• Nie Znaleziono Wyników

„Tendencja je st to założenie m oralne i jeżeli przeprow adzenie go w książce ze względów estetycznych nie szkodzi, [wówczas] podnosi j ą tylko, a nie zniża”.

K rach ro m antycznej ideologii, potw ierd zo n y k lę s k ą p o w sta n ia styczniowego, w ym uszał konieczność p ro p a g o w an ia now ych k o n ­ cepcji społeczno-politycznych, a jed n y m z podstaw ow ych n arzęd z i ich tra n sm ito w a n ia m iała być lite r a tu r a . Jej zd e g rad o w an ie do roli usługow ej, podporządkow anie norm om u ty lita ry sty c z n y m p rz e ­ kładało się w p ra k ty c e arty sty cz n ej n a dom inację p ro b lem a ty k i społeczno-obyczajowej oraz p ry m a t form p ro z a to rsk ic h jak o n a jd o s­

konalej ilu stru ją cy ch założenia program ow e. To c h a ra k te ry sty c z n e dla wczesnej fazy pozytyw izm u zjaw isko pedagogizacji lite ra tu ry , ściśle w iążące się z fu n k c ją d y d a k ty c z n ą objęło w rów nym sto p n iu piśm iennictw o ogólne, co i k iero w an e do m łodego pokolenia, p ro ­ w adząc w re z u lta c ie do zbliżenia ta k pod w zględem form alnym , ja k i ideowym p is a rs tw a dla dzieci o raz dorosłych. K o n sek w en cją zbieżności obu lite ra tu r, podejm ujących id e n ty c z n ą p ro b lem a ty k ę (m otyw pracy, zdobycia prak ty czn eg o i społecznie użytecznego z a ­ wodu, zarad n o ści i aktyw ności życiowej, w z m a c n ia n ia siły ekono­

m icznej społeczeństw a d ro g ą in d y w id u aln eg o bo g acen ia się, k w e s­

tia em ancypacji k obiet itd.) i posługujących się to ż s a m ą s tra te g ią (tzw. u tw ó r z tezą), je s t nobilitacja p iśm ie n n ic tw a adreso w an eg o do

m łodego odbiorcy, „ r ó w n o u p r a w n i e n i e powieści dla dzieci na g runcie w czesnopozytyw istycznej prozy obyczajowej

D a ls z ą p o ch o d n ą chwilowego n a d ą ż a n ia form adresow anych do m łodego cz y te ln ik a za w czesnopozytyw istyczną pow ieścią te n d e n ­ c y jn ą je s t też - rów nie w nikliw y ja k piśm ien n ictw a ogólnego - ogląd lite r a tu r y „osobnej”, dokonyw any p rzez w ybitnych h isto ry ­ ków lite ra tu ry , pedagogów, publicystów , sam ych p isarz y wreszcie.

J a k k o n s ta tu je K uliczkow ska, „W w ypow iedziach ich n a te m a t k sią ż e k d la dzieci dom inuje dydaktyczny p u n k t w idzenia, ocenia się je pod k ą te m m oralnej i społecznej w agi p o ru szan y ch proble­

mów o raz życiowego praw dop o d o b ień stw a u k azyw anych przez a u ­ to ra sy tu a c ji”2.

P odo b n a o p ty k a ów czesnych zjaw isk cechuje wypowiedzi Unic­

kiej pośw ięcone p iśm ie n n ic tw u dla dzieci i m łodzieży. D ostrzegając konieczność przem o d elo w an ia św iadom ości społecznej i zaszczepia­

n ia m łodem u pokoleniu now ych w artości, zo rg an izo w a n ą d ziałal­

ność w ychow aw czą o p iera ła pospołu n a k sz ta łc e n iu i w ychow aniu dom ow ym oraz n a lite r a tu r z e 3. N ie dziwi zatem , że w polu jej w i­

d ze n ia z n a la z ła się b e le try sty k a społeczno-obyczajowa jak o szcze­

gólnie ek sp a n sy w n a w lite ra tu rz e „osobnej” w la ta c h 70. oraz p o cz ątk ach 80. i z założenia p ro p a g u ją ca pozytyw istyczne ideały w ychow aw cze, co z r e s z tą w ielokrotnie wówczas form ułow ano expressis verbis: „w tak iej [...] form ie n ajłatw iej p rzed staw ić p r a k ­ tyczne z a sa d etycznych zasto so w an ie do życia; okazać dodatnie i u jem n e jego strony; w ypow iedzieć p ra g n ie n ia , nadzieje, zawody, w a lk ę człow ieka z okolicznościam i i sam ym sobą. F o rm a ta n ajpo­

n ę tn ie jsz a dla m łodzieży; za jej pom ocą n ajłatw iej w zruszyć, roz­

grzać, z a te m za p o śred n ictw em uczucia rozbudzić szlachetne dążności i p o stan o w ien ia”4.

W polskiej k ry ty ce lite rac k ie j doby pozytyw izm u, zw łaszcza w pierw szej jego fazie, jed n y m z najczęściej pojaw iających się pojęć były term in y : „teza”, „ten d e n cja”, „tendencyjność”, k tó re służyły p rzed e w szy stk im do o pisyw ania o raz p o stu lo w an ia utw orów o wy­

ra ź n ie d y d aktycznym c h a ra k te r z e 5. W podobnej funkcji term in o lo ­ gię tę w ielo k ro tn ie sto so w ała Ilnicka, przyw oływ ane pojęcia w iążąc n iero z e rw a ln ie z te m a ty k ą w sp ó łc z e sn ą a ta k ż e z obecnością w u tw o rz e jed n o zn aczn ie zdefiniow anej aksjologii św ia ta p rz ed ­ staw ionego. Jed n o cześn ie i sa m a k a te g o ria celowości czy te n ­

dencyjności p o jaw iała się w jej w ypow iedziach n a za sa d z ie e le m e n ­ tu w yraźnie w artościującego opiniow ane dzieło, co zaśw iad cz a zn am ien n e zdanie, sform ułow ane w tra k c ie re c e n z o w a n ia D w óch sióstr J u lii M arii Zaleskiej: „W pow ieści je s t te n d e n c ja , czego ja, zw łaszcza w książce dla m łodzieży, b y n ajm n iej za w adę lite r a c k ą nie u w ażam ”6.

T ak dobitnie w y rażo n a zgoda n a k o n se k w e n tn ie i jed n o zn a czn ie sprofilow ane p rz e sła n ie ideowe, ilu stra c y jn y c h a r a k te r fa b u ły i b o ­ h aterów , nie je s t w szakże ró w noznaczna z p o m ijan iem w alorów lu- dycznych czy n iew rażliw o ścią n a w a rto ści a rty sty c z n e d zieła l ite ­ rackiego. W ręcz przeciw nie; w w ielu w ypow iedziach ja w i się sugestia, iż efektyw ność odd ziały w an ia w ychow aw czego z a le ż n a je s t w łaśnie od obecności p ierw ia stk ó w estety c zn y ch , u m iejętn o ści zacieran ia śladów n a trę tn e g o m o ra liz a to rstw a p o przez re d u k c ję o d ­ autorskiego k o m e n ta rz a oraz za p o śred n ictw em in try g u ją c e j fa b u ły i w abiącej czy teln ik a sza ty słownej. Szczególnie czytelnie s ta n o ­ wisko publicystki „B luszczu” w k w e stii ten d en cy jn o ści eg zem p lifi­

kuje frag m en t recenzji K a zia M arrene-M orzkow skiej, gdzie za n a j­

w ięk sz ą zaletę u tw o ru Iln ick a poczytyw ała fa k t, że „P o w iastk a je s t [...] ta k o p racow ana pod w zględem lite ra c k im , że ten d e n c ji [...] n ig ­ dzie nie znać; żyje ona tylko w u m y śle piszącej i pió rem jej k ie ru je , nie obciążając rzeczy n iep o trz eb n y m m o ra liz a to rstw e m ”7.

W innym z kolei om ów ieniu, p o tw ierd zający m i n iezm ien n o ść kryteriów w arto ścio w an ia pow ieści społeczno-obyczajow ej, i w ię k ­ s z ą niźli n a obszarze lite ra tu ry ogólnej żyw otność sch em aty czn ej prozy „celowościowej” w p iśm ien n ictw ie z ad re se m , re c e n z e n tk a ra z jeszcze p o k u siła się o zdefiniow anie pojęcia „ten d e n cja”. S tw ie r­

dziła wówczas jednoznacznie, że „T endencja je s t to założenie m o­

ra ln e i jeżeli przep ro w ad zen ie go w książce ze w zględów e s te ty c z ­ nych nie szkodzi, [wówczas] podnosi j ą tylko, a nie z n iż a ”8.

Sform ułow ane przez Iln ic k ą w y kładnie pojęcia „ te n d e n c ja ”, „ te n ­ dencyjność”, w k tó ry ch stały m sk ła d n ik ie m m yślow ym je s t p o d ­ k re śla n ie k o m p lem en tarn o ści funkcji u ty lita rn e j (zw łaszcza d y ­ daktycznej) i estetycznej, w y d a ją się k orespondow ać najbliżej z koncepcjam i J u lia n a Ochorowicza i S ienkiew icza. H om ologiczną je st zw łaszcza definicja opublikow ana w 1877 r. w szkicu O tw ó r­

czości poetyckiej. „T endencja - czytam y ta m - o ile s a m a p rz ez się z uczuć [...] wchodzi do u tw o ru i o ile sa m a p rz ez się z niego

w ypływ a, dodaje m u siły i życia, o ile zaś je st [...] n a rz u c o n ą utw o ­ row i i rozumow o, nie zaś obrazow o przelew a się w um ysł czytelni­

ka, sta je się skrzyw ieniem isto ty poezji i szkodzi jej [...]”9- P odobną se m a n ty k ę za w iera też lekcja Sienkiew iczow ska, z a w a rta w re ­ cenzji P a n a G raby O rzeszkow ej: „powieść te n d e n c y jn ą m ożna u w ażać niejak o za b ro sz u rę w arty sty czn ej formie, dow odzącą pew ­ nych z a sa d w sposób plastyczny, to je s t n a p rzy k ład ach z życia w ziętych”10.

W n ik liw a obserw acja ówczesnej produkcji literackiej w zakresie prozy społeczno-obyczajowej, a ta k ż e dobra znajom ość psychiki młodego czytelnika, k o n k rety zo w ały się też w postaci tw ierdzeń, że a d re s a ta m i utw orów o te m a ty c e w spółczesnej - w opozycji do po­

w ieści przygodow ych czy history czn y ch - s ą przed e w szystkim d ziew czę ta11. Owo d o strze g an ie i w ielokrotne p o d k re śla n ie is to t­

nych różnic w m en taln o ści, rz u tu ją c y c h n a preferencje czytelnicze, stanow iło za raz em d la Unickiej pod staw ę do przep ro w ad zen ia d a l­

szej stra ty fik a c ji w obrębie prozy społeczno-obyczajowej. U znając j ą za dom enę czytelniczek, p u b lic y stk a k o n sek w e n tn ie dowodziła ko­

nieczności polaryzacji wzorców gatunkow ych, z a k re su tem aty k i, ideałów w ychow aw czych i sposobów ich tra n sm ito w a n ia w zależ­

ności od w iek u odbiorców 12.

D la pierw szej k a te g o rii czytelniczek, re p rezen to w an y ch przez m łodsze dziew częta, za n ajb ard ziej a d e k w a tn e do ich potrzeb i m ożliw ości u z n a w a ła p o w iastk i d ydaktyczno-m oralizatorskie, k tó ­ rych te m a ty k a o b ra c a ła się głów nie w k rę g u dziecięcego m ikro- św iata: dom u, szkoły, pensji. D rugi ty p fabuły, obliczony już n a ed u k ację u czuciow ą i sp o łeczn ą sta rsz y c h czytelniczek, stanow ił uproszczony w a ria n t ek sp an sy w n ej w lite ra tu rz e ogólnej la t 70. po­

w ieści o te m a ty c e em ancypacyjnej i w łaśn ie ze w zględu n a stałe z a ­ in te re so w a n ie U nickiej k w e s tią w ychow ania i k sz ta łc e n ia k o b iet13 tra k to w a n y był p rzez re c e n z e n tk ę z n a jw ię k sz ą uw agą. F a k t ten d o k u m e n tu je zarów no zn a czn a liczba tek stó w poddaw anych k ry ­ ty czn e m u oglądowi, ja k i obszerność recenzji, zw ykle w tak iej sy tu ­ acji p rz y b ie rając y ch po stać sproblem atyzow anego streszczenia, n a k an w ie którego w ypro w ad zan e były sąd y szczegółowe.

W p rz eg ląd zie „treściow ej” zaw arto ści u tw o ru p u blicystka

„B luszczu” k o n ce n tro w ała się przed e w szystkim n a re k o n stru k cji c h a ra k te ry s ty k i głów nych bohaterów , co w iązało się bezpośrednio

z ideowym p rz esłan iem , którego nosicielem b y ła p o stać lite ra c k a . Jaw n e w yznaczenie b o h atero w i w zorcotw órczej roli pow odow ało rów nocześnie — p re z e n to w a n ą z re s z tą p rz ez w ielu ów czesnych krytyków i pedagogów - nieufność czy n a w e t obaw ę p rz ed p o słu g i­

w aniem się exem p la m i n eg aty w n y m i, k tó re w brew inten cjo m a u ­ torskim mogłyby zdem oralizow ać odbiorcę14. N a sila ła się ona zw łaszcza wówczas, gdy w ady u jaw n iało za chow anie dorosłych, co w skrajnej p ostaci prow adziło n a w e t do obłożenia a n a te m ą re cen z o ­ wanego te k stu . „Dobra w różka - p rz e strz e g a ła U nicka czytelników - wolny p rz ek ład z fran cu sk ieg o przez A nielę S a lic k ą m a tę w ie lk ą wadę, że p rz ed staw io n e s ą w niej błędy i w iny rodziców, k tó re od- działyw ują n a dzieci, p o p ra w iające się z nich, skoro d o s ta ją się pod in n ą opiekę, u m o raln io n e, uszczęśliw ione p rz ez p racę. J e s t to z a ­ tem k ry ty k a w ychow ania, bynajm n iej nie w chodząca w z a k re s książki przeznaczonej dla m łodzieży, a n a w e t źle oddziałującej n a um ysły, bo podkopującej w ia rę w rozum , w dośw iadczenie ro d z i­

ców, wychowawców”15. N a to m ia s t w form ie łagodniejszej c e n z u ra pedagogiczna k o n k re ty z o w ała się głów nie w p o staci su g e stii z m ia ­ ny a d re su czytelniczego, p o stu la tu , by te k s t kierow ać do odbiorcy starszego, niż in ten cjo n aln ie z a k ła d a n y p rz ez p isa rz a .

Te przestro g i pedagogiczne, form ułow ane zw łaszcza w p rz y p a d ­ ku lite ra tu ry ad resow anej do dziew cząt, w y ra sta ły n a podłożu w ie­

lokrotnie bezpośrednio w yrażan eg o przez Iln ic k ą p rz eśw iad c zen ia, iż „czytanie kobiety oddziaływ a n a n ią n iesk o ń czen ie więcej, niżby to z um ysłem m ęskim być mogło, że k s ią ż k a je s t jed n y m z n a js il­

niejszych wpływów, ja k ie z z e w n ą trz n a d u szę kob iety d ziałają.

[...] S tą d też złe albo dobre cz y ta n ie je s t tu rz e c z ą ta k n ie m a l w a ż n ą ja k złe lub dobre tow arzystw o, często bow iem k s ią ż k a w y­

tw arza kobiecie cały jej św ia t duchow y, a d ziała ją ce w niej p o stacie s ta ją się jej id eała m i”16.

W iara w skuteczność pozytyw nego („idealnego”) p rz y k ła d u d y k ­ tow ała zatem słowa a p ro b a ty wobec tych utw orów , w k tó ry c h k o n ­ sekw en tn ie i jed n oznacznie p re zen to w a n e były dobroczynne s k u tk i społecznej i uczuciowej em ancypacji d o ra sta ją cy ch p an ien . W k a m ­ panii o nowy model osobowościowy kobiety za szczególnie p rz y d a t­

ne u zn a ła Iln ick a utw o ry Ja d w ig i P api, B ro n isław y P o raw sk ie j, M. Sw iderskiej, U rbanow skiej i Z aleskiej, a więc te k s ty p o w stałe w la ta c h 80. i stanow iące ilu stra c ję w cześniej prop ag o w an y ch

w lite ra tu rz e ogólnej h ase ł pozytyw istycznego program u, zw łaszcza idei organiczn ik o w sk ich 17 . R ozpisane n a w iele głosów powieści i opo w iad an ia realizow ały w g ru n cie rzeczy te sam e schem aty fa b u ­ la rn e i s tra te g ie wychowawcze, k tó ry ch czytelnej w erbalizacji pod­

jęli się członkow ie są d u konkursow ego n a u tw ó r o tem atyce w spółczesnej. „Idzie o p rz e d sta w ie n ie dziew częcia i w ogóle kobiety n a polu w łaściw ego jej d ziała n ia , w rodzinie lub poza jej obrębem . Osoby w chodzące do dziełka, w inny należeć p rzew ażnie do średniej k la sy społeczeństw a polskiego, będącego najlepszym p rzed staw icie­

lem b y tu narodow ego, do której te ż n ależy głównie i m łodzież żeń­

ska, dziełko proponow ane czytać m ająca. [...] Osoby te nie m a ją być doskonałe od ra z u , bo ta k ie nie is tn ie ją w rzeczyw istości; m ogą ow szem m ieć w ady i ujem ności b ąd ź w rodzone, b ąd ź z w ychow ania, b ąd ź ze szkodliw ych wpływów w ynikające; ale idące przez życie, nie w yjątkow e, lecz pow szednie, znajd u jąc się w okolicznościach i w a ru n k a c h nie nadzw yczajnych, lecz najpow szechniej sp o ty k a­

ny ch - w in n y się uczyć, ja k pojm ow ać obow iązki swoje względem Boga, k ra ju , bliższego i dalszego otoczenia: ja k pielęgnow ać cześć d la id e a łu narodow ego i domowego życia; rozum ieć znaczenie cichej a w ytrw ałej p ra cy i nauczyć się spełniać cnoty, których św iat słu szn ie się od k o b iet dom aga. Do cnót czy przym iotów należy ta k ­ że i m ęstw o u m iejące poddać się p rzeróżnym okolicznościom, ale nie u p a ść pod ich nacisk iem , zdolne w danym ra z ie n atc h n ą ć kobie­

tę o d w a g ą i przy św iadom ości sp ra w św ia ta w ytw orzyć w niej siłę, sk u tecz n ie m a ją c ą w sp ierać j ą s a m ą i in n y ch ”18.

P odp isu jąc się pod tym p ro g ram em (a później w spółdecydując 0 n a g ro d z e n iu K się żn iczki U rbanow skiej) Iln ick a sk ru p u la tn ie ro z­

liczała a u to rk i z obecności w u tw o ra c h dyrektyw pedagogicznych 1 sposobów ich in k o rp o ro w an ia. Pouczeń ze stro n y publicystki

„B luszczu” nie u n ik n ę ła n a w e t U rb a n o w sk a, której powieść zd aw a­

ła się przecież sp ełn iać w szy stk ie wym ogi sc e n a riu sz a rozpisanego p rz ez są d konkursow y, co z r e s z tą we w stęp ie obszernej recenzji II- n ick a obiektyw nie p rz y z n a w a ła 19. Po stro n ie z a le t recenzow anego dzieła za p isy w ała podjęcie a k tu a ln e j te m a ty k i, ja k ą stanow iła k w e stia u sa m o d z ie ln ie n ia k obiet ro z p a try w a n a w kontekście b a n ­ k ru c tw a daw nego sy ste m u wychowawczego („córka była źle wycho­

w a n ą n ie p rz y g o to w a n ą do p ra cy n a chleb - n ieprzygotow aną w ogóle do życia n a jak im k o lw ie k sto p n iu zam ożności, bo lekko­

m yślne p rześlizgiw anie się po w ypadkach, pow ierzchow ność, le n i­

we przep ęd zan ie czasu z d n ia n a dzień, w ża d n y m poło żen iu życia, w żadnej k lasie tow arzyskiej nie p rz y n o sz ą szczęścia, nie d a ją tej jego pełności, k tó ra m ogłaby zwać się pom y śln o ścią”20).

P e łn ą ap ro b atę zyskał sposób k o n stru o w a n ia fab u ły , o p arte j n a ciągu przyczynow o-skutkow ym , p rzypom inającej d y sk u rs i czy­

telnie egzem plifikującej kolejne e ta p y m ieszczań sk iej eduk acji głównej b o h a te rk i u tw o ru . R ów nie wysoko oceniła U nicka u m ie ­ jętność selekcjonow ania i doboru faktów id ą c ą w p a rz e z je d n o ­ znacznym i optym istycznym ro zw iązan iem akcji („[bohaterka] zw y­

cięża w walce z w ła s n ą sw oją i s t o tą a potem w w alce z losem . Zapew nia sobie sp o k o jn ą i szczęśliw ą przyszłość, z a p e w n ia j ą s t a ­ rości rodziców”21) oraz am plifikującym efektyw ność d y daktycznego p rzesłan ia.

W polu w idzenia re c e n z e n tk i zn a la zł się też p ro b lem k re acji bo ­ h aterów , ro z p atry w a n y w k a te g o ria c h życiowego praw d o p o d o ­ b ień stw a oraz wzorów osobowościowych. U z n ając p o stać za głów ny sk ład n ik św iata p rzedstaw ionego i p o d k re śla ją c p e łn ie n ie p rzez n ią przede w szystkim funkcji wychowawczej, Iln ic k a sk o n c e n tro w a ła uw agę n a dwóch b o h a te rk a c h powieści. W c h a ra k te ry s ty c e H elen k i Oreckiej n u tą d o m in u ją cą je s t podziw d la koncepcji i sposobu z a ­ p re zen to w an ia postaci w jej w e w n ętrzn y m rozw oju, w procesie p rzeo b ra żan ia się i k ształto w a n ia . T a tra n s fo rm a c ja c h a ra k te ro lo ­ giczna, cechująca się odchodzeniem od p o staw p asy w n y c h w stro n ę aktyw izm u życiowego o eudajm o n isty czn y m i u ty lita r n y m w y m ia­

rze, ew oluow aniem od „księżniczki” do „e m a n c y p a n tk i” je s t - z d a ­ niem Unickiej (nb. nie podzielanym przez w iększość k ry ty k ó w 22) - psychologicznie i społecznie um otyw ow ana, z a p ew n iając ty m s a ­ mym zain tereso w an ie czytelnicze i efektyw ność o d d z ia ły w a n ia p ro ­ pagow anego p rz y k ła d u zachow ań. D efiniow ała go jak o m odel ko- biety-obyw atelki, którego atrak cy jn o ść i w a rto ść n ie z a p rz e c z a ln ą stanow iła h a rm o n ia psychiki ludzkiej; droga do szczęścia je d n o s t­

kowego i użyteczności społecznej prow adzi p rzez p o z n a n ie sam ego siebie oraz konieczności zew nętrznych, a to z kolei g w a ra n tu je s k u ­ teczny wybór środków pozw alających zrealizow ać założone cele.

Do „bardzo pięknych postaci kobiecych k sią ż k i” re c e n z e n tk a z a li­

czyła też W andę R adlicz, k tó ra „kochała ra z tylko w życiu i po d a le ­ ko zm arłym narzeczonym nie zdjęła nigdy żałoby. A le t a sa m o tn a

nie była przecież w iecznie ro z p ła k an ą, sam olubnie w boleści swojej z a m k n ię tą [...]. P racow ała, łączyła się czynnie z pracow itym r u ­ chem życia in n y ch lu d zi - była u ży tec zn ą i sza n o w an ą”23. W tej c h a ra k te ry sty c e b o h a te rk i (z k tó r ą re cen z en tk a niew ątpliw ie m ogłaby się w pełn i identyfikow ać24, co u z a sa d n ia ap ro b aty w n y do niej stosunek), przem ycającej językiem ezopowym tre śc i za k azan e (zw łaszcza m otyw y pow staniow e i m artyrologiczne), w y jaśn ian a je s t też konieczność p rzem odelow ania społecznych zachow ań, ty m ­ czasowej rezygnacji z nied aw n y ch jeszcze im peratyw ów politycz­

nych n a rzecz w ew nętrznego sam odoskonalenia, altru izm u , orga- nicznikow skiej p ra cy n a d p odniesieniem gospodarczym k raju , tra k to w a n e j w k a te g o ria c h obow iązku patriotycznego.

Szczegółowa d eskrypcja tej postaci, ja k i celne skonstato w an ie, iż w pow ieści p ełn i o n a rolę zw ierciadła, w któ ry m p rz eg ląd a się O recka w tra k c ie swej społecznej edukacji, d a ła w szakże Unickiej p re te k s t do sfo rm u ło w an ia w ątpliw ości, z a strz e ż e ń czy n aw et z a ­ rzutów , n asu w ający ch się w tra k c ie le k tu ry K siężniczki. Opór re- ce n zen tk i budził fa k t program ow ej i zbytniej „m askulinizacji” c h a ­ ra k te ró w kobiecych p re zen to w a n y ch w pow ieści i - ty tu łem k o n tra s tu , fałszującego tym sam ym p raw d ę h isto ry c z n ą - przeciw ­ sta w ia n ie ich daw nym , rodzim ym wzorcom osobowym i ideałom .

„W racając do K się żn iczki - p isa ła Iln ick a w zakończeniu „gw iazd­

kow ych” om ów ień p rodukcji lite rac k ie j za ro k 1885 - trz e b a [...]

w y tk n ąć b łą d w ażny, jak k o lw iek zam y k a się [on] w słowach, które s ą je d n a k d w u k ro tn ie pow tórzone, a to j a k o b y s ł a b o ś ć u n a s l i c z y ł a s i ę k i e d y ś d o z a l e t k o b i e t y , c o d z i ś d o p i e ­ r o u l e g a z m i a n i e i s i ł a w ł a ś n i e j e s t j e j d o c n ó t i z a s ł u g p o l i c z o n a . J e s t to bard zo fałszyw e pojęcie. Nigdy i nigdzie słabość p rz y m io tu nie stan o w iła, u n a s szczególnie, gdzie od z a ra n ia dziejów w y s tę p u ją jako id eał narodow y, postaci kobiet b o h a te rsk ic h , gdzie potem k o b ieta w osam otnionym często dom u stoi m ężnie n a czele rodziny. Ale zaw sze i w szędzie słodycz i łagod­

ność była, je s t i będzie kobiecości ce ch ą i przym iotem , k tó ry jej n ig ­ dy odjęty n ie zostan ie, bo się w n a tu rz e w łaściw ie rozw iniętej ko­

b iety z a m y k a ”25.

Za k o le jn ą u s te rk ę pow ieści, m ogącą „zmącić p atrio ty czn e poję­

cia” i osłabić w ychow aw czą w ym owę dzieła, u z n a ła Iln ick a k rytykę p rz y w a r narodow ych, a zw łaszcza ich rz u to w an ie n a k o m plem en­

ta rn e wobec rodzim ych i o patrzone d o d atn im z n a k ie m n a sk a li

ta rn e wobec rodzim ych i o patrzone d o d atn im z n a k ie m n a sk a li

Powiązane dokumenty