• Nie Znaleziono Wyników

Po uzyskaniu niepodległości kraju w wyniku zakończenia I-szej wojny światowej, w Pawłowie wybrano władze samorządowe gminy, które w ramach posiadanych możliwości, zajęły się odbudową zrujnowanej infrastruktury i porządkowaniu swojego miasteczka.

Wśród zadań postawionych do wykonania, problemem stał się rozwój oświaty sanitarnej wśród mieszkańców Pawłowa.

Brak kanalizacji a w tym istnienie gnojowników, które znajdowały się w obrębie prawie każdego gospodarstwa a także brak możliwości odprowadzenia wód opadowych - stwarzały znaczne zagrożenie chorobowe dla mieszkańców.

Do tego brak sanitariatów rysowały niewesołą przyszłość w zapobieganiu możliwym epidemiom. Jednym jaśniejszym momentem w tej dziedzinie było wydane rozporządzenie przez ówczesnego premiera rządu - Felicjana Sławoja-Składkowskiego (z zawodu lekarza) dotyczące podniesienia stanu sanitarnego kraju.

I z tego rozporządzenia skorzystali mieszkańcy Pawłowa, których teraz obligowały dość szczegółowe przepisy określające i nakazujące konkretne działanie w zakresie higieny sanitarnej.

Dlatego jednym z pierwszych działań władz samorządowych w Pawłowie było podniesienie stanu sanitarnego w drodze zobowiązania wszystkich właścicieli siedlisk rodzinnych (pod rygorem kary) do wybudowania i użytkowania ubikacji w obrębie każdego domostwa.

W Pawłowie takie „przybytki” określano powszechnie- wychodkami, które najczęściej były lokalizowane za tylną ścianą stodoły i tam członkowie rodziny udawali się za załatwianiem potrzeb fizjologicznych. Naturalnie taka „toaleta” musiała być bardzo często bielona mlekiem wapiennym i utrzymywana w czystości, co okresowo sprawdzała miejscowa komisja sanitarna w skład, której zawsze wchodził policjant, który w razie stwierdzenia uchybień obowiązany był do ukarania mandatem właściciela posesji. Miał też ten przybytek w mowie potocznej pawłowian szereg nazw, których, na co dzień używali niektórzy miejscowi złośliwcy określając to urządzenie sanitarne - obok wychodka, biskupcem, sławojką, prewetem czy kancelarią.

Wracając jednak do zagadnienia lecznictwa w okresie przedwojennym na terenach wiejskich a dotyczyło to także Pawłowa i jego okolic to trzeba stwierdzić, że po okresie działania zaborców i przejściach wojennych to stan zdrowotności ówczesnej populacji mieszkańców terenów wschodnich Polski stał na bardzo niskim poziomie.

Wynikało to i z tego powodu, że władze administracyjne zaborców i zniszczenia wojenne a także niedostatki na odcinku wyżywienia były przyczyną, że dbałość o zdrowie mieszkańców podbitych (okupowanych) terenów stały zawsze na ostatnim miejscu.

Do tego brak było profilaktycznych badań zdrowotnych i innych działań zapobiegających chorobom, epidemiom itp.

Najczęściej w ówczesnych czasach przed lekarzem stawali młodzi mężczyźni powoływani do wojska i na tym się kończyło badanie zdrowotności ludzi.

Istniejące placówki zdrowia w postaci szpitali, były bardzo nieliczne i najczęściej zlokalizowane w znacznym oddaleniu, szczególnie dla pacjentów pochodzących z terenów wiejskich, od których należał Pawłów i okolice. Najbliższe placówki lecznicze były położone na terenie m. Chełma czy też Lublina.

Dotyczyło to także rozmieszczenia aptek, które w tym czasie stanowiły bazę wytwarzania leków na przepisane recepty.

Najbliższa Pawłowa apteka znajdowała się w Siedliszczu czy w Rejowcu a dalsze w Chełmie czy Lublinie.

Brak było zorganizowanej służby zdrowia a w szczególności dotyczyło to wsi, osad czy małych miasteczek. Ordynujący lekarze (a ci należeli do rzadkości) czy też felczerzy prowadzili prywatne praktyki lekarskie, najczęściej lecząc wszystkie choroby występujące na danym terenie.

W Pawłowie jako ośrodku gminnym ordynowało dwóch znakomitych (zresztą) felczerów z wieloletnią praktyką a byli to Józef Domański i Władysław Wanarski, którzy przyjmowali chorych w wydzielonych pomieszczeniach własnych mieszkań lub też jeździli do domów chorujących na wezwanie- wynajętą furmanką.

Dodać należy, że obok ordynujących lekarzy znaczna część pawłowian, korzystała z zabiegów leczniczych u różnych babek, znachorów, zamawiaczy, uzdrowicieli itp.

Ponadto pozostali potencjalni pacjenci, którzy nie wierzyli w lekarza czy znachorów, starała się leczyć sama, od wieków znanymi sposobami, do których najczęściej należały zioła, maści, bańki itp.

Najbardziej jednak lekarzy martwił poziom świadomości (i wiedzy) społecznej ówczesnych mieszkańców Pawłowa.

W tych czasach panowało w społeczności pawłowskiej powszechne przekonanie o nieuchronności działania opatrzności na życie i zdrowie człowieka. W większości uważano, że każdy człowiek ma zapisane wszystko to co go czeka w życiu wraz z jego zakończeniem. Takie nastawienie prowadziło do tego, że ludzie poddawali się wyrokom opatrzności i w przypadku zapadania na choroby nawet bliskich osób niewiele robili, aby tę chorobę leczyć.

Najdobitniejszym tego przykładem była w tym czasie występująca znacznie umieralność dzieci- pewnie wynikało to z ciężkich warunków życia rodzin tak lokalowych jak i wyżywieniowych ale i także i z przekonania tkwiącego w społeczności pawłowskiej że dzieci to

„rzecz nabyta” oraz że „Bóg dał Bóg zabrał” itp., i dlatego jakiejś szczególnej troski o nich wzrastanie nie przykładano.

W ówczesnych wielodzietnych rodzinach pawłowskich, umierała prawie 1/3 nowo narodzonych dzieci.

A trzeba tu dodać, że zasadą było wykonywanie nawet ciężkich robót gospodarskich, przez kobiety znajdujące się w ciąży aż do porodu. Do tego nie najlepsze wyżywienie powodowało rodzenie się dzieci słabych i wymagających znacznej troski i opieki szczególnie w pierwszych latach życia. Nie sposób nie wspomnieć o tym, że dzieci pawłowskie, od najmłodszych lat w większości ciężko musiały pracować w gospodarstwie pomagając w obrządku inwentarza rodziców, zbierając kłosy po ścierniskach, pasąc gęsi, czy bydło, zbierając grzyby, jagody czy zioła, nie zawsze uczęszczając do szkoły.

W przypadkach chorób osób starszych to najczęściej w Pawłowie poddawano je najczęściej oględzinom felczera, który w zależności od rozpoznania choroby stosował (najczęściej znane) lekarstwa lub sposoby leczenia. Chorzy, których leczenie mogło odbywać się w domu w zależności od diagnozy otrzymywali zalecenia stosowania naparu z ziół, których zestaw był na ogół znany a do nich należały min, piołun, kwiat lipy, dziki bez, mlecz, dziurawiec, naparstnica, kruszyna i inne. Ponadto felczerzy pawłowscy stosowali środki zewnętrzne w postaci różnych maści do nacierania wskazanych miejsc ciała, a także okłady ze spirytusem denaturowanym i inne.

W przypadkach złamań, urazów i ran felczer sam opatrywał i bandażował rany a przy złamaniach kończyn, składał złamanie i stosował do nich unieruchomienia łupki z drewna ściśle owijane lnianym bandażem (gipsu wtedy nie stosowano).

Wielkim nieszczęściem tego okresu było częste zapadanie pawłowian na trudną zakaźną chorobę płuc - zwaną suchotami (później gruźlicą). Choroba ta była leczona przez znachorów z zaleceniem picia przez chorujących na gruźlicę - gorącego psiego smalcu, co nie wszystkich chorujących na tę przypadłość zachęcało do jego stosowania i nie dawało skutecznych wyników jej wyleczenia.

Dlatego częściej chorzy na suchoty, poddawali się długoterminowemu leczeniu szpitalnemu w specjalistycznych oddziałach szpitalnych Chełma czy Lublina.

Dodać należy, ze choroba gruźlicy płuc jeszcze przez wiele lat dziesiątkowała populacje ludzkie i dopiero po II -ej wojnie światowej wynaleziona penicylina uwolniła ludzkość od tej choroby.

Wielką próbą niepewności dla mieszkańców Pawłowa, był okres występowania w roku 1943 dużego skupienia zakaźnej choroby zwanej tyfusem plamistym, która rozprzestrzeniała się

prawie na całym terytorium okupowanej polski. Niemcy, którzy panicznie bali się zakażenia tyfusem, rzadko w tym czasie przyjeżdżali do Pawłowa.

Z uwagi na brak do zwalczania tej choroby skutecznego leku i małej możliwości leczenia chorych w Pawłowie zmarło wiele osób w wyniku tyfusu.

Znaczne zmiany na odcinku zdrowotności pawłowian, a w tym organizacji lecznictwa w naszym kraju - nastąpiły po wyzwoleniu, gdzie większość miejscowych rodzin, zostaje objęta opieką lekarską z uwagi na podejmowanie pracy w miejscowej Spółdzielni oraz okolicznych zakładach, przez co uzyskały możliwość stałej opieki medycznej z tytułu ubezpieczenia pracowniczego.

Z latami wzrastała też świadomość i wiedza sanitarna i medyczna wśród pawłowskiej społeczności, powodując jej tym samym zmianę dawnego sposobu myślenia dotyczącego możliwości i konieczności ratowania życia ludzkiego szczególnie w okresie zapadania na choroby i stosowania profilaktycznych badań zdrowotnych.

Powiązane dokumenty