• Nie Znaleziono Wyników

Jeszcze do niedawna upodobanie do komiksów traktowano jako rodzaj dziecięcej choroby, która u dzieci może przejść w stan chroniczny, a jeśli zaatakuje dorosłych — zdarzają się przypadki bardzo ciężkie1. Odsądzano komiks od czci i wiary, uważając go za narzędzie skutecznego ogłupiania, zwłaszcza młodych odbiorców, a więc tych, których kontakt z tym gatunkiem mógł zahamować ich dalszy rozwój czytelniczy i kulturalny. W latach pięćdziesiątych czytanie komiksu, picie coca-coli i żucie gumy „było trak­

towane jako przejaw wrogości klasowej i burżuazyjnego zwyrodnienia”2.

Później argumentem przeciw komiksowi stał się zarzut, że oducza on dzieci i młodzież czytania, skazując ich na bierne chłonięcie obrazków z licznymi onomatopejami typu: pif-paf!, bum!, ojej! itp.

Ta postawa niechęci wobec komiksu, przenoszona w prosty sposób na jego czytelników, utrzymuje się właściwie do dziś. Świadczą o tym opinie krytyków, recenzentów, a także np. bibliotekarzy pracujących z dziećmi.

Komiks był i jest dość niechętnie gromadzony w bibliotekach, nie włączany w całość zbiorów, umieszczany na najwyższej lub najniższej, ale zawsze niedostępnej półce pod czujnym okiem bibliotekarza. Rzadko można wypo­

życzyć sam komiks — zwykle oprócz niego czytelnik musi wziąć inną jesz­

cze, „pożyteczną” książkę. Niechęć do komiksu i po trosze jego czytelnika utrwaliła się do tego stopnia, że można już mówić o stereotypie. Tak jak komiksowi odmawia się prawa bycia jednym z gatunków literackich, tak jego miłośnikowi odmawia się miana czytelnika, stąd pojawia się wygodne

1 B. Czeszko: Komiksy po polsku. „Nowe Książki” 1978, nr 12, s. 42—44.

2 Tamże.

skądinąd określenie — „odbiorca”. Tymczasem, jak pisze Adam Rusek,

„komiksy w swej masie nie potrafią do czytania ani zachęcić, ani zniechęcić.

Mają swoją specyficzną publiczność, chłonącą z wypiekami na twarzach kolejne przygody Donalda, Supermana czy Asteriksa. Można od komiksów zacząć i na nich poprzestać, można też nie czytać niczego.”3

Niechęć do czytania i do odbiorców komiksów wypływa często z nie­

znajomości zasad rządzących tym gatunkiem, z niezrozumienia jego istoty, którą stanowi integralność tekstu i obrazu. Nie sposób komiksu tylko obej­

rzeć albo tylko przeczytać: obie czynności muszą być wykonywane jedno­

cześnie — dopiero wówczas można mówić o „czytaniu” komiksu. W pew­

nym sensie dobre przeczytanie tego typu przekazu jest dużo trudniejsze niż przyswojenie sobie treści pierwszej lepszej książki. To prawda, że rysunki pozwalają zobaczyć, jak wygląda bohater i jego otoczenie, ale czytelnik

— wnioskując z najdrobniejszych szczegółów, nieraz kilku kresek — musi sam sobie opowiedzieć akcję, włączając w to tekst drukowany; musi odtwo­

rzyć przeżycia bohatera w danym momencie; prześledzić zmiany jego pos­

tawy, jego reakcji.

Andre Roux zwrócił uwagę, że komiks jest ogniwem pośrednim między percepcją form wizualnych a lekturą książkową; jest lekturą, do której się powraca. Jej pierwszy etap to tzw. lecture-marathon — powierzchowne śledzenie szybko biegnącej akcji, by dowiedzieć się, że bohater wreszcie zwyciężył; następny to lecture-degustation, gdy czytelnik zatrzymuje się na niektórych stronach, wyznaczając sobie jakby spotkania ze znajomymi bohate­

rami i wybiera najbliższe mu momenty. Roux nazywa te „przystanki i po­

wroty” rodzajem zabawy w obrazki, świadczącej o aktywnym stosunku do komiksu, co stanowi o jego odrębności wobec telewizji i o możliwości wywarcia większego wpływu na czytelnika*.

Na gruncie polskim — mimo że w świecie gatunek ten jest niezwykle zróżnicowany pod względem treści słownych oraz plastycznych i ma swoje subgatunki — występuje tendencja do traktowania komiksu jednorodnie i uważania za jego odbiorcę przede wszystkim dzieci i młodzież. Faktycz­

nie, w Polsce głównym odbiorcą tego typu przekazu są najmłodsi, gdyż do nich adresuje się największą liczbę tytułów; dorosły czytelnik wzbudza po­

dejrzliwość, czy aby na pewno jest zdrowy na umyśle. Dziwi to o tyle, że w świecie pierwszym odbiorcą komiksu był dorosły. Dopiero w latach trzydziestych gatunek ten poszerzył swój adres o publiczność dziecięcą, z chwilą powstania imperium Disneya. Niemniej jednak faktycznie komiks

3 A. R u s e k : Niezwykłe przygody Lucka Szczęściarza, czyli Belg na Dzikim Zachodzie.

„Guliwer” 1993, nr 4, s. 13—19.

4 A . R o u x : Les images de la bide et les enfants de la tili. In: Le livredans la vie quotidiene de l'enfant — Collogue internationale. Paris 1979.

czytają najczęściej dzieci w wieku 10—13 lat i w tym okresie żyda nie tyl­

ko bawi, ale także uczy poczucia humoru. Są oczywiście lepsze i gorsze komiksy, nie brak wśród nich szmiry, zawsze jednak dobry komiks góruje nad byle jakimi wierszykami i opowiadankami, których poziom artystyczny oraz walory poznawcze daleko odbiegają od wymogów stawianych utworom dla dzieci. Sam komiks musi walczyć o czytelnika, którego usiłują od nie­

go odciągnąć historie fotograficzne — również z dialogami w dymkach

— zamieszczane w prasie, zwłaszcza młodzieżowej, oraz tzw. fotoromans.

Okazuje się on jednak gatunkiem prężnym, szeroko rozbudowanym, niejed­

nokrotnie powiązanym ze środkami masowego przekazu przez wspólne teksty, bohaterów, przeróbki cykli filmowych na rysunkowe i odwrotnie, osobne wydania książkowe, zabawki, nalepki i inne gadżety. Niejednokrotnie czytelnik komiksu staje się po prostu uczestnikiem ogromnego przemysłu kultury masowej.

W dobie telewizji, kina, wideo coraz trudniej wydzielić odbiorcę komiksu spośród szerszej publiczności. Od dawna mówi się o płynnych granicach między literaturą dla dzieci i młodzieży a literaturą ogólną; o książkach

„intencjonalnych”, świadomie dla tych czytelników pisanych, i o takich, które młodzi ludzie sami adaptują, bo zawierają one interesujące ich, atrakcyjne elementy. W kręgu form natychmiast przyswajalnych znalazły się i komiksy.

Zainteresowania te są czymś zupełnie naturalnym i nie można już tej sytuacji zmienić.

Komiks to gatunek, który czyta się dla przyjemności, poszczególni autorzy mają swoich wielbicieli i znawców, akceptujących rysunki jednego tylko grafika i nie znoszących innych, zawiązują się fankluby, funkcjonuje niefor­

malny obieg wymiany, giełdy.

Jaki jest przeciętny, dziecięcy odbiorca komiksu? Na to pytanie miała odpowiedzieć druga część badań podjętych w ubiegłym roku przez Polskie Towarzystwo Czytelnicze. Temat Komiks i jego odbiorcy, sfinansowany przez KBN, obejmował trzy komplementarne części. Pierwsza dotyczyła meandrów polityki wydawniczej w powojenną Polsce, widzianych przez pryzmat losów publikowanych komiksów5, część druga, której wyniki za chwilę zaprezentuję, obejmowała badanie poczytności komiksów w bibliotekach dla dzieci, część trzecia dotyczyła rozpoznania środowiska czytelników komiksów, skupionych w fanklubach.

Badania zawarte w części drugiej zrealizowano w 16 bibliotekach publicz­

nych dla dzieci i młodzieży w Warszawie i województwie kieleckim. Uzyskano w sumie 721 ankiet czytelników często sięgających po komiksy. Wśród nich było 49,2% chłopców i 50,8% dziewcząt. Nie potwierdziła się zatem teza, że

1 A. R u s e k: Krótki kurs polityczny komiksu polskiego. W: Forum czytelnicze książka — prasa

— wideo. Warszawa 1995, s. 27—37.

głównymi odbiorcami komiksów są chłopcy; czytają je jednakowo dzieci obu płci. Najmłodszy czytelnik miał 7, najstarszy 27 lat, największą zaś grupę respondentów stanowiły dzieci w wieku 10— 13 lat. Skąd brali komiksy?

Najczęściej korzystali z oferty biblioteki, kupowali samodzielnie lub pożycza­

li od kolegów. Mimo korzystania ze zbiorów biblioteki 52% respondentów zbierało komiksy, największe kolekcje liczyły od 100 do ponad 300 egzem­

plarzy, a ich właścicielami byli w 80% chłopcy. Dopiero tutaj potwierdziły się obiegowe opinie, że komiks preferują chłopcy.

Jak wiadomo, komiks „jest historią opowiedzianą za pomocą obrazków, zwykle uzupełnionych tekstem słownym [...]. Istotę komiksu stanowi to, że jest on opowiadaniem narysowanym. [...] Komiks jako opowiadanie należy do klasy sztuk fabularnych: tworzy plan wyrażania i plan treści, posługu­

je się kategoriami narracji, fabuły, bohatera, czasu i przestrzeni. Z tej racji, iż komiks jest dziełem rysunkowym, sytuuje się on na pogranicznym obszarze sztuk plastycznych i podlega prawom kompozycji plastycznej.”6 Interesowało nas, na który z elementów komiksu jego czytelnicy najczęściej zwracają uwagę, co dla nich jest najważniejsze. Najważniejsza okazała się akcja, niektórzy dodawali, „że musi być szybka i dynamiczna”. Nie mniej ważny okazał się tekst, a na trzecim miejscu wskazano rysunek. Dopiero na czwartym, ostatnim miejscu znalazł się bohater i trzeba przyznać, że wywołało to dość duże zaskoczenie. Powszechnie bowiem uważa się, że to właśnie bohater stanowi element najważniejszy, od jego imienia nazywane są całe serie: Asteriks, Thorgal, Superman. Można sądzić, że czytelnik uznaje bohatera za oczywisty składnik komiksu, tzn. taki, bez którego komiks nie mógłby istnieć. Ocenie i wyborowi zatem podlegają raczej jego przygody i perypetie.

Cechy „inne” komiksu, wskazane przez respondentów, można zaliczyć do trzech grup. Grupa pierwsza to cechy formalno-wydawnicze, a więc okładka, kolor, format, estetyka wydania. Grupa druga to cechy związane z treścią, jak inne postaci, zwłaszcza przeciwnik bohatera, różnorodne szczegóły, osobowość bohatera. Nadrzędnym elementem okazała się kate­

goria humoru.

Sprowokowani częstymi wypowiedziami bibliotekarzy, że dzieci czytają tylko komiksy, chcieliśmy się przekonać, jak dalece preferują one komiksy, a w jakim stopniu inną literaturę. Ponad 60% naszych respondentów wybiera do czytania i książki, i komiksy, 20% zdecydowanie woli komiksy, a 14%

woli czytać książki. Tak duży procent osób deklarujących jednoczesne czytanie książek i komiksów może wynikać z następujących przyczyn: po pierwsze — z możliwej niechęci przyznania się do własnych upodobań (standardowe — lepiej wypadnę, gdy nie przyznam się, że wolę komiks),

* Słownik literatury popularnej. Wrocław 1994, s. 63—64.

po drugie — komiks to tylko jeden z gatunków czytanych w bibliotece, wobec bogactwa i różnorodności zgromadzonych w niej książek trudno czytać sam komiks, sięga się natomiast i po inne, dostępne wydawnictwa.

Jakie inne książki cieszą się popularnością? Przede wszystkim przygodo­

we, zarówno wśród chłopców, jak i dziewcząt, następnie fantastyczne i popularnonaukowe (chłopcy), powieści obyczajowe, romanse (dziewczęta).

Autorzy chłopięcych lektur to: Nienacki, Niziurski, Szklarski, Tolkien, dziewczęta preferują: Musierowicz, Montgomery, Ożogowską, serię „słodkie marzenia”, baśnie.

Niezaprzeczalnie ulubionym bohaterem komiksów sezonu 1994 był As- teriks i jako postać, i jako komiks, kolejną ulubioną postacią okazał się Kaczor Donald. Wymieniano także jego siostrzeńców oraz, doceniając potęgę pieniądza, Sknerusa McKwacza. N a trzecim miejscu uplasował się weteran polskiego komiksu Tytus, na czwartym Thorgal, piątym Batman, szóstym Myszka Miki. Ale wybór ulubionego bohatera okazał się sprawą bardzo indywidualną, 23% respondentów głosowało na bohaterów, z któ­

rych żaden nie zebrał w sumie 15 głosów. Przy okazji tego pytania ujaw­

niły się różnice środowiskowe między respondentami z Warszawy i woje­

wództwa kieleckiego. Pierwsza trójka bohaterów w Warszawie to: Aste- riks, Tytus, Thorgal, w woj. kieleckim zaś: Kaczor Donald, Batman, Asteriks. Różnice wydają się zależeć od sposobu dystrybucji komiksów i szerzej książek, stąd prawdopodobnie większa popularność Donalda i Bat­

mana oraz szybko pnący się w górę Asteriks. Być może, różnice w wyborze ulubionego bohatera wynikają z innych, niż tylko dystrybucyjno-techniczne, przyczyn, ale tego, na podstawie przeprowadzonych badań, nie jesteśmy w stanie stwierdzić.

Z pewnością także, gdyby badania przeprowadzono rok czy kilka lat wcześniej, Usta ulubionych bohaterów byłaby zapewne inna. Przypuszczalnie znajdowałby się wtedy na niej Tytus konkurujący z Thorgalem i Smerfami, może Alf, może lalka Barbi. Gdyby powtórzyć badania za rok lub kilka lat, to niewykluczone, że ulubieni bohaterowie się zmienią. Trzeba również przyznać, że poza Tytusem nie udało się wylansować polskiego bohatera komiksu. Dalekie miejsca zajęli Kajko i Kokosz, jeszcze dalsze Kleks z komiksu Przygody Jonka, Jonki i Kleksa.

Jacy byli ulubieni bohaterowie chłopców, a jacy dziewcząt? Dla 12—13- -latków obojga płci najulubieńszą postacią był Asteriks. Dziewczęta młodsze wolały Donalda i Myszkę Miki, chłopcy zaś przede wszystkim Batmana.

14—15-letni chłopcy lubili Asteriksa i Tytusa, dziewczęta Tytusa i Thorgala.

Zauważono, że wraz z wiekiem maleje zainteresowanie komiksami wydawa­

nymi przez TM-Semic, a bohaterowie tych komiksów nie należą do łubia­

nych przez dziewczęta. Właściwie nie ma „dziewczęcego” bohatera czy bo­

haterki komiksu. Ponadczasowy okazał się Asteriks, choć, jak zaznaczano,

nie wiadomo, na jak długo. Wydaje się także, że pytanie o ulubionego bohatera dało przyczynek do prac nad zmieniającą się modą, rynkiem i obecnością na nim poszczególnych tytułów. To, co modne i lansowane dziś, jutro odchodzi w zapomnienie, bo staje się śmieszne, nie na czasie, a nawet, ze względu na należące do przeszłości realia, niezrozumiałe.

Portret przeciętnego bibliotecznego czytelnika komiksów jest dość banalny.

Może nim być zarówno chłopak, jak i dziewczyna w wieku 12— 13 lat, który komiksy do czytania wypożycza najczęściej z biblioteki lub kupuje je w oko­

licznym kiosku. W domu ma niewielki 1—20-egzemplarzowy zbiór, nie sta­

nowiący jakiejś speq'alnej kolekcji. Ulubionym jego bohaterem jest Asteriks, a oprócz komiksów czyta też inne książki.

Jak można sądzić, badania udowodniły, że czytanie komiksów nie wypiera recepcji innych form literatury, ale z nimi współistnieje. Komiks nie jawi się jako wytwór bardzo specyficzny. Dla czytelnika komiksu ważna staje się fabuła; jest on, podobnie jak czytelnik książki, przede wszystkim „pożera­

czem” fabuły. Nie udało się wyróżnić charakterystycznych cech zachowań odbiorców komiksów, stąd można wnioskować, że w dalszych badaniach, należałoby ich traktować jak czytelników innych książek.

U Młody cayHriV.