• Nie Znaleziono Wyników

drugie, poczucie zobowiązania oraz umiejętność spokojnego uzasadniania swoich racji i upodobań

Naciskowi na tak pojętą lekturę tekstów uniwersytet zawdzięcza to, żepozostaje instytucją liberalną, broniącą się przed konserwatyzmem i pokusami fundamentalistycznymi. Wspomniany już kilkakrotnie Jerome McGann pisze, konstruując dychotomię między liberalnym

„my" a konserwatywno-restrykcyjnym „oni": „W miejsce tego, co nam tak bliskie — kształcenia w duchu krytycznej refleksji — oni podsta­ wiają model krytyki stanowiący przeciwieństwo tego, czego chcieliby-śmy chronić. To, co proponują, to model oparty na przepatrywaniu terytoriumw poszukiwaniu wroga, doszukiwaniu się błędówi wyprawia­ niusię z misją typu »znaleźć i zniszczyć«"77. Allan Bloommówio„syrenim śpiewie doraźności", który okazuje się zabójczo groźny dla uniwersytetu (groźba owa pokazała swą perfidię —jak twierdzi Bloom — w latach sześćdziesiątych). W tym stopniu, w jakim „doraźność" oznacza zamknięcie horyzontu myślenia, amerykański konserwatystama rację;

jednak wbrew jego życzeniu uniwersytet nie może lokować się ani na pozycji wyniosłej pogardy wobec oblewającego go z każdej strony morza wydarzeń, ani upatrywać swojej misji w wynajdowaniu działań zastępczychmających być substytutem rzeczywistości. Tymczasem ijedna, i druga pokusa (słowo w tym przypadku znamienne, Bloom bowiem przedstawia się jako nieustraszony pogromca wszelkich pokus i na­

miętności) aż pulsuje w tekście Blooma. „Książka interesowała ich bardziej niż rewolucja, co pokazywało,jakieponętyuniwersytet winien przeciwstawiać syrenim śpiewomdoraźności"78.

Uniwersytet sam winien więc być „ponętnym", lecz powab ów ma polegać na zwalczaniu lub co najmniej pomijaniu wszelkich innych pokus wyłaniających się z mgieł rzeczywistości. Gdyby posłużyć się postaciami wielkich greckich narracji, powiedzielibyśmy, iż w świecie Homera rola uniwersytetu odpowiadałaby roli Odyseusza w epizodzie z syrenami, które czarująwszystkich znajdujących się w pobliżu: „Kto nieświadom zbliży się i posłucha głosu Syren, temu już nie wrócić do domu [...], bo go Syrenyuwiodą swoją dzwonną pieśnią"79. Uniwer­ sytet, jakgrecki heros, może słuchać uwodzicielskiego chóru, lecz nie

77 J. McGann: Who's Carving up the Nineteenth Century?..., s. 1419.

7“ A. Bloom: Zamknięty umysł. Przeł. T. Bieroń. Poznań: Zysk, 1996, s. 397.

79 Homer: Odyseja. Przeł. J. Parandowski. Warszawa: Czytelnik, 1953, s. 173.

123

-może wykonać żadnego ruchu wjego stronę; co więcej, jak pamięta­

my, wcześniejmusi zapobiectemu, aby kogokolwiek poza nim doszedł ów głos („Ugnieć woskżółty jak miód ipozalepiajuszy towarzyszy, by nikt z nich nie słyszał"). Bloom pragnie bronić uniwersytetu jako heroicznej instytucji, która samotnie przeprowadzi społeczeństwo obok pięknych złudzeń świata rozświetlonego pokusami, ale ma uczynić to tak, aby ci, którzy znaleźli się w jego murach, nawet nie znali skali ani powabu niebezpieczeństwa. Rada, którą daje Bloom uniwersytetowi („książka bardziej niż rewolucja", czyli — inaczej mó­ wiąc — trzymajcie się zdala od zawieruchy świata, spoglądajcie z góry na jego losy, które są w porównaniu z książką i jej wielką celowością tylko nędzną przypadłością;we wrącym niepokojem Berkeley Bloom z satysfakcją odnotuje, że jego studenci „z wysokości sali zajęć do­ słownie patrzyliz góryna gorączkową bieganinę na zewnątrz [...]"), jest nieskuteczna z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, żeprzeciw­

stawia książkęrzeczywistości, gdy tymczasem uniwersytet jako sztuka doskonalenia lektury winien rozszerzać strukturę książki na jak naj­

większy obszar świata: świat jest skomplikowanym tekstem do czyta­ nia — otoprzesłanieuniwersytetu.

Drugim powodem jest to, że autor Zamkniętego umysłu zdaje sięprze­ czyć samsobie. Bloom dopuszcza bowiem wyjście literatury poza mury uniwersytetu i modyfikowanie wyglądu rzeczywistości. W przywoła­

nym przez Blooma wspomnieniu nieliczni studenci jego seminarium wybiegająna ulicę imieszając się z tłumemkolporterów najrozmaitszej propagandowej literatury, dystrybuują fragmenty Państwa Platona.

Platon może zatem — wbrew pierwotnej opiniiBlooma — przeciwsta­ wić się „rewolucji", możezejść„z góry" i zanurzyćw tłumie rozpolity­

kowanej agory. Słusznie więcczytamynieco dalej, że stara księga uczy nas rozumieć współczesne wydarzenia, lecz aby tak było, nie da się utrzymać zarysowanej wcześniej homeryckiej analogii z Odyseuszem, który (przywiązany do masztu) wręcz nie może zareagować na to, co dzieje się wokół niego.

Uważnie słuchać i krytycznie przyglądać się wydarzeniom świata, a następnie — zachowując dystans uchraniający nas od ciemnego zacietrzewienia, właściwego ideologom — wpływać na ich bieg jest nauką, jaką uniwersytet kieruje do swych adeptów.

124

-Dylemat podniesiony przez Blooma mógłby zatemzostać ujęty w na­

stępującej formie: z jednej strony jest Odyseusz, którego inteligencja w zależności od sytuacji przybiera postać okrucieństwa lub przebiegłości, lecz którego heroizm polegaw gruncie rzeczyna odreagowywaniu idopa­

sowywaniu się dookoliczności; z drugiej — Antygona, która trwa przy swoim systemie wartości i nie tyle dopasowuje się do świata, ile usiłuje przekonać świat o swoich racjach. Odyseusz jest mężnym herosem resentymentu; jest —jak by napisał Blake — „re-aktorem" raczej niż

„aktorem". Odyseusz, wędrując, wciąż poznaje nowe przestrzenie, ale nie posiadł mądrości, która pozwoliłaby mu stać się autorytetem dla tych miejsc. Przeciwnie,nieustannie pada ofiarąpodstępów izasadzek, a okoliczności zmuszają go do tego, by nawet w Itace, tam, gdzie jest

„panem", pojawił się w niepozornym przebraniu. Antygona natomiast nie rusza się z miejsca, przeciwnie — ma go coraz mniej, ale to na nią spoglądają, gdy chcą się dowiedzieć, co mówi mądrość. Można do­ mniemywać, że Antygona, gdyby jej przyszło przepłynąć koło wyspy Syren, nie zachowałaby się tak, jak uczynił to Odyseusz: starałaby się sprawić, aby załoga usłyszała uwodzicielskie pienia, lecz jednocześnie potrafiłaby swoim postępowaniem i refleksją spowodować, iż jej więk­

szość nie uległabypokusom ideologicznych powabów. Jednocześnie pa­ miętajmy, że Odyseusz bywał ulubieńcem dworów, słuchali go królowie i książęta, a bogowie (niektórzy przynajmniej) wspomagali swoimi radami. Antygona jest samotna (w wielkiej scenie IV epejsodionu „sa­

ma" i „bez przyjaciela" schodzi do „grobowej groty"80), ale samotność ta nie jest ograniczeniem, przeciwnie — otwierahoryzontwolności.

Ztragedii Sofoklesa wydobądźmy tutaj tylko dwie znamienne kwe­

stie. Gdy po niewczasie niepokojona sumieniem Ismena zapragnie podzielić los siostry, usiłując poruszyć ją pytaniem: „Lecz jakiż żywot mnie czeka bez ciebie?", Antygona odpowie krótko: „Pytaj Kreona!

Zwykłaś nań ty baczyć". Tego, kto stał się całkowicie zewnątrzsterowny, odesłać należy tam, gdzie jego miejsce — do tych, którzy dyktują wa­

runki gry. Ismena jest mimo woli wspólniczką ograniczonego Kreona, 80 Sofokles: Antygona. Przeł. K. Morawski. W: Antologia tragedii greckiej. Oprać.

S. Stabryła. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1989, s. 303—355. Wszystkie dalsze cytaty pochodzą z tej edycji.

125 ~

„baczy" wszak na jegodecyzje, to znaczy układaswoje losy w całkowi­ tej zależności odpostanowień i dekretówwładcy. Kwestionowanie owej bezwarunkowości staje się zadaniem Antygony, która przypomina na każdym kroku, iż władza nie może być wolna od krytycznego osądu rządzonych, i dla dobra tejże władzy musi istnieć przestrzeń, w której człowiekzwładcą (niezależnie od tego, czyjest to „rząd", „parlament"

czy „rynek") spiera się i kwestionujejego dyktat.

Uniwersytet winien iść śladem myślenia Antygony, ponieważjego za­ daniemjest kształcić tak, aby człowiek w murach uniwersytetu i poza nimi, w swej pracy zawodowej i życiu prywatnym zachował zmysł kry­

tycznej refleksji oceniającej postępowanie władzy i autorytetu.

Uniwer­

sytet dba o to, aby zawsze zachowało się w nas choćby niezbędne

Outline

Powiązane dokumenty