• Nie Znaleziono Wyników

Handel i przem ysł polski na Górnym Śląsku

słow e Górnego Śląska

26. Handel i przem ysł polski na Górnym Śląsku

W rejencji opolskiej czyli na ob szarze G órnego Ś ląsk a naliczono w edług urzędow ej s ta ty s ty k i

w roku 1858: 612.849 czyli 57.3 proc.; w roku 1861:

665.865 czyli 59.1 p ro c.; w roku 1867: 744.200 czyli 60.1 proc.; w roku 1890: 934.601 czyli 59.2 proc.; w ro ­ ku 1900: 1.083.410 czyli 58.0 p ro c.; w roku 1905:

1.186.404 czyli 58.3 procen t Polaków .

Z w arty obszar niem iecki zajm uje tylko dwa po w iaty najdalej n a zachód położone, N ysę i G rotków , tudzież część pow iatów opolskiego., niem odlińskiego, prudnickiego i głubczyekiego. C ałą resz tę G órnego Ś ląsk a zajm uje z w a rty polski ob szar z jed y n y m w y ją t­

kiem zachodniej części pow iatu raciborskiego, gdzie m ieszka już ludność m o raw sk a. Jeżeli zw a ż y m y dzi­

siejszy stosunek ludnościow y na G órnym Śląskti, to p rz y z n a ć m usim y, że liczba ludności polskiej zw ię­

k sz y ła się z biegiem lat stosunkow o znacznie.

C yfr p rze d staw ia jąc y c h w y czerp u jąco rozw ój stosunków so cjalny ch i ekonom icznych ludności pol­

skiej na G órnym Śląsku, nie posiadam y. Je d y n ie opie­

ra ć m odem y się na pow yżej podanych liczbach. W y ­ znać należy, że tak jak w innych dzielnicach polskich pod zaborem pruskim , tak i na G órnym Śląsku rezu l­

ta ty s ą dziś już dość pom yślne. W w alce z rządem pruskim poznało społeczeństw o nasze, iż nie licząc na pom oc z żadnej stro n y , m oże w d rodze spokojnej p ra ­ cy społeczno-ekonom icznej, w y tę ż a ją c w szy stk ie swe siły, unicestw ić w ysiłki w ro ga, p o p arte stum ilionowem i funduszam i i cała po tężną m asz y n e rią państw ow ą. To prześw iadczenie w skuteczność w łasnej p rac y pom ogło społeczeństw u polskiem u na G órnym Ś ląsku p rz e trz y ­ m ać w szelkie atak i rzą d u pruskiego a ogólny rozw ój stosunków społeczno-ekonom icznych w sp iera n a szą obronę.

I w łaśnie w tej w alce ekonom icznej na G órnym Śląsku, w tej w alce cichej, spokojnej a jednak owocnej, dokonano b ardzo wiele. P rz y p a tru ją c się jej, w

nieje 1 4 9 nieje

-d nym z nas o-dezw ało się py tanie, czy p rze trw a m y ? L osy S taropolski, tej złotej części daw nej Polski, któ­

r ą uw ażano pod w zględem naro do w y m już zupełnie za m a rtą , zaczęły się zm ieniać, aż nadspo dzie­

w anie w yłoniła się now a epoka ży cia żyw iołu polskiego, czas odrodzenia. W tej w alce o nasze p raw a obyw a­

telskie, narodow e, i językow e, u w yd atn iła się potrzeba zapew nienia dla nas bytu ekonom icznego. Choć w tru ­ dnych w arun kach znajdow ał się żyw ioł polski, to je­

d n ak nie p o p rzestan o dążeń w ty m celu. I nic też dzi­

wnego, że po ukończeniu w ojny francuskiej, znaleźli stę pierw si kupcy i p rzem y sło w cy polscy w dosyć upe­

wnionej sytu acji.

To dopiero był początek p ra c na polu gospodar- czem . W ieje nam jeszcze b rakow ało do osiągnięcia re ­ zu ltató w .tak p o zy ty w n y ch , jakim i -mogą się p o sz cz y ­ cić w sp ó łro d acy nasi w innych częściach polskich pod zaborem pruskim . Nie brakło nigdy jednostek pełnych pośw ięcenia, nie brakło tak że tej zw artej m asy , k tóra- m iała zrozum ienie dla dążeń ich. B rakow ało jednak zaw sze i w szędzie m ate ria ln y c h środków . I właśnie b rak śro d k ó w m ate ria ln y c h z jednej stro n y , .prześlado ­ w anie rząd u pruskiego na każd y m kroku z llru g ie j stro n y , p rzy c z y n iły się w wielkiej m ierze do częściow e­

go stłum ienia ruchu zapoczątkow anego. Jed n ak o zupeł- nem zam arciu życia odnow icieiskiego na polu g c sp o - darczem n a G órnym Ś ląsku m ow y być nie m oże. T a p ierw sza epoka p rz e trw a ła aż do końca stulecia ubie­

głego. Tu i ow dzie odnaleść m ożna było polskiego kup­

ca i przem y sło w ca, fachow ca takiego, k tó ry zasługiw ał na określenie zaw odu sw ego. P a rta c z y , kupców d o ry w ­ czych, nie m ający ch w y k ształcen ia fachow ego, m ieliś­

m y już na G órnym Ś ląsku daw niej. Jedn o stki te jednak nie w chodzą w rachubę, ani też nie m ogą być jako tacy uw ażani.

P r z y tej sposobności nie m ożna pom inąć najw ię­

kszego p racow nika _w pierw szej epoce ruchu g o sp o d a r­

czego na G órnym Śląsku, śp. K arolu M iarce. K arol M iarka był synem, nauczyciela. D o rósłszy na

udo-- 150

-dzieńca, w y b rał sobie ten sam zaw ód. P o zn aw szy nie­

dolę ludu, z k tó reg o sam pochodził, porzucił zaw ód n a ­ uczycielski, chw ycił się pióra i został red ak to rem . Na . tem stanow isku rozw inął M iarka sw oją działalność w y ­

łącznie dla ludu. P r z y p ra c y red ak to rsk iej jeszcze mu zbyw ało czasu n a działanie w to w arzy stw ach , zw iąz­

kach itp. W iedział M iarka, że polepszenie losu ludności polskiej, na G órnym Śląsku b ard zo jest zależne od roz­

w oju gospodarczego. T ak rolnik jak robotnik zn ajd o ­ w ali się w n iek o rzy stn y ch w arunkach. P rzeirlyśliw ał M iarka, p ozn aw szy niedolę ludu, jak b y ten lud w ynieść na w yżynę. W iedział dobrze, że polepszenie b y tu z a ­ leży od siły m aterialnej. W tym też celu założył w Król, Hucie, gdzie w yd aw ał sw ego „K atolika", pier­

w s z ą spółkę oszczędnościow ą w ro d zaju dzisiejszych konsum ów . Niedługiem życiem się spółka ta cieszyła.

P rz ed w c ze sn a śm ierć wielkiego genjusza g órnośląskie­

go położyła kres jego działalności.

P r a c a zap o czątk ow ana p rze z M iarkę nie poszła na m arne, zn alazła godnych naśladow ców . Już krótko po roku 1890 zaw iązało się T o w arzy stw o polskich kup­

ców, dziś jednak już nie istniejące. N atom iast praca jednostek u w y d atn iała się co raz bardziej. Najwięcej pod ty m w zględem zrobili re d a k to rz y pism polskich na G órnym Śląsku. D ość w spom nieć o red a k to rz e „Ka- to lik a“ p. N apieralskim , a już będziem y mieli żyw y ob raz rozw oju ekonom icznego przed nami. Za jego sta ra n ie m pow stał p ierw szy b an k polski na G órnym Śląsku. B ankiem ty m jest d zisiejszy B ank ludow y w Bytom iu. P o w sta ł z m ały ch początków , ale na z a ­ sad ach zd row y ch zbudow any, w zrastał stopniow o i dziś zajm uje pierw sze m iejsce pom iędzy w szystkim i bankam i polskim i na G órnym Śląsku. T ru d n y był po­

czątek, tru d n e w arunki w jakich B ank bytom ski się roz­

wijał. Jedno rzec śm iało m ożna, że próba w ty m w zglę­

dzie zrobiona p rze w y ższ y ła w szelkie oczekiw ania. Nie­

jedna in sty tu cja niem iecka pozazdrościć m ogłaby po­

w odzeniu pierw szego banku polskiego na G órnym Śląsku.

P ra c a p. N apieralskiego na niwie gospodarczej zw róciła uw agę całego żyw iołu polskiego. W szędzie gdzie tylko ż y je ludność polska, z aczęły się odzyw ać głosy, d o m ag ające się więcej podobnych in sty tu cji fi­

nansow ych. I tak p o w stały B anki ludowe w K atow i­

cach, Król. Hucie, Siem ianow icach, R aciborzu, R ybni­

ku, P szczy n ie, Opolu, G liwicach, -W ielkich Strzelcach, Koźlu, W odzisław iu, Lublińcu i Oleśnie. P o zatem pow ­ s ta ła w B ytom iu Spółka P a rc e la c y jn a (dzisiejszy Bank Ziemski) zajm u jąca się p a rc e la c ja g o sp o d arstw i roli.

N iestety p ra c a tej spółki zo sta ła w o statnich czasach przez odnośne p ra w a w yjątk ow e rzą d u pruskiego pod­

cięta. Mimo to rozw ój B anku Ziem skiego jest pocie­

szający .

O rozw oju ty ch spółek św iad czą liczby bilansowe.

T ak np. liczył B ank bytom ski pod koniec roku 1910 aż .1472 członków , d epo zy ta w ynosiły 9.203.645 mk.

a ogólny obrót blisko 18 m iljonów m arek. T akże i re s z ­ ta banków , czy to w obw odzie przem y sło w ym lub też rolniczym , rozw ija się pom yślnie. Lud polski już dziś zrozum iał znaczenie banków polskich. P o d c z a s g d y d a ­ wniej sk ładan o oszczędności w rząd o w y ch k asach , to te ra z chłop polski zanosi je do banków polskich. Te m iljony m arek depozytów to ciężko zap ra c o w a n y g ro sz robotnika, rolnika, przem ysłow ca, a tak że w czę­

ści kupca polskiego. Te liczby dow odzą, że p rzy szło ść ekonom iczna ludu polskiego na G órnym Ś ląsku jest w części zabezpieczona. W p raw d zie rzą d pruski a nie­

mniej nasi nieprzyjaciele ż niechęcią odnoszą się do n a ­ szych banków i s ta ra ją się w p ły w y ich pom iędzy ludem zm niejszyć.

P o roku 1900 nastąpił zupełny przew ró t w sto ­ sunkach g o sp o d arczy ch ludności polskiej na G órnym Śląsku. To, co m oże dawniej po części zaniedbano, s ta ­ rano się w części w ynagrodzić. Obok istn iejących ban­

ków i n iektórych składów polskich, zaczęto otw ierać nowe siedziby handlow e i przem ysłow e. Kupcy w tym czasie na G órnym Śląsku osiadli, znaleźli już podat- niejszy g ru nt p ra c y i egzystencji. Lud już w tenczas

znacznie więcej ośw iecony n abierał p rzekonania, że nie u ż y d a , nie u niem ca, lecz u sw ojego kupow ać należy.

W takich w aru n k ach m ogły się in te resy polskie lepiej rozw ijać. To też nie ulegało w ątpliw ości, że p rz y pil­

nej, p o zy tyw n ej p ra c y jed n ostek , m ożna sobie nietylko b y t zapew nić, ale i dla ogółu wiele zdziałać.

W ty ch kilku latach jakie przed sobą m am y, nie­

jedno zmieniło się n a lepsze. P rzed ew szy stk iem dosze- dliśm y do tego, iż niejedna g ałąź kupiecka d o stała się w, wielkiej części w ręce polskie. Szczególnie dobrze zastąpio n e są b ran ż e kolonialne i d ro g eryjne. O ile stw ierd zić było m ożna, istn ieją n a G órnym Śląsku 75 polskich interesów kolonialnych i 30 d ro g ery jny ch.

P rz y p u sz c z a ć jednak należy, iż liczba ta jest znacznie w iększą, jeżeli w eźm iem y pod uw agę okolice rolnicze, w k tó ry c h tak że m am y kupców polskich. N iestety oko­

lice te odcięte są od ży cia szerszego, to też trudno stw ierd zić d okładną liczbę składów polskich. W d al­

szy m ciągu naliczono po 10 interesów bław atnych, bie­

lizny i konfekcji m ęskiej, po 6 obuwia, żelaza, złotni­

czych, c y g a r i mebli, 3 apteki, po kilka interesów bud o­

w lanych, m leczarń, cukierń, banków w y m iany pienię­

d zy itp. W y ra ź n ie zaznaczam , iż liczby p rz y ścisłej sta ty s ty c e znacznie b y się podniosły.

R ów nież i inne b ran ż e kupieckie na G órnym Ś lą­

sku n ap o tkać m ożna. N a wielkim szczy cie znajd uje się k sięgarstw o . W m iarę rozm iaró w o św iaty w zrosło dru k arstw o , a z niem połączona g ałąź kupiecka, k się­

garstw o. O prócz wielkich zakładów d ru k arsk ich i w y ­ daw niczych K arola M iarki (dziś w łasność N apieralskie­

go) w M ikołowie i „K atolika14 w B ytom iu, m am y jesz­

cze kilka m niejszych d ru k arń polskich, zaś interesów k sięg arsk ich aż 25. W liczbie tej nie są objęci kolpor­

te rz y i agenci gazet, k tó rz y się do kupców nie zalicza­

j ą ; Na stosunki górnośląskie b ard zo to liczba pociesza­

jąca, tem w ięcej, że pow ażna liczba rodow itych G órno­

ślązaków jest w łaścicielam i księg arń polskich. Handel h u rto w n y książkam i jest na ogół d o b ry ; pew ną ilość sp rzed aje się w kraju , b ard zo wiele ekspo rtu je się za

- 153

-granicę, do A ustrii, K rólestw a a naw et do Am eryki.

N ajlepszym a rty k u łem handlow ym są k alend arze, k tó ­ ry ch się rok rocznie przeszło pół m iljona egzem plarzy drukuje i sprzed aje.

Rów nolegle z kupiectw cm rozw ija się tak że ręk o ­ dzielnictw o polskie i przem y sł m ały, c h a ra k te ru lokal­

nego. P rz en o sz ą c się m y ślą z m ia sta do m iasta, z wio­

ski do wioski, n a p o ty k a m y na p o c z ątk u ją c y w części już tak że w dobrym rozkw icie zn a jd u jąc y się stan rz e ­ m ieślniczy i p rzem y sł m ały. W w ioskach obwodu rol­

niczego znajduje się rzem iosło z m ałem i tylko w y ją t­

kam i w ręk ach polskiego chłopa. D ziw ne to zjaw isko—

w porów naniu do obwodu p rzem ysłow ego — na leży tłó m aczy ć tem , że rzem iosło w ty ch okolicach nie po­

p łaca dobrze a rzem ieślnik sk a za n y jest przew ażnie na sw oją rolę, z k tórej się utrzym u je. G dyby bowiem p la­

cówki w ty c h okolicach G órnego Ś ląsk a b y ły podatne, niew ątpliw ie roiłoby się tam od dłuższego czasu od rzem ieślników niem ieckich.

P o z a tem w idzim y na G órnym Ś ląsku b u dzący się do ż y cia p rzem y sł fabryczn y . P ie rw sz e m iejsce zajm u­

ją m ły ny . k tó ry c h tu z pow odu wielkiej liczby rzek i rzeczek jest b ard zo wiele. W now szy ch czasach n i e ' b rak już m łynów parow y ch, ta rta k ó w a w niek tórych okolicach w iększych zak ładó w w yrobów gli­

nianych i cem entow ych, w ręk ach polskich się znajd u jący ch . P ołu d niow a ■ część pow iatu ra c i­

borskiego z n an a jest z u p raw y ty tu n iu i tu znajdu jem y w iększe fabry ki c y g a r, sw ojskie.

M am y m iasta, m iasteczka i wioski, w k tó ry c h ludność w yłącznie trudni się rzem iosłem i dziw na rzecz, jedne­

go rod zaju . I ta k znane są m iasta P y sk o w ice i P ru dn ik z w yrobów szew skich, D obordzień z w yrobów sto la r­

skich. Rozw ój rękodzielnictw a i p rzem y słu fabryczne-, go polskiego, j e s t norm alny. P rz y p u sz c z a ć jednak n a ­ leży, iż w przyszło ści przy b ierze sz ersz y ch rozm iarów i podniesie się znacznie.

- 154

-— 155 -

Powiązane dokumenty