• Nie Znaleziono Wyników

Miłość, która prowadzi do choroby

Choroba, do której doprowadzają nieszczęśliwe, niefortunne, nieudane albo wręcz patologiczne relacje z bliską osobą, rodzicem, ukochanym / ukochaną, jest bardzo dobrze znana psychologom. Opowiadania Simony Vinci sygnalizu-ją takie uwikłanie człowieka. Agosto nero, czyli Czarny sierpień, to tekst ot-wierający zbiór, mówiący o wakacyjnej podróży samotnej matki z kilkuletnią córeczką po włoskim regionie Maremma. Tytuł opowiadania odnosi się do pa-nującej, pochmurnej, deszczowej pogody, nadającej wszystkiemu czarno -szary odcień. Nieustanne ponure niebo, czarne nadmorskie skały, ciemne morze są

8 Por. eadem: La Révolution d’une language poétique: l’avant -guarde à la fin du XIXe siècle.

Lautréamont et Mallarmé. Paris 1974; eadem: Les nouvelles maladies de l’âme…

38 Barbara Kornacka

metaforycznym odbiciem nastroju opowiadania, a przede wszystkim psychiki narratorki — matki. Czytając opowiadanie, nie sposób się nie poddać skoja-rzeniom z Czarnym słońcem Julii Kristevej. Rzeczywiście, pozornie aktywna, podróżująca młoda kobieta, spędzająca z dzieckiem wakacyjne dni, cierpi na depresję, która — jak pisze Kristeva — „ukrywa się czasem w gorączkowej aktywności, która daje kobiecie znajdującej się w depresji wygląd kobiety prak-tycznej, zadowolonej, myślącej jedynie o użyteczności”9. Chorobę dostrzegamy dopiero w zetknięciu z obojętnymi, jak się wydaje, rozważaniami o porzuceniu lub śmierci dziecka:

Chciałabym wziąć dziewczynkę za ramiona, wstrząsnąć nią, wysadzić ją siłą z samochodu i zostawić ją gdzieś, pośrodku Maremmy, rzucić ją tam, jak rzuca się paczkę zbyt ciężką i niepotrzebną. I tak jestem pewna, że nie stałoby jej się nic, zostałaby tam nieruchoma jak kamień, część naturalnego środowiska: kamień, suchy pień, gruda czerwonej ziemi, żyzna i niema. Kto wie, potem może wypuściłaby tam korzenie, stałaby się drzewem, gęstym krzewem10.

(s. 12) Wyobrażam sobie, że dziewczynka mogłaby ześlizgnąć się ze skał, w teni-sówkach na miękkiej podeszwie z gumy, która ślizga się na mokrym. Widzę jej małą okrągłą głowę, jak rozbija się jak melon na ostrej, wystającej, czarnej skale. Krew, która wychodzi, mózg: dojrzały owoc, który otwiera się i wy-puszcza sok.

(s. 13) A gdyby morze ją zabrało? Myślę. Gdyby to morze z romantycznego obrazu, trochę wzburzone przez wiatr i białe, zamknęło się nad jej głową? […] Nie trzeba by było pogrzebu, czy białych trumien, żeby umieścić w ziemi. Jej ciało pływałoby między rybami, rozpuściłoby się w wodzie byłoby bladym robakiem, kijanką, podobnym do rzeczy na początku życia.

(s. 13—14)

Nie trzeba być rodzicem, aby stwierdzić, iż podobne myśli nie mogły po-wstać w zdrowym umyśle matki, że są one skutkiem choroby, która, jak może-my się domoże-myślić, wynika (lub po części wynika) z relacji z córką albo właśnie z braku tej relacji oraz z odrzucenia. Dziewczynka, którą matka nazywa prawie zawsze „dziewczynką”, jest dzieckiem autystycznym, jak się wydaje na podsta-wie opisów: żyje w swoim śpodsta-wiecie, „w swojej zmysłowej jaskini”11, ma obojętny,

9 eadem: Czarne słońce. Depresja i melancholia. Red. m.p. maRKoWSKi, R. RyzińSKi. Kra-ków 2007, s. 85.

10 Wszystkie tłumaczenia analizowanych opowiadań — B.K.

11 W rozumieniu Kristevej. Por. eadem: Le temps sensible. Proust et l’expérience littéraire.

Paris 1994, s. 28—306.

Choroba to inny — patologie bliskości… 39 skupiony wzrok, rytualnie zbiera muszelki do żółtego woreczka, o którym póź-niej zapomina i który porzuca, nie mówi, ma niezrozumiałe, nielogiczne, „dziw-ne” zachowania, nie wyraża emocji i myśli, nie ma z nią żadnego kontaktu.

Samotność (w tekście nie wspomina się o ojcu dziecka), trudne macierzyństwo, zagubienie, poczucie odrzucenia przez dziecko, które nie okazuje przywiązania i uczuć, zdaje się obcą osobą, powodują, że sierpniowe słońce ma czarny kolor, a mordercze myśli są — jak mówi narratorka — „dziwną formą, którą przybiera miłość w niektóre dni” (s. 14), formą przynoszącą ulgę i oczyszczenie.

Z kolei u bohaterki innego opowiadania Donna della scogliera (Kobieta ze skały) w bardzo subtelnej, pełnej sugestii narracji odkrywamy głęboko skry-wane stany depresyjne, objawiające się w zrazu szczegółowym wizualizowaniu oraz wyobrażaniu w najmniejszych detalach kobiety rzucającej się ze skały, o której skrótowa informacja znalazła się tego dnia w porannej gazecie: „Kto wie, jaki dźwięk wydało jej ciało, kiedy rozbiło się o skały. […]” — zastanawia się narratorka. „Biała i szybka figura, wydłużona, a potem nagle zgnieciona, jak kartka ze zbyt wieloma błędami. Włosy do góry. Ciemnożółty rożek. Lekki i zaostrzony” (s. 74). Samobójczyni i narratorka mają ze sobą wiele wspólnego, czują podobnie: „[…] pewnego dnia, przed tą samą skałą, ja też pomyślałam, że gdybym kiedykolwiek zdecydowała się zabić, mogłabym to z powodzeniem zro-bić tam” (s. 74). Myśl o samobójczyni powraca obsesyjnie, chyba zawsze była, ta myśl o śmierci, tak samo jak obsesyjna myśl o jedzeniu, które, jak wyznaje narratorka, jest jej „łącznikiem ze światem, jej miłością”. Rzeczywiście, boha-terka najbezpieczniej czuje się w kuchni, uwielbia przygotowywać wystawne przyjęcia dla wielu przyjaciół, obmyślać menu i gotować, uwielbia obserwować, jak inni się delektują. Motyw jedzenia i gotowania przeplata się z coraz większą częstotliwością z rozważaniami o nieznajomej rzucającej się ze skały. Wówczas pojawia się to napięcie w żołądku: „To kosmici roją się i dewastują” (s. 79) — myśli narratorka. „Łazienka jest tak blisko. Już jestem w pozycji. Wydaje się, że to modlitwa. Każdego dnia ta modlitwa” (s. 79). Bohaterka każdego dnia przyklęka w toalecie, by wymiotować, „unikając swojego odbicia w lustrze”12 (s. 80) — cierpi na bulimię. Forma narracyjna opowiadania — strumień świa-domości — splata myśli o jedzeniu i śmierci w jedną, dopełniającą się całość, opowieść o podświadomości zdradzającej chorobę. Przyczyna zaburzeń, depre-sji i bulimii zostaje wyjawiona w krótkim, migawkowym wspomnieniu z prze-szłości, wmieszanym w ciąg refleksji o samobójstwie i jedzeniu. Jako mała dziewczynka bohaterka opowiadania w każdą niedzielę jeździła z ojcem nad morze. W trakcie jednej z takich wypraw dziewczynka śmiała się ciągle rozba-wiona lekkimi zawrotami głowy, wywołanymi mrużeniem oczu i patrzeniem na migające obrazy za szybą, dziecięcym sposobem na nudę w samochodzie.

Ojciec, coraz bardziej poirytowany śmiechem dziecka, naciskał na pedał gazu.

12 Charakterystyczne dla bulimiczek.

40 Barbara Kornacka

Wtedy przez ulicę przebiegała dziewczynka. Zdarzył się wypadek. Narratorka wspomina to tak:

Nie widziałam zupełnie nic. Mój ojciec schwycił mnie ramieniem i zakrył mi oczy. Siedziałam grzecznie w jego ramionach, nawet jeśli wolałabym uciec na pola, bo nienawidziłam mojego ojca i ciągle go nienawidzę, po tym całym czasie. Miał dziki zapach, mój ojciec. Brzydził mnie.

(s. 84—85)

Nienawiść do ojca, instancji porządku symbolicznego, ojca, który „miał dzi-ki zapach” (s. 85), nałożyła się na nie do końca świadome poczucie współwiny czyjejś śmierci13. Dziki zapach ojca, który mocno trzymał dziewczynkę w ra-mionach w traumatycznej chwili, przylgnął już na zawsze do ciała kobiety i ni-gdy całkowicie nie zniknął, w przeciwieństwie do samego ojca, który — wydaje się — porzucił swoje dziecko, przynajmniej w sensie psychicznym:

Od tamtego dnia, kiedy miałam siedem lat, mój ojciec nigdy już nie zabrał mnie nad morze. I nigdy już nie tulił mnie w ramionach. Jego zapach i tak miałam zawsze na sobie.

(s. 86)

Jak głosi teza Julii Kristevej z Czarnego słońca, melancholia lub depresja są zaburzeniami tej relacji ze światem14, za którą odpowiada symboliczny ojciec, mogący być, i najczęściej będący, ojcem empirycznym, figurą władzy i prawa, mającą stanowić — według francuskiej myślicielki — raczej instancję miło-ści, być ojcem miłującym15. Ojciec narratorki opowiadania nie pozostawia po sobie nic poza uczuciem nienawiści, która pojawia się, gdy zabraknie miłości, oraz dzikim, obrzydliwym zapachem, który zostanie przywołany w tekście opowiadania w jeszcze jednej myśli o samobójczyni ze skały: „Także kobieta, która rzuciła się w dół ze skały, chyba czuła na sobie taki zapach” (s. 86).

Obrzydliwy zapach ojca, który osiada na wiele lat i nie daje się usunąć, staje się więc metaforą zaburzonej relacji z ojcem, metaforą pogwałconego porządku symbolicznego, utraty sensu, a w konsekwencji — choroby, depresji, samobój-czych myśli (pędu do śmierci) oraz zaburzenia odżywiania. Zdaniem Kristevej kryzys zachodniej cywilizacji ujawnia się w zanikaniu figur miłującego ojco-stwa16.

13 W badaniach psychologicznych brak pewności własnych uczuć często towarzyszy buli-mii.14 eadem: Czarne słońce…, s. 11.

15 m.p. maRKoWSKi: Przygoda ciała i znaków. Wprowadzenie do pism Julii Kristevej. W:

J. KRiSteVa: Czarne słońce…, s. 24—25.

16 J. KRiSteVa: Foreign body, Julia Kristeva and Scott L. Malcomson. „Transition” 1993, No. 59, s. 183; cyt. za: m. p. maRKoWSKi: Przygoda ciała i znaków…, s. 25.

Choroba to inny — patologie bliskości… 41 Zdaje się tę opinię potwierdzać oraz ilustrować opowiadanie In viaggio con le scarpe rosse (W podróży w czerwonych butach). Trzynastoletnie bliźniaczki Marcella i Giacinta wychowywane są przez, jak się wydaje, nieprzygotowanych i nieodpowiednich do tej roli rodziców: przez skupioną na sobie, egocentryczną, próżną, powierzchowną, niedojrzałą matkę oraz brutalnego, autokratycznego, skorego do karania i bicia ojczyma, obojętnego na rozwój dzieci. U dziewczynek, pozbawionych oparcia, wzorców, kontroli i miłości, dochodzi do wykształcenia zaburzeń struktury osobowości typu psychopatycznego, mających tragiczne konsekwencje. Któregoś dnia, pod nieobecność matki, po kolejnej awanturze z ojczymem nastolatki bez chwili zastanowienia, z wielkim spokojem i obo-jętnością, nie odczuwając przy tym (ani po tym) żadnych wyrzutów sumienia, lęków i współczucia, wyrzucają ojczyma przez balkon. Morderstwo uchodzi za nieszczęśliwy wypadek, a zadowolone dziewczynki „oglądają swoje nowe buty i rozmawiają o pragnieniach. Pragnieniach trzynastolatek: minispódniczka z zielonego zamszu, trwała, nowe rolki” (s. 189). Marcella i Giacinta wykazują całkowity deficyt lęków, brak empatii i przyswajania odruchów moralnych. Ich związki z rodzicami są upośledzone. Młodszą siostrę postrzegają następująco:

Dziewczynka pies. Oto, czym jest Miou. Wydaje się, że jest właśnie psem.

Jednym z tych małych brzydkich niesympatycznych psów, które ciągle szcze-kają.

(s. 191)

Takie cechy przypisywane są osobowościom psychopatycznym, do których powstania przyczyniają się często zaburzone relacje rodzinne17. Jeśli w poprzed-nich opowiadaniach metaforycznym korelatem choroby czy zaburzenia były czerń i szarość oraz wstrętny zapach, tutaj są nim tytułowe „czerwone buty”.

Zaprzątają one umysły nastolatek i radują ich oczy, stojąc w obojętnym, ironicz-nym i ostrym kontraście ze zbrodnią i złem, których dopuściły się dziewczyny, i z żałobą, którą powinny przeżywać. Nie bez znaczenia wydaje się owa czer-wień, która posiada silną i ambiwalentną symbolikę, odwołującą się z jednej strony do witalności, życia, miłości i ciepła, z drugiej zaś — do krwi, niena-wiści i zła18. Pisarstwo Simony Vinci w sposób szczególny wyposażone jest w specjalne czujniki rejestrujące trudne sploty choroby i relacji z innym.

17 Por. K. poSpiSzył: Psychopatia. Warszawa 2000.

18 Leksykon symboli. Red. M. oeSteRReicheRmollWo. Przeł. J. pRoKopiuK. Red. l. RoBaKie

Wicz. Warszawa 1992.

42 Barbara Kornacka