• Nie Znaleziono Wyników

Doświadczenia związane z narodzinami dziecka

w placówkach opiekuńczo-wychowawczych 88

6.2. Doświadczenia związane z macierzyństwem w narracji badanych kobiet w narracji badanych kobiet

6.2.3. Doświadczenia związane z narodzinami dziecka

Dokonując charakterystyki najważniejszych doświadczeń związanych z (przed)wczesnym macierzyństwem, niemal wszystkie dziewczęta biorące udział w prezentowanych weryfikacjach empirycznych opowiadały o oko-licznościach związanych z przyjściem ich dzieci na świat. Istotnym elemen-tem narracji badanych dziewcząt związanych z ich macierzyństwem był poród i doświadczenia z nim związane. Należy zauważyć, iż znacznie czę-ściej opisywały swoje emocje, fizyczne doznania, samopoczucie, rzadko

wspominając o reakcji na widok dziecka. Większość badanych dziewcząt wspomina, że narodziny dziecka były bardzo długie i niezwykle bolesne.

Dziewczęta miały różne wrażenia, co uzależnione było od stanu zdrowia nowo narodzonego dziecka i wsparcia ze strony najbliższych, w tym pra-cowników placówki opiekuńczo-wychowawczej, które otrzymały w tej trudnej dla nich chwili. Niezależnie jednak od jakości i rodzaju otrzymanego wsparcia wszystkie dziewczęta biorące udział w badaniu na myśl o zbliżają-cym się porodzie odczuwały lęk i strach. Warto zauważyć, że zbliżający się poród wiąże się niejednokrotnie z nasileniem lęku, niepewności, obaw i jest to niezależne od wieku i dojrzałości kobiety (por. Włodarczyk 2012, s. 103).

[Asia] Znaczy, z ciążą tam nie miałam żadnych tam planów, bo to zawsze tym ro-dzeństwem się opiekowałam. Tylko ten poród tak mnie przerażał, nie? Że ludzie mi opowiadali, że po szesnaście godzin rodzili, po dwanaście, po dwadzieścia cztery godziny. Tego się najbardziej obawiałam.

Okoliczności związane z przyjściem ich dzieci na świat były różnorodne i taki też był rodzaj wsparcia, na który dziewczęta mogły liczyć w tej nie-wątpliwie trudnej dla nich chwili. Prawie wszystkie dziewczęta biorące udział w badaniu wspominały poród jako przeżycie traumatyczne. Takie doświadczenie spowodowane było negatywnymi fizycznymi i psychiczny-mi doznaniapsychiczny-mi odczuwanypsychiczny-mi boleśnie przez nastolatki niezależnie od wie-ku (nastolatka młodsza vs. nastolatka starsza).

P o r ó d w s a m o t n o ś c i , s t r a c h , b r a k w s p a r c i a

Tylko nieliczne z dziewcząt biorących udział w omawianych weryfika-cjach empirycznych decydowały się na poród w samotności, mimo iż ofero-wano im wsparcie wychowawczyń lub opiekunek dziecięcych zatrudnionych w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Na takie rozwiązanie zdecydowała się Julia.

[Julia] To było w nocy, bo mi wody odeszły tam o czwartej czy o którejś. Właśnie zauważyłam i poszłam do wychowawcy, wtedy była chyba pani Monika mi się wy-daje… A pani Monika mi powiedziała, że jak wody odeszły to już! I wtedy chyba do szpitala jechaliśmy. Jechałam z panią Moniką, a potem chyba ktoś się zmienił, i ktoś inny do szpitala przyszedł, ale rodziłam sama. Jak jechałam na tą porodówkę, to się bardzo denerwowałam, bałam się, nie wiedziałam, co teraz będzie… Wody mi ode-szły o czwartej, a na porodówkę chyba dopiero o jedenastej czy o dwunastej poszłam, a tak leżałam normalnie. Zadzwoniłam albo pisałam do Karola, jak jechałam do szpi-tala, ale on dopiero rano odczytał, jak już było po [śmiech]. Mama dzwoniła do mnie jakoś tak nad ranem. To mówiłam, że jeszcze nie… szkoda że nie przyjechała, mogła przyjechać… A tak byłam sama…

W s p a r c i e p r a c o w n i k ó w p l a c ó w k i o p i e k u ń c z o - w y c h o w a w c z e j

Większość z matek z kolei w swojej narracji mocno akcentuje istotną rolę i wsparcie udzielone im w tym czasie przez pracowników placówki, tj. przez wychowawców, psychologa czy opiekunki dziecięce. Pracownicy towarzy-szyli i wspierali wychowanki już w trakcie, wielokrotnie traumatycznego dla nich porodu (oczywiście jeśli takie było życzenie wychowanki). Tak swój poród wspomina Mirka.

[Mirka] Pamiętam poród jak dziś. Siedziałam w swoim pokoju. Pojechałam [do szpitala]. Z kim ja tam jechałam? Z panią Weroniką (…). Za pół godziny se przy-szli, potem mi na piłce kazała skakać, „za dwadzieścia minut przyjdę”, przyszła po czterdziestu minutach. Takie to było. Dla mnie mogę powiedzieć, bo ja miałam jesz-cze krzyżowe. Ale pani Weronika dawała radę (…). Ja pani powiem, że ja nie krzy-czałam, ani nic… Tylko ja płakałam, bo ja już nie miałam siły. Do pani Weroniki

„Kiedy to się skończy?”, a pani Weronika: „No Mirka musimy dać radę”. Panią Weronikę chyba wtedy podrapałam (…).

Pola doznała skrajnie różnych emocji w trakcie pierwszego i drugiego porodu, czego powodem były zewnętrzne okoliczności. Druga ciąża była nieplanowana i niechciana, a biorąca udział w badaniu dziewczyna zdecy-dowała się oddać dziecko do adopcji.

[Pola] Wszystko zaczęło się popołudniu. Popuściłam i Iza [wychowanka placów-ki] do mnie mówi, że wody mi lecą. A ja do niej, że na pewno popuściłam albo co-kolwiek. A ona mówi, że z tym nie ma żartów, że idzie zgłosić to wychowawcy.

Ja mówię „Nie, no poczekaj jeszcze”, a ona idzie i koniec. No i tak pojechałam wła-śnie do szpitala o godzinie szesnastej. I była ze mną przy porodzie pani Wiola [wy-chowawczyni]. Znaczy zmieniali się… Była chyba najpierw pani Ania, chyba tak, a później pani Wiola przy porodzie. Zaczęłam rodzić o siódmej pięć… Pamiętam jeszcze, że jak jechaliśmy do szpitala, byłam wystraszona, jak to będzie, a zarazem czułam ciekawość taką, że za chwilę jednak będzie na tym świecie dziecko…

[śmiech]. Jak zobaczyłam już Natalkę… Ojej byłam taka szczęśliwa! Zaczęłam pła-kać, jak mi ją położyli na brzuszek no i, jak zabierali do wyczyszczenia, to płakałam, gdzie mi ją bierzecie [śmiech]. I krzyczałam w niebogłosy, że jestem mega szczęśli-wa! Coś pięknego! Za to drugi poród to już było zupełnie co innego. Było mi bardzo ciężko. Ja spałam, chciałam pod narkozą, bo też nie wiedziałam, czy byłabym w sta-nie przez te emocje zostawić dziecko. Miałam cesarkę. Ona [kobieta, która chciała adoptować dziecko] mówiła mi, że mogę potem zostać u niej, ale ja stwierdziłam, że lepiej jak nie zostanę. Ona też ma swój pokoik malutka [Ola] i stwierdziłam, że nie. Bo jak będzie w nocy płakać, no to ja będę się musiała zapierać, by tam nie iść po

prostu. Ona nawet do mnie, że ona mi pokój wynajmie, a ja powiedziałam, że ja bym wolała wrócić już do domu. Jej przyjaciółka mnie odwiozła… Zatroszczyli się o mnie… bardzo, ale to był bardzo trudny czas i jeszcze trudniejsza decyzja…

W s p a r c i e p r a c o w n i k ó w p l a c ó w k i o p i e k u ń c z o - - w y c h o w a w c z e j i r o d z i c ó w m a ł o l e t n i c h m a t e k

Innym dziewczętom, choć było ich niewiele, oprócz pracowników pla-cówki, wsparcia w tych trudnych chwilach udzielili również rodzice.

[Angelika] Przyjechała karetka. A ja cały czas mówiłam, że ja nie mam skurczy, tak jakoś mi się wkręciło [śmiech], chociaż je czułam [śmiech]. No i pojechaliśmy do szpitala, a z placówki od razu dzwonili do rodziców, że mają wracać z powrotem do [tu pada nazwa miasta na terenie którego znajdowała się placówka]. Więc zdążyli przekroczyć tabliczkę [pada nazwa miejscowości z której pochodzi An-gela] i zaraz musieli wracać. No i wrócili… na szczęście [śmiech]. Bardzo długo czekałam. Jak rodzice przyjechali to dopiero mogli mnie przyjąć, a wcześniej mnie zbadali i w ogóle… To już mi wszystko przeszło w tej karetce, to już mnie nic nie bolało [śmiech]. Wzięli mnie na salę, a mi już nic nie było i mówię im, no to rodzice pojechali, ja gdzieś tam dwa dni leżałam. Aż w końcu dostałam znowu skurczy, no to mówię: aha to teraz już chyba skurcze, już sobie nie mówiłam, że nie… [śmiech].

(…) No i Pani Krysia [wychowawczyni z placówki] do mnie przyjechała i gła-skała mnie po brzuchu, a ja myślałam, że tak zaraz wyskoczę z okna. No i co chwilę przychodziły te pielęgniarki badały mnie i w ogóle… A jak ją [córeczkę] zobaczy-łam, to tak ryczałam z bólu, że nic nie pamiętam. Tylko pamiętam, że miała taką krwinkę na czole, tyle pamiętam. Byłam zadowolona, że już jest po, że wszystko dobrze. Na poród już rodzice nie dojechali, przyjechali zaraz po, no i mama jeszcze przyjechała, jak wychodziłam z córką ze szpitala. Dobrze, że nie byłam sama (…).

Mimo iż rodzice dziewcząt początkowo nie deklarowali wsparcia, byli rozczarowani z powodu zaistniałej sytuacji, a nawet na jakiś czas odsunęli się od dziewcząt, w ostateczności niektóre z nich mogły liczyć na ich pomoc.

[Daria] Na porodówce rozładował mi się telefon, ale zdążyłam powiedzieć rodzicom i jak urodziłam to wszyscy dzwonili i gratulowali i jak urodziłam to oni już dzwoni-li, że do mnie jadą. Cieszyli się, bo lekarka malca przyprowadziła i się cieszydzwoni-li, że ją zobaczyli. Na początku byli źli, że wstyd na cała wioskę, ale potem się cieszyli.

W s p a r c i e p a r t n e r a i j e g o r o d z i n y

Wśród dziewcząt biorących udział w badaniu znalazły się i takie, które nie mogły liczyć na wsparcie swoich rodzin, natomiast w tych trudnych chwilach byli przy nich partnerzy i ich rodziny.

[Kasia] Potem się dowiedziałam, że jak zadzwoniłam do Mikołaja, że dziecko uro-dziłam, to on opijał w domu. A potem z siostrą o piątej rano już jechał [do szpita-la]. Był rozczarowany, bo dziecka mu nie dali, tylko na chwilę zobaczyć. Był u mnie niecałą godzinę, cieszył się, że pierwsze dziecko i pierwszy syn…

[Renata] Jak zaczęłam rodzić, to Marek był u mnie na weekend. Dzięki Ci Panie, że on przyjeżdżał do mnie na te weekendy! To było fajne, że ojcowie mogli być przez weekendy w placówce. Zaczęło mnie wszystko rwać, a ja jeszcze poprosiłam, żeby wychowawca mi kawę zrobił na skurcze, żeby wszystko przyśpieszyć. Boże kochany to był wieczór i coś się zaczęło dziać. Od razu wszystkie dziewczyny się zleciały [śmiech]. (…) I do szpitala przyjechała do mnie opiekunka dziecięca, bo z tego co wiem, to tam wychowawcy i opiekunki mieli swoje ustalone dyżury w razie poro-dów, żeby miał kto być na terenie placówki i w szpitalu z wychowanką. Nikt oprócz teściów i Marka mnie nie wspierał. Moja mamuśka była święcie przekonana, że dzie-ci jej zabrali przeze mnie98, że to jest moja wina i ona nie chce mnie znać. To teścio-wie praktycznie wszystko. Zanim trafiłam do domu dziecka to teścioteścio-wie praktycznie wózek… wszystko… oni kupili to, oni kupili siamto. (…). To oni walczyli o to, żeby mnie wyrwać z tego domu dziecka…

Analiza narracji dziewcząt pozwala odkryć zależność pomiędzy rodza-jem otrzymanego wsparcia i jakością relacji ze swoim chłopakiem, a wspo-mnieniami dotyczącymi porodu. Mimo iż niemal wszystkie badane dekla-rowały, że poród był niezwykle trudnym doświadczeniem, lepiej ten okres wspominają dziewczęta mogące liczyć w tych chwilach na wsparcie najbliż-szych. Potwierdzają to również inne badania – np. N. Uddenberg potwier-dziła zależności pomiędzy nasileniem bólów porodowych, a złym stanem psychicznym kobiet w czasie ciąży (por. Skowrońska-Zbierzchowska 2010).

Niestety nie wszystkie dziewczęta biorące udział w prezentowanych we-ryfikacjach empirycznych miały tyle szczęścia. Po narodzinach córki partner Darii zerwał związek z dziewczyną, wysyłając jej wiadomość SMS.

[Daria] A mój chłopak już wtedy nie był moim chłopakiem i wysłałam mu jakieś zdjęcie, on potem kiedyś przyjechał, ale mama mówiła, że musiała go zmusić, żeby przyjechał. Ale nawet nie było okazji, żeby porozmawiać. Niby wyszliśmy na chwile razem i normalnie się pożegnał, ale potem napisał, że nie będziemy razem.

Okres ciąży należy zaliczyć do szczególnych wydarzeń w życiu kobiety, jest to czas obfitujący

w zmiany natury fizycznej, jak i psychicznej. To etap przygotowania do ma-cierzyństwa, który zmienia sens i cel życia. W tym okresie kobieta musi

_________________

98 Renata oraz jej młodsi bracia w tym samym czasie zostali umieszczeni w różnych pla-cówkach opiekuńczo-wychowawczych.

poradzić sobie z wieloma wyzwaniami. Samo oczekiwanie na pomyślne rozwiązanie, jak i przebieg ciąży mogą wzbudzać wiele emocji, które są do-datkowo wzmacniane przez zmiany hormonalne, anatomiczne i adaptacyj-ne, doświadczane przez kobiety podczas rozwoju ciąży, której wynikiem ma być urodzenie dziecka oraz pełnienie nowej roli, jaką jest rola matki (Koss, Rudniak, Bidzan 2014, s. 185)99.

Zaskakująca informacja o ciąży w wieku nastoletnim, traumatyczny po-ród, nowe obowiązki rodzicielskie – wszystko to sprawia, że niezwykle ważna jest wspierająca postawa najbliższych. „Stres, na jaki narażona jest kobieta ciężarna, związany z trudnościami adaptacyjnymi, stresami dnia codziennego czy stanem zagrożenia ciąży może zwrotnie wpływać na ocenę poznawczą sytuacji, w jakiej się znajduje i utrudniać proces przystosowania się” (Koss, Rudniak, Bidzan 2014, s. 185)100.

6.2.4. Pierwsze dni z dzieckiem