zdarzały sięwyjątki, jakuwieczniony przez Rembrandta Nicolaes Tulp, słynny lekarz piastujący od 1654 roku stanowisko burmistrza Amsterdamu. Remon
stranci pozostawali co prawda w mniejszości, jednak to z ich kręgów wywodzili się główniprzedstawiciele holen derskiej inteligencji. Nadawali oni tonżyciukulturalnemu, z ich grona wyszła także idea amsterdamskiej Akademii, a potemteatru. Nauki isztukirozwijały się bowiem lepiej na liberalnym, tolerancyjnym i pozbawionym ortodok
sji gruncie myśli arminiańskiej, której dewizą było in ne- cessariis unitas, in non necessariis libertas, in utrisque Caritas
- w kwestiach fundamentalnych jedność, w wątpliwych wolność,awszędzie szacunek10.
10 K. H. D. Haley, The Dutch in the Seventeenth Century..., s. 84-91.
11 J. Huizinga, Kultura holenderska w wieku siedemnastym. Szkic, [w:] Kul
tura XVlI-wiecznej Holandii, tłum. P. Oczko, Kraków 2008, s. 96.
Czy jednak wpływ kalwinizmu na Holendrów i ich kulturę był determinujący? Na pewno był on znaczny, jednak żadną miarą nie był jedyny. Jak zauważył Johan Huizinga, „kalwinem nie był teżżaden z wielkich Holen drów, twórców nowych formi idei: ani Grotius, ani Von- del, ani Rembrandt"11. Dodajmy - nie byli nimi także lak reprezentatywni przecież dla holenderskiej kultury XVII wieku katolicy - Vermeer, Jan Steen i PhilipsVingboons, wielki architekt Amsterdamu. Jednak specyfika ortodok syjnego kalwińskiego życia religijnego i liturgii odcisnęła trwałe znamię nakształcieholenderskiego społeczeństwa, zwłaszcza w prowincjach północnych. O jego istocie sta
nowiło przedewszystkimkaznodziejstwo.Głównym miej
scemw kościele reformowanym nie był ołtarz, a kazalnica, zaś kazanie stanowiłokluczowy punkt nabożeństwa. Przy wołajmy raz jeszcze Huizingę:
Kościół stanowił łącznik pomiędzy patrycjatem a mieszczań
stwem, gdyż duchowni odwiedzali zarówno zamki, jak i sklepy.
Predykanci pełnili ważną, a jednocześnie niezwykle delikatną rolę. W większości pochodzili oni z klas średnich. Z uwagi na istotę religii kalwińskiej byli oni po pierwsze kaznodziejami, a dopiero w dalszej kolejności duszpasterzami. Ponieważ swe zadanie postrzegali głównie jako przemawianie, napominanie i przekonywanie, z urzędu niejako, automatycznie osądzali, a nawet często potępiali państwo i społeczeństwo. Duchowni re
prezentujący religię dominującą stali się więc obrońcami poglą
dów, które należało brać pod uwagę. Ich głosu jednak nie można jeszcze nazwać opinią publiczną w pełnym tego słowa znaczeniu.
Ich wypowiedzi bywały w nieunikniony sposób nacechowane demokratycznie - będąc synami narodu, głosili oni ludowi słowo Boże w jego języku.[...] Choć duchowieństwo nie posia dało gło
su w sprawach miejskich ani państwowych, a urzędnicy czasa
Holandia - Nowym Izraelem, czyli o religii 149
mi upominali kaznodziejów mówiąc: „moi panowie predykanci, pozwólcie nam zająć się naszymi sprawami, a sami zajmijcie się swymi", władze doskonale wiedziały, których poglądów wyra
żanych przez Kościół nie można lekceważyć12.
12 Ibidem, s. 81-82.
13 Cyt. za: G. Brandt, Het leven van Vondel..., s. 45. Por.: P. Wittew
rongel, Christelicke Huyshoudingh, Amsterdam 1655, wersja rozszerzo
na: Oeconomia Christiana ofte Christelicke Huyshoudingh, Amsterdam 1660.
Dotyczyło to także spraw teatru i dramatu. Dla du chownychkalwińskichscenabyła miejscem ohydnym, sie
dliskiem zbrodni i występku, dlatego protestowali wciąż przeciwko kolejnym przedstawieniom i traktowali z wro gością amsterdamską Akademię Costera i powstały z niej później teatr.Kalwińscyduchowni sądzili bowiem, jakujął to atakujący Vondla Petrus Wittewrongel, autor Oeconomia Christiana (1660), że „pisaniei czytanie tragediito co inne
go niż wystawianie jej na sceniedla pieniędzy, w pogański sposób służący cielesnym i plugawym przyjemnościom".
SamVondel był dlanich„kłamliwym nauczycielem,piewr- cą próżności, rozpasania i pogańskiej bezbożności"13. Nie udało im się co prawda przez długi okres czasu zakazać działalności amsterdamskiej sceny, jak miało to miejsce w Anglii pod rządami purytanów, kiedy to zamknięto wszystkie teatry na kilkanaście lat, ale starano się utrud niać życie teatralne, jak tylko to było możliwe, o czym świadczyćmogą choćby wspomniane już protestyprzeciw Gijsbrechłowi z Amstel. Jednak władze miasta rzadko szły duchownym na rękę, głównie z powodów praktycznych.
Wpływy z przedstawień przeznaczano bowiemw całości na miejski sierociniec i domstarców (warto zaznaczyć, że sam autor nie dostawał żadnego honorarium), tak więc urzędnicy nie chcieli działać na szkodęnajuboższych.
Zresztąautorzy sztuk starali się zawczasu przewidzieć i obalić argumentypredykantów. We wstępach do swych sztuk nierzadko zamieszczali oratio pro domo sua, obrony sztuki dramatycznej. Celował w tym zwłaszcza Vondel,
który we wstępie do dramatu Salmoneus (1657)pisał: „Na
wetsam Teodor Bćze,którego gorliwość zachowała Gene węi jej kościółw takiej samej czystości,w jakiej zostawił je Kalwin, dał nam swą tragedię o ofierze Abrahama"14, zaś w przedmowie do Lucyfera (1654)podpierał się autoryteta miicytatamiz dzieł uznanych teologów i pisarzy chrześci jańskich, a także przywoływał historię Genesiusa i
wetsam Teodor Bćze,którego gorliwość zachowała Gene węi jej kościółw takiej samej czystości,w jakiej zostawił je Kalwin, dał nam swą tragedię o ofierze Abrahama"14, zaś w przedmowie do Lucyfera (1654)podpierał się autoryteta miicytatamiz dzieł uznanych teologów i pisarzy chrześci jańskich, a także przywoływał historię Genesiusa i