• Nie Znaleziono Wyników

DZIAŁALNOŚĆ MERYTORYCZNA

W dokumencie NASZ WSPÓLNY DOM (Stron 32-38)

Piętnaście lat MNK – Raport za lata 2000–2015

DZIAŁALNOŚĆ MERYTORYCZNA

Te i wiele innych działań ratunkowych przeprowadzaliśmy równolegle z głębokim namysłem nad koncepcją merytorycznej działalności Muzeum, włączając w te dysku-sje wielu pracowników, przede wszystkim kustoszy. Główne i podstawowe pytania, jakie postawiłam przed nami, to pytania o to, co dzisiaj, w XXI wieku, po odzyskaniu pełnej wolności kraju, oznaczają słowa: „muzeum”, „narodowe”, „w Krakowie”. Zwłasz-cza środkowa część naszej nazwy wymagała namysłu i rewizji. Wielomiesięczne roz-mowy i spory doprowadziły do sformułowania po raz pierwszy Misji naszego Muzeum, którą wpisaliśmy w statut. W niej „narodowość” instytucji określają słowa o objęciu działaniami muzealnymi kolekcji i dzieł powstałych jako rezultat przekonań tych, któ-rych łączy poczucie przynależności lub uznanie dla kultury polskiej – bez względu na miejsce zamieszkania, narodowość czy wyznanie. Przez takie sformułowanie rozu-mieliśmy bezcenne wzbogacanie kultury i sztuki polskiej dzięki wpływom innych naro-dowości lub religii.

Uświadomienie sobie nowej roli i zadań, jakie pełni MNK obecnie, pozwoliło nam z kolei na permanentne opracowywanie kilku polityk, którymi zaczęliśmy się kierować przy prowadzeniu różnych rodzajów działalności. Przy gromadzeniu zbiorów, ich prze-chowywaniu, przy przygotowywaniu planów wystaw i wydawnictw, przy działaniach edukacyjnych, rozwijaniu działalności naukowo-badawczej. Każdy z tych rodzajów naszej pracy wymagałby osobnego obszernego omówienia. Rezultaty znajdują się w Raporcie, natomiast przyświecające nam generalne zasady to właśnie owe „polity-ki”, które skomentować tu mogę jedynie w największym skrócie.

Gromadzenie zbiorów poprzedziliśmy rozpoznaniem przez kustoszy powierzo-nych im kolekcji w celu uświadomienia tego, czym dany zbiór warto lub koniecznie trzeba uzupełnić, a co – np. z oferowanych nam darów – można śmiało pominąć.

Chodziło o świadome budowanie każdej z kilkudziesięciu muzealnych kolekcji, a nie o pozyskiwanie nowych obiektów z przypadku lub na zasadzie „co się trafi”. Skupili-śmy się na uzupełnianiu zbiorów o prace z zakresu sztuki najnowszej, także tej two-rzonej w nietypowych, nietradycyjnych materiałach i mediach. Przyjmowaliśmy też całe archiwalne spuścizny po twórcach, mając plany utworzenia w MNK tzw. AA, czyli Archiwum Artystów, pamiętając, że tego rodzaju materiały są wielce pomocne w ba-daniach nad twórczością danego artysty. Ze szczególnym zapałem pozyskiwaliśmy też różnorakie elementy warsztatu twórców, jak choćby wspaniałe deski drzeworyt-nicze, które Jerzy Panek podarował mi osobiście, jak twierdził z sympatii. Były to też płyty metalowe grafików, szkicowniki, patrony malarskie i drukarskie oraz wiele innych, nieco dziwnych przedmiotów.

Działania konserwatorskie w MNK w latach dwutysięcznych zostały nakierowane w wielkim stopniu na prewencję, a nie tylko na znaną od lat znakomitą tradycyjną pracę

naprawczą, prowadzoną w kilkunastu specjalistycznych zespołach konserwatorskich.

Takie rozumienie powinności konserwatorskich spowodowało powstanie, z inicjatywy Głównego Konserwatora, Janusza Czopa, pierwszego w polskich muzeach laborato-rium badawczego LANBOZ – Laboratorium Analiz i Nieniszczących Badań Obiektów Zabytkowych. Wyposażone głównie ze środków europejskich w najnowocześniejszy sprzęt, zatrudniające fachowców z kilku dziedzin, było inicjatorem i realizatorem licz-nych międzynarodowych projektów, wymieniolicz-nych w Raporcie. Spektakularnym suk-cesem LANBOZ-u były badania przeprowadzone w czasie i po podróżach obrazu Leonarda da Vinci Dama z gronostajem, absolutnie pionierskie oraz wysoce profesjo-nalne. Aktywność konserwatorów znajdowała też ujście w organizowaniu międzyna-rodowych konferencji, a także pokazów ich pracy i jej rezultatów przy okazji wystaw, jak np. przy wystawie Olgi Boznańskiej czy Braci Gierymskich. Istotnym osiągnięciem stał się też projekt ochrony obiektów wielkoformatowych na podłożu papierowym, m.in. kartonów do witraży wawelskich Stanisława Wyspiańskiego.

Również z inicjatywy Janusza Czopa, przy współpracy wicedyrektora Marka Świcy, przeprowadzono w MNK istotną zmianę organizacyjną. Utworzony został Dział Prze-chowywania Zbiorów, w którym opiekę nad magazynami powierzono konserwatorom, a dotychczas sprawowali ją kustosze. Zmiana ta pozwoliła kustoszom na poświęcenie się w większym stopniu badaniom naukowym. Praca naukowa trwa w MNK od po-czątku XX wieku, od czasów dyrektury Feliksa Kopery. W roku 2010 Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego przyznał naszemu Muzeum, jako jedynemu wówczas w Pol-sce, status jednostki naukowej. Pozwala to na pozyskiwanie dodatkowych fundu-szy, ale równocześnie nakłada na instytucję nowe, głównie biurokratyczne, obowiązki.

W 2012 roku została powołana Rada Naukowa, która m.in. zatwierdzała opracowaną w Muzeum strategię działalności naukowej.

Jednym z rodzajów tej działalności jest przygotowywanie wydawnictw. Te sprawy są mi szczególnie bliskie, gdyż pracę w MNK zaczęłam właśnie od tworzenia działu wydawniczego – początkowo skromny, jedno- i potem dwuosobowy, z trudem prowa-dzony w niełatwych czasach PRL, gdy obowiązywała cenzura, papier był reglamento-wany, a umieszczenie jakiejś pozycji w drukarni graniczyło z cudem, z czasem zamienił się w bardzo aktywnie działającą oficynę. Opracowaliśmy kilka zasad dotyczących prac wydawniczych. Po pierwsze, zróżnicowanie oferty – od publikacji naukowych do albumowych. Po drugie, wielka dbałość o jakość prac redakcyjnych, oprawy graficznej oraz prac drukarskich przy produkcji naszych książek. Także – co oczywiste – jakość zawartości treściowej, co np. spowodowało raz dramatyczną decyzję o zniszczeniu nakładu (dzięki Bogu, niedużego) książki, w której odkryliśmy nieprawdziwe informa-cje, a nie zwrócili na to uwagi recenzenci wydawniczy. Kolejną zasadą było wprowa-dzenie serii wydawniczych, z których dzisiaj nie wszystkie mają swoją kontynuację.

35

I wreszcie dobra współpraca z profesjonalnymi wydawnictwami, jak BOSZ, Universi-tas czy Arkady. Nie opublikowano jednakże do dzisiaj poświęconego MNK tomu we wspaniałej serii Arkad Skarby Sztuki, choć został on przygotowany w nader interesu-jącym a nietypowym układzie przez zespół pracowników Muzeum pod kierunkiem ku-stosza Wojciecha Marcinkowskiego. W serii tej swoje albumy mają muzea narodowe:

w Gdańsku, Poznaniu, Szczecinie, Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Kielcach. Brak tomu poświęconego krakowskiemu Muzeum jest znaczącą luką.

Wielką wagę przywiązywaliśmy początkowo do wydawania drukiem katalogów zbiorów, co jednakże z wolna ustępuje digitalizowaniu muzealiów i publikowaniu ich w Internecie. O pracach nad cyfryzacją zabytków szeroko informuje Raport, dodam jedynie, że takie działania zostały zapoczątkowane w MNK jeszcze za dyrektury Ta-deusza Chruścickiego, w czasach gdy tzw. komputeryzacja ledwie raczkowała. Nato-miast w roku 2015 MNK było w tych pracach jedną z przodujących instytucji.

Szczególne znaczenie miało dla nas opracowanie polityki wystawienniczej Mu-zeum. Ta jej część, która dotyczy wystaw czasowych, została z czasem ujęta w kilka prostych i jasnych zasad. Zupełnie inne, trudne problemy rodzą się natomiast przy opracowywaniu scenariuszy galerii stałych. Gdy chodzi o wystawy czasowe, to po pierwsze znowu naszą naczelną zasadą było zachowywanie wysokiej jakości ich przy-gotowania merytorycznego i aranżacyjnego. Po drugie, już od dawna – kiedy jeszcze nie było to praktyką powszechną – MNK odeszło od organizowania wystaw jako wy-łącznie pokazów rozmaitych dzieł, w to miejsce traktując wystawy jako całościowe projekty, w których ekspozycja była uzupełniana i dopełniana przez wydawnictwa, ale też przez program edukacyjny i różnego rodzaju wydarzenia, nawet rozrywkowe. Moją intencją było ujmowanie wystaw w cykle, uważałam bowiem, że publiczność się do takowych przyzwyczaja i oczekuje kolejnych odsłon. Powstały cykle: „Graficy z Krako-wa”, „Kolekcje i kolekcjonerzy”, „Galeria ŻyKrako-wa”, który pozwalał uzupełniać i urozmaicać ekspozycję w Galerii Sztuki Polskiej XX wieku, oraz kilka innych, także w Oddziałach, gdzie cykle wystawiennicze były związane ze specyfiką każdego z nich. Nie zreali-zowaliśmy natomiast pomysłu na cykl poświęcony sztuce polskiej na emigracji, który chciałam rozpocząć wystawą zbiorów Muzeum Polskiego w szwajcarskim Rapperswi-lu, mimo że byliśmy już nawet po rozmowach z tamtejszą dyrekcją. Specjalnością MNK stały się wystawy pionierskie, podejmujące dany temat po raz pierwszy lub w nie-konwencjonalny sposób, a także kontekstowe. Przeglądając wybór w Raporcie można dostrzec ich wielką różnorodność, zapoczątkowaną jeszcze przed rokiem 2000. Inną specjalnością stały się wystawy-eksperymenty, jak „Stanisława Wyspiańskiego Teatr Ogromny” czy „Amerykański sen”. Jedną z ważnych zasad, które nami kierowały, było założenie, że sztuka jest jedna, a Muzeum równie dobrze może pokazywać malar-stwo, grafikę czy rzeźbę, jak sztukę filmu, związki z fotografią, a nawet z muzyką.

Wystawom poświęcono w Raporcie bardzo wiele miejsca, a więc tutaj wymienię tylko niektóre z tych, które były planowane, ale nie zdołaliśmy lub nie zdążyliśmy ich przygotować. Była to zamierzona kontynuacja wystawy najnowszej sztuki światowej z kolekcji Rafała Jabłonki zatytułowanej „Pierwszy krok… W stronę kolekcji sztu-ki europejssztu-kiej”. Z powodów finansowych nie doszło do realizacji „drugiego kroku”.

Z tych samych powodów nie pokazaliśmy też bardzo interesująco zapowiadającej się wystawy „Chłopiec rośnie na rycerza” – o aspektach maskulinistycznych w sztuce.

Inne natomiast były przyczyny nieukończenia prac nad wystawą dzieł Stanisława Szu-kalskiego i Szczepu Rogate Serce – nie osiągnęliśmy porozumienia z właścicielem największej kolekcji dzieł Szukalskiego, gdyż dążył on do upolitycznienia tego projek-tu. Jeszcze inne powody (decyzja nowej dyrekcji) nie pozwoliły na zaprezentowanie w MNK mocno zaawansowanego w przygotowaniach pokazu dzieł malarstwa, rzeźby i wyrobów różnych rzemiosł ze szkoły École de Paris, ze znakomitej kolekcji Marka Roeflera. Chcieliśmy też – zgodnie z naszą Misją – kontynuować opracowywanie eks-pozycji poświęconych mniejszościom narodowym oraz wyznaniowym, i po wystawach

„Żydów polskich”, „Ormian polskich”, a także sztuki Hucułów, zaprezentować pokaz sztuki i rzemiosła polskich protestantów – zadanie to jednak, jako wyjątkowo kosztow-ne, musiało zostać odłożone w czasie.

Żałuję, że – już po roku 2015 – nie doszło do zrealizowania planowanej przez nas wystawy dzieł Meli Muter, jako trzeciej wielkiej polskiej artystki po Zofii Stryjeńskiej i Ol-dze Boznańskiej, które miały swoje prezentacje w MNK. Marzyłam też o przedstawieniu w Polsce twórczości ich amerykańskiej „koleżanki”, Georgii O’Keeffe, która to wystawa bliska już była realizacji, zwłaszcza że z kolei absolutnie nie było nas stać na sprowa-dzenie dzieł innego wielkiego Amerykanina, Edwarda Hoppera, co od lat również było moim marzeniem.

Napisałam, że zupełnie inne – niż w przypadku wystaw czasowych – założenia mieliśmy wobec opracowywania koncepcji galerii stałych. Podjęcie decyzji o remon-cie, przebudowie i modernizacji Gmachu Głównego pozwoliło na zrewidowanie myśle-nia o sposobie prezentowamyśle-nia zbiorów Muzeum. Zwróciłam się z prośbą do wszystkich pracowników, aby zaproponowali swoje pomysły na dokonanie istotnych zmian w na-szych galeriach, ośmielając ich do przesyłania nawet najbardziej odważnych. Obecnie MNK oferuje publiczności w kilku budynkach kilkanaście stałych galerii dotyczących różnej tematyki. Dzięki remontowi i urządzeniu ekspozycji w Pałacu Biskupa Erazma Ciołka mogliśmy, od roku 2007, po raz pierwszy w dziejach Muzeum przedstawić ca-łościową opowieść o polskiej sztuce od XII wieku do dzisiaj, lecz jej prezentacja rozło-żona jest na trzy budynki: Pałac Ciołka, Sukiennice, Gmach Główny. W tym ostatnim znajdują się też dwie olbrzymie galerie rzemiosł artystycznych i militariów, a przez lata podobny zakres zbiorów eksponowaliśmy równocześnie w Muzeum Czartoryskich.

37

Z czterech muzealnych domów biograficznych trzy znajdują się w budynkach związa-nych swoją historią z danymi artystami, tj. Dom Jana Matejki, Dom Józefa Mehoffera i Muzeum Karola Szymanowskiego w zakopiańskiej Atmie.

Inaczej Muzeum Stanisława Wyspiańskiego – założone w latach 80. XX wieku w wynajmowanej od Krakowskiej Kurii kamienicy przy ul. Kanoniczej, zostało przeniesio-ne następnie (2002) do Kamienicy Szołayskich, ale po pewnym czasie zlikwidowaliśmy je w pełni świadomie, zdawszy sobie sprawę, że narażamy na zniszczenie bezcenne dzieła na podłożu papierowym wystawiając je na działanie światła. Rozpoczęliśmy wy-konywanie faksymilowych kopii, zrealizowaliśmy też program ochrony dzieł wielkoforma-towych, działający nadal w Gmachu Głównym, gdzie eksponowane są projekty witraży wawelskich, ale wkrótce zabrakło nam funduszy, aby prace te przyspieszyć i Muzeum Wyspiańskiego otworzyć na nowo. Nie oznacza to jednakże, że dzieło autora Wesela zostało przez MNK zapomniane. Oprócz stałej ekspozycji kilku obiektów w Gmachu, prace Wyspiańskiego pokazywaliśmy przez ponad rok na wystawie „Zawsze młoda!”

w Kamienicy Szołayskich. Równocześnie pracowaliśmy nad przygotowaniem takiej wer-sji nowego Muzeum Wyspiańskiego, która uwzględniałaby wielką różnorodność twórczo-ści Artysty. Początkowo miało temu służyć tzw. Nowe Skrzydło, czyli budynek projektu Romualda Loeglera, jaki chcieliśmy wznieść pomiędzy Gmachem a Domem Studenc-kim „Żaczek”. Następnie, gdy powstawał projekt przebudowy Gmachu Głównego, po-stanowiliśmy poświęcić w nim Wyspiańskiemu specjalnie zaprojektowaną przestrzeń, wyraźnie wyodrębnioną, z osobnym wejściem. Swego rodzaju eksperymentalnym przy-gotowaniem do tych planów, służącym sprawdzeniu możliwości scenariuszowo-aran-żacyjnych, była wielka, otwarta w 2007 roku wystawa „Stanisława Wyspiańskiego Teatr Ogromny” autorstwa kustosza Janusza Wałka.

Biorąc to wszystko pod uwagę, a także rysujące się nowe możliwości lokalowe po zakończeniu remontu Gmachu, powołaliśmy zespół pracowników, który rozpatrzył na-pływające od Kolegów pomysły i rozpoczął opracowywanie nowego sposobu i nowej filozofii opowiadania publiczności o sztuce i kulturze w Polsce, przez wieki. Zespół przygotował wstępną koncepcję, nader interesującą, ukazującą dzieje naszej kultury w wielu aspektach, z uwzględnieniem jej wielonarodowości i wielowyznaniowości. Tak właśnie stanowi nasza Misja, o której wspominałam. Podkreślona też miała być rola środowiska krakowskiego w kolejnych epokach, co pozwoliłoby m.in. szerzej zapre-zentować jedną z naszych specjalności, czyli twórczość okresu Młodej Polski. W tej opowieści – czynionej nie multimediami, lecz oryginalnymi dziełami – szczególne miej-sce miały zajmować wielkie indywidualności artystyczne, jak choćby Piotr Michałow-ski, Stanisław Wyspiański czy Tadeusz Kantor.

Moim marzeniem było doprowadzić do powstania tego scenariusza, na co chcia-łam poświęcić w dużej mierze rok 2016, ostatni – jak planowachcia-łam – rok mojej pracy

w Muzeum. Po latach uporczywej walki o finanse, prowadzenia licznych niełatwych re-montów i prac inwestycyjnych oraz administracyjnych, taka merytoryczna koncepcyjna praca byłaby dla muzealnika dającą satysfakcję przyjemnością. Stało się inaczej.

PROBLEMY

Mówiąc o problemach, z którymi Muzeum borykało się przez lata, wspomnę o tym, że zastaliśmy w roku 2000 działające przy MNK trzy fundacje: Czartoryskich, Kioto–Kraków i Monumentis Patriae. O kłopotach z nimi związanych Raport nie do-nosi, a były to historie zasługujące na osobne opowiadanie, znacznie utrudniające naszą pracę dla Muzeum. Jako przykład dość poinformować choćby o tym, jak z woli Ministerstwa kilkudziesięciu pracowników przez kilka lat (2005–2009) było zmuszo-nych do prac przy przekazywaniu w depozyt do Centrum (potem Muzeum) „Manggha”

naszej kolekcji sztuki Dalekiego Wschodu, liczącej kilkanaście tysięcy obiektów. Na-tomiast samo odłączenie od MNK Oddziału „Manggha” w roku 2005 nastręczyło nam licznych problemów oraz zmusiło do prowadzenia zajmujących czas, energię i uwagę negocjacji z prawnikami i urzędnikami. Dopiero po paru latach współpraca z Muzeum

„Manggha” ułożyła się harmonijnie, co – o ile wiem – trwa do dzisiaj.

Niemal symboliczny jest też los Kolekcji Czartoryskich. Sprawowanie pieczoło-witej opieki nad nią przez dziesiątki lat, od 1950 roku, przez kolejnych pracowników i dyrektorów MNK, a potem, już w naszych czasach, bezustanna trudna walka to-czona o uratowanie zbiorów przed grożącym im ze strony Fundacji Czartoryskich rozprzedaniem i rozproszeniem, i to walka czyniona bez wsparcia ze strony Minister-stwa – to było nasze doświadczenie. Tak trudna sytuacja zakończyła się pozytywnie w roku 2016, kiedy to Muzeum pozyskało zbiory i budynki Czartoryskich oraz obietni-cę otrzymania od Ministerstwa niemałych funduszy na przygotowanie tego Muzeum do ponownego otwarcia.

Pozostawiliśmy naszym następcom Muzeum wyremontowane, w większej części zmodernizowane, po przeprowadzonych reformach i uporządkowaniu wielu spraw.

Pozostawiliśmy też opracowaną przez nas gotową strategię działalności na lata na-stępne, aż do roku 2020, lecz to nie zwalnia w dzisiejszych dynamicznych czasach żadnego muzeum od bezustannego zastanawiania się nad zmieniającą się misją, no-wymi zadaniami, nową rolą instytucji, zwłaszcza noszącej miano narodowej.

LUDZIE

Na zakończenie chcę raz jeszcze mocno podkreślić dwie sprawy: po pierwsze, że

„nic nie rodzi się na kamieniu”, a więc wszystko, co robiliśmy, było kontynuacją prac naszych poprzedników, którzy wszakże mieli inne od naszych możliwości, natomiast

39

Raport odnosi się tylko do kilkunastu ostatnich lat (o działalności poprzednich dy-rektorów MNK napisał profesor Zdzisław Żygulski w wydanej ostatnio książce Zdzi-sław Żygulski jun., Świątynia pamięci Krakowa, red. naukowa Teresa Grzybkowska, wyd. Fundacja Panteon Narodowy, Kraków 2019). Po drugie, że kierowanie tak wielką i różnorodną instytucją, o tak wielu różnych zadaniach, nie może być dziełem jednej osoby. W moim przypadku był to rezultat pracy i mądrej porady wspomnianej grupy zarządzającej. Dlatego chcę tu przedstawić – możliwie najkrócej – te osoby oraz ich obowiązki. Zacznę od kobiet.

W dokumencie NASZ WSPÓLNY DOM (Stron 32-38)