• Nie Znaleziono Wyników

Karol Ludwik Koniński przez wiele lat chorował na gruźlicę kości, której nabawił się w czasie I wojny światowej. Choroba przykuwała go do łóżka na wiele miesięcy, w czasie których leżał w gipsowym gorsecie. Swoje najciekawsze i najważniejsze dzieła pisał już w czasie wojny, u schyłku życia, zmarł bowiem w marcu 1943 roku. Wśród jego ostatnich tekstów znajdują się zarówno te, które zdążył przygotować do druku (Ex labyrintho), jak i te, które zdążył częściowo zredagować (Nox atra), oraz odczytane z jego notatek przez rodzinę i później-szych wydawców (Wojna, Uwagi (1941—1942)). I choć ostatnim jego utworem było opowiadanie Dalszy czwartek w domu pastora, będące kontynuacją historii opisanej przez niego w wyśmienitej noweli Straszny czwartek w domu pastora, to właśnie Nox atra, pisane według relacji rodziny także w ostatnich miesią-cach życia (od kwietnia 1942 do marca następnego roku), oraz Uwagi (pierwszy zapisek z maja 1940, ostatni z 22 czerwca 1942 roku) stanowią ostatnie prace pisarza. I właśnie im się tu przyjrzę, ze szczególnym naciskiem na Uwagi jako dzieło niezredagowane przez autora, będące zatem bardziej wierną reprezenta-cją choroby.

Omówienie różnic między Uwagami a pozostałymi tomami zapisków wy-magałoby szerszego opisu, ale już na pierwszy rzut oka widać, że Koniński — oprócz znanych z Ex labyrintho i Nox atra rozważań filozoficzno -teologicznych

— dopuszcza w tych pierwszych do głosu codzienność: uwagi (!) dotyczące sytuacji wojennej i związanych z nią problemów (zarówno codziennych, jak i moralnych). Pojawiają się także komentarze związane ze spotkaniami i roz-mowami z rodziną i znajomymi, czego nie ma w pozostałych tomach. Wreszcie

— rzadko wprawdzie — Koniński pozwala sobie na uwagi/aluzje/odniesienia do własnej indywidualnej sytuacji. Oczywiście, osobisty ton przenika wszystkie zbiory zapisków, „ja” jest w nich aż nadto obecne, jednak zwykle jest to „ja”

ogólne, „ja” podmiotu filozofującego, nie zaś „ja” zindywidualizowane, osadzo-ne w konkretosadzo-nej biografii (choć miejscami — szczególnie w Ex labyrintho — podmiot mówiący powoływał się na swoje doświadczenia, głównie wojenne, ale raczej jako exemplum lub argument wspierający wywód, a nie jako wyznanie).

Tu jednak skupię się na tym, co dotyczy choroby.

W poszukiwaniu „ja”… 143 Bezpośrednie zapiski na ten temat są — podobnie jak u Elzenberga czy Brzozowskiego — nieliczne i nie stanowią prostego komentarza do własnej sytuacji zdrowotnej, ale pojawiają się przy okazji poruszania innych kwestii.

W Uwagach… tylko jedna notatka traktuje wprost o bólu:

Wczoraj w nocy z 2/3 VIII po raz pierwszy znowu kość mię bolała dość moc-no i przewracałem się całą moc-noc. Kaszlę, obawiam się zimy — nie tylko, nie tylko dla siebie! Zboże ma być zarekwirowane całe19.

(s. 135)

Nawet jednak to wyznanie okazuje się punktem wyjścia do rozważań na inny temat, podobnie jak refleksja związana z agresywnym potraktowaniem psa: „Przyczynowość psychologiczna była. Jestem rozdrażniony psem i sobą, chorobą, bólem serca, zimnem, troskami, lenistwem, wielorakim wysiłkiem”

(s. 149). Stan zdrowia stanowi tu jedynie usprawiedliwienie dla własnej złości, a nie podstawowy temat notatki.

Warto zwrócić uwagę, że Koniński — podobnie jak Brzozowski — obwinia się o lenistwo i bezużyteczność (też s. 113), choć wiadomo, że pisarz prowadził dość ożywioną korespondencję, sporo pisał i czytał w ostatnim okresie swojego życia, znów podobnie jak autor Pamiętnika. Można to uznać za wyraz poczu-cia, że pozostało mu niewiele czasu wobec licznych planów, ale u Konińskiego kwestia ta wygląda inaczej. Jego rozważania wielokrotnie krążą między dwoma biegunami: pragnieniem śmierci a nadaniem sensu własnemu cierpieniu. Pierw-szą tendencję widać w trzecim zapisku poświęconym chorobie (więcej bezpo-średnich wyznań na ten temat w Uwagach… nie ma):

Chory jestem, czuję się flakiem, czuję pogardę dla mego ciała bezsilnego, czuję się też zatruty przez jady życia prywatnego, które znowu eksplodowa-ły: przez wątpliwości skrupulatnego sumienia, które się rozlały po duszy, jak czarne karakony po kuchni; przez troskę o przyszłość chłopca [syna — przyp.

M.M.] […] Łażę, śpię, czytam powieści — i marzę o śmierci

(s. 113)

Wprawdzie i w tym przypadku wyznanie dotyczące choroby towarzyszy rozważaniom na inny temat, ale dramatyczne pragnienie śmierci (choć wywo- łane, jak widać, także przez inne czynniki pominięte w przytoczonym frag- mencie) zdaje się być skutkiem stanu zdrowia i nierzadko bywa powtarzane (np. s. 93). Wyrażone zostaje niejednokrotnie również pośrednio poprzez

za-19 Wszystkie cytaty z Uwag… Konińskiego na podstawie wydania: K.L. KonińSKi: Uwagi (1940—1942). Wybór, wstęp i przypisy B. mamoń. Poznań 1987 (odnośniki podaję bezpośrednio w tekście głównym).

144 Maciej Michalski

piski, w których Koniński usprawiedliwia samobójstwo (np. 34, 84, 201, też w Nox atra20).

Z drugiej strony pojawiają się refleksje, w których Koniński próbuje nadać sens cierpieniu (w ogóle — nie tyle swojemu), jak też znaleźć jakieś oparcie w swojej sytuacji.

Cierpię — i niech mnie to cierpienie odkupi — ale nie samego! Niech zmazana będzie wszystka krzywda, wielka i mała, publiczna i prywatna — jeśli nie tu, to tam. Nie będzie „tam”, niech będzie Bóg Sprawiedliwy!

(s. 175) Przybij się do Krzyża. A to znaczy: ufaj, że nie ginie nic, co jest trudem, męką, czystą intencją, uczuciem […] Ufaj, że coś z tego zostanie: pociechy i pokrzepienia szukaj w tej nadziei, że oni cię widzą, że On cię widzi […].

(s. 208)

Gdyby szukać jakieś syntezy w tej — być może dialektycznej — sytua-cji, to pewnym zespoleniem mogłoby być właśnie poszukiwanie jakiejś formy integracji zdezintegrowanego (może w wyniku choroby?) „ja”. W zapiskach Konińskiego zarówno pojawia się wyraz rozczłonkowania podmiotu, jak i po-dejmowane są różne próby jego zespolenia w formie, którą można by nazwać „ja aspektowym”, o którym autor pisze — co warto zaznaczyć — nieco podobnie, jak czyni to w odniesieniu do Boga, wielokrotnie opatrywanego rozlicznymi epitetami (np. „Bóg modlitwy”, „Bóg historii”, „Bóg urodzaju”).

Warto zwrócić uwagę na dwa aspekty owego rozczłonkowania. Po pierw-sze, jest to podkreślanie znaczenia cielesności, ale w taki sposób, jakby sta- nowiła ona istotny problem, ten aspekt „ja”, który można (należy?) rozpatry- wać z dystansu. Dla Konińskiego obszarem szczególnych zmagań jest sek-sualność, nietraktowana jednak w sposób uproszczony zgodnie z katolicką ortodoksją:

Kłamstwo, że w seksualiach zależy tylko na rozkoszy fizycznej, na tym psy-chologicznym odczuciu błogości w organie płciowym, w brzuchu, w kola-nach, w stosie pacierzowym: na tym zależy tylko w onanizmie, a onanizm jest nikczemny; na czym innym tu zależy: na tym, żeby widzieć, poznać, jaką ona jest sama w sobie, najintymniejszym momencie, kiedy opadną z niej wszystkie wyuczone kręgi i konwenanse, w swej najdzikszej naturze, w swym wyuzdaniu, nagim biosie, to widzieć, ku tej głębi przedrzeć się, to jest najprawdziwsza i najdolegliwsza, najfrywolniejsza i najgłębsza rozkosz i pokusa! Ta straszliwa pokusa gnozy, gnozy w dół, ku początkom, ku tajem-nicom ciemnym.

(s. 85)

20 Zob. idem: Nox atra. Wstęp H. BednaReK. Warszawa 1961, s. 1—2.

W poszukiwaniu „ja”… 145 Koniński wielokrotnie przyznaje się do znaczenia tej sfery życia (np. s. 40, 42, 71, 218). Seksualność jako przejaw pewnego uzależnienia od cielesności jest dla Konińskiego problemem być może także dlatego — oprócz zgodnej z katoli-ckim podejściem nieufności wobec tej sfery — że staje się tym, co zbytnio przy-wiązuje go do świata. Ale niewykluczone, że jest to także obszar doświadczeń związanych z ciałem, mieszczący się w podobnym rejestrze jak odczuwanie bólu w chorobie, pozwalający zaakceptować cielesność. Wydaje się jednak pew-ne, że staje się ona podstawą do odczuwania wewnętrznego dysonansu między religijną powinnością a pragnieniami ciała. Stąd być może płynie owo poczucie rozdarcia.

Po drugie, swoistemu rozczłonkowaniu „ja” Koniński daje wyraz w tych miejscach, gdzie rozważa, jakie istnieją aspekty podmiotowości człowieka, choć można uznać, że jego skłonność do stosowania teatru mowy i mnożenia różnych transpozycji „ja” jest wyrazem owego rozproszenia. Najwyraźniej formułuje to w Nox atra:

Jest podwójne ja: jedno jest ja bierne, czysto receptywne, etyczne i w ogó-le pragmatycznie obojętne, nagi i pusty, bezideowy punkt odniesienia pro-cesów w tym oto psychoorganizmie […] I jest też drugie ja, będące przed-miotem wiedzy ja biernego […] ono jest kłębowiskiem czuć i chceń, treści i energii. Wewnątrz tego drugiego ja, czynnego, wyłania się nowe ja, które by wolno może było nazwać trzecim: ja normujące, ja ideału […]: tak być powinno. […] Wolny jestem, kiedy postępuję zgodnie z moją, niewątpliwą mi, powinnością”21.

Można w tym fragmencie dostrzec próbę przekroczenia własnej fizycznej kondycji w stronę Kierkegaardowskiego „ja etycznego”, przekroczenia stano-wiącego zanegowanie własnego stanu. Albo przeciwnie — próbę zintegrowania własnego „ja” na innym poziomie czy obszarze.

Na czym zatem polega integracja „ja”, znalezienie pewnej wspólnej i akcep-towalnej w stanie pisarza płaszczyzny? Jest nią, jak sądzę, szukanie ontycznej podstawy w Bogu czy szerzej — sferze transcendencji, wszak ostatnie słowa Uwag brzmią:

Ja istnieję jako drzewo, które co roku traci liście, ale samo trwa i rośnie, natomiast ja jestem liściem; bądź jednak liściem wiecznie zielonym, jeżeli soki drzewa mnie nie opuszczą w jesieni; czemuż jeden liść ginie, drugi trwa we wiecznej zieloności? Widocznie jest Ja drzewo, które napotka za sobą pew-ne nie ja, które mu raz twardszy raz luźniejszy stawia opór […] Ale i w sa-mej materii działają entelechie organizujące. Jedność ontyczna w Absolucie

— Bogu „Stwórcy”, przy czym to pojęcie ubliżające Bogu, skoro istnieje zło,

21 Ibidem, s. 248—249.

146 Maciej Michalski

ale Bóg -Duch -Syn — najwyższa możliwość Absolutu Stworzycielem Czło-wieczeństwa.

(s. 235)

Można te wyznania potraktować jako niezbyt zaskakujące odnalezienie po-cieszenia w religii. Byłaby to jednak zbyt prosta interpretacja, jeśli uwzględnić, jak kręte drogi przebiegała myśl Konińskiego w kolejnych tomach zapisków i jak dramatyczne napięcie było w nich obecne. Raczej warto w nich widzieć próbę zintegrowania „ja” — nawet jeśli ta integracja odbywa się na płaszczyźnie transcendencji. Choroba w tym przypadku okazuje się katalizatorem czy raczej drogą pozwalającą ukonstytuować siebie, Jaspersowską sytuacją graniczną — choć i tak ostatecznym momentem owej integracji staje się śmierć.

Można odnieść wrażenie, jakby myśliciele — Elzenberg, Brzozowski, Ko-niński — separowali ciało od umysłu, prowadząc refleksję rzeczywiście „poza światem zjawisk”. Ta swoista anihilacja cielesności i choroby jest o tyle pa-radoksalna, że w ich zapiskach istotny wątek stanowi poszukiwanie lub kon-struowanie siebie. Ten tożsamościowy projekt realizowany jest niemal wbrew stanowi, w którym znajdowali się piszący (może poza Elzenbergiem, choć w jego przypadku również pojawia się wspomnienie bólu jako podstawy re-fleksji nad sobą). Choroba jest tu więc prawie nieobecna, wypierana i spychana poza dyskurs, a może i poza tożsamościowy konstrukt, ale zarazem bez niej

— jednak przecież dyskretnie uobecnianej w zapiskach — ten projekt praw-dopodobnie nie byłby podjęty. Stanowiła ona, jak się wydaje, ukryte źródło inspiracji, ukryty fundament służący do budowania siebie jako podmiotu, jako sprawcy (także sprawcy owego wyparcia choroby), subiectum — czyli tego, co leży u podstawy22.

Elzenberg, Brzozowski i Koniński to myśliciele o odmiennych biografiach i innych zapleczach filozoficznych, choć w myśleniu autora Kłopotu z istnie-niem i twórcy Uwag widać pewne wpływy pisarstwa florenckiego wygnańca.

Co oczywiste, różni ich także sposób przedstawiania choroby w ich tekstach, bo przecież Elzenberg, który dożył 80 lat, a pisanie dziennika zakończył cztery lata wcześniej, nie miał tak ciężkich doświadczeń, jak 32 -letni w momencie śmierci Brzozowski czy chorujący większość życia Koniński. Ale w ich autobiografiach duchowych widać przede wszystkim odmienne strategie przedstawiania swoich doświadczeń, a co za tym idzie — podejmowania refleksji i konstruowania

toż-22 Zob. K. oKopień: Podmiot czyli podrzutek. O fenomenologii odbioru idei filozoficznych.

Warszawa 1997. Bycie „u podstawy” wiąże się ze swoistym wyobcowaniem, ze staniem się pod-rzutkiem: „Kondycja podmiotu filozofującego — jak pisze Krzysztof Okopień — to kondycja podrzutka, który »tu i teraz« swojego myślenia usiłuje przemieścić w »tam i ongiś« […], który swoje granice i ograniczenia usiłuje przedstawić jako nie -swoje […], który — jako prawdziwa różnica różnic — przetrwa w najlepszej kondycji każdą ‘śmierć podmiotu’ ” (s. 60).

W poszukiwaniu „ja”… 147 samości. Z jednej strony mamy Elzenberga — bardziej zdystansowanego, skry-wającego się w większym stopniu za dyskursywnym wywodem, cytatami z dzieł różnych myślicieli, z drugiej — gorącego, dramatycznie walczącego z czasem Brzozowskiego czy znajdującego się w podobnym napięciu Konińskiego, który z kolei — przeciwnie do autora Pamiętnika — wypatrywał śmierci, choć również znalazł pewną formułę pozwalającą na zintegrowanie własnego tożsamościowe-go projektu. Wszyscy wprawdzie unikają pisania o osobistym bólu i o prywat-nych sprawach (choć u Brzozowskiego i Konińskiego kilkakrotnie pojawiają się takie wątki), ale dla każdego cierpienia i choroba stają się okazją do podjęcia tru-du określania „ja”, w tru-dużej mierze przeciw światu. Tożsamość zbudowana wobec bólu jest w pewnej mierze jedynie relacyjna, względna, niestabilna — także ze względu na swój narracyjny charakter, lecz jednocześnie dzięki chorobie może zostać choć na chwilę ukonstytuowana.

macieJ michalSKi

In the search of „I”

Henryk Elzenberg, Stanisław Brzozowski and Karol Ludwik Koniński towards illness, pain and suffering

Sum mar y

The paper presents three different representations of illness and pain in spirituals autobi-ographies of Henryk Elzenberg, Stanisław Brzozowski and Karol Ludwik Koniński. „Kłopot z istnieniem” by Elzenberg shows more distant attitude, where subject is well hidden behind dis-course and the illness is only an inspiration to make some general philosophical reflections on subjectivity. „Pamiętnik” by Brzozowski is an evidence of very dramatic struggle with pain, time and death and a testimony of a tension between different attitudes toward life and author’s work.

„Uwagi” by Koniński is also very dialectical, but the subject seems to find a support and basis in God and religion. A searching of „I”, attempts to constitute the self, subjectivity, are common for all of them. The experience of illness and pain is both a catalyst and a reference point in this self -creational projects.