Za³o¿yciel Zgromadzenia od samego pocz¹tku swego kap³añstwa by³ ogrom-nie wra¿liwy na ludzi ubogich2. Celem jego kap³añskiego ¿ycia, tu¿ po
wiêce-T
EOLOGIA IM
ORALNOÆVolumen 10(2015), numer 1(17) doi: 10.14746/tim.2015.17.1.11
1 Ojciec Tomasz Maniura OMI kap³an Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepoka-lanej. Absolwent Wydzia³u Teologicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Podyplomowych Studiów Teologii Pastoralnej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu l¹skiego w Katowicach. Duszpasterz Oblackiego Duszpasterstwa M³odzie¿y NINIWA.
2 Mazenod E. de, Kazanie, koció³ w. Magdaleny, w Aix en Provence, Niedziela Wielkiego Postu, 1812 r., w: www.omiworld.org/pic/News_23_2_2007-17_2_24.doc, s. 11 [dostêp 1.02.2015].
niach kap³añskich i póniej, po konsekracji biskupiej, nie by³o zaspakajanie w³as-nych ambicji, lecz s³u¿ba ubogim, na wzór pierwszych uczniów Chrystusa3. To do nich w pierwszej kolejnoci spieszy³ z przes³aniem Ewangelii, daj¹c im oso-biste wiadectwo o Jezusie. Wród ubogich jako pierwsi znaleli siê dla niego ludzie m³odzi. Trzeba tu te¿ zaznaczyæ, ¿e wed³ug w. Eugeniusza ubogi by³ ten, kto nie zna³ Boga. Ju¿ w seminarium, w Pary¿u, uczy³ religii najubo¿sze dzieci z pobliskiej dzielnicy. Póniej, gdy skoñczy³ studia i wróci³ do Aix-en-Provence, mia³ tylko jeden cel powiêciæ siê s³u¿bie ubogim i m³odzie¿y4. G³ównym powodem skierowania siê ku m³odzie¿y by³o to, ¿e nie zna ona Chrystusa. By³ przekonany, ¿e w³anie m³odzi przez swe modlitwy i przyk³ad mog¹ powstrzy-maæ szerz¹ce siê z³o5. Pracê z m³odymi traktowa³ bardzo powa¿nie, szybko nabra³a ona sporego rozmachu. W opinii Eugeniusza by³a jego pierwsz¹ i naj-wa¿niejsz¹ misj¹. W lutym 1813 r. zaczyna gromadziæ niektórych m³odych w niewielkiej posiad³oci w Enclos, na obrze¿ach Aix. Razem z siedmioma m³o-dymi zak³ada oficjalnie 25 kwietnia tego¿ roku Stowarzyszenie M³odych z Aix. Pod koniec roku jest ju¿ 60 cz³onków, w 1815 ju¿ 120, ponad 200 w 1816 i 322 pod koniec 1817 r.6.
Geneza Stowarzyszenia M³odych z Aix
Warto przyjrzeæ siê przyczynom, które sk³oni³y w. Eugeniusza do tak pe³-nego powiêcenia siê m³odzie¿y i za³o¿enia Stowarzyszenia M³odych (dalej Sto-warzyszenia). Na samym pocz¹tku statutu Stowarzyszenia stwierdza³: Czêæ m³odych utraci³a jakikolwiek sens ¿ycia [ ]”7. Dlaczego? Poniewa¿ bezbo¿-noæ jest rozzuchwalana, z³e obyczaje tolerowane i materializm przekazywany i pochwalany8. Dla Eugeniusza by³o jasne, ¿e w tej sytuacji nie mo¿na byæ bier-nym, przeciwnie nale¿y aktywnie i racjonalnie przeciwdzia³aæ temu zjawisku. Jak sam pisa³: Mogê ja, smutny widz tego zalewu z³a, zadowalaæ siê jêczeniem w milczeniu, bez szukania rodka zaradczego?9. Dlatego postanowi³ zaanga¿o-waæ siê w pracê dla m³odych: Bêdê pracowa³ równie¿ dla m³odych; bêdê siê stara³ zachowaæ ich od z³a, jakie im zagra¿a10. Do tego stwierdza³, ¿e bêdzie odwa¿ny w dzia³aniu, i dodawa³: Przedsiêwziêcie jest trudne, wcale tego nie negujê, i nie jest pozbawione ryzyka. Ale nie bojê siê niczego, poniewa¿ pok³a-dam ca³e moje zaufanie w Bogu, szukaj¹c wy³¹cznie jego chwa³y i zbawienia
3 P. Zaj¹c, Wielcy ludzie Kocio³a w. Eugeniusz de Mazenod, Kraków 2011, s. 35.
4 K. Lubowicki, Rekolekcje z w. Eugeniusz de Mazenod, Kraków 2003, s. 59.
5 Tam¿e.
6 B. Dullier, Eugeniusz de Mazenod i m³odzi, w: Dokumentacja OMI, Roma lipiec 2002, s. 6.
7 Tam¿e, s. 8.
8 Tam¿e.
9 Tam¿e.
dusz11. Stowarzyszenie, które za³o¿y³ w. Eugeniusz, rozwija³o siê bardzo szyb-ko. Musia³o pokonaæ wiele problemów lokalowych, szukaj¹c coraz to nowszych, wiêkszych i lepiej przystosowanych do potrzeb m³odzie¿y miejsc. Rzeczywicie, Eugeniusz w swoim dzia³aniu by³ odwa¿ny, przedsiêbiorczy i pomys³owy.
Potrzeba niesienia pomocy m³odym z czasem jeszcze mocniej zakorzeni³a siê w myleniu w. Eugeniusza de Mazenoda. Najlepszym tego potwierdzeniem jest wp³yw dowiadczeñ z m³odymi, który Eugeniusz przeniós³ na za³o¿one przez siebie zgromadzenie zakonne. Pisz¹c probê do wikariuszy kapitulnych o za-twierdzenie Misjonarzy Prowansji, stwierdzi³: Ich ¿ycie bêdzie dzielone pomiê-dzy modlitwê, medytacjê wiêtych prawd, praktykowanie cnót zakonnych, stu-diowanie Pisma wiêtego i ojców Kocio³a oraz g³oszenie kazañ i kierownictwo duchowe m³odych12. A w Konstytucjach i Regu³ach zakonnych z 1818 roku pi-sa³: Kierownictwo m³odych bêdzie uznane jako zasadnicza pos³uga naszego In-stytutu. Superior generalny wyznaczy do tej pracy w sposób szczególny jednego lub wiêcej misjonarzy, sam równie¿ zajmuj¹c siê ni¹ w chwilach, kiedy inne obo-wi¹zki swego urzêdu mu na to pozwol¹13. wiêty Eugeniusz by³ zatem mocno przekonany o potrzebie pracy z m³odymi, a czêæ metod wychowawczych i for-macyjnych stosowa³ zarówno w stowarzyszeniu m³odzie¿owym, jak i w Zgro-madzeniu.
Formacja m³odych. Cechy i metody duszpasterskie
Eugeniusz de Mazenod mia³ czas dla m³odych. Mo¿na stwierdziæ, ¿e by³ w nich rozmi³owany. Stosowa³ zatem metody wychowawcze i formacyjne, które w spo-sób pozytywny budowa³y wiarê m³odych. By³ to styl formacji buduj¹cy nie tyl-ko duchowoæ, ale i rozwijaj¹cy osobowoæ oraz poczucie w³asnej wartoci u cz³onków wspólnoty. Na podstawie analizy skutecznej pracy ewangelizacyjnej w. Eugeniusza z m³odymi mo¿na wy³oniæ kilka cech duszpasterskich, które i dzi mog¹ byæ bardzo pomocne w kszta³towaniu m³odzie¿y.
1. Wi a r a w m ³ o d y c h. Eugeniusz de Mazenod widzia³ w m³odych ogromn¹ wartoæ, wierzy³ w ich godnoæ, dostrzega³ ich piêkno. M³odzi czuli siê przy nim wa¿ni.
2. Rel a c j a o s o b i s t a. Eugeniusz de Mazenod potrafi³ patrzeæ na ka¿de-go z cz³onków Stowarzyszenia osobicie. W grupie dostrzega³ jednostkê i stara³ siê mieæ z m³odymi osobisty kontakt.
11 B. Dullier, Eugeniusz de Mazenod i m³odzi, w: Dokumentacja OMI, lipiec 2002, Roma li-piec 2002, s. 8.
12 List do Wikariuszy Kapitulnych z 25 stycznia 1816 r., w: Dokumentacja OMI, Roma lipiec 2002, s. 12.
13Konstytucje i Regu³y Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej z 1818 r., regu³a 3, w: Doku-mentacja OMI, lipiec 2002, Roma lipiec 2002, s. 13.
3. Ra d o æ. Eugeniusz de Mazenod potrafi³ te¿ wokó³ siebie i we wspólno-cie m³odych wytworzyæ pozytywny klimat klimat radoci. Obok mo-dlitw i nauk bardzo wa¿ne by³y gry i zabawy.
4. Pow i e r z a n i e o d p o w i e d z i a l n o c i. Eugeniusz de Mazenod nie ba³ siê powierzyæ m³odym ró¿nych odpowiedzialnych zadañ, od których sporo zale¿a³o. Dziêki temu znacznie bardziej anga¿owali siê w rozwój Stowarzyszenia, a tak¿e zacieniali wiêzi miêdzy sob¹.
5. Wym a g a n i a. W kontaktach z m³odymi Eugeniusz de Mazenod nie by³ pob³a¿liwy stawia³ trudne, konkretne wymagania i domaga³ siê ich re-alizacji14.
6. Cel e w a n g e l i z a c y j n y. W dzia³aniach z m³odzie¿¹ w. Eugeniusz zawsze mia³ na uwadze ukazywanie swoim m³odym przyjacio³om ¿ywe-go Chrystusa, a tak¿e przysposabianie ich do zewnêtrzne¿ywe-go wiadectwa. Spróbujmy przybli¿yæ dok³adniej te duszpasterskie cechy pracy z m³odymi. Wy³oni¹ siê z nich tak¿e pewne konkretne elementy pracy formacyjnej, które mo¿na i warto stosowaæ wspó³czenie.
Wiara w m³odych i relacja osobista
Niesamowity by³ szacunek Eugeniusza de Mazenoda do ka¿dego cz³owieka15
potrafi³ wychodziæ do najubo¿szych, bo naprawdê widzia³ w nich Chrystusa16. Najpierw sam jako zagubiony m³ody cz³owiek dowiadczy³ darmowej Bo¿ej mi³oci, a nastêpnie chcia³ przekazywaæ j¹ dalej. Dla niego cz³owiek by³ przede wszystkim bratem, nie by³o podzia³u na lepszych czy gorszych, a warto zauwa-¿yæ, ¿e w tych czasach we Francji nie by³o to takie oczywiste. Najlepszym do-wodem na to by³a ró¿norodnoæ pierwszych cz³onków za³o¿ycieli jego Stowa-rzyszenia:
Wród siedmiu cz³onków za³o¿ycieli odnajdujemy dwa znane nazwiska z Aix (syna przewodnicz¹cego de la Boulie i syna markiza de Foresta), syna bur¿uazji, syna han-dlowca, syna drobnego rzemielnika i dwoje dzieci niezamê¿nych matek. Do ka¿de-go z nich zwraca³ siê przez pan, chocia¿ w ten sposób nikt nie odwa¿y³ siê nazwaæ m³odych z ni¿szych warstw spo³ecznych17.
14 Tam¿e, s. 11.
15 Na temat podzia³ów chrzecijañskiego rozumienia godnoci zobacz szerzej m.in. R. Guardi-ni, Koniec czasów nowo¿ytnych. wiat i osoba. Wolnoæ, ³aska, los, Kraków 1969; M. Kr¹piec, Ja – cz³owiek, Lublin 1974; K. Wojty³a, Osoba i czyn, Kraków 1984; W. Granat, Personalizm chrze-cijañski. Teologia osoby ludzkiej, Poznañ 1985; A. Rozdziñski, Osoba i kultura, Warszawa 1985; J. Galarowicz, Cz³owiek jest osob¹, Kraków 1994; R. Guardini, Wolnoæ, ³aska, los. Rozwa¿anie o sensie istnienia, Kraków 1995.
16 Por. szerzej W. Surmiak, Opcja preferencyjna na rzecz ubogich wyrazem mi³oci spo³ecz-nej, Katowice 2009.
Z tak wyranie akcentowanym szacunkiem Eugeniusz budowa³ w m³odych zaufanie do siebie. Relacje pozwala³a mu z drugiej strony budowaæ atmosfera radoci i ¿yczliwoci.
Radoæ
wiêty Eugeniusz mia³ charakter choleryka, wyra¿a³ wiêc emocje doæ swo-bodnie. Du¿a doza spontanicznoci umo¿liwia³a mu dobry kontakt z m³odzie¿¹. Analizuj¹c pracê w. Eugeniusza z m³odymi, mo¿na zauwa¿yæ te¿, ¿e podczas spotkania z drugim cz³owiekiem potrafi³ wznieæ siê ponad codzienne, zwycza-jowe zasady. W jego przypadku mo¿na mówiæ raczej o wiernoci osobom ni¿ ustalonym zasadom. Gdy organizowa³ plan dnia dla m³odych, jego harmonogram by³ a¿ przepe³niony, ale gdy tylko uda³o mu siê ci¹gn¹æ do siebie b³¹kaj¹c¹ siê m³odzie¿, dopracowany w szczegó³ach program móg³ natychmiast ulec ca³kowi-tej zmianie: Dzi, aby nas zapoznaæ z krajowymi zwyczajami, ksi¹dz dyrektor poczêstowa³ m³odzie¿ kasztanami i ciep³ym winem18. Kiedy Eugeniusz zosta³ biskupem, nic siê nie zmieni³o zawsze, kiedy chodzi³o o m³odych, dzia³y siê rzeczy nieprzewidywalne. Cz³onkowie kapitu³y kanoników nieraz nie potrafili sobie wyobraziæ, co nowego bêdzie siê dzia³o, gdy biskup de Mazenod spotka siê gdzie z m³odymi. Na przyk³ad podczas wizytacji w Chateau-Gombert posta-nowi³ przed³u¿yæ swój pobyt, poniewa¿ m³odzi zaproponowali mu wspólny prze-jazd przez wioskê dwuko³ówk¹. Napisa³ póniej: Widzia³em oczywicie, ¿e bê-dzie pada³o. Ale czym jest niewielki deszcz w porównaniu ze szczêciem tych dzieci Grupa by³a liczna i weso³a, by³o nas oko³o 30 ma³ych i du¿ych (29.10. 1838 r.)”19.
Powierzanie odpowiedzialnoci
Z zaufania Eugeniusza do m³odych i wiary w nich p³ynê³a praktyczna myl formacyjna. wiêty Eugeniusz odznacza³ siê umiejêtnoci¹ dzielenia siê odpowie-dzialnociami. Jedn¹ z bardzo charakterystycznych metod, jak¹ stosowa³ w pracy z m³odymi, by³o nastawienie na bycie zaczynem w danym rodowisku. Chcia³ tworzyæ wspólnoty odpowiadaj¹ce na okrelone sytuacje w konkretnych miejscach. Zadaniem m³odych by³o byæ zaczynem dobra i wiary, ¿eby z ich przyk³adu mogli czerpaæ inni. Formacja cz³onków Stowarzyszenia by³a ukierunkowana na przygo-towanie do ewangelizacji we w³asnych rodowiskach. Ojciec Frank Santucci OMI, który na co dzieñ zajmuje siê charyzmatem w. Eugeniusza20, w³anie w ten
spo-18 B. Dullier, Eugeniusz de Mazenod i jego propozycje wiary skierowane do m³odych, cz. 1, t³um. R. Tyczyñski, Mozaika Obrzañska 4(2010), s. 70.
19 Tam¿e.
20 Ojciec Frank Santucci OMI jest oblatem odpowiedzialnym za g³oszenie rekolekcji i konfe-rencji dotycz¹cych charyzmatu Misjonarzy Oblatów MN na ca³ym wiecie. Por. http://www.oblaci. pl /aktualnosci_span/102/santucci [dostêp 28.04.2015].
sób rozumie oblack¹ pracê z m³odymi. Podczas konferencji w oblackim orodku m³odzie¿owym w Kokotku wyjania³:
Eugeniusz tej metody uczy³ siê równie¿ w seminarium w. Sulpicjusza. Zosta³ zapro-szony, by jako kleryk tworzyæ sekretn¹ grupê apostolsk¹. By³o w niej tylko 7-8 cz³on-ków. Mieli byæ zaczynem. Ich zadaniem by³o przestrzeganie regu³ w sposób perfek-cyjny. Przez przyk³ad, rady, modlitwê, wspierali zachowanie gorliwego zapa³u we wspólnocie. W seminarium to dzia³a³o. Tego Za³o¿yciel u¿ywa³ w stowarzyszeniu21.
Oczywicie umiejêtnoæ rozwijania odpowiedzialnoci wychodzi³a du¿o da-lej ni¿ tylko w kierunku najbli¿szej grupy wspó³pracowników. Dziêki drobnym zadaniom ka¿dy m³ody cz³onek wspólnoty czu³ siê potrzebny i wa¿ny.
Wymagania
Praca Eugeniusza z m³odymi nie polega³a jedynie na pobo¿nych spotka-niach, które niczego nie zmienia³y w ¿yciu tych wkraczaj¹cych w doros³oæ lu-dzi, czy na atrakcyjnych akcjach, które oprócz rozg³osu w ¿aden sposób nie przemienia³y ich ¿ycia. Jego gorliwoæ doprowadzi³a do tego, ¿e powiêca³ im dwa pe³ne dni w tygodniu. Pocz¹tkowo by³y to czwartek i niedziela, póniej dosz³a do tego jeszcze sobota. Jednoczenie i m³odym stawia³ ambitne wymaga-nia. Dzieñ z m³odymi zaczyna³ siê od 7.00 rano i trwa³ do pónych godzin wie-czornych. W programie nie brakowa³o czasu na katechezê i modlitwê, które by³y przeplatane chwilami relaksu, przeró¿nymi grami i zabawami. Za³o¿yciel obla-tów w licie do Forbin Jansona z 1 lipca 1814 roku tak pisa³ o tym czasie:
Wraz z wybiciem godziny 7.00 zaczynamy krótk¹ chwil¹ lektury, aby daæ czas wszystkim na zejcie siê. Potem recytujemy godzinê czytañ o Najwiêtszej Maryi Pannie, po której nastêpuje oko³o pó³godzinne rozwa¿anie. Po medytacji recytujemy laudesy, a po nich Msza wiêta. Po zakoñczeniu Mszy mamy chwilê na rozrywkê i na obiad. Po obiedzie i po nieszporach jest godzina katechezy dla najbardziej po-trzebuj¹cych. Ca³¹ resztê czasu, a¿ do wieczora, powiêcamy na gry22.
Zaanga¿owanie m³odych wiadczy o tym, ¿e nie bali siê oni wyzwañ i na-k³adanych wymagañ, a w zasadzie dziêki nim jeszcze bardziej budowa³a siê ich przynale¿noæ do grupy.
Cel ewangelizacji
Kolejn¹ wart¹ wspomnienia cech¹ w. Eugeniusza by³o ukierunkowanie na cel mówienie o Bo¿ej mi³oci. Wszystko robi³ po to, by g³osiæ Jezusa Chrystu-sa. W XIX wieku w kazaniach przede wszystkim katechizowano, próbuj¹c lepiej
21 J. Wlaz³y, Apostolski zaczyn. wiêty Eugeniusz de Mazenod i m³odzie¿, Mozaika Obrzañ-ska 1(2010), s. 59.
lub gorzej wyjaniaæ prawdy wiary, b¹d moralizowano, najczêciej strasz¹c pie-k³em. Wszystko to by³o potrzebne, jednak Eugeniusz podkrela³, ¿e nie mo¿e zabrakn¹æ tego, co najwa¿niejsze g³oszenia osoby Jezusa Chrystusa.
Wizytacja w Caillols By³em bardzo zadowolony z uwagi, z jak¹ dzieci s³ucha³y mego pouczenia Ach, jak¿e le musiano ich pouczaæ! Jest bardziej ni¿ pewne, ¿e nikt nie postara³ siê, aby w ich duszach wzbudziæ uczucia, na które s¹ wra¿liwe. Uczono ich suchej lektury katechizmu, wyjanianego albo lepiej, albo gorzej, ale nie postarano siê, aby odczu³y dobroæ Boga, nieskoñczon¹ mi³oæ naszego Pana Jezusa Chrystusa do ludzi23.
Z kolei sami m³odzi chêtnie dzielili siê dowiadczeniem wspólnoty tak, ¿e w bardzo szybkim tempie ros³a ona a¿ do ok. 300 cz³onków Stowarzyszenia w je-go kulminacyjnym punkcie. Zaproszenie do wspólnoty to z kolei jeden z najwa¿-niejszych elementów ewangelizacji, bo tam czêsto odkrywa siê Jezusa.
Metody formacyjne
Na podstawie powy¿szych cech duszpasterskich mo¿na wyszczególniæ kilka podstawowych elementów formacyjnych stosowanych przez w. Eugeniusza w je-go pracy z m³odymi. Spróbujemy je usystematyzowaæ i ponazywaæ.
1. Mo d l i t w a. wiêty Eugeniusz k³ad³ du¿y nacisk na regularn¹ modlitwê, zarówno tê indywidualn¹ (m.in. medytacjê), jak i wspólnotow¹ (w szcze-gólnoci Mszê wiêt¹). Odkrywanie Jezusa w modlitwie to fundamental-ny element formacji duchowej.
2. S³ u ¿ b a. S³u¿bê wobec swoich m³odych przyjació³ w. Eugeniusz wiad-czy³, powiêcaj¹c czas i siebie w pracy a¿ do pónych godzin. Anga¿o-wa³ siê, wiadcz¹c sakramenty, katechizuj¹c, a tak¿e przez budowanie relacji w ramach rekreacji.
3. Tw o r z e n i e w s p ó l n o t y. wiêty Eugeniusz tworzy³ wspólnotê, roz-wijaj¹c zaanga¿owanie jej cz³onków, a tak¿e przez zaproszenie nowych osób do grupy. Szczególn¹ metod¹ wzorowan¹ na powo³ywaniu przez Jezusa uczniów by³o u Eugeniusza formowanie najbli¿szych wspó³pra-cowników animatorów. Oprócz tego dzia³anie wspólnoty wspiera³o do-bre zorganizowanie czasu, a tak¿e wspólne gry, zabawy i stosowanie atrakcyjnych dla m³odzie¿y form spêdzania czasu.
4. Ew a n g e l i z a c j a. G³ównym, docelowym elementem formacji by³o dla w. Eugeniusza doprowadzenie m³odych do osobistego spotkania z Jezu-sem. Odbywa³o siê to bardziej na zasadzie przekazywania dowiadczenia Boga ni¿ jedynie katechizowania (choæ i ono by³o obecne). Jednoczenie
zapalenie ¿aru wiary uzdalnia³o m³odych do wiadectwa na zewn¹trz, w swoich rodowiskach.
W dalszej czêci chcemy zobaczyæ, jak te elementy formacyjne i cechy dusz-pasterskie stosowane s¹ we wspó³czesnym duszpasterstwie m³odzie¿y oblackiej Niniwa.