• Nie Znaleziono Wyników

Biblioteka Naukowego Zakładu im. Ossolińskich. 1843, t. 6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Biblioteka Naukowego Zakładu im. Ossolińskich. 1843, t. 6"

Copied!
218
0
0

Pełen tekst

(1)

NAUKOWEGO ZAKŁADU

I M I E N I A

P I S M O P O Ś W I Ę C O N E

D Z IE JO M , B IB L IO G R A F II, R O Z P R A W O M I W IADOM O ŚCIOM NAUKOW YM .

TOM VI.

)

WE LWOWIE,

D ru kiem J ó z e fa S ch naydera.

1 8 4 3,

(2)

UHIWWSYTCTU

^g»eLSK'6^

Z a p ozw olen iem e. k. cen zu ry k r a jo w ej.

(3)

( 3 )

A n d rze ju L u lim iec k ieg o .

C Z Ę Ś Ć T R Z E C I A .

W k tó re y ie s t o p isa n ie p r z y c z y n , le y o d m ia n y szc z ę śc ia K o ro n y P o lsk ie y , y W . X . h i t t . y w ie lk ic h k u ź n i H ożych ,

k tó r e o d n io sły te k r a ie tu d w u L e c ie c h p o m ien io n ych .

ROZDZIAŁ 1.

W tym ro zd zia le w ym ieniała się p r z y c z y n y , to iest zam ordow anie d w u lu d zi pobożnych, y D ow ody się dw a p r z y n o s z ą , z których p ierw szy się tu opisowaó p o c zyn a , i e to nie pierw szy r a z się na świecie d zieie, ale iż (o P a n C hrystus, y Ś Ś . Apostołowie ieyo opo­

w ie d zie li, i e się to d zia ć miało.

Prawdziwą Historyą pisać z te go co w idziemy iest rzecz trudna, ale trudnieysza nierów no, zebraną z inszych Pism , abo od różnych powiadaczów słyszan ą, bo pospoli­

cie o Itazdey rzeczy piszą y mówią ludzie abo dobrze abo Iadaiako , ialio iey życzliw i.

W ięc sa iedni p ilu ie y s i, a g łęb szy, drudzy 1*

(4)

( i )

z im n ie jsi, y innicy rozsądni, tak Pisarze iako y powiadacze, których dowcipy, chęci, y zamysły wyrozumiewaiąc, prawdy szuka- iąc iest co robić, y iest praca dosyć tru­

dna. Ale przyczyny dziejów ialtich pisać, ie st rzecz nierówno trudnieysza, y potrze- l>uiaca głębszego rozsądku, dowodów w iel­

kich takie y wiadomości, y u ważenia w iel­

kiego rzeczy p rzeszły ch , z których Ludzie mądrzy, tak w Sprawach B o ży ch , iako y w ziem skich, rzeczy będące y przyszłe miar- kuią. Jest do tego ta rzecz zazdrości y nie­

nawiści ludzkiey w iecey za sobą ciągnąca. A nie uważać zaś przyczyn , ialtich spraw Ho­

ży ch , nie rzekąc w iększych , ale y mniey- szych, y nie patrzać na to iż P. Bóg nic nie czyni darmo, iest to nie człowiekiem bydź ale kamieniem albo bydlęciem, y nie czło­

wieczym okiem , ale bydlęcym na sprawy Hoże patrzać. A iż tu mnie iuż teraz do tey naytrudnieyszey R zeczy w tey trzeciey Czę­

ści p r z y sz ło , przyczyny tak dziwnie w iel- kiey, a nagley odmiany szczęścia Korony Polsltiey, y W. X. Litt. y oney odmianie czas y Itress zamierzony wypisować. Tedy do tego w linie Pańskie, chociaż nie nazbyt z głębokim rozsądkiem, ale z dowodami nie- zhitemi p rzy step u ię, a na zazdrość y nie­

nawiść się też nie oglądam , którey ledwo w wielkim iakim kraiu, ieden iako żebrak

(5)

( 5 )

będący, abo kamień w głębokości inorskiey leżący wolny bywa. Przyczyny tedy lycli kaźni Bożych w dwu narodach naszych roz- ciągnionych, y przez dwie Lecie trwających kładę zamordowanie dwu Ludzi bogoboy- nych, iednego w Litwie a drugiego w Pol­

szczę ; Lecz niż ie mianować będę, aby się tu komu sądów Bożych niewiadomemu co nowego a niepodobnego nie zdało, puszczę wprzód te dwa dowody, które mogą uczynić dosyć każdemu Bogoboynemu. P ierw szy: że to P. nasz Jezus Chrystus y Apostołowie Jego opowiedzieli, iż to Ludzi Bogoboynych (yltać miało, iakoż y potykało. D r u g i, ż e dla zamordowania takich; obiecał P. Bóg ka­

rać morderze I c h , y zw ykł karać mszcząc się krwie ich tak sr o d z e , że y całe kraie one we których krwią Wiernych ziemia, po­

mazana byw a, karał y k arze, a częstokroć w popędliwości gniewu Boskiego sw ego. Do pierwszego dowodu nam y Proroctwo Pana Jezusa Math. 10. et 46. gdzie P. pow ie­

dziawszy, iż swoie puścił między Ludzi św ieckie, iako owce między w ilki, opowiada im, że mieli bydź wodzeni do S ądu, y są­

dzeni od Sędziów na to zasadzonych, y tak to tu Ludzie zapalczywie czynić m ieli, że Brat Brata wydawać miał na śmierć, y Ociec D ziecie, także y D zieci mieli powstawać przeciw Rodzicom, y śmiercią ie zgładzać,

(6)

( 6 )

. y dokłada Pan n a sz: N ie rozumieycie ie ~ bym przyszedł rzucać pokóy na ziem ie. A iżby się nie bali słudzy Pańscy, za nowinę to maiąc, ukazuie to Pan, że uczeń nie iest w iększy nad Nauczyciela. A u Jana Ś . to Pan nasz obiaśnia, m ówiąc: ieśli świat Was nie naw idzi, w id cie, i i mnie pierw ey nie nawidzał. A chcąc ukazać przyczynę Pan dla czego taka nieprzyiaźń gorąca, y mię­

dzy tak bliskiemi krewnemi bydź miała, nie tylko między dalszemi mówi tamże u Jana S.

byście byli z świata, a ztąd baczyć możemy że wielką przyczyną takiego rozerwania y nieprzyiaźni są rożne przyrodzenia, przed­

sięw zięcia y obyczaie ludzkie, gdy iedni od­

rodzeni będąc przez uw ierzenie Słowu Bo­

żem u, nowe przyrodzenia y św ięte wedle P. Xtusa przedsięwzięcia y obyczaie maią, ialto im Paweł Św ięty w Liście do Tytusa każe, a drudzy pożądliwościóm cielesnym, y inocy wieku teraznieyszego się rządzić daią, a te Pan światem z o w ie , który miłować nie m oże, ieno sobie podobne, ta tedy część Chrześcian, która drugie Chrześciany dla różnego nabożeństwa y obyczajów prze- śladuie światem nazwana bywaczęsto w Pi- śmiech św iętych, a ta która c ie r p i, y ni­

kogo niema w nienawiści, y owszem prze­

śladowcę swe m iłuic, y za niemi się Panu Bogu modli, iako Pan ich Jezus X tu s, y

(7)

( 7 )

sługa Jego Stefan Jego c z y n ił, y raczey Chrystiany, y Stefaniany niż, światem na­

zwani bydź maią. T oż daie znać Piotr S.

w Liście pierwszym mówiąc: K iedyście w o­

lą Poganów popełniali, chodząc w pożądli- Avościach, oppczystwach, biesiadach, piiań- stwach y sprośnycli bałwochwalstwach, mie­

liście pokóy, ale kiedyście się przestali z niemi zbiegać ku zbytecznym spustności, te ­ dy maiąc to za nowinę złą rzeczą w a s, ale iżby kto nie r z e k ł, ze to nie o wszystkich ludziach pobożnych Pan m ów i, lecz tylko o Apostołach, a Apostołowie też o Ludziach swego w ielsu, tedy Pan Jezus modląc się Rogu, Oycu swemu powiada toż co y tu, ze świat nie nawidział Apostołów dla te g o , że nie byli z świata, ialto y Ja nie iestem z świa­

ta , dokłada dalej mówiąc w M odlitw ie, iż nie o Apostołach tylko m ów ił, ani za Apo- stoly tylko się m odlił, aby ie Pan Bóg za­

chował od z łe g o , to iest od odstąpienia dla nienawiści św iecliiey, ale y za oneini się m odlił, którzy weń uwierzyć mieli przez mowę, abo naukę Apostolską. A tu w idzie- my, że Pan nasz w tych Proroctwach swych, zawierał nie tylko Apostoly, którzy gdy to P. m ówił, ieszcze nie cierp ieli, ale dopiero cierpieć m ieli, ale zawierał y tych, którzy weń uwierzyć mieli przez naukę Apostol­

ską, iako to y z mowy Piotra Ś w iętego wy-

(8)

żey wspoinnioney widziemy, iż Ucznie Apo­

stolskie toż potykało. T a k ie y z mowy Pa­

wia Ś. do T hessall. gdy pisze do Uczniów swych : Staliście się Bracia naśladowcami o- nych Zborów Bożych. A Paweł Ś w ięty uka- kazuie, ze nie onego tylko wieku ludzie pobożni prześladowani bydź mieli, ale y insi w szyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Xtu- sie J e z u s ie , które Proroctwa tak P. N. ia- ko y iego Apostołów , iż się w yp ełniły w tym, że Ludzi pobożne, Lud/,i świat miłu- ią c e , złorzeczyli, potwarzałi, prześladowali, majętności ich szarp ali, one w ię z ili, sądzili y mordowali, mainy o tym świadectw y Iłi- storyi barzo w ie le , we wszystkim nowym Testamencie, co wyliczać zda się bydź rze­

czą niepotrzebną z Chrześciany sprawę ina- iąc.

ROZDZIAŁ Ił.

T a m a m y w y p is a n e co (jw a łto n m ie y sze p r z e ś la d o w a n ia od Ż y d ó w y I* o (fanów.

ROZDZIAŁ III.

W ty m R o z d z ia le sit; k o ń c z y d o w ó d p ie r w s z y n k a z u ią e y , że y C h rześcia n ie p r z e s z la d o w a ć m ie li C h rze śc ia n ie , W ie rn e

C hrystusow e, y p r z e s z la d o w a li do d z is ie d n ia .

ROZDZIAŁ IV .*)

W ty m R o z d z ia le p o c zy n a się d o w ó d w t ó r y , ż e P r z e s z ła - A ow ce y M o rd e r ze L u d z i P obożnych o b ieca ł P . Iló y k a r a ć , y z w y k ł , z a w s z e m s z c z ą c k r z y w d y k r w ie s łu g sw o ic h . A tu się n a y p r z ó d o Ż y d a c h y P o g a n a c h , P r z e s z la d o u c a c h

m ó w ić będ zie.

( 8 )

-”*) R ozdziały II, III i IV niezaw ierajiice szczegółów hi­

sto ry czn y ch oi>u zcz'aj'l się. (P. H )

(9)

( 9 )

ROZDZIAŁ V.

Tu się postęp tli? w dowodzie w tóry n i, a u- kazuie się, że P* J e zu s obiecał *’ C hrześcia- th/ , P rześladow cę sług swych C hrześcian

k a r a ć , y ka ra ł ie zn a c zn ie , a ż do tego czasu.

Rzecz straszna nad którą (oprócz Sądne­

go dnia ostatecznego) straszliw szego nic w Proroctwach pismem Ś; opisanego nie mamy;

znaydziemy napisaną o pomście bożey nad Chrześciany przeszladoWcami W iernych, tak u Starych Proroków iako w obiawieniu P.

N a szeg o , iuż w Niebie po prawicy Bożey siedzącego; Gdzie wszystkim przeszladow- cóm Chrystyanóm obiecuie pomstę mówiąc j iż krew Świętych y Proroków wry la li, da­

łeś im krew pić bo godni są. N ie mówiąc co przyiść ma, potomnym czasom to zosta­

wiwszy, y w iele przeszłych dalszych spraw,4 y Sądów Bożych pominąwszy, to się tu przy-;

(10)

( *0 )

pominąć będzie, co iest bli/.szego ltraiów y czasów naszyci). Nayprzód sławna Monarchia Grecka, iż długo wsobie miała y to nabo­

żeństwo, którego y teraz Grekowie używa- ią , y one dawne po Apostolskich zborach pozostałe, które iż go mnieysza gromada była, y to zebrana z ludzi podleyszych w e­

dle świata dziwnie uciskała, a prawie w nie­

woli Je trzymała. — A ci zaś to znosili z cierpliw ością, prorokując im to co się teraz dzieie, mówiąc, /g in ą hardzi G rek o w ie, y z sławą y i Pany sw em i, a Ualwan ich w pośmiewisku będzie u narodu obcego iako to na oko widziemy z żałością w szystkiego Chrześciaństwa, że r.Tahometani swoią Sto­

licę na ich Stolicy postaw ili, w ich prze­

dnich kościołach nabożeństwa bluźnierskie swe odprawuią, a między inszemi nayprzedniey- śzy kościoł S. Zoliey w Konstantynopolu Turcy w meczet obrócili, y tam na każdy Piątek pospolicie Cesarzowie ieżdżą na swe nabożeństwo, o którym ueiśnieniu tamtych pobożnych L u d zi, y ich Proroctwach, iako w wielu Historykach Greckich mamy, cokol­

wiek poznali, tak mianowicie w onym opi­

saniu Jolacza, którego był wielki W łodzi­

mierz Car w szystkiey Rusi y teraznieyszey M osltiewskiey zteskniw szy sobie w swym głupim Pogańskim nabożeństw ie, posiał w lsraie Chrześciańskie, przypatruiąc się nabo-

(11)

( 11 )

żeństwóra, chcąc przyiąć to, któreby mu ten Jolasz Medyk le g o , y kochany Sekretarz pochwalił. A Jolasz szedł przez W ęgierską ziem ię, y przeszedł Serbią, Rulgaryą, Mis- syą do Antyochiey potym do Jerusaleui, a potym do Alesandryey; y z tamtąd pisał, że mu 8ię żadne nabożeństwo nie podobało, to iest, ani R zym sk ie, ani G reckie, chyba onych Ludzi ubogich pobożnych, o których mówi, że ubiiżnością wielką się im niespra­

wiedliwość działa, od ich sławnych y har­

dych Greków , Ludziom bogoboynym y bło­

gosławionym , y wypisuie ich nabożeństwo proste bez Cerem onii, y ich’ piękne w y ­ znanie , y to że iuż u nich był okrzczouy a do tego nabożeństwa y Wlodzimirza l*ana swego namawiał w pisaniu swym. Ale W ło­

dzimierz to lekko ważył, owszem posłał po­

tym do Razyliusza Cesarza Constantynopol- skiego, o Córkę prosząc w małżeństwo, któ- rey kwoli się potym z Synami y z podda nemi swemi okrzcił po Grecku , iako o tym w yżey w Rozd. 4. Części Isze y szorzey na­

pisano mamy. A ten Jolasz List swóy po­

d a ł był W łodzimierzowi na 12. Tablicach mosiądzowych, wybiianych Literami y J ę z y ­ kiem starym Ruskim; A znalezione te T a ­ bliczki >v Monasterze Ś. Spasa, w Ziem»

Frzeinysłskiey u Starego Sambora, które wziąwszy Stanisław Sobek Podskarbi Ko­

(12)

( 12 )

ronny, Starosta Samborski dał ie Andrzeia-

\vl Kołodzińskiemu przetłumaczyć, y prze­

pisać Językiem y Literami teraznieyszem i Ruskiemi, a potym połskiemi, którego Listu przepis mnie dał był w Lublinie w Seyin Uniey Xiądz Tylicki, d zisieyszy Biskup Kra­

kowski, na on czas Skarbowym Pisarzem y Ewangelikiem będąc; y znaydzie go do k il­

ku tysięcy w Polszczę y Litw ie przepisa­

nego Exemplarzów. Potym iż w Europie nie naydowali się przeszladowcy w ięksi y okru- tnieysi naszych czasów iako Królowie Fran­

cuscy z Domu W aleziów, y P. Bóg nayzna- cznieysze srogości y pomsty na Dorny ic h , y pewneini z nich osobami u ż y ł ; Przeto o nich nayprzód pisać będę. Dóm ich zacny któremu ledwo który Dóm królewski za ich czasów porównany być m ó g ł, bo przez 600 lat trwał nieprzerwanie króluiąc Francuzom;

A nie tylko dochodami, Maiestatem y w iel­

kością prędko zebranych dobrych woysk w sw ey wlasney ziemi chcieli przechodzić in­

sze króle, ale też y Boskiego sobie coś przywłaszczali, Szatę królewską liliami zlo- temi hawtowaną powiadali z Nieba im bydź daną, bolenie gardł słowem le c z y li, a za takie się udawali, że nikomu nic nie odma- wiaią, kto ich śmie o co prosić: A te n Dóm ich dziwnie pięknie zrodzony, czasów nie dawnych P. Bóg wykorzenił z świata. A po­

(13)

( 13 )

r/.nł od pierw szego przeszladowce Króla Henryka I I ., który w ielkie prześladowanie zaczął, y w iele poddanych swych pomordo­

w ał, a przydał do grzechu Oyca swego Franciszka, który Biskupom dopuszczał prze- szladować poddane swe W aldenskie, rniesz- kaiące w Meryndoliey, y Kohyeryey, y w okolicznych dwudziestu miasteczkach, którzy w tamten kray pusty 200 lat przedtyin się wprowadziwszy z Pedemontu w pokoiu tu m ieszkali, y Papiezkiego nabożeństwa nic nie zażywali, nigdy, y owszem nabożeństwo, rząd, y żyw ot pobożny taki prowadzili, inki naybliższy być może teraznieyszego nabo­

żeństwa naywypolerowańszego. A ten Król Franciszek był upominany od niektórych po­

granicznych Sąsiad, żeby się tak ostrze z poddanemi swemi nie obchodził; co iednak iż uczynił (acz po czasie) swą śmiercią u~

marł. Acz do tego przed samą śmiercią po­

słał był Lulerskiin Książętom przeciw Ce­

sarzowi y Papieżowi 1 0 0 0 0 0 koronatów. Ale Syn iego Henricus II. namordowawszy przed- tym w iele Francuzów Ludzi pobożnych, miał w w ięzieniu zacne Ludzi z Parlamentu, Bur- gesa y Faura Konsyliarze Parlamantskie, y w iele inszych Ludzi pobożnych, łstóre na gardło osądzono; Y choć Xiążąt niemieckich Protestantów przyczyniania byli za n iem i, żeby ie wpuścić, uczynić (ego nie chciał;

(14)

( 14 )

Y owszem na w iększe przeszladowanie się g o to w a ł, z Filippem Królem Hiszpańskim, aby oba Haeretyki mordowali, y do w szyt- ltich , y Parlamentów swych L isty Król Henryk ro zesła ł, aby Lutherany prześlado­

w ano, iako naybarziey być m oże, Woyska iin na pomoc obiecuiąc, a grożąc iezliby te ­ go nie uczynili. A sam się gotował przy so­

b ie pomordować koasyliarze te > które w w ięzieniu m iał, co się odwłoczyło dla in ­ szych iego zabaw , które miał w esele spra- wuiąc w Paryżu Królowi Hiszpańskiemu Córkę za maź dawaiac, z która Szlub brałb c « / o Dux de Alba, linieniem Pana sw ego, y sio­

strę dawaiąc za Filiberta Xiąże Sabaudyskie, gdzie przez 6 dni w esela , zabawy rozmaite m ieli, a nie chciał Król onych w ięźniów dać bez siebie zamordować, mówiąc: Ze oko mo-/ « ie ma patrzyć na śmierć B orgensow ę, ale nieszczęśliwemu oku nie przyszło do teg o , bo siódmego dnia wesela naparł się drzew­

cami gonić z Mongomorem sługą swym:

Czego się Mongonor długo zbraniał: Ale gwałtem od Króla przymuszony gonił z nim, a gdy się zb iegali, Królowi się Hełm pod­

niósł , a Mongomor o Króla drzewko kru­

sz y ł, którego drzazga wpadła Królowi w oko barzo głęboko, y szkodliwie go obraziła, ze uleczony być niem ógł, ale namęczywszy się przez 10 dni l i g o umarł; a oko iego

(15)

( 15 )

co. inialo patrzyć na śmierć Burgensowe, nie­

szczęśliw e Sądy Boże y pomstę odniosło ; co y sam Król wyznał w onym swym utra­

pieniu będąc, bo m ów ił, podobnom się o- strzey niż się godziło obchodził z Burgen- sem , y z inszemi. To opisuią w iele H isto­

ryk ów , alem się ia tego nasłuchał od sta ludzi statecznych we Francyey, y od samego Mongomorego. Po śmierci Króla Henryka

•/ostało niedorosłych Synów cztery, barzo foremnych Paniąt, z których starszy Fran­

ciszek na królestwo iest koronowan, ale Guiso Kardynał Kotnarski na to y z swą Familią zmówiwszy się z Matką Królewską, tak królewskie serce Pana młodziuchnego u- ięli, że ie zaraz nakierowali, do przeszlado- wania W iernych, y tak ono od Oyca prze- szladowanie w zięte kończył cały R ok , aż nawet pobrał do wiezienia zdradliwie przy- łudzone do Dworu przednieysze Ludzi, kre­

wne sw e, a między inszemi Króla Nawar- slsieg o , którego w zioł pod str a ż , y Xiąże Condego y in s z e ; a gdy iuż miał pełno w ięźniów w Paryżu, w A ureliey, y na in­

szych inieyscach , a sądzić ie kazał X iężey, y inszym Nieprzyjaciołom ich, a oni ile prze- dnieysi Ludzie do K róla, y do Parlamentu wedle zwyczaiu Francuskiego apellow ali, y o królewskie ucho prosili, tedy Król do nich posłał wedle rady ltardynałowey, że ich

(16)

( 16 )

słuchać uie chce, ale ieśli oni tych , które Król do ich sprawy posiał słuchać nie bę­

dą , tedy podpadną pod O iinen Łaesae Mttis;

Co kiedy do skutku przyść m iało, Król się nagle rozniemógł, y miał w uchu straszliwą boleść, zagnilość y strzyk an ie, co go mę­

czyło cieżey kata przez 5 d n i, y tak umarł maiąc lat 1 8 : nieszczęśliw y Pan w wielkich mękach będąc, rok niespełna królowawszy:

A iako o k o , którym chciał patrzyć na liur- gensową śm ierć, (ak Synowi ucho którym słuchać nie chciał, sprawoty Ludzi poboż­

nych stało się naczyniem okazania sądów Hożych y śmierci. O nieszczęśliw y Panie wdzięczney urody, obyczaiów y przyrodze­

nia , żeś na takiey Matki powod, y na tak złą radę napadł, zaczym do cudownie żalo- śney śmierci przed czasem przyszedł. Za­

czym rzecz nowa iuż odżałowana y niespo-1 dziewana, a wesela z iedney strony, a z dru- g iey trw ogi, żałości y sromoty pełna nastą­

piła. Albowiem Stany Francuskie zaraz Seym zw ołały, Królem koronowali Karła I X ., Brata Króla zmarłego, M łodzieniaszka w k il­

kunastu leciech, któremu Opiekuny przydali, Strya Króla N aw arskiego, który dla uśmie­

rzenia rozruchów', na które się było zanio­

sło, przyiął w Towarzystwo Królowe Matkę królewską; przydali im krewne królew skie, Xiąże Condensa, Contestabla , Amirała, Au-

(17)

ctoleta y in sze, a X ię ż e y kazano, aby się w I) worskie rządy nie wdawano, ale swych u- rzedów kapłańskich kościołów y nabożeństwa p iln o w a li, y tak się uspokoienie stało. A zbory po onym strachu odpoczneły, y po­

mnażały s ię ; o Tanie Boże nasz, Istoż tw o- ie rękę skurczy, kiedy ią ty ro zcią g n iesz, ktuż ią rozciągnie, kiedy ią ty sk u rczysz?

Jedno skwirk wzdychania y inodłitwy gorące do c ie b ie , y Syna tw ego słu g y D ziatek twoich wiernych, szczęśliw i K rólow ie, kiedy się ci za niego P. Bogu m odlą, n ieszczę­

śliw i, kiedy od nich utrapieni będąc, prze- staią się za niemi gorąco modlić. Jako się stało z Aurelianein, Cesarzem R zy m sk im . O czyineśiny m ieli w y ż e y w R o zd zie le I V <

Części tey Trz eciey. A g d y Karolus D zie­

wiąty królow ał, tedy Matka tak dobrze Kząd uieła Syna i R zptą, ze mało więcey Rok wytrwał, a to za radą G w izów , oso­

bliwie Kardynała, którego Królowa barzo miłowała, y za Jego radą chodziła aż do Jego śmierci. Żaczyin w Francyey ustawi­

czne woyny, y przeszładowania były za te­

go Króla, aż przyszło do oney straszliwey Rzeczy Paryskiey, w którey y na inszych miejscach rumor wielki b y ł, że do 100000 Ludzi pomordowaną. Pisarze o kilkudziesiąt Tysięcy piszą. Aż potym zapalenie woyny do- mowey, obranie Henryka Królewskiego Bra-

3

(18)

( 4 * )

ta na Królestwo Polskie, na mały czas było przydusilo. A koniec nieszczęśliw y tego Kró­

la Karła 9. tal,i b y ł, źe gdy się począł po­

czuwać do Lat przyszedłszy y Regiment królewski Matce od rymował, tedy go Matka znienawidziła, a Henryka Brata Jego iz Iey w ygad zał, pochlobowal, bo nie miał przy­

czyny drażnienia Iey takich iako Król Brat Jego barzo miłowała, y kiedy na Królestwo Polskie iacbać brat się cłioć mu Polscy Po­

słow ie donaglali, żeby się rychło w ybierał, Matka go rozmaitemi fortelami zatrzymowa- la , życząc mu raczey królestwa Francuskie­

go ni/, Polskiego. Aż, nawet mu Karołus Król rzełił, gniewaiąc się na te zw ło k i, iż, Połakom Króla pilno potrzeba, abo ty do nich co rychley ie ć , abo la do nicli poiade.

Y mówiono to iawnie u Dworu, ż.e Królowa Henrykowi mówiła gdy się o te drogę fra­

sował, y nie barziey mu się chciało z Fran- cyey wyiachać. ledź nie frasuy sic, nie dłu­

go tam będziesz mieszkał. A gdy Henryk Król Nasz z Paryża wyiachał 28. Septein- bra, tedy Król K arzeł wyprowadzi! go y miał prowadzić aż, do Matezu do granic nie- m ieckich, prowadziła go y Matka z swoim Froncymerem. A gdyśmy w drodze byli w M ieście W itry rozniemógł się Król Francu­

ski na febrę ciężką, y zaraz Ludzie poczęli mówić, ż,e go Matka otruła, ialtoż, tego po-

(19)

( 19 )

tym wielcy doszli L u d zie, y iawnie ley to potym zadawali, y tak Król Francuski na- zad się choro wrócił. A Henryk z Matką iaehal, która go daley prowadziła, a gdy się z sobą ro zie ż d ż a li, nie umieli się z sobą żegnać po Pańsku, bo y płaczu było nazbyt, y w iele czasu w zięło ono żegnanie, bo wraz się obłapiwszy całuiąc p łakali, to zaś pu- szczaiąc się po killtakroć znowu się obła­

piali, na com ia okiem mym patrzył. A zla Matka wyrzekła affektem zmorzona. Uyrze- my się da Bóg rychło. Co sły sz e li Ludzie godni wiary. Z czego w szytkiego znać y z tych Posselstw , które o Króla Karla nie- ustawaiącey, ale co raz powoley się zmaga- iącey chorobie, do Polslsiey bywały, y o tym że w chorobie Króla namówiła, i i podpisał niektóre Uniwersały, które po wszytkim Królestwie rozesłano, w których iż Król sobie żywota nie tuszy, rozkazuie żeby wszyscy Królowey Malce leg o posłuszni b y l i ; aż do przyiazdu Króla Polskiego H en­

ryka, na którego królestwo przychodzi. A toż rozkazał ustnie tym w szystkim , którzy u Dworu b y li, y p rzyieli t o ; Alanionius Brat Jego najm łodszy, Król Nawarski, y Borgonius Kardynał, krewni królewscy; A iż Królowa mocno uieła w szystkie rzeczy, y dotrzyma ich. Ale między temi nowinami, które do Polski pisała, y klóremi mogła Hen

3

(20)

( 2<> )

ryka o Królestwie upewnić Francuskim y to było iż ona w chorobie królewslsiey pomó­

wiła Alanioniusza najmłodszego Syna sw e­

go, a dla suspicicy potwarzy, y Króla Na- warskiego pomówiła, iakoby oni cłicieli Króla zabić, a izby Alanionius na królestwo wstą­

pi}, y tak ie do Króla oskarżywszy pod strażą chowała, y z nikim im mówić nie do­

puszczała bez Przystawów, pomówiła o to y inszych nie mało, a te po prostu do w ię z ie ­ nia pobrano, iedne niewinnie powieszaną, a drugie trzymała w więzieniu pod strażą aż do śmierci królewskiey, y potym aż do Jlen- rykowego przyiachania. A to Henrykowi przez Balaniego do Polski oznaymiła, upew- niaiąc go y prosząc aby się gotował do Fran- ciey. A potyin skoro Karzeł umarł, kazała mu przyiachać y przyiachał. A tak y ten nieborak K arzeł IX- za matczyną radą id ąc, y wierne Pańskie przeszladuiąc od matczy­

nych Rąk zginął przed czasem. Pan uro­

dzony tak do spraw w ielk ich , iako y do Boiu y spraw dziwnych. Ale nieszczęśliwa młodość iego, złe wodze m iała: A ci mu nie dali królować tylko Lat 43. Henryk Król Polski gdy był od Matki sw ey o śmierci Brata swego Karolusa obciążony, boiąc się żeby nie omieszkał do Królestwa Francuskiego, z Krakowa stołecznego miasta Polskiego w nocy cicho w ybiegi, y pospiesznie biegał do

(21)

( 21 )

Francyey, a tam p rzybiegłszy pierw ey niż był koronowan, z Ewangelikami się w W oy- nę potężną zaciągnął, która siła z obu stron Ludzi poiadłszy, uspokoiła się cudownie w dwie Lecie. Bo gdy iuż rzeczy Ew angeli­

ków tak były woynami w ycięczaly, y do schyłku się brały, że się też zdało, że iuż woien domowych koniec miał bydź w ygła­

dzeniem Ewangelików. Tedy Pan Bóg wzbu­

dził Ludzi zacne Nabożeństwa R zym skiego, którzy widząc wolność Rzptey sw ey upada- jącey do E w nngełików się przywiązywali * tiż nawet y Brat Królewski Xiąże Alionin- skie, zbiegł w nocy od Dworu K rólewskie­

go , y z nim się zw iązaw szy Ludzi wiele zb iera ł, a Ew angelicy też iuż byli Xiąże Condesa w ysłali do Niemiec do Strazburczan, y do Kazimierza Electora Palatina Rheni, o pomoc prosząc. A ci na ich utrapienie pa­

trząc , z chęcią wielką woyska w ielkie y kosztem wielkim zeb rali, y z niemi poszli do Francyey, która Gromada Ludzi gdy by­

ła sroga i ciężka królowi przystąpił do ie- dnania, a tam y Rzpta przy swych prawach zostawiona, y Ewangelici wolne używania swego nabożeństwa otrzym ali, y Woyskom onym wielkim Król płacić y nadgradzać mu­

siał. A to się stało w Roku 1576. Dnia 28.

Aprila, który pokóy drugiego Roku, rozma­

icie Rzym skiego nabożeństwa L u d zie, za

(22)

( 23 )

praktyką Papieiną idąc, rwać chcieli, prze­

cie iin nie sporo było; Bo y Król Nawarski y Condens y Alienionius pięknie rzeczy za­

trzymywali , aż do Roku 1 5 8 8 . Ten n ie­

szczęśliw y Henryk byl w iecey niż niew ol­

nikiem X ięży m , bo przedtyin nim królem Polskim z o s ta ł, był ich Jurgieltnikiem , y brał od nich na każdy Rok po dwa kroć sto tysięcy Franków , a Frank waży 20 Groszy Polskich. A to mu dla tego daw ali, iż im kwoli wszystko czy n ił, co kazali względem przeszladowania Ewangelików. T enże y z Polski przyiachawszy, nikogo do przednich y skrytych rad swych nie miewał, ieno X ię- ią . Aż potym , gdy ich boleć p o częło , że się z Ewangelikami poiednał, szukali drug takich, iakoby go wysadzić z królestwa. Co óii postrzegłszy, zabił kochanego swego przed- tym kardynała Gwiza i Brata ie g o , a potym zdradliwie od Mnicha Dominikana Jakuba K le­

mensa zabity iest nożem iadem napuszczo­

nym, y tak nieborak straszliwą śmiercią od Człeka tego Narodu, którym gw oli siła g rzeszy ł, y niewinney krwie w y la ł, zabity iest. A w tey sprawie y ley Familii Vale- lesior. ostatnich czterech Królów Francu­

skich , dziwney sprawy Bożey y straszli­

wych Sądów Bożych napalrzać możemy. Nay- przód iakośmy uważali pisząc w yżey, o śiuierciach Cesarzów Rzymskich; tak ci czte-

(23)

( 23 )

rey od P. Boga pobici, a każdy inszą śm ier­

cią, każdy według zarobienia swego. Dru­

ga, iż przez co kto g rzeszy , przez to ska­

rany bywa. Henryk II. okiem chciał g rze­

szyć, przez oko mękami y śmiercią skarany.

Franciszek II. uchem nie chciał ukrzywdzo­

nych słuchać, przez ucho boleść męki y śmierć otrzymał. Carolus IX. za złą Matki sw ey radą idąc g r z e s z y ł, od Matki otruty iest. Henryk III. X iężey woli z łe y doga- dzaiąc g r z esz y ł, od X ięży zabity jest. Tali niekiedy na Neronie przeszladowcy piękna Familia Cesarzów stanęła. Ja main w ielkie przyczyny, czemu to z żałością piszę o Królu H en ryk u ; pisać się iednak sprawy Boże szczerze muszą. Druga sprawa Boża się tu wspomnieć m usi, iż w tych czterech królach dziwnie w ielu Ludzi zacnych, y wielkich na św iecie, a drudzy y z Domami swemi przeszladow ce, tak się straszliwemi Sądami Bożemi z zieini żywiących od 1‘.

Boga zdmuchnieni, że drugich iuż y pamiąt­

ki nie m asz, które wyliczać siłaby papieru y czasu trzeba: Y człow iekow i osób Fami- liey nieznaiącemu uteskniłoby się c z y ta ć ; kto chce napatrza się tego w Historyach Francuskich. Trzecia rzecz wielka y godna tu przypomnienia, „ iż dla nieszczyśliw ych Panów tych Rzeczpta wszystka karana była straszliwie od Pana B oga, a ziemia iey od Boku 154$ począwszy się mazać krwią sług wiernych Pana X tusow ych, tak potym była wszystka oblewana krwią często Obywatelów tamtego Państwa różnych Stanów y żołniers- twa rozmaitego Cudzoziem skiego, że ucho moie Ludzi w ielkie obcego nabożeństwa sly -

(24)

( 24 )

szalo mówiące, i i kiedyby ziemia Francuzi.':*

miała w łaśn ie, to rodzić czego w niey nay- w ięcey siano, miałaby raczey Ludzi rodzić niź Przenicę. Niedawnych czasów przypa- truiąc się pięknym kraiów Francuskiego kró- lestwa, a widząc tal. gęsto popustoszone Pa­

łace , Kościoły y K lasztory, musiało serce zatrzasnąć się w człowieku. Alić 0110 kilka­

naście T ysięcy Kościołów y Klasztorów po- burzonych, bo tam Domowe woyny trwały około 20 Lat. Nad co ledwo co sroższego miedzy kaźniami Bozemi bydź mogło. Pra­

wda iest iako się w yżey wspomniało w R oz­

dziale przeszłym , ze dla Cesarzów Rzym­

skich Przeszładowców Atoniusza, D ezyusza y Valeryana srodze Pan Bóg karat Rzpta Ich ; Ale y tę plagę Francuską z tamtemi zniozszy zda s ię , ze tu y dłuzsze y cięższe plagi Boże Fraucuzowie odnieśli. O wy Panowie świata tego, ież e li macie króla iakiego zby­

t e g o , poradźcie mu aby z P. Jezusem wal­

czył ; uyrzycie go prętko zwalczonego.

(C ią* d a ls z y n a s tą p i.)

(25)

( 25 )

K R Ó T K I U Y S

DZIEJÓW I SPRAW

CZĘŚĆ WTOIIA.

ROZDZIAŁ IV.

W a len ty R o gow ski. —• W y p r a w a do W ęg ier.

G ó ro lo tn e d z ie ła lu d u ry c e rsk ie g o * N iegdy p rz e z s ła w n e g o m ę ż a L is o w sk ie g o W k ra in a c h m o sk ie w sk ic h n a p rz ó d z e b ra n e g o ; N a p o słu g ę cn eg o Z y g m u n ta T rz e c ie g o

K ró la P o lsk ie g o .

T ru d n o w s z y s tk ie lic z y ć , bo z a b o żą m o c ą , Choć po śm ierci .jego n o w y c h g łó w pom ocą, P r z e d z iw n e ich m ę z tw a , po św ię c ie się toczą}

Bo g d z ie k o lw ie k je n o p r z e c iw n ik a z o c z ą , B ieżą d n ie m , nocą.

P o ło ż y w s z y w r o g ó w ja k o g ra d ko n o p ie , W o łg ę p o m ą c iw s z y bieżą o s w e j kopie 11) P r z e z N ie str, B en i D u n a j Po c a łe j E u r o p ie , N ik t się nie o s te d z ia ł; w n a jw ię k s z y m o k o p ie

P a d li j a k snopie.

1) O sw ym g ro s zu , d a w n e w y r a ż e n ie .

4

(26)

( 26 )

O w o z g o ła k a ż d y iiamierinik o b ra n y , C nego L iso w sk ie g o , P u łk o w n ik n a z w a n y , .słu sz n ie się z d a ć m oże od Boga p o d a n y , D ronie w i a r y św ię te j — a m niem ane p a n e ,

G rom ić p o g a n y .

W ie r s z u m ie sz c z o n y na c z e le d z i e ł a : wP r z e w a g i E le a r ó w P olskich “ p. k s. W o je . D ęb o łęck ieg o . (2)

D

otycliczas b yły sprawy Lisowczyków w związku tylko z rossyjsltiem i, odtąd wcho­

dzą w obręb dziejów całej Europy. Gdy więc tak szeroki ina się przed oczami na-

2) D zieło to k tó re g o j u ż sam ty tu ł w j rja s'n ić p o trz e b a , w y ­ s z ło n a jp rz ó d w r . 1623 w P o z n a n iu gockini dru k iem w 4ce. A m orem je g o j e s t ( z n a n y j u ż P u b lic z n o śc i z bi­

s io r y i lite ra tu r y p a n a B e n tk o w sk ie g o ) k sią d z W o jc ie c h z K onojad D cinbołęcki (D ęb o łęck i) F ra n c is z k a n , i od r, 1621 z ro z k a z u p a p ie ż a k a p e la n i n ieo d stę p n y to w a ­ r z y s z L is o w c z y k ó w . J e s tto jedno z n a jw a ż n ie js z y c h ź ró d e ł do ich d z ie jó w , bo p rz e z n ao c z n e g o ś w ia d k a i u c z e s tn ik a w y p r a w , potom ności z c a ły m ó w c z e sn y m je d n o s tro n n y m duchem i w y o b ra ż e n ia m i podane. J e s t ta k rz a d k ie , że u c z o n y n a s z P. F e lix B e n tk o w sk i, k tó ry in n e m niej w a ż n e d z ie ło tego A u to ra w sp o m n ia ł (T. 1.

s tr . 193 — 196) nic o nićm nie w ie d z ia ł. Z ty ch też p r z y - c z3 n z o s ta ło p o źn ićj w P u ła w a c h w r. 1830 z p r z y ­ piekam i k się c ia F e ld m a r s z a łk a A dam a C z a rto ry s k ie g o w y d a n e . A le i to w y d a n ie b a rd z o j e s t rz a d k ie , i lubo z a r a z na ty tu le p rz e d m o w ę i m a p y o b ie c a n o , a n i l j ’ch a n i o w e j nie m a , i w s z y s tk o p ró c z p rz y p is k ó w je s t d o sło w n ie z p ie rw sz e g o w y d a n ia , k tó r e się w k się g o ­ z b io rz e Im* O sso liń sk ich w e L w o w ie z n a jd u je , p r z e ­ d ru k o w a n y m . O D ębołęckiin w sp o m n im y o b sz e rn ie na sw o je m m iejscu w V III. r o z d z ; tu k ró tk o o ty tu le d z ie ­ ł a n apom knąć n ie z a w a d z i.

N a z w a E le a r n ie j e s t w ła ś c iw ą L is o w c z y k o m , a le ty lk o w p o ch w altićj p rz e n o ś n i do nich z a s to s o w a -

(27)

( 27 )

szćnii rozprzesfrzenić widokres, nieodzownem staje się do zrozumienia ich działań i obro­

tów poznanie stosunków ówczesnych Polski z ościenneini mocarstwami i wewnętrznego tychże położenia, które lu pokrótce w yłożyć usiłujemy.

ną. W y r a z ten poch o d zi p o d łu g D ębołęckicgo z w ę ­ g ie rsk ic h słó w E lu j a r o y k tó re z n a c z ą n a p rz ó d id ą c y , i d la tego h a r c o w n ik a n a p rz ó d po stę p u ją ceg o E lu ia r e n i z o w ią . Z tą d w ię c u c z y n ili sobie P o la c y E le a r a . P o d łu g K n a p sk ie g o (T h c s a u ru s) p o ch o d zi to s ło w o z ła c iń s k ie ­ g o e liy e r e y w y b ie r a ć , ja k o b y w y b r a n y , d o b o rn y ż o ł - u ie r z . L in d e w sw o im z n a k o m ity m S ło w n ik u (T . 1. C z . 1. s tr . 616) m ów i : „ E l e a r , E lita ' y Ha H er y harco w n ik p o p rz e d z a ją c y w o jsk o p rz e d b i t w ą , ż o łn ie r z p rzo d em w y s ła n y do d a n ia z a c z e p k i n ie p rz y ja c io ło m /* Z dziejo p is a rz ó w n a s z y c h p ie r w s z y P ia s e c k i ( s t. 249) o p isu ją c w z m ia n k o w a n ą w p ie rw s z y m u n a s r o z d z ia le b itw ę n a d T e le z y n ą w r. 1600 m ó w i, że k ilk u z n a k o m itsz y c h r y c e r z ó w p r a g n ę ło pójść n a E lie r y , to j e s t h a rc o w a o z W o ło c h a m i : „ E le a r i d ic ti p r a e sta n tio re s e q u iłe s e r to to e x e r c itu se le c ti, a d a tid a c io re m im p re ssio n em f a c i - en d a m , p r o te n e ra h u m ero s r u b r is fa s c iis p ra e c in c ti N a r u s z e w ic z w Ż y c iu C h o d k ie w ic z a , T. 1. st. 2 7 ., pi­

s z e : „N im się z a c z ę ł a b itw a C h o d k ie w ic z sto ją c na c z e le sw o je g o p u łk u , n a le g a ł n a Z a m o y sk ie g o , a ż e b y go p o sp o łu z Adamem S ie n ia w sk im n a E lie r y w y p u ś c ił.

L e c z w z g lę d n y H etm an na d a ls z e o jc z y z n y w osobie je g o n a d z ie je , n ie p o z w o lił teg o 44 a w nocie d o d aje :

„ E l i d a m i c z y li H alieram i n a z y w a n o n a jp ie r w s z ą ja z d ę , w y b r a n ą z c a łe g o w o j s k a , k tó r a u a w ra ż e n ie tr w o g i a n a z n a k w ię k s z e g o o sobie ro zu m ien ia, c z e rw a n e m i bindam i c z y li n a łę c z a m i pier* na u k o s z b a rk ó w p r z e ­ p a s y w a ła .44 J e s t to d o sło w n e p ra w ie tłu m a c a e u ie po w y ż s z y c h s łó w P ia se c k ie g o . W y r a z E lie r ó w w sp o m i­

na i k s. F a b ia n B ir k o w s k i n a stę p c a S k a rg i w k a z a n iu p u g rzeb o w em C h o d k ie w ic z a . P ó ź n ie j w opisie bil w y

(28)

( 28 )

Monarchia turecka na którą d z iś , jako na chwiejącą się, i zewsząd polityczną tylko sąsiadów ręką podpieraną na pół zbutwiałą budowę patrzyć przyzwyczailiśm y się , nale­

żała w ten czas do pierwszych mocarstw na św iecie. Półksiężyc Mahometa zagarnąwszy całą zachodnią Azyą i północną Afrykę, w y­

rugował krzyż ze wszystkich krajów, które z jednej strony Czarne z drugiej Adryatyc- ltie oblewa m orze, przebył D u naj, obiegł W ied eń, a lubo zamach na te stolicę sp ełzł na niczem , całe południowe W ęgry z Budą ugięły się pod jego ciężarem , i długo j e ­ szcze pod nim jeczyć miały. Północne tylko W ęgier części, zachowały w Cesarzach swych królów, podczas gdy Siedmiogrodz pod ture- ckiem zwierzchnictwem niepodległego w Be- tlem Gaborze 3 ) miała książęcia, który ufny w potęgę i opiekę Muzułmanów, w szystkie nici intryg Seraju w ręku trzymając śnił o koronie w ęg iersk iej, i na sposobną tylko

potl G u z o w e m z R o k o sz a n a m i' w r . 1 6 0 7 , z n ó w P ia ­ se c k i ( s ir . 2 08) o E lie ra c h w s p o m in a , a N a ru s z e w ic z w d ziele p o w y ż sz y m (T . l . s t. 157) m ó w i : “ D o w o d zili n a jd z ie ln ie j E lie r o w ie , j a z d a w y b r a n ą , k tó r a d la le­

p sz e j m ężo w a p o z n a k i, c z c rw o n ć m i b in d am i m ia ła p ie r­

si n a u k o s p rz e p a sa n e .* 1 O w o ż w te n c z a s -nikom u się j e ­ sz c z e o L is a w c z y k a c li nie s 'n iło , a D ę b o tę c k i z a s to so ­ w a ł t y lk o do n ich te n d a w n ie j u ż y w a n y w y r a z . 3 ) W ła ś c iw ie n a z y w a ł się G a b ry e l H e tlile n , a le g o ta k

p o w s z e c h n ie w s z y s t k i e w s jió łe z e s n c z S ied m io g ro d zk a i w ę g ie r s k a z o w ią k ro n ik i.

(29)

czyhał porę. Magnat ten 4) od Księcia Siedmiogrodzkiego Gabryela Batorego z Kra­

ju niegdyś wywołany, udał się do Turków, potralil pozyskać ich w zględy pochlebstwami i obietnicą, ze je ż e li go na tronie osadzą, kilka miast w moc ich odda, i pod ich zwierzchnictwem panować będzie. Wpadli w iec do Siedm iogrodzi, i złączyw szy sio z jeg o stronnikami kraj ten zw ojow ali, Ba­

tory zginą! zamordowany, a w roku 1613 Bethlena księciem obwołano. Mąż ten nagle do takiej wyniesiony godności i p o tę g i, nie syty panowania, żadnem wyższein nie k ie­

rowany uczuciem, nic w św iecie prócz złota i potęgi nie szacując, żaden środek za z ły nie mając, miał na nieszczęście nie pospo­

lite zdolności, i umiał jak mało kto w szy ­ stkie sprężny działań dostrzedz, znaleść i nagiąć do swego celu. Zwyczajnem u poli­

tyków skojarzeniem łączyła się u niego nie­

wyczerpana cierpliw ość, niezrażona niczem w ytrw ałość, i niespracowana czynność do innych umysłowych usposobień. — N iew ie- dzieć, czy bezpieczniej było być jeg o przy­

jacielem , czy nieprzyjacielem ? -— Jak An- nibal jak Rlitiydat R zym ow i, tak ón za­

przysiągł w sercu Cesarzom z g u b ę , i w y­

trwał w tein do końca, z tą różnicą, że oni ( 20 )

P ia se c k i B iskup P rz e m y sk i w sw o je j k ro n ic e .

(30)

( 30 )

dla O jc z y z n y , a on dla siebie wszystko robił.

Z Polską zachowywała Tureczyzna przy­

jazne zdawna stosunki jeszcze między Z y g ­ muntem I . a Solim anem Wielkim zawarte.

Pośrednie M ultan i W o ło s z c zy z n y położe­

nie, tw orzyło przedmurze. Lecz gdy to nie- rozsądnem naszych postępowaniem zachwia- nein zostało, zaczęli Turcy chmurzyć czoła, i krzywem a niedowierzającym na Polskę poglądać okiem. W idzieliśmy w pierwszym Rozdziale przewagę polską i zwierzchnictwo nad temi krajami, męztwem i rozwagą Za­

mojskiego i Potockiego utrzymywane. Wa­

rowano było między obydwoma mocarstwa­

m i, ze Hospodarowie uznający zwierzchnic­

two P olski, Sułtanom tez daninę płacić bę­

dą. Po śmierci Jeremiego M ohily w roku 1 6 0 9 , nastąpił na tę godność syn jego Kon­

stanty, który nie umiejąc zachować się z Fortą, w niełaskę jej popadł. Naprawiony od niej jakiś S tefa n T o m s z a , wpadł z Ta­

tarami w jego dziedziny, zmusił uciekać do Chocimia, i zajął hospodarską stolicę. Trzy siostry Mohily, były poszły w Polszczę za S tefana Potockiego, księcia Sam uelu K orec­

kiego , i księcia M ichała W iśniowieckiego.

W szyscy ci szwagrowie przedsięw zięli jeden po drugim pomścić jego k lęsk ę, i wtargnęli mimo woli RzeczypUej z wojskiem prywa-

(31)

tnem do W ołoszyzny. W szyscy smutnego do­

świadczyli losu, dwaj pierw si zbici i w nie­

wolą do Stambułu odesłan i, W iśniowiecki trucizną zgładzony, a tak miasto k o rzy ści, otw orzyli jeszcze mściwym Tatarom drogę na Podole. Wczesnemi poselstwami uśmie­

rzony gniew Carogrodu, Tomsza z godności złożony, ale nowe znowu z drugiej strony dane nienawiści podniety. Kozacy Zaporow­

scy na żadne Polski swej zwierzchniczki z Portą nie oglądając się stosunki, spuszczają Dnieprem lotne swe czajki, przebiegają na przekorę falom i wiatrom czarnego morza przestwory, wypadają aż na brzegi A z y i, palą i łupią S y n o p ę, Trebizondę i inne miasta, posuwają, się aż pod Bosfor i mury Carogrodu. Z Seraju ich zbliżeniem przera­

żonego, umyka Sułtan A chm el a gdy aż bliski jego zamek K assim B asc/ń ok u rzyli, pokazali Turcy z największem rozjątrzeniem traktującemu właśnie w tenczas o pokój 0-

twinowskiemu z wysokiej jednej w ieży, pod­

noszące się zewsząd nad Bosforem z pod ręki kozackiej łuny. Oby c i, co uniesieni tak pięknym widokiem, w tysiącznych ry­

mach imie i nieustraszoną dzielność kozaków w yn oszą, przypomnieli sobie żałośne tych świetnych w ycieczek sk u tk i, wystaw ili so­

bie na oczy srogie wojny tureckie, które nas wkrótce zasmucą, a podobnoby prze­

( 34 )

(32)

( 32 )

stali wynosić pod niebo sprawców tylu nie­

szczęść, łez i Itr w i w ylan ej!

Gdyby nie wrząca wojna z Persami by­

liby Turcy niechybnie już wtenczas całą zemstę nad Polakami wywzreć usiłowali*

Przed złożonemi na ostrzegania Żółkiew­

skiego ltomissyami, przyrzekli wprawdzie kozacy piśmiennie zachować karność i po­

słuszeństwo , ale gdy skutek nie odpowie­

dział oczekiwaniu, ściągnęli Turcy wojska na ich poskrom ienie, a razem wydarcie Pola­

kom Wołoch. Siedmiodziesiecioletni Żół­

kiewski , wolał wejść w ugodę jak narażać przyszłość tylu krain na niepewny los woj­

ny. Ale ta dwuznaczna pod Buszą bez z e ­ zwolenia Rzepltej zawarta umowa, jak z jednej strony kozackim na czarnem m orzu, tali z drugiej tatarskim w krajach polskich zapobiegając wycieczkom , mogła być i była od Turków tak tłumaczoną, jakoby Polacy w szelkiego do Wołoch zrzekli się prawa.

Ubezpieczyw szy więc sobie te krainy, w y­

puścił S k in d e r H anza, pełnomocnik i na­

miestnik Porty hołdownicze jej tatarskie hordy w r. 1617 i 1018 na Ukrainę i Po­

dole. P łonęły wsie i miasta, a niezmierna obojej płci mieszkańców ilość w jasyrze u- prowadzona. Dla położenia tamy tym gw ał­

ceniom prawa narodów, które jednak koza- ckieini wywołane zostały rabunkami, polo-

Cytaty

Powiązane dokumenty

V ) nowo-monarchiczny, okresy, w jakie się hi- Storya polska rozkłada, gdy ją pod względem jej związku z zachodniemi dziejami rozważymy. A leż ten

[r]

szy się, mianowicie w rycerskich Feudalizmu czasach, wyzywanie się wodzów nie jedne zaczynało lub roztrzygalo walkę. Duch ten przechował się do pierwszej połowy

skiego na Królestwo Czeskie obran, a od Ilussitów Kazimierz Jagiellowicz, y siła turbował Hussitów Albertus, ale też od nich klęski odnosił, iednak nie

śladowanie kształtów natury nie może bydź pięknem, bo kształty te jako zmysłowe j e ­ dynie własności natury nie są pięknemi. Lecz całkiem nowy świat

Na nic j u ż nie uważając rzuca się część Lisowczyków na wyspy, gdzie j eszcze niektórych dognawszy wyinordowują, r ozj ątrzony zwycięzca kąpie się we krwi

Za którego panowania przyszło do wyższego stopnia, niż kiedy przedtym, iako się w wyższey Części pokazało.. przód w wszystkiey sławie

Sendomirski za rozkazaniem Króla Jmci do Polski się wrócił; a DwO' rzycki z Woiskiem Polskim Dymitra