Po drugiej w ojnie św iatow ej nie było żadnego konfliktu zbrojnego, którego stronam i byłyby dwie dem okracje. To zapewne nie przypadek, że sojusze obronne państw de m okratycznych - na czele z NATO - okazują się trw alsze niż niedemokratycznych. 29 H.A. Jacobsen, Im p e ra ty w pokoju. Polityka i w o jn a w XX wieku, Poznań 200 0 .
30 I. Budge, K. N ew to n , Polityka n o w e j Europy. O d A tla n ty k u d o U ralu, W a rs z a w a 2 00 1 , s. 153, por. W . Polk, Sąsiedzi
Nie spaja ich bowiem tylko strach. Rządy dem okratyczne muszą się liczyć z w ybor cami, z ich gotow ością do ponoszenia ciężaru wojny. Prócz tego w dem okracji działa zwykle układ w ewnętrznych zabezpieczeń przed nadużyciam i w ła d zy (legalna opo zycja, wolne, ta jne i powszechne wybory, niezależne m edia i sądownictw o), a w życie publiczne w kracza bogata kultura dem okratyczna. Jej bardzo ważnym elementem je s t poszanowanie odm iennych pog lą dó w i poczucie w spó lno ty z innym i krajam i de mokratycznym i. W yd a je się, że współczesne w ojny z udziałem dem okracji kończyły się zwykle szybciej i pociągały m niej o fia r i zniszczeń. Rzadziej też dochodziło w takich konfliktach do m ordow ania cywili na rozkaz bądź za w iedzą rządu. Przykładem takiej sam oograniczającej się w ojny m ogą być Falklandy, Bałkany („w ojna chirurgiczna") i a ta k USA na A fga nista n. Oczywiście, giną też w nich cywile, ale nie dlatego, że są św iadom ie w ybranym celem.
Z tego, że dem okracje są mniej wojownicze, m niej żądne krwi i bardziej chętne do kompromisu, nie wynika jednak, że toczą zawsze w ojny czyste. H istoria polityczna USA pokazuje, że amerykańskie tajne służby nieraz posłużyły do zewnętrznej dywersji, ja k choćby w Am eryce Środkowej i Południowej, o ba la ją c dem okratycznie w ybrany rząd (G w atem ala - 1954 r., Chile - 1973 r.). Francja stoczyła krwawe w ojny w Indo- chinach i A lgierii. Trudno je uznać za sprawiedliwe. „N a d a l tego potrzebujemy, nawet kiedy wojskowi m ów ią ja k teoretycy, i z pewnością zawsze będziemy potrzebow ać", tw ierdzi M. W alzer31.
Slavoj Zizek uważa, że m am y dziś dwa rodzaje wojny: konflikty etniczno-religijne, z naruszeniem p ra w człowieka, oraz w ojny o bezpieczeństwo, będące rezultatem ataku na glo ba lną władzę. Jednak żadne nie są ta k n ap raw dę w ojn a m i w dawnym znaczeniu tego słowa. W pierwszym przypadku m am y interwencję hum an itarne j akcji policyjnej, w drugim , którego przykładam i są A fga nista n i Irak, w ro g a m i nie są w rze czywistości legalni żołnierze - są nimi „pa ństw a zbójeckie" oraz terroryści - i nie są oni podm iotem reguł wojennych32. Nie żeby prawa człowieka nie o d g ry w a ły żadnej roli w d ru gim typie konfliktu; oczywiście o dg ryw ają, lecz w odm ienny sposób. Nie są głów nym uzasadnieniem wojny, ja k im je s t bezpieczeństwo dla krajów cywilizowanych - zaś pom oc h um an itarna je s t teraz rozdaw ana przez same amerykańskie wojsko, aby w yraźnie wyznaczyć granicę m iędzy „nielegalnym i bojow nikam i" lub „p a ń s tw a m i zbójeckim i" a praw dziw ym i (i kochającymi wolność) obyw atelam i zaatakow anego państwa. Jest to niezbędne dla u praw om ocnienia kategorii „p a ń s tw a zbójeckie" oraz „nielegalni bojow nicy"33.
W o jny i różne fo rm y interw encji zbrojnych pozostają składnikiem życia m iędzy narodow ego epoki globalizacji34. I nie będą to jedynie operacje reagow ania kryzy sowego. Upowszechnianie się dem okracji, p ra w człowieka i o tw artych gospodarek rynkowych nie oznacza zaniku wojen klasycznych. Będą je toczyć także dem okracje
31 M . W alter, S p ó r o w ojnę, W a rs z a w a 200 6 , s. 38.
32 Zob. szerzej: d e b a ta „C zy Unia Europejska p o w in n a być w sta n ie p o d e jm o w a ć wszystkie dzia łan ia w ykon a ln e dla NATO?". Fraser C a m e ro n kontra A n d re w Moravcsik, h t t p : / / w w w . N a to Review, Jesień 2 0 0 3 (Fraser C a m e ro n je st dy rektorem s tu d ió w w European Policy C entre [C e ntrum Polityki Europejskiej] w Brukseli. A n d re w M o ra vcsik je st profe sorem ds. polityki rządow ej i dyrektore m European U nion Program [Program u o Unii Europejskiej] w H a rv a rd Uni ve rsity C e n te r fo r European Studies).
33 V.K. Sasha, Stare d o b re Im perium ?, h ttp ://w w w .re c y k lin g .u n i.w ro c .p l, 0 6 .0 2 .2 0 0 4 . 34 R. Kuźnia, Polityka i siła, W a rs z a w a 2 00 6 , s. 286.
i będą to nie tylko „w o jny z konieczności", lecz również „w o jny z w ybo ru ". M o g ą one być toczone nie w obronie własnej, lecz dla utrzym ania bądź w prow adzenia określo nego porządku m iędzynarodowego. Państwa, które uważają, iż w ich interesie leży uczestniczenie w w ojnach tego rodzaju, muszą być na nie przygotow ane z arów no pod w zględem zdolności m ilitarnych, ja k i politycznego uzasadnienia i kosztów. Nikogo przed procesem nie uchroni zamknięcie się na niego35. W sposób niezwykle w yrazisty zakłócił on ostatecznie pozostałości sym etrii w relacjach m iędzynarodow ych36.
Istnieją dwa podstaw owe punkty widzenia m ożliwości u praw ian ia polityki siły oraz roli, ja k ą ona może o d g ryw ać w przyszłej polityce. Pierwszy zakłada pojaw ienie się w obu tych dziedzinach zupełnie nowej jakości. Am erykański politolog G. Kennan pisze: „od ponad trzydziestu lat uprzedzają nas m ądrzy i dalekowzroczni ludzie o bez sensowności wszelkiej w ojny oraz o niebezpieczeństwie, jakie kryje w sobie jej przy g o to w an ie "37. Kennan kontynuuje: „Praw dziw a broń - to w najlepszym razie rzecz, z której pom ocą można usiłować w yw ierać w pływ na inne społeczeństwo, oddziałując na nastroje, rachuby, z a m ia ry ludzi stojących na jeg o czele; bronią nie może być rzecz, za pom ocą której unicestwia się całe życie bez wyjątku, całą jeg o istotę, wszelkie na dzieje, kulturę, cywilizację innych n a ro d ó w "38. D rugi punkt w idzenia sprow adza się do tego, że - m ów iąc ogólnie - prawie nic się nie zm ieniło we w spom nianych sferach, po nieważ nowa technologia przyw raca sile m ilita rn ej jej poprzednie właściwości. W obec tego „n o w ą " siłą" m ilita rn ą można dysponować dokładnie ta k ja k „starą ".
Zasada sym etrii w zakresie działań m ilitarnych (symetrii strateg ii m ilitarnych) um ożliw iała do niedaw na posiadanie bezpieczeństwa (pewności) co do oceny sto sunku sił poszczególnych państw, począwszy od wielkości ich sił zbrojnych, poprzez uzbrojenie aż po wysokość budżetu wojskowego. Pozwalała porów nać je z własnym potencjałem i zadbać, tw o rzą c w porę odpow iednie koalicje po to, by ewentualny przeciw nik nie zdobył przewagi m ilitarnej. Siły zbrojne w obrębie Europy były zasad niczo podobne, dlatego można było porów nyw ać je, stosując zwykłe liczenie. Prowa dziło to nieraz do wyścigu zbrojeń, częściej je d n a k do stabilnych konstelacji polityki zbrojeniowej. Dla każdej ze stron s ta ra nia przeciwnika były m iarą własnych wysiłków m ilitarnych. Zbrojono się nie przeciw w yim a gino w an em u w rogow i, ale przeciw real nemu przeciwnikowi. M ia ło to tę zaletę, że pozw alało stosunkowo ła tw o stw ierdzić - i odpow iednio skorygow ać - stan przewagi lub niższości. Tego w łaśnie brakuje konste lacjom asymetrycznym.
Dem okracje połączył bowiem odruch sa m o ob ro ny własnej, liberalnej cywilizacji i w spólnota podstaw owych interesów politycznych i gospodarczych. D latego gotowe są w ram ach rea l p o litic przym knąć oczy na oczywiste a ntydem okratyczne grzechy niektórych uczestników sojuszu przeciwko terroryzm ow i. „U m ia rko w a n ym " krajom 35 N. Chomsky, I k to tu je s t te rro ry s tą ?, „G a ze ta W y b o rc z a " z 7 - 8 października 2 00 6 , s. 1 8 - 2 0 .
36 System polityczny o p a r ty na sym etrii, ja k i w ykszta łcił się w Europie od końca w o jn y trzydziestoletniej, był tw o rem w yją tko w o s ta b iln ym . Co p ra w d a w ra m a ch te g o systemu w cią ż d och o d ziło do w ojen, a n aw e t przesunięć granic, ale był on w stanie za po b iec poja w ie n iu się fo rm prow a dze n ia w ojen zagra ża ją cych system owi, lub przyna jm nie j o g ra n i czyć je do o b sza ró w peryferyjnych, tr z y m a ją c je z dala od ce ntrum . Zasada sym etrii, leżąca u p o d s ta w tego systemu politycznego, s p raw d ziła się na trzech poziom ach, przy czym jeśli na je d n ym z nich zaczynała za ryso w yw a ć się asy m e tria, inne były w stanie ją przejąć i z ró w n o w a żyć bąd ź zdusić jej p ow stanie w za rodku. Były to p oziom y s tra te g ii mi litarnej, racjo nalności politycznej oraz p ra w n o m ię d z y n a ro d o w e j legitym izacji.
37 G.F. Kennan, Im S ch atte n d e r A to m b o m b e , Kolonia 198 2 , s. 129. 38 Ib id e m , s. 161.
arabskim zachodnia cywilizacja wolności nie im ponuje. G enerał M u sza ra f nie ma de m okratycznej legitym acji, ale bez Pakistanu w ojna z O sam ą bin Ladenem i ta lib a m i byłaby o wiele trudniejsza. Rosjanie tra k tu ją Czeczenów ja k kiedyś A m erykanie Indian, ale z tych samych strategicznych i logistycznych pow odów Czeczeni są niezbędnym elem entem antyterrorystycznej kam panii. Doraźne korzyści z takiej koalicji przeważyły nad s tra ta m i w dziedzinie w iarygodności.
Takie przymykanie oczu na pryncypia przychodzi dem okracjom typu zachodniego tym łatw iej, że m ają sw oistą skłonność m isjonarską. Głoszą ewangelię demokracji, praw człowieka i w olnego rynku. Kto ją odrzuca, sam staw ia się poza obrębem acywi- lizowanego św iata. Społeczeństwa zachodnie, rozdarte między strachem a dążeniem do bezpieczeństwa, m ają same się zrujnow ać przez swą reakcję na w yzwania, np. ter rorystyczne39.
System w artości, którym kieruje się dane państw o dem okratyczne, je s t niezbędny, aby je odróżnić od państw innego typu. N ow a definicja bezpieczeństwa pow inna je d nakże uwzględniać nie tylko te w arto ści i interesy, lecz także nowe przesłanki, w łą czając w to rozpad westfalskiego systemu m iędzynarodow ego o p a rte g o na wszech mocy suwerennych państw. Zmniejszyło się znaczenie polityczne aspektu wojskowego bezpieczeństwa, ale rośnie rola aspektów ekonomicznych, społecznych i kultural nych. Dzisiaj siła zależy w dużym stopniu od tego, które państw o przoduje w rewo lucji inform acyjnej, a będzie to jeszcze ważniejsze w przyszłości. Ks. A ndrzej Zwoliński tw ierdzi, że „je dn ak najważniejsze w ojny w czasach współczesnych nie zostały spo w odow ane spiętrzeniem agresji, lecz instru m e ntalną agresją elit m ilitarnych i poli tycznych. Im bardziej p ierw otna cywilizacja, tym mniej w niej wojen. Ich gwałtow ność i częstotliwość w zrasta w raz z rozwojem cywilizacji technologicznej"40. D om inująca pozycja Stanów Zjednoczonych w technologiach komunikacji i przetw arzania danych wynika z wielkich inwestycji oraz o tw a rte g o społeczeństwa. O bserw acja z kosmosu, bezpośrednie nadaw anie, szybkie kom putery i niezrównana zdolność integracji zło żonych systemów inform acyjnych stw orzyły „przew agę inform a cyjną ", która „może pom óc odstraszyć lub odeprzeć tradycyjne zagrożenia m ilitarne, przy stosunkowo ni skich kosztach"41. Przeszkodą, by w ykorzystać ten potencjał, jest tradycyjne, głów nie m ilita rn e pojm ow anie bezpieczeństwa, a także nieświadom ość tego, co rewolucja inform acyjna ju ż w niosła i co jeszcze może wnieść dla ograniczenia roli w ojen42. J. Staniszkis w idzi także niedostosowanie systemu „im p e riu m " do reszty nie tylko za chodniego św iata, co w konsekwencji daje „asym etryczne konfrontacje"43.
Głęboka przebudowa postaw w obec pozycji w ojny w działaniach politycznych, aż do elim inacji przyczyn konfliktów i przem ocy nie je s t zadaniem łatw ym . Istniejąca kul tu ra przem ocy może być zastąpiona przez kulturę p ra w człowieka i dem okracji dopiero po dłuższym czasie. Jak uczy doświadczenie, zm iany polityczne i ekonomiczne m ogą być gwałtow ne, nato m ia st zm iany kulturowe, a w szczególności zm iany w zorców za chow ania jednostek, grup i narodów, w y m a g a ją czasu. Kulturę pokoju m ożemy zbu 39 H. Munkler, Stra ch o zn a cza klęskę. S tra te g ia te rro ry z m u a o b ro n a d e m o kra cji, „E u ropa. Tygodnik Idei", d od a te k „D zie n nika " z 9 w rześnia 2 00 6 , nr 3 6(1 2 7 ), s. 7.
40 Cyt. za ks. A. Zwoliński, W ojna. W yb ra n e za g a d n ie n ia , Kraków 2 00 3 , s. 21. 41 G J . Rattray, W o jn a s tra te g ic z n a w cyb erp rze strze n i, W a rs z a w a 2 00 4 , s. 3 5 - 4 1 . 42 A . M a tte la rt , Sp ołe cze ństw o in fo rm a c ji, Kraków 2 00 4 , s. 1 0 5 - 1 1 0 .
dow ać tylko wtedy, gdy wszyscy potencjalni p artne rzy w pełni zaangażują się w to za danie.
Systemy dem okratyczne i wojskowe pod w ielom a w zględam i stanow ią swoje prze ciwieństwo. D em okracja je s t stru k tu rą oddolną, a wojsko - odgórną. W systemach wojskowych zasadniczą rolę o d g ry w a ją hierarchia i ranga, w dem okracjach punktem wyjścia jest równość wszystkich ludzi. D em okracja opiera się na praworządności, pra wach człowieka i ham ulcach nakładanych władzy; podstaw ą system ów m ilitarnych z konieczności jest wykonywanie rozkazów. Różnice te zaznaczają się jeszcze moc niej, gdy a rm ia zaatakuje inny kraj. Wojsko osiąga swe cele przy użyciu przemocy i groźby przemocy, co daleko odbiega od procedur prawnych stanow iących fu n d a m ent państw dem okratycznych. Wreszcie w dem okracjach obowiązuje zasada rów ności wobec prawa, podczas gdy tru d n o sobie w yobrazić większą nierówność niż między żołnierzem a rm ii najeźdźcy a m iejscowym cywilem. Zatem, chociaż państwo atakujące może mieć ja k najlepsze intencje i sprowadzić ze sobą politologów, którzy wyłożą teorię dem okracji, jeg o postępow anie je s t z g runtu niedemokratyczne. Czyny za da ją kłam słowom.
Kryje się tu ta j jeszcze istotniejsze pytanie: na ile potrzebna jest potęga wojskowa w epoce demokratycznej? Jaki jest sens być jedynym superm ocarstwem , udzielnym w ładcą jednobiegunowego świata, skoro nie potrafi się sprawować kontroli nad jednym średniej wielkości państwem ani nawet średniej wielkości miastem? Przygoda iracka jeszcze się oczywiście nie skończyła i niewykluczone, że z pomocą Irakijczyków Stanom Zjednoczonym uda się zaprowadzić porządek w całym kraju. Pomoc Irakijczyków - tu tkw i sedno problemu. Bez w ątpienia nawet bez niej USA m ogłyby przejąć pełną kontrolę nad Irakiem, zalewając kraj wojskiem i stosując niezbędne rozwiązania siłowe. Byłoby to zgodne z logiką potęgi wojskowej, która opiera się przecież na przemocy i groźbie. To by się jed na k nie sprawdziło. Po pierwsze dlatego, że USA są państwem demokratycznym i naród nie wyraziłby na to zgody, a po drugie, w Iraku, ta k ja k we wszystkich innych kra jach świata, istnieje pierw otne podglebie ideologii demokratycznej. U początków de mokracji legła idea samostanowienia, zgodnie z którą powinni nami rządzić nasi, a nie obcy. W przesyconej przemocą kulturze Bliskiego W schodu może się to w yrażać działa niami powstańczymi lub poparciem dla powstańców.
O statnie w ydarzenia m ogą sugerować, że ziarno dem okracji w świecie islamskim zostało zasiane. W y b o ry odbyły się w Iraku i A u to n o m ii Palestyńskiej, zapow iedziano je w Egipcie, na szczeblu lokalnym odbyły się w A ra b ii Saudyjskiej. Ale czy aby na pewno amerykańskim celem je s t dem okratyzacja regionu? Sami Am erykanie muszą zdaw ać sobie sprawę, że dem okratyczny Bliski W schód niekoniecznie będzie proamerykański, a w y b o ry m ogą wynieść do w ładzy antyam erykańskich radykałów i fu n d a m e n ta li stów. D em okratyzacja je s t w ygodnym p araw an em dla faktycznego utrzym ania dom i nacji amerykańskiej bez konieczności ciągłego pow strzym yw ania wszystkich państw na Bliskim Wschodzie.
Siła wojskowa w ciąż się przydaje do różnych celów, ale nie należy do nich kiero w anie innym i krajam i lub narzucanie im przemian. Postrzeganie siły wyłącznie w ka tegoriach wojskowych jest zasadniczym błędem geopolitycznym.
Niektórych w ro g ó w dem okracji - dyktatorów, za którym i stoi wojsko - można po konać przy użyciu arm ii. Niektórych, ale nie wszystkich. Czasami praw dziw ym w ro giem je s t tradycyjne społeczeństwo w jeg o licznych form ach, czasam i współczesna
oligarchia, która łączy św ia t polityki ze św iatem gospodarki. N ajważniejsza broń w walce z tym i czynnikam i to przepływ idei i powiększanie się obszaru w olnego rynku (dlatego współcześni oligarchow ie chcą kontrolow ać przepływ idei i rynek). Udzie lanie pom ocy tym , którzy walczą o uczciwy w y m ia r sprawiedliwości, w olne media, praw dziw e wybory, lepszą ochronę p ra w człowieka i lepsze praw o gospodarcze, nie musi przynieść natychm iastow ych rezultatów. Stypendia, biblioteki i inne sposoby krzewienia idei m ogą okazać się pożyteczne na Bliskim W schodzie, ta k ja k kiedyś w Korei. To m etoda powolna, m ało rom antyczna, niepewna, ale nie bardziej niepewna niż użycie siły. Na dłuższą metę dem okracja triu m fu je dzięki swej przewadze44.
44 R. Cooper, Lib e ralizm im pe rialn y. C zy o b ro ń c y „d e m o k ra ty c z n e g o re a liz m u " są rzeczyw iście realistam i?, „Europa. Tygodnik Idei", d o d a te k „D z ie n n ik a " z 20 kw ie tn ia 2 0 0 5 , n r 16 (91), s. 8.