W najdroższej
Holandyjej...
Piotr Oczko
W najdroższej Holandyjej...
Szkice o siedemnastowiecznym dramacie ikulturze niderlandzkiej
KSIĘGARNIA AKADEMICKA
Kraków 2009
Biblio thecaClassica Seria 2, nr 6
Komitetredakcyjny:
Andrzej Borowski, Jakub Niedźwiedź, MagdalenaRyszka-Kurczab, JustynaKiliańczyk-Zięba, Albert Gorzkowski
Copyright by Piotr Oczko and Księgarnia Akademicka, 2009
Redakcja:
RafałSzmytka, Edyta Wygonik-Bażyk
Korekta:
IzabelaZamorska
Projekt okładki:
Michał Zakrzewski, Katarzyna Raputa
Na okładce wykorzystano zdjęcie kafliholenderskich ze zbiorówautora
Wybór i opracowanie ilustracji:
Piotr Oczko, JarosławBereś
Indeks:
ZbigniewRzepka
Skład i łamanie:
PracowniaRegister
Książka dofinansowana przezWydział PolonistykiUJ i KatedręHistorii LiteraturyStaropolskiej Wydziału Polonistyki UJ
ISBN978-83-7188-140-4
Księgarnia Akademicka 31-008 Kraków, ul. św. Anny 6 tel./fax012 431 27 43, 012 42210 33,w. 11-67
e-mail: akademicka@akademicka.pl Zamówienia przezksięgarnię internetową:
www.akademicka. pl
Mamie, która jest zawsze...
Spis treści
Wstęp ... 7
Retorycy patrzący w kufle... 13
Hiszpański Brabantczyk Bredera, czyli o Holendrach i Flamandach słów kilka ... 35
„Jest port, wielki jak świat, co się zwie Amsterdam" - jak rodził się mit miasta ... 65
Wokół batawizmu i sarmatyzmu... 93
Holandia - Nowym Izraelem, czyli o religii... 135
Pasztet z trupa, czyli „Szekspir" w Amsterdamie... 165
Siedemnastowiecznych Cydów trzech. Uwagi nad polskim i niderlandzkim przekładem dramatu Corneille'a ... 189
Wreszcie trochę teorii... 209
Krakowskie neerlandicum. Ostatni portret Joosta van den Vondla? Tajemnica obrazu Uczony w pracowni Phillipsa Konincka w zbiorach Muzeum UJ... 229
Bibliografia... 247
Indeks... 261
Wstęp
Celem niniejszej książkijest przedstawienie szeregu zja
wisk związanych z dramatem niderlandzkim wieku sie
demnastego. Zamiarem moim nie było jednak napisanie historycznego, podręcznikowego zarysu dramaturgii ni derlandzkiej, prace takiebowiem istnieją,a ich odbiór jest ograniczony dowąskiegokręgu specjalistów.Interesowało mnieraczej spojrzeniepoprzez dramat na kulturę, pokaza
nie, wjaki sposób w sztukach dochodzą do głosu intelek tualne i społeczne kwestie epoki.
Wiek XVII to w Niderlandach okres burzliwych prze mian politycznych, gospodarczych i religijnych, czas kształtowaniasię holenderskiej państwowości, mentalności i świadomości narodowej, formowania się standardowego, ponaddialektalnego języka niderlandzkiego, konsolido
wania się kalwinizmu iekspansji kolonialnej. To również okres Złotego Wieku kultury niderlandzkiej, bujnego roz
kwitu rzemiosła, malarstwa i piśmiennictwa. Literatura tego czasu staje się naturalnie zwierciadłem owych prze
mian, nośnikiem myślowegofermentu.
Nie zajmowały mnie analogie dramaturgii niderlandz
kiej do szerszych zjawiskw dziejach dramatu, ale tewła
ściwe tylko dla niej, które powodują, że może być ona niezrozumiałai niedoceniona przez obcych - nietylko ze względówjęzykowych. Chciałem poprzez pryzmat tekstu pokazaćkontekst -kilka zjawiskistotnych dla niderlandz
kiej kultury siedemnastowiecznej - takbardzo przecież od rębnej iosobnej wEuropie, jak współistnienierozmaitych tradycji literackich, powstawanie narodowej, batawskiej lub starotestamentowej mitologii i narodziny mitumiasta
Amsterdamu, czy też kształtowanie sięholenderskiej toż samości kulturowej w opozycji do innych nacji. Mity te bo wiem określałyświadomość społeczną siedemnastowiecz nej Holandii i niejednokrotnie zachowały swą żywotność aż do dziś.
Każda z analizowanychsztuk prowadzić maCzytelnika ku kwestii szerszej,pozaliterackiej. Dewereld iseen speelto- neel - świat jest teatrem, pisał najwybitniejszy poeta tego okresu, Joost van den Vondel, odwołując się dopopularnej topiki theatrum inundi. Moim zamiarem było zaś ukazanie kilku aspektów tego świata w tekście dramatu.
Tytuł niniejszej książki został zainspirowany słowami Johana Huizingi, który w eseju Duch Holandii pisał:
Kiedy mieszkałem w Haarlemie, przechodząc przez Zijlstraat, ni
gdy nie omieszkałem rzucić okiem na skromny dom ozdobiony tablicą z napisem Int soet Nederlant, którą otaczały dwa proporce z piaskowca. Widniały na nich słowa lek blyf getrou oraz lek unjck nyet af (W najdroższej Holandyjej / Pozostanę wiemy / Nie za
znam strachu)1.
1 J. H u i z i n g a, Duch Holandii, [w:] idem, Kultura XVIl-wiecznej Holan
dii, tłum. P. Oczko, Kraków 2008, s. 179.
Wyrażają one bowiem także mój stosunekdokraju,któ regoliteratura jestod dłuższego czasu mojąpasjąi przed miotem badań. Archaizm „Holandyjej"pochodzi zaśz po
ematu WacławaPotockiego Historia równej odwagi,ale różnej fortuny Tressyi Gazele w Holandijej panien...
Wszystkie tłumaczenia, o ile nie zaznaczono inaczej, pochodzą odemnie. Mam nadzieję,że zamieszczone tutaj fragmenty siedemnastowiecznej literatury niderlandzkiej w polskim przekładzie pozwolą Czytelnikom choć odro
binę zapoznać się z literaturą Złotego Wieku Kraju Nizin (teksty niderlandzkie cytowane są wedle rozmaitych wy
dań i w różnej pisowni, nie zawszebowiem oryginały były dostępne). Choć być może akurat wprzypadku Holandii
Wstęp 11
nie powinniśmy stosować nazwy „wiek złoty". Huizinga pisałbowiem:
Kojarzy się ona z aurea aetas, mitologiczną krainą słodkiego le
nistwa, która irytowała nas już wtedy, gdy czytaliśmy w szkole Owidiusza. Jeżeli mielibyśmy jakoś nazywać czas naszego roz
kwitu, to niech w tym słowie będą drewno i stal, smoła i pak, farba i atrament, odwaga i pobożność, duch i wyobraźnia2.
2 Idem, Kultura holenderska w wieku siedemnastym. Szkic, [w:] idem, Kul
tura XVll-wiecznej Holandii, s. 152.
3 Już po złożeniu niniejszej książki w wydawnictwie ukazała się w Ho
landii wybitna monografia: K. Porteman, M. B. Smits-Veldt, Een nieuw vaderland uoor de inuzeit, Amsterdam 2008, Geschiedenis van de Ne- derlandse literatuur.
Rafałowi Szmytce, mojemu koledze „po niderlandy- stycznym fachu"i świetnemu redaktorowitej książki, skła damtutaj serdeczne podziękowania. Lastbut not least,pracę nadniniejszymi szkicami umożliwiło mistypendium Uni
wersytetuJagiellońskiego otrzymanew ramach Funduszu im. AdamaKrzyżanowskiego, za którejestemwinien mo jej macierzystej Uczelni szczególną wdzięczność. Wresz
cie Czytelnikom zainteresowanym szerszym kontekstem omawianych przeze mnie -zjawisk polecam następujące prace w językupolskim (po bardziej specjalistyczne pozy cje odsyłam dobibliografii3):
R. Avermaete, Rembrandt i jego czasy, tłum. D. Wilanowska, Warsza
wa 1978.
J. Balicki, M. Bogucka, Historia Holandii, Wrocław 1976.
M. Bogucka, Żelazny książę i żebracy. Z dziejów rewolucji w Niderlan
dach, Warszawa 1961.
A. Borowski, Pojęcie i problem „renesansu północnego", Kraków 1987.
A. Borowski, Polska a Niderlandy. Związki i analogie kulturalne i literac
kie w dobie humanizmu, renesansu oraz baroku, [w:] idem, Literatura staropolska a literatury europejskie, red. J. Śląski, Wroclaw 1977.
C. R. Boxer, Morskie imperium Holandii 1600-1800, tłum. M. Boduszyń- ska-Borowikowa, Gdańsk 1980.
A. Dąbrówka, Słownik pisarzy niderlandzkiego obszaru kulturowego, Warszawa 1999.
D. M. Field, Rembrandt, tłum. D. Stefańska-Szewczuk, Warszawa 2006.
E. Fromentin, Mistrzowie dawni, tłum. J. Cybis, Wrocław 1956.
R. Genaille, Encyklopedia malarstwa flamandzkiego i holenderskiego, tłum.
E. Maliszewska, K. Secomska, Warszawa 2001.
Z. Herbert, Martwa natura z wędzidłem, Wrocław 1993.
J. Huizinga, Kultura XVII-wiecznej Holandii, tłum. P. Oczko, Kraków 2008.
Ch. L. Mee jr, Portret Rembrandta, tłum. J. Kalinowska, Warszawa 1996.
N. i D. Morciniec, Historia literatury niderlandzkiej, Wrocław 1985.
S. Nadler, Spinoza, tłum. W. Jeżewski, Warszawa 2002.
P. Oczko, Batawizm - kuzyn sarmatyzmu?, [w:] Rzeczy minionych pa
mięć. Studia dedykowane Profesorowi Tadeuszowi Ulewiczowi w 90.
rocznicę urodzin, red. A. Borowski, J. Niedźwiedź, Kraków 2007.
P. Oczko, joost van den Vondel - życie, twórczość, epoka, [w:] J. van den Vondel, Lucyfer, tłum. P. Oczko, Kraków 2002 (II wydanie -2007).
P. Oczko, Mit Lucyfera. Literackie dzieje Upadłego Anioła od starożytności po wiek XVII, Kraków 2005.
J. i A. Romein, Twórcy kultury holenderskiej, tłum. J. Hummel et al., Warszawa 1973.
A. Rosales-Rodríguez, Śladami dawnych mistrzów. Mit Holandii złotego wieku w dziewiętnastowiecznej kulturze artystycznej, Warszawa 2008.
L. Thijssen, Polska i Niderlandy: 1000 lat kontaktów, tłum. J. Koch et al., Zutphen 2003.
A. Ziemba, Nowe dzieci Izraela. Stary Testament w kulturze holenderskiej XVII wieku, Warszawa 2000.
A. Ziemba, Iluzja a realizm. Gra z widzem w sztuce holenderskiej 1580- 1660, Warszawa 2005.
P. Zumthor, Życie codzienne w Holandii w czasach Rembrandta, tłum.
E. Bąkowska, Warszawa 1965.
Retorycy patrzący w kufle
Siedemnastowiecznej dramaturgii niderlandzkiej nie spo sób zrozumieć bez zwrócenia uwagi na zjawisko, które w ogromnym stopniu wywarło wpływ najej kształt - twór
czości izb retorycznych, earners van retorica, dziedzictwa póź
nośredniowiecznej kultury mieszczańskiej. Izby retoryczne stanowiłytowarzystwa literackie zorganizowane na wzór rzemieślniczych gildii. Po raz pierwszy pojawiły się pod koniec wiekuXII we Francji(a niedługo potem również we Włoszech i w Hiszpanii) jako chambresde rhétorique, a zaich głównych reprezentantów uznajesię poetów związanych z dworem burgundzkim - Chastellaina, Molineta i Marota.
Naśladowalioni wzorce poezji łacińskiej, stosowali jednak o wiele bardziej ozdobne i rozbudowane figurystylistycz
ne, stąd też zaczęto nazywać ichretorykami1.
1 Słowo „retoryka" należy rozumieć tu jednak nie jako wymowę, a lite
raturę.
2 Por. A. van Elslander, Lijst van Nederlandse rederijkersknmers uit de XVe en XVIe eeuw, „Jaarboek De Fonteine" 1968,18, s. 29-60; N. Moser, Poprzez Burgundię retoryczneinspiracje dotarły do Ni
derlandów, gdzie w wieku XV i XVI izby zyskały charakter masowy, a z elitarnych stowarzyszeń poetyckich rozwi
nęły się w ośrodki animacji życia kulturalnego i towarzy skiego. Ich rozkwit w Kraju Nizin należy łączyćz silnym rozwojem mieszczaństwa, które, wzbogacone na handlu i rzemiośle, zyskiwało coraz większe znaczeniepolityczne ikulturotwórcze, a w związkuz tym poszukiwało bardziej wyrafinowanej i szlachetnej formy rozrywki. Pod koniec wieku XVI w Niderlandach działało aż około 200 izb re
torycznych2, a ich istnienie w danym mieście, a nawet wsi, podnosiłoautomatycznierangętej miejscowości.
Jak już wspomniano, catners van retorica strukturą swo
ją przypominały cechy rzemieślnicze, choć wyraźny jest również ich związek z religijnymi konfraterniami. Posia dały one swoisty zarząd - radę, której przewodniczył tak zwany cesarz lub książę, nierzadko pozycję tę honorowo piastował miejscowy możnowładca, burmistrz lub biskup.
Niżej w hierarchii sytuował się dziekan, a „kierownictwo artystyczne" przypadałofaktorowi,pełniącemu defacto naj ważniejszą rolę w izbie - jegoobowiązkiem było regularne dostarczanie utworów okolicznościowych, reżyserowanie przedstawień, organizacja życialiterackiegoi przygotowy
wanie konkursów. Poboczne funkcje pełnili chorąży i błazen.
Każdaz izb nosiła odrębną nazwę (najczęściejnawiązu jącą do roślinnej metaforyki), posiadała własny sztandar, herb i zawołanie - dewizę. By przywołać najciekawsze przykłady, antwerpskaizba zwała się De Violieren (Lew konie) i posiadała dewizę „Uut jonstenversaemt" (Życzli
wością złączeni). W Brugii działałydwie izby: De Heilige Geest (Duch Święty), którajako swe zawołanie obrała pa rafrazę słówzEwangelii „Myn werck eshemelick" (Moje dzieło nie jest z tego świata) orazDe Drie Santinnen (Trzy święte),przedstawiające się za pomocą frazy„Die lijdt,ver- wint" (Kto cierpi, zwycięża). W Amsterdamie istniała De Eglantier (Dzika Róża), której dewiza oparta była na grze słów „In liefdebloeiende", oznaczających zarówno „kwit
nący", jaki „krwawiący w miłości". Brukselskie camers van retorica zwały się De Liliebroeders (Bracia lilii) i DenBoeck (Księga), gandawska - De Fonteine (Fontanna), a najstar sza niderlandzka izba z Oudenaarde - Het Kersouwken (Stokrotka) i propagowała swą działalnośćpod łacińskim
De strijd voor rlietorica. Poëtica en positie van rederijkers in Vlaanderen, Bra
bant, Zeeland en Holland tussen 1450-1620, Amsterdam 2001. Opieram się również na: P. van Du y se, De rederijkkaniers in Nederland, Cent 1900; J.
J. Mak, De rederijkers, Amsterdam 1944; R. P. Meijer, Literaturę of the Low Countries, New York 1971, s. 47-103. Mniej lub bardziej dosłowne tłu
maczenie książki Meijera zawiera: D. i N. M o r c i n i e c, Historia literatury niderlandzkiej, Wrocław 1985, s. 69-93. Zob. też: A. Dąbrówka, Słownik pisarzy niderlandzkiego obszaru kulturowego, Warszawa 1999, s. 221-222.
Retorycy patrzący w kufle 17
Godło izby retoryków De Heilige Geest (Duch Święty) z Brugii
hasłem „Pax Vobiscum". Godła izb stanowiły nierzadko prawdziwe dzieła sztuki- dla DeViolierenstworzył jena przykład Pieter Breughel Młodszy. Herb amsterdamskiej De Eglantier widzimy z kolei na siedemnastowiecznym obrazie należącegodo tej izby JanaSteena zatytułowanym Spotkanie Retoryków.
Każda izba posiadała ponadto swój statut, w którym między innymi określano przyświecające jejczłonkom ce le3. Zobowiązani byli oni do nieustannego doskonalenia 3 Najlepiej zbadana pod tym względem jest izba gandawska De Fonte- ine, której statut zachował się. Zob.: D. C o i g n e a u, Literaire bedrijvigheid in stads- en gildeuerband, [w:] Nederlandse literatuur, een geschiedenis, red.
się pod względem moralnym, utwierdzania w pobożności i dawania innymprzykładu.W ten sposóbizby nawiązy wały do tradycji religijnych konfraterni i ruchu odnowy religijnej devotio moderna. Brano więc udział w mszach iprocesjach, czczonoobranego przez izbę świętego patro
na (aż do Reformacji). W ciągu wieku XVI charakter izb ulega jednak zeświecczeniu, stopniowo uwalniają się one od wpływów Kościoła i skupiają na innej formie działal
ności - dostarczaniu rozrywki członkom stowarzyszenia i niezrzeszonym widzom. Służyły temu konkursy literac kie (członkowie izby opracowywali utwory na określony temat), uświetnianie uroczystości świeckichi kościelnych, a przede wszystkim zawodyteatralne,organizowane cza
semna ogromnąskalę.
Członków izby, retoryków, zwanoponiderlandzki re- derijkers, co stanowi twórcze oddanie łacińskiego słowa rhetoricus. Średnioniderlandzkie reddcn oznacza bowiem
„mówić", a rijk - „bogaty";retorycy byli więc twórcami po
sługującymi się kunsztownym i bogatym językiem. Taka też była ich poezja,w której główną formę gatunkową sta
nowił refren (refrein)- wywodzący się z francuskiej balla
dy utwór o wyrafinowanej strukturze, skomplikowanym układzie rymówiszerokim repertuarze oryginalnych roz
wiązań formalnych.Nierzadkorefreny konstruowano tak, by można je było czytaćrównież zdołudo góry i z prawej do lewej, otrzymując zupełnie odmienne sensy. Wyjątko wo wyrafinowaną formą była Szachownica - Schaakbord Matthijsa de Castelein, a wersy zapisane na jej 64 polach, które po odpowiednim odczytaniu mogły ułożyć się aż w 38ballad!* 4Dbałośćo formępowodowała, że najczęściej powstawały w tensposób utworymające charakter zabaw
M. A. Schenkeveld-van der Dussen, Amsterdam-Antwerpen 1998, s. 102-108.
4 Tajemnicę szachownicy i strategię lektury rozszyfrował lejdejski uczo
ny J. P. Westgeest dopiero w 1987 roku. Por.: R. van Stipriaan, Het volle leven. Nederlandse literatuur en cultuur ten tijde van de Republiek, Am
sterdam 2002, s. 69.
literackich, o niezbyt interesującej treści i niewielkiejwar
tości. Owe eksperymentyprzyczyniły sięjednak do znako
mitego opanowania przeztwórcówniderlandzkich warsz
tatuwersyfikacyjnego.
Jako przykładem posłużmy się tekstem niekoniecznie dla liryki reprezentatywnym,bowiempochodzącymzdra matu, drugiejdziedzinyliterackiejdziałalności retoryków.
W piętnastowiecznym anonimowym miraklu maryjnym Marieken vanNieumeghen (Cudownahistoria Maryjki z Nijme
gen) tytułowa bohaterka deklamuje refren mający przeko nać widzów o sile iwartości poezji:
O Rethorijcke, auctentijcke, conste lieflijcke, lc claghe met wanhaghe, die di eerst maecte, Datmen di haet
Ende versmaet.
Den sinnen die u beminnen, vallet seer grieflijcke.
Hem tfi, die di als dongheraecte Gheen gade en slaet.
Tfi, sulcken daet Ick puer versmade.
Maer al eest scade
Ende leet hem alleene die dit aenhoren, Doer donconstighe gaet die conste verloren.
Conste maect ionste, steltmen in een parable.
Voer fabele houdic dat woert ende niet waer.
Laet daer een constenaer comen notable, Donable, van consten niet wetende een haer, Sal claer ghehoort zijn, hier ende over al (daer).
Welnaer sal dye constighe van armoeden versmoren.
Vercoren es die loeftutere allet iaer.
Maer emmer, al hebbens die selcke thoren, Doer donconstighe gaet die conste verloren.
Retorycy patrzący w kufle 21
Godło amsterdamskiej izby retoryków De Eglantier (Dzika Róża)
Tfy alie botte, plompe, slechte sinnen, Die conste sout stellen in u verstant! Want Reyn conste sal elck met rechte minnen,
Conste eerst ghemaect aen elcken cant, want Conste hout in weelden menich playsant lant.
Eere gheschie hem alien die consten orboren.
Tfy donconstighe die de const vander hant plant.
Te dier causen stel ic den reghel van voren:
Doer donconstighe gaet die conste verloren.
Princelijc wil ick tot consten keeren Ende nae mijn macht altoos consten leeren, Want niemant en es metter consten gheboren, Maer tes alle constenaers een verseeren Dat donconstige die consten so luttel eeren5.
5 Marieken van Nieumeghen, Kapellen 1986, s. 38-39.
Nawet Czytelnik nie znający języka niderlandzkiego za uważy obecność powtarzających się wersów-klamer oraz licznych anafor i epifor. Zwraca uwagę obecność niezwy kle zróżnicowanych, skomplikowanych rymów: aabaaa, aababb, ababb. Dostrzec można teżliczne nieregulamości:
każda strofa ma inną budowę, a poszczególnewersy mają różną liczbę sylab. Refren kończysięapostrofą-dedykacją do przewodniczącego izbie Księcia. W polskim, swobod
nym przekładzie literackim powyższego fragmentu nie wszystkie typowe dla refrenu cechy zostały zachowane, warto go jednak przytoczyć ze względu na fakt,iż stanowi on świadectwo wagi, jaką rederijkers przykładali do swej twórczości.Za swego bezpośredniego inspiratoranierzad
ko uznawali samegoDucha Świętego, a retorykęnazywali
„darem Boga", który można jedynie otrzymać, nauczyć się jej jednak nie sposób.
Teorio przyjemna, słodka retoryko!
Płaczę z żałości, gdyż cię nienawidzą Ludzie. Och! Zapomniano ciebie, poetyko, Ból w sercu wzbiera, gdyż się ciebie wstydzą.
Płaczmy rzewnymi łzami nad człowiekiem, Który zapomniał o jej mądrych ojcach, Który pogardza wymowy stuwiekiem, Poezję więzi w głupoty ogrojcach.
Mądremu smutkiem dźwięczą słowa:
Ginie poezja, ginie i wymowa.
Poezja to pochwała, starożytni rzekli, Lecz zważcie: prawdy w maksymie niewiele.
Kiedy się w duszy ciemna siła piekli,
Retorycy patrzący w kufle 23
Biada poecie, co przyznaję śmiele, Ze życie ciemnego ludzkiego rodzaju Jest prawdą żywą w jego uczuć kraju.
Kiedy spróbujesz wyrzec to, co czujesz, Zaraz wypędzą, czci, miana pozbawią, Z wierszami swymi do karczmy wędrujesz, Gdzie nie poezję, lecz głupotę sławią.
I ślepe głupców umysły przy ciężkie!
Trzeba starania by poezję pojąć, Trzeba ją kochać, dać jej serce męskie, Szacunkiem żywot jej uparcie kojąc.
Poezja kraj i naród wielkim czyni, Chwała więc przeto tym, co nią władają!
Alegoria Retoryki
Wstydu rumieńcem głupota - mistrzyni Obleka ludzi, co ją za nic mają.
Poezja bowiem, powtarzam raz jeszcze, Ginie z głupoty pospolitych ludzi.
Mądrego człeka obejmuje dreszczem, Gdy ktoś poezji prawdą się nie trudzi6.
6 Cudowna historia Maryjki z Nijmegen, która przez siedem lat miała do czy
nienia z diabłem, tłum. P. Oczko, W. Szturc, Kraków 1998, s. 30-31.
7 A. Bijns, Dit sijn de miraculen die Luther doet (Oto te cuda przez Lutra czynione), [w:] Die tyrannie i>erdrijven. Godsdienst- en onafhankelijkheids-
Choć twórczość retoryków skupiała się głównie na za bawach literackich i kunsztownej formie, nie brakło też twórców, którzy w swych utworach przekroczyli grani
ce poetyckiego rzemiosła i konwenqi. Byli to Anthonis de Roovere, Matthijs de Castelein (autor między innymi teoretycznego dzieła De Conste van Rhetoriken - O sztuce retoryki, wktórym postulował naśladowanie poetów sta
rożytnych i zaniechanie wybujałych form) czy Lucas de Heere,który powoli zaczyna łączyć późnośredniowieczną tradycję retoryczną z renesansową i inspirowany literatu rą antyczną oraz francuską wprowadza klasyczne formy wersyfikacyjne.
Wybitną poetką, wprawdzie niezwiązaną formalnie z żadną z izb, jednak tworzącą w duchu retoryków, była Anna Bijns, zwana „brabancką Safoną". Prowadziła ona w Antwerpii szkołę i pisała refreny, w których żarliwie, aczkolwiek ślepo i fanatycznie, broniła wiary katolickiej przed naporem Reformacji:
Men gelooft geen santen, sij en doen miracule;
Dit woort is van outs gesproken, gescreven.
En nu is Luther inde tabemacule Te Wittenberge als groot sant verheven.
Wat miraculen doet hij? Wat mach hij geven, Dat hem dus verheft doverlantsce nahe?7
Pieter Breughel Starszy,KiermaszwHoboken
Nie wierzą ludzie w świętych, gdy nie czynią cudów, Od dawna o tym słychać, głoszą księgi,
A teraz Luter sam w tabernakulum, Siadł niczym wielki w Wittenberdze święty.
Jakiż on cud uczynił? Czym się stal tak godzien, Że wywyższony w niemieckim narodzie?
Najbardziej spektakularnymi i wpływowymi dziedzi
nami literatury tworzonej wearners vanretorica były jednak dramat i teatr. Za sprawą retorykówsztukatrafiała w Ni derlandach pod strzechy, w dosłownym znaczeniu tego słowa. Rycina Pietera Breughla Starszego Kiermasz w Ho boken przedstawia jarmark w małym miasteczku. Pośród licznych postaci złatwością dostrzecmożemygrupy ludzi obserwujących grę dwóch zespołów aktorskich.Aktorami tymi są członkowie izb retorycznych, wystawiający swe sztuki dla zgromadzonej na placu gawiedzi. W tle widać budynek gospody, na którym zawisłogodło izby. Do ko ścioła zmierza procesja (w której zapewne retorycy biorą również udział), z boku odbywają się zawody łucznicze (tokolejne ulubione zajęcie członków izb). Na pierwszym zaś planie znajduje się następna gospoda; tym razem ślad obecności retoryków został zaznaczony bardzo wyraźnie, gdyż nad budynkiem powiewasztandarz herbem inapi sem: „To jest izba z Hoboken". Przez okna widać rozba wionych i raczących się trunkami biesiadników.
Połączenie karczmy i literatury, na pozór szokujące, było dla retoryków czymś zupełnie naturalnym. Oberże były dlanichmiejscamispotkań (zwłaszczaw okresie póź
niejszym, w miarę sekularyzowania się izb i wyzwalania się spod zwierzchności Kościoła). Pamiętajmy, że izby retoryczne stanowiły także ośrodki życia towarzyskiego, a amatorscy twórcy i admiratorzy poezji często oddawali
strijd in de 16e en 17e eeuw, ed. M. C. A. van der Heijden, reeks Spectrum van de Nederlandse Letterkunde, deel 7, Utrecht-Antwerpen 1970, s. 13.
Retoryaj patrzący w kufle 27
się poezji przykuflu piwa.Dlatego też mówionoo nich re- derijkers-kannekijkers - retorycy patrzący w kufle8.
8 Zob.: P. Oczko, Posłowie, [w:] Cudowna historia Maryjki z Nijmegen..., s. 68.
9 Cyt. za: R. G. Collmer, Donne's Poetry in Dutch Letters, „Comparative Literature Studies 2" 27,1965, s. 29. Collmer podaję również inne intere
sujące sprawozdania z działalności izb.
Przedstawione przez Breughla wydarzenie tonajpraw
dopodobniej haagspelen, jeden z miejscowych konkursów dramatycznych, które w wieku XVI regularnie odbywały się w Brabancji. Oprócz konkursów o charakterze lokal nym lub regionalnym, w których współzawodniczyło kil
ka izb z danego regionu,organizowanotakżezawodykra jowe,landjuwelen. Słowo to oznacza„klejnot/skarb kraju"
i rzeczywiście ich uczestnicy, członkowie konkurujących zesobą izb zwielu miast,mogli liczyć na wiele niezwykle cennych trofeów. Nagrody przyznawanow kilku katego
riach: za najlepszy wiersz, grę aktorską, sztandar, śpiew, grę na instrumentach,a zwłaszcza za najlepszą sztukę. Na gradzano nawet izbę, której reprezentacja pierwsza poja
wiła się na miejscu...
Na landjuwelen odbywające się w Antwerpii w 1561 roku przybyło 1893 retoryków, same zawody trwały zaś trzy tygodnie! Otwierały je i zamykały barwne pocho
dy i procesje, a przedstawieniom towarzyszyły zabawy i biesiady, w których brało udziałcałe miasto. Jeden zod wiedzających w tym czasie Antwerpię kupcówzauważał krytycznie: „nic się tu nie da załatwić, bo cały czas tylko piją i świętują..."9. Wystawnością, rozmachem i obecnością wielu elementów ludycznych landjuwelen dalece przewyż
szały inscenizacje cyklów misteryjnych w innych krajach Europy.Pozwalato traktować je nie jako zjawiskowyłącz
nieliterackie,a przedewszystkim społeczne. Nic dziwne go, że w okresie reformacyjnego fermentu panujący w Ni derlandach Habsburgowiestarali się uzyskać kontrolę nad konkursami, wprowadzając cenzurę,obostrzenia, a nawet
uciekając się dokary śmierci dla retoryków, poruszających niewygodne tematy społeczneczy religijne10.
10 Por.: W. M. H. Hummelen, Rederijkersdraina en Refonnatie, [w:] Ned- erlandse literatuur, een geschiedenis, s. 142-146.
11 R. Clough, cyt. za: R. G. Co 11 mer, Donne's Poetry in Dutch Letters..
s. 29.
O wspomnianych już antwerpskich landjuwelcn z 1561 rokutakpisał angielski podróżny RichardClough:
Nagroda, którą można wygrać, przyjdzie do nich za sprawą przedstawienia, a ta kompania [aktorska], która w swej sztuce da najlepszą odpowiedź na zadane wcześniej pytanie, zwycięży i dostanie juell, czyli nagrodę; a które to pytanie jest następujące:
„Jaka rzecz najbardziej sprawia, że umysł człowieka skłania się i pożąda sztuki?". Prócz tego jest jeszcze wiele innych nagród11.
Utwory dramatyczne pisane były bowiem na zadany temat, a od literackiego opracowania problemu zależało zwycięstwo wkonkursie. Na przykład podczas zawodów w Gandawie w roku 1539 pytanie postawione twórcom brzmiało: „jaka jest największa pociecha człowiekakonają cego?".Byłytozwykle zagadnienia o charakterze religijno- moralnym, a odpowiedzi na nie udzielano w dramatach opartychgłównienaalegorii.
W twórczości dramatycznej retoryków dominowały dwa gatunki: kontynuujące średniowieczną tradycję mi steriaimirakle,opartenamotywach biblijnych, hagiografii i apokryfach, oraz sztuki dydaktyczne - wczesnohumani- styczne moralitety. Obie grupy utworówobficie korzystały zalegorii, personifikując wszelkie możliwe pojęcia: Czas, Prawdę,Oszustwo,Łaskę Boską, Serce Bojaźni Pełne, Zgo
dę, Dostatek, Kraj Rodzimy, Mądrość, Sławę... Analiza sztuk wywodzących się z kręgów izb pozwala stwierdzić, że alegoria nie była tylko jedną z wielu form przekazu, a nadrzędną, konstruującą utwór
zasadą dramatyczną,
Retorycy patrzący w kufle 29
podstawą struktury sztuki i sposobem artystycznego po
strzeganiarzeczywistości12.
12 Rejestr sztuk retoryków zawiera praca: W. M. H. H u m m e 1 e n, Reper
torium van het rederijkerdrama 1500-ca. 1620, Assen 1968.
Spersonifikowane pojęcia nazywano po niderlandzku sinnekens, a utwory, w których występują - zinspelen lub spelen van zinnen. Sinnekens Odnajdziemy we wszystkich najważniejszych utworach retoryków: mirakluHet spel de V vroudeende vande Vdwaeze Maegden (O pięciupannach roz
tropnych i pięciu głupich), dwóch brukselskich sztukach o Radości Matki Bożej czy słynnymmoralitecie o Każdym pt. Elckerlijc, który podbije następnie Europę pod imionami Everymana, Jedermana,Homulusaczy Hecastusa. Brak ich pra wie zupełnie we wspomnianej już MaryjcezNijmegen, jedy nej dostępnej po polskusztuce z kręgu retoryków,gdyż jej autora bardziej interesowało oddanie kolorytu lokalnego niż alegoryczne przedstawienia. Nadmienić należy, że ro dzime, niderlandzkierealia pojawiały się także w drama tachocharakterzewybitniereligijnymczy dydaktycznym, często wformie interludiów - tafelspelen.
Od połowy wieku XVI począwszy, średniowieczne wduchu mirakle imisteriaustępują pola moralitetom, sil
nie zalegoryzowanym i mało dramatycznym, a z punktu widzenia współczesnego widza - charakteryzującym się znikomym stopniem sceniczności. Ich bohaterowie są sta
tyczni, niezmienni, niczym konwencjonalne wyobrażenia o cnotachiwystępkach, które reprezentują. Moralitety ni derlandzkie czasem trafniejnazwać by możnatraktatami, a nie dramatami.
Upowszechniający się w Niderlandach Humanizm również zaczyna oddziaływać na twórczość retoryków.
Pojawiają się tematyi postaci zaczerpnięte zliteratury sta
rożytnej -Eneasz,Dydona, Leander. Już podczas wspomi
nanych wcześniej antwerpskich landjuwelen wystawiono sztukę pod znamiennym tytułem Oordeel van Timolus tus- schenApollo enPan (SądTimolusa nadApollinemiPanem).
Antycznibohaterowie nie są jednak „samodzielni",wystę
pują zwykle w towarzystwie postaci alegorycznych. Re
toryk z Antwerpii, Cornelis van Ghistele, dokonuje prze kładów Antygony Sofoklesa i kilku komedii Terencjusza, adaptując je do retorycznej estetyki.W moralitecie Janavan den Bergha De Wellustige Mensch (Człowiek światowych rozkoszy) bohateremjest grzesznik, który, choć radośnie korzysta z doczesnych uciech, na sądzie Boskim zyskuje jednakprzebaczenie... Choć orientacja na kwestie religij- no-dydaktyczne będzie dominować, sprawy czysto ludz kie poczną pojawiać się namarginesie literatury retoryków - czego przykładem jest tragiczna historia miłości dwojga kochanków, przedstawiona w dramacieColijna van Rijsse- leDe Spiegel derMinnen(Zwierciadłomiłości).
W wyniku wydarzeń politycznych,rewolucji w Nider landach, rebeliiprzeciwkohiszpańskiej władzy, poupadku Antwerpii i powstaniu Republiki Zjednoczonych Prowin- qi, działalnośćizbretorycznych przenosi się z Południa na Północ. Dotej pory retorycy działalitam wyłącznie w kil
ku większych miastach, a ich twórczość, w odróżnieniu od szukających innowacji izb Południa, miała charakter za chowawczy i hołdujący czternastowiecznym wzorcom. Te
raz, wraz znapływemwykształconych emigrantów z po
łudnia, earners van retorica zaczynają także prężnie działać w Amsterdamie czyHaarlemie. Niepełnią one jednak tak istotnej funkcji społecznej i kulturotwórczej, a zasięg ich oddziaływania w nowejrzeczywistości jest w dużej mierze ograniczony. Konsolidujący się kalwinizm, nowe realia po
lityczne oraz oddziaływaniehumanizmu prowadzićbędą do stopniowej, coraz większej marginalizacji i postrzega nia ichjakorelikt przeszłości, choćniektórez izb przetrwa ją jeszcze po wiek XVIII, głównie jednak na terenachwiej
skich.
W pierwszej połowie XVII wieku w Amsterdamie ist nieją jednak ażtrzy izby retoryczne: dwie brabanckie, za łożone przez przybyłychzPołudnia emigrantów - Het Wit Lavendel (Biała Lawenda) i HetVijgeboomken (Drzewko
Re torycy patrzący w faifle 31
figowe), oraz jedna holenderska - wspomniana już De Eglantier. Zaczynają one funkcjonować nie jako ośrodki życia społecznego, ale głównie jako towarzystwa literackie, miejsca dyskusji nad literaturą, stają sięteż jedynąw swo imrodzaju szkołą poetów i kuźnią talentów. To w nich za
czyna swąkarierę artystyczną wieluz bohaterów niniejszej książki, twórców Złotego Wieku kultury niderlandzkiej:
Bredero, Vondel,Hooft.Izbystanowią początkowo jedyne centra życia intelektualnego, alez czasem powstaną z nich kolejne ośrodki. Z podziału wewnątrz De Eglantier zrodzi się Akademia Niderlandzka (Nederduy tsche Academie) Sa
muelaCostera,która w 1637 roku przekształci się w pierw
szy w Amsterdamie teatr publiczny. Retoryczne korzenie będzie też miał tak zwany Krąg z Muiden(Muiderkring), wpływowa i twórczaformacjaintelektualna skupionawo
kółstarostyMuiden i wielkiego poety - Hoofta.
To właśniew izbach retorycznych Amsterdamu rozpo czyna się myślenie o nowym dramacie, dyskutuje się nad renesansowymi i starożytnymipoetykami, poczyna kwe stionować alegorie. Amsterdamscy mieszczanie, wiejscy kochankowie i postaci historyczne zaczynają stopniowo wypierać retoryczne sinnekens. Prawie każdy dramatopi- sarz niderlandzki musijednak zmierzyćsię z tradycją re- toryków, a siedemnastowieczny dramat Holandii kształ
towaćsię będziewdużej mierzew opozycji do literatury izb, poprzez jej odrzucenie, ale nierzadko i kontynuację.
Połączenie wpływów retorycznych z wzorcami płynący mi od starożytnych doprowadzi na przykład do powsta
nia statycznej, mało dramatycznej tragedii Vondlowskiej, zwłaszcza zaś tragedii homiletycznej, opartej na podwój
nym gatunkowym kodzie moralitetu i tragedii greckiej.
Pojawiający sięw sztukach Bredera„statyści" - mieszkań
cy amsterdamskiej ulicy - pełnić będą funkcje sinnekens, bardziej typów ludzkich niż zindywidualizowanych bo
haterów.
Lektura pisarzy starożytnych, dzieł humanistów i lej dejskich uczonych była dla twórców niderlandzkich
przedmiotem dyskusji, źródłem teoretycznych sporów iintelektualnej inspiracji. Szkolny dramathumanistyczny, ze względów religijnych (niechętny teatrowi kalwinizm), nie odegrał w Holandii tak wielkiej roli kulturotwórczej, jak w pozostałych krajach Europy. Inaczej niż tradycja izb retorycznych, która stanowiła dla poetów niderlandz kich konkretny i żywy punkt odniesienia, anierzadko ich pierwszeinajważniejsze doświadczenieliteratury.
Landjuwelen w Haarlemie w1607roku
Hiszpański Brabantczyk Bredera,
czyli o Holendrach i Flamandach słów kilka
Od 1969 roku sztuka Gerbranda Adriaenszoona Bredera Hiszpański Brabantczyk Jerolimo (Spaanschen Brabander Je
rolimo) wystawiana jest corocznie 3 stycznia dla upamięt
nienia rocznicy otwarcia amsterdamskiego teatru1. Utwór tenbezsprzecznienależy też do panteonu literatur}' nider
landzkiej, będąc jednym z najczęściej wznawianych, czyta
nych ireinterpretowanch (zarówno na biurkach literaturo- znawców, jak i na deskachteatru) siedemnastowiecznych tekstów. Nie jest to może najwybitniejsza sztuka Złotego Wieku, alezpewnością najbardziej przezwidzów i czytel
ników łubiana. W kulturze holenderskiej zajmuje ona po
zycjęjednego z najważniejszych dziełliterackich, miejsce, które w Polsce przypada Odprawie posłóiugreckich lub Dzia dom. Myliłbysięjednak Czytelnik, któryw tym momencie sądziłby, żemowa o tragedii podniosłej i poważnej, tema ciewzniosłym i szlachetnym - Hiszpański Brabantczyk jest niczym innym jak farsą, „niską" odmianą komedii, i po
siada więcej cech wspólnych ze staropolską Wyprawą ple
bańską i innymi sztukami z kręgu teatru rybałtowskiego, niż z utworami, które widzielibyśmy wpierwszym rzędzie narodowego kanonu.
' Od 1638 do 1969 roku zaszczyt ten przypadał sztuce Vondla Gysbreght van Aemstel, jednak dyrekcja teatru - po narodowej debacie - zdecydo
wała się zastąpić poważną i staroświecką sztukę Vondla dramatem bar
dziej pasującym do noworocznej euforii.
2 Twórczość i życie Bredera omawiam za: G. A. van Es, G. S. Över
di e p, Geschiedenis van de Letterkunde der Nederlanden, deel IV, Antwerpen 1948; G. P. M. Knu velder, Handboek łoi de geschiedenis der Nederlandse
Autor dramatu, Gerbrand Adriaenszoon Bredero (Bre- derode)2, urodził sięw 1585rokuw rodzinie amsterdam-
skiego szewca, któryzbił majątek na handlu nieruchomo ściami. Nie odebrał teżstarannegowykształcenia, niepo
znał łacinyani greki, a swą wiedzę o świeciei literaturze czerpać mógł jedynie z niderlandzkich przekładów. Po
czątkowo szukał swego powołania w malarstwie, będąc czeladnikiem w pracowni Francesca Badensa, znanego dziś tylko z imienia twórcyz Południowych Niderlandów, szybko jednak zwrócił się ku literaturze3. Wpierw, zwycza jem wielu holenderskich twórców owego czasu, związał się onz izbą retoryków De Eglantier, a po jej podziale przy łączył się do Akademii Niderlandzkiej - Nederduytsche Academie założonej przez SamuelaCostera i wzorowanej na florenckiej Accademia della Crusca, która niebawem, w 1632 roku, miała przekształcić się w pierwszy wAmster damie teatr publiczny.
letterkunde, deel II, 's-Hertogenbosch 1979; J. A. N. Knuttel, Bredero:
Poeet en Amsterdammer, Amsterdam 1968; R. P. Meijer, Literature of the Low Countries, New York 1971.
3 W spisie inwentarza ojca Bredera, Adriaena, odnotowano, że był on w posiadaniu kilku płócien syna, znanych nam wyłącznie z tej relacji:
Dawid i Abigajl, Dawid i Betsaba, Pyrom i Tyzbe, Fortuna.
4 Nie jest to jednak literatura właściwa izbom - być może na oderwanie się Bredera od tradycji retorycznej miało wpływ to, że spośród trzech amsterdamskich earners van retorica De Eglantier była izbą najbardziej po
stępową i otwartą na literackie nowości i eksperymenty.
Twórczość Bredera,enfant terrible literatury niderlandz kiej, odbiega od pozostałych wielkich poetów ZłotegoWie ku - Hoofta, Vondla, Huygensa czy Catsa. Pobrzmiewa w niej język amsterdamskiejulicy, dominuje prosta forma, uczuciawyrażane są w sposób spontaniczny, bezpretensjo nalny,obrazowy i świeży, jakby naprzekór literackim kon wencjom. Wyraźny jest związek z twórczością rederijkers*, a także odwołaniadowzorców i tematów ludowych. Przy
czyną tego może być fakt, że Bredero nie odebrał staranne gowykształceniai nie znał języków klasycznych - podążał więc swojąwłasną drogą, a nie wytartymi przez humani stów szlakami emulacji i imitacji. Widać to zwłaszczana przykładziejego licznych poezji miłosnych wydanych po-
Hiszpański Brabantczyk B redera 39
Gerbrand Adriaenszoon Bredero
śmiertnie wWielkim śpiewniku (GrootLied-boek, 1622). Znaj
dziemy tamzabawny wiersz o wesołej chłopskiejkompanii (Boeren Geselschap) czy komiczny utwór o starymzbereźni- ku zabiegającym o względy młodej dziewczyny (Eenoudt Bestevaertje, met een iongMeysjen). Liryki Bredera sąnatu
ralne, realistyczne, czasami rubaszne, często zakończone zaskakującą pointą, jakwwierszu Samotnośćjest ubóstwem (Eenicheydt is Armoedt):
Wat baat de schoonheydt die ten ooghen uyt u blinckt Soo edel, dat de Son, de guide Sonne sinckt,
En deckt sijn glansich hooft met purper en swart bloet Ais ghy des nachts alleen in't bedde slacpcn moet?5
5 Zamieszczone przeze mnie tłumaczenia fragmentów twórczości Bre
dera nie są tłumaczeniami wiernymi i często odbiegają od oryginału, są
dzę jednak, że powiedzą Czytelnikowi więcej niż „suchy" przekład filo
logiczny.
6 Por.: Wilhelmus en de anderen. Nederlandse liedjes 1500-1700, red. M.
Barend-van Haeften et a 1., Amsterdam 2000,passim.
I na cóż ci ta piękność co z twoich źrenic bije, Aż słońce zawstydzone oblicze swoje kryje, I czoło jego jasne ponura czerń przesłania, Kiedy co noc samotnie zasypiasz w łóżku sama?
Wiersze Bredera często pisanebyły pod określone melo
die, a wieleznich jest śpiewanych po dziś dzień6. Poboczne miejsce zajmują natomiast w jego twórczości utwory reli gijne.
Dramat to, po liryce, druga domena Bredera. W utwo rach Roderyk iAlfonsus (Rodd'rick en Alphonsus, 1611) oraz Griana (Gnane, 1612) czerpieon tematykęze średniowiecz nych romansów rycerskich (zwłaszcza hiszpańskich), wzbogacając je jednak o miejscowe, holenderskie realia.
Koloryt lokalny stanowi również o urodzie i ogromnej w owym czasie popularności komedii i fars opartych na zabawnym qui pro quo: Farsie o krowie (DeKlucht van de Koe, 1612) i Farsie o młynarzu (DeKluchtvan de Molenaar, 1613).
Podobne walory Odnajdziemy w komediach - Murzynce (Moortje, 1615), wzorowanej na Eunuchu Terencjusza, lecz osadzonej w realiach społecznych Amsterdamu, a przede wszystkim w Hiszpańskim Brabantczyku (1617). Kolejnych dramatówBredero nie zdążyłjuż ukończyć. W zimie1618 rokupod jego saniami załamał się lód, a poetaumarł w wy
niku przeziębienia wwieku 33 lat i u szczytu możliwości twórczych.
Hiszpański Brabantczyk został oparty na anonimowej hiszpańskiej powieściłotrzykowskiejz połowy XVIwieku
Hiszpański Brabantczyk Bredera 41
pod tytułem Żywot Łazarza zTormesu oraz jego dole i niedole (w Polsce znanejjako Łazik z Tormesu), opisującejwędrów
kę ubogiego, filozoficznie nastawionegodo życia bohatera, który żerując naludziach i unikając pracy, stara się utrzy
maćprzy życiu.Pikareska ta została szybko przetłumaczo
nana wiele języków7 8, wtym w 1579 roku naniderlandzki, który to przekład zainspirował Bredera. O popularności Łazarza z Tormesu w Niderlandachświadczyć może fakt, że do roku1609 wznawiano go aż trzyrazy®.
7 Por.: M. Strzałkowa, Literatura hiszpańska, [w:] Dzieje literatur euro
pejskich, 1.1, red. W. Flory an, Warszawa 1977, s. 906.
8 De Ghenuechlijke ende cluchtighe Historie van Lazarus van Tonnes uut Spaingen. Warto zauważyć, że wydanie z roku 1609, na fali antyhiszpań- skich nastrojów, nosi podtytuł: Z której to [historii], oprócz innyini rzeczy można dowiedzieć się o zachowaniach, obyczajach, życiu i łotrostwie Hiszpa
nów (podkreślenie moje - P. O.).
HiszpańskiBrabantczyk przedstawia kilka dniz życia Je- rolima Rodryga, uciekinieraz brabanckiej Antwerpii, który schronienie znalazł wAmsterdamie. Jerolimonie posiada żadnego majątku, para się podejrzanymi interesami,pozu
je jednak na bogatego szlachcica. Jest zamożny, lecz jego bogactwa są niewidzialne, jak mówi samosobie. W rzeczy wistości jest synem antwerpskiegociastkarza ibankrutem, który uciekł doAmsterdamu ścigany przez dłużników. To warzyszy mu najęty już w pierwszejscenie dramatusługa Robbeknol, ubogi holenderski chłopak, wiecznie głodny, ale wesoły i uczynny, który w mig poznaje się na swym panu,lojalnie jednak udaje, że wierzy wszystkim jegosło
wom.
Cały w zasadzie zamysł dramatu zapożyczony został z hiszpańskiego pierwowzoru, z jednym jednak wyjątkiem:
Bredero przenosi punktciężkości z Robbeknola naJeroli- ma, będącegotakże tytułową postacią. To Robbeknol, a nie Jerolimo jest bowiem odpowiednikiem Łazika-Łazarza, a pierwowzór Jerolima w hiszpańskim tekście to jedynie jedenz panów, którym służy Łazarz. Robbeknol zdaje też kilkakrotnie relację ze swego dotychczasowego, nędznego
życia, w której „w pigułce"zawierają się losy pierwowzoru - hiszpańskiego bohatera.
Sztuka w zasadzie nie posiada akcji - stanowi luźny zbiór scen i sytuacji koncentrujących się wokół Jerolima i Robbeknola. Prawdziwym jej bohaterem wydaje się być za toamsterdamska ulicazamieszkanaprzez barwne, pla
stycznie nakreślone typy ludzkie. Widz poznaje między innymi kowala, swatkę,malarza, uliczników kłócącychsię z hyclem, starców,prządki, chciwych mieszczan,a nawet ladacznice opowiadające o swojej profesji. Oddanie owych postaci i charakterów oraz silne zindywidualizowanie ich języka świadczy o mistrzowskim zmyśleobserwacjiauto
ra.Tak w 1694roku pisało Brabantczyku mieszkaniec Am sterdamu, Casparus Commelin:
Bez wątpienia [Bredero] dał amsterdamskiej widowni to, co Te- rencjusz uczynił dla Rzymian. Dziś starzy ludzie zaświadczają, że kiedy oglądają ową sztukę, bądź też czytają ją, od razu czują się o pięćdziesiąt lat młodsi i zdają się być znów na targu rybnym czy drobiowym, słuchając głosów tamtych starych przekupek [...]’.
Nie sposób nie zauważyć również silnego oddziaływa nia na Bredera tradycji rederijkers, w której kręgu obracałsię on odnajmłodszych lat (zanim sam wstąpił do De Eglan- tier, jako dzieckomieszkał w najbliższymsąsiedztwie izby przyulicy Nes). Przedstawioneprzez autora postaci repre zentują typy ludzkie i typy zachowań niczym retoryczne sinnekens. Bredero nie rezygnuje więc zupełniez alegorii, a jedynie przybliża jądorzeczywistościi podaję w bardziej realistycznej formie. Zamiast alegorycznego „Nadużycia Urzędu" pojawia się stróż prawa chcący za sprawą swej funkcjikorzystaćz wdziękówladacznic- przedstawianych dawniej jako na przykład „Nieczystość Wcielona".
’ Cyt. za: G. Cotterell, Amsterdam: The Life of a City, Boston 1972, s. 104.
Targrybnyw Amsterdamie
Zastrzeżenia budzi jednak kompozycja dramatu, który w zamierzeniu Bredera miał byćkomedią (niderl. blijspel).
Słabo nakreślona akcja i poniechanie budowania napięcia dramatycznego sprowadzają strukturę sztuki do funkcji galerii, w której eksponowane są obrazy - scenki rodzajo
we10 11. Podziałna pięć aktów wydaje się być wyłącznie kon sekwencją przestrzegania konwencji, a nie koniecznością podyktowaną przez względy fabularne. Czasem nazywa sięwięc Hiszpańskiego Brabantczyka dramatem epickim, co nie jest słuszne. Skłaniałbym się raczej do nazywania go farsąlub- by oddać honor objętości sztuki-farsą rozbu dowaną, uitgebreide klucht™.
10 Porównania tego używam celowo, mając w pamięci liczne wypowie
dzi krytyków, którzy plastyczność literatury Bredera wywodzili z jego wcześniejszych, malarskich zainteresowań. Porównania twórczości Bre
dera do obrazów Jana Steena czy Adriaena van Ostade można znaleźć zaś w każdym opracowaniu.
11 G. A. van Es, G. S. Overdiep, Geschiedenis van de Letterkunde der Nederlanden..s. 319.
12 Ibidem.
Mimoże owa farsowość dramatu, wysunięcie na plan pierwszy komizmu słownego i sytuacyjnego oraz zaba wowy charakter utworu nie budzą wątpliwości, przed stawienie głównego bohatera wymyka się komediowym wzorcom. Choć Bredero w przedmowie do dramatu nie szczędzi Jerolimowi słów krytyki i otwarcie potępiajego oszustwa, w samym tekście sztuki nadaje mujednakpew neznamiona idealizmu. Kpi co prawda z jegomegaloma
nii,ale mimotoukazujebohaterajako idealistę, wierzącego wswojeurojonewyobrażenia i wielkość,a przy tym dziel nie stawiającego opór przeciwnościom losu. To wyobco wany w nieznanym muświeciefantasta,któregomarzenia i naiwne mrzonki na tle prozyżycia amsterdamskiej ulicy zyskują wymiar filozoficzny.Krytycy często porównują Je- rolimado Don Kiszota, a Robbeknolado Sancha Pansy,do datkowo doszukując sięw postaci tego pierwszego rysów tragizmu12. To oczywiście przesada mająca na celu nobili
Hiszpański Brabantczyk Bredera 45
tację bohatera- stąpanie z głową w chmurach, rozdźwięk pomiędzy fantazjami a rzeczywistością i brak trzeźwego osądu spraw to jeszcze nietragizm:
Moor hoe voriabel en sunderling da 't avontuurs beloop is, En weet niemant van ouwlien goeliens of Amsterdam te koop is?
Ick wilt betoolen niet op termijnen, maar met argent kontant, Puf Koopliens, puf Mannekens ick ben de grootste van't Lant, En waaren de Stooten niet geimpescheert met facieuse soken, Ick sood versoecken de Haarlemmermeer drooch te moken, Op myne kosten, ic sood doen, och joock! och Jesus joock! ba 't Jan, d'Hollandsche botmuylen sień Sr. Jerolimo voor een slechthoot an [...] (w. 1378-1385)”.
Och, jakże dziwne i zmienne są losu koleje, Na kupno Amsterdamu mam teraz nadzieje!
Nie na raty, lecz żywą gotówką na pniu zaraz płacę, Phi, kupcy, jam największym w tym kraju bogaczem.
Gdyby Prowincje nie były podatkiem wielkim obłożone, Sam bym sprawił, aby Haarlemskie Morze stało osuszone, Tak, ja bym to uczynił, ja sam, na Jezusa, sam. A przed świętym Janem,
Holenderskie głąby signora Jerolimo biedakiem by nie zwały [...].
Zaraz potejtyradzie nastąpi wyimaginowany opis swa tanianaszego bohateraz książęcą córką w Brukseli... Jeśli mielibyśmyporównać Jerolimaz jakąś polską postacią li teracką, wybórpadłby prawdopodobnie na Fredrowskie
go Papkina, pomimo swych przywar również budzącego przecież sympatię widza. Taka konstrukcja postaci tytu łowego bohatera jest też zapewne śladem hiszpańskiego pierwowzoru.
Wierne odwzorowanie realiów, zabawne sceny, dwu znaczny bohater - czy to jednak wystarczające powody, by sztuka trafiła do skarbca literatury? Moim zdaniem
” Wszystkie cytaty za: G. A. Bred ero de, Spaanschen Brnbander, [w:]
Al ziet men de lui, reeks Spectrum van de Nederlandse Letterkunde, deel 12, Utrecht-Antwerpen 1972, numer wersu podaję w nawiasie.
Strona tytułowa Hiszpańskiego Brabantczyka (wydanie z roku 1662)
o popularności Hiszpańskiego Brabantczyka zadecydował inny aspekt, mianowicie historyczno-społeczny kontekst dramatu i idące zatym konsekwencje. Utwórzostał napi sany w roku 1617, a wystawiony w 1618, przedstawia jed
nak wydarzeniaz lat 70. XVI wieku (czyli oczterdzieści lat wcześniejsze, co sam Bredero zaznacza w przedmowiedo dramatu).
Hiszpański Brabantczyk Bredem 47
WNiderlandach był toczas wielkich przemian. Dobie
gał końca pierwszy etap antyhabsburskiej rewolty,wktórej protestancka ludność Niderlandów sprzeciwiła się repre sjom swych hiszpańskich władców,fanatycznego katolika Filipa II ijego siostry Małgorzaty. Przeciwkozbuntowanym poddanym wysłanodziesięciotysięcznąarmiędowodzoną przez bezwzględnego księcia Albę. W obronie protestan
tówstanąłksiążę Wilhelm Orański.Krwawawojna objęła cały kraj i doprowadziła do podziału Niderlandówna nie zależną, protestancką część północną i katolicką, zależną od Hiszpanów częśćpołudniową.
Podpisana w 1579 roku przez siedem protestanckich prowincji północnych (Holandię, Zelandię, Utrecht, Gro ningen, Fryzję,Overijssel i Geldrię14) Unia Utrechcka dała podstawy istnienia niezależnego państwa - Republiki Zjednoczonych Prowincji Niderlandów. W tym samym roku bardziej katolickie prowincje południowe zawarły UnięwArras, deklarując wierność hiszpańskiemu władcy.
Podział ten nie zakończył jednak wojny, która trwać miała z przerwą ażdo 1648 roku.
14 W skład Republiki weszły ponadto tak zwane kraje generalicji, które stanowiły 20 procent obszaru Republiki Zjednoczonych Prowincji i pod
legały bezpośrednio Stanom Generalnym. W odróżnieniu od siedmiu prowincji głównych, nie posiadały stanów prowincjonalnych, a co za tym idzie, reprezentacji w rządach. Były to głównie tereny odcięte od swych macierzystych regionów pozostających pod kontrolą hiszpańską:
część dzisiejszej Brabancji Północnej, obecna Flandria Zelandzka, obsza
ry pomiędzy Maastricht, Liège i Akwizgranem, część Geldrii z Venlo i Echt, ale także dzisiejsza południowo-wschodnia część prowincji Gro
ningen. Uboga Drente, stanowiąca de facto ósmą prowincję, nie została za nią formalnie uznana i nie posiadała przedstawicielstwa w Stanach, gdyż do wspólnego budżetu wpłacała poniżej 1 procenta łącznych wydatków Republiki.
Antwerpia,która poddałasię w1585roku (w historio
grafii niderlandzkiej wydarzenie to nosi patetycznąnazwę Upadku Antwerpii - De Val van Antwerpen), pozostała ostatecznie w obrębie hiszpańskich Niderlandów. Konse
kwencją nowego porządku był exodus dziesiątek tysięcy protestanckichmieszkańców, nierzadko ludzizamożnych
i wykształconych, kalwińskich teologów, kupców, wykwa lifikowanych rzemieślników, którzy w ciągukilkunastu lat przenieśli się na bardziej przyjazną im północ. Emigranci wieźli ze sobą bogactwa i umiejętności, którew krótkim czasie doprowadziły do powstania gospodarczego impe
rium Holandii i sprawiły, że mały port na rzece Amstel przekształcił się w metropolię Amsterdam. Szły za nimi również podziw i umiłowanie sztuki i kultury, szacunek dla dobrych manier oraz język, południowe dialekty ni
derlandzkie, które w połączeniu z dialektami północnymi przyczyniły się do powstania niderlandzkiegojęzyka lite rackiego.Wielka potęga RepublikiZjednoczonychProwin cjimiała trwać - jak przyjmuje się umownie-do roku 1672, kiedy toLudwikXIV zpomocą Angliii państewek niemiec kich zaatakował swego północnego sąsiada. Jednak cały wiek XVIII kraj przeżył wdobrobycie, choć i kulturowym uśpieniu, natomiastpozostające pod władzą Habsburgów Południowe Niderlandy zkolei jużodwiekuXVIIpopadły wzupełnąstagnację.
Jednak do XVII stulecia supremacja kulturowa i eko
nomiczna Południa była bezsprzeczna - do wieku XVII bowiem większość literatury powstawała w dialektach po- łudniowoniderlandzkich, w blasku dworu burgundzkiego rozkwitły Brugia i Gandawa, zaś Antwerpia, jednoz naj większych i najwspanialszych miast ówczesnego świata, stanowiła największy w Europie ośrodek handlowy. Kie dyna przykład królFrancji Filip Piękny przybył do Brugii w1302 roku, jego żona, Joannaz Nawarry miałapowody, żeby powiedzieć ze złością: „Myślałam, że ja jedna jestem królową, a widzę tu na placu 600 rywalek...". Czeski ka znodzieja Mateusz z Janowa, prekursor Jana Husa, starając się znaleźć największą wadę każdego narodu, być może słusznie stwierdzał więc: „Flandryjczycy i mieszkańcy nadreńskich krain [grzeszą]zbytkiem"15. Przywołajmyjed
15 Cyt. za: S. Kot, Pochwały i przygany w dawnych opiniach o narodach, [w:]
Polska Złotego wieku a Europa. Studia i Szkice, oprać, i wstępem opatrzył H.
Barycz, Warszawa 1987, s. 725.
Hiszpański Brabantczyk Bredera 49
nak późniejszą relacjępolskiego podróżnika, JakubaSobie skiego, ojca Jana III, który Anno Domini 1609podróżował po Niderlandach:
Miasto to jest tak śliczne dla dyspozycji, szerokości ulic, równo
ści kamienic i proporcyi wszelkiego miasta, że mu dank [pierw
szeństwo] dają, iż jest niemal najpozomiejsze i oczom ludzkim najmilsze miasto we wszystkim chrześcijaństwie. W rzemieślniki wszelkie i kupce jest bardzo bogate. Był tam za mnie jeden ku
piec, który dla bogactwa swego nie wstydził się i śmiał się zwać małym królem, po francusku lc petit roi. Pałac miał bardzo piękny i ochędożny. Aedificia publica piękne tam bardzo, a mianowicie Kościół Najśw. Panny. [...] Rzeka Skaldis tam idzie u tego mia
sta, pełniusieńka, zawsze barków rozmaitych, to z kupiami [to
warami] wszelakimi, to z żywnością, to z ludźmi wyjeżdżającymi i wjeżdżającymi ustawicznie z Antwerpii i do Antwerpii16.
16 J. Sobieski, Peregrynacja po Europie. Droga do Baden, oprać. J. Dłu gosz, Wrocław 2005, s. 25-26, Skarby Biblioteki Narodowej.
17 Cyt. za: S. Kot, Pochwatyi przygany w dawnych opiniach..., s. 709-711.
Uboga,bagienna, zalewana wodą Północ nie mogłasię równaćz tą potęgą. Dodajmy, że świadomość kulturowych różnic miaławtym czasiejuż długą tradycję. W piętnasto- wiecznym łacińskim wierszu (niemieckiego autora?) oma wiającymcharakterystyczne cechy rozmaitych krajów czy
tamy:
Si transibis ultra Rhenum Cemes Belgium amoenum Et gentes dissimiles.
Non procul [sunt] hinc Brabanti Vitae cultu eleganti
Et puellae lepidae.
Piscatores et pastores, Nautae sunt et mercatores Cum Seelandis Batavi17.
Jeśli zaś Ren przekroczysz Uroki Belgii zobaczysz I ludy rozmaite.
Nieopodal Brabantczycy, Wykwintni w sposobie życia, Panny u nich nadobne.
Rybakami są, pasterzami, Kupcami i żeglarzami Zelandczycy i Batawowie.
Uciekinierzy z Południa przez długiczas starali sięza
chować imanifestowaćna Północy swąodrębność. Świad czy o tym choćby fakt istnienia w Amsterdamie odrębnych izb retorycznych - dwóchbrabanckich (HetWit Lavendel, HetVijgeboomken) i jednej tylko holenderskiej (DeEglan tier). Zachowanie przybyszów było niezwykle irytujące dla rdzennych mieszkańców Północy, którzy postrzegali ich jako snobów i zarozumialców, przekonanych o swej wyższościi krytykujących miasta, w których przyszło im zamieszkać. Niektórzy Holendrzy starali się jednak ową brabancką elegancję naśladować18, o czym pisał Roemer Visscher (1547-1620) w satyrycznym wierszu De meyskens van de courtosye (Pannymodne):
18 Zob. A. Th. van Deursen, Mensen van klein vermogen. Het „kopergeld"
van de Gouden Eeuw, Zaandam 1991, s. 44-57.
De meyskens van de courtosye, Stellen op Brabants haer fantasie:
Op Brabants setten sy het cap:
Op Brabants ist huyfken met den oorlap:
Op Brabants zijn haer lubbekens gheset:
Op Brabants is haer fluwelen klet:
Op Brabants knoopen sy haer mouwen:
Op Brabants fronsen zy haer bouwen:
Op Brabants segghense jae voorwaer:
Op Brabants spreken sy allé gaer:
Op Brabants singhense haren sangh:
Hiszpański Brabantczyk Bredera 51
Op Brabants makense haren gangh:
Op Brabants Op Brabants
Amsterdamse Dochters doet mijn bescheyt, Schaemt ghy u van de Hollantsche botticheyt?”
W dzisiejszych czasach wszystkie panny modne Każdą rzecz czynią na brabancką modłę:
Po brabancku wkładają swoje kapelusze, Po brabancku założą czepki aż na uszy, Po brabancku koronki nosić stale będą, Po brabancku w aksamit odzieją się prędko, Po brabancku mankiety zapną guzikami, Po brabancku szeleścić będą spódnicami, Po brabancku nawzajem sobie przytakują, Po brabancku czas cały tylko konwersują, Po brabancku piosenkę każdą zaśpiewają, Po brabancku przechadzki swoje odprawiają, Po brabancku...
Po brabancku...
O, Córki Amsterdamu, powiedzcie mi o tym, Czyżbyście się holenderskiej wstydziły prostoty?
W emigrantach widziano również zagrożenie ekono
miczne. Kiedy wHiszpańskimBrabantczyku jedna z prządek stara sięznaleźćjakieś zajęcie dla Robbeknola, skarży się, że przybysze zabierają miejscowym pracę i wypowiada słowabrzmiące zaskakującowspółcześnie: „Byłoby lepiej, gdybynajmowano Holendrów"1920.
19 R. Visscher, De meyskens van de courtosye, [w:] G. Komrij, Neder- landse poezie van de zeventiende en achtticnde eeuw in 1000 en enige gedichten, Amsterdam 1996, s. 13.
w AktV, w. 1897.
Mimo iż bohater Bredera nie był uchodźcą politycznym ani religijnym (przypomnijmy,że opuszczaon Antwerpię w wyniku bankructwa, jeszcze zanim nastąpił definityw ny podział Niderlandów,kilkalat przedmasowąfalą po
łudniowej emigracji, Amsterdam zaśjest w owym czasie
miastem w większości jeszcze katolickim ioficjalnie należy do imperium habsburskiego), holenderscy widzowie do strzegli w sztuce kpinę zbrabanckiegojaśniepaństwa, lite racki odwet na pretensjonalnych intruzachi lekarstwona swe własne,lokalnekompleksy. Popularność utworubyła znaczna - doczekał się on w ciągu kolejnych dwudziestu lat aż dziewięciu wydań. Dlaczego jednakJerolimo nazwa
ny zostałhiszpańskim Brabantczykiem? Pochodzi bowiem z Antwerpii, która leżywprowincji zwanejBrabancją, jest synem brabanckiej matki i ojca Hiszpana (jak sam twier
dzi), a dodatkowojegoliterackimpierwowzorem był hisz pański bohater. Sam Bredero we wstępie stwierdza, że Brabantczycy są do Hiszpanów bardzo podobni...Bohater łączyć mawięc w sobie cechy dwóch, szczególnie nielubia- nychwHolandii nacji.
Odrębność kulturową Jerolima widaćna pierwszy rzut oka. Przejawia sięona przede wszystkim nagruncie języ
ka, mówi on bowiem dialektem antwerpskim (Antwerps), na dodatek okraszonym licznymizapożyczeniamifrancu
skimi - w odróżnieniuod pozostałych bohaterów, używa
jących diametralnie różnego dialektu holandzkiego21. Jego pretensje dowyższościujawniają się jużna początku dra
matu:
21 Dlatego też sztuka, która śmieszy głównie za sprawą komizmu słow
nego, opartego na różnicach dialektycznych, wydaje się być praktycznie nieprzetłumaczalna na inne języki. Bredero we wstępie do dramatu pisał:
„Wprowadziłem mowę brabancką po to, aby pokazać jej wyniosłe ubó
stwo. Jest ona bowiem tak śmieszna, jak nasz tępy holenderski język. Bra
bantczycy tak samo gubią się w plątaninie swego niepoprawnego języka jak i my". Mało tego, język Hiszpańskiego Brabantczyka jest też w dużej mierze niezrozumiały dla czytelników władających niderlandzkim i nie- mających przygotowania filologicznego, stąd też potrzeba tłumaczeń na język uwspółcześniony: G. A. Bredero, Spaansche Brabander. Volledige vertaling, vert. H. A dem a, Leeuwarden 1996.
T'Is wel een schoone stadt, moor 'tvolcxken is te vies:
In Brabant sayn de liens ghemaynlijck exkies In kleeding en in dracht, dus op de Spaansche mode, Als kleyne Konincxkens of sienelaycke Goden.
Hiszpański Brabantczyk Biedern 53
O Kaserlaijcke stadt Hantwerpen groot en raijck, lek gheloof nau dat de Son beschaynt uwes ghelaijck, In abondancy van sleyck, in schoonheyt van landouwen, In Karcken triumphant, in devote Kloosters, en modeste ghebou- wen,
In muragie masieft, vol alles, van rekreatie geboomt, In kayen en in hoyen, woorlangskens dat hem stroomt De Large revier, het water van den Schelde,
En supporteert tot over Meyr (w. 1-12).
Amsterdam miasto ładne, lecz to wieśniaki wszyscy,
W Brabancji z wykwintniejszym spotkasz się towarzystwem, Jak królewięta piękni, jak bogi postrojeni,
Hiszpańskiej mody blask tam każdy w mig doceni.
Cesarskie miasto me, Antwerpio, można, wielka, Przyćmiewasz słońca blask, który cię wciąż oświetla, I ziemie piękne, żyzne cię otaczają społem,
Kościoły masz wyniosłe, pobożne masz klasztory, Dom każdy się pałacem jawi w swej wspaniałości, Aleje drzew zielonych w ogromnej obfitości, Kanałów pięknych ciąg wydaje cichy szmer I wartkie wody Skaldy prowadzi aż do Meir.
Jak wielki jest podziw Jerolima dla rodzinnego miasta, tak duża krytyka Amsterdamu, który wydaje mu się prostacki, mało światowy i prowingonalny. Nie podoba mu się sposób, w jaki jego mieszkańcyubierają się,jedzą, piją, a zwłaszcza język, któregoużywają. Było to myślenie właściwe mieszkańcomPołudnia od dawna. Przykładem niech będzie wystawiona podczas antwerpskich landjuwelen sztuka, wktórej alegoryczneLenistwo stara się naśladować dworskie maniery i zapytuje swą towarzyszkę,Krnąbrność:
„jakże więc sobie radzę?". Ta zaś odpowiada mu złośliwie:
„Zaiste, lezieszjak stara holenderska dziewka"22.
2 Cyt. za: A. J. Bar no u w, Vondel, New York 1925, s. 18.
WyższośćPołudnia widzi Jerolimo także na gruncieli terackim:
Woor woren de Hollantsche botmuylen? niemant van so veel En quamper te voorschijn in ons magnifijclaijck Retorijclaijck lantjuweel.
Da was een dingen van d'ander Waerelt, 'lis rekreatieflijck te lesen.
Maar sjases par Dio santé, wa plochtender ellegante Poeten te wesen:
Item daar haddege Kastileyn, de Roovere, Gistellen, en Kolijn, En Jan Baptisten Houwaart, dat bayloy goeye meesters zijn:
Dat waaren liens vol perfeccy, en van devine eloquency,
Yghelijck woordeken datse aggeerde, of nomineerde, dat was een sentency.
Het minste datse sproocken dat was een reffiereyn, en dat so ex- struvagant
Van uytspraack, trots een Oostersche Phar-heer, of Luytersche Predikant.
En bay hoor rondeelen en balladen (met licencie magh icket vry seggen)
Daar mogen de Hollantse boere lieke-dichters hoor broeck by leg- gen (w. 207-218).
Kiedy Antwerpia konkurs retoryczny ostatnio gościła, Wielka zaiste uczta dla oczu tam była,
Gdzie były holenderskie gryzipiórki wtedy?
Żaden się nie pojawił, nie było potrzeby!
Jesii, par dio santo, tam na samym czele
Poetów stali Kastileyn, Roovere, Kolijn i Gistellen, I Jan Baptysta Houwaart, mistrzowie jak święci, Biegli w perfección, devine eloqnencié -
Każde ich słowo pełne największej sentence;
Ich oddech niczym refren, ileż bardziej zdobny Niż te wszystkie fryzyjskie, luterańskie modły, Ich rondelets i ballades - niech w Holandii zawstydzony Chłopski literat złamie prędko swe pióro speszony.
Jego słowa krytykinie są jednakwiarygodne-sam bo
wiemjest,w odróżnieniuod zaradnych amsterdamczyków, życiowym nieudacznikiemioszustem -nie można przecież brać ichna poważnie,przynajmniejzperspektywy holen