• Nie Znaleziono Wyników

Najlepsze dowody opanowania sztuki mimikry oraz niezwykłego talentu niesie mniej znana część twórczości Gustawa Morcinka. Jest to sztuka epistolarna (i ten już właściwie historyczny termin znakomicie tu pasuje). Chciałbym zastanowić się w tych wstępnych rozważaniach nad jednym konkretnym rodzajem listów. Mam na myśli obecne w Ondraszku tak zwane listy z nieba53. Ten apelatywny gatunek urasta do rangi metafory twórczości pisarza z Karwiny.

Na początek warto zasygnalizować i opisać skrótowo fenomen listów. Pierwszą formą zdania relacji, ale też wyjawienia prawd o sobie są listy. Mogą one uchodzić za pierwotną literaturę. Gdy przeglądamy korespondencję wywodzących się z chłopstwa i proletariatu przodków, widać na ich przykładzie, że podobnie jak większość modernizującego się w XIX i XX wieku społeczeństwa zmagają się oni z umiejętnością nową, ze swego rodzaju artefaktem – ze sztuką, która wymaga wy-kształcenia, stawia nowe wymagania co do rytmu, doboru zwrotów i zmiany stylu54.

Dobrym przykładem pełnym komplikacji jest pisanie briefów przez śląskich starzików. Briefy („listy”) są często zapisem języka domowego, rzadko kiedy można było znaleźć te pisane literacką polszczyzną lub hochdeutsch. Tworzyły osobliwą mieszaninę i zwykle nosiły nieza-cieralny ślad języka mówionego, godki, naleciałości germanizmów, bohemizmów, więc nieoficjalnych, a w świetle wymagań poprawności niepożądanych wtrętów.

53 Gatunek ten nie ma znaczącej bibliografii. Ciekawie na ich temat piszą J.s. Bystroń: Łańcuch szczęścia. W: teGoż: Tematy, które mi odradzano. Warszawa 1980, s. 52–84 (pierwodruk w teGoż: Łańcuch szczęścia i inne ciekawostki. Warszawa 1938), oraz c. robotycKi: Nie wszystko jest oczywiste. http://www.cyfrowaetnogra fia.pl/Content/3198/Strony+od+PSL_XXXV_nr1(R+81) -2_Robotycki.pdf [dostęp:

11.01.2015].

54 Por. hasło „list” w Słowniku terminów literackich. Red. J. sławińsKi. Wrocław 2002, s. 281–282.

Styl

Morcinek, który wszak mógł być Austriakiem, Czechem, Polakiem czy etnicznym Ślązakiem, zwolennikiem Józefa Kożdonia55, stał się Polakiem, polskim pisarzem, który bez fałszu przysposobił sobie pol-szczyznę, operując nią z niezwykłą wprawą. Gdy rozpatrujemy jego przypadek dziś, widzimy, że z jednej strony opanował język literacki jako nauczyciel, a potem pisarz, z drugiej zaś jest w jego władzy i jak całe jego pokolenie został uwiedziony ideą Polski i stał się polskim pa-triotą56. Morcinek obsesyjnie czytywał, jak Gombrowicz, słownik Lin-dego, słownik „warszawski” oraz etymologiczny Brücknera. Pierwszy

„uczy się” polskości, drugi stara się jej nie zapomnieć. Słownik języka jako zbiór normatywnych definicji poszczególnych haseł niesie także ukryte, zapośredniczone w nim przesłania, formujące światopogląd.

Rację ma Eugenia Prokop -Janiec, gdy pisze:

Język nie jest rozumiany jako neutralne narzędzie, ale jako społeczny pro-ces wymiany symbolicznej i zjawisko o nacechowaniu ideologicznym.

Jest zorientowany na działanie, a akty mowy mają wymiar społeczny. Ję-zyk i jęJę-zykowy obraz świata kulturowo reprezentują rzeczywistość,

war-55 Wystarczająco wymowny jest fragment z Czarnej Julki, w którym dzieci roz-pędzają wiec Józefa Kożdonia. Por. G. MorcinEK: Czarna Julka…, s. 301–303. Morci-nek już przed wojną jako zadeklarowany zwolennik Grażyńskiego we wszystkich słowach o „obronie starośląskiego ducha”, które padały ze stron gazety Kożdonia, czyli „Ślązaka”, dopatrywał się zdrady. Pisarz traktował autonomistyczny Kożdo-niowski ruch jako piątą kolumnę, „zakamuflowaną opcję niemiecką”, szkalującą polskość, by ukazać jasne strony ducha germańskiego. W obu wydaniach Wyrą‑

banego chodnika (tym stylistycznie i wielokulturowo bogatszym sprzed wojny oraz w wyrugowanym powojennym z okresu PRL) fragmenty o Kożdoniu nie są zmie-nione, Morcinek ubliża Kożdoniowi od renegatów. (Por. Wyrąbany chodnik. T. 2.

Rzym, s. 119–120. Wydanie powojenne t. 2 z 1979, s. 59). Do dziś mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego z dużym dystansem odnoszą się do nie tak dawnego gremialnego popierania Śląskiej Partii Ludowej i Związku Ślązaków; oba ugrupowania miały blisko 70 000 członków (por. P. dobrowolsKi: Ugrupowania i kierunki separatystycz‑

ne na Górnym Śląsku i w Cieszyńskim w latach 1918–1939. Warszawa–Kraków 1972).

Morcinek odcina się od ruchów ślązakowskich, mentalnie pozostaje po stronie romantycznej mitologii Polski, która przenika na Śląsk Cieszyński wraz z napły-wem ludności z Krakowa i całej Galicji. Bardzo ciekawą charakterystykę „Śląza-ka”, napisaną z pozycji przeciwnika idei głoszonych przez Kożdonia, znajdziemy w „Gwiazdce Cieszyńskiej” 1909, nr 23: http://www.sbc.org.pl/dlibra/docmetadat a?id=16659&from=publication [dostęp: 15.01.2015].

56 W głoszeniu idei propolskich przodowała zwłaszcza „Gwiazdka Cieszyń-ska”, gazeta wydawana w latach 1851–1939.

tościują ją społecznie, wyznaczają człowiekowi miejsce i sposoby zacho-wania w niej, a następujące kategoryzacje i stereotypy (w tym również stereotypy etniczne i narodowe) mają funkcje kognitywne, afektywne i społeczne57.

Język listów Morcinka jest wręcz manifestacyjnie dbały. Morcinek pragnie ukazać się odbiorcy jako ktoś niezwykły. Najczęściej kreuje się na „zasymilowanego” barbarzyńcę, który w Polsce stał się „dojrzałym”

literatem, choć przecież pozostał regionalistą. Prowadzi w ten sposób grę ze swoim awansem kulturowym i społecznym, dobrze czując się w rozkroku pomiędzy etnolektem a językiem ogólnym.

Pisarz zresztą trzyma się zasady prowadzenia narracji w języku ogólnym, dialogu zaś – w narzeczu, mowie śląskiej. Drugą opozycją, o której wspomina Ewa Sławkowa, jest kultura tożsama z narracją i natura desygnująca dialog58. Badaczka zauważa, że tak jak natura łączy się z kulturą, tak lud przeistacza się w proletariat mówiący polszczyzną i tym samym staje się nie związkiem zawodowym, lecz wspólnotą językową, stawiającą się w opozycji do obcych: Niemców, Austriaków, Czechów. „My” utożsamia się w konkretnej przestrzeni językowej, dlatego język jest dla Morcinka podstawą jego pisarskiego być albo nie być, stanowi podstawę światopoglądu i narodowych prze-konań. Są to ważne spostrzeżenia. Należy zwrócić uwagę na odpowia-dający podziałowi klasowemu podział narodowy. Mówiący po polsku katolik był zwykle chłopem lub robotnikiem, natomiast mówiący po niemiecku ewangelik należał do klasy posiadającej bądź urzędniczej.

Język, religia i status materialny były zwykle trzema czynnikami dystynkcji59. Znakomicie te prawidłowości odbijają się w pisarstwie Morcinka.

Badaczka stylu konstatuje: „Stylizacja gwarowa wznosi pomnik re-gionalnej społeczności, jest znakiem jej tożsamości i odrębności. Akty-wizująca model języka śląskiego i ludu wzmacnia obecny w utworach Morcinka nurt rozrachunku z historią i ideą narodu”60.

W innym artykule znajdziemy bardziej szczegółową analizę języka prozy Morcinka:

57 E. ProKoP -janiEc: Etniczność. W: Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy. Red. M.P. MarKowsKi, r. nycz. Kraków 2006, s. 418.

58 Zob. e. sławKowa: O stylistyce Gustawa Morcinka. W: W kręgu Gustawa Mor‑

cinka. Rozprawy. Szkice. Przyczynki. Scenariusz filmowy. Red. K. hesKa ‑Kwaśniewicz, j. MalicKi. Katowice 1992, s. 69.

59 Zob. s. biEniasz: Losy Górnoślązaków w dwudziestym wieku. Gliwice 2005, s. 2.

60 e. sławKowa: O stylistyce Gustawa Morcinka…, s. 70.

Funkcję mitologizującą pełni w tej prozie stylistyczny stereotyp: w wy-padku świata natury jest to wzorzec tradycji sielankowej i konwencji liryki sentymentalno -romantycznej, w który wplecione są nacechowane emocjonalnie formy gwarowe (szczególnie formacje zdrobniałe i spiesz-czające). Gramatyczne i leksykalne wykładniki emocjonalności (sufik-sy zdrabniające i ekspre(sufik-sywne, morfemy stopnia najwyższego) tworzą liryczną aurę, infantylizując sielski i pełen harmonii pejzaż. Natomiast sposobem opisu cywilizacji: maszyn, fabryk, kopalnianych kataklizmów, rządzi wzorzec młodopolskiej, impresjonistycznej prozy (znany z twór-czości Żeromskiego, Berenta, Reymonta, Kadena -Bandrowskiego), okreś- lany w tradycji badań stylistycznych jako estetyka bogactwa. Tworzą ją liczne wyliczenia, nagromadzenia w układach trójkowych à la Żeromski, anafory, paralelizmy […]61.

Dalej Sławkowa formułuje sąd, że język prozy Gustawa Morcinka jest czytelną kontaminacją co najmniej dwóch uproszczonych para-dygmatów stylistycznych, dwóch literackich klisz – a tym samym dwóch kultur, ideałów: „czułostkowego i arkadyjskiego sentymen-talizmu oraz modernizmu zafascynowanego demonicznym światem rodzącej się cywilizacji”. Te dwa paradygmaty, którym towarzyszą także inne klisze oraz radykalne zerwania z przyjętym obrazowaniem (zwłaszcza gdy pisarz daje ujście fantazji o podróżach), mają za zada-nie wytworzyć świat przedstawiony, z którym może zidentyfikować się czytelnik.

Patetyczna wzniosłość i sentymentalna czułostkowość tworzą więc w dziele skoczowskiego pisarza rodzaj językowo -stylistycznego przeci-wieństwa, wykreślając tym samym w strukturze poszczególnych utwo-rów znamienną dla literatury popularnej opozycję dwóch światów (włas-nego i obcego)62.

Morcinek, opierając się na przeciwieństwie obcości i swojskości, z premedytacją odgrywa rolę naiwnego naturszczyka, „ekshawierza”, który posługuje się gwarą w języku literackim na prawie stylizacji i efektownego dodatku. Rzetelna badaczka jego twórczości Krystyna Heska -Kwaśniewicz pisze o listach twórcy takie słowa: „Czasem poja- wia się wtrącenie gwarowe, ale zwykle pełni ono funkcję ekspre- sywną”63. W innym miejscu mówi o formie listowej:

61 e. sławKowa: Splątany rytm kopalni…, s. 114.

62 Tamże, s. 115.

63 Morcinek do Dziewczyny ze Wschodniej Ballady. Zebrała i oprac. K. hEsKa ‑Kwaśniewicz. Katowice 1983, s. 7.

Listy Gustawa Morcinka powstawały w okresie, kiedy kult epistolografii zaczął stopniowo zanikać. Wiek XX wraz z rozwojem środków masowe-go przekazu niszczy systematycznie tę formę porozumienia międzyludz-kiego. Pisarstwo Morcinka z mocno wpisanym w nie projektem ideo-wym, zawsze osobistym, rodzimym tonem jest właśnie jedyną w swoim rodzaju „dobrą rozmową”, jego książki są listami64.

Pisarz, jego styl, o czym będę też w toku tych rozważań wspomi-nał, wyrasta z ludowej kultury oralnej, liczne świadectwa tego faktu znajdziemy w całej twórczości (powtórzenia, formy mnemotechniczne, stałe epitety i powracające motywy).

Belles‑lettres

Druga sprawa to właśnie sztuka pisania listów, która jest przecież z ducha czynnością piękną, sublimowaną, ale raczej należącą do epok minionych, wieku XVIII i XIX. Zresztą duża część tego pisarstwa na po-ziomie genologii to właśnie listy: Listy z mojego Rzymu, Listy spod morwy,

„Listów spod morwy” ciąg dalszy…, Do dziewczyny ze Wschodniej Ballady.

Wspomnieć należy o niezwykle bogatej korespondencji pisarza, którą Krystyna Heska -Kwaśniewicz dzieli na pisaną do pisarzy i krytyków (Władysław Orkan, Emil Zegadłowicz, Kornel Makuszyński, Alfred Jesionowski, Zdzisław Hierowski, Julian Krzyżanowski), do kobiet (Janina Gardzielewska, Władysława Ostrowska, Zofia Bekierska) oraz do przyjaciół, tworząc tym samym coś w rodzaju „powieści w listach”, skierowanych do ludzi, których pisarz mógł olśnić65.

Beletrystyka pierwotnie była bardzo blisko sztuki pięknego pisania listów, epistolografii. Za koronną dla niej uchodziła forma tak zwanej powieści w listach, jak choćby Niebezpieczne związki Choderlosa de Laclos. Gatunek ten popularny był w XVIII i XIX wieku, czyli w fazie przejściowej, umasowienia druku, mechanizacji i uprzemysłowienia, czytelnictwa na masową skalę oraz gigantycznego rozwoju piśmien- nictwa. Listy i pieśni są źródłem literatury66.

Krystyna Heska -Kwaśniewicz, przy okazji rocznicowych obrad Morcinkowskich, zaznaczała wielokrotnie, że „Morcinek najszczerszy

64 Tamże.

65 Zob. J. pierzchała: Nad życiem i twórczością Gustawa Morcinka. „Zaranie Ślą-skie” 1967, z. 1, s. 18.

66 Zaledwie sygnalizuję te rozbudowane związki, ich zgłębienie wymagałoby obszernych studiów.

był w listach”. Jego spuścizna obfituje w ten typ korespondencji. Trzy-mając się tytułowej dla tego rozdziału metafory listu, chciałbym nieco rozszerzyć jego znaczenie. Ustalenia Petera Sloterdijka i Jeana Paula nie są wcale dalekie od Morcinka in modus belles‑lettres.

Książki, jak zauważył niegdyś Jean Paul, są tylko nieco grubszymi listami do przyjaciół. Zdanie to w sposób pełny i elegancki ujmuje istotę i funkcję humanizmu: jest on konstytuującą przyjaźń telekomunikacją za pośred-nictwem pisma67.

Z przytoczonych słów wynika, że literatura jest formą epistolo-grafii. Tak więc pragnę utożsamić list z literaturą, rozumianą jako list do przyjaciela czy dobra rozmowa, komunikat jednający, budujący wspólnotę za pośrednictwem pisma. Takie definiowanie literatury zbliża ją do źródeł, do podstawowej idei, jaką jest humanizm. W twór-czości Morcinka mamy przynajmniej dwa jego warianty. Pozytyw- ny, który wyraża nasilona etyka, troska o człowieka i czynienie go miarą wszechrzeczy, oraz negatywny – dający pierwszeństwo państwowej ideologii, a także wzmacnianiu negatywnych afektów w czytelniku.

Listy z nieba i parole –

marzenia o apostolskich funkcjach literatury

Pisarstwo Morcinka można przyrównać zatem do listów z nieba.

Próżno szukać tego gatunku w Słowniku terminów literackich. Choć gatunek ów ma charakter fikcjonalny, więc w ścisłym sensie literacki, to nie został gruntownie opisany. Listy z nieba uchodzą za „obja-wienie”, charakterystyczne dla każdej wyżej zorganizowanej religii, jak twierdzi Jan Stanisław Bystroń68. Co więcej, badacz uważa, że do gatunku listów z nieba można zaliczyć także Koran oraz Ewangelię Mormona, jak również wszystkie niekanoniczne teksty, powtarzające się najczęściej w okresach wojen i niepokojów społecznych. Pierwsze takie listy Bystroń odnajduje na Ibizie, pochodzą one z VI wieku. Co je łączy z Morcinkiem? Mają najczęściej charakter agitacyjno -magiczny, są formą społecznej dydaktyki.

67 P. slotErdijK: Reguły dla ludzkiego zwierzyńca. Odpowiedź na Heideggera list o humanizmie. Przeł. a. żychLińsKi. „Przegląd Kulturoznawczy” 2008, nr 1 (4), s. 40.

68 J.s. Bystroń: Łańcuch szczęścia. W: teGoż: Tematy, które mi odradzano…, s. 52–

84.

Listy z nieba69 jako gatunek dziś historyczny wymagają dłuższego objaśnienia. Wiązane były najczęściej z apotropeionem (do tej kategorii zaliczano wszelkie środki chroniące przed złymi mocami) oraz mira-culami (opisami cudów towarzyszących żywotom świętych). Scharak-teryzować je można jako krążący w odpisach wytwór kultury ludowej.

Dziś nazwalibyśmy go łańcuszkiem, ma on jednak charakter sakral-nego posłannictwa i przestrogi. Trzymając się formuły romantycznej

„mocy fatalnej”, „listy ręką Boga spisane” przekazywano od domu do domu, miały napominać i zmieniać postawy odbiorców.

Uchodziły za rzekomy komunikat boski (spadły z niebios, spisane miały być ręką Boga lub posiadały pieczęć papieską), wertykalny, spły-wający do ludzi z reprymendą i nakazem poprawy swego życia. Stale obecny pedagogiczny i dydaktyczny ton pisarstwa Morcinka jest tej formy bliski. Listy z nieba, pograniczny, wieloraki gatunek: użytkowy, literacki, teologiczny, objaśnia sam Morcinek (zapewne po lekturze Bystronia). Wskazuje ich wiekową tradycję, łańcuszkowy charakter oraz teologiczno -polityczny kontekst. Za ich źródło można uznać Pa-włowy (ten apostoł ustanawiający uniwersalizm chrześcijaństwa70 jest tu nieprzypadkowy) List do Galatów. Listy z nieba można utożsamić z herezją, o której mówią te oto słowa napomnienia:

Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystu- sową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewan-gelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!

[podkr. – M.M.]71.

Gatunek, który wprowadza Morcinek do Ondraszka, jest realizacją jego fantazji o funkcji literatury: komunikatu radośnie dzielonego, znoszącego granice stanu, niosącego nowe. Listy te z jednej strony wyrażają pragnienie obecności wymiaru boskiego, sakralnego w życiu codziennym, ale są tworem nieprawomyślnym, heretyckim, z drugiej zaś mają zadanie agitacyjne i zmieniające postawę ludzi.

69 Pośrednio taki tytuł nosi zbiór listów Stanisława i Ireny Vincenzów, wymie-nianych z ich huculskimi przyjaciółmi. Stanisław Vincenz – po stronie dialogu. Wy‑

bór listów i fotografii. http://www.artica.org.pl/tl_files/docs/Vincenz.pdf [dostęp:

7.01.2015].

70 Zob. a. badiou: Święty Paweł. Ustanowienie uniwersalizmu. Przeł. p. MościcKi, J. Kutyła. Kraków 2007.

71 Nowy Testament. List do Galatów. http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1013 [dostęp: 7.01.2015].

Od wczesnych wieków chrześcijaństwa aż po niedawne czasy pojawiały się wśród naiwnych prostaczków tak zwane listy z nieba, nie wiadomo przez kogo redagowane, a rozchodzące się w wielokrotnych odpisach po całym kraju. Początku ich popularności szukać należałoby w Niemczech w wiekach średnich, aczkolwiek znane były już wcześniej. List taki, rzeko-mo pisany przez Boga Ojca lub przez Jezusa Chrystusa złotymi literami, posiadał niezmienną formułkę początkową, stwierdzającą, że przyniósł go jeden z archaniołów na Górę Oliwną w Niemczech, stamtąd dostał się do rąk papieża, który niezmiennie ofiarowywał go swemu bratu, królowi brytyjskiemu. Potem następowały nauki moralne. Słuchanie i wypełnia-nie ich miało zapewnić koronę wypełnia-niebieską, wypełnia-nieposłuszeństwo zaś – okrutne kary doczesne i wieczne. Była nieraz w liście z nieba przepowiednia, jak będzie wyglądał koniec świata, i polecenie, by czytelnik przepisał ów list trzy, siedem lub dziewięć razy i rozesłał go swoim najbliższym. Odbiorcy tych listów znowu musieli je przepisać i rozesłać. W rezultacie taki list z nieba w krótkim czasie rozchodził się po całym kraju72.

List skierowany do prostaczków, obejmujący swoim zasięgiem cały kraj, rozprzestrzeniał się na mocy autorytetu boskiego. Forma ta krzy-żuje profanum z sacrum, stanowi coś w rodzaju aktualizacji biblijnego przesłania, teologię zmieszaną z jasno wyłożoną misją rozpowszech-nienia i naprawy świata, dysseminacji pisma i przesłania po całym świecie.

W bardziej radykalnej wersji po lekturze listów z nieba mogą nasu-nąć się pytania: Który tekst jest boski? Ten, który trzymam w ręku, czy pismo, za którego kształt i zawartość odpowiadają nie potrzeba chwili i pragnienie przygodnej integracji, odnowienia wspólnoty, lecz duża liczba soborów, schizm oraz religijnych waśni?

List jako forma komunikowania humanizmu nie jest jednak wolna od osobistych przesłanek. Chodzi wszak o satysfakcję i interes z wy-tworzenia „wirusa”, przekazu, który w olbrzymiej liczbie trafia pod strzechy. Rozsianie pisma, rozmnożenie jego treści w łańcuszku to działanie będące „sztuką dla sztuki”, nastawioną na rekord, umasowie-nie, rozplenieumasowie-nie, inflację, ale też na zachowanie jedności komunikatu łączącego osoby zupełnie sobie nieznane (przygodna jedność, wspól-nota i eklezja). W tym przypadku religijne łączy się z tym, co ludyczne.

Dzięki listom z nieba codzienność nabiera charakteru uświęconego.

Namacalna, skonkretyzowana i swojska bliskość świętości jest w światopoglądzie Morcinka mocno zakorzeniona. Nawet gdy pisze on o materializmie dialektycznym i wyścigu przodowników pracy, to do jego języka wkrada się teologia (sztygar jak Jezus piszący palcem po

72 g. MorcinEK: Ondraszek. Katowice 1979, s. 506.

piasku w Victorii, „niewierni Tomasze” niewierzący w pobicie rekordu wydobycia w Górniczym zakonie). Przewrotną, ludyczną bliskość za-światów widać zwłaszcza w wyobrażeniach kreowanych przez postaci, które stworzył Morcinek. Oto Henryk Kurc, bohater Górniczego zakonu, wysłuchuje fantastycznej wizji starego górnika Opioła:

Wtedy gadał o nieboszczykach, z którymi się spotykał w tym miejscu i py-tał ich, jak mają się na drugim świecie, jak im się tam powodzi, czy kró-lują z aniołkami, czy nie głodują, czy fedrują dla małego Jezuska. Oni mu zaś odpowiadali, że mają tam bardzo dobrze, że na śniadanie Panienka Maryja smaży im chudy boczek i gotuje kluski, na obiad jedzą krupnioki z kapustą, a na wieczerzę, co już tam trafi. Zawsze coś. Grysik z masłem suto posypany miałkim cukrem, zsiadłe mleko z przysmażonymi ziem-niakami pokrajanymi w talarki. W niedzielę po południu idą na spacer z Jezuskiem na Mleczną Drogę, a Panienka Maryja rwie leluje i każdemu nieboszczykowi wkłada jedną lelujkę do dziurki w klapie marynarki73. Familiarność, obłaskawienie wizerunku zaświatów odpowiadają temu, co Michaił Bachtin pisał w książce o Rabelais’m74. Badacz uwa-żał, że śmiech uwalnia od cenzora zewnętrznego, jakim jest lęk przed zaświatem, powagą i majestatem świętych. Zaświaty Morcinka są z jednej strony osobliwe (na miarę wyobrażeń o klasowej i lokalnej szczęśliwości) i konkretne (śląskie kulinaria z kluskami, chudym bocz-kiem, krupniokami z kapustą) – pokazują granicę przedstawialnego, a z drugiej – świadczą o zniesieniu wpajanego człowiekowi przez tysiąclecia strachu przed świętością, autorytarnymi zakazami, prze-szłością i władzą.

Niezwykła jest także drobiazgowość tej fantazji, wyrażona choćby tym, że Maria z małym Jezuskiem, spacerując po Mlecznej Drodze, każdemu zmarłemu/zbawionemu wkłada kwiat do butonierki. W tej wizji zaświatów popisowo dały o sobie znać kreacja pisarska, humor i umiłowanie konkretu oraz prostych, ludzkich przyjemności. Opis ten jest też znamienny dlatego, że w pełnej krasie ukazuje naturalny ko-mizm, bogactwo wyobraźni oraz lekkie pióro, którym operuje pisarz, tworząc suwerenną artystyczną kreację. Kiedy Morcinek wyłamuje się ze schematów, gdy do głosu dochodzi jego pełna fajerwerków wyob-raźnia osadzona w kolorycie lokalnym, zapomnieć można o słaboś-ciach uwikłań ideologicznych. Etyka, zabawa w tym dziwnym splocie

73 g. MorcinEK: Górniczy zakon. Katowice 1983, s. 92.

74 M. bachtin: Twórczość Franciszka Rabelais’go. Przeł. a. i a. gorEniowiE. Kra-ków 1975.

łączą się z polityką75. Świętość uobecnia się świętością karnawału, roz-porządzalną, bliską ciału, a także wychodzącą naprzeciw najbardziej codziennym przejawom szczęśliwości (pełny brzuch, odurzenie alko-holowe, niedzielny spacer). Literatura jako odświętne użycie języka, stan wyjątkowy komunikacji, jest podobnym „świętem”. I to właśnie ona okazuje się takim oto listem z nieba mającym budzić zbożny lęk po ludzkich chałupach. W Morcinkowym Ondraszku czytamy:

W końcu pojawił się list z nieba!

Kalwaryjskie dziady, pątnicy, obraźnicy i przeróżne łazęgi

Kalwaryjskie dziady, pątnicy, obraźnicy i przeróżne łazęgi