• Nie Znaleziono Wyników

9. Teoria przekładu prawnego

9.1. Tłumaczenie tekstu prawnego

9.1.5. Ekwiwalencja w tłumaczeniu prawniczym i sposoby przekładu terminów prawnych

9.1.5.2. Główne zasady tłumaczenia prawniczego

Metody rozwiązywania problemu ekwiwalencji bywają różne. Jerzy Pieńkos proponuje przede wszystkim wykorzystywanie w tłumaczeniach prawniczych ekwiwalentów funkcjonalnych — uznaje je bowiem za najlepsze dla terminologii prawniczej: „Jeśli chodzi o działalność przekładową, dotyczącą tekstów prawnych i prawniczych,

~ 64 ~

opowiadamy się za ekwiwalencją funkcjonalną, najbardziej przydatną i skuteczną dla tego rodzaju przekładu” [Pieńkos 1999: 119].

Zazwyczaj w tłumaczeniach prawniczych odrzuca się tłumaczenie dosłowne, choć uznaje się w tym przypadku wyjątki:

(…) tłumaczenie prawnicze powinno być zasadniczo tłumaczeniem idiomatycznym.

Dopuszczalne jest tłumaczenie nieidiomatyczne, ale z zasady wyklucza się na poziomie tekstu tłumaczenie dosłowne, ponieważ jest ono z definicji niepoprawne.

(…) Dosłowności nie można jednak wykluczyć w tłumaczeniu na poziomie poszczególnych elementów tekstu, zwłaszcza jako metody tworzenia odpowiedników terminów funkcjonujących w systemie prawnym języka źródłowego, które nie istnieją w systemie prawnym języka docelowego. [Kierzkowska 2007: 81]

Na temat dosłownego tłumaczenia tekstów prawnych wypowiadała się również E. Betańska, uwzględniając przy tym różnienie gałęzi prawodawstwa. Badaczka wskazuje, iż każda dziedzina prawa wytworzyła własną terminologię, dlatego przekłady dokonane przez kogoś, kto zna odmianę ogólną zarówno języka wyjściowego, jak i docelowego, nie są wystarczające — do poprawnego wykonania translacji potrzebna jest bowiem znajomość języka prawa uwzględniająca daną kategorię pojęć [Betańska 2013: 9–11]. Autorka wskazuje, że literalne tłumaczenia nie są poprawne. W jednym z rozdziałów swojej pracy E. Betańska przedstawia wykaz błędów popełnionych przez studentów, którzy np. francuskie sformułowanie père et mère oddawali w przekładzie jako ojciec i matka, czyli jak to określa autorka — dosłownie. Według niej należałoby użyć w tym przypadku formy rodzice, która jest stosowana na gruncie polskiej terminologii prawnej [Betańska 2013: 232].

D. Kierzkowska zwraca również uwagę na zachowanie szyku w tłumaczonym tekście, co przez długi czas stanowiło ważną zasadę w przekładach prawniczych. Badaczka stwierdza, że nie jest ono współcześnie uznawane za obligatoryjne:

Tłumacz tekstów prawodawczych może pozwolić sobie na większą elastyczność i wykorzystanie wszelkich dostępnych środków językowych, pod warunkiem, że dobrze rozumie intencję prawodawcy i zna granice tej dowolności. [Kierzkowska 2007: 83]

Jednak należy wskazać, iż kryterium mówiące o obeznaniu i świadomości tłumacza, o którym pisze D. Kierzkowska, jest subiektywne i trudno uznać je za bezwzględną zasadę w praktyce tłumaczeniowej.

Jeśli chodzi o zapożyczenia i kalki w tłumaczeniach prawniczych, to jest to nierozwiązany problem, który zależy od wielu czynników, np. od ustalonego celu

~ 65 ~

tłumaczenia. W tekstach, które mają na względzie zachowanie specyfiki testu źródłowego, mogą być stosowane [Kierzkowska 2007: 84]. W pozostałych przypadkach zapożyczenia są raczej krytykowane [Kierzkowska 2007: 69].

Strategia tłumaczenia zależy niejednokrotnie od głównego zainteresowania, tzn.

czy tłumaczenie jest skoncentrowane na języku źródłowym, bądź docelowym. Jak przekonuje Ł. Ciołek:

Tłumaczenie aktów prawnych wymaga posiadania przez tłumacza zarówno kompetencji językowej, jak też kompetencji prawnej. W związku z koniecznością zapewnienia możliwie największej zgodności przetłumaczonej wersji tekstu z wersją oryginalną, tłumacze unikają stosowania ekwiwalentów w znaczny sposób rozszerzających lub zawężających znaczenie tłumaczonych terminów. Ograniczona zostaje tym samym lista technik stosowanych przez tłumaczy tego rodzaju dokumentów, którzy wykorzystują w zasadzie pięć ich rodzajów: tłumaczenie dosłowne, zapożyczenie, opis, kalkę językową lub ekwiwalent funkcjonalny. Wybór poszczególnej techniki zdeterminowany jest przyjętą wcześniej strategią tłumaczeniową, a więc zorientowaniem bądź to na język źródłowy, bądź też na język docelowy. [Ciołek 2015: 27–28]

Wspomniane ogólne zasady przekładu tekstów prawodawczych i prawniczych nie stanowią jednak spójnej, dopracowanej metody, która mogłaby służyć tłumaczom praktykom. D. Kierzkowska wspomina, że osoby przekładające, specyficzne przecież i wymagające, teksty dotyczące systemu prawnego często są skazane na własną intuicję [Kierzkowska 2007: 9]. Dlatego też badaczka opracowała własny model pracy nad tłumaczeniem prawniczym, który zaprezentowała w opracowaniu pt. Tłumaczenie prawnicze [Kierzkowska 2007]. Swoje rozważania opiera na „teorii skoposu”, która w centrum stawia cel tłumaczenia.

9.2. Świadomość translatoryczna F.K. Szaniawskiego 9.2.1. Teoria tłumaczenia w przypisach

W przypisach zawartych w przekładzie Kodeksu Napoleona F.K. Szaniawskiego z 1808 r.

znajduje się wiele metajęzykowych uwag na temat sposobu tłumaczenia tekstu oraz informacji wyrażonych implicytnie. Należy to uznać za przejaw wysokiego stanu świadomości w dziedzinie przekładania. W XIX w. nie istniał jeszcze podział na języki prawny i prawniczy, nie stworzono nawet spójnej teorii tłumaczenia tekstów w ogóle.

Pomimo to przypisy zawierają wiele istotnych wiadomości leżących u podstaw translacji

~ 66 ~

tekstów związanych z prawem, stanowią bowiem zbiór wyklarowanych już wówczas zasad oraz spostrzeżeń dotyczących tłumaczenia, które uznawane są również współcześnie.

Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na dziewiętnastowieczną świadomość istnienia terminu prawnego, choć wówczas nie został on jeszcze tak nazwany.

W przypisach prawo wyodrębnia się jako naukę mającą własne słownictwo, mówi się o wyrazach charakterystycznych dla prawa, o czym świadczą słowa: „Rożne są wyrazy właściwe nauce Prawa; wszystkich wiadomość potrzebna iest do zrozumienia Kodexu, wydkładane [sic!] bywaią i w innych częściach nauki prawa” [KN3: 83]. Przymiotnik różne wskazuje na specyfikę wyrazów obsługujących materię prawną. Poza tym w przytoczonym cytacie przywołuje się system, w którym dane słownictwo funkcjonuje, zakładając istnienie

„innych części nauki prawa”. Każda z części natomiast ma swoje słownictwo. Świadomość istnienia terminologii obsługującej dany dział prawodawstwa widać w jednym z przypisów: „Familia, Famille, rozumie się w prawie cywilnem związek między osobami krewnemi” [KN3: 62]. Specyfika tekstu ma więc odbicie w zastosowanym słownictwie, a więc w doborze właściwych leksemów.

W przypisach do Kodeksu Napoleona wielokrotnie wskazuje się konkretny wyraz mający spełniać funkcję terminu. Stopniowo wprowadza się więc zasadę konsekwentnego stosowania nomenklatury, niezmiennej w danym zbiorze praw. W jednym z przypisów czytamy: „Domicilium, wyrażane będzie we wszystkich artykułach przez zamieszkanie”

[KN3: 12]. W przytoczonym przykładzie wybór określonego terminu oraz jego funkcjonowanie w dalszej części Kodeksu są wyrażone eksplicytnie.

Dziewiętnastowieczny translator francuskiego prawa zdawał sobie sprawę, że każde pojęcie prawne jest wyrażane formą językową, którą określa się ogólnie jako wyraz, będący tożsamym ze współczesnym terminem. Synonimicznie wobec leksemu wyraz pojawia się nazwisko. Zastosowanie takich form ilustruje przykład: „Oryginał iest ogolne nazwisko aktu pierwszy raz napisanego, oddany bydź może stronom, i nazywać go będziemy tym wyrazem tylko oryginał, z tego względu szczegolniey, że pierwszy raz iest pisany” [KN3:

32]. W wielu przykładach wykorzystuje się jak powyżej czasownik nazywać, oprócz tego stosowany bywa czasownik z morfemem się: nazywać się, po których wprowadza się termin prawny. Widać to w przykładzie wyjaśniającym kwestie dotyczące nazw dokumentów: „Przepisanie aktu oryginalnego na innym papierze, nazywa się kopiia, expedycya. Przepisanie aktu szczegolnego z aktów, nazywa się Wyciąg, Extrakt” [KN3:

32]; „Oryginał taki nazywa się Brevet” [KN3: 32]. Wykorzystywano również formę

~ 67 ~

czasownikową używa się: „używa się i ten wyraz Macierzyństwo” [KN3: 91]. W tekście prawnym można zastosować leksem z języka potocznego, np. macierzyństwo, z tym że nadaje się mu ściśle określne znaczenie w języku prawa. Przykładem może być również termin biegły, który ma w Kodeksie Napoleona prawne znaczenie13 wyjaśnione w przypisach. W ogólnej odmianie języka polskiego wyraz biegły funkcjonował już w XVI w. w znaczeniu ‘osoby doskonale znającej się na rzeczy’. Natomiast F.K. Szaniawski w przypisach do francuskiego ustawodawstwa wprowadza nowe komponenty znaczeniowe

— definicja prawna uwzględnia wyznaczenie takiej osoby przez sąd w celu zaopiniowania czegoś przed sądem [Wismont i Woźniak 2020: 63]. Tłumacz wyjaśnia tę kwestię następująco: „Expert, artis peritus, Biegły, iest to osoba albo osoby wybrane zgodnie od stron, lub wyznaczone od Sądu, do rozpoznania, do oszacowania rzeczy pewnych, i dania o nich zdania swojego” [KN3: 44]. Istotna jest w tym przypadku świadomość wprowadzenia do specjalistycznego użycia wyrazu potocznego i odróżnienia znaczenia potocznego od wyspecjalizowanego.

W przypisach F.K. Szaniawskiego postuluje się stosowanie jednego wyrazu na oddanie jednego pojęcia prawnego — każde pojęcie powinno mieć swoją formę językową.

W XIX w. uwidaczniają się więc tendencje do eliminowania synonimiki w języku specjalistycznym. Dlatego mówi się, że zawsze coś będzie określane w ten czy inny sposób:

„Co się nazywa w Jurisprudencyi actio, to iest możność poszukiwania sądownie iakieykolwiek należytości swoiey, to zawsze nazywać będziemy tym wyrazem Sprawa”

[KN3: 12]. Przyjmuje się więc stosowanie danego terminu na określone pojęcie prawne.

Ważną kwestią poruszaną w przypisach jest także adekwatność wyrazu do pojęcia.

Jeśli w pojęciu prawnym zawiera się odniesienie do konwersji, to każdy z wyróżnionych podtypów kategorii powinien być określany oddzielnym terminem. Postuluje się więc brak homonimii. Tak jest w przypadku terminologii związanej ze stronami objętymi długiem, co w przypisach zostało wyjaśnione w następujący sposób:

Każdy dług między dwoma stronami bydź musi, należy się iedney, druga go winna;

stąd wypada potrzeba dwoch szczegolnych nazwisk. Jest dług czynny, który się stronie należy, można go nazwać wierzytelność, Créance, Debitum activum. Jest dług

13 Warto wspomnieć, że wyrażenie biegły jest stosowane przez F.K. Szaniawskiego, tzn. w przekładach jego autorstwa. Drugi z tłumaczy, F.K.M. Bohusz, wykorzystuje określenie znawca (por. KN2 art. 453.).

~ 68 ~

bierny, ktory się od strony należy, Dette, Debitum passivum. Stąd też wynikaią dwa nazwiska Dłużnik, Debiteur, Wierzyciel, Créancier. [KN3: 131]

W przytoczonej egzemplifikacji uwidacznia się potrzeba używania różnych nazw na różne znaczenia prawne, którą należy podkreślić, ponieważ świadczy o wysokiej świadomości stosowania terminologii: „stąd wypada potrzeba dwoch szczegolnych nazwisk” [KN3:

131]. Warto wspomnieć, iż rozróżnienie leksemów dłużnik w znaczeniu ‘pożyczkobiorca’

i wierzyciel w znaczeniu ‘pożyczkodawca’ nie było tak oczywiste. W dawnym prawie polskim te konwersywne znaczenia wyrażano jednym wyrazem. Obie strony uczestniczące w pożyczce określano mianem dłużnika, czyli zarówno ‘tego, który był winien’, jak również ‘tego, który komuś pożyczał’. Jak wskazuje I. Szczepankowska, w XVI w. pod wpływem łaciny, w której funkcjonowały formy debitor ‘pożyczkobiorca’ i kredytor

‘pożyczkodawca’, doszło do zawężenia semantycznego nazwy dłużnik jako strony biorącej pożyczkę oraz utworzenia i terminologizacji nazwy wierzyciel, mającej rodzimy charakter, jako strony udzielającej pożyczki [Szczepankowska 2006: 85]. Tak więc dłużnik oznaczał

‘pożyczkobiorcę’, natomiast na oznaczenie ‘pożyczkodawcy’ istniały dwa określenia:

rodzimy wierzyciel oraz zapożyczony kredytor. Według I. Szczepankowskiej jeszcze w XVIII w. prawodawca stosował częściej określenie kredytor niż wierzyciel [Szczepankowska 2006: 85]. Przez pewien czas istniały więc co najmniej dwa leksemy oznaczające ‘pożyczkodawcę’. Wyjaśnienie znajdujące się w przypisie do polskiej wersji Kodeksu Napoleona świadczy o tym, że w XIX w. rozróżnienie na osobę, która bierze od kogoś pożyczkę, oraz osobę, która daje komuś pożyczkę, nie było jeszcze tak jasne, skoro omówienie tej kwestii uwzględniono w komentarzu. Prawdopodobnie żywa była wówczas tradycja oznaczania obu stron relacji pożyczania jednym wyrazem.

Niezmiernie istotne było określenie zakresu semantycznego stosowanych terminów.

Miało to zapewnić dokładność w opisie kwestii prawnych oraz wykluczenie różnych interpretacji poszczególnych artykułów zbioru praw. W Kodeksie Napoleona widać starania, by używać wyrazów o ściśle określonym znaczeniu, co w przypisach wyrażone zostało eksplicytnie: „Przytrzymanie, areszt, Arestation, ściąga się ten wyraz w tém mieyscu do pozbawienia osoby wolności, czyli do iey zamknięcia na czas pewien” [KN3: 103].

Dosyć często terminy były sobie przeciwstawiane, konfrontowane ze sobą, co miało wpłynąć na precyzję w wyznaczeniu ich odmienności znaczeniowej. Przykładem tego mogą być następujące fragmenty z przypisów: „Domicilium, wyrażane będzie we

~ 69 ~

wszystkich artykułach przez zamieszkanie, rożni się od przebywania, mieszkania czyli rezydencyi” [KN3: 12]; „przytrzymana iest osoba oskarżona o występek, aby sądzoną była.

Różni się takie przytrzymanie od uwięzienia, które z wyroku następować powinno”

[KN3: 103]. W innym miejscu porównuje się dwa rodzaje dokumentów: „Między kopiią a expedycyą mała zachodzi różnica, kopiia uważa się z tego względu, że iest przepisaniem innego pisma, a expedycya, że iest pismo ze wszelkiemi formalnościami napisane, dla wydania temu do kogo należy” [KN3: 32]. Zwraca się uwagę nawet na niuanse znaczeniowe, by zachować precyzję w stosowanej terminologii. Wprawdzie zdarzają się przykłady prezentujące podobne względem siebie określenia — przykłady takie należą jednak do zdecydowanej mniejszości. W badanym materiale tylko raz pojawiła się wyrażona eksplicytnie informacja o podobieństwie wyrazów, czyli szereg synonimiczny14: „Demande, Requete, Requirition, podobne maią znaczenia, iest to prośba, żądanie, przełożenie, podanie, wymaganie, skarga” [KN3: 34]. Można uznać, iż użycie wymienionych gatunków tekstów jest zależne pragmatycznie, więc zakres znaczeniowy tych określeń mógł nie być dość wyraźny dla dziewiętnastowiecznego translatora.

Warto zwrócić uwagę na system odnośników między przypisami a tekstem prawodawczym Kodeksu. Wielokrotnie informacje o rozumieniu terminów nie są podawane w przypisach, ale znajdują się w innym miejscu kodyfikacji. Pojawia się wówczas odwołanie do konkretnego tytułu zbioru praw, który wyjaśnia znaczenie danego terminu. Świadczy to o ustabilizowanej terminologii w obrębie danego tłumaczenia, bowiem zakłada się użycie tych samych terminów (nie można użyć synonimu, ponieważ utrudniałoby to odnalezienie odpowiedniego artykułu) oraz uznanie określonego znaczenia, które wypływa z konkretnego działu Kodeksu. Dla egzemplifikacji przytoczmy fragmenty przypisów: „Mineur, Minorennis, małoletni. Majeur, Majorennis, Pełnoletni.

Emancipé, Emancipatus, usamowolniony, Emancipatio, usamowolnienie; Juterdit, bezwłasnowolny, znaczenie tych wyrazow, objaśnia Tytuł dziesiąty i iedynasty Xięgi pierwszey” [KN3: 33]; „Acte respectueux, akt uszanowania, wytłumaczony będzie w Tytule o Małżeństwie” [KN3: 33]. W przypisach sugeruje się więc eliminowanie

14 Warto zwrócić uwagę na bardzo rzadkie wykorzystywanie szeregów synonimicznych w tekście przypisów, a także w tekście głównych Kodeksu Napoleona. Jest to o tyle istotne, że szeregi synonimów były stosowane w tekstach prawnych od średniowiecza do XVIII w., a od XVI w. stanowiły wyznacznik erudycyjności [Woźniak 2018: 81]. Można zatem uznać je za dawny tradycyjny element stylu prawnego. Z posługiwania się szeregami synonimicznymi prawie całkowicie zrezygnowano w polskich przekładach Kodeksu Napoleona.

~ 70 ~

synonimii, użycie terminów w ustalonym znaczeniu, a przede wszystkim proponuje się zachowanie konsekwencji w tych działaniach w obrębie danego tłumaczenia, co daje możliwość tworzenia systemu odwoływań.

W przypisach F.K. Szaniawskiego pojawiają się metajęzykowe uwagi dotyczące wyboru odpowiednika na gruncie języka polskiego. Podaje się w nich polskie ekwiwalenty terminów francuskich lub łacińskich, co prezentują następujące cytaty: „Obligation, Engagement, Charge, wyrażone bydź może popolsku, zobowiązanie, obowiązek, ciężar”

[KN3: 12]; „Actor czyli pofrancuzku Demandeur, będzie popolsku Powod” [KN3: 12].

Dziewiętnastowieczny tłumacz przyjmuje zatem poszczególne polskie ekwiwalenty za najwłaściwsze odpowiedniki stosowane w przekładzie. Skłania go to do refleksji komparatystycznej, porównuje bowiem różne systemy językowe i zauważa chociażby różnice ilościowe w słownictwie: „Jus i Lex, w Polskim ięzyku iednym wyrazem Prawo iest wydane; iest to nieiaka cecha praw stanowionych, że co tylko przepisywać powinny, co iest należytością prawdziwą” [KN3: 12]. Takie przykłady należą jednak do mniejszości.

Podając polskie ekwiwalenty, translator wymienia zazwyczaj jeden termin polski w miejsce pojedynczego terminu obcojęzycznego. Wśród wielu przykładów można wymienić: „Przysposobienie, Adoption, Przysposobiony, Adopté” [KN3: 99];

„Wychowaniec, Pupille” [KN3: 100]; „Współopiekun, Cotuteur, podopiekun Protuteur”

[KN3: 130]. Być może wiąże się to z procesem przekładu, a co za tym idzie z chęcią wiernego oddania oryginału. Wydaje się jednak, że decyzje tłumacza są przemyślane i świadome, dlatego można uznać, iż preferuje on nie tylko wierne odwzorowanie oryginalnej formy, ale przede wszystkim jednowyrazowe odpowiedniki. Tej ostatniej kwestii dał wyraz w jednym z przypisów: „Emploi, obrocenie na zysk, albo danie, ulokowanie na procent, na stowe15, albo iednym wyrazem obrocenie, ten wyraz w takim znaczeniu, w całym Kodexie często używany będzie” [KN3: 44]. Być może F.K.

Szaniawski przyjął, że terminy jednowyrazowe są trafne z punktu widzenia ekonomii językowej, dzięki nim uzyskuje się maximum treści przy minimum formy — ich znaczenie

15 Sformułowanie stowe zostało użyte w przypisach dwukrotnie. Po raz pierwszy w zacytowanym fragmencie, po raz drugi zaś w następującym przykładzie: „Procenta, opłaty od sta, Stowe, Jnterets” [KN3: 104]. W SWil odnotowano formę stowe w znaczeniu ‘jednoroczny dochód za sto jedności kapitału’ z kwalifikatorem nieużywane. Omawiany leksem zarejestrowano jeszcze w Słowniku staropolskim M. Arcta, podając definicję:

‘procent roczny od sta, odsetek roczny’. Pozostałe źródła leksykograficzne nie uwzględniają tego wyrazu — brak go w Sstp, SPXVI, Kart.XVII/XVIII, SL, SW, SJP.Dor. Nie został on również odnotowany w Encyklopedii staropolskiej Z. Glogera, ani w Nazwach staropolskich powinności feudalnych, danin i opłat (do 1600 r.) A. Zajdy. Wydaje się więc, że jest to neologizm dziewiętnastowieczny o ograniczonym funkcjonowaniu. Jego pojawienie się w przypisach F.K. Szaniawskiego świadczy o dużej wiedzy i przygotowaniu teoretycznym tłumacza.

~ 71 ~

przecież i tak warunkowane jest przez system prawodawczy, a termin jako językowa reprezentacja pojęcia prawnego ma być możliwie najbardziej skondensowanym znakiem odsyłającym do rzeczywistości prawnej.

Warto wspomnieć, iż w badanym materiale pojawiły się definicje synonimiczne terminów. Są one zjawiskiem raczej rzadkim (odnotowano jedynie trzy takie przypadki).

Wśród przykładów znalazły się następujące fragmenty: „Oryginał nazwać można, Pismo pierwiastkowe, pierwopism” [KN3: 32]; „Profession, stan życia albo powołanie” [KN3:

33]. Zdarza się, że występują w nich odwołania do wcześniejszej nomenklatury używanej w prawie, czyli do tradycji, jak w przykładzie: „Citatus czyli Defendeur, będzie Pozwany czyli obżałowany, zaskarżony” [KN3: 12]. Leksem pozwany należy do starszej warstwy słownictwa związanego z prawem [Zajda 1990: 102]. Odnotowany jest w już SPXVI, w którym zarejestrowano również wyraz obżałowany oraz określenie oskarżony (formy z przedrostkiem za- brak w tym słowniku). W Kart.XVII/XVIII odnajdujemy formy pozwany i obżałowany, jak również określenie oskarżony. W przypisie F.K. Szaniawski zastosował więc leksemy staropolskie (pozwany i obżałowany), które w przeciągu wieków pozostały stabilne semantycznie, nie zmieniły bowiem podstawowego znaczenia.

Dziewiętnastowieczny tłumacz wykorzystuje wyrazy o długiej tradycji prawnej w polszczyźnie, co świadczy o chęci kontynuowania zastanej terminologii w określonych przypadkach, czyli tych, w których jest to możliwe.

Reasumując, należy stwierdzić, że z przypisów F.K. Szaniawskiego do przekładu Kodeksu Napoleona wypływa spójna wizja sposobu tłumaczenia tekstów. Niezmiernie istotna w tej kwestii jest dziewiętnastowieczna świadomość istnienia terminu prawnego odróżniającego się od słownictwa potocznego, który odsyła do konkretnego pojęcia prawnego. W przypisach sugeruje się eliminowanie synonimiki i homonimii, z racji, że każde pojęcie powinno mieć swoją reprezentację językową. Ponadto zwraca się uwagę na używanie terminów w ścisłym i ustalonym znaczeniu. Preferuje się jednowyrazowe terminy charakteryzujące się skondensowaną formą osiągniętą dzięki wysokiej wartości treści. Dla tłumacza ważna jest konsekwencja w stosowaniu terminologii. Warto podkreślić, iż zasady te respektowane są przez współczesnych translatorów zajmujących się tłumaczeniem języków specjalistycznych. Wskazuje to na wartość dziewiętnastowiecznego tekstu, który notabene nie jest tekstem głównym, ale częścią dodatkową do tekstu prawodawczego.

~ 72 ~