• Nie Znaleziono Wyników

Z międzynarodowego rncbu współpracy Kościołów ctirztfcijaifsKicti

W ielk ie k o n fe ren cje ch rz e śc ijań sk ie w S zto k h o lm ie i L ozannie w y w a r ły p o w a ż n y w p ły w n a ży cie i w s p ó łp ra c ę k o ścio łó w . P ie r w s z a — jak w ia d o m o — p o s ta w iła so b ie za cel w e z w a ć ko­

śc io ły do z je d n o czen ia n a g ru n cie p ra k ty c z n e g o c h rz e śc ijań stw a.

C elem u rz e c z y w istn ie n ia ta k d o n io słeg o p ro g ra m u w y b r a n o kilka ko m isy j. w ś r ó d k tó ry c h n a w y ró ż n ie n ie z a słu g u ją : teologiczna,

so cjaln a, p e d a g o g ic z n a i p ra so w a .

K om isja p ro fe so ró w teologji, do k tó re j z P o lsk i n a le ż y ks. prot.

J. S z e ru d a , z a jm o w a ła się z o rg a n iz o w a n iem 2 k o n feren cy j nie­

m ieck o -an g ielsk ich i kilku reg jo n aln y ch , w y m ia n ą p ro fe so ró w i stu ­ d e n tó w m ięd zy w y ż sz e m i uczelniam i. Na ze b ra n iu dnia 2 w rz e śn ia 1929 w E ise n ach u ję ła w g łó w n y c h z a ry s a c h z a s a d y ruchu S z to k ­ holm skiego i o p ra c o w a ła p ro g ra m w y k ła d ó w te o lo g ic zn y ch o ru ­

— 136 —

chu ek u m en ic zn y m (p o w sz e c h n y m — c h rz e śc ijań sk im ). K om isja s o ­ cjaln a z a ję ła się b a rd z o w a ż n e m czaso p ism em p. t. S tockholm , za- w ie ra ją c e m c ie k a w e p rz y c z y n k i do p o zn an ia za g a d n ie ń sp o łe c z ­ n ych i s tw o r z y ła in s ty tu t sp o łe c z n y w G en ew ie, k tó re g o zad an iem je st b a d a n ia ż y c ia sp o łeczn eg o z p u n k tu w id z en ia c h rz e śc ija ń ­ skiego'. Komisji p ed a g o g icz n ej p o w ie rz o n o m. i. s p ra w ę zb ad an ia p o d rę c z n ik ó w do n a u c z a n ia h isto rji i geografji, c z y i w jakim stopniu p rz y c z y n ia ją się do b u d zen ia i p o g łęb ien ia n ien aw iści do in n y ch n a ro d ó w . K om isja z e b ra ła już sp o ro m a te rja łu .

B a rd z o c z y n n ą je st kom isja p ra s o w a pod p rz e w o d n ic tw e m prof. H in d ere ra. Z o rg a n iz o w a n o m ię d z y n a ro d o w e biuro p ra so w e , k tó re w y d a je k o m u n ik a ty p ra so w e , u rz ą d z o n o k ilk a k o n feren cy j re g jo n aln y ch a w dn. 19—21 sie rp n ia 1928 r. p ie rw s z y „ M ię d z y n a ­ ro d o w y ch rz e śc ijań sk i k o n g re s p ra s o w y " w Kolonji, k tó r y p r z y ­ c z y n ił się do w z m o c n ie n ia o g ó ln o -ch rze ścijań sk iej so lid arn o ści i w s p ó łp ra c y p ra s y . W a r to tu z a z n a c z y ć , że z k o n g re se m p o łą ­ c z o n a b y ła w y s ta w a p ra s y e w an g ., k tó re j s ta ty s ty k a w y k a z y w a ła 3.300 pism i c z aso p ism e w an g elick ich z 14 m iljonam i c z y teln ik ó w . P o lsk ie — ew a n g e lic k ie b iu ro p ra s o w e w W a rs z a w ie (E w .-P o l.) je st w sta ły m k o n ta k c ie z w y m ie n io n y m b iu rem p ra so w e m .

R uch szto k h o lm sk i sięg a c o ra z głębiej i z a ta c z a c o ra z sz e rsz e k ręgi, o b ejm u jąc 181,300.000 e w a n g e lik ó w ró żn y ch odcieni i 125,600.000 p ra w o s ła w n y c h .

Nie ta k silnym je s t ru c h w y w o d z ą c y się od k o n feren cji m ię­

d z y n a ro d o w e j w L o zan n ie w r. 1927, a d ą ż ą c y do z jed n o czen ia k o ścio łó w na p o d sta w ie w sp ó ln o ty w ia r y i u stro ju , k tó r y d o ty c h ­ c z a s w P o lsc e się nie p rz y ją ł, k tó ry m a n a to m ia st w ielu zw o le n n i­

k ó w w A m ery ce, w A nglji i w k ra ja c h m isy jn y ch .

P ra k ty c z n ą w a r to ś ć m iał u n as d o tą d „K om itet ew an g elick i niesien ia p o m o c y k o śc io ło m " z sied zib ą w S z w a jc a rji i O d d ział k ra jo w y „ W sz e c h św ia to w e g o Z w ią zk u k rz e w ie n ia p rz y ja ź n i m ię­

d z y n a ro d o w e j p o p rz e z k o śc io ły ". D nia 24— 30 sie rp n ia 1928 r. o d b y ł się k o n k re s te g o Z w ią z k u w P ra d z e , p o św ię c o n y z a g ad n ien iu ro z ­ brojenia. Z w ią z e k u rz ą d z a z ja z d y reg jo n aln e, z k tó ry c h dla n as n aj­

w a ż n ie js z y b y ł zja zd w K ró lew cu w c z e rw c u 1929 r.

Z a jm o w a ł się sto su n k am i polsk o -n iem ieck iem i i p o lsk o -litew - skiem i w d ziedzinie ż y c ia relig ijn o -k o ścieln eg o i p o lity c zn eg o i nie­

w ą tp liw ie d a ł sp o so b n o ść do w y ja śn ie n ia w ielu sp ra w , k tó re ta m u ją w s p ó łż y c ie e w a n g e lik ó w w P o lsc e i N iem czech. U nas Z w iązek te n m a to z n ac zen ie , że p rz y c z y n ił się do zbliżenia k o ścio ­ łó w i do w s p ó łp ra c y , k tó re j polem je st d o b ro c z y n n o ść i sto su n k i p ra w n o -k o śc ie ln e , a w y k ła d n ik ie m „ R a d a k o śc io łó w e w a n g e lic ­ kich w P o lsc e ".

— 137 —

W ielk ie k o n fere n cje m ię d z y n a ro d o w e i k ra jo w e , tu d z ie ż o rg a ­ n izacje c h a r y ta ty w n e nie p o z o s ta ły b e z w p ły w u na w ię k sz e i m niejsze k o śc io ły ew an g elick ie, k tó re ż y ją c w ro z p ro sz e n iu i ro z ­ biciu, sz u k a ją w sp ó ln ej p o d s ta w y , łą c z ą się w fe d e ra c je lub unje.

W te n sp o só b do szło w Anglji, Szkocji, K an ad zie, a p rz e d te m już w S ta n a c h Z jed n o czo n y ch , o s ta tn io z a ś w p ołudn. Ind jach do z ł ą ' c z e n ia ro z d z ielo n y ch , n ie ra z z w a lc z a ją c y c h się k o ścio łó w . P r o ­ te s ta n ty z m d o w ió d ł, że m im o liczn y c h , w ię k s z y c h lub m n iejszy ch je d n o ste k k o śc ie ln y c h -e w an g e lic k ic h , k tó ry c h A m e ry k a liczy aż 200, m a w sobie dużo siły d o śro d k o w e j i że nie n a d a re m n o i g o ło ­ sło w n ie w y z n a je m y w ia rę w „jeden ś w ię ty k o śció ł ch rze ścijań sk i".

R o z d z ia ł n a k o śc io ły i sp o łe czn o ści religijne nie koniecznie jest jego ujem ną c e ch ą i g rz ech e m , p rz e c iw n ie b y ł k o n ie czn o ścią i w y ­ ra z e m bujnego ży cia, k tó re sz u k a w y r a z u s w e g o w ró ż n o ro d n y ch o rg a n iz a c jac h . Z d ru g iej s tr o n y pielęg n u jąc po czu cie p rzy n ależn o ści do k o ścio ła niew id zialn eg o , n o w y ru ch e w a n g elick i zbliża do sie­

bie w ie rn y c h , n a le ż ą c y c h do ró ż n y c h k o ścio łó w .

O bok w ielk ich o rg a n iz a c y j m ię d z y k o śc ie ln y c h zasłu g u je na u w a g ę p rą d w y z n a n io w y , je d n o c z ą cy k o śc io ły R efo rm acji w 2 o d ­ rę b n y c h o rg a n iz a c jac h . M a m y do czy n ie n ia z „ W sz e c h św ia to w y m Z w iązk iem k o śc io łó w re fo rm o w a n y c h " i „ W s z e c h ś w ia to w y m k o n ­ w e n te m lu te rsk im ". N as in te re su je g łó w n ie d ru g a o rg a n iz a c ja. P o ko n fe ren cji w E isen ach w r. 1923 i w H a m b u rg u w sierp n iu 1928 r.

o rg a n iz o w a n o d ru g i „ W s z e c h ś w ia to w y k o n w e n t k o śc io łó w lu ter- ski.ch“, t. zn. au g sb u rsk ic h w K openhadze. P o długich s ta ra n n y c h p rz y g o to w a n ia c h u rz ą d z o n o te n k o n w e n t 26 c z e rw c a do 4 lipca 1929 r., z a p ra s z a ją c n ań d e le g a tó w W szystkich k o śc io łó w ew an g .- au g sb u rsk ic h c a łe g o ś w ia ta . Z P o lsk i byli obecni 2 d eleg aci:

N P W . ks. b isk u p J. B u rsc h e i r a d c a ks. R. D ietrich , o ra z 24 gości.

R e p re z e n to w a n y c h b y ło 6 g ru p ś w ia ta e w a n g e lic k o -lu tersk ie g o : a m e ry k a ń sk a , s k a n d y n a w s k o -b a łty c k a , n iem ieck a, sło w iań sk a, m a ła g ru p k a ro m a ń sk a (z H iszpanji i F ra n cji) o ra z g ru p a k rajó w m isy jn y ch . Ju ż u ro c z y sto śc i ju b ile u sz o w e z okazji 400-lecia k a te ­ chizm u L u tra p o k a z a ły , jak śc isłą je st łą c z n o ść k o śc io łó w lu te r- skich, nic d ziw n eg o , że n a k o n w e n c ie k o p e n h ask im łą c z n o ść ta z a ­ z n a c z y ła się d obitnie w o b ra d a c h i u c h w a ła c h .

P o św ię c o n o u w a g ę z n ac zen iu i w a r to ś c i lu teran izm u dla życia religijnego, sp o łeczn eg o , m ię d z y n a ro d o w e g o i m isy jn eg o i n iejed n o ­ k ro tn ie p o d k re śla n o z naciskiem , że w p rz e c iw ie ń stw ie do k alw i- nizm u d ą ż y on do u g ru n to w a n ia K ró le stw a C h ry s tu s o w e g o w s e r ­ cu c z ło w ie k a , k tó ry d o p ie ro jak o o d ro d z o n y ch rz e śc ijan in m oże d z ia ła ć zbożnie w sw o je m oto czen iu . K o n w en t p o w z ią ł m. in. n a ­ s tę p u ją c ą rezo lu cję w sp ra w ie p o p ie ra n ia jed n o ści k o śc io łó w lu

ter-Na drodze z E giptu do Jeruzalem u.

- 139 —

sk ich : „ U w a ż a jąc istn ie ją c ą sp o łe c z n o ść w ia r y i w y z n a n ia za p ra w d z iw ą i tr w a łą p o d sta w ę je d n o stk i ró ż n y c h k o śc io łó w lu te r- skich a ż y w e ś w ia d e c tw o o tej w sp ó ln ej w ie rz e z a n ajlep szy i n aj­

sk u te c z n ie jsz y śro d e k b u d zen ia u św ia d o m ie n ia i o k a z y w a n ia tej jedności, d ru g i k o n w e n t w sz e c h lu te rsk i p o le ca W y d z ia ło w i w y k o ­ n a w c z e m u z a sto so w a n ie ta k ic h sp o so b ó w , dzięki k tó ry m ro zm aite o rg a n iz a c je ko ścieln e m o g ły b y lepiej p o zn ać ż y c ie religijne i sto ­ sunki k o ścieln e in n y c h o rg a n iz a c y j lu te rsk ic h , a b y ż y w e św ia ­ d e c tw o d z ia ła ło w k ie ru n k u w z a je m n e g o p o u c zen ia i napom inania.

W c z a sie o b ra d k o n w e n tu w y m ie n io n o p rz e d e w s z y s tk ie m n a s tę p u ­ ją c e śro d k i i sp o so b y : w z a je m n e o d w ie d z a n ie się c z o ło w y c h p rz e d sta w ic ieli k o śc io łó w , z o rg a n iz o w a n ie s łu ż b y inform acyjnej

N azaret. — M iejsce pobytu rodziców P a n a Jezusa.

p rz e z lu te rsk ie b iu ra p ra s o w e i lite ra tu rę , w sp ie ra n ie stu d e n tó w teologji k o śc io łó w m niejszości, stu d iu ją c y c h w o śro d k a c h lu te ra - nizm u “. W sk ła d „ W y d z ia łu W y k o n a w c z e g o " w c h o d z ą : B oe, Ihm els, v. P ec h m a n n , Jo e rg e n se n , P e h rs s o n i M o reh ead jak o p r e ­ zes.

K o n w en t k o p e n h a sk i p rz y g o to w a ł g ru n t p o d p rz y s z ły w ielki

„Z w ią z e k k o śc io łó w lu te rsk ic h ", o d p o w ia d a ją c y „Z w iązk o w i k. r e ­ fo rm o w a n y c h .

Do p o w y ż sz e g o n a le ż y d odać, że p o d w p ły w e m „ M ię d z y n a ro ­ d o w ej k o n feren cji m isy jn e j" w Jero zo lim ie w r. 1928 daje się z a u w a ż y ć w k ra ja c h m isy jn y c h w ie lk a d ą ż n o ść ku jedności. W y ­ ra ź n y m jej d o w o d em je st p o w o ła n ie do ż y c ia „ W y d z ia łu W y k o ­

— 140 —

n a w c z e g o “ m ię d z y n a ro d o w e j ra d y m isy jn ej, zło żo n eg o z 37 c z ło n ­ ków , re p re z e n tu ją c y c h s p ra w ę m isji z a ró w n o s ta ry c h ja k o te ż i m ło ­ d y ch k o śc io łó w w k ra ja c h p o g ań sk ich . W y d z ia ł o rg a n iz u je E w a n ­ gelicki in s ty tu t p r a c y sp o łeczn ej, k tó ry m a dla m isji ta k ie sam e z n a czen ie ja k p o d o b n y in s ty tu t ko n feren cji sztokholm skiej.

M usim y stw ie rd z ić , że ś w ia t e w a n g e lic k i ro z p o c z ą ł n o w ą erę s w y c h d ziejów , o k re s je d n o śc i i w s p ó łp ra c y . P o w a ż n e n ad zieje n a p rz y s z ło ś ć ro k u ją w ty m k ieru n k u d w ie o rg an izacje, k tó ry c h d e c y d u ją c y w p ły w z a z n a c z y ł się w p rz y g o to w a n iu w y ż e j w y m ie ­ n io n y ch k o n feren cy j. J e s t to : „ W s z e c h ś w ia to w y z w ią z e k c h rz e ­ ścijań sk i m ło d y ch m ę ż c z y z n 11 i „ W s z e c h ś w ia to w y z w ią z e k c h rz e ­ ścijański m ło d y ch k o b ie t11.

T e i inne m n iejsze celam i p o k re w n e o rg a n iz a c je są ż y w e m św ia d e c tw e m d zia ła n ia d u ch a C h ry s tu s a w n a sz y c h c z a sa c h i u rz e ­ c z y w istn ia n ia się s łó w J e g o m o d litw y : A by w s z y s c y b y li jedno!

S ło w o B oże ro z c h o d z i się w p rz e s z ło 600 p rz e k ła d a c h Biblji, w z y w a ją c ś w ia t do w ielk iej ro d z in y du ch o w ej, k tó re j g ło w ą je st B óg i O jciec P a n a N aszeg o J e z u s a C h ry stu sa . j ^

o

---Kaszperczanie.

H u m o re sk a lu d o w a.

K aszp erk , m ała to m ieścina, ale sły n ie d aleko szero k o po ś w ie ­ cie. Z a p y ta c ie , z czeg o to m iasto ta k ie sła w n e , bo n iceśm y o niem nie sły sz e li, c z y w niem urodzili się w ie lc y lu d z ie ? K aszp erczan in , z a p y ta n y o to, o d p o w ie : Nie, tu ro d z ą się sam e m ałe dzieci, nie sły sz a łe m , ż e b y tu k ie d y u ro d ził się w ielki c z ło w ie k . A z a p y ta n y dalej, czem u te n K a sz p e rk ta k s ła w n y , że w s z ę d z ie o nim m ów ią, p o p a trz y n a ciebie, jak g d y b y ś b y ł m o rd e rc ą i w ię c e j z to b ą nie będ zie m ów ił. Zato' inni te m w ięc ej m ó w ią. S łu ch a jm y , co opo­

w iad a ją.

K aszp erk , to nie b y le ja k ie m ia ste c z k o , to n ajw a ż n ie jsz e m iasto na c a ły m św iecie. W K a sz p e rk u je s t śro d e k św ia ta ! O koło K a- sz p e rk u to c z y się c a ły św ia t, bo ta m n a ry n k u zn ajduje się oś kuli ziem skiej. K a sz p e rc z a n ie dzień i noc fu ram i d o w o ż ą sm a r i sm a ru ją o ś ziem ską, dzięki czem u ziem ia o b ra c a się o k o ło sw ej osi tak cicho, że teg o w c a le nie sły c h a ć . G d y b y nie d o b ro ć i p o św ięcen ie K a sz p erczan , oś z e p s u ła b y się i z ie m ia b y sta n ę ła , a w te d y jedni m ieliby w ie c z n ą noc, a d ru d z y w ie c z n y dzień i n icb y w e g e to w a ć nie p o trafiło .

— 141 —

T a oś z iem sk a n a d to o to c z o n a je st p a rk a n e m i s trz e ż o n a pil­

nie, a b y a n arch iśc i, w ro g o w ie ro d z a ju ludzkiego-, nie p o p so w ali osi i nie sp o w o d o w a li k a ta s tro fy . A w ię c K a sz p e rc za n ie są w ie l­

kim i d o b ro c z y ń c a m i ludzkości.

W ó jta tej g m in y ła tw o pozn ać, p o n ie w a ż w e d łu g d a w n e g o u ta rte g o z w y c z a ju w s z y s c y K asz p e rc za n ie n o szą guziki d re w n ia n e , ty lk o w ó jt m a b u k o w e. R a d a gm inna z w ó jte m na czele m ą d rz e rz ą d z i gm iną, a K asz p e rc za n ie niejedno m ają jej do zaw d z ię cz e n ia .

B y ło to za c z a s ó w M arji T e re s y . C e s a rz o w a m iała p rz e je ż ­ d ż a ć p rz e z K aszp erk . W s z y s tk ie g m in y w y ja w ia ły ż y c z e n ia sw o je p rz e d c e s a rz o w ą . K a sz p e rk m iał jedno ży c z e n ie, a m ianow icie, ab y k ażd eg o ty g o d n ia w e c z w a rte k m o g ły się o d b y w a ć ta rg i w Ka- sz p e rk u . P rz e z to m ia sto b y się b a rd z o p o d niosło, b o rze m ieśln icy i k u p c y ro b ilib y w ie lk ie in te re sa . Z e b ra ła się r a d a gm inna, b y p e ty ­ cję u c h w alić i u rad zić, ja k ją p rz e d n ie ść n ajjaśn iejszej pani. D la w ó jta, k tó r y m iał p rz e m a w ia ć do c e sa rz o w e j, u ch w alo n o s p ro w a ­ dzić na k o sz ta gm inne c y lin d e r z W ie d n ia. D zień p rz y ja z d u c e s a ­ rz o w e j n a d sz e d ł. B y ł to p ię k n y dzień sło n e c z n y . P o w ie trz e , jako po d eszczu , b y ło c z y ste , tylko- n a d ro g a c h b y ło je s z c z e dużo b ło ta.

W ó jt p o w ie d z ia ł do ra d n y c h : C o ja b ę d ę robił, to w y te ż róbcie.

W s z y s c y mieli n a n o g ach d re w n ia n e cukle. C zek ali długo, w re sz c ie ujrzeli zd ała w s p a n ia łe k a r e ty d w o ru c e sa rsk ie g o . W ó jt puścił się p ęd em w tę stro n ę , z a nim biegli rad n i. Na n ie sz c z ę ście w ó jt p o tk n ą ł się o k am ień i p a d ł ja k długi n a ziem ię do k a łu ż y . P o s łu ­ szni jego ro z k a z o w i rad n i, te ż w s z y s c y ja k d łu d z y runęli do k ału ży . W s k u te k teg o w y g lą d a li jak n ieb o sk ie s tw o rz e n ia . S tan ęli p rz e d c e s a rz o w ą śm iało, a w ó jt k tó r y n ig d y niczem się nie zm ieszał, p o w ie d z ia ł g ło śn o : N a jjaśn iejsz a p an i, p ro sim y p o k o rn ie o p o z w o ­ lenie, a b y ś m y k a ż d y ty d z ie ń m ieli c z w a rte k . C e s a rz o w a ła sk a w ie p o zw o liła: O w szem , p o zw a lam , to p rz e c ie ż nic tak ieg o , m ożecie m ieć k a ż d y ty d z ie ń c z w a rte k . T e n w ie lk i su k c e s w ó jta i ra d y gm in­

nej z a p isa n y je st w k ro n ic e gm innej n a w ie c z n ą p am iątk ę.

R a d a g m in n a u c h w a liła w y k o p a ć w m ieście studnię dla w y ­ g o d y o b y w a te li. W z ię to się do p ra c y , ale nie m o żn a b y ło d o jść do w o d y . W y k o p a n ą ziem ię w y w o ż o n o za m iasto , g dzie tw o rz y ć z a c z ę ła w y so k i w a ł. Nie p o d o b ało się to o b y w a te lo m i zw rócili się z p ro śb ą do ra d y gm innej, b y ziem ię u su n ęła, bo- c a ły p ięk n y w i­

dok z m ia s ta z o sta n ie z a sło n ię ty i m ia sto w iele s tra c i n a w a rto ś c i.

R a d a gm inna się z e b ra ła i p o długich d e b a ta c h u c h w a liła n a w n io ­ sek p ie rw sz e g o ra d n e g o w y k o p a ć d ru g ą d z iu rę i tę ziem ię tam w rz u c ić .

S tu d n ię ko p an o b a rd z o długo. P e w n e g o dnia z e b ra ła się kom i­

sja gm inna, b y s k o n tro lo w a ć p o stę p p rz y kop an iu studni. P r z e k o ­

— 142 —

n a ła się, że stu d n ia je st k r z y w a i że w ia d r a nie b ęd zie m o ż n a sp u ­ ścić, b y nie u d e rz a ło o śc ia n y , a n a w e t z a c h o d z iła o b a w a , że w o - góle n ied a się sp u śc ić. C o tu ro b ić ? Z e b ra ła się ra d a g m inna i do p ó ź n a w noc ra d z iła . W re s z c ie na w n io se k d ru g ieg o ra d n e g o u ch w alo n o jed n o g ło śn ie d ziu rę do stu d n i w y k o p a n ą w y ją ć i d ać n ap ro śc ić do k o w a la .

P o długich m o zo ln y ch p ra c a c h stu d n ia b y ła g o to w a . P r z y tej stu d n i z d a r z y ł się ra z n a s tę p u ją c y w y p a d e k . P e w ie n o b y w a te l ja d ł ser, sie d z ą c n a d stu d n ią. K a w a łe k s e ra u p a d ł m u do studni.

Z w o ła ł w ię c m ło d zień có w , b y m u dopom ogli ów k a w a łe k s e ra w y d o b y ć . A ż e b y ł to o b y w a te l m ą d ry , p o n ie w a ż jego c io tk a b y ła p ra w d z iw ą sio strz e n ic ą sam ej w ó jtk i, w ię c d ał ta k ą ra d ę . B ę d z ie ­ m y w łazili do stu d n i je d en po d rugim . P ie r w s z y u c h w y c i się m o cn o rę k a m i silnej belki n a stu d n i, d ru g i c h w y c i się rę k a m i nóg p ie rw sz e g o , trz e c i c h w y c i za nogi d ru g ieg o , c z w a r ty trz e c ie g o i t. d. aż do d n a stu d n i. O s ta tn i p o c h w y c i ó w k a w a łe k s e r a i ta k ła tw o b ez z a s to s o w a n ia sk o m p lik o w a n y c h m a s z y n u z y sk a m y rz e c z zgubioną. Z robiono ta k . P ię ć m ło d z ie ń c ó w w isia ło ju ż na n o gach p ie rw sz e g o . R ę c e d ź w ig a ją c e ta k w ielki c ię ż a r z a c z ę ły o m d lew ać. K iedy rę c e m dleją, je s t jed en n ie z a w o d n y , w y p ró b o ­ w a n y , s ta r y jak ś w ia t sp o só b , a b y je w z m o c n ić : napluć n a dłonie.

T o w ła śn ie c h ciał ó w p ie r w s z y m ło d zie n iec u c z y n ić i puścił się belki. C z y ż on tem u w inien, że w s z y s c y w p a d li w stu d n ię i znaleźli się tam , gdzie ó w k a w a łe k s e r a ?

B o g a c tw o i d o b ro b y t d a n e g o m ia sta z a le ż y od p rz e m y słu . W iedzieli o tem K asz p e rc za n ie . P o sta n o w ili u siebie w y s ta w ić fa b ry k ę i s tw o r z y ć o so b n ą g a łę ź p rz e m y słu , nie sp o ty k a n e g o n igdzie _ indziej. O b s e rw a c ja p rz y ro d y p ro w a d z i do g en jaln y ch p o m y słó w . N e w to n p a trz ą c n a ja b łk o sp a d a ją c e z d r z e w a zn alazł p ra w o g ra w ita c ji, drugi u czo n y , p a trz ą c , jak w kuchni p a ra d ź w ig a p o k ry w k ę g a rn k a , z a s to s o w a ł siłę p a r y do p o p ęd u m a sz y n i t. d.

K a s z p e rc c y uczeni, o b se rw u ją c ż a b y , p rz y s z li do w n io sk u , ż e ze sie rśc i ż ab iej m o ż n a b y w y r a b ia ć n ajsiln iejsze p o w ro z y i liny.

A k ie d y jaki zu c h w a le c tw ie rd z ił, że p rz e c ie ż je sz c z e n ik t nie w i­

d ział sie rśc i żabiej, to mu k ró tk o o d p o w ie d zieli: A c z y w id z ia łe ś już w ia tr, a jak p o tę ż n a je st jego siła. D rz e w a stu letn ie w y r y w a z ko rzen iam i, w ia tra k i o b raca, d a c h y z r y w a i t. d. W y s ta w io n o w ię c fa b ry k ę z w ielk im kom inem . C en a żab p o d sk o c z y ła ogrom nie w g ó rę . W osobnej hali ro b o tn ic y m ieli ż a b y golić a u z y s k a n a sierść na o so b n y ch w ó z k a c h n a sz y n a c h m ia ła o d ch o d zić d o sp e cjaln y ch z W ied n ia sp ro w a d z o n y c h , m a sz y n . O k a z a ło się je d n a k jedno. M ia­

n o w icie w kom inie zap o m n ian o z ro b ić d ziu rę. T y lk o m ą d ra ra d a g m inna m o g ła p o ra d z ić, c o te r a z robić. I rz e c z y w iśc ie p o ra d z iła .

t

U ch w alo n o p o sta w ić o g ro m n e ru sz to w a n ie , sp ro w a d z ić ogrom ny św id e r i w y w ie rc ić d ziu rę w kom inie, u ch w alo n o , zrobiono i te raz ku zad o w o len iu w s z y s tk ic h ju ż się z k om ina k u rz y .

K a sz p e rc za n ie w y n a le ź li te ż u d o sk o n a lo n y sposób polow ania.

A m ianow icie z a ją c e z a b ija ły siebie sam e a u to m a ty c z n ie , b e z u ży ­ cia d ro g ic h s trz e lb i n a b o jó w , b ez m y śliw y c h i gońców . R obiono ta k : W s z y s tk ie pola d o o k o ła oto czo n o p ło tem , po tem co d rugą sz ta ć h e tę odbito i n a sy p a n o na dolną ła tę p a p ry k i. Z ające, chcąc się w y d o s ta ć z z a m k n ię c ia o b w ą c h iw a ły te m iejsca, spekulując ja k b y p rz e sk o c z y ć . P a p r y k a d o s ta ła im się do n o z d rz y i z a częfy ta k g w a łto w n ie k ich ać i p rz y te m u d e rz a ć g ło w ą o ła tę a ż się p o za­

bijały . O b y w a te le m ieli na k a ż d y dzień p o d d o sta tk ie m p ie c z y ste g o

— 143 —

Ogród G etsem ane.

z d z ic z y z n y . A b y i z u p y m ieli p o d d o sta tk ie m , p o s ta ra ła się rad a g m inna, bu d u jąc n a k o sz t gm iny oso b n e ru ro c iąg i, k tó ry m i zupa p ły n ę ła do K asz p e rk u a ż z m ia sta F ry d k u , gdzie tej zu p y miano a ż n ad to .

Z d a rz y ło się ra z , że p rz e z n ie o p a trz n o ść F ry d e c z a n , kiszka n a d z ie w a n a k a sz ą (jelito k a sz a n e ) d o sta ło się do z u p y i p rz y p ły ­ nęło aż do K aszp e rk u . D z ie w c z y n a ze w si, k tó r a p rz y s z ła po zupę do m ia sta, nie z a u w a ż y ła z ra z u , co się d o s ta ło ra z e m ze zupą do jej g a rn k a . D o p iero z a m iaste m s p o s trz e g ła ja k ieś ró żk i ste rc z ą ce z zupy, k rz y k n ę ła z p rz e ra ż e n ia i u p u ściła g a rn e k n a d ro g ę, a la r­

m ując c a łe m iasto , że jak iś z w ie rz z ro g am i z a g ra ż a życiu ludzi.

N ajodw ażniejsi z K a sz p e rc z a n uzbroili się i w y sz li za m iasto zb a­

— 144 —

d ać sy tu a c ję . S k o n sta to w a li, żę te n z w ie rz m a ro g i o b ró co n e ku m iastu i p ew n ie c a łe m iasto p o żre. Z e b ra ła się r a d a gm inna na n a d z w y c z a jn e p o sie d zen ie i u c h w a liła sp ro w a d z ić a rm a tę n a jw ię k ­ szeg o k alib ru z O ło m u ń ca i z w ie rz a z a strz e lić . S p ieszn ie u c h w a łę w y k o n a n o , kula a rm a tn ia ro z e rw a ła z w ie rz a w d ro b n e k a w a łk i.

P o tej egzekucji w ó jt z ra d ą g m inną w y s z li n a m iejsce z b a d ać, czy już ż a d n e n ie b e z p ie c z e ń stw o nie z a g ra ż a m iastu . O rzekli, że m ia-.

sto w y b a w io n e z w ielk ieg o 1 n ie sz c z ę ścia , a w ó jt, w sk a z u ją c n a ro z ­ s y p a n ą k a sz ę , p o w ie d z ia ł: D o b rz e śm y zrobili, ż e śm y te g o z w ie rz a za strzelili, p o p a trz c ie , ileb y to z w ie rz ę m iało m ło d y ch , g d y b y zo ­ sta ło p rz y życiu.

P e w n e g o ra z u z a w ita ł do m ia sta K a sz p e rk u p e w ie n N iem iec, m a ją c y z so b ą k o ta. C a łe m ia sto p o d ziw iało te g o n ig d y d o tą d n ie­

w id zian eg o z w ie rz a . K ied y się d o w ied zian o , że te n z w ie rz tępi m y szy , p o sta n o w io n o 1 za w s z e lk ą cenę go n ab y ć. Z ap łaco n o z k a sy gm innej w y s o k ą su m ę i k o t s ta ł się w ła s n o ś c ią gm iny. R a d o ść p a n o w a ła w m ieście. P la g a m y s z y m iała ra z n a z a w s z e u sta ć. Na ra tu sz u p o w ie w a ły c h o rą g w ie , u rz ą d z o n o u c z tę i w s z y s c y bez w zg lęd u na p rz y n a le ż n o ść p a rty jn ą b aw ili się ra z e m w e so ło . W te m k to ś rz u c ił p y ta n ie : A k ie d y k o t p o z ja d a w s z y s tk ie m y sz y , co on po tem b ęd zie ja d ł? Z a c h m u rz y ły się oblicza p o w a ż n y c h o jcó w gm iny. O d p o w ied z i n a to p y ta n ie d a ć nie um ieli. R a d a gm inna z e b ra n a n a n a d z w y c z a jn e m p o sied z en iu w n ag lącej sp ra w ie , w y ­ s ła ła n a ty c h m ia st g o ń c ó w n a k o n ia ch n a w s z y s tk ie s tro n y ś w ia ta , b y o d n a le ź ć o w e g o N iem ca, k tó r y im s p rz e d a ł k o ta i b y go z a p y ­ tać, co te n k o t b ęd zie jad ł, k ie d y w s z y s tk ie m y s z y p o zjad a. C ałe m iasto z niepokojem o c z e k iw a ło , co te ż g o ń c y z a w ie śc i p rz y n io są . J e d n e m u z nich u d ało się d o p ęd zić N iem ca i c a ły z d y s z a n y z a p y ­ ty w a ł go, co te n k o t b ęd zie ja d ł po zjed zen iu w s z y s tk ic h m y sz y . N iem iec, nie z ro z u m ia w sz y o co chodzi, k rz y k n ą ł w sw o im ję z y k u : w a s ? N a to sło w o goniec p e łe n z g ro z y z a w ró c ił z m iejsca i co koń w y s k o c z y pędził do m iasta , o zn ajm iając ta m po p rz y b y c iu : „T en k o t po zjed zen iu w s z y s tk ic h m y s z y b ęd z ie z ja d a ł w a s. T a k p o w ie ­ d ział te n c z ło w ie k 11. W m ieście popłoch. R a d a gm in n a zn ó w z e b ra ła się na n a d z w y c z a jn e p o sie d zen ie. U ch w alo n o d a ć onem u c z ło w ie k o w i d o b re w y n a g ro d z e n ie , a b y sobie ty lk o z a b ra ł k o ta z p o w ro te m .

R a d a g m inna w K asz p e rk u je s t w ielce d b a łą o o św iatę.

U ch w alo n o w y b u d o w a ć je d n o p ię tro w ą p ię c io k la so w ą szk o łę w m ieście. P r z y k o lau d acji p rz e k o n a n o się, że m u ra rz e ta k g o rli­

w ie m u ro w a li, iż zapom nieli z ro b ić o kna w k lasac h . W y b ijan ie okien b y ło b y p o łą c z o n e z k o sztam i. A p o n ie w a ż K a sz p e rc za n ie d o b rze zrozum ieli, że w k lasie w in ien b y ć d o s ta te k św ia tła , u c h w a ­

— 145 —

lono w dni sło n ecz n e n a ła p a ć ś w ia tła dzien n eg o do w o rk ó w i w p u ­ ścić do k la s sz k o ły .

W K a sz p e rk u w z ię to się i do b u d o w y k o ścio ła. P r z y koiau d acji o k a z a ło się, że b ra k d rz w i, k tó ry m ib y ludzie do k o ścio ła w chodzili, bo p rz e c ie ż po ru sz to w a n ia c h p rz e z w ie ż ę nie m ogli stale d o s ta ­ w a ć się do w n ę trz a . Ale w n e t zn alezio n o n a to ra d ę . W y to c z o n o n a w ie rz c h o łe k g ó ry z w y tę ż e n ie m w ielu sił p o tężn y kam ień m ły ń sk i i p u szczo n o w stro n ę k o ścio ła. K am ień to c z ą c się ze sp

a-Ściana płaczu w Jeruzalem ie, k tó ra była pow odem rozruchów m u z u łm ań sk ich w sie rp n iu 1929.

d zistej g ó ry n a b ra ł ro z p ę d u i u d e rz y ł z tak im im petem w ścianę k o ścio ła, że w m om encie w y b ił d ziu rę na d rzw i. W y k o ń c z e n ie d rz w i b y ło już p o tem fra sz k ą .

O b y w a te le u b o lew ali je d n a k n a d tem , że K ościół je st w doli­

nie, że o w iele lepiej p re z e n to w a łb y się na g ó rze. M ąd ra ra d a gm inna i n a to z n a la z ła ra d ę . N a sy p a n o koło k o ścio ła grochu, pod­

ło żo n o k a b a ty , a b y się nic nie u szk o d ziło i na g ro ch u p rz e su n ię to k ościół na inne m iejsce.

10

— 146 —

S ą d o w n ic tw o w K asz p e rk u sp o c z y w a w rę k a c h sam eg o w ó jta i sły n ie z m ą d ry c h w y ro k ó w . Z d a rz y ło się raz, że d o K a sz p e rk a p rz y je c h a ł c z ło w ie k i z o s ta w ił p rz e d g o sp o d ą sw e g o konia, d ając

S ą d o w n ic tw o w K asz p e rk u sp o c z y w a w rę k a c h sam eg o w ó jta i sły n ie z m ą d ry c h w y ro k ó w . Z d a rz y ło się raz, że d o K a sz p e rk a p rz y je c h a ł c z ło w ie k i z o s ta w ił p rz e d g o sp o d ą sw e g o konia, d ając