• Nie Znaleziono Wyników

MAGIA W LITERATURZE I PODKULTURZE DZIECIĘCEJ

(CZ. I)

Znaczenie słowa “m agia” kryje się w tytule i obrazie poetyckim wiersza Julia­

na Tuwima Cuda i dziwy:

Spadł kiedyś w iipcu Śnieżek niebieski, Szczekały ptaszki Ćwierkały pieski Fruwały krówki Nad modrą łąką, Śpiewało z nieba Zielone słonko Gniazdki na kwiatach Wiły motylki

Trwało to wszystko Może dwie chwilki (...)

Przedstawiona sytuacja liryczna tego utworu - utrzymana w konwencji świata na opak - wykorzystuje magiczny sposób do­

konywania takich rzeczy, które w odniesie­

niu do praw natury są niemożliwe. Dlate­

go “magiczny”, że wywołują ją czary, czyli działania, które pomagają dorosłemu czło­

wiekowi w zdobywaniu wiedzy, bogactwa lub miłości, w leczeniu chorób i oddalaniu niebezpieczeństw, poskramianiu wroga,

w spełnienianiu ich pragnień.

Magiczne praktyki, zapisane w trady­

cji i literaturze, dokonują się, jak wiadomo, przez zaklęcia, eliksiry, uroki, wróżby, a także znaczące ceremonie i rytuały, ma­

jące pobudzać do pomocy bogów, duchy i demony. Dla dzieci takie działania miesz­

czą się w “wielkiej zabawie”, która posia­

da magiczną moc spełnienia.

W pierwotnych społeczeństwach ma­

gia i religia przeplatały się ze so bą W tym związku wiedza tajemna polegała przede wszystkim na znajomości imion bogów, które traktowano jako magiczne słowa, da­

jące upragnioną moc. W dziecięcych za­

bawach także obecne są takie przewra- canki słowne i skrętacze języka, np.:

Na wysokiej górze Rosło drzewo duże Nazywało się Aplipaplibitenbrau Kto tego nie wypowie Będzie w kącie stał

Zapowiedziana w wyliczance kara za nieumiejętność powtórzenia trudnego sło­

wa ma budzić lęk, bo magia w starożyt­

nym świecie wywoływała właśnie lęk, a nie zachwyt. Zaniepokojeni ludzie udawali się (i do dziś to niektórzy robią) do wróżbitów po rady, a także nabywali ochronne amu­

lety. Dzieci zawsze z zapałem gromadzą skarby: skrawki kolorowego papieru, ka­

myki, patyczki i inne rupiecie, uczą się róż­

nych kalamburów. Nikt im w tym nie

powi-Jan Heweliusz: Prodromus astronomiae, Gdańsk, 1690 r. (ze zbiorów Biblioteki Śląskiej)

nien przeszkadzać, ale warto wiedzieć, że zachowania te mają rodowód magiczny.

Od połowy XII wieku magia weszła do europejskiej literatury w formie złagodzo­

nej, bez mrożącej krew w żyłach demono­

logii. Najpierw we Francji, potem w Niem­

czech i Anglii opowiadano fantastyczne opowieści o wyprawach dzielnych rycerzy, o pięknych niewiastach i skarbach, które trzeba zdobyć. Były to romanse, gdzie za­

miast ciemnych mocy pojawiały się wspa­

niałe “cuda i dziwy”. Występujący w nich bohaterowie mieli więc do użytku: miecze zapewniające nadludzką siłę, półmiski i ta­

lerze samonapełniające się jedzeniem, la­

tające dywany i czarodziejskie pierścienie.

Elfy i potwory wspomagały lub szkodziły biegowi zdarzeń.

Te wątki i motywy, zwłaszcza o cha­

rakterze “białej magii”, przeniknęły później do literatury dla dzieci. Z kolei “czarne

księgi”, bardzo popularne jeszcze w XVII wieku, stały się dostępne (zwłaszcza ich tanie wydania) dla ciekawskich - żaków, mieszczuchów, nawet duchowieństwa.

Czytając je, zainteresowani postępowali zgodnie z instrukcjami, aby doświadczyć pozaziemskich przygód. Na wielu rysun­

kach z ówczesnych publikacji przedsta­

wione są sceny, gdzie widać jak “mag ry­

sow ał na ziem i duży okrąg w którym zapisywał magiczne słowa, święte imiona i symbole. Następnie wchodził do niego (co chroniło go przed przyzywanymi du­

chami) i wypowiadał zaklęcia, dzięki któ­

rym oczekiwany demon przybywał. Wte­

dy mag w yp o w ia d a ł sw oje życzenie i odsyłał go” 1.

Literacką formę takiej sceny stworzył Artur Oppman w książce o Panu Twardow­

skim, który zawiązał pakt z samym dia­

błem, a przy jego pomocy wywołał ducha Barbary Radziwiłłówny.

Jeszcze tylko chwila, i mistrz już po­

czął wywoływać ducha, paląc włosy kró­

lowej u lampy. Wszczął się od nich dym ciężki po komnacie, jakby mgła na nią pa­

dła. Potem zajaśniał żywiej płomień lam­

py, drzwi przeciwne tym, którymi weszli, otwarły się z trzaskiem i wsunęła się po­

stać, jakby nie tykając ziemi. Była to pięk­

na kobieta, niewielkiego wzrostu, lecz kształtnej kibici, smutnej twarzy, niebie­

skich oczu, jasnych włosów, białą tylko osłoniona szatą, a spod której przeglądał strój bogaty. Oczy je j zwrócone były w stro­

nę, w której znajdował się August. Szła powolnym krokiem i co chwila zatrzymy­

wała się, to znów sunęła cicho i nieznacz­

nie, ja k wskazówka po zegarze.

August, gdy się drzwi otwarły, zamknął oczy z przestrachu, lecz wkrótce je otwo­

rzył i oniemiał, ujrzawszy Barbarę, wlepił w nią wzrok boleści i rozpaczy, a

wes-Jan Heweliusz: Prodromus astronomiae, Gdańsk, 1690 r. (ze zbiorów Biblioteki Śląskiej) tchnienie ciężkie, ogromne spadło z jego piersi. Cień szedł dalej powolnie, powol­

nie, ciągle patrząc na Augusta tym wzro­

kiem, którego sile król nigdy oprzeć się nie mógł za życia, a z wyrazem smutku, z wy­

razem uczucia nieopisanego. Zapomniał 0 wszystkim, gdy się ich oczy spotkały, 1 nie myśląc nawet o niebezpieczeństwie, poskoczył z krzesła, wołając boleśnie

- T o ty - to ty! Barbaro!

Lecz w tejże chwili, gdy król się rzucił ku cieniowi żony, zadrżała postać wywo­

łanej i okropnie się w jednej chwil^zmieni- ła. Zamiast owej Barbary wileńskiego zam­

ku, młodej i świeżej, ukazał sie nawpół wyschły trup, którego ciało pod zbutwiałą suknią padało w kawałki, przykry grobo­

wy zaduch i zgnilizna dały się czuć po sali.

Król cofnął się, krz y k n ą ł p rze ra źliw ie i upadł na krzesło, a lampa zgasła.

Kontakty z dem onam i, uznane za przeżytek i zabobony, odżyły niespodzie­

wanie we współczesnych, młodzieżowych sektach - np. satanistów. A w ogóle mło­

dzi ludzie z wielką satysfakcją czytają dziś dzieła o wam pirach i duchach, choćby Kroniki wampirów autorstwa Anne Rice.

W literaturze oprócz przerażających demonów, wyciągniętych z praktyk okul­

tystycznych, pojaw iły się - zwłaszcza w książkach dla młodszych odbiorców - postacie małych, często hałaśliwych du­

chów, fachowo zwanych “poltergeistami”.

Niektóre z nich - jak podają świadkowie- wybitnie gwałtowne, przewracają meble, wzniecają pożary, ciskają ludźmi po po­

koju. Te “poltergeisty” znane są już od przeszło dwóch tysięcy lat, ale opinie na ich temat są podzielone. Niektórzy sądzą, że ich wybryki są dziełem szczególnie krnąbrnej rasy duchów; inni badacze tych zjawisk uważają, że to tylko obrazy psy­

ch ic z n ie za bu rzo nych m łodych ludzi o nadzwyczajnych zdolnościach parapsy­

chicznych, objawiające się na zewnątrz nieuzasadnionym rumorem. Tego typu awanturnikiem jest główny bohater baśni magicznej ze zbioru Grimmów, zatytuło­

wanej Hałasik. Jego ukrytą mocą jest ma­

gia imienia - kto zgadnie wygrywa los.

Dzisiaj będę warzył, jutro będę smażył, A pojutrze odda mi królowa dziecię!

Bo nikt nie wie o tym, żem ja jest Hałasik.

O tym nie wie nikt na całym świecie.

Ponieważ siła matczynej miłości zła­

mała napór zła, bo kobieta podała prawi­

dłowo imię karła, on z wściekłości rozerwał się na dwoje.

We współczesnej literaturze dla mło­

dych też pojawiają się różne monstra, ale w formie “przemieszczonej”, tzn.

uwspół-cześnionej, dostosowanej do wymogów...

wyobraźni dziecka. Tak dzieje się w opo­

wiadaniu Czarodziej z książki Anny Oni- chimowskiej Dobry potwór nie je s t zły. Tu czarodziejem okazuje się tatuś iluzjoni­

sta, który umie wyczarować królika z cy­

lindra. W utworze tym dzieci - czytelnicy mają okazję przekonać się, że czary to tyl­

ko wyćwiczone sztuczki.

Tatuś stoi na środku areny z rozłożo­

nymi ramionami, na głowie ma cylinder, a w ręku pałeczkę. Nagle jedno światło ga­

śnie i tatuś wygląda jakby nie miał butów.

Potem znika jedna nogawka spodni, dru­

ga, jego kamizelka w kwiaty i ręce, i twarz.

Już został tylko sam cylinder i pałeczka.

- Widzisz, on znika! Już go nie ma! - słyszę zachwycony głos pani.

- Nie chcę!!!-krzyczę i biegnę na arenę.

Światła zapalają się. Tatuś stoi na środku i mruga, jakby go piekły oczy. Cho­

wam się w jego pelerynę.

- To była tylko taka sztuczka - tłuma­

czy m i spokojnie. - Przecież wiesz, że nie jestem prawdziwym czarodziejem i nie umiem znikać, prawda? - patrzy na mnie badawczo.

- Prawda - kiwam głową i myślę so­

bie, ja k to dobrze, że tego nie umie.

Wiara w czary zaczęła zanikać w po­

łowie XVII wieku, gdy ludzie coraz skutecz­

niej radzili sobie z własnymi problemami, opierając się na umiejętnościach technicz­

nych i naukowych (dzisiaj latanie w powie­

trzu, rozmowa z kimś, kto znajduje się da­

leko, nie wymaga pomocy magicznych).

Ale choć wiadomo, że coraz więcej fak­

tów da się wyjaśnić poprzez wiedzę, świat nadal pozostaje zdumiewającym miejscem pełnym “cudów i dziwów”. Magia literacka czy sceniczna potwierdza współczesne przekonanie o istnieniu “innej rzeczywisto­

ści”, zgodnej z umysłowością intuicyjną i kreatywną. Magia bowiem, zwłaszcza we współczesnym rozumieniu - wyrasta z wyobraźni i sobą wyobraźnię karmi2.

Magia, rozumiana w sposób tradycyj­

ny jako moc tajem na, zapisana w ba­

śniach, pojawiła się w Europie najpierw we Francji w drugiej połowie XVII wieku jako reakcja salonowej publiczności przeciw zbyt skonwencjonalizowanym fabułom ro­

mansowym i mitologicznym, a także baj­

ce Ezopowej. Wyróżnikiem bajki nowego typu stała się postać wróżki (fee). I stąd wzięła się nazwa gatunku - conte de fees (baśń o wróżkach), trochę spowinowaco­

na z powiastką3. Uprzywilejowanie kobie­

ty jako znaku cudowności wywodzi się jed­

nak z dużo wcześniejszych, celtyckich wierzeń o wróżkach, takich jak Morgana, siostra króla Artura oraz Viviana, kochanka czarodzieja Maerlina. Wróżki, posługując się czarodziejską laseczką pierścieniem, zło­

tym orzechem, szkatułką, gadającym zwier- ciadełkiem, miały duży udział w magicznej, baśniowej akcji.

Charles Perrault, autor Historii lub ba­

śni z pouczeniami moralnymi (Bajki mojej Mamy Gęsi), czerpał tematy do swoich opowieści z tradycjii ludowej, historyjek opowiadanych w chatach, w pokoju dzie­

cinnym, kuchni i z tanich edycji Biblioteki Błękitnej4. W bajce Perraulta, zatytułowa­

Małgorzata Nodzyńska

Rys. Maria Ekier

nej Wróżki, los dwu dziewczynek - córecz­

ki i pasierbicy - zależy od ich zachowa­

nia, usłużności w stosunku do ubogiej, starszej kobiety - wróżki, która (...) nagłym ruchem zrzuciła z siebie ciężkie chusty i dziewczyna ujrzała przed sobą pełną uro­

ków postać o spadających na ramiona włosach, jeszcze wilgotnych po igraszkach w strumieniu.

- Co to ma znaczyć? - wykrzyknęła.

- Że otrzymasz cenny dar od wróżek - roześmiała sie wróżka i nagle znikła.

1 A. Z. Kronzek, E. Kronzek: Księga wie­

dzy czarodziejskiej. Przewodnik po zaczarowa­

nym świecie Harry’ego Pottera, przeł. E. Jagła, Poznań 2002, s. 135.

2 Por. ibidem, s. 137

3 Por. R. Waksmund: Gabinet wróżek. An­

tologia baśni francuskiej XVII - XVIII wieku. Wro­

cław 1998.

4 Ibidem

KIEDY BAŚNIE CZYTA