• Nie Znaleziono Wyników

4 ). Dodał w krotce królewską powa-

powa-r a ffa N u n ciu sz P a p ic z k i p powa-r z y c e s a powa-rz u p isz e w sw y m k o m e n ta rz u G e rm a n ia sa c r a r e s t a u r a t a , p. 76. ż e icli 1G000 b y ło g d y w e s z li do W ę g ie r , co o c z y w iś c ie p r z e ­ s a d z o n e . '

24) N a r u s z e w . w Ż y ciu Cliodk T. 2. s tr. 162 i 173. I<e(/a- cya P o słó w w o je ic o d z tio a k r a /t. do k r ó la str. 203. Tom 6. P a m ię tn ik ó w o d a w n e j P o lsc z e . — Z n a jd u ję w rę - ko pisniach k się g im. O ssoliń. in 4to w toinie C IjX X X I.

fo l. 484 n a s tę p u ją c ą o tym L is o w c z y k ó w p ochodzie w z m ia n k ę , k tó r a są d z ą c z p ism a i p a p ie ru w idać że w s p ó łc z e s n a :

„ I n O ctobri e t X o vem bre A nni 1619 , osin ty s ię ­ c y k o z a k ó w L is o w c z ik ó w c ią g n ę ło po tyc-h m ia sta c h mimo B o c h n ia , Biecz i inne n a pom oc C a lh o lik o m do

s

( 5S )

gę temu zaciągowi, przydany Rogawskiemu i Ilunianajemu jalto delegat królewski A d a m L ip s k i, brat Andrzeja biskupa krakowskiego, chorąży b elzlti, starosta tarnogórski, który wraz z nimi przekracza Karpaty 25). Czas

( 59 )

już był najwyższy, pomagać cesarzow i, bo rzeczy jego do najgorszego doszły stopnia.

Czesi i sprzymierzone z nimi p ro w in ty e, Morawy, Szląsk, Luzacya, obrały 4go listo­

pada 1649 królem Frydryka V. Wojewodę lleń sk iego Elektora, głow ę protestanckiej unii i zięcia angielskiego Jakuba. Gabryel Bethlen zagarnąwszy w,sw ą moc wszystkie w ęgierskie miasta, prócz K om orny i J a u ­ r y /tu , zostawia w W ęgrzech namiestnika

swego Jerzego Ragoczy ze znacznem woj­

skiem , a sam z wiekszem daleko ciągnie prosto na Wiedeń. Z drugiej strony Czesi przem ógłszy wodzów cesarskich Boitcyuoi i D a m p ierra , pędzili ich przed sobą i w eszli do Austryi. Ledwie ma czas wracający z Frankfurtu Ferdynand, rzucić się do swej stolicy, już widzi się do kola otoczonym.

Garną się doń zewsząd uciekające mieszkań­

ców tłumy. Już Czesi pod lir . Henrykiem Maciejem T h u rn i Hohenloem stoją w 10000 ludu pod W iedniem , już tam obozuje IJeth- len z ogromną silą. Boucąuoi i Dampierre usiłują stawić pole nieprzyjaciołom, ale roz­

gromieni nad Dunajem cofają się do miasta.

Rozpoczyna się twarde o b lę że n ie , a wrogi hulają przed oczami prawie Cesarza w wła­

snym jeg o przedmiejskim pałacu i zw ierzyń­

cach. Od dnia do dnia rośnie niebezpicczeń-8*

s iw o , a bijące serca wyglądają > czy nic przybędzie zkąd wybawca!

Nieustraszony llumanaj przechodzi tym­

czasem z Iiogawskim Tatry, ciągnie najbliż­

szą ku Wiedniowi drogą na Spiż. Ale ba­

czny Ragoczy spieszy na pierwszą w ieść o Lem wtargnieniu na ich spotkanie, i w wąwo­

zach i ważkich gór przesmykach zdybuje.

Znając dobrze miejscowość, zręcznem a sil- nem natarciem jazdę Lisowczyków nie mo­

gącą się w przeciętej okolicy szykownie roz­

winąć i działać, miesza, i wielu ubiwszy do powrotu przymusza 20). AVróciwszy się przez góry dostają pomoc w zebranych tym­

czasem nowych przez Altlianna i byłego wołoskiego wojewodę H ud/ite, (który z kra­

ju wygnany w Polszczę przesiadywał, i także do chrześciańskiej wpisał się byt żołnierki) posiłkach, poczem już w 10 0 0 0 ludu nagle innym ku Hrabstwu Zemplińskiemu prze­

chodzą Karpaty szlakiem. W szystko po dro­

dze ogniem i mieczem pustosząc, zbliżają się do H om ony ( N u y y 1 Im io n a) nad rzeką L a b o rzą o 12 mil od Preszkowa (Eperies) leżącego miasta. Znowu tam spotykają się

( 00 )

2<0 K h e u eiih łlfer T. IX . s tr . 606. L o tic h . T . I. s tr . 112. — A h elin T. I s tr . 235. P ró c z je d n e g o W a ssen b erya w F loru.s G e rm a n ic u s s tr . 36, ż a d e n z n a s z y c h D zicjopU s a rz o w o tć j p ie rw s z e j k lę sc e L is o w c z y k ó w n a Spiżu nie w sp o m in a . K h c re n Ju llc r n a z j \v a ich w o d z a H ofjuli*

( 61 )

z Ragoczego wojskiem , Islóry stał obozem między Lasirnow em a Homonuą. Cały dzień trwają lekkie barce i potyczki najwięcej za przewodem Jarosza K leczkow skiego i Sta­

nisława łlusinow skiego dwu mężnych L i­

sowskich rotmistrzów. Tak nakoniec doku­

czyli Ragoczemu, że całein wojskiem !3 g o listopada walkę stoczyć zamierza. Długo na żadną stronę nie przechyla się zw y c ięz lw o , a już parę tysięcy W ęgrów trupami zaście­

liło pola. Wiec biegły w swej sztuce Ro- gawski ucieczko swoim udać rozkazuje. W i­

dząc ich zewsząd pierzchających rozprzęgają W ęgrzy swe szeregi. Jazda Huzarów rozle­

wa się szeroko po błoniu, a piechota Haj­

duków udaje się na rabunek. Wtenczas dzieli Rogawski swe chorągwie na cztery c z ę ś c i, i powraca pędem na zaufanych w z wy cię z- twie i rozproszonych W ęgrów 27). Tu już nie walka ale rzeź następuje. Siedm tysięcy trzysta czterdzieści i pięć poległych na pla­

cu zliczono. Ledwie uszedł Rayoczy samo piąty, przed ścigającymi go uporczywie Li- sowczykam i, którzy w tej przeprawie tylko

27) S ta r o w o ls k i S a r. U cllai p. 223. „ Y a le m in u s llo g a r iu a . . . im ilta p ra e c la r a l.tc in o ra g e * s it: edoclu* ab A le- x r n d ro Iji*ovio, insi r u n a acie pedem sensini q u asi m e- tu.s c a u s a r e f e r r e , a u t c o n v o rsis o rd in ib u s fu g ae sp e - ciein recedendo cx hibere, et. mox q u asi r e p a r a ta fro n te insistentibus h o slib u s obsisterc* S c y th ic o m o re .u

dzielnego s(raźnil:a obozowego Stanisława K ru p k ę , kilku z towarzystwa i do 30 cze­

ladzi postradali 28). Walne to zwycięztwo świadczą po dziś dzień gęste mogiły po gó ­ rach i błoniach około Ilomony przez Li- sowczyków wysypane, jak owe pod Zaraj- skiem czyny Lisowskiego. Szczęśliwa myśl pierw szego, co kopiec na pamiątkę usypał!

P ło m ień , jak mówi w ieszcz, ro zg ry zie m a­

lowane dzieje,

S k a r b y m ieczow i spustoszą złodzieje, a kopiec, który jest tein dla oka, czem pieśń gminna dla ucha: S to i, jakby na stra­

t y , narodowego pamiątek kościoła, jakby arka p rzym ie rza m iędzy dawnem i a młod- szem i łuty, kędy lud składa broń swego r y ­ c e rza , swych m yśli p rzę d zę i swych uczuć kw ia ty . K tó ż go zniesie, kto zniszczy, k ie­

dy sam czas tego nie potrafi? kto/, na przy­

kład zrówna z ziemią owe kopce na Ober- tyńskich i Żukowskich stojące polach, kto owe olbrzymy, strzegące brzegów W isły i Krakowa ? — Ktoż przytłumi owe glosy, co wiecznie od Wiatrów roznaszane z nich się wydobywają i’ Lecz wróćmy do rzeczy.

Na miejsce Krupki obrali L isow czycy

straz-28) D ę b o łęck i R o z . IV . s tr . 34. K h e v e n h ille r X. IX . s ir . 696 i w ż y c iu G ah o rn s ir . 335. L o tic h T. I. s ir. 112. T hcat.

E u r o p . T . I. s tr . 2.15. P ia s e c k i s ir . 323. S tu ro w o łslit S a r. B ell. s tr . 223 i I iu titn . R ei m ilit. ka. IV . *t, 252.

( «3 )

( 03 )

nikiem mężnego rotmistrza Stanisława ze Stroynowa Stroynow skieyo szlachcica z Kra­

kowskiego herbu Strzem ie, tak dla osobistej jego dzielności, jak dla znajomości w ęgier­

skiego języka i tamecznego kraju 29). Gdy Ragoczy w szędzie pospolite nakazuje rusze­

nie, a wieść o tak wielkiej kiesce całe prze­

raża W ęgry, spieszą nasi dalej a dalej. — Przybywają pod Mic/iu/owce (JYIickalcz) nad Laborzą niżej Homony przy granicach Hrab­

stwa Ungwarslsiego leżące miasto, gdzie się cala prawie Siedmiogrodzka szlachta z sie - dmiąset piechoty zawarła. Widząc niepodo­

bieństwo obrony, poddaje się dobrowolnie , dla czego też Lisowczyki względnie się z nią obeszli 3 0 ). N ie długo bawiąc obrócili się na zachód ku Koszycom (Kaschau) i W ie­

dniowi. Przez B o d ro k i Topie stanęli w M yśli (Mysclile miasteczku nad rzeką B e r ­ nat, 2 mile niżej Koszyc) w szędzie podno- szącemi się w górę słupami dymów przej­

ście swe znamionując 31). Lecz kiedy Ko­

szyce slolica niejako Gaborowych AVęgier

29) N ie s ie c k i T. IV . s i r 217. — Dębol. R o z . IV'. s ir . 34. — S ta r c z y ń s k i O br. W ie . Z y ą . T. II. s ir . 238 m ó w i, ż e b y ł a u to re m d z ie łk a w ie lk ie j dzis' rz a d k o s 'c i: O pisanie p o rz ą d k u s ta w ó w e g o , i p r z e s tr ó g n iektó ryeh dom ow ego g o sp o d a rstw a , w K ra k o w ie 1H09. S z la c h c ic a u lo r u d a ł się do L is o w c z y k ó w , idąc z a ry c e rsk im popędem se rc a ! 30) S ta r o w o ls k i S a r. Bell. s tr . 223.

31) D ębotęcki R. IV . s tr . 34, 35.

(

64

)

drzy na ich widok, silniejszy jeszcze skutek wtargnienie to n;i samymże księciu Siedmio­

grodzkim wywiera. Zaledwie go doszła wieść tak niespodziana z dodatkiem, ze do 60000 Polaków na odsiecz Wieunia postępuje, 32) w ysyła zaraz wodza swego Ferenz Redeja w poinoc R agoczem u, znosi oblężenie tej stolicy, i gdy przez spustoszały i w ygło­

dzony kraj do W ęgier co tchu spieszy, ko­

rzysta z tego Dam pierre, ściga cofających s ię , i taką między nimi równie jak i Cze­

chami, którzy sami dłużej tam bawić nie śmieli, sprawia klęskę, że tych ostatnich do 2000 w odwrocie z g in ę ło , a Gabor nie o- parł się aż w Prezburgu, i miasto Eden- burg ludem swym osadził.

Sejm w stolicy na obranie nowego króla zgromadzony, rozszedł się pełen trwogi bez­

skutecznie , bo w szystkie stany dziedziny swe i dobra wtargnieniem Lisowczyków za­

grożone ocalić i ratować sp ieszyli. Podali jednak jeszcze przybyłym cesarskim posłom

2 . styczn ia 1 6 2 0 pismo, w którein mocno na wtargnienie polskiego żołnierza utysku­