• Nie Znaleziono Wyników

Kontekst makroekonomiczny

Rozkwit biznesu w Internecie w drugiej połowie lat 90. odbywa się na tle szerszego i koniecznego do przynajmniej pobieżnego zreferowania kontekstu makroekonomicznego. Podejmuje to zagadnienie wielu autorów, wśród któ-rych jeden z najbardziej znanych to Manuel Castells, rozważający wskazane przeobrażenia na tle rozwijających się technologii informacyjnych. Zasadni-cza zmiana ekonomiczna, która pojawia się od lat 70., ma swoje źródła w kil-ku czynnikach, wśród których Castells wymienia skil-kutki kryzysu paliwowego i zmianę obowiązującego paradygmatu ekonomicznego. W jego obrębie rodzą się decyzje gospodarcze podejmowane na różnych szczeblach, a przede wszyst-kim w obrębie podstawowych wytycznych polityki gospodarczej państw.

W tym konkretnym przypadku oznaczało to odejście od modelu interpretacji procesów ekonomicznych Johna Maynarda Keynesa obowiązującego od lat 30.

[Castells 2010, 58]. Głównym czynnikiem jednak była dlań konieczność zna-lezienia nowych rynków, prowadząc do ich uwolnienia i globalizacji kapitału.

Nowe techniki informacyjne doskonale wpisały się w ten proces, umożliwiając mobilność i komunikację, a irmy zaawansowanych technologii i korporacje i-nansowe stały się pierwszymi beneicjentami przemiany. To zwiększenie ren-towności oraz stworzenie możliwości dla inwestowania wyznaczyło według Castellsa punt zwrotny w ewolucji kapitalizmu, który nazwał go „rekapitaliza-cją”, podkreślając jego odnawiający gospodarkę charakter [Castells 2010, 127].

Kieran Levis, komentując gwałtowną przemianę, która dokonała się w latach 80., mówi o trzech rewolucjach: technologicznej, polityczno-ekonomicznej i trzeciej, dotyczącej nastawienia do wolnego rynku, a ściśle jego akceptacji. Te trzy czynniki przyniosły w rezultacie zglobalizowaną, usieciowioną i o wiele bardziej konkurencyjną gospodarkę [Levis 2010, 316].

Warto przyjrzeć się nieco bliżej tym okolicznościom, które wynikały z pró-by praktycznego i teoretycznego opanowania burzliwej rzeczywistości ekono-micznej okresu lat 70. i 80. Jest to okres gwałtownych wydarzeń gospodarczych i złożonych manewrów releksji ekonomicznej, starającej się zinterpretować te wydarzenia i zaproponować właściwe reakcje na poziomie rządowym. Główne pole dla rozgrywających się zjawisk stanowi gospodarka Stanów Zjednoczo-nych, także dlatego, że to na jej gruncie dokonuje się gwałtowny rozwój sektora nowych technologii. Elżbieta Domańska, opisując dwudziestolecie 1948–1967, przypomina za Robertem Lekachmanem, że przyjęło się je nazywać „epoką Keynesa”. Oznaczało to pewną uniikację strategii ekonomicznej w ramach ujed-noliconego, choć dosyć szeroko rozumianego podejścia teoretycznego, i spra-wiało, że „ilozoią łączącą większość poczynań interwencyjnych w jedną całość była w tych latach głównie teoria Keynesa (lub raczej konwencjonalna mądrość

keynesowska), w myśl której rząd może zapewnić bez mała pełne zatrudnienie i długofalową stabilizację stopy wzrostu gospodarczego przez rozważne stero-wanie popytem” [Domańska 1992, 118]. W 1968 roku rośnie inlacja i nasilają się głosy, że wynika to przede wszystkim z „iskalnej, pieniężnej i regulacyjnej działalności rządu” [Domańska 1992, 127]. Pojawiają się gwałtowne procesy wpływające na gospodarkę Stanów Zjednoczonych, wśród których istotną rolę odgrywają drastyczne podwyżki cen ropy. Te ostatnie są wynikiem solidarnego współdziałania państw eksportujących ropę naftową zrzeszonych w organizacji OPEC (Organization of Petroleum Exporting Countries). Organizacja ta zdoby-wa z początkiem lat 70. znaczący wpływ na gospodarkę światową, co jest wy-nikiem okoliczności rynkowych, nie politycznych, związanych ze wzrastającym popytem na ropę naftową. Jego wyrazem jest na przykład embargo zastosowa-ne wobec Ameryki i Europy Zachodniej w odpowiedzi na wsparcie przez Stany Zjednoczone Izraela w jego wojnie z koalicją Egiptu i Syrii w 1973 roku [North-rup 2003, 217]. W latach 1973–1980 OPEC doprowadza do dziesięciokrotnego wzrostu ceny ropy naftowej [Domańska 1992, 138].

Na początku lat 70. w Stanach Zjednoczonych pojawiło się także załamanie koniunktury, co wywołało recesję w Kanadzie, Europie Zachodniej i Japonii.

Rozmiar tego załamania w latach 1974–1975, jak pisze Jan Szpak, jest najgłęb-szy od wielkiego kryzysu z lat 1926–1933; po raz pierwnajgłęb-szy po drugiej wojnie światowej pojawia się w tych krajach ujemny wzrost gospodarczy (obniżenie się produktu narodowego w stosunku do poprzedniego roku), rośnie bezro-bocie oraz inlacja. Skutkiem recesji jest nowe zjawisko staglacji, czyli równo-czesnej stagnacji gospodarczej (wysokiego bezrobocia), i inlacji, które wymu-sza weryikację obowiązujących modeli ekonomicznych [Szpak 2003, 331].

Merytoryczne spory makroekonomistów stają się gwałtowne jeszcze w latach 60., co tworzy wrażenie, że zbliża się zmiana całości żywionych przeświadczeń i interpretacji teoretycznych, funkcjonujących w obrębie obowiązującego para-dygmatu ekonomicznego, dotychczas opartego na myśli Keynesa. W 1970 roku John Kenneth Galbraith, wybitny ekonomista, obwieszcza koniec wieku keyne-sowskiej ekonomii [Domańska 1992, 145], chociaż, jak tego dowodzi Elżbieta Domańska, omylności Keynesa nie udało się udowodnić [Domańska 1992, 152].

Myśl Johna Maynarda Keynesa ma dla historii makroekonomii znaczenie fun-damentalne. Swoje poglądy wyłożył on w książce, swoistym opus magnum, wy-danej w 1936 roku Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza132, do której odwołują się Blanchard i inni [Blanchard 2011, 902]. Kontekst powstania tego dzieła to okres tzw. wielkiego kryzysu. Symbolicznie rozpoczął się on gwałtow-nym spadkiem cen akcji na giełdzie nowojorskiej 24 października 1929 roku – który to dzień znany jest bliżej jako tzw. czarny czwartek – wywołując po-wszechną panikę. W okresie następnych trzech lat giełda ta straciła 80% swojej wartości, a bezrobocie w Stanach Zjednoczonych sięgnęło 30% [Northrup 2003, 135]. Kryzys ten uczynił z książki Keynesa przedmiot zainteresowania także

132 Tytuł oryginalny: The General Theory of Employment, Interest and Money.

dlatego, jak pisze Blanchard, że ujawnił słabość dotychczasowej teorii, a jedno-cześnie książka ta „była czymś więcej niż tylko traktatem dla ekonomistów. Wy-nikały z niej klarowne wskazówki dotyczące polityki gospodarczej, które dobrze odpowiadały czasowi publikacji” [Blanchard 2011, 886]. W najogólniejszym sensie kierowało to uwagę na aktywną rolę państwa. Keynes okazuje się kryty-kiem obowiązującego przez dwieście lat przekonania o samoistnej równowadze gospodarki, której źródłem jest sam Adam Smith i jego idea liberalizmu ekono-micznego, wyłożona w dziele Badania nad naturą i przyczynami bogactwa na-rodów wydanym w 1776 roku, a także krytykiem liberalnej zasady laissez-faire [Domańska 1992, 143]. Rozwój teorii Keynesa owocuje tzw. neoklasyczną syn-tezą, czyli ogólnie akceptowanym konsensusem, wynikłym z dyskusji prowadzo-nej wokół tej teorii. Dominuje on następne dwadzieścia lat, co skłania, jak pisze Blanchard, „wielu komentatorów do nazywania okresu od początku lat 40. do początku lat 70. XX wieku złotym wiekiem makroekonomii” [Blanchard 2011, 887]. W latach 70. także teoria makroekonomii popada w kryzys.

Jeszcze w latach 60. pojawia się koncepcja konkurencyjna, której autorem jest Milton Friedman. Nazwana w 1968 roku monetaryzmem, oznacza skupie-nie uwagi wokół badań dotyczących pieniądza i polityki jego podaży [Domań-ska 1992, 161]. Ta podaż zostaje przestawiona jako jedyny rodzaj interwencji państwa w gospodarkę, pozostawiając otwarte pole „samoczynnym mechani-zmom stabilizującym”, czyli „rynkowi” [Domańska 1992, 155], co oznacza swo-isty powrót do klasycznych źródeł. Genezy monetaryzmu, jak pisze Jakimowicz,

„należy upatrywać w przedkeynesowskim liberalizmie gospodarczym, opiera-jącym się na wierze w «niewidzialną rękę» rynku A. Smitha” [Jakimowicz 2005, 393]. Oprócz wkładu w ogólną teorię makroekonomii teoria ta staje się oi-cjalną podstawą terapii gospodarczej, jaka zostaje wprowadzona w 1981 roku w Stanach Zjednoczonych, wraz z objęciem fotelu prezydenta przez Ronalda Reagana, stając się programem „odnowy Ameryki”. Jej tłem jest ortodoksyjny liberalizm ekonomiczny, oicjalne odrzucenie teorii Keynesa i idea „zminimali-zowania wpływu państwa na gospodarkę” [Domańska 1992, 154].

Domańska podkreśla, że choć ideologia tego programu była złożona, jej źród-łowy sens pochodził z pamletu Friedricha von Hayeka z 1944 roku Droga do poddaństwa, w którym zwalczał on wszelkie formy państwowego interwencjo-nizmu [Domańska 1992, 155]. Reaganomika, bo tak ten program później został nazwany, zawierała cztery główne elementy: „zmniejszenie wydatków federal-nych; zmniejszenie podatków; złagodzenie różnorodnych przepisów władz ad-ministracyjnych (tzw. deregulacja) oraz nową politykę pieniężną” [Domańska 1992, 183]. Friedman należy od początku do zdecydowanych zwolenników wprowadzenia jej zasad, widząc w nich radykalne zerwanie z przeszłością [Do-mańska 1992, 186]. Polityka Reagana, jak twierdzi Do[Do-mańska, okazała się raczej realizacją „eklektycznego pragmatyzmu”, który obejmował także doraźne środki typu keynesowskiego, takie jak roboty publiczne. Reaganomika zakończyła się średnim sukcesem; spowodowała wzrost długu wewnętrznego Stanów Zjedno-czonych z 23% w 1981 do 69% w 1992 roku oraz wzrost różnic ekonomicznych

w społeczeństwie, choć opanowano inlację i pojawił się pewien wzrost gospo-darczy [Northrup 2003, 240]. Lata 80. wprowadzają jednak doskonale widoczną gruntowną przemianę – w ramach projektu gospodarczego i politycznego – to-warzyszącą kryzysowi teorii. Zawirowanie w obrębie releksji teoretycznej spo-tyka się z manifestacyjną pragmatyką polityki gospodarczej.

Manuel Castells twierdzi, że lata 70. były „punktem zwrotnym w ewolu-cji kapitalizmu”, co na tle przemian makroekonomicznych zyskuje dodatkowe uzasadnienie i realizuje się na poziomie gospodarki jako powszechny spadek produktywności, który zmusza irmy do szukania dróg podnoszenia zysków [Castells 2010, 125]. Wśród możliwych strategii rozwoju irmy jedna jednak, jak twierdzi, okazała się najwcześniejsza i najbardziej owocna. Było nią, jak już wspomnieliśmy, „rozszerzenie rynków i walka o nie”, będące klasycznym i wciąż skutecznym antidotum na wzrastającą produkcję dóbr. W ostatnich dwóch dziesiątkach lat XX wieku prowadziło to rozwoju handlu w porówna-niu z produkcją, a potem do bezpośrednich inwestycji zagranicznych [Castells 2010, 126]. Naturalnym wymaganiem w tej sytuacji, w której – dzięki równo-ległemu rozwojowi technologii informacyjnych – obieg kapitału stawał się globalny, było dalsze doskonalenie łączności i dalsze, szybsze i wydajniejsze krążenie kapitału: pojawiała się „ścisła interakcja uwolnionych rynków i no-wych informacyjnych technologii” [Castells 2010, 127]. Dla Castellsa to właś-nie mariaż tych dwóch sił: pieniądza i technologii komunikacyjnych stanowił silnik napędzający koniunkturę; po przypomnieniu kontekstu ekonomicznego zarówno w sensie teoretycznym, jak i gospodarczym, możemy dodać także fun-damentalną ideę deregulacji, kształtującej elastyczne środowisko.

Realizację tej zasady można zaobserwować na rynku usług telekomunika-cyjnych w Stanach Zjednoczonych. Castells przypomina, że w latach 80. „do-konywano olbrzymich inwestycji w infrastrukturę komunikacji/informacji”

[Castells 2010, 127]. O stanie umysłów i gospodarki w tym sektorze pisze Tho-mas Friedman, powołujący się na Billa Gatesa, który podczas konferencji pra-sowej na Światowym Forum Gospodarczym w Davos w 1999 roku porównał

„hossę na giełdzie irm nowych technologii do gorączki złota, podczas której większy zarobek przyniosła sprzedaż lewisów, kilofów, łopat i wynajmowanie pokojów hotelowych niż wydobyte z ziemi złoto” [Friedman 2006, 80]. W wy-padku Internetu polegało to na inwestowaniu w irmy zapewniające technicz-ne warunki komunikacji, a ściślej światłowodowe kable, co doprowadziło do rozwoju tego sektora i w rezultacie rozwinięcia światłowodowej infrastruktury komunikacyjnej zarówno lądowej, jak i morskiej. Otworzyło ten rynek w 1996 roku prawo o telekomunikacji (Telecommunications Act), w którym Kongres zniósł jakiekolwiek przesłanki do istnienia monopolu, zezwalając na swobodne budowanie łączy telekomunikacyjnych i nakazując wiązać się dostarczycielom tych usług z innymi, którzy tego żądają [Nuechterlein 2005, 15]. Sytuacja uwol-nienia rynku i hossa spowodowały gwałtowny rozrost infrastruktury świat-łowodowej, która przekroczyła potrzeby w tym zakresie i ostatecznie spowo-dowała krach w tej branży, ale była dobrodziejstwem, jak pisze Friedman, dla

konsumenta, co porównuje do rozbudowy autostrad w latach 50. w Stanach Zjednoczonych. Przyczyniło się to do

[...] zlikwidowania globalnych regionalizmów, stworzenia jednolitej globalnej sieci komercyjnej oraz uprościło i sprowadziło niemal do zera koszt przenoszenia cyfro-wej pracy – w zakresie usługi zawodów opartych na wiedzy – do krajów o tańszej sile roboczej [Friedman 2006, 83].

Opisywane tutaj przeobrażenia o charakterze makroekonomicznym mia-ły także inne, ważne z punktu widzenia niniejszej pracy, konsekwencje, które stały się później osobnym źródłem konliktów. Może się bowiem wydawać pa-radoksem w kontekście opisywanej dynamiki rynku, iż rewolucja technologii informacyjnych rozpoczęła się dzięki państwu, które zainwestowało pierwsze środki, uruchomiło programy i stworzyło warunki dla rozwoju innowacyjnych, technicznych pomysłów. Castells pisze, że

Nawet w USA dobrze znany jest fakt, że kontrakty wojskowe i technologiczna inicja-tywa Departamentu Obrony odegrały decydującą rolę w formacyjnej fazie rewolucji technologii informacyjnych, tzn. między latami 40. a 70. [Castells 2010, 101].

Ten fakt waży dalej na stosunku państwa do tych technologii, a w szczegól-ności do Internetu. Zmiana przełomu lat 70. i 80. dotycząca najogólniej roli państwa właśnie wytwarza napięcia w pojmowaniu własności i zarządu sieci, prowadząc ostatecznie do uzyskania nadrzędnej roli przez czynnik komercyj-ny. Jest to jednocześnie zgodne z przesłankami teoretycznymi ówczesnej dok-tryny ekonomicznej ‒ reaganomiki, nawet jeżeli w swej realizacji okazała się ona, jak twierdzi Domańska, niedokładnie tym samym. Sprzyja temu szeroki kontekst makroekonomiczny, który choć przeżywa gwałtowne przeobrażenia już od lat 70., logika jego rozwoju doskonale wprowadza późniejszy wybuch aktywności sieciowej133. W tym sensie ma rację Milton Friedman zacytowany na wstępie tekstu: za rozwój Internetu zapłaciła jego strona komercyjna, choć towarzyszyła temu procesowi uważna kontrola, a nawet sprzeciw zbudowany na fundamencie utopijnej wizji społecznej sieci, odwołującej się do idei amery-kańskiej kontrkultury. Przewaga biznesu w zarządzaniu Internetem potwierdzi się zresztą niedługo później, kiedy w marcu 2000 roku pęknie giełdowa bańka spekulacyjna irm internetowych, tzw. dotcomów. Pojawią się po niej zupełnie nowe, odkrywcze, dojrzałe formy gospodarowania w sieci, które opisujemy tu-taj jako fenomen Web 2.0134.

133 Często aspekt makroekonomiczny przesłania nam zjawiska bardziej szczegółowe, war-to więc wspomnieć, że boom inwestycyjny ilustrowany fantastycznie wzrastającym indeksem NASDAQ w latach 90. był także spowodowany zmianą struktury samych inwestorów, wśród których pojawili się przedstawiciele grupy o skromnych dochodach, a rynek inansowy stał się bliższy przeciętnemu amerykańskiemu obywatelowi [Perez 2002, 3].

134 Które także nieco zmieniły wymowę tezy Miltona Friedmana. Opisuje to szczegółowo w swojej książce Chris Anderson, przedstawiając historię darmowych lunchów, która sięga według niego drugiej połowy XIX wieku [Anderson 2011, 48], ale w ramach tzw. darmonomii

Udział sektora komercyjnego w rozwoju sieci jest dla Castellsa jasny.

W swojej książce Galaktyka Internetu pisze wprost: „Jako że sprawcą ekspan-sji Internetu był biznes, sieć tę ukształtowały jej zastosowania komercyjne”

[Castells 2003, 69]. Zwraca jednocześnie uwagę na wzajemną zależność, w któ-rej sformułowaniu ukrywa się ciekawe założenie; pisze bowiem kilka zdań dalej: „Stwierdzenie, że Internet przeobraził biznes w równej, jeśli nie więk-szej mierze, jak biznes przeobraził Internet, wcale nie trąci fantazją” [Castells 2003, 69]. Przeciwstawienie sobie Internetu i biznesu oznacza podkreślenie ich różnicy; Internet wydaje się w tym stwierdzeniu czymś innym i analogicz-nym do biznesu. Rekonstrukcja płaszczyzny, na której są te dwa porównywa-ne zjawiska, nie jest prosta, a w konkluzji tego samego rozdziału pojawia się wskazówka, która de facto podważa rozumowanie w kategoriach prostego przeciwstawienia czy komplementarności. Castells artykułuje cztery podsta-wowe warstwy, które „łącznie doprowadziły do powstania i ukształtowania się Internetu” [Castells 2003, 74] i są to warstwy „kulturowe”. Mieszczą się one wewnątrz struktury, na której szczycie znajduje się kultura technomerytokra-tyczna („kultura doskonałości naukowej i technicznej”), zbudowana na przeko-naniu o cywilizacyjnej i społecznej roli wiedzy jako nośnika postępu. Obok niej znajduje się „kultura hakerska” – merytokratyczna, oparta na kompetencjach i jednocześnie kultywująca swoiste wyobrażenie wolności. Trzecią warstwę tworzą sieciowe społeczności, redeiniujące dotychczasowe role i stosunki społeczne, ignorując jednocześnie kwestie technologiczne, czwartą natomiast – „nastawiona na zarabianie pieniędzy kultura przedsiębiorczości” [Castells 2003, 75]. Castells traktuje zatem dychotomię biznes – Internet nie jako złoże-nie równorzędnych stron, ale raczej przeciwstawiezłoże-nie części – pewnej, więk-szej całości. Ta strukturalna, ale swobodna operacja każe spoglądać na nią jako na konceptualny konstrukt bardziej niż bezpośrednie odzwierciedlenie mate-rialnej „prawdy” i w tym sensie może uchodzić za prototyp typu rozumowania przyjętego w niniejszej książce, co omówiłem w drugim i trzecim jej rozdziale.

Na końcu tego ogólnego, makroekonomicznego wprowadzenia warto po-święcić nieco miejsca na rzut oka w przyszłość. Wśród tego rodzaju propozycji pojawia się na przykład idea tzw. nowej normalności Petera Hinssena, dyrek-tora generalnego (CEO) w irmie Acrosss Technology135, opisana przez niego w książce The New Normal: Explore the Limits of the Digital World136. Zawiera (freeconomics) okazuje się metodą nowego typu sprzedaży, w której cena wynosi zero. Ten fe-nomen zostanie opisany w drugiej części książki.

135 http://a-cross.com/technology/ (dostęp: 7.12.2012).

136 Ten termin jest także kojarzony z dwójką inwestorów: Williamem H. Grossem and Mo-hamedem El-Erianem, którzy stworzyli w Newport Beach w Kalifornii fundusz inwestycyjny, zarządzający w 2010 roku bilionem dolarów o nazwie Paciic Investment Management Co.

W różnych źródłach za autora tego pojęcia uchodzi jeden lub drugi. Według „Forbesa” jest nim Gross, który użył go po raz pierwszy w marcu 2009 roku. Taka informacja pojawia się w tek-ście Petera C. Bellera i Michaela Maiello Pimco’s New Normal z dnia 8.02.2010 roku (http://

www.forbes.com/forbes/2010/0208/investing-mutual-funds-stocks-pimco-new-normal.html, dostęp: 20.08.2012). Łukasz Świerżewski w omawianym artykule „Nowa normalność” w

świe-ona ciekawe dopełnienie opisu procesów ekonomicznych, które doprowadziły do zmiany ekonomii pod wpływem pojawienia się Internetu, i formułuje pierw-sze symptomy wyłaniającego się właśnie porządku. Jej teza jest prosta i autor tak ją przedstawia w pierwszym rozdziale: „jesteśmy w połowie drogi. W po-łowie drogi do świata przekształconego przez cyfrową rewolucję”, co oznacza, że „mamy za sobą taką samą część drogi, jaka jeszcze pozostała do przebycia”

[Hinssen 2010, 12]. Nowa normalność oznacza zaakceptowanie zmian jako pewnej codzienności, która przeniesie podstawowe, dostrzegane dotychczas jako nowe właśnie w obszar codzienności. Wskazuje on wiele takich prze-kształceń, które ujmuje w schemacie złożonym z następujących haseł [Hinssen 2010, 14]: Zrekonstruowany w ten sposób paradygmat technologiczny opiera się na konstrukcji złożonej z „czterech i” (zbieżność z omawianą koncepcją Davida Barona wydaje się przypadkowa). Tworzą ją: informacja (information), której zasoby rosną gwałtownie, przekraczając izyczne możliwości magazynowania;

wiedza (intelligence) – chodzi tutaj o dane relewantne, podstawę przewagi bę-dzie stanowić nie ich ilość, ale sensowność; integracja (integration), czyli zdol-ność polegająca na wykorzystaniu informacji spoza organizacji w połączeniu z własną; innowacyjność (innovate), czyli umiejętność twórczego rozwijania technologii, a nie tylko jej wykorzystania [Hinssen 2010, 21]. Uwagi Hinssena nie tyle są odkrywcze, ile deiniują proces, który możemy nazwać, odwołując się do terminologii izycznej, rodzajem „fazowego przejścia”, określającego istotną, energetyczną zmianę układu (np. stan skupienia), po której trzeba się przystosować do zupełnie nowych warunków. Trzeba jednak z drugiej strony dodać, że podobne myśli, zwłaszcza w kontekście ICT, pojawiają się także gdzie indziej; formułuje je na przykład cytowany wcześniej Włodzimierz Szpringer.

Łukasz Świerżewski, autor tekstu „Nowa normalność” w świecie biznesu opublikowanego w „Harvard Business Review Polska”137, skupia się na innej, cie biznesu wskazuje na El-Eriana. Wydaje się, że Peter Hinssen zapożyczył pojęcie new nor-mal od wspomnianych biznesmenów, bowiem nie udało mi się odnaleźć udokumentowanych faktów użycia go przez niego przed nimi, a pierwsze wydanie jego książki pod takim tytułem ukazało się pod koniec 2010 roku.

137  http://www.hbrp.pl/redakcja_poleca.php?id=819&t=34nowa-normalnosc34-w-swie-cie-biznesu (dostęp: 7.12.2012).

niejednokrotnie podkreślanej cesze rzeczywistości gospodarczej, jaką jest jej niestabilność, która często pojawia się w tym kontekście. Powołuje się w tym względzie na książkę Donada Sulla The Upside of Turbulence. Seizing Opportuni-ty in an Uncertain World, który jest profesorem zarządzania w London Business School138. Zwraca on uwagę, że turbulencje, na ogół rozumiane jako zagroże-nie, tworzą także nowe możliwości, które pojawiają się w trzech obszarach: po pierwsze, odkrywają się nowe zasoby, po drugie, pojawiają się kreatywne kom-binacje zasobów już istniejących, oraz po trzecie, wytwarzają się nowego typu potrzeby u konsumentów [Sull 2009, 18]. Trzy podstawowe tezy jego wywodu to zatem: 1) turbulencje to podstawowa właściwość rynku, będąca skutkiem jego „dynamizmu, złożoności i intensywnego współzawodnictwa”, 2) turbulen-cje choć wprowadzają element ryzyka, posiadają także dobre strony, 3) daje się te dobre strony wykorzystać [Sull 2009, 22]. Rozwiązaniem, które proponuje, jest uzyskanie swoistej umiejętności, nazwanej przez niego zwinnością (agili-ty). Firmy mogą ją realizować na trzy główne sposoby: operacyjnie, w ramach wybranego zakresu działalności (portfolio) oraz za pomocą ogólnej strategii.

Droga pierwsza polega na nieustannym obserwowaniu i wykorzystywaniu po-jawiających się możliwości reorganizacji lub poprawienia własnego modelu

Droga pierwsza polega na nieustannym obserwowaniu i wykorzystywaniu po-jawiających się możliwości reorganizacji lub poprawienia własnego modelu