• Nie Znaleziono Wyników

D nia 24 listo p a d a 1928 r. z a k o ń c z y ł d o c z e sn ą p ie lg rz y m k ę n a j­

s ta r s z y z p o m ię d z y p a s to ró w c a łe g o je sz c z e Ś lą sk a, po p rz e w ro c ie se n jo r śląsk ieg o se n jo ra tu n ie m ie ck ieg o K o ścio ła e w an g . w C ze­

ch ach , n a M o raw ie i Ś ląsk u Ks. M a rc in H aase .

U ro d ził się dnia 15 lipca 1847 r., b y ł p ie rw s z y m d u sz p a ste rz e m zb o ru w M or. O s tra w ie a n a stę p n ie p rz e z d z ie sią tk i la t p a sto re m w O p aw ie, g d zie c ie sz y ł się w ielk im sza c u n k ie m z b o ru i całeg o o b y w a te ls tw a o p aw sk ieg o . S zczeg ó ln ie w dziejach te g o z b o ru zd o ­ b y ł sobie w ielk ie z asłu g i. Z chw ilą jego p rz y jś c ia z b ó r te n z n a jd o ­ w a ł się w p o c z ą tk a c h o rg an izac ji, z a jego r a d ą i w s p ó łp ra c ą zb ó r się s p ra w n ie z o rg a n iz o w a ł i d o k o n ał w ielk ieg o d z ie ła : w y b u d o w a ł k o śció ł pięk n y , d o s to s o w a n y do p o trz e b m iejskiego zboru.

O so b a Ks. M a rc in a H a a se g o z w ią z a n a je s t i z d zejam i n a sz y c h z b o ró w w ciesz y ń sk iej części Ś ląsk a. G d y po śm ie rc i Ks. A n d rzeja K rz y w o n ia , su p e rin te n d e n ta w S k o czo w ie , su p e rin te n d e n te m m or.

śl. w y b ra n o ks. A n d rz e ja G la jc a ra w D ro g o m y ślu , d o ty c h c z a so ­

102

-w e g o se n jo ra śląsk ie g o , to se n io re m -w y b r a n y z o s ta ł Ks. M arcin H aase. P o śm ierc i Ks, G la jc a ra jem u, Ks. M rcin o w i H aasem u*

z b o ry n a sz e w p rz e w a ż n e j sw e j cz ę śc i z ło ż y ły k ie ro w n ic tw o c a łą m or. śl. s u p e rin te n d e n tu rą . S u p e rin te n d e n te m je d n k Ks. H a a se

9 9 9

9 9

9

Ks. M a rc in H aa se.

nie z o sta ł. D a w n a c. k. R a d a K ościelna, n a k tó re j czele s ta ł s y n o ­ w ie c n o w o w y b ra n e g o s u p e rin te n d e n ta , ta k d ługo z w le k a ła z u z n a ­ niem te g o w y b o ru , że p rz y s z e d ł w re s z c ie p rz e w r ó t, k tó r y ro zb ił c a łe p a ń stw o a u stria c k ie a z nim i ó w c z e s n y a d m in is tra c y jn y u k ład K o ścio ła e w a n g elick ieg o . Ks. H a a se z o s ta ł od cie sz y ń sk ie g o S lą

-— 103

■ska o d d zielo n y , z b o r y n iem ieckie w C z ec h o sło w a c k iej R epublice b ez p o ro zu m ien ia się z z b o ra m i śląsk iem i u tw o r z y ły t. zw . N ie­

m iecki K ościół ew a n g e lic k i w C zech ach , M o ra w a c h i n a Ś ląsk u , z a rz u c ają c w sw e m im ieniu cecihę a u g sb u rsk ie g o , lu te rsk ieg o K o­

ścioła, p rz y jm u ją c z a to cechę n a ro d o w ą , c z e g o ks. H aase, chociaż s a m N iem iec z rodu i m iłości, n ig d y nie m ó g ł p rz e b o leć. A ż do koń ca ż y c ia p ieścił się w s w y c h w sp o m n ie n ia c h i m a rz e n ia ch m yślą, że g d y b y w te d y n iem ieckie z b o ry b y ły się z śląsk iem i um ó w iły , g d y b y nie a k c e n to w a ły c h a ra k te ru n a ro d o w e g o i z a c h o w a ły cechę lu te rsk ą , to m oże d a ło b y się z a c h o w a ć je d n o ść ze zb o ra m i na Ś ląsk u cieszy ń sk im .

Ks. M arcin H a a se b y ł c zło w ie k iem d z iw n y m . K to go p o zn ał i k to z nim ra z m ó g ł m ó w ić, te n m u siał go sz a n o w a ć i czcić. N ie­

m iec, jak p o w ie d z ie liśm y z ro d u i miłości! — a je d n a k dla drugich n a ro d o w o ś c i s p ra w ie d liw y i ż y c z liw y . W n u k w y so k ie g o d o sto jn ik a w o jsk o w eg o , ty p p ra w d z iw e g o a r y s to k r a ty — w zach o w an iu się je d n a k p ro s ty , s z c z e ry , se rd e c z n y i d z iw n ie p rz y ja c ie lsk i. B ra t Ks.

T e o d o ra H aaseg o , z k tó ry m łą c z y ła go m iło ść d la n a ro d u n iem iec­

kiego a k tó ry z a w sz e lk ą c e n ę c h c ia ł u trw a lić p o lity czn e w p ły w y niem ieckie w n a sz y m K ościele — do o sta tn ic h dni ż y c ia w sp o m in a ł z w z ru s z a ją c ą rz e w n o ś c ią p rz y ja ź ń , k tó ra go łą c z y ła z polskim i p a s to ra m i M ichejdam i, B o ru tą , K u b aczk ą. C z ło w ie k w ie rn y sobie

i s w y m z a sa d o m — ale um iał się w ż y ć w m y śl i p rzek o n an ie k aż d eg o , k tó r y in aczej m y ślał. G d y b y n a ró d niem ieck i m iał w y ­ łą czn ie ta k ic h ludzi, jakim b y ł Ks. M arcin H a a se, to b y łb y to p r a w ­ d ziw ie n a ró d s z la c h e tn y c h ludzi, nie m ia łb y w św ie c ie ani jednego w ro g a , k a ż d y m u sia łb y go s z a n o w a ć i uw ielbiać.

L e c z n ie s te ty , ta c y lu d zie nie s ą z b y t g ę sto posiani, to te ż ten cz ło w ie k w n a tu rz e J a n a A p o sto ła s p o tk a ł się n ie ra z z nieufnością w ś ró d ty c h , k tó r z y z łą c z e n i b y li z nim ję z y k ie m i. w sp ó ln o ścią s z c z e p o w ą , a k tó rz y w jego za c h o w a n iu się w id zieli nie s p r a w ie ­ d liw o ść lecz sła b o ść . T o je d n a k jego u sp o so b ien ia w n iczem nie zm ieniło,

Wr o sta tn ic h la ta c h sw e g o ż y c ia Ks. M. H a a se w ie le m usiał cierp ieć. N ie ty lk o b rz e m ię sę d z iw o śc i d a ło m u się o d czu w a ć, ale i ciężk a ch o ro b a , o k tó re j w ie d z ia ł, że p o w a li go n a ło że śm ierci.

O p e ra c ja , k tó re j się p o d d ał, p rz y n io s ła ty lk o c z ę śc io w ą ulgę. C ie r­

pienie i św ia d o m o ść t a nie z n is z c z y ła je d n a k p o g o d y jego ducha.

Nie m o g ąc ty le p ra c o w a ć , ile d o ty c h c z a s p ra c o w a ł, ch ętn ie m y ślą co fał się w p rz e s z ło ś ć i ile ra z y m ó g ł ro z m a w ia ć z p a sto ra m i z C ieszy ń sk ieg o , z a w s z e o ż y w ia ł się w ś r ó d w sp o m n ień m inionej p rz e sz ło śc i i p o sta c i p a s to ró w już z m a rły c h , k tó ry m i p o z a g ró b

•d o ch o w y w ał w ie rn e j p rz y ja ź n i. D o o sta tn ic h m ie się c y ż y c ia ż y w o

in te re s o w a ł się w s z y s tk ie m i sp ra w a m i Ś ląsk ieg o S e n io ra tu n a sz y c h z b o ró w , ra d u ją c się z k ażd e g o k ro k u ś w ia d c z ą c e g o o ż y w o tn o śc i K ościoła.

W końcu s iły iego osłabły: i ż y c ie z a c z ęło d o g o ry w a ć . D n ia 24 listo p a d a sk o ń c z y ło się jego c ie rp ie n ie ale z niem i ż y c ie p iękne nie p o z b a w io n e tru d ó w i boleści, ja śn ieją ce je d n a k d z iw n ą p o g o d ą ducha. W - c ic h y je sie n n y dzień z w ło k i jego zło żo n o do g ro b u . G d y śm y n a d jego m ogiłą, stali, sły sz e li s z e le st o p a d a ją c y c h z w ię d ­ ły c h liści, k tó re jaik ż ó łte k w ia ty p o k r y w a ły i jego tru m n ę, i w o b e c je g o w ie k u cofnęli się p am ię c ią w te dni, w k tó ry c h Z m a rły pełen je sz c z e b y ł sił, to m im ow oli b u d ził się żal, ż e c z ło w ie k te n o z lo ­ te m se rc u nie s ta n ą ł w c z e śn ie j n a czele n a sz e g o śląsk ieg o K o ścio ła ew an g elick ieg o . B y ły b y sto su n k i k o śc ieln e zu p ełn ie in ac zej się u ło ż y ły .

L ecz te ra z b y ło już zapóźno. D ziejam i lu d ó w p o k ie ro w a ł B óg, d ru z g o c ą c p o tę ż n ą sw ą d ło n ią to, co lu d zie zb u d o w ali, o d n a w ia ją c to, co z b u rz y li i s ta w ia ją c n a s p rz e d n o w e zu p ełn ie sto su n k i. P r z e d Nim, ty m W ie c z n y m S ę d z ią sta n ie te ra z Z g a sły , k tó r y — o ile nam w olno w y p o w ie d z ie ć sw ó j są d — z a iste w ie rn y m b y ł słu g ą B o ży m .

M.

104