• Nie Znaleziono Wyników

„Powieść podróży i przygód je s t zajm ująca, ciekawa, zwłaszcza jako czytanie chłopców, którym staw ia przed oczy obrazy w alk i n ie ­ bezpieczeństw, spotykanych w podróży

Dość rozpow szechnionym w śród bad aczy p iśm ie n n ic tw a dla d zie­

ci i m łodzieży p rz ek o n an iem je s t p rześw iad czen ie o niem ożności przep ro w ad zen ia w yraźnej i jednoznacznej typologii tej lite ra tu ry . J a k słuszn ie k o n sta tu je P a p u z iń sk a , „często n a w e t p rz e p ro w a d z e ­ nie n ajp ro stszy c h gran ic m iędzy e p ik ą a li r y k ą m iędzy p o ezją a p ro z ą m iędzy re alizm em a fa n ta s ty k ą je s t w p ra k ty c e b ard zo zaw iłe”1. K ry te ria podziału zaw o d zą p rz ed e w szy stk im w sytuacji, gdy granice m iędzy ro d zajam i i g a tu n k a m i s ą p ły n n e, n ieo stre, um ow ne, a proces dyfuzji p row adzi do p o jaw ian ia się form p o g ra ­ nicznych. Z n am ien n y m p rz y k ła d em kłopotów z genologicznym z a ­ kw alifikow aniem je s t form a o k re śla n a jak o „powieść przygodow a”

lub „powieść przygody” oraz polem iki, ja k ie to w a rz y sz ą sto so w an iu tego pojęcia. W ujęciu M a rk a K ątnego i J a n a P acław skiego „P rz y ­ goda [...] to ta k ie u w ik łan ie b o h a te ra , k tó re n a za sad zie konw encji przysługującej tego ro d z aju utw orow i kończy się pozytyw nym ro z ­ w iązaniem , a stw orzone p ery p etie s łu ż ą jed y n ie u z e w n ę trz n ie n iu się postaci w jej in d y w id u aln y ch cechach. T a k więc za pow ieść czy opow iadanie przygodow e m ożna u znać t a k ą sk o n w en cjo n alizo w an ą form ę f a b u la r n ą w której p ery p etie społecznie nieszkodliw e, a n a ­

w et pozytyw ne (co odróżnia te n typ od pow ieści aw anturniczej), o trz y m u ją pogodne rozw iązanie, najczęściej rów nie niew iarygodne, ja k sam e zdarzenia-przygody”2. Z kolei w edług lekcji T adeu sza Zabskiego pow ieść przygodow a to „odm iana g atu n k o w a powieści p o p u larn ej, o p eru jąca c z a so p rz e strz e n ią a w a n tu rn ic z ą i żyw ą a k c ją k tó r ą w y p e łn ia ją przygody, czyli z d a rz e n ia n ieprzew idyw al­

ne, n ie zd e term in o w an e i przypadkow e. W daw nej lite ra tu rz e owe przygody (przypadki) uchodziły za r e z u lta t p rz ezn a cze n ia o ch a­

ra k te rz e n adprzyrodzonym [...]. C h a ra k te ry sty c z n y m elem entem k o n stru k cy jn y m pow ieści przygodowej je st m otyw p o d r ó ż y , k tó ra n a b ie ra zn a m io n «drogi prób»”3.

F a k t, iż e le m e n t przygody istn ie ją cy s tru k tu ra ln ie w siateczce p o w iązań i w zajem nych zależności je s t k o n sty tu ty w n y m sk ła d ­ n ik iem w ielu in n y ch g atu n k ó w (np. pow ieści sensacyjno-detek- tyw istycznej, b aśn i, pow ieści historycznej), w ydaje się staw iać pod zn ak iem z a p y ta n ia w arto ść k la sy fik a c y jn ą ro z p atry w a n ej cechy form alnej u tw o ru , co z re s z tą expressis verbis w y a rty k u ło w ała K u­

liczkow ska pisząc, iż „Nie w ydaje się [...] słu szn e posługiw anie się te rm in e m pow ieść przygodow a dla o znaczenia jednej z odm ian gatunkow ych, skoro przygoda w y stęp u je w ja k im ś sto p n iu w całej lite ra tu rz e powieściowej przeznaczonej dla m łodego czy teln ik a lub p rz e z e ń an e k to w a n e j” — i dalej — „przygoda p rz ejaw ia się w sp e­

cyficznym sposobie k o n stru o w a n ia fab u ły i akcji zaczerpniętym z pow ieści sensacyjno-obyczajow ej, historycznej, fantastycznej, psychologicznej”4.

K o n sek w en cją św iadom ości, iż te rm in „powieść przygód”, h isto ­ rycznie u z a sa d n io n y w o d n iesien iu do osiem nastow iecznej powieści (zw łaszcza R o b in so n a Cruzoe D a n ie la Defoe), je s t n ieo stry i wielo­

znaczny, s ą propozycje z a s tą p ie n ia go rów nie z r e s z tą nieprecyzyj­

nym o k re śle n ie m — „k siążk a przygodow a”. J a k za b adaczam i n ie ­ m ieckim i re fe ru je W a k sm u n d , określen ie to obejm uje dziesięć grup tem aty czn y ch , re p rez en to w an y c h przez: „1) robinsonady; 2) przygo­

dy m orsk ie i pow ietrzne; 3) przygody podróżnicze i badaw cze (od­

krycia); 4) przygody in d iań sk ie; 5) przygody m yśliw skie; 6) przygo­

dy z b o h a te ra m i zw ierzęcym i; 7) przygody detektyw istyczne;

8) przygody nauko w o -u to p ijn e (pogranicze k sią ż e k przygodowych i edukacyjnych); 9) przygody h isto ry czn e i 10) przygody wojenne.

Tylko n ie k tó re spośród nich m iały dla czytelników w alor W ielkiej

Przygody, zw iązanej z p ra g n ie n ie m ucieczki w egzotyczne św iaty.

D oskonale n a d a w a ły się do tego u tw o ry z p ierw szych p ięciu g ru p ”5.

T ak ro zb u d o w an a k lasy fik acja w yzyskuje dw ie p o d staw o w e k a ­ tegorie: te m a tu i czasu akcji, z a g a rn ia ją c tym sam y m w obręb

„książki przygodow ej” n iem al w szy stk ie o d m ian y pow ieści. B a r­

dziej zatem funkcjo n aln e z d a ją się być propozycje w łą c z a n ia ró ż­

norodnych gatunkow o b ądź sy n k rety czn y ch utw o ró w do jednego podzespołu klasyfikacyjnego, sp o ty k a n e w polskich słow nikach i p odręcznikach lite ra tu ry dziecięcej: Podróże, p rzyg o d y , sensacje (K uliczkow ska), P rzygody i podróże (S kotnicka) czy E gzotyka, podróże, p rzyro d a (P a p u z iń sk a )6. Z asadność tak ieg o p o d ziału n a j­

czytelniej ek splikow ała P a p u z iń s k a podkreślając, że „Łączy je [tj. in korporow ane do tego podzespołu utw ory] p rz e d e w szy stk im w spólna k a te g o ria te m a tu , odpow iedzi n a o k re ślo n ą czytelniczo p o ­ trzeb ę — p o k o n an ia granicy, j a k ą w yznacza p rz e s trz e ń i h o ry zo n t osobistych dośw iadczeń, jed n y m słow em - m otyw w ędrów ki, cieszący się n a jw ię k sz ą chyba p o p u la rn o śc ią spośród m otyw ów lite ­ ra tu r y przygodow ej” '. Do p rzyjęcia tak iej optyki s k ła n ia rów nież XIX-wieczna p ra k ty k a stra ty fik a c ji k sią ż k i dziecięco-m łodzieżow ej, po tw ierd z an a przez kw alifik ato ry , ja k im i ów cześni re cen z en ci o p a­

try w a li o m aw iane tek sty .

„KSIĄŻKA WYJĄTKOWA”, CZYLI RO BIN SO N CRUZOE I XIX-WIECZNE „ROBINSONADY”

„Robinson Cruzoe to dzieło, które było, jest i będzie chyba na długo rozkoszą dzieci wszystkich cywilizowanych ludów św iata”.

„każde dziecko wracać będzie do niej [powieści Defoe] chętnie, raz, drugi, naw et dziesiąty’.

W dokonyw anych przez Iln ic k ą p rz eg ląd ac h w spółczesnej p ro ­ dukcji w ydaw niczej czytelnik spotkać się może n ie ty lk o z obec­

no ścią k w alifikatorów tem atyczno-genologicznych, ale ta k ż e z p ró ­

b am i d o o k re śle n ia zasad , d eterm in u jący ch typologię lite ra tu ry

„osobnej”. R e p re z e n ta ty w n a je s t pod ty m w zględem wypowiedź z 1883 r., w której om ów ienia utw orów „podróżniczo-przygodowych”

p o p rz ed za n e s ą ich c h a ra k te r y s ty k ą genologiczno-genealogiczną.

„[Powieść], której klasycznym typem je s t R obinson Cruzoe - w y­

wodzi re c e n z e n tk a - p rz ezn aczo n a je st głównie n a to, aby zajęcie do c z y ta n ia budziła, aby ciekaw ie, żywo i b arw n ie p isan a, wyob­

ra ź n ię pociągała, w arty sty cz n ej rozkoszy tego czy tan ia m łodem u um ysłow i zasm akow ać d aw ała i p o d r ó ż e , o p i s y s t r o n n i e ­ z n a n y c h , w y p a d k ó w d r a m a t y c z n y c h , w k t ó r y c h c z ł o w i e k z p r z e c i w n o ś c i a m i s i ę ł a m i e m o c ą c h a ­ r a k t e r u i w y t r w a ł o ś c i s w o j e j t e p r z e c i w n o ś c i i s i e b i e s a m e g o w ś r ó d n i c h z w y c i ę ż a ć u s i ł u j e [za­

w ie ra ła ]8”. Z przytoczonej w ypow iedzi w ypływ a jeszcze je d n a szcze­

gółowa d y re k ty w a b adaw cza. J e s t n ią p o trze b a w yodrębnienia z zespołu o m aw ianych p rzez Iln ic k ą tek stó w dzieła Defoe i jego a d a p ta c ji oraz naślad o w n ictw . Konieczność tę u z a sa d n ia i n ie ­ zw ykła liczba w ydań, ja k ie dzieło to osiągnęło w drugiej połowie XIX w., i jego p o p u larn o ść czytelnicza, i w reszcie mnogość refleksji, ja k ic h w zw iązku ze s t a ł ą obecnością n a ry n k u w ydaw niczym R o ­ binsona Cruzoe n ie szczędziła p u b licy stk a „B luszczu”.

O pub lik o w an ie w 1719 r. R obinsona Cruzoe (genezę i a tra k c y jn ą fab u łę u tw o ru zapow iadał p ełny jego ty tu ł: Życie i d ziw n e a z d u ­ m iew ające p r z y p a d k i R ob in so n a Kruzoe, m a ryn a rza z Yorku, który ż y ł d w a d zie ścia osiem lat sa m jed en na w yspie bezludnej u brzegów A m e ryki, niedaleko ujścia w ielkiej rzeki Orinoko, gdzie zo sta ł w y­

rzucony p o rozbiciu okrętu, p rzy czym w yginęła cała załoga oprócz niego; z dod a n iem , ja k w niem n iej d ziw n y sposób zo sta ł uw olniony p rze z p ira tó w . N a p isa n e p rze z niego samego), zapoczątkow ało n ie ­

zw y k łą k a rie rę , j a k ą pow ieść ta zrobiła ju ż w w ieku XVIII, u trz y ­ m ując s w ą p o p u larn o ść po dzień dzisiejszy. U tw ór, adresow any in ­ te n c jo n a ln ie do odbiorcy dorosłego, w k tó ry m w a rstw a przygodow a je s t n o śn ik iem daleko głębszych refleksji filozoficznych n a te m a t kondycji ludzkiej, m iano arcydzieła zdobył w szakże za s p ra w ą czy­

teln ik ó w n ieu w zg lęd n ian y ch przez p isarz a. N obilitacja te k s tu D e­

foe do ra n g i arcypow ieści, jego żyw otność czytelnicza, dokonała się bow iem - ja k słu szn ie zauw ażył P a u l H a z a rd - dlatego, „że upodo­

bał j ą sobie nieprzeliczony lu d dzieci [...]. Defoe dla nich nie pisał?

To nic, dzieci z a g a rn ę ły go bez cerem onii. Zaczęły od oczyszczenia książki, aż zo stała uw oln io n a od elem entów zbyt ciężkich, k tó re jej potężny n u r t z tru d e m z so b ą unosił. O drzuciły p o w ta rz a ją c e się k az an ia, e le m e n ta rn e praw d y , że n a p rz y k ła d los lu d z k i je s t n a r a ­ żony n a ciągłe zm ian y i klęsk i, że pow odzenie, któ reg o n a d u ż y w a ­ my, często sta je się dla n a s źródłem n ajw iększych nieszczęść [...];

w szystko to s ą m yśli słu szn e, ale ta k n a tr ę tn ie w b ijan e w głowę czytelnika i ta k liczne, że zdolne s ą podniecić do złych czynów po p ro stu dla w p ro w ad zen ia jak ieg o ś u ro z m a icen ia”9.

W tak iej to w łaśn ie „oczyszczonej” postaci, w abiącej u ro k iem urozm aiconej fabuły i egzotyki, pow ieść dociera i do P olski. W p ra w ­ dzie pierw szy jej p rz ek ład , pochodzący z 1769 r. i d o k o n an y przez J a n a C hrzciciela A lb ertran d ieg o (z re sz tą nie z o ry g in ału , lecz ze skróconej przeró b k i fran cu sk iej F e u try ’ego10), k iero w an y je s t je s z ­ cze do dorosłych czytelników , ale ju ż a d re s a te m k olejnych tł u m a ­ czeń, „przeróbek” i a d a p ta c ji były dzieci.

W dziesięć la t po tra n s la c ji A lb ertran d ieg o „do r ą k m łodzieży doszła [...] edycja n iem ieck a J[oachim a] H [enryka] C am pego (R o ­ binson der jiingere), a polskie dzieci czytały też s k ró c o n ą w ersję fra n c u sk ą p rz eło żo n ą w ro k u 1793 pt. N o w y R obinson, dzieło dla zabaw y i n a u k i dzieci (p rzek ład an onim ow y11)”. Te p u b lik a c je je s z ­ cze w okresie ro m a n ty z m u pom nożyły trz y kolejne w y d a n ia , w zoro­

w ane n a edycjach fran cu sk ich . W ro k u 1834 w ile ń s k ą oficynę J ó z e ­ fa Zaw adzkiego opuścił R o b in so n n a w yspie w o p ra co w an iu M arii Kraczkow skiej, w 1851 r. u k a z a ł się w L ip sk u anonim ow y p rz e k ła d polski z ilu stra c ja m i J e a n a Ig n a c e ’a G ra n d v ille’a (właśc. G e ra rd a ), zatytułow any P rzyp a d k i R o b in so n a K ruzoe, n a to m ia s t w 1854 r.

w ydano we Lwowie R o b in so n a d la dzieci, którego d la m łodych czy­

telników przysposobił F ra n c isz e k K ow alsk i12.

P raw dziw y je d n a k w zrost liczby opracow ań i w y d ań d zieła Defoe cechuje dopiero d ru g ą połowę XIX w ieku. N ie u w z g lę d n ia jąc tu p a ­ ra fraz i naślad o w n ictw w ro d z aju P rzyp a d kó w R o b in so n a C a m p e ­ go, R od zin y n a bezludnej wyspie, czyli R ob in so n a szw ajcarskiego J o h a n n a R u dolpha W yssą, P rzygód m łodzieńca, czyli R o b in so n a polskiego A dolfa D ygasińskiego oraz ta k licznych w ów czas „robin- sonad”, łączących Defoe’owski m it ro z b itk a z V e rn e’o w sk ą fo rm u łą rom an scientifiąue (w Polsce głów nie tw órczość W ład y sła w a U m iń ­ skiego), odnotow ać n ależy pojaw ienie się w la ta c h 1 8 6 8 -1 8 9 4 d w u ­

n a s tu opracow ań a d u su m D e lp h in i u tw o ru angielskiego p isarza, sk ład ający ch się łącznie n a dw adzieścia jed en edycji. Z apoczątko­

w ały je w 1868 r. P rzyp a d k i R ob in so n a w opracow aniu W ładysław a L u d w ik a Anczyca, k tó re do 1894 r. w ydaw ane były sześciokrotnie.

Obok tej ad a p ta cji, n o tab en e przez w spółczesnych lite ratu ro z n aw - ców u z n a w an e j za n ajlep sze d ziew iętnastow ieczne opracow anie dzieła D efoe14, cz te ro k ro tn ie w z n aw ian y był R obinson Kruzoe now y, czyli s k u tk i nieposłuszeństw a. Z u pełnie nowo i treściwie dla u ży tk u p o lskiej m łodzieży ułożony i do oryginału zastosow any (n a k ła d i d ru k F ra n c isz k a F o łty n a [vel. F ołtyna], W adowice 1871;

wyd. 4 - W adow ice 1888, trz y k ro tn ie R obinson Kruzoe, czyli p r z y ­ go d y rozb itka (n a k ła d Iz a a k a H im m elb lau a, K raków 1882; wyd. 3 - K raków 1893) oraz d w u k ro tn ie R obinson dla m łodszej dziatw y, czy- łi najciekaw sze p rzyg o d y R obin so n a Cruzoe (w przekładzie J a n a C hęcińskiego; n ak ł. i d ru k . Jó zefa K au ffm an a, W arszaw a 1873;

d ru k . Anczyca, n ak ł. G e b e th n e ra i W olffa, W a rsza w a 1883) i R o ­ binson K ruzoe. O pracow any d la m łodzieży (druk. J a n a E m ila Skiw- skiego, W a rsz a w a 1880; wyd. 2 - 1890). Ó w czesne oficyny w ydaw ­ nicze opuściły n a d to ta k ie ty tu ły , jak: R obinson na w yspie (Lwów 1877), R o b in so n K ruzoe (druk. J. C zaińskiego, S am bor 1883), P rzy­

g o d y R obinsona, k tó re „dla dzieci skróciła F .[a u sty n a] M o k r z y c ­ k a]” (d ru k a rn ia Jó zefa Sikorskiego, W a rsza w a 1891) oraz Przygody R o b in zo n a n a bezlu d n ej wyspie. N a nowo d la m łodzieży opracowa­

ne (nakł. J a n a B re sla u e ra , W a rsz a w a 1894)14.

T a k zn a czn a liczba edycji p rz y czy n iała się do pow szechnej w śród m łodych czytelników znajom ości te k s tu , p o p u la rn o śc ią sw ą p rz e­

w yższającego u tw o ry polskich p isarzy . E gzem plifikację c h a ra k te ­ ry s ty c z n ą stanow ić m oże scen k a h u m o ry sty czn a, p o d p atrz o n a i z a ­ re je stro w a n a przez Jó zefa B lizińskiego w tra k c ie jego pobytu w Bibliotece Z a k ła d u im. O ssolińskich, gdzie a d re s a t listu - W ładysław B ełza — prow adził C zytelnię dla Młodzieży: „Proszę o poezje Głowackiego. - Mój m łody p rzyjacielu, żaden Głowacki po­

ezji n ie pisał. M oże chcesz Słow ackiego? - P roszę o Słowackiego! - A czy wiesz, co Słow acki n a p isa ł? — po chw ili m ilcz[enia], - No to proszę o R o binsona”13.

Pow szechność recepcji R ob in so n a Cruzoe d o k u m en tu je też epis- to lo g rafia S ienkiew icza. N a p rz y k ła d w liście z czerw ca 1890 r., k iero w an y m do M ścisław a G odlew skiego, p isa rz inform ow ał, że

„Obecnie dzieci [jego] m a ją przezw iska: on [tj. H enryk] zw ie się K nips, a D zinka [Jadw iga] Żoko. S ą to im io n a dwóch m a łp e k z Ro- binzona, któ ry j e s t c z y t y w a n y z f u r i ą ”16. O ty m z r e s z t ą ja k głęboko dzieci S ienkiew icza p rzeżyw ały dzieło Defoe, p rz ek o n u je też korespondencja p is a rz a pro w ad zo n a z J a d w ig ą Ja n c z e w sk ą . W czerw cu 1890 r. S ienkiew icz prosił szw agierkę: „U ściskaj ode m nie Żoko i K nipsa [...]”17, w lipcu dopytyw ał z niepokojem : „ Ja k się m a ją K nips i Żoko?”18, zaś w s ie rp n iu tegoż ro k u inform ow ał:

„Jeśli w tych dniach przyjdzie w ielka p ac zk a z poczty, to się nie zdziwcie. B ęd ą to p ie rn ik i z P erchot[d]sdorf. [...] D la Żoko i K n ip sa radość będzie w ielka, a s k u tk i grzeczne, je śli nie polityczne”19.

Sam p isarz z r e s z tą ju ż jak o człow iek dojrzały, ch ę tn ie w ra c a ł do le k tu r dzieciństw a, p o tw ierd zając ty m sam y m n ie u s ta ją c ą a t r a k ­ cyjność R obinsona Cruzoe i jego n ajlep szy ch n aślad o w n ic tw . W g ru d n iu 1889 r., przy okazji sk ła d a n ia życzeń św iątecznych, z a ­ pytyw ał Jan czew sk ą: „W iesz, co czyta a u to r filozoficznej pow ieści B ez d o g m a tu ? Oto R obin so n a szw ajcarskiego. O d n ajd u ję w ty m j a ­ kieś w spom nienia dzieciństw a, św ieżości i ro z m a ity c h ta k ic h r z e ­ czy [...]”2°. I w reszcie w g ru d n iu 1900 r., w odpow iedzi n a p ro śb ę Ignacego B alińskiego (re d a k to ra „W ieczorów R odzinnych”, p ism a adresow anego do m łodzieży) o n a p isa n ie w sp o m n ień z d zieciń stw a, p isarz inform ow ał: „Potem [tj. po le k tu rz e Śp iew ó w h isto ryczn ych J u lia n a U rsy n a N iem cewicza] ro zp alił m o ją w yobraźnię R o b in so n Cruoze i szw ajcarski”21. Z re s z tą i sam B aliń sk i był pod n ie o d p a r­

tym urokiem u tw o ru ośw ieceniow ego p isa rz a , co u ja w n ia ł po l a ­ tach: „Po n ieśm ierteln y m R obinsonie Cruzoe w w ybornym u k ła d z ie W ładysław a L udw ika Anczyca, najw ięcej m n ie pociągał F e n im o r Cooper w p rzekładzie F e lik sa W rotnow skiego, szczególnie S zp ie g i O statni M o h ika n in [...]”22.

Pam ięć o le k tu rz e dzieciństw a pozostaw iła też w y ra źn y ślad w twórczości literackiej S ienkiew icza. W L ista c h z p o d ró ży do A m e ­ ryki p isarz zrelacjonow ał sp o tk an ie w okolicy A n a h eim L o n d in g ze sk w ate rem („Robinsonem ” z gór S a n ta A na), z k tó ry m k ilk a ty g o d ­ ni dzielił robinsonow skie życie23, n a to m ia s t w P u sty n i i w p u s z c z y - ja k próbow ała to udow odnić Ja d w ig a S zy m k o w sk a-R u szała - w y­

korzy stał m atry cę fa b u la rn ą u tw o ru angielskiego p is a rz a 24.

O tym w reszcie, że powieść Defoe b y ła w n ie p isa n y m k a n o n ie le k tu r pokolenia postyczniow ego p rz e k o n u ją w ypow iedzi P r u s a

n a s tu opracow ań a d u su m D elphini u tw o ru angielskiego p isarza, sk ład ający ch się łącznie n a dw adzieścia je d e n edycji. Zapoczątko­

w ały je w 1868 r. P rzyp a d k i R obinsona w opracow aniu W ładysław a L u d w ik a Anczyca, k tó re do 1894 r. w ydaw ane były sześciokrotnie.

Obok tej ad a p ta cji, n o tab en e p rzez w spółczesnych lite ratu ro z n aw - ców u zn a w an e j za n ajlep sz e d ziew iętnastow ieczne opracow anie d zieła D efoe14, cz te ro k ro tn ie w z n aw ian y był R obinson Kruzoe nowy, czyli s k u tk i nieposłuszeństw a. Z upełnie nowo i treściwie dla u ży tk u p o lskiej m ło d zieży ułożony i do oryginału zastosow any (n a k ła d i d ru k F ra n c isz k a F o łty n a [vel. F ołtyna], W adowice 1871;

wyd. 4 - W adow ice 1888, trz y k ro tn ie R o binson Kruzoe, czyli p r z y ­ gody ro zb itk a (n a k ła d Iz a a k a H im m elb lau a, K raków 1882; wyd. 3 - K raków 1893) o raz d w u k ro tn ie R o binson d la m łodszej dziatw y, czy­

li n ajciekaw sze p rzyg o d y R ob in so n a Cruzoe (w przekładzie J a n a C hęcińskiego; n ak ł. i d ru k . Jó zefa K au ffm an a, W arszaw a 1873;

d ru k . Anczyca, n ak ł. G e b e th n e ra i Wolffa, W a rsza w a 1883) i R o ­ binson K ruzoe. O pracow any dla m ło d zieży (druk. J a n a E m ila Skiw- skiego, W a rsza w a 1880; wyd. 2 - 1890). Ó w czesne oficyny w ydaw ­ nicze opuściły n a d to ta k ie ty tu ły , jak : R obinson na w yspie (Lwów 1877), R obinson K ruzoe (druk. J . C zaińskiego, S am bor 1883), P rzy­

go d y R obinsona, k tó re „dla dzieci skróciła F .[a u sty n a] M o k r z y c ­ k a]” (d ru k a rn ia Jó zefa Sikorskiego, W a rsza w a 1891) oraz Przygody R o b in zo n a n a bezlu d n ej wyspie. N a nowo d la m łodzieży opracowa­

ne (nakł. J a n a B re sla u e ra , W a rsz a w a 1894)14.

T a k zn a czn a liczba edycji p rz y czy n iała się do pow szechnej w śród m łodych czytelników znajom ości te k s tu , p o p u la rn o śc ią sw ą p rz e ­ w yższającego u tw o ry polskich p isarzy . E gzem plifikację c h a ra k te ­ ry s ty c z n ą stanow ić m oże scen k a h u m o ry sty czn a , p o d p atrz o n a i z a ­ re je stro w a n a p rzez Jó zefa B lizińskiego w tra k c ie jego pobytu w B ibliotece Z a k ła d u im . O ssolińskich, gdzie a d r e s a t listu - W ładysław B ełza - prow adził C zytelnię dla Młodzieży: „Proszę o poezje Głowackiego. - Mój m łody przyjacielu, żad en Głowacki po­

ezji n ie pisał. M oże chcesz Słow ackiego? - P roszę o Słowackiego! - A czy wiesz, co Słow acki n a p isa ł? — po chw ili m ilcz[enia], - No to proszę o R o binsona”15.

Pow szechność recepcji R ob in so n a Cruzoe d o k u m en tu je też epis- to lo g rafia Sienkiew icza. N a p rz y k ła d w liście z czerw ca 1890 r., k iero w an y m do M ścisław a G odlew skiego, p isa rz inform ow ał, że

„Obecnie dzieci [jego] m a ją przezw iska: on [tj. H enryk] zw ie się K nips, a D zinka [Jadw iga] Żoko. S ą to im io n a dw óch m a łp e k z Ro- binzona, k tó ry j e s t c z y t y w a n y z f u r i ą ”16. O ty m z re sz tą , ja k głęboko dzieci S ienkiew icza p rzeżyw ały dzieło Defoe, p rz ek o n u je też korespondencja p isa rz a prow ad zo n a z J a d w ig ą Ja n c z e w sk ą . W czerw cu 1890 r. S ienkiew icz prosił szw agierkę: „U ściskaj ode m nie Żoko i K nipsa [...]”17, w lipcu dopytyw ał z niepokojem : „ Ja k się m a ją K nips i Żoko?”18, zaś w s ie rp n iu tegoż ro k u inform ow ał:

„Jeśli w tych dniach przyjdzie w ielka p ac zk a z poczty, to się nie zdziwcie. B ęd ą to p ie rn ik i z P erchot[d]sdorf. [...] D la Żoko i K n ip sa radość będzie w ielka, a s k u tk i grzeczne, je śli nie p olityczne”19.

Sam p isarz zresztą, już jak o człow iek dojrzały, c h ę tn ie w ra c a ł do le k tu r dzieciństw a, potw ierd zając tym sam y m n ie u s ta ją c ą a t r a k ­ cyjność R obinsona Cruzoe i jego n ajlep szy ch n aślad o w n ic tw . W g ru d n iu 1889 r., przy okazji sk ła d a n ia życzeń św iątecznych, z a ­ pytyw ał Jan czew ską: „W iesz, co czyta a u to r filozoficznej pow ieści B ez d o g m a tu ? Oto R obinsona szw ajcarskiego. O d n ajd u ję w ty m j a ­ kieś w spom nienia dzieciństw a, św ieżości i ro z m a ity c h ta k ic h rz e ­ czy [,..]”20. I w reszcie w g ru d n iu 1900 r., w odpow iedzi n a pro śb ę Ignacego B alińskiego (re d a k to ra „W ieczorów R odzinnych”, p ism a adresow anego do m łodzieży) o n a p isa n ie w sp o m n ień z dzieciń stw a, p isarz inform ow ał: „Potem [tj. po le k tu rz e Śp iew ó w h isto ryczn ych J u lia n a U rsy n a N iem cewicza] ro zp alił m o ją w yobraźnię R o b in so n Cruoze i szw ajcarski”21. Z re s z tą i sam B aliń sk i był pod n ie o d p a r­

tym urokiem u tw o ru oświeceniowego p isa rz a , co u ja w n ia ł po l a ­ tach: „Po n ieśm ierteln y m R obinsonie Cruzoe w w ybornym u k ła d z ie W ładysław a L udw ika A nczyca, najw ięcej m n ie pociągał F e n im o r Cooper w p rzekładzie F e lik sa W rotnow skiego, szczególnie S zp ie g i O statni M o h ika n in [,..]”22.

Pam ięć o le k tu rz e dzieciństw a p ozostaw iła te ż w y ra ź n y ślad w twórczości literackiej S ienkiew icza. W L ista c h z p o d ró ży do A m e ­ ryki p isarz zrelacjonow ał sp o tk an ie w okolicy A n a h eim L o n d in g ze sk w aterem („Robinsonem ” z gór S a n ta A na), z k tó ry m k ilk a ty g o d ­ ni dzielił robinsonow skie życie23, n a to m ia s t w P u sty n i i w p u s z c z y - ja k próbow ała to udow odnić Ja d w ig a S zy m k o w sk a-R u szała - w y­

korzystał m atry cę fa b u la rn ą u tw o ru angielskiego p is a rz a 24.

O tym w reszcie, że powieść Defoe b y ła w n iep isan y m k a n o n ie le k tu r pokolenia postyczniow ego p rz e k o n u ją w ypow iedzi P r u s a

i Ja d w ig i Ł uszczew skiej. W Lalce n a p rz y k ła d W okulski sięga po u tw ó r Defoe głów nie w celach kom pensacyjnych, „kurując się”

w te n sposób z fa ta ln eg o zauroczenia Iz a b e lą Łęcką. W K ronikach n a to m ia s t przy p o m n ien ie klasycznego dzieła m otyw ow ane je st ch ę­

w te n sposób z fa ta ln eg o zauroczenia Iz a b e lą Łęcką. W K ronikach n a to m ia s t przy p o m n ien ie klasycznego dzieła m otyw ow ane je st ch ę­

Powiązane dokumenty