• Nie Znaleziono Wyników

„Czytania historyczne s ą w wychowaniu je d ­ nym z czynników bardzo ważnych dlatego, że w prow adzają um ysł młodociany w koło wyobrażeń wyższych”.

„W książkach historycznych dla młodego w ieku stosować należy przy opracow aniu przedm iotów swojskich sta re przysłowie ła ­ cińskie: O um arłych dobrze, albo wcale nic”.

„Przez przykłady cnót bezpieczniej je s t zaw ­ sze cnoty uczyć, a krytykę dziejów, obrazy rozterek, błędów i upadków dla dojrzałych umysłów zostawić”.

W czesnopozytyw istyczny odw rót od te m a ty k i histo ry czn ej, o b se r­

w ow any n a o bszarze p iśm ie n n ic tw a dla dorosłych, a u za sa d n io n y zarów no n eg aty w n y m i opin iam i ów czesnych a u to ry te tó w w d zie­

dzinie h isto rii lite ra tu ry i k ry ty k i lite rac k ie j — G eorga G e rv in u sa i G eorga B ra n d e s a 1 - ja k i bolesnym i d ośw iadczeniam i z najbliższej przeszłości, w znacznie m niejszym z a k re sie m a n ife sto w a ł się w li­

te ra tu rz e „osobnej’ . Było to w ynikiem oczyw istego fa k tu , że — ja k k o n sta tu je P a p u z iń s k a - „ L ite ra tu ra h isto ry c z n a je s t od czasów najdaw n iejszy ch bard zo silnie zw ią z a n a z w ychow aniem . W ycho­

w anie bow iem jak o w prow adzenie m łodego cz y te ln ik a w dorobek k u ltu ro w y danej społeczności w znacznym sto p n iu odw ołuje się do

przeszłości i z niej czerpie w artości, k tóre w inny być w ykorzysty­

w a n e p rzez przyszłość [...]. H isto rię nazyw ano n au c zy cielk ą życia, z niej czerp an o w zory i n a u k i m oralne dla uczniów ”2.

Te, niejak o im m a n e n tn ie w p isan e w te m a t historyczny, funkcje:

po zn aw czą (w iedza o przeszłości) i w ychow aw czą (wychowanie przez w zory osobowe) w dobie b ra k u w łasnej państw ow ości oraz rozbicia jedności politycznej n asycano dodatkow ym i znaczeniam i.

Szczególnie faw o ry zo w an ą s ta w a ła się przeszłość ojczystego k raju , a jej p o zn an ie za p ośrednictw em domowej le k tu ry 3 - zw łaszcza w sytuacji, k ied y w szkole m łodzież uczyła się h isto rii w w ersji skróconej, ocenzurow anej i zafałszow anej — „uw ażano [...] pow ­ szechnie za podstaw ow y w a ru n e k i p u n k t w yjścia do k sz ta łto w a n ia p o staw p atrio ty cz n y ch i obyw atelskich. [...] Chodziło o w ytw orze­

n ie em ocjonalnego sto su n k u do dziejów ojczystych, o w zbudzanie poczucia du m y z p rzynależności do n arodu, którego h isto ria je st w ielk a i p e łn a chw ały [...]”4.

O barczanie utw orów o tem atyce historycznej zadaniem w ychowa­

n ia patriotycznego powodowało, że te n dział piśm iennictw a Ilnicka obserw ow ała ze szczególną u w a g ą i sen ty m en tem zarazem . F o rm u ­ łując bow iem w ielokrotnie w duchu perfekcjonistycznym swój ideał wychowawczy5, k o n tam in u ją cy Spencerow ski praktycyzm z D itte- sow skim im p eraty w em w ychow ania m oralnego, w zakresie tego ostatn ieg o w ielki nacisk k ła d ła n a edukację historyczną. Do najw aż­

niejszych celów w ychow ania - obok nabycia praktycznych u m iejęt­

ności, w aru n k u jący c h powodzenie w życiu i użyteczność społeczną - zaliczała, w zorem E d m u n d a Gergowicza6, w ychow anie „w duchu n a ­ rodow ym ”. W c z e sn ą lite ra c k ą k o n k re ty z acją tych p rzekonań był d w u k ro tn ie w y daw any (1861, 1863) Ilustrow any skarbczyk polski.

H istoria p o lsk a opow iedziana w ierszem p rzez M. I. z dodaniem do każdego p a n o w a n ia p ro zą w iadom ości historycznych p rze z J. B. W.

i m u zy k i do niektórych S ta n isła w a M on iu szki ozdobiony 45 drzew o­

rytam i, p rzed sta w ia ją c ym i królów p olskich i 33 rycin z w ażniejszych w ypadków dziejowych. N a to m ia st po u p a d k u po w stan ia styczniow e­

go w ychow aw czo-poznaw czą rolę te m a tu historycznego mocno a k ­ centow ała, poddając k rytycznem u oglądowi ów czesną produkcję lite ­ r a c k ą k ie ro w a n ą do młodego odbiorcy.

W w ypow iedziach pochodzących z la t 60. i pierw szej połowy 70.

dostrzec m ożna p rz ed e w szy stk im in sp irację L ib elto w sk ą koncepcją

trójstopniow ego w ychow ania i n a u c z a n ia h isto rii p rzez w zory oso­

bowe. U tw ory p re z e n tu ją c e biografie w y b itn y ch lu d zi za le c a ła w ów ­ czas w ykorzystyw ać jak o ąu asi-p o d ręczn ik i, „w stęp do n a u k i h is to ­ rii, a raczej s a m ą n a u k ę h isto rii sto p n ia pierw szego p o d łu g p la n u L ibelta, k tó ry chce m ieć tę n a u k ę h isto rii p o d zielo n ą n a trz y s ta d ia . P ierw sze z nich pow inno się oprzeć n a b io g rafia ch p o d an y c h c h ro ­ nologicznie, ale bez jed n o stajn eg o ciągu w ypadków . D ziecko ju ż w roku dziew iątym życia może być do ta k n a u c z a n e j h is to rii do­

puszczonym , a w ielk a korzyść s tą d w yn ik a, że p rz y n a s tę p n y m porządnym w ykładzie n a u k i już zn ajd zie g o to w ą w iadom ość w a ż ­ niejszych faktów i znać będzie dzieła z n a k o m ity ch lu d zi”7. Zgodnie też z su g estiam i L ib elta re c e n z e n tk a w ielo k ro tn ie za le c a ła z w ię k ­ szanie efektyw ności n a u c z a n ia h isto rii n a sto p n iu pro p ed eu ty cz- nym poprzez posiłkow anie się a tla s e m w tra k c ie le k tu ry . J a k bo ­ wiem w yjaśniała, „fakty, przyczepione do m iejscow ości lepiej się w pam ięć w d r a ż a ją gdy n a odw rót, znajom ość h isto rii k ra ju n a u k ę jego geografii u ła tw ia , ożyw iając j ą dla u m y słu p rz ez w sp o m n ien ie w ypadków dziejowych, k tó re się tu sp ełn iły ”8.

Poznaw czy w ym iar biografii k o n tam in o w an y był za raz em z fu n k ­ c ją wychowawczą. P ro p ag o w an iu u n iw e rsa ln y c h cn ó t słu ży ły m niej lub bardziej zb eletryzow ane życiorysy w ielkich lu d z i9, ja k ic h sporo ukazyw ało się w ty m czasie n a ry n k u w ydaw niczym . Za szczególnie p rz y d atn e w k sz ta łto w a n iu p o staw m o raln y c h u z n a ła Iln ic k a zb e le­

tryzow ane biografie staro ż y tn y c h G reków , k tó ry c h a u to re m był F lorian C zepieliński. J u ż p ierw sza edycja dzieła za ty tu ło w a n e g o Sław a. O pow iadania historyczne z dziejów sta ro żytn ych do czek ała się obszernej w zm ianki, w której p u b lic y stk a „B luszczu” m ocno a k ­ centow ała fak t, iż a u to r w p a n te o n w ielkości w łączył n ie tylko władców i wodzów, ale ta k ż e filozofów i a rty stó w . W te n bow iem sposób zaszczepiał m łodem u czytelnikow i p rz e k o n a n ie , że proces dziejowy nie stan o w i tylko ciągu wojen, ale ta k ż e — a m oże n a w e t przede w szystkim - znaczony je s t w ielkim i d o k o n a n ia m i w sferze n a u k i i k u ltu ry , decydującym i o ew oluow aniu lu d zk o ści10.

Pow tórzenie tej m yśli odnaleźć m ożna w kolejnej re cen z ji u tw o ru C zepielińskiego, in spirow anej d ru g ą ed y cją tego dzieła (1884). P o ­ ja w ia ją się tu w szak i nowe, isto tn e a rg u m e n ty , m ające p rz e k o n a ć pośred n ik a do konieczności posiłkow ania się te k s te m w procesie w ychow ania. P ierw szym je st sk o n sta to w a n ie w iększej w a rto ści

w zorcotw órczej zbeletryzow anej biografii w sto su n k u do modeli po staw przek azy w an y ch za pośred n ictw em b o h a te ra fikcjonalnego.

Św iadom ość czytelnicza, że „ są to bohatero w ie rzeczyw iści”, a nie k o n stru k cje w ym yślone, bardziej ap elu je do odbiorcy, przekonując go do ty ch za sad m oralnych, k tó ry m hołdow ali staro ż y tn i. Z zag ad ­ n ien iem efektyw ności o d działyw ania etycznego za pośrednictw em biografii łączyła lln ic k a zarazem i k w estie w artościow ania oraz szczególnego w a loryzow ania ty ch cnót, k tó re w pisyw ały się czytel­

n ie w k ateg o rie zachow ań społecznych, propagow anych przez p ed a­

gogów i ideologów pozytyw izm u. „O bow iązek — dow odziła recen- z e n tk a — to n iew ą tp liw ie rzecz n ajp ierw sza do p rz ed staw ien ia młodości, k tó ra się do uczciwego życia w yrabia, obow iązek pojęty w zn a cze n iu sw ym najw yższym , dokonany bohatersk o , z poświęce­

n iem d la dobra ogółu [...] p rzynosi ludziom sław ę. [...] S zlachetna i u m a c n ia ją c a id ea h isto ry czn a daje się z ciągu tych życiorysów wy­

prow adzić - u p a d e k z p o n iżen ia ch a ra k te ró w w ynika; podniesienie za ich p odniosłością iść m u si”11. M iędzy w ierszam i, językiem ezopo- w ym p rz em y cała w szakże lln ic k a i w arto ści k ultyw ow ane w epoce poprzedniej. Dowodząc, że celem p re z e n to w a n ia życiorysów „jest w yższe p o d n iesien ie m yśli, w yższe uczuć w zru szen ie” i łącząc poję­

cie obow iązku z im p era ty w em pośw ięcenia „dla idei wysokiej”, w sposób czytelny dla odbiorcy n aw ią zy w a ła do postrom antycznego m a k sy m a liz m u p o stu la tó w m oralnych, zw łaszcza do zasad y bez­

kom prom isow ej i ofiarnej aktyw ności ludzkiej.

T en w ą te k m yślow y ze zw ięk szo n ą częstotliw ością pojaw ia się pod koniec la t 70. i w ósm ej dek ad zie XIX w ieku, a przy czy n ą je st d o strzeżen ie p ierw szych ozn ak k ry z y su światopoglądow ego. Coraz k rytyczniej szy ogląd w spółczesnej rzeczyw istości oraz zachow ań społecznych, w k tó ry ch p ry m a t — w brew nadziejom i oczekiw aniom

— b ra ły „niskie p ra g n ie n ia i m ałe w a rto ści”, przeciw w agi dla ego­

izm u i pogoni za d o b ram i m a te ria ln y m i szukać n ak azy w ał w łaśnie w przeszłości. „C zy ta n ia h isto ry czn e - w yw odziła au to ry ta ty w n ie lln ic k a - s ą w w ychow aniu jed n y m z czynników bardzo w ażnych dla tej przyczyny w łaśn ie, że ich ta k używ ać m ożna, dlatego, że w p ro w a d z a ją um ysł m łodociany w koło w yobrażeń wyższych i m u zag rzęzn ąć nie p o z w a la ją całkow icie w tej pow szechności życia co­

dziennego, k tó ra isto tę m łod zień czą ciasnym sw ym kołem otacza i w pospolitości zam yka. K t o c h c e b o w i e m b r o n i ć d z i e c i

s w o j e o d w p ł y w u z ł y c h p r z y k ł a d ó w , j a k i e i m d a j ą s p o ł e c z e ń s t w a d z i s i e j s z e — zb y tk u jąc e w u ż y w a n iu m a te ­ rialnym , w w y ra fin o w an iach ko m fo rtu to n ące i s tą d egoistycznego w zbogacania się n a d w szystko chciwe, k t o c h c e j e p o d n i e ś ć n a d p o p ę d y s a m o l u b n e , n a d p r ó ż n o ś ć , n ę d z ę e l e ­ g a n c j i s a l o n o w y c h , n i e c h u ż y w a t e g o ś r o d k a d u ­ c h a k s z t a ł ć ą c e g o i sta w ia im p rz ed oczy po stacie m ężów z n a ­ kom itych, ludzi w ielkich p rzez pośw ięcenie się dla w ielkich ideałów ludzkości, dla dobra społecznego, lu d zi h a rto w n y ch , czynnych, kroczących to rem cnót obyw atelskich. Poczucie m ałości i w ielkości otrzym ać m ożna tylko przez p o ró w n an ie m iędzy so b ą p rzed m io tó w różnych i dobre czytanie daje dziecku pierw sze p o d staw y cech pod tym w zględem , p ie rw sz ą sk alę p orów naw czą”12.

M yśl tę z r e s z tą pow tórzyła Iln ic k a jeszcze d w u k ro tn ie, je d n o ­ znacznie opow iadając się za konieczn o ścią p o d su w a n ia m ło d em u odbiorcy „czytania historycznego”. W ro k u 1884, polem izu jąc ze zw olennikam i „jednostronnego k sz ta łc e n ia i w ychow ania p ra k ty c z ­ nego”, zw racała uw agę n a konieczność d o sta rc z a n ia w zorów e ty c z ­ nych, k tórych s k a rb n ic ą je s t lite ra tu ra : „Nie je s t b y n ajm n iej z a d a ­ niem w ychow ania, aby jed y n ie życie m ie rn e i pospolicie p ła s k ie n a celu miało: k ształcić p o trze b a p rz ed e w szy stk im i n a d e w szy stk o do uczciwości [...]. Ale n ależy obok tego serca i u m y sły podnosić i n atc h n ie ń szczytnych dziecku nie skąpić, jeżeli nie chcem y k rz y w ­ dzić go ograniczeniem do poziomości. P odzielam n a jzu p e łn ie j i do kodeksu edukacyjnego sto su ję to z d a n ie C h erb u lieza, że gdy w ie l­

kie ideały sp rzed duch a n a m z n ik a ją za czy n am y kochać rzeczy m ałe, zaczynam y kochać szczególniej siebie. [...] k siążk i, k tó re do­

s ta rc z a ją m łodzieży wzorów w yższej cnoty o byw atelskiej, s ta w ia ją jej przed oczy czyny z w ielkim i sp ra w a m i ludzkości złączone, u w a ­ żam za wielce w w ychow aniu p o trze b n e - p o trze b n iejsze niżeli inne. [...] cnoty w ielkie, du ch a poryw y w sp a n ia łe i w ielkoduszność, pośw ięcenia dla idei, dla m iłości sp ra w w yższego p o rz ąd k u , n ie b y ­ w a ją w w a ru n k a c h życia zw yczajnych sp o ty k a n e i dlateg o w iek młody m usi je w książce znajdow ać, aby ob razy ich w y k rz e sa ły m u z serca te isk ry zap ału , k tó re p ie rś s z la c h e tn a posiad ać p o w in n a ”13.

Blisko z t ą w ypow iedzią k oresponduje te ż fra g m e n t ro z w a ż a ń w skazujących n a w zorcotw órczą rolę „d o k u m e n ta ln e j” lite ra tu ry :

„jest to dział lite ra tu ry , k tó ry [...] p o siad a w szy stk ie w a ru n k i z a ję ­

cia, ja k ic h czy teln ik w pow ieści poszukuje: biografie osobistości w y­

bitnych, p a m ię tn ik i — czytanie historyczne, k tó re w o św ietleniu ży­

cia p raw dziw e życia dzieje p rz e d sta w ia . [...] P a m ię tn ik i w zbogacą za raz em w iedzę n a s z ą h isto ry c z n ą i d a d z ą naszej znajom ości dzie­

jów p e w n ą w ypukłość p rzez zrozum ienie du ch a danej epoki, k tó ra w y stąp i n a m p rz ed oczy w yraźniej, gdy odsło n ią się nam przed m y ślą p obudki czynów ludzi będących tu działaczam i. P a m ię tn ik i - przez to, że s ą praw d ziw e - silniej też m ogą być n a u k ą złego i do­

brego, a obrazy ta m sp o ty k an e [...] m u s z ą w oddziaływ aniu n a czy­

te ln ik a silniej i z a raz em inaczej działać. M ogą [...] sercam i w strz ą sn ą ć , za p a ł budzić, uw ielb ien ie dobra i p ięk n a w piersi w szczepić, z a raz em jak o p ra w d a pow ażniej do zam y ślen ia się n ad życiem n a s t r a ja j ą żywiej u w ielb ien iem dla cnoty p rz e jm u ją silniej ohydę u p a d k u m oralnego odczuć k a ż ą ”14.

Oczywiście jeszcze w yraźniej owe w artości, m ające służyć w y­

chow aniu o b y w a te lsk ie m u i p atrio ty cz n em u , m anifestow ały się w p rz y p a d k u p re z e n ta c ji biografii w ielkich Polaków . Ich postaw y, cechy c h a ra k te ru , sposób zach o w an ia czy w reszcie ideały przez nich sam ych bezpośrednio w y ra żan e , stanow iły ju ż nie tylko wzory do n a śla d o w a n ia w życiu codziennym , ale ta k ż e rozbudzały poczu­

cie dum y z p rzynależności do n a ro d u , którego przodkow ie konden- sow ali w sobie ty le c n ó t15. O bciążenie ta k im i funkcjam i oznaczało w p ra k ty c e niezgodę re c e n z e n tk i n a w łączanie do biografii epizo­

dów, k tó re w jak im k o lw ie k sto p n iu mogłyby prow adzić do zm ato ­ w ien ia św ietlanego k o n te rfe k tu an te n a tó w . W zględy pedagogicznej n a tu ry d yktow ały zatem Unickiej słow a d ez ap ro b a ty wobec poczy­

n a ń — chw alonego przez n ią sk ą d in ą d — K azim ierza W ładysław a W ójcickiego. „Do zup ełn ie niepedagogicznych i niepotrzebnych rz e ­ czy — w yrokow ała re c e n z e n tk a oceniając Życiorysy zna ko m itych krajow ców z X V I I i X V II I w ieku - n ależy w życiorysie Szopena w z m ia n k a o S andzie. W praw dzie a u to r istotnego s ta n u rzeczy czy­

teln ik o m nie objaw ia, ale też zgoła n iep o trz eb n ie to w trąca, co jed y ­ n ie fałszyw e św iatło n a s m u tn y sto su n e k rz u ca i za b ie ra pisarzow i drogie, bo skąpo odm ierzone m u m iejsce”16.

In n y m p rzejaw em pedagogicznej tro sk i staje się kw estionow anie z a sa d w yboru postaci, selekcji inform acji biograficznych czy w resz­

cie p ra w a do in d y w id u aln y ch osądów i osobistego k re o w an ia p a n te ­ onu wielkości. W recenzji u tw o ru Wójcickiego Z rodzinnej zagrody.

Życiorysy zn a ko m ityc h m ężów czytam y, że w p ra w d zie „Dobór życio­

rysów zrobiony zo stał odpow iednio”, ale dalej pojaw ia się i u w aga, iż „książce zarzucić trz e b a , że ich ilość [biografii] za m a ła , [...] gdy­

by z a m ia st jednego to m u było ich dw a, życiorysy obszern iejsze i m niej zwięźle p isan e, stały b y się b a rw n ie jsz e ”, i u p o m n ie n ie się

„o życiorys księcia J e re m ia s z a W iśniow ieckiego, k tó ry szkoda, że pom inięty został, bo mógł p rz ed staw ić p rz y k ła d w zniosłej cnoty i wielkiego serca”17.

Z kolei n a m arginesie recenzji Życiorysów zn a ko m ityc h krajow ców z X V II i X V II w ieku lln ic k a z ubolew aniem k o n stato w ała , że choć

„wybór życiorysów je s t w ogóle dobry, ale zarzucić im trze b a, że przy koniecznej dla względów m iejsca ścisłości, n ie ra z p o m in ięte s ą rz e ­ czy w ażniejsze n a korzyść m niej w ażnych; o ludziach podrzędniejszej zasługi pisze się więcej niż o m ężach wielkiego w k ra ju znaczenia.

[...] T aki sam sto su n ek byw a n ie ra z zachow any p rzy szczegółach ży­

cia czy pracy mężów, których życiorysy obszerniej nieco skreślone zostały”18. Z astrzeżen ia bu d ziła w reszcie predylekcja W ójcickiego do ujaw n ian ia osobistych p rz ek o n ań czy sym patii. Św iadom ość re alizo ­ w ania przez życiorysy — obok funkcji wychowawczej — z a d a ń poz­

nawczych dyktow ała zatem , przy ogólnie pozytyw nej ocenie dzieła („Ale i tak , ja k jest, je s t dobrze, je s t pięknie i sy m patycznie”), w y­

raźn e słowa dezaprobaty. „I c h a rak tery sty c e p rz e d sta w ia n y c h p o s ta ­ ci niejedno zarzucić trzeb a. [...] czy [...] m ożna n ap isać bez rażącej niestosowności, że Słow acki z M ickiewiczem rów nać się nie może?

[...] Wójcicki po ta k im sądzie o Słow ackim , pisze z a ra z o B ohdanie Zaleskim , że w ystąpiw szy w spółcześnie z M ickiew iczem obok niego zajął wyniosłe stanow isko, a choć m elodyjny śpiew ak d u m ek u k r a iń ­ skich je st niew ątpliw ie pełnym uczucia i w dzięku, za serce chw y­

tającym p o e tą niem niej stopniow anie tu zachow ane nie odpow iada sądowi, ja k i [autor Życiorysów] w ydać pow inien n iezależn ie od g u s­

tów i ulubień swoich”19.

Obok biografii b eletryzow anych n a u ż y te k m łodego cz y te ln ik a w la ta c h 60. i 70. te m a t histo ry czn y obecny był w u tw o ra c h b io g ra ­ ficznych. G enetycznie w ywodziły się one ze zbeletry zo w an y ch ży­

ciorysów20 oraz tzw. powieści tra d y c y jn y ch 21, zap o czątk o w an y ch L ista m i E lżbiety R zeczyckiej i D zien n ikie m F ra n c iszk i K ra siń sk ie j K lem entyny z T ań sk ich Hoffm anow ej. Ich a tra k cy jn o ści oraz p rz y ­ datności w k sz ta łc e n iu i w ychow aniu m łodego c z y te ln ik a d o szu k i­

w a ła się U nicka w p redylekcji autorów do antyk w ary czn ej nieom al p re z e n ta c ji szczegółów obyczajowych, w pro p ag o w an iu k u ltu p a ­ m ią te k przeszłości i ap robacie w szystkiego, co rodzim e. O piniow a­

n e p rzez re c e n z e n tk ę utw ory, ze w zględu n a fa k t, iż ich b o h a te rk a ­ m i były kobiety, w pisyw ały się za raz em w o siąg ają cą apogeum na przełom ie siódm ej i ósm ej dek ad y XIX w ieku d yskusję w kw estii em ancypacji k o b iet22. N ie dziwi zatem , że Iln ick a - p e rm a n e n tn ie o pow iadająca się za u m ia rk o w a n ą em an c y p acją oraz przyw iązująca ta k w ie lk ą w agę do pozytyw nego p rz y k ła d u 23 — powieści biograficz­

n e u z n a w a ła za w ażnego sp rzy m ierzeń ca w k sz ta łto w a n iu p o żą d a­

nego w zoru osobowego kobiety. Ich ra n g a była tym w iększa, że u tw o ry o te m a ty c e h istorycznej a prio ri ja k b y bardziej intereso w ały m ę s k ą część czytającej publiczności i do niej też głównie były a d re ­ sow ane. N ieliczne te d y p re z e n ta c je „kobiet historycznych” zasp o k a­

ja ły p o trzeb y czytelniczek, ed u k u jąc je za raz em w za k resie wiedzy o przeszłości.

Oczywiście, podobnie ja k w p rz y p a d k u beletryzow anych życiory­

sów, rów nież i tu re c e n z e n tk a d o strze g ała konieczność re tu sz o w a ­ n ia cech c h a r a k te r u czy zachow ań nie m ieszczących się w propago­

w an y ch w zorcach osobowych. R e p re z e n ta ty w n ą egzem plifikacją a p ro b aty w n y ch sądów o u tw o ra ch biograficznych je s t zw łaszcza fra g m e n t recenzji M a rii K lem en ty n y Sobieskiej p ió ra A leksandry B orkow skiej, w k tó rej czytam y m .in.: „Pierw ow zorem tej zaj­

m ującej k sią ż k i je s t T ań sk iej F ra n ciszka K a rp iń sk a [właściwy ty tu ł: D zie n n ik F ra n c iszk i K ra siń sk ie j w osta tn ich latach p a n o w a ­ n ia A u g u s ta I I I p isa n y]. T ak ie obrazy kobiet historycznych, a r a ­ czej h isto ry czn y ch postaci w ogóle, to może n ajp o d atn iejszy p rz ed ­ m iot dla p ió ra piszącego dla m łodzieży, k tó r ą n ie ta k już łatw o byle p o w ia s tk ą zająć, aby zaś nie w szystkich tych farb użyć m ożna, ja k i­

m i ro z p o rzą d za p is a rz dla dorosłych piszący przed m io ty histo ry cz­

ne, ju ż z n a tu r y swej w yższym in te re se m odziane, zadanie piszącego u ła tw ia ją ”24.

Podobne w alory co powieść biograficzna kondensow ały też w sobie powieści historyczno-obyczajowe. J a k słusznie dowodzi Skotnicka,

„P isane [one] były przede w szystkim z m y ślą o dziew czętach, dla których le k tu ra w ojenna była zbyt b ru ta ln a i niezgodna z ich zam iłow aniam i czytelniczym i. [...] M ateria ł historyczny obejmuje obyczaje w ybranej epoki, k u ltu rę m a te r ia ln ą i d u ch o w ą sposób by­

tow ania i styl życia jednego lub k ilk u środow isk, w y d a rzen ia h isto ­ ryczne”25. Spośród utw orów re p rez en tu ją cy ch tę odm ianę g a tu n k o w ą Ilnicka w yróżniała przed e w szystkim powieści W ładysław y Iz d eb ­ skiej, P ap i oraz Wójcickiego, w każdym p rz y p ad k u podnosząc fa k t rozbudzania em ocjonalnego sto su n k u czy telnika do p rzeszłości26. Ro­

dził się on n a podłożu sen ty m en taln y ch pow rotów do stosunkow o niedaw no m inionych czasów, ujm ow anych jak o u tra c o n a A rk ad ia, epoki, w której w ia ra w O patrzność i um iłow anie ojczyzny stanow iły n iezaw odną busolę o rie n tu ją c ą w burzliw ej p ereg ry n acji p rzez życie.

P o p u la rn a w la ta c h 70. powieść Izdebskiej P a m ię tn ik b a buni, r y ­ sująca barw n ie i w apologetyczny sposób obyczajowość p o lsk ą XVIII w ieku, doczekała się k ilk u w zm ianek ze stro n y U nickiej, z k tó ­ rych obszerniejsza wypowiedź z 1875 r. najczytelniej chy b a u ja w n ia powody usilnego zach ęcan ia do le k tu ry tego te k stu : „Rzecz czyta się bardzo przyjem nie i całość sp ra w ia n a czytelniku praw d ziw ie m iłe

P o p u la rn a w la ta c h 70. powieść Izdebskiej P a m ię tn ik b a buni, r y ­ sująca barw n ie i w apologetyczny sposób obyczajowość p o lsk ą XVIII w ieku, doczekała się k ilk u w zm ianek ze stro n y U nickiej, z k tó ­ rych obszerniejsza wypowiedź z 1875 r. najczytelniej chy b a u ja w n ia powody usilnego zach ęcan ia do le k tu ry tego te k stu : „Rzecz czyta się bardzo przyjem nie i całość sp ra w ia n a czytelniku praw d ziw ie m iłe

Powiązane dokumenty