• Nie Znaleziono Wyników

Główne założenia

W dokumencie Mediolingwistyka : wprowadzenie (Stron 89-163)

Świata nowych mediów – a także, widzianych z tej perspektywy, starych – nie da się ująć w granicach tradycyjnej refleksji nad języ-kiem. Odkrywana rzeczywistość słowa pozostaje w znacznej mierze nieprzenikalna dla tych, którzy w języku dostrzegają jedynie autono-miczny system, w mowie zaś – incydentalną realizację jego reguł (…).

Nowe media w istocie czerpią swoją moc z archaicznych mocy słowa, mają też jednak swoją specyfikę, która wymaga precyzyjnego zbadania, przy użyciu instrumentów zdolnych ją uchwycić.

Grzegorz Godlewski

Do spotkania między dwoma dyscyplinami nie dochodzi wtedy, gdy jedna zaczyna zastanawiać się nad drugą, lecz wtedy, gdy jedna dyscyplina zdaje sobie sprawę z tego, że musi rozwiązywać na swoim gruncie i własnymi środkami problem podobny do tego, przed którym stoi ta druga.

Gilles Deleuze Każda subdyscyplina naukowa, którą można nazwać „nową”, wymaga precyzyjnie określonego zaplecza – umocowania teore-tycznego, całościowej ramy (pomijam w tym miejscu niezręczność terminu „nowa” w kontekście współczesnej kultury, charaktery-zującej się przenikaniem i wzajemną motywacją poszczególnych idei). Równocześnie, dyferencjalne cechy nowej subdyscypliny

(w niniejszym przypadku mediolingwistyki) pokazywane są zwy-kle na tle dyscypliny „matki” (tu przede wszystkim: lingwistyki). W takich sytuacjach często stawia się pytania o rozwój całego pa-radygmatu i kumulację dotychczasowych osiągnięć. W przypad-ku językoznawstwa sprawa nie jest jednak taka prosta.

Po pierwsze, trudno mówić o liniowym rozwoju lingwistyki, po-mijając fakt, iż określenie statusu i miejsca językoznawstwa wśród innych nauk nadal bywa traktowane jako niejednoznaczne1. Pojmo-wanie „rozwoju” danej dyscypliny, zakładające (zgodnie z ideami Thomasa S. Kuhna), iż każde nowe podejście paradygmatyczne obala poprzednie, jest dziś bardzo dyskusyjne. Dzieje się tak choć-by z tego powodu, że język – fenomen bogaty w znaczenia i zawsze wieloaspektowy – może być analizowany równocześnie z bardzo różnych perspektyw: neurofizjologicznej, psychologicznej, socjolo-gicznej, antropolosocjolo-gicznej, kulturowej, semiotycznej, filozoficznej, komunikacyjnej, matematyczno-statystycznej, dydaktycznej, reto-ryczno-perswazyjnej2 itp. Wszystkie te orientacje badawcze są rów-nie wartościowe, a wyniki, ujawniając coraz to nowe komponenty danego zjawiska, nie przeczą sobie nawzajem, lecz uzupełniają się. Takie „fasetowe” postrzeganie lingwistyki z wielu różnych punk-tów widzenia (jak nazywa rzecz Adam Pawłowski) ujawnia coraz to nowsze aspekty języka we wzajemnym uwikłaniu, równocześnie jednak dowodząc, iż nie powoduje to utraty spójności i tożsamości badanego zjawiska lingwistycznego. Po drugie, przyjmując nawet, iż poszczególne paradygmaty językoznawcze w danym okresie stają się dominujące (językoznawstwo historyczno-porównawcze, strukturalistyczne, generatywistyczne, kognitywistyczne), to i tak ich dokonania nie „obalają” tych pozostałych, lecz – akcentując

je-1 Por. T. Zgółka, Lingwistyka w paradygmatach. Kontynuacje i przełomy, (w:)

Przy-czynki do metodologii lingwistyki, red. J. Pogonowski, T. Zgółka, Poznań 1996;

A. Pawłowski, Empiryczne i ilościowe metody badań wobec naukowego statusu

współ-czesnego językoznawstwa, (w:) Metodologie językoznawstwa. Filozoficzne i empiryczne problemy w analizie języka, red. P. Stalmaszczyk, Łódź 2010; K. Skowronek, Języko-znawstwo subwersywne, (w:) „Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis”.

„Studia Linguistica” VI, red. S. Koziara, E. Młynarczyk, B. Skowronek, Kraków 2011; J. Winiarska, Kognitywizm – językoznawstwo otwarte, (w:) Metodologie

języko-znawstwa. Od genu języka do dyskursu, red. P. Stalmaszczyk, Łódź 2011.

dynie odmienne aspekty języka – funkcjonują w sposób różny, ale jednak niesprzeczny (mimo wyrażanego czasem przekonania, np. przez fundamentalnie zorientowanych strukturalistów czy genera-tywistów, o obowiązującym charakterze jedynie ich paradygmatu). Po trzecie, powszechnie wiadomo, iż teorie naukowe (przynajmniej w obrębie humanistyki) nigdy nie są „obiektywne” czy „stałe”, ale historycznie zmienne. Każdy język opisu rzeczywistości – także w badaniach lingwistycznych – nigdy też nie jest neutralny, lecz za-wsze sytuowany kulturowo, ideologicznie; determinowany bywa przez dyskursy, w których jest usadowiony i zrelatywizowany do danego systemu; nie stanowi zbioru „twardych” faktów, ale raczej jest jedną z wielu form „opowieści”, typem lingwistycznej „narra-cji”. Po czwarte, heterogeniczność oraz polisemiczność współcze-snych zjawisk komunikacyjnych i kulturowych, bogate uniwer-sum form tekstowo-dyskursywnych nie pozwalają na budowanie naukowych modeli o charakterze czysto dedukcyjnym – jakichś wszechogarniających ogólnych teorii. Badanie polimorficznej sfery dzisiejszej komunikacji pozwala jedynie na formułowanie tez głów-nie o charakterze indukcyjnym czy raczej na tworzegłów-nie określonych wąskich interpretacji, pewnych sądów „lokalnych”, nigdy nie-roszczących sobie praw do ogólności czy ostateczności wyników. Zresztą pewien redukcjonizm poznawczy zawsze jest wpisany w naukowe badanie języka. Próby całościowego opisu wszystkich jego aspektów są praktycznie niemożliwe3. Ze względu na zmien-ność, niejednoznaczność i „wymykanie się” współczesnej kultury (a zwłaszcza nowych form medialnych wraz z ich językiem) „za-mykającym” paradygmatom, lingwistyka – jak słusznie zakłada Katarzyna Skowronek – winna być otwarta na rozmaite subwer-sywne poszukiwania:

podważanie znaczeń, zadawanie pytań, dążenie do zmiany, do za-przeczania dotychczasowym normom czy może raczej – do upartego wychodzenia poza to, co w danym momencie w językoznawstwie ‘obowiązujące’, ‘centralne’ 4.

3 Tamże, s. 118.

Niezależnie od powyższych sądów niekiedy nadal spotyka się przekonanie, iż pewne podejścia naukowe są centralne (dominu-jące i adekwatne), inne zaś „mniej” właściwe, wręcz „peryferyj-ne”. Echem takiego sytuowania paradygmatów są ciągle przecież pojawiające się dyskusje, „co jest prawdziwą nauką” i/lub jakie obszary badań mieszczą się w obrębie „prawdziwego języko-znawstwa”. W takiej sytuacji mamy do czynienia z klasycznymi mechanizmami wartościowania przez dystynkcję (czyli budo-wania hierarchizacji i różnicobudo-wania) oraz „samopotwierdzania” swej tożsamości paradygmatyczno-metodologicznej. „Zamknię-cie paradygmatyczne” może skutkować „niewidzeniem” wielu zjawisk lingwistycznych, zwłaszcza takich, które jawią się jako nowe, oryginalne czy transgresyjne. Wąskie przestrzeganie na-ukowych schematów pojęciowych (wspólnego dla jakiejś grupy badaczy systemu pojęć pierwotnych i zasady dochodzenia do pojęć bardziej złożonych) – jak celnie zauważa Ireneusz Bobrow-ski – ciąży nad całym naszym językoznawstwem i nie pozwala na owocną dyskusję między różnymi paradygmatami i meto-dologicznymi podejściami5. Jestem jednak przekonany, iż odpo-wiednio sprofilowane badania językoznawcze mogą „otwierać” rzeczywistość, być symboliczną „bramą”, odsłaniającą bogactwo i różnorodność świata, w tym także mediów i komunikacji. Takie też nadzieje pokładam w projekcie mediolingwistyki.

Izolacjonizm językoznawstwa, sygnowany zwłaszcza przez formalistyczne i wąsko strukturalistyczne dociekania, był kiedyś zasadny ze względu na tworzenie się zrębów dyscypliny. Idea, iż „jedynym prawdziwym przedmiotem językoznawstwa jest ję-zyk rozpatrywany sam w sobie i ze względu na siebie samego”6, na początku XX wieku służyła tak naprawdę ukonstytuowaniu się teoretycznych i metodologicznych podstaw językoznawstwa.

5 I. Bobrowski, Czy dyskusja pomiędzy różnymi paradygmatami lingwistycznymi jest

możliwa i potrzebna?, (w:) Język w przestrzeni społecznej, red. S. Gajda, K. Rymut,

U. Żydek-Bednarczuk, Opole 2002, s. 402.

6 Tak brzmi główne założenie przełomowej pracy dla lingwistyki: Kurs

języko-znawstwa ogólnego Ferdynanda de Saussure`a. Słowa te przypisuje się temu

bada-czowi, ale najprawdopodobniej są one autorstwa redaktorów wskazanego tomu, na który składają się spisane wykłady de Saussure`a.

Od tego momentu wszystko się jednak w lingwistyce zmieniło: umocowanie dyscypliny, cele analiz, stosowane metody, a tak-że sam przedmiot badań – język i porozumiewanie się. Realnie funkcjonujący język jest zawsze faktem społecznym, nie istnieje poza międzyludzką komunikacją, jest więc nieodmiennie częścią kultury i fenomenem bez wyjątku usytuowanym w kontekstach swego użycia. Stąd też językoznawstwo musi być dziś konglo-meratem wielu podejść badawczych – jeśli w ogóle zamierza sku-tecznie i efektywnie opisywać rozmaite postaci języka we wszyst-kich swoich przejawach.

Rys. 2. Lingwistyka a inne nauki, wyłanianie się pogranicznych dyscyplin (na podstawie: Grucza 1983: 467)

Wpływ innych dyscyplin na lingwistykę, zmieniająca się przestrzeń kultury oraz redefinicja samego pojęcia nauki,

spowodowały, iż językoznawstwo zaczęło w sposób naturalny rozszerzać obszar swych badań i „tracić autonomię” m.in. na rzecz tzw. „dziedzin myślnikowych” (w rodzaju psycho-, socjo-, pragma- lub neurolingwistyki), jak je z przekąsem kiedyś nazwał Franciszek Grucza7. Dziś jednak, wszystkie te subdyscypliny (wspólnie z mediolingwistyką) łącznie tworzą ogromny obszar zwany „językoznawstwem zewnętrznym”, programowo otwar-tym na wszelkie oddziaływania pozasystemowe, socjologiczne, kulturowe, medialne, ale mające z językiem silny związek – wręcz go warunkujące. Językoznawstwo zewnętrzne szuka wyjaśnień zjawisk językowych w rzeczywistości pozajęzykowej. W określe-niu Gruczy („dziedziny myślnikowe”) pobrzmiewa błędne prze-konanie, iż lingwistyka zewnętrzna, poprzez paradygmatyczne otwarcie, zatraca swą „odrębność” i „wewnętrzną spójność”. Obecne językoznawstwo – co raczej nie ulega wątpliwości – stało się naturalnym obszarem przecinania się różnych nurtów badawczych, wielokrotnie zaś funkcjonuje na „pograniczach” in-nych dyscyplin, wchodzi z nimi w wieloaspektowe związki. Me-diolingwistyka jest tego najlepszym przykładem.

Już wiele lat temu Antoni Furdal słusznie zauważył, że „autono-miczna” teoria języka nie jest możliwa8. Lingwistyka musi korzy-stać z pomocy innych nauk, podobnie jak sama jest tym naukom potrzebna. Furdal ponad ćwierć wieku temu9 postulował „otwarcie językoznawstwa” na głosy z zewnątrz, głosy z innych dziedzin hu-manistyki. W jego ujęciu miało to być językoznawstwo

nie odcinające się od innych nauk, ale dążące do współpracy z nimi i zawsze oczekujące ich opinii na temat własnego przedmiotu ba-dań – języka. Językoznawstwo wciąż kontrolujące swe osiągnię-cia i metody postępowania, choćby się wydawały najwłaściwsze, a w dniu dzisiejszym jedyne, jakimi się można posługiwać10.

7 F. Grucza, Zagadnienia metalingwistyki. Lingwistyka – jej przedmiot, lingwistyka

stosowana, Warszawa 1983, s. 467.

8 A. Furdal, Językoznawstwo otwarte, Wrocław 2000, s. 196.

9 Pierwsze wydanie książki Językoznawstwo otwarte A. Furdala pojawiło się w 1977 roku.

Autor ów mocno postulował, by koniecznie spoglądać na język z zewnątrz, bowiem

pozwoli to na określenie jego miejsca wśród zjawisk rzeczywisto-ści, a zarazem na ogarnięcie całej, a nie tylko zawężonej przez tra-dycyjne upodobania problematyki lingwistycznej11.

Rozszerzanie się zainteresowań językoznawczych na obszary in-nych dyscyplin jest naturalnym przejawem i wynikiem postępu badań materiałowych oraz metodologicznych. Szybko postępują-ca dywersyfikacja i specjalizacja wiedzy humanistycznej stwarza nowe horyzonty badawczo-metodologiczne. Oczywiste jest dziś, że na rzeczywistość kulturową trzeba spoglądać z wielu różnych perspektyw, które wzajemnie się oświetlając, umożliwiają w mia-rę wiarygodny (z perspektywy danego badacza) opis danej rzeczy (oczywiście, bez zakładanej finalności i całościowości tego opisu)12.

Otwartość lingwistyki na inne dyscypliny i podejścia badaw-cze świadczy zresztą o jej sile i potencjale – gotowości „zmierze-nia” się z nowymi formami języka – nie zaś o słabości założeń teoretycznych dyscypliny, czy też o braku skutecznych metod. Ma rację Michał Głowiński, gdy stwierdza:

Te dziedziny wiedzy, które zdobywają pozycję niekwestionowaną i – by tak powiedzieć – nie boją się ani zewnętrznych ataków, ani rozpadów od środka, na ogół nie dbają o wyrazistość swoich granic (nawet wów-czas, gdy ekspansja nie jest ich celem), nie traktują czystości swych me-tod jako cnoty zasadniczej, bo są świadome, że takie czy inne ich zanie-czyszczenie w niczym nie nadwyręży pozycji, jaką zajmują. (…) Rzecz jasna, na taką otwartą pozycję pozwolić sobie mogą dyscypliny dobrze ukształtowane, przeświadczone, że alianse i sojusze nie będą w stanie obniżyć ich pozycji, a w istocie przyczynią się do jej wzmocnienia13.

11 Tamże, s. 196.

12 Por. K. Leszczyńska, K. Skowronek, Wolność i wierność. O roli „zwrotów” w

hu-manistyce i naukach społecznych, (w:) Performatywne wymiary kultury, red. K.

Skow-ronek, K. Leszczyńska, Kraków 2012.

13 M. Głowiński, Poetyka wobec tekstów nieliterackich, (w:) tegoż, Narracje

Jednym z programowych założeń mediolingwistyki staje się zatem interdyscyplinarność – przede wszystkim zestawienie lingwistyki z wiedzą o mediach. Mediolingwistyka generalnie jako subdyscyplina językoznawcza, połączona węzłem interdy-scyplinarności, musi mocno bazować na fundamencie wiedzy

o mediach – „medialnego kulturoznawstwa”, jak słusznie

precy-zuje Andrzej Gwóźdź14. Interdyscyplinarność mediolingwistyki nie powinna być traktowana jako modny frazes, przypadkowy eklektyzm (okazjonalnie czynione „pożyczki” narzędzi badaw-czych) bądź męcząca językoznawcę konieczność. Nie może to być również seria przypadkowych „wycieczek” na pola innych dyscyplin (medioznawstwa, antropologii, historii, socjologii, kulturoznawstwa, polityki). Nie idzie także o proste sumowanie wyjaśnień dostarczanych przez poszczególne dyscypliny szcze-gółowe. W odniesieniu do mediolingwistyki winna to być stała praktyka interpretacyjna, twórcza interakcja podejść, wzajemna badawcza inspiracja, motywowanie, ale i przenikanie spojrzeń, działanie systematyczne oraz sfunkcjonalizowane. Powinien to być dialog niezagłuszających się głosów, niewykluczających się, niewalczących o dominację, ale tworzących nową jakość wynika-jącą z zestawienia wielu rozmaitych perspektyw teoretycznych. Między innymi dzięki temu omawianą subdyscyplinę można umieścić w obszarze „humanistyki zintegrowanej”15, w której ramach wymiana doświadczeń badawczych i metod poszcze-gólnych paradygmatów pozwala wypracować instrumentarium odpowiednie do opisu tak złożonych fenomenów, jak język, ko-munikowanie i media. Pragnę tu zaznaczyć walor humanistycz-ny mediolingwistyki. Mimo technologicznego aspektu mediów, zasadniczym przedmiotem badań są tu język i używający go

lu-K. Skowronek, Polska onomastyka wobec językoznawstwa i humanistyki. Przeszłość,

stan obecny i perspektywy, „Issliedowanija po Sławianskim Jazykam”, 14-1/2009,

s. 94.

14 A. Gwóźdź, Medioznawstwo – dyskurs czy paradygmat badań kulturoznawczych, „Kultura Współczesna”, 1/2007, s. 86.

15 T. Piekot, Przyszłość badań nad komunikacją, (w:) Oblicza komunikacji 1.

Perspekty-wy badań nad tekstem, dyskursem i komunikacją, red. I. Kamińska-Szmaj, T. Piekot,

dzie. Komunikowanie medialne dotyczy zawsze ludzkiej egzy-stencji – operuje bowiem w dziedzinie tworzenia sensu.

Interdyscyplinarność mediolingwistyki wynika również z tego, że „nadmiarowość” semiotyczna medialnych tekstów i często wymykający się tradycyjnym opisom ich werbalny kształt mogą rodzić konieczność wykorzystania wielu – czasem wąsko specjalistycznych – podejść badawczych. Dlatego też w docieka-niach mediolingwistycznych zawsze należy zakładać polimetodo-logizm oraz wielowariantywność ujęć. Oznacza to równoprawny status wielu metodologii jako procedur badawczych właściwych dla analiz mediolingwistycznych. Po prostu, polifoniczność ko-munikacji medialnej w sposób naturalny ewokuje polifoniczność procedur badawczych. Raz jeszcze podkreślę, że mediolingwisty-ka z założenia stanowi projekt metodologicznie otwarty na roz-maite formy językoznawczych i medioznawczych poszukiwań – nie dlatego, że wynika to z deficytu jej teoretycznego zaplecza czy braku precyzyjnych narzędzi badawczych, ale dlatego, że obsza-ry analizy (media i język/język i media w pejzażu współczesnej kultury) ciągle się zmieniają i wzbogacają o nowe realizacje. Co więcej, mediolingwista musi być przygotowany na pojawienie się dotychczas nieznanych zjawisk językowych, także tych ze sfer ni-szowych, „innych” od standardowego sposobu rozumienia.

Z założeń tych płyną określone konsekwencje badawcze. Me-diolingwista musi łączyć w swych analizach prymarną dla niego warstwę werbalną komunikatu z szeroko ujmowanym kulturo-wym, społecznym i rzecz jasna medialnym kontekstem. W bada-niach należy rozpoznać oraz uwzględnić „światopogląd” dane-go medium, jedane-go charakter, wzorcowy dlań styl komunikacyjny i poznawczy. Narracja medialna jest zawsze polisemiczna i mul-timodalna. Nie trzeba przypominać, iż systemy semiotyczne da-nego medium, każda z jego warstw przekazu (różne semiosfery: ruchomy obraz, dźwięk, język mówiony i/lub pisany) wchodzą z sobą w wieloaspektowe interakcje, a zespolone w płaszczyźnie znaczeń, tworzą semantyczną całość – przy tym z reguły nową ja-kość16. Symbioza strumieni informacji płynących do użytkownika,

ich wzajemne oddziaływanie i przenikanie, sprawiają, że po-szczególnych warstw nie można analizować oddzielnie. Języka motywowanego czynnikami medialnymi nie wolno więc badać jak preparatu wyizolowanego z przekazu medialnego, którego jest częścią. Warstwa językowa danych komunikatów może być traktowana jako autonomiczna tylko teoretycznie, w praktyce bo-wiem jest zawsze częścią semantycznie mocno zespoloną z całym przekazem, z innymi jego kodami. Medialne treści nie są prostą sumą narracji obrazowej, dźwiękowej i słownej, tylko efektem ich wzajemnego przenikania i oddziaływania – procesem transse-miotycznym17. Dlatego, podkreślę raz jeszcze, badając językową warstwę przekazu medialnego, trzeba ją zawsze widzieć w kon-tekście cech charakterystycznych dla danego medium oraz w re-lacji z innymi systemami semiotycznymi, współtworzącymi zna-czenia konkretnego tekstu. Każde medium przedstawia bowiem treści językowe w specyficzny dla siebie sposób.

Mówiąc o nierozdzielności analiz lingwistycznych i medio-znawczych, pragnę zwrócić tu uwagę na samą nazwę projektowa-nego przeze mnie działu. Określenie „mediolingwistyka” najpre-cyzyjniej, moim zdaniem, oddaje pograniczny charakter dyscypli-ny, akcentując wielorakie zależności zachodzące między mediami a językiem. Równocześnie nawiązuje ona do istniejących już ter-minów, nazywających „pograniczne” działy językoznawstwa, ak-centujących wpływ czynników pozasystemowych na sam język, takich jak socjolingwistyka, psycholingwistyka, teolingwistyka itp. W przypadku omawianej tu subdyscypliny raczej niefortunne byłoby określenie: „język mediów”. Ten związek wyrazowy nale-ży traktować, według mnie, wyłącznie jako metaforyczne określe-nie specyficznych cech dotyczących poetyki danego medium, np. kiedy mówimy przenośnie o języku filmu18, języku telewizji czy języku nowych mediów19. Zupełnie inny status posiada związek wyrazowy „językowe odmiany medialne”, wtedy można mówić o ich odrębności (więcej na ten temat w następnym rozdziale).

Na-17 Tamże, s. 138.

18 Por. J. Płażewski, Język filmu, Warszawa 1985.

tomiast termin „język w mediach”, choć stosowalny, użyteczny i utrwalony już tradycją językoznawczą20, jest jednak nieco kło-potliwy, gdyż określa metaforycznie klasyczne rozumienie relacji języka i mediów (w ramach kognitywnej metafory „pojemnika”). Media byłyby w tym wypadku jedynie nośnikiem, wehikułem (pojemnikiem) dla zautonomizowanych językowych konstrukcji i nie wpływałyby na funkcjonujące w ich obrębie teksty. Język sta-nowiłby zaś byt samodzielny i zewnętrzny wobec tych mediów (język w mediach). Obydwa obszary byłyby więc izolowane od siebie, niezależne i pozbawione możliwości wzajemnego oddzia-ływania. Takie rozumienie relacji mediów i języka/języka i me-diów jest jednak sprzeczne z założeniami mediolingwistyki, którą definiuje fundamentalna współzależność i współoddziaływanie poszczególnych mediów (technologii medialnych) na język i zasa-dy porozumiewania się. Język funkcjonujący „w mediach” nigzasa-dy nie jest „neutralny”, zawsze jest zmieniony (formalnie i/lub tre-ściowo). Znaki języka poprzez motywowanie określoną technolo-gią są zawsze w efekcie „medialnie nacechowane”. Można powie-dzieć metaforycznie – powtórnie przez media „o-znaczone”.

Rys. 3. Relacje języka i mediów/mediów i języka

20 Por. Język w mediach masowych, red. J. Bralczyk, K. Mosiołek-Kłosińska, Warsza-wa 2000; Język w mediach. Antologia, red. M. Kita, I. Loewe, Katowice 2012.

Bardzo ważne jest również wpisanie mediolingwistyki w kon-tekst całościowych zmian współczesnej nauki. Subdyscyplinę tę definiuje nie tylko dookreślanie tożsamości językoznawstwa, ale również stanowi ona praktyczną egzemplifikację (zresztą jed-ną z wielu) tych przemian w humanistyce, które opisuje się jako „zwroty badawcze”. Poświęcę owym zwrotom spory passus, gdyż to właśnie one – a zwłaszcza „zwrot lingwistyczny”, „iko-niczny”, „kulturowy” oraz „krytyczny” – doskonale „tłumaczą” i „uzasadniają” teoretyczne założenia omawianej tu subdyscypli-ny. Przywołując koncepcję zwrotów, nie będę jednak podejmo-wał dyskusji, na ile są to zmiany dynamiczne, nagłe i całościowe, rewolucyjne akty „zerwania” dotychczasowych paradygmatów („przełomy”21, „zwroty mocne”), a na ile stanowią one tylko re-interpretacje pewnych tradycji myślowych, transformacje lub do-pełnienie modeli badawczych, łagodne zastępowanie (lub korek-tę) „starych” odczytań, „nowymi”, („zwroty słabe”)22, ani też tego, jak bardzo „zawłaszczają” one przestrzeń humanistyki, „koloni-zując” niejako inne podejścia23. Na pewno można jednak zgodzić się z tezą, iż mimo braku precyzji w (samo)definiowaniu „zwro-ty” dobrze określają charakter i kierunek przemian zachodzących w określonym obszarze (obszarach) wiedzy humanistycznej. Stąd ich moc wyjaśniająca dokonujących się wraz z rozwojem humani-styki rekonfiguracji poszczególnych kategorii.

Z pewnością przełom poststrukturalny, zwrot kulturowy i pragmatyczny „otworzyły” strukturę języka i paradygmaty lingwistyki na to, co nieprzewidywalne, a więc społeczne, będą-ce efektem „żywej”, uzależnionej kontekstualnie, komunikacji – na to, co niestrukturalne, co lokuje się poza abstrakcyjnie

poj-21 Anna Burzyńska wskazuje na dwa zasadnicze dla humanistyki przełomy: an-typozytywistyczny i poststrukturalistyczny. Por. A. Burzyńska, Kulturowy zwrot

teorii, (w:) Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy, red. M.P.

Markow-ski, R. Nycz, Kraków 2006, s. 84.

22 Por. „Zwroty” badawcze w humanistyce. Konteksty poznawcze, kulturowe i

społecz-no-instytucjonalne, red. J. Kowalewski, W. Piasek, Olsztyn 2010. W opracowaniu

tym znajdzie czytelnik omówienie większości zwrotów.

mowanym systemem24. W takim ujęciu jeszcze mocniej kładzie się nacisk na indywidualne działania komunikacyjne i ich prag-matykę. W perspektywie tej zrezygnowano z esencjalistycz-nych aspiracji językoznawstwa, podkreślono lokalność teorii lingwistycznych oraz ich interdyscyplinarność. Podstawowy dla XX wieku „zwrot lingwistyczny” uczynił język i komunika-cję zasadniczymi kategoriami w refleksji humanistycznej, stąd też można mówić o narodzinach filozofii języka i związane-go z nim paradygmatu lingwistycznezwiązane-go. Zwrot lingwistyczny (linguistic turn) – zdaniem Richarda Rorty’ego, który poświęcił mu obszerną refleksję i wpisał w ramy filozoficzne – był „re-wolucją” rozmiarem i znaczeniem porównywalną do tych, jakie w filozofii (i w badaniach naukowych) dokonały się za sprawą Kartezjusza czy Kanta25. Językowość wraz z problematyką dys-kursu (formą interakcji symbolicznych i sposobem społecznego działania) stanowią główne wyznaczniki rzeczonego zwrotu.

W dokumencie Mediolingwistyka : wprowadzenie (Stron 89-163)

Powiązane dokumenty