• Nie Znaleziono Wyników

jako podmiot skutecznej polityki regionalnej

Przedmiotem niniejszych rozwa¿añ jest znaczenie podmiotowej organizacji regionalnej administracji dla mo¿liwoœci prowadzenia przez ni¹ skutecznej polityki regionalnej oraz jej wp³yw na tê politykê. Bior¹c pod uwagê, ¿e samorz¹dowe województwo to w³aœnie podmiot (stanowi¹cy jednoczeœnie jednostkê terytorialnego podzia³u), który zosta³ powo³any dla re-alizacji tej polityki, na nim koncentrujê swoj¹ uwagê. Jego roli i pozycji nie rozpatrujê w izo-lacji, lecz w wiêkszej strukturze ca³ego systemu publicznej administracji. W opracowaniu zajmujê siê przede wszystkim trzema kwestiami: (nadmiernym) regionalnym rozcz³onkowa-niem podstawowego podzia³u terytorialnego kraju, metropolitalnymi odniesieniami (racjonal-nej) regionalizacji oraz ujawniaj¹cymi siê przy okazji wdra¿ania polityki regionalnej (godz¹cymi w terytorialn¹ samorz¹dnoœæ) tendencjami centralizacyjnymi, a nawet recentralizacyjnymi. Uzupe³niaj¹co podejmujê tak¿e – przekraczaj¹c¹ granice pañstw – problematykê w³¹czania siê regionów w sieci zale¿noœci mog¹cych byæ potraktowane jako realizacja idei œwiata

„wspó³-pracuj¹cych ze sob¹ regionów”1, wspó³pracuj¹cych b¹dŸ konkuruj¹cych ze sob¹ ponad

pañstwowymi granicami i tworz¹cych sieæ multihierarchicznych (wielorakich) korelacji, w któ-rych zale¿noœci wobec centralnej w³adzy pañstwowej s¹ co prawda dominuj¹cymi, ale jednak

tylko jednymi z wielu realnie istniej¹cych2.

Przez politykê regionaln¹, niczym nie ró¿ni¹c siê w tym wzglêdzie od innych autorów, rozumiem dzia³ania „maj¹ce na celu usuniêcie za pomoc¹ instrumentów prawnych i finanso-wych (czy jakichkolwiek innych – L.H.) dysproporcji w rozwoju gospodarczym i spo³ecznym regionów w UE oraz zapewnienie zrównowa¿onego wzrostu wszystkich jej obszarów z

za-chowaniem jej wewnêtrznej spójnoœci ekonomicznej i spo³ecznej”3. Na tak rozumian¹

polity-kê regionaln¹ sk³adaj¹ siê polityka wobec regionów, prowadzona przez rz¹d i w ogóle centralne w³adze kraju, oraz polityka prowadzona przez poszczególne regiony. Dotychczasowe do-œwiadczenia z jej wdra¿aniem – w zasadzie niezale¿nie od kraju, w którym jest ona rozpatry-wana – nie pozostawiaj¹ w¹tpliwoœci, co do jej ograniczonej skutecznoœci. Spoœród oko³o 400 regionów Unii Europejskiej na palcach jednej rêki – i jeszcze by zosta³o – mo¿na by policzyæ te regiony, które poprawi³y swe pozycje, a tym bardziej takie, których poprawê

1 S. P a r z y m i ê s, Europa regionów, „Sprawy Miêdzynarodowe” 1994, nr 3, s. 17.

2 K. B a c h m a n, Wiêcej ni¿ lobbing, „Tygodnik Powszechny” z 8 czerwca 2003 r.

3 D. K u r z y n a - C h m i e l, Województwo samorz¹dowe jako adresat europejskiej polityki spójnoœci

(inaczej regionalnej), [w:] Europeizacja polskiego prawa administracyjnego, red. Z. J a n k u, Z. L e o ñ

pozycji mo¿na by z pe³nym przekonaniem przypisaæ wykorzystaniu przez nie mo¿liwoœci stwarzanych przez regionaln¹ politykê unijn¹ czy np. Stanów Zjednoczonych Ameryki

Pó³-nocnej4. „Jak wskazuje d³ugie ju¿ miêdzynarodowe doœwiadczenie, nawet powa¿ne œrodki

publiczne nie s¹ w stanie zapocz¹tkowaæ rozwoju w regionach nieatrakcyjnych lokalizacyjnie i z ma³ym potencja³em endogennym. Raporty oceniaj¹ce politykê regionaln¹ Unii Europej-skiej prowadzon¹ w odniesieniu do tzw. regionów celu 1, a wiêc wzglêdnie zacofanych i pe-ryferyjnych, wskazuj¹ na jej ograniczon¹ skutecznoœæ oraz na jej w zasadzie socjalny, nie zaœ

rozwojowy, charakter”5. Regionom pozbawionym wewnêtrznego rozwojowego potencja³u

nie jest w stanie pomóc ¿adna zewnêtrzna pomoc, ³¹cznie z przybieraj¹c¹ tak¿e inne formy ni¿ charakterystyczne dla instytucjonalnego kszta³tu regionalnej polityki.

Jednym z najwa¿niejszych argumentów przywo³ywanych dla obrony – utworzonych po-cz¹wszy od 1 stycznia 1999 r. – samorz¹dowych województw by³o deklarowane d¹¿enie do uczynienia z nich takich jednostek terytorialnego podzia³u kraju, które – dysponuj¹c odpo-wiednio du¿ym potencja³em i maj¹c za sob¹ wsparcie terytorialnie wyodrêbnionych spo³ecz-noœci – mog³yby byæ znacz¹cym zarówno przedmiotem, jak i podmiotem skutecznej regionalnej polityki. Po kilku latach funkcjonowania samorz¹dowych województw rodzi siê pytanie o sto-pieñ spe³nienia wi¹zanych z nimi oczekiwañ i przyczyny, dla których jest on taki w³aœnie, a nie inny. Na ile stan, z jakim mamy do czynienia, ma swoje przyczyny w samej treœci prowadzonej polityki, na ile zaœ w takim, a nie innym kszta³cie polskiego podzia³u regionalnego i pozycji samorz¹dowego województwa jako podmiotu regionalnej polityki? Na ile ich aktualn¹ postaæ mo¿na uznaæ za sprzyjaj¹c¹ b¹dŸ nie realizacji celów regionalnej polityki?

Zanim podejmiemy próbê odpowiedzi na ka¿de z tych pytañ, zauwa¿my, ¿e regiony, z któ-rymi mamy w Polsce do czynienia, to nie tyle twory wymuszone geograficznymi, etnicznymi,

historycznymi czy innymi zastanymi uwarunkowaniami6, co jednostki terytorialnego

podzia-³u od podstaw tworzone przez autorów samorz¹dowej reformy. Nieistnienie tego rodzaju zastanych ograniczeñ to okolicznoœæ sprzyjaj¹ca nadaniu regionom kszta³tu mo¿liwie zbli¿o-nego do optymalzbli¿o-nego. Jest to obserwacja zupe³nie kluczowa z punktu widzenia swobody kszta³towania ich mo¿liwie racjonalnej siatki, bez nieodpartej œwiadomoœci skrêpowania przy-rodniczymi i historycznymi zasz³oœciami. Znacz¹ce u³atwienie w zmierzaniu do takiego stanu mog³o stanowiæ przyjêcie jako punktu odniesienia i w pewnym sensie wzorca do naœladowa-nia œmia³ych, radykalnie ograniczaj¹cych liczbê podzia³ów terytorialnych i znacz¹co decen-tralizuj¹cych administracjê rozwi¹zañ wdro¿onych w latach 50., 60. i 70. XX w. w krajach

skandynawskich7. Mo¿liwoœci, jakie stwarza³a w tym wzglêdzie reforma samorz¹dowa, przez

Ludwik Habuda

4 G. G o r z e l a k, Dynamika polskich regionów, [w:] Uwarunkowania rozwoju regionalnego

woje-wództwa opolskiego ze szczególnym uwzglêdnieniem migracji zagranicznych, red. K. H e f f n e r, Opole

2003, s. 41 i cytowane tam prace M. B o l d r i n i M. C a n o v a; A. H a b u d a, L. H a b u d a, Patologie

i zagro¿enia polskiej transformacji systemowej, „Wroc³awskie Studia Politologiczne” 2004, nr 5. 5 G. G o r z e l a k, op. cit., s. 41.

6 K. H e f f n e r, A. R o c h m i n s k a, The Lasting and Historical Interregional Borderlands, „Euro-pean Spatial Research Policy” 2003, nr 1.

7 Oczywistym potwierdzeniem radykalizmu przeprowadzonych wówczas reform jest zmniejsze-nie liczby gmin w Danii w 1970 r. z 1365 do 275, a w Szwecji w roku 1974 z oko³o 1000 (w latach 50. by³o ich jeszcze 2500) do 278; K. S t a h l b e r g, Samorz¹d terytorialny w Europie Pó³nocnej, [w:]

Nor-dycki model demokracji i pañstwa dobrobytu, red. T. S. E d v a r d s e n, B. H a g t v e t, Warszawa 1994,

polityczne elity – dla których od dobra wspólnego wa¿niejszy okaza³ siê partykularny ego-izm – zupe³nie nie zosta³y wykorzystane. Nie s¹dzê tak¿e, aby na wysokoœci zadania stanêli politycznie ostro¿ni eksperci po pierwsze: odpowiadaj¹cy na krytykê nie rzeczowymi kontrar-gumentami, lecz pryncypialnym jej odrzuceniem jako obci¹¿onej podejrzeniami o powi¹zania z dawnym systemem i po drugie: sw¹ reformatorsk¹ ostro¿noœæ usprawiedliwiaj¹cy koniecz-noœci¹ liczenia siê ze spo³ecznymi – ale artyku³owanymi przez lokalne elity – oczekiwaniami. Spojrzenie na reformatorskie dokonania w ten sposób wydaje siê tym bardziej celowe, ¿e w polskich warunkach startowanie praktycznie od zera stwarza³o szanse przyjêcia rozwi¹zañ w wy¿szym, ni¿ to siê sta³o, stopniu, czyni¹cym zadoœæ racjonalnym kryteriom terytorialnego podzia³u – a wiêc dziel¹cych kraj na nieliczne du¿e regiony, kilkadziesi¹t subregionów i oko³o

1000 gmin8 – a system zarz¹dzania nim autentycznie zdecentralizowanym. Tymczasem

pol-skim reformatorom bli¿sze okaza³y siê – inaczej ni¿ mia³o to miejsce w krajach

skandynaw-skich9 – silnie naznaczone napoleoñsk¹ tradycj¹ wzory francuskie. W III RP szansy

ograniczenia – przy okazji przywracania terytorialnego samorz¹du – rozcz³onkowania pod-stawowego podzia³u terytorialnego kraju i zdecentralizowania administracji najzwyczajniej nie wykorzystaliœmy. Tak naprawdê to nawet nie próbowaliœmy tego uczyniæ, bo s³owa i de-klaracje to jeszcze nie próby.

1. Rozcz³onkowanie

Pierwsze, co siê rzuca w oczy przy analizie terytorialnego rozcz³onkowania, to zbyt du¿a liczba województw. Zwiêkszenie ich liczby zosta³o wymuszone przez naciski partykularnych grup interesów zabiegaj¹cych o mno¿enie stanowisk w najszerzej rozumianym aparacie w³a-dzy, tworzenie stanowisk mog¹cych staæ siê potencjalnymi synekurami do rozdzia³u miêdzy

œrodowiskowymi protagonistami wyczekuj¹cymi podzia³u politycznych ³upów10. Naciski te,

nie spotkawszy siê z odporem ze strony rz¹dz¹cej wówczas koalicji AWS-UW, zosta³y nieja-ko przypieczêtowane przez prezydenta A. Kwaœniewskiego wetuj¹cego ustawê przewiduj¹c¹ utworzenie 12 województw. Przypomnijmy za J. Regulskim: „zaanga¿owanie prezydenta wyni-ka³o z sytuacji politycznej, bo gdyby województw by³o dwanaœcie, to w 1998 r. AWS mia³aby wiêkszoœæ w oœmiu, a SLD – z którego interesami prezydent siê uto¿samia³ – obj¹³by w³adzê jedynie w czterech. SLD par³ wiêc do szesnastu województw, by status wojewódzki uzyska³y

te¿ te regiony, w których Sojusz mia³ przewagê”11. Znajduj¹ca swój ostateczny wyraz

w przed-³o¿onym przez rz¹d w Sejmie projekcie podzia³u kraju na 12 województw niechêæ rz¹dz¹cej koalicji AWS-UW wobec koncepcji utworzenia wiêcej ni¿ 12 województw jawi siê jako mniej szczera, jeœli w ogóle naprawdê maj¹ca miejsce, gdy przypomni siê powo³anie w toku prac przygotowuj¹cych, zgodnie z logik¹ II etapu samorz¹dowej reformy, 16 delegatów i 16

woje-wódzkich zespo³ów ds. wdra¿ania reformy ustrojowej w województwie12. Czy¿by to tylko

przypadek? Po co 16 delegatów i 16 zespo³ów, gdy rz¹d przewidywa³ utworzenie tylko

12 wo-Samorz¹dowe województwo jako podmiot skutecznej polityki regionalnej

8 W. Wi l c z y ñ s k i, Nie chciana regionalizacja, „Wprost” z 5 grudnia 2004 r.

9 K. S t a h l b e r g, Samorz¹d terytorialny w Europie Pó³nocnej, [w:] Nordycki model demokracji…, s. 55–64.

10 L. H a b u d a, Transformacyjne decyzje i decyzyjne procesy, rozdz. II, Wroc³aw 2005.

jewództw? Czy¿by faktycznie przygotowywano wdro¿enie innego wariantu „wojewódzkie-go” podzia³u administracyjnego kraju ni¿ publicznie deklarowany i formalnie przed³o¿ony w parlamencie?

Partyjne wykorzystywanie tego rodzaju partykularnych interesów nie usta³o po kilku latach od powo³ania województw w ich nowej postaci. Jaros³aw Kaczyñski, przewodnicz¹cy rz¹dz¹cej partii Prawo i Sprawiedliwoœæ, na spotkaniu w Koszalinie w dniu 7 lutego 2006 r. popar³ – o czym donosi³y wszystkie œrodki masowego przekazu – ideê utworzenia 17. woje-wództwa œrodkowopomorskiego, a Samoobrona wnios³a nawet do Sejmu projekt stosownej ustawy. Jako argument maj¹cy przemawiaæ za takim rozwi¹zaniem przywo³ywano utworzenie przy okazji oko³o tysi¹ca nowych urzêdniczych miejsc pracy i zdynamizowanie rozwoju wy-odrêbnionej w ten sposób nowej jednostki terytorialnego podzia³u kraju. Opieranie rozwoju na rozbudowie aparatu administracyjnego rodzi skojarzenie z XVIII-wiecznym Neapolem opi-sywanym jako groteskowy paso¿yt, utrzymuj¹cy siê przy ¿yciu za spraw¹ symbiozy z w³adz¹, „którego wielu mieszkañców by³o pracownikami dworu królewskiego, kap³anami, s³u¿¹cymi

i ¿ebrakami. Miasto ¿y³o kosztem straszliwie przepracowanego, biednego ch³opstwa”13.

Gdy-by takie przyspieszanie rozwoju Gdy-by³o istotnie mo¿liwe, to przynajmniej stolice dawnych 49 wo-jewództw powinny zbli¿aæ siê swym statusem do metropolii. Tymczasem nic takiego siê nie sta³o. Jeœli niektóre z nich wzmocni³y swój potencja³, to sta³o siê to bez zwi¹zku z pe³nieniem przez nie funkcji wojewódzkich miast.

Im wiêcej województw, tym mniejszymi zasobami dysponuj¹ poszczególne z nich. Pozo-staj¹cy do podzia³u tort jest, jaki jest, a jego zwiêkszenie z roku na rok jest najzwyczajniej niemo¿liwe. Jeœli ten skromny rozmiarami tort podzieli siê na wiêcej czêœci, to z koniecznoœci musz¹ byæ one mniejsze. Podzia³ kraju na 16 województw, a nie na najbli¿sz¹ optymalnej,

mniejsz¹ ich liczbê, np. 6–8, a wed³ug niektórych 8–1014, to zwiêkszone rozproszenie

pozo-staj¹cych w dyspozycji zasobów. Pociêcie ju¿ i tak zbyt krótkiej ko³dry na wiêcej mniejszych czêœci nie zwiêksza liczby tych, którzy bêd¹ siê ni¹ mogli okryæ. Siêganie do przyk³adów krajów zbli¿onych do nas obszarem i liczb¹ mieszkañców (choæby Hiszpanii) jest w zasadzie nadu¿yciem, przemilcza bowiem ró¿nice zasobów, jakimi te kraje dysponuj¹. Jeœli ju¿ pozosta-jemy przy przypadku Hiszpanii, to jej PKB per capita jest oko³o trzykrotnie wiêkszy od polskiego. Podzielone miêdzy podobn¹ jak w Polsce liczbê regionów czêœci tortu mog¹ byæ odpowiednio wiêksze. A gdy tak siê dzieje, mamy do czynienia z dodatkowym utrudnieniem w wykorzystywaniu zewnêtrznych okazji, którym regionalizacja powinna sprzyjaæ. ród³em tych trudnoœci s¹ zbyt ma³e œrodki w³asne. Korzystanie z unijnych funduszy wspieraj¹cych rozwój regionalny wymaga uzupe³nienia zasobów zewnêtrznych – w przybli¿eniu w oko³o 25% zasobami w³asnymi. „Dlatego region musi dysponowaæ odpowiednimi œrodkami, czyli musi reprezentowaæ odpowiedni potencja³ gospodarczy. Wreszcie – dla generowania rozwo-ju kulturowego i edukacyjnego – konieczne jest istnienie silnych oœrodków kultury i nauki, a wiêc szkó³ wy¿szych, teatrów i muzeów, wokó³ których grupuj¹ siê elity kszta³tuj¹ce

to¿sa-moœæ regionu, wzorce zachowañ i potencja³ intelektualny”15. Wszystko, co os³abia wewnêtrzne

mo¿liwoœci zwiêkszenia dostêpu do zewnêtrznych korzyœci, os³abia konkurencyjnoœæ regio-Ludwik Habuda

12 Reforma administracji publicznej 1998–2001, red. J. P ³ o s k o n k a, Warszawa 2001, s. 14.

13 R. D. P u t n a m, Demokracja w dzia³aniu. Tradycje obywatelskie we wspó³czesnych W³oszech, Kraków 1995, s. 207.

14 W. Wi l c z y ñ s k i, op. cit.

nu. I tak te¿ zdaje siê dziaæ w przypadku najs³abszych polskich regionów. S¹ np. podstawy, aby s¹dziæ, i¿ pocz¹wszy od roku 1998, kiedy to zosta³o utworzonych 16 polskich woje-wództw-regionów, w zasadzie traci³y na konkurencyjnoœci regiony najs³absze, zw³aszcza usy-tuowane w s¹siedztwie stosunkowo silnych, jak np. województwo opolskie. Ró¿nice poten-cja³ów województw-regionów s¹ nie do unikniêcia. Ale s¹ one usprawiedliwione tylko z uwagi na zastane zró¿nicowanie poziomu gospodarczego, infrastrukturalnego, spo³ecznego czy rozpatrywanego z jakiegokolwiek innego punktu widzenia ró¿nych czêœci kraju. Nie ma ani mo¿liwoœci, ani potrzeby wyrównywania poprzez podzia³y administracyjne potencja³ów reprezentowanych przez regiony Polski wschodniej i Polski zachodniej.

Inn¹ wymowê ma natomiast zró¿nicowanie potencja³ów i konkurencyjnoœci regionów bêd¹ce nastêpstwem utworzenia ich zbyt du¿ej liczby. Takie sztuczne podniesienie w hierar-chii podzia³u administracyjnego kraju stwarza nie tyle szanse, co wystawia na zagro¿enia. Przyk³adowo, jeœli w analizie SWOT województwa opolskiego jej autorka jako mocne strony

wymienia po³o¿enie, a wœród szans blisk¹ odleg³oœæ od rynków zachodnich16, to – w

porów-naniu z jego s¹siadami – nie s¹ to ¿adne jego „przewagi”, ci przecie¿ s¹ tak¿e blisko rynków zachodnich. O jego silniejszych s¹siadach – zw³aszcza województwie dolnoœl¹skim – mo¿na przecie¿ powiedzieæ dok³adnie to samo. Dwa powiaty województwa opolskiego – brzeski i nyski – dysponuj¹ce najwiêkszym w tym województwie, poza samym miastem Opolem, potencja³em rozwojowym ujawniaj¹ tendencje odœrodkowe, publicznie zapowiadaj¹c podjê-cie dzia³añ maj¹cych doprowadziæ do ich przejœcia z województwa opolskiego do

wojewódz-twa dolnoœl¹skiego17. Prawdopodobnie mamy w tym przypadku do czynienia ze zbie¿noœci¹

jednoczesnego ci¹¿enia ku nieodleg³ej wroc³awskiej metropolii i dysponuj¹cym wiêkszymi œrodkami województwem z socjotechnicznym wykorzystaniem groŸby ewentualnego przej-œcia dla wymuszenia na w³adzach województwa (samorz¹dowego i rz¹dowego) dodatkowych œrodków. Czy¿byœmy mieli do czynienia z pierwszymi przejawami oddolnych inicjatyw nie tyle koryguj¹cych, co byæ mo¿e bardziej radykalnych, bo ograniczaj¹cych stopieñ regional-nej dekompozycji? Mniejsi i s³absi, maj¹c mniej do zaoferowania, mog¹ staæ siê przedmiotem politycznego szanta¿u gro¿¹cych „oderwaniem siê” i „terytorialnej ekspansji” potê¿niejszych s¹siadów. Dystans dziel¹cy Opolskie pod wzglêdem potencja³u rozwojowego i konkurencyj-noœci od innych województw – podtrzymuj¹c trwa³oœæ zró¿nicowania w skali ca³ego kraju – w pierwszych latach funkcjonowania nowego podzia³u regionalnego w porównaniu ze sta-nem wyjœciowym z roku 1998, w zale¿noœci od tego jak¹ metod¹ by³ mierzony, b¹dŸ w ogóle

nie zmieni³ siê18, b¹dŸ nawet nieznacznie siê powiêkszy³. Co prawda i w tym drugim

przypad-ku jego ogólna pozycja w rankingu nie pogorszy³a siê, ale raczej tylko dlatego, ¿e by³a

i pozosta³a 13., a wiêc jedn¹ z ostatnich19. Zwraca uwagê wysoka zbie¿noœæ jednych z

naj-ni¿szych w kraju wskaŸników gospodarczego potencja³u rozwojowego (poziomu

przedsiê-Samorz¹dowe województwo jako podmiot skutecznej polityki regionalnej

16 K. G a w l i k o w s k i - H u e c k e l, Konkurencyjnoœæ i atrakcyjnoœæ województwa opolskiego

w œwie-tle integracji Polski z Uni¹ Europejsk¹, [w:] Uwarunkowania rozwoju regionalnego województwa opol-skiego ze szczególnym uwzglêdnieniem migracji zewnêtrznych, Opole 2002, s. 79.

17 M. K r o c z y ñ s k a, Nie psujmy tej mapy, „Nowa Trybuna Opolska” z 15 lutego 2006 r.

18 U. M a r k o w s k a - P r z y b y ³ a, Analiza zdolnoœci konkurencyjnych regionów Polski, [w:]

Wspó³-czesne problemy polityki ekonomicznej, red. Z. P r z y b y ³ a, J. S o k o ³ o w s k i, Wroc³aw 2004. 19 W. S u r a ¿ s k a, Potencja³ rozwojowy województwa opolskiego (analiza metod¹ „benchmarking”), [w:] Uwarunkowania rozwoju regionalnego województwa opolskiego ze szczególnym uwzglêdnieniem

biorczoœci, si³y nabywczej, dochodów) z podobnie najni¿szymi wskaŸnikami obywatelskiej aktywnoœci (parlamentarnej i samorz¹dowej frekwencji wyborczej oraz liczby organizacji

non--profit)20. Administracyjne nadanie statusu regionu zwiêksza szanse tylko regionów o

odpo-wiednio du¿ym potencjale, wyró¿niaj¹cych siê dobrze rozwiniêt¹ infrastruktur¹, wysokim poziomem zainwestowania, du¿ymi zasobami finansowymi, nowoczesn¹ struktur¹

gospo-darcz¹ i innowacyjnoœci¹21. Potencja³u nie tworz¹ same przez siê rozstrzygniêcia

administra-cyjne. Na zró¿nicowaniu potencja³ów trac¹ regiony ma³e i s³abe, zyskuj¹ natomiast ich kosztem

regiony du¿e i najsilniejsze. Tak dzia³o siê w okresie przedakcesyjnym22 i s¹ wszelkie

podsta-wy, aby s¹dziæ, ¿e dzieje siê i nadal dziaæ bêdzie. Ich relatywna s³aboœæ jest obci¹¿eniem miêdzy innymi i dlatego, ¿e – z powodu bardziej ni¿ w przypadku województw dysponuj¹-cych wiêkszym potencja³em – czyni utrudnionym lub wrêcz niemo¿liwym dostêp do fundu-szy strukturalnych maj¹cych je wspomóc w odrabianiu opóŸnieñ.

2. Regionalne metropolie i aglomeracje

Dla mo¿liwoœci rozwojowych regionów szczególnie znacz¹ce okazuje siê oparcie w

sil-nym zapleczu miejskim, najlepiej o charakterze metropolitalsil-nym23. Regiony o najwiêkszym

potencjale rozwojowym i najwy¿szej konkurencyjnoœci to te, które zosta³y wyodrêbnione nie w efekcie lokalnych nacisków politycznych, lecz znajduj¹c oparcie w stanowi¹cym kataliza-tor ich rozwoju naturalnym zapleczu w postaci ju¿ istniej¹cych metropolii. Niczego nie zmie-nia w tym zakresie mówienie na wyrost o metropolitalnych funkcjach miast bêd¹cych siedzib¹

wojewódzkich w³adz, które licz¹ sto kilkadziesi¹t tysiêcy mieszkañców24. „Gadanie” takie to

zaklinanie rzeczywistoœci. O metropolitarnoœci rozstrzyga bowiem kompleks w³aœciwoœci, na które sk³adaj¹ siê m.in. system osadniczy o odpowiednio du¿ej liczbie mieszkañców (przynaj-mniej oko³o miliona), przyci¹gaj¹cy inwestorów i si³ê robocz¹ rozwiniêty sektor us³ug finan-sowych, gospodarczych, naukowych, badawczych, potencja³ innowacyjny czy wyj¹tkowoœæ

historyczno-kulturowa25. Polskie regiony, o których – co prawda z pewnym przymru¿eniem

oka – mo¿na mówiæ jako o maj¹cych oparcie w metropoliach to: mazowiecki (z Warszaw¹), ma³opolski (z Krakowem), wielkopolski (z Poznaniem), dolnoœl¹ski (z Wroc³awiem), pomorski (z Trójmiastem) i œl¹ski (z Katowicami). Dominacja Warszawy nad wszystkimi pozosta³ymi polskimi metropoliami jest poza dyskusj¹. W r. 2002 mia³o sw¹ siedzibê z Warszawie 468 najwiêkszych firm spoœród 1500 i 189 najwiêkszych z „Listy 500” Rzeczypospolitej, podczas gdy we wszystkich piêciu pozosta³ych polskich metropoliach tylko – odpowiednio – 220

Ludwik Habuda

20 W. S u r a ¿ s k a,Potencja³ rozwojowy województwa opolskiego…

21 U. M a r k o w s k a - P r z y b y ³ a, op. cit., s. 143.

22 K. P i a s e c k a, Rola kontraktów wojewódzkich w procesie przygotowania województw do

wyko-rzystania funduszy strukturalnych w ramach ZOPRR, [w:] Wspó³czesne problemy polityki…, s. 287. 23 Ibidem, s. 95; D.Y. M i l l e r, Regional Governing of Metropolitan America, Oxford 2002, s. 94 i nast.

24 Tak np. K. Heffner i J. ¯urawska w odniesieniu do Opola; por. K. H e f f n e r i J. ¯ u r a w s k a,

Województwo opolskie w strukturze regionalnej kraju. Region i jego struktura, [w:] Uwarunkowania rozwoju regionalnego…, s. 13 i nast.

25 G. G o r z e l a k, M. S m ê t k o w s k i, Metropolia i jej region w gospodarce informacyjnej, Warsza-wa 2005, s. 16.

i 6926. „Obecnoœæ du¿ych przedsiêbiorstw jest jednym z najsilniejszych stymulatorów lo-kalnego rozwoju. Metropolia warszawska bardzo korzysta na tym uk³adzie, pozosta³e du¿e

miasta ju¿ w znacznie mniejszym stopniu”27. Zauwa¿my, ¿e jeœli ju¿ mówiæ o korzyœciach, to

w przypadku regionu mazowieckiego niemal w ogóle nie dotycz¹ one jego czêœci

prawo-brze¿nej, lecz tylko lewobrze¿nej28. Jak widaæ, bliskoœæ metropolii to niewystarczaj¹cy

waru-nek rozwoju pobliskiego terytorium. Aby ujawni³y siê korzyœci, jakich Ÿród³em mo¿e byæ dla regionu metropolia, musz¹ zaistnieæ dodatkowe okolicznoœci.

Metropolii nie tworzy siê w trybie urzêdowym, nawet zapadaj¹cych najwy¿ej w hierarchii w³adzy decyzji, metropolie kszta³tuj¹ siê stopniowo, w toku d³ugiego historycznego rozwoju. A tam, gdzie mamy z nimi do czynienia, przes¹dzaj¹ o szybszym tempie gospodarczego i spo³ecznego rozwoju. W latach po 1989 r. wszystkie polskie metropolitarne regiony noto-wa³y wzrost PKB wyraŸnie szybszy od przeciêtnego dla kraju jako ca³oœci, osi¹gaj¹c dla by³ych województw: warszawskiego ponad 200% œredniej krajowej, wroc³awskiego – 176%,

a poznañskiego 162% poziomu z roku 199229. „Polska mo¿e siê dziœ wybiæ na szeœæ, najwy¿ej

osiem metropolii, ale nie na szesnaœcie. Tymczasem mamy szesnaœcie s³abych regionów i co najmniej osiem stolic regionalnych, które metropoliami nie zostan¹, gdy¿ nie s¹ w stanie podj¹æ miêdzynarodowej rywalizacji. Bo jakie atuty maj¹ Kielce czy Rzeszów wobec wielkich miast niemieckich? Tak¹ rywalizacjê mog¹ podj¹æ Kraków, Poznañ, Wroc³aw – ale reforma

odby³a siê ich kosztem”30. Inna sprawa, ¿e te – w teorii traktowane jako niekwestionowalne,

oczywiste – tezy niekoniecznie we wszystkich swych wymiarach znajduj¹ potwierdzenie w praktyce.

Podsumowuj¹c wyniki badañ stanu funkcjonowania trzech polskich metropolii: Warsza-wy, Poznania i Gdañska oraz otaczaj¹cych je metropolitarnych regionów: mazowieckiego, wielkopolskiego i pomorskiego, odnotowujemy:

– rozwój aktywnoœci edukacyjnej i potencja³u naukowo-badawczego; – unowoczeœnienie struktury gospodarki i zatrudnienia;

– dostarczanie przez otoczenie regionalne metropolii zasobów prostych: towarów nisko przetworzonych, pracowników nisko kwalifikowanych i us³ug, których œwiadczenie nie wy-maga szczególnych kwalifikacji;

– ograniczon¹ skalê dojazdów do pracy w metropoliach;

– koncentracjê us³ug w metropoliach i przemieszczanie siê dzia³alnoœci produkcyjnej poza metropoliê, do jej regionalnego otoczenia;

– ograniczon¹ rolê metropolitarnych regionów w rozwoju metropolii31.

Samorz¹dowe województwo jako podmiot skutecznej polityki regionalnej

26 W. S u r a ¿ s k a, Rozwój miast – rozwój regionów, [w:] Rola ma³ych regionów w rozwoju

spo³eczno--gospodarczym kraju i integracji europejskiej, „Biuletyn KPZK PAN” 2004, nr 212, s. 65–66. 27 Ibidem, s. 67.

28 Ibidem, s. 58.

29 K. H e f f n e r i J. ¯ u r a w s k a, op. cit., s. 63–64.