• Nie Znaleziono Wyników

POKOLENIE XXVII

I. D.11 SAMUEL nosił imię kognatyczne po słynnym Samuelu Zborowskim

W 1654 r. wraz z bratankiem, synem i bratanicami, córkami Stefana (I.D.12), mianował plenipotentów.

I.D.12 STEFAN z żoną, będącą jego bliską krewną340 Maryną (Marianną) Zborow-ską, córką Piotra z Rytwian (1624 r.), doczekał się Mikołaja (I.D.17), Katarzyny (I.D.18) i Marianny (I.D.19), którymi opiekował się stryj Samuel (I.D.11).

339 Zob. http://genealogia.grocholski.pl/gd/osoba.php?id=028908 [dostęp: 24 IX 2015 r.].

340 W stopniu trzecim: Marcin Zborowski

Andrzej Mikołaj

| |

Katarzyna Piotr

| |

I.D.13 ERAZM, urodzony około 1590 r., zmarły w 1651 r., z żoną Zofią, córką

Aleksandra Chlewickiego, doczekał się syna Andrzeja (zob. niżej)341.

I.D.14 JAN poświęcił się karierze duchownego. W 1658 r. był kanonikiem łuckim

i proboszczem krzywickim. Potem w 1666 r. został archidiakonem łuckim, deputatem na Trybunał Koronny w Lublinie, był też proboszczem w Krasiczynie.

POKOLENIE XXIII

Obejmuje potomstwo Piotra (I.D.10) i Stefana (I.D.12).

POKOLENIE XXIV

Zalicza się do niego Andrzej, który był synem Erazma. Był podczaszym różańskim w 1681 r., rok później objął analogiczne stanowisko w Chełmie Lubelskim. Żył w latach 1640–1703. Występuje tu także Anna, żona Wojciecha Ankwicza, wspomniana w 1685 r.342 Wymienić trzeba jeszcze Józefa i Stanisława, którzy z województwem

san-domierskim podpisali elekcję Augusta II. Jest jeszcze Zofia, żona Krzysztofa Tomasza Drohojowskiego343.

341http://www.sejm-wielki.pl/b/1.1394.88 [dostęp: 24 IX 2015 r.].

342 Zob. też http://genealogia.grocholski.pl/gd/osoba.php?id=052055 [dostęp: 24 IX 2015 r.].

I.A.37 NN (SYN)

Byli rozrodzeni w ziemi sieradzkiej i w XVI

wieku

przenieśli się do ziemi krakow-skiej. Był wśród nich Jerzy, podczaszy krakowski w 1548 r. Na elekcję w 1632 r. Woj-ciech i Sebastian przybyli jako posłowie województwa sieradzkiego. W 1635 r. pojawił się w źródłach jakiś Wacław Stanisław, syna Jana. W tym samym roku pierwszy raz

wspomniano o Marcinie, dziedzicu Słunkowa, żonatym z Zofią Rajską, która urodziła mu syna – imiennika. W 1647 r. był odnotowany Hieronim, syn Stanisława. W 1648 r.

Jan przyjechał z województwa sieradzkiego na elekcję Jana II Kazimierza. W tym sa-mym celu przybyli z województwa kaliskiego Malcher i Stanisław, sędzia grodzki sie-radzki. Na elekcji Michała Korybuta w 1669 r. stawili się Tomasz i Wawrzyniec344.

Linia ta jest w większości opracowana przez Błażeja Śliwińskiego, oprócz Jaksi-ców i Lisów z Mstyczowa (tych zaś opracował po części Janusz Bieniak). Poniżej zosta-ną opisane tylko pokolenia VIII i IX, reszta – tylko w formie tablic genealogicznych345, poza Jaksicami, którzy będą przedstawieni w całości. Pamiętać jednak trzeba, że najstar-sze pokolenia Lisów krzelowskich Błażej Śliwiński opracował na błędnej podstawie metodologicznej, co widać w obu dziełach z 1993 r.; zakładają one – jak pamiętamy – że istniała kronika dominikańska, z której korzystał Jan Długosz. O samej kronice pisałem już w innym miejscu (a także i w tej publikacji)346, teraz skupię się na polemice, którą stoczył z Błażejem Śliwińskim Jacek Matuszewski, który, tak jak jego ojciec, słusznie stoi na stanowisku, że owa kronika nie istniała347. To – jak mówiłem wyżej – rodzi pyta-nie o wiarygodność informacji Długosza, o którym wiemy, że pewne fakty zmyślał. Jak zauważył Matuszewski, zwarty przekaz Jana Długosza nie istnieje, są tylko rozrzucone wzmianki źródłowe, które niekoniecznie muszą uzasadniać wnioski Śliwińskiego. Ma-tuszewski przypomina, że hipoteza Gerarda Labudy jest dość stara, pojawiła się w 1959 r., a wznowiona została w 1983 r. Między tymi datami weszła w obieg naukowy, ale ciągle jest niewiarygodna. Matuszewski podkreśla, że Labuda za każdym razem (czego nie widzą jego apologeci) zastrzegał, że ostatecznie jego poglądy to tylko hipoteza348. Matu-szewski doszedł też do wniosku, że uczony w kółko cytujący swoją hipotezę tak się z nią oswaja, że bierze ją za pewnik349.

Jacek Matuszewski trafnie wskazał bolączki historyka zajmującego się średniowie-czem, a zwłaszcza genealogią: brak źródeł powoduje budowanie różnych hipotez, nie zawsze weryfikowalnych350. Przykładem jest tu Błażej Śliwiński, który wszedł na bardzo grząski grunt udowadniania pochodzenia najstarszych pokoleń Lisów krzelowskich na 345 Nie oceniam ustaleń B. Śliwińskiego (Lisowie krzelowscy…). Zob. też J. Laberschek, Klientela

Koziegłowskich i Giebułtowskich herbu Lis od schyłku XIV do końca XV wieku, „Kwartalnik Historyczny”

1991, t. 100, s. 59–73.

346 T. Kruszewski, Rodowód pierwszych Piastów wielkopolskich…

347 J. Matuszewski, Nieznane źródło czy historyczna mniemanologia, Prace Naukowe Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie, „Zeszyty Historyczne” 1994, z. II, s. 171–183.

348 Ibidem, s. 172.

349 Ibidem, s. 183.

wadliwej podstawie, którą jest rzekoma kronika dominikańska351. Badacz oczywiście jest świadomy, że RKD odkryto, lecz bez informacji, które rzekomo się w niej znajdo-wały, ale nie przekonuje go krytyka Józefa Matuszewskiego352. Jacek Matuszewski trafia w sedno sprawy: ponieważ kroniki nie było, wszelka wartość ustaleń Śliwińskiego nie ma podstaw źródłowych353. Błażej Śliwiński, jak już wspomniałem, postanowił się „za-bezpieczyć” i stwierdził, że da się uprawdopodobnić jego koncepcję, nawet gdyby owa kronika nie została spisana w rzeczywistości, choć ubolewa nad trudnością z dojściem do podstawy źródłowej autorstwa Długosza o pięciu Lisach poległych pod Legnicą354. Jacek Matuszewski rozłożył na czynniki pierwsze informacje o pierwszych pokoleniach Lisów krzelowskich podane przez Błażeja Śliwińskiego355. Dzięki temu początki tej ga-łęzi rodu można zaznaczać linią przerywaną, ale właściwie to Jacek Matuszewski do-puszcza możliwość, że żadna z tych osób nie musiała być Lisem356. Jest nawet zdania, że o tych przodkach nie możemy nic powiedzieć. Oczywiście są u Śliwińskiego niewątpli-wi Lisoniewątpli-wie, jak wojewoda Mikołaj z 1306 r., ale czy był to syn Szczepana357? Te same wątpliwości dotyczą – zdaniem Matuszewskiego – tez Śliwińskiego z 1987 r. na temat wojewody Mikołaja Stępocica i Pełki, bpa krakowskiego358.

Cenny krytycyzm Jacka Matuszewskiego zbiega się z podobnym Janusza Bieniaka, choć obaj krytykują u Śliwińskiego co innego. Główny element krytyki Matuszewskie-go byłby dla Bieniaka niezrozumiały, bo on także wierzy w istnienie kroniki dominikań-skiej (ciągle pamiętająć, że była, ale z inną treścią). Piętrową konstrukcję Śliwińskiego w mojej tablicy genealogicznej 8 Lisów zostawię, pamiętając, co o tym myśli bliski mi Jacek Matuszewski359. Powiem przewrotnie, że obaj nie dostrzegli pewnego istotnego dokumentu, w którym wszystkie osoby w świetle poglądów Matuszewskiego, a po czę-ści Śliwińskiego, każda właczę-ściwie kontrowersyjna, są tak przedstawione, że rozwiązuje to wszystkie zagadki Matuszewskiego, Śliwińskiego i Bieniaka.

O tym dokumencie wspominałem już w biogramie Wrocika (I.12). Całość wymie-nionych tam osób to przedstawiciele rodu Lisów-Wierzbnów zestawieni w szczególnej kolejności: Warcisław, kasztelan krakowski z linii krzelowskiej (oto ów dowód

brakują-351 Ibidem, s. 174.

352 B. Śliwiński, Ród Lisów w Rocznikach…, s. 43.

353 J. Matuszewski, op. cit., s. 175.

354 B. Śliwiński, Ród Lisów w Rocznikach…, s. 43. J. Matuszewski, op. cit., s. 176.

355 J. Matuszewski, op. cit., s. 177 i n.

356 Ibidem, s. 178 (tablica), a głębsze wnioski zob. od s. 179. Rzeczywiście spotykamy osoby, które zwano Lisami, ale w formie przezwiska, np. Mateusz Lis został 16 X 1386 r. pozwany przez Stanisława z Byczyny, KSŁ, t. I, nr 195 (s. 22), Mathea dictum Lis. Zdaje się, że sprawy są bardziej skomplikowane z Jakubem Lisem z Tarnowa (zob. dalej).

357 J. Matuszewski, op. cit., s. 180.

358 Ibidem, s. 181.

cy Jackowi Matuszewskiemu!), trzech Lisów z linii później zwanej panami Łąki (Piotr oraz bracia Mirosław i Paweł) oraz dwóch z rodu Wierzbnów (Stefan = Szczepan i An-drzej). Każda z tych postaci jest kontrowersyjna, zwłaszcza gdy zadamy sobie pytanie, czy można je utożsamić z wymienionymi tu postaciami; przy globalnym spojrzeniu wi-dać trafność tych identyfikacji.

Józef Matuszewski i jego syn Jacek obalili „koronę dowodów”, czyli zaginioną kronikę dominikańską, co stawia piszącego te słowa po ich stronie, ale tylko na zasadzie Marksowskiego twierdzenia o Lassalle’u – „to był wróg naszych wrogów”. Tą drogą dojdziemy bowiem tylko do zupełnie nieproduktywnego wniosku, że skoro nie ma kro-niki, to nie ma postaci w niej opisanych. Oczywiście bez kroniki ich istnienie jest słabiej potwierdzone, ale trzeba pomóc Błażejowi Śliwińskiemu, nawet wtedy, gdy i on zwąt-pił, przygnieciony argumentacją Bieniaka. Najbardziej nieefektywne jest właśnie stano-wisko Janusza Bieniaka, który wierzy w nieistniejącą kronikę i na dokładkę nie wiąże rodziny abpa Pełki z przodkami rodu Lisów z Łąki. Żaden z tych uczonych nie zna do-kumentu z 1293 r., a przecież jest on powszechnie dostępny za sprawą Franciszka Pie-kosińskiego. Jest to szczególnie istotne przy analizie poglądów Janusza Bieniaka, który nie wiadomo dlaczego nie odniósł się do dokumentu z 1293 r., a jest to wiodący doku-ment na temat Lisów z Łąki. Bieniak powinien go więc zacytować, bo nie wiemy, czy głosiłby tezę o nieprzynależności abpa Pełki do rodu Lisów, gdyby się z nim zapoznał. Są niestety i tacy uczeni, którzy nie cytują dokumentów, które nie pasują do głoszonych przez nich tez…

POKOLENIE VIII