• Nie Znaleziono Wyników

Na początku roku w ofercie „Naszej Księgarni" znalazł się przedostatni, szósty tom cyklu o Mateuszku hiszpańskiej pisar­

ki Elviry Lindo. Do tej pory czytelnik miał okazję spotkać się z tytułowym bohaterem oraz z jego najbliższą rodziną i kolegami w następujących książeczkach: M ate­

uszek, Mateuszek i kłopoty, Jestem super- Mateuszek, Mateuszek i tajemne sprawki, Mateuszek w trasie. Każdy z tych tomów stanowi odrębną całość i właściwie można je czytać w dowolnej kolejności. Treści nie scala np. wyraźnie zaznaczona ciągłość akcji, chociaż autorka w najnowszej części umiejętnie wplotła w narrację informację o tym, że akurat ten tom nie jest jedynym o przygodach ośmioletniego Hiszpana. Ma­

teusz, oglądając w księgarni książki, odkry­

wa na półce historyjki o sobie i oczywiście z typową dla niego bezceremonialnością jedną z nich zabiera. Chłopiec uważa bo­

wiem, że jako główny bohater i uczestnik opisywanych wydarzeń ma prawo do bez­

płatnych egzemplarzy. Swoim zachowa­

niem wywołuje oczywiście zamieszanie, które stanowi zapowiedź kolejnych kłopo­

tów, w jakie wplątuje się razem z młodszym bratem — Mikołajem, czyli Głupkiem.

Autorka, tak jak w poprzednich to­

mach, w książeczce Głupek i ja, Mateuszek oddaje głos Mateuszowi. Narracja pierw­

szoosobowa pozwala na przedstawienie pewnych sytuacji, szczególnie zachowań dorosłych, z perspektywy dziecka, co z ko­

lei niejednokrotnie wywołuje efekty komicz­

ne. I właśnie humor należy uznać za jedną z cech wyróżniających książeczki E. Lin­

do. Oczywiście można hiszpańskiej pisar­

ce zarzucić, np. nadmierne eksponowanie czyn no ści fiz jo lo g ic z n y c h człow ieka . Wzmianki o nich często stanowią ośrodek sytuacji komicznej. Komizm ten, trzeba przyznać, nie najwyższych lotów, ale tak pomyśli dorosły. Tymczasem, o czym na­

leży pamiętać, dzieci śmieją się z czegoś innego niż my — „starzy” — ponieważ nie sąjeszcze „obciążone” obowiązkiem prze­

strzegania zasad dobrego wychowania.

Książka E. Lindo zawiera również już inne­

go typu obrazki humorystyczne, które roz­

bawią zarówno dziecko, jak i dorosłego czytelnika, dzięki czemu cykl pisarki może trafić do szerokiego kręgu odbiorców.

Wykorzystując dziecięcy sposób po­

strzegania rzeczywistości, autorka spraw­

nie buduje narrację przesyconą elementa­

mi humoru postaci, sytuacji i słowa. W tym miejscu warto wspomnieć o dobrym prze­

kładzie Anny Trznadel-Szczepanek, na co zwracali uwagę recenzenci przy omawia­

niu wcześniejszych tomów (o tej kwestii pisała, np. Barbara Szargot: Nareszcie coś śmiesznego. „Nowe Książki” 2002, nr 10, s. 51). W spom niana w cześniej scena w księgarni wprowadza w zasadniczą ak­

cję, której punktem centralnym jest choro­

ba dziadka tytułowego Mateusza. Opisy wizyt braci w szpitalu stają się pretekstem nie tylko do piętrzenia sytuacji komicznych, najczęściej wynikających ze zderzenia za­

chowania dzieci, w ich przekonaniu natu­

ralnego, z zupełnie innymi oczekiwaniami dorosłych, ale służą też przemyceniu po­

ważnych refleksji dotyczących m. in. więzi rodzinnych. E. Lindo bowiem akcję swoich książek mocno osadza we współczesnych realiach, wcale nie odbiegających od wa­

runków życia większości Polaków. Mateusz i Mikołaj mieszkają w robotniczej dzielnicy Madrytu, w ciasnym mieszkaniu w bloku.

Ojciec — kierowca ciężarówki — praktycz­

nie cały czas jest nieobecny, dlatego cię­

żar prowadzenia domu spoczywa na mat­

ce. Ta wielopokoleniowa rodzina, ponieważ należy jeszcze do niej ukochany dziadek Mikołaj, na domiar złego boryka się z pro­

blemami finansowymi. Zdaje sobie z tego sprawę również główny bohater, wspomi­

nając np. o jakości ubrań przez niego no­

szonych czy o sklepach, w których matka ze względu na niskie ceny robi zakupy.

W recenzowanym tomie sprawa finansów staje się nawet centrum jednej z przygód braci. Chłopcy niechcący pozbawili swoją mamę pięknej, nowej i drogiej koszuli noc­

nej. Pragnąc naprawić szkodę i odkupić koszulę, posunęli się do kradzieży pienię­

dzy. Dzieci miały dobre intencje, ale meto­

dy służące osiągnięciu celu pozostawały wiele do życzenia. Na szczęście wszystko się wyjaśniło, a dla Mateusza i Mikołaja owa przygoda była nauką prawdziwego życia.

Dzieciom w rozwikłaniu skomplikowanej sytuacji z pomocą przyszedł senior rodzi­

ny. Dziadek to prawdziwy przyjaciel chłop­

ców, doradca, niekiedy towarzysz zabaw.

Mateusz i Mikołaj odwdzięczają mu się szczerym przywiązaniem i miłością. Zresz­

tą głębokie uczucie łączy wszystkich

człon-I^IRA LINDO C t U P iK | JA,

ków książkowej rodziny, nawet głównych bohaterów. Mateusz, chociaż nazywa bra­

ta Głupkiem i często się z nim kłóci, to po­

trafi także otoczyć go troskliwą opieką.

Czteroletni Mikołaj natomiast, nierzadko bezczelnie wykorzystujący swój wiek i wią­

żące się z tym przywileje, gotów jest za­

wsze stanąć w obronie Mateusza.

Książka E. Lindo warta jest polecenia czytelnikom właśnie ze względu na ukaza­

nie więzi między członkami rodziny More- nów, preferowanie, nie w sposób nachal­

nie dydaktyczny, ale okraszony humorem, bardzo ważnych wartości, które we współ­

czesnym skom ercjalizowanym świecie w niejednej rodzinie uległy dewaluacji. Lek­

turę uprzyjemniają także rysunki Juliana Bohdanowicza doskonale wkomponowane w treść przedostatniego tomu cyklu o Ma- teuszku i Głupku.

Elvira Lindo: Głupek i ja, Mateuszek. Przel. Anna Trznadel-Szczepanek. II. Julian Bohdanowicz.

Nasza Księgarnia, Warszawa 2003, s. 301.

Krystyna S.

„GŁUPEK I JA, MATEUSZEK”

Pierwsze wrażenia dzieci ze Szkoły Podstawowej w Radziechowach.

Książkę E.Lindo Głupek, i ja Mate­

uszek uczniowie poznawali w każdą środę, kiedy to nauczyciele nauczania zintegrowa­

nego w ramach akcji „Cała Polska czyta dzieciom” czytali głośno fragmenty Mate- uszka...

Książka spotkała się z żywym odbio­

rem, a salwy śmiechu towarzyszyły czyta­

niu przez cały czas. Bez wątpienia książka spotkała się ze sporym zainteresowaniem ze strony młodych czytelników.

Oto niektóre wypowiedzi dzieci:

- Ta książka wygląda na małą, ale jest w niej dużo czytania. Ilustracji też je st mało i są takie „ołówkowe”, niekolorowe, ale za to śmieszne...

- Ta książeczka różni się od bajek, jest taka prawdziwa. Tak jest w życiu naprawdę!

- Mój dziadek też je st chory i był kie­

dyś w szpitalu, ale mama nie chciała mnie tam zabrać...

- Ta książeczka je st śmieszna. Cza­

sami są w niej trudne, niezrozumiale wyra­

zy. Ale są też różne śmieszne nazwy. Nie­

które wyrazy są brzydkie i takich słów nie powinny dzieci wypowiadać.

- Głupek zawsze robi to, na co ma ocho­

tę, chociaż czasami ktoś się na niego gnie­

wa, ale on się tym nie przejmuje...

- Głupek wcale nie jest taki głupi, cho­

ciaż jest malutki i stale ma w buzi smoczek.

Czasem to nawet lepiej od Mateuszka coś wymyśli i wcale się nie boi...

Joanna Papuzińska