• Nie Znaleziono Wyników

Wojna z lat 1914–1918 w zgodnej opinii badaczy, takich jak Jay Winter czy Antoine Prost, była ostatnim, spóźnionym konfliktem XIX wieku1 lub, jak kto woli, kulminacyjnym czasem walki starych mocarstw, z których wyodrębniły się nowe państwowości. Konflikt ten koncentrował się na sprawach arystokracji i posiadaczy, paradoksalnie doprowadził walkę społeczną do wrzenia. Oto szerokie masy uczestni-czące w licznych procesach modernizacyjnych (edukacja, stowarzysze-nia, partie) na placu boju zyskują dramatyczną świadomość własnego nieszczęścia w wojnie, która nie jest ich wojną. Upadek Austro -Węgier dokonuje się właśnie z szeroko otwartymi oczami, stanowi spóźniony finał Wiosny Ludów. W rezultacie konfliktu starych monarchii wiele nacji wybiło się na niepodległość. Ideały rewolucyjne, walka klas zdynamizowały przebieg wojny i zasiały ziarno samowiedzy, która zaowocowała wkroczeniem na arenę polityczną nowych wspólnot, domagających się dostępu do praw i dóbr. Droga od pogardy do budo-wania poważania dla mas i zdobybudo-wania dla nich władzy jest znakiem nowoczesności, a jako pewien dystans poznawczy przebyło ją wiele wspólnot i zrzeszeń.

Oswald Spengler w Zmierzchu Zachodu2 oddaje charakter tego procesu, zauważając, że dzieje każdej kultury są niekończącą się walką rozgrywaną na każdym poziomie – między narodami, klasami, jednostkami, a nawet cechami osobowości jednostek. Pisze: „Zamiast owego monotonnego wizerunku uformowanej liniowo historii po-wszechnej […] widzę panoramę wielości kultur […], z których każda ma swą własną ideę, własne namiętności, własne życie, wolę, czucie, własną śmierć”3. Dynamiczny obraz wspólnot następujących po sobie, zastępujących się, wypierających jedne kosztem drugich jest inspirowany niewątpliwie myślą Darwina4, ale nadużyciem byłoby nazwanie Spenglera darwinistą. Prawomocność takiej inspiracji jest jak

1 j. wintEr, a. Prost: The Great War in History. Debates and Controversies, 1914 to the Present. Paris 2005.

2 o. sPEnglEr: Zmierzch Zachodu. Zarys morfologii historii uniwersalnej. Skrót H. wErnEr. Przeł. J. MarzęcKi. Warszawa 2001.

3 Tamże, s. 182–183.

4 Zob. numer „Świata i Słowa” 2010, nr 1 (14) w całości poświęcony literaturze i literaturoznawstwu po Darwinie.

najbardziej uzasadniona, gdy patrzymy na konkretny przypadek, czyli na rozpad wiekowej, wielonarodowej monarchii austro -węgierskiej, z której powstały nowe polityczne organizmy, kreujące swoją historię i wzmacniające nacjotwórczą różnicę.

Gustaw Morcinek w opowiadaniu z 1927 roku pod tytułem Noc listopadowa odtwarza atmosferę sprzed 11 listopada 1918 roku, gdy sam jako jednoroczny kadet służył w c.k. armii.

Wojna przejadła się już wszystkim do cna, wszystkim ludziom na zie-mi. Wymęczyła serca zbiedniałe, przekleństwo życia porodziła, jego radość gasiła. Na rozlicznych frontach pokutował żołnierz biedaczyna, plugawym słowem liczący mijane chwile obmierzłego życia. Buntował się w duchu, pod mizerną pokrywą dyscypliny wojskowej się buntował, a jego pragnienia stawały się podobne temu wrzątkowi pary opęczniałej, czekającej, by rychło wyrwać się z uwięzi5.

I dalej narrator przekornie konstatuje: „Austria dogorywała. Alli bella gerunt, tu felix Austria nube!!!…”6. W innej książce Morcinek wspo-mina:

Honwedzi, landwehrzy, landszturmiści mieli w dupie tamten austriac- ki regulamin wojskowy. I tak już wszystkie znaki na niebie i na ziemi, w sztabie i wśród mądrzejszych oficerów, wskazywały, że monarchię austriacką biorą diabli, że wojna jest u schyłku, że bestia nażłopała się krwi bez miary, że niech to jasna cholera weźmie! Że do luftu z wojną, cesarzem, sztabem generalnym, skończonymi idiotami, że usrać się na wojnę!7.

Emocjonalny ton wypowiedzi ukazuje także gorączkę oczekiwania na to, co będzie po wojnie. Przytoczone słowa współgrają z życzeniami szczęśliwych rozstrzygnięć wojny 1914–1918, które wyraził stary ow-czarz, napotkany przez Szwejka: „Po tej wojnie będzie wolność, nie będzie ani panów, ani dworów, ani cesarzy, a dobra książęce zostaną zabrane”8.

5 g. MorcinEK: Miód w sercu i inne nowele. Katowice 1971, s. 27.

6 Morcinek popełnia gramatyczny błąd – zamiast „gerunt” powinno być „ge-rant”. W tłumaczeniu te słowa oddaje się jako „Niech inni walczą, Ty, szczęśliwa Austrio, żeń się”. Tamże, s. 28.

7 g. MorcinEK: Siedem zegarków kopidoła Joachima Rybki. Katowice 1982, s. 132.

8 j. hašEK: Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej. T. 1–2. Przeł.

P. hulKa -lasKowsKi. Warszawa 1987, s. 217.

Pupą w kaisera

Pogodny, lekceważący stosunek Morcinka do Franciszka Józefa I najlepiej uwydatnia się w Czarnej Julce. W tej książce dochodzi do komicznej obrazy cesarsko -królewskiego majestatu. Dzieci z kolonii karwińskiej postanowiły pieszo przyjść powitać cesarza, który wi-zytował cieszyński garnizon. Gdy dotarły na starówkę, nie potrafiły znaleźć dogodnego miejsca, z którego mogłyby dojrzeć kaisera. Jeden z chłopców postanowił przeto wdrapać się na latarnię. Narrator ocenia:

Powinni bylibyśmy pójść za to do kryminału na kilka lat, a Wańkowi należałoby łeb ściąć na cieszyńskim zamku. Bo gdy policjant Pietrula, na próżno krzyczący na Wańka, zniecierpliwiony wspiął się na palcach i ujął go za nogawkę, Wańkowe spodnie, widać niedokładnie podru-towane, pękły, opadły, a Waniek świecił nagimi pośladkami. A w tejże samej chwili grzmot wiwatowania dobiegł już do nas i widziałem, jak środkiem ulicy mknie wspaniała kolasa zaprzężona w sześć białych koni, a w kolasie siedzi sam pan cesarz, o grubym, pijackim nochalu, z białymi bokobrodami, obwieszony orderami, w kapeluszu nastroszonym koguci-mi piórakoguci-mi. Obok niego sterczał jakiś chudy generał i tkwiła gruba pani z parasolką. Tłum wrzeszczał, pan cesarz uśmiechał się łaskawie, konie rwały z kopyta, kolasa błyszczała i śmigała, a Waniek trzymał się kur-czowo latarni, szarpany za nogawkę przez Pietrulę, i wypinał odsłonięty tyłek na pana cesarza9.

Ten humorystyczny obrazek zbudowany jest bardzo kunsztownie.

Oto na latarni wisi najuboższy z całej bandy karwińskich chłopców, późniejszy pensjonariusz zakładu poprawczego, chłopiec, który w bie-dzie i chłobie-dzie ginie w noc wigilijną otruty wyziewami z cesarskiej hałdy. W tej sekwencji zawarty jest również obraz zmian tkwiących u podstaw upadku monarchii. Jaśnie oświecony cesarz nie dostrzega sytuacji ludu i nawet bielejące na latarni pośladki Wańka nie mogą tego zmienić. A może wprost przeciwnie, dzięki ładunkowi ludowej ru-baszności, rabelaisowskiej sile, dramatowi społecznemu nabiera nowej jakości w literackim ujęciu?

Morcinek zresztą z wyjątkową wprawą komentuje dziennikarskie, upolitycznione relacje z tego zajścia. Ze strony austriackiej mowa jest o polnisches Gesindel, natomiast robotnicze dzienniki okrzykują bandę Julki dziećmi wyzyskiwanego proletariatu. Austriacką Karwinę ukazuje Morcinek w fazie schyłkowej, jako konglomerat ścierających się racji.

Podobnie jest w innym fragmencie, który pragnąłbym poddać refleksji.

9 g. MorcinEK: Czarna Julka. Warszawa 1962, s. 174.

Sprawa dotyczy przewrotu listopadowego w Cieszynie, ma ścisły związek z aktywną realną i symboliczną rolą Krakowa w tym wyda-rzeniu. Nauczyciel Zaręba, w którym dopatrywać się wolno Morcinka, to główny bohater streszczanego już w tych studiach opowiadania Noc listopadowa. Zostaje on w dobie wyłaniających się coraz głośniej

„pocekańskich” nacjonalizmów zdeklarowanym Polakiem. Inni jego koledzy z wojska skrzykują się w grupy i deklarują jako Czesi. Kon-wersja narodowa Zaręby dokonuje się pośrednio za sprawą miłości do krakowskiej studentki filozofii, z którą jako zawiadowca stacji prowa-dzi nocne rozmowy połączone z czytaniem polskiej poezji. Następuje tu swoiste zauroczenie, Maniuta jest uosobieniem innego świata i idei, które pociągają nauczyciela. Polska łączy się w jedno z pięknym głosem kobiecym, czytającym poezje przez telefon. Ta metonimia Maniuty jako Polski nie prowadzi do odzyskania pełni, do zespolenia, szczęścia.

Dziewczyna w dzień odzyskania niepodległości umiera na suchoty w Krakowie, Zaręba pozostaje sam, pogrążony w rozpaczy. Nie bardzo też wie, co z tym miłosnym, polskim i podwawelskim bagażem począć.

Tajemniczym zrządzeniem losu Morcinek po kilkudziesięciu latach niespodziewanie kończy swój żywot w tym samym mieście, umierając na białaczkę limfatyczną. Koniec wojny światowej zbiegł się w opowia-daniu z końcem miłości. W toku tych ustaleń warto rozważyć wojnę jako sfunkcjonalizowany instrument władzy.

Mechanizm zmierzchania i wytwarzania form kultury, a tym samym politycznych konstruktów państwowych, celnie oddaje Georg Wilhelm Friedrich Hegel, gdy w drugim tomie Fenomenologii ducha rozważa sposób wyodrębniania się stronnictw o odmiennych niż do- minująca racjach i zdobywania przez nie władzy. Filozof uważa, że wojna w procesie rządzenia pełni specjalną funkcję. Jest wydarzeniem, po które władza sięga celowo, by się wzmocnić i ponownie zreintegro-wać podzielone siły polityczne:

Rząd to refleksyjnie skierowany ku sobie duch rzeczywisty, to prosta jaźń substancji etycznej jako całości. Ta prosta siła pozwala wprawdzie istocie rozwinąć swoje rozczłonkowanie i każdemu członowi użyczyć trwania i własnego bytu dla siebie: duch bowiem ma w tym rozczłonkowaniu swoją realność, czyli swoje istnienie, a rodzina jest elementem tej realności.

Ale duch jest zarazem siłą całością, siłą, która poszczególne te człony łą-czy znowu w negatywne Jedno, narzuca im poczucie niesamodzielności i utrzymuje w świadomości, że ich życie zawiera się tylko w [życiu] ca-łości. Toteż społeczność może z jednej strony organizować się w systemy osobistej samodzielności i systemy własności, w system prawa osobowego i rzeczowego; z drugiej strony może również zorganizować i usamodziel-nić sposoby pracy jako odrębne stowarzyszenia dla osiągnięcia przede

wszystkim jednostkowych celów – dla zarobku i korzystania z dóbr. Du-chem stowarzyszenia ogólnego jest prosta niezłożoność i negatywna istota tych izolujących się systemów. Aby zaś nie dopuścić do zakorzenienia się i utrwalenia ich w izolacji, a wskutek tego do rozpadu całości i ulotnienia się ducha [etyczności], rząd musi od czasu do czasu wstrząsnąć tymi sy-stemami wewnętrznie przez wojny. Musi gwałcić i rozbijać ich porządek, który stał się prawem, jak i ich prawo do samodzielności; jednostkom zaś, które tkwiąc głęboko w izolowanych systemach, odrywają się od całości i dążą do nienaruszalnego bytu dla siebie i bezpieczeństwa własnej osoby, musi w nałożonej na nie pracy dać odczuć ich pana – śmierć10.

Wielka wojna jako permanentny stan wyjątkowy przyniosła koniec cesarstwu wielu narodów, Austro -Węgrom. Jej wpływ na kształt -wiecznej historii, a w szczególności na powstanie nowych nacjonali-zmów – polskiego, jugosłowiańskiego, czeskiego czy węgierskiego – jest duży. Wyzwaniem dla literaturoznawcy, komparatysty byłoby prześledzenie wątków nacjonalistycznych czy nacjocentrycznych w li-teraturach narodowych tych państw w latach 1918–1939. Badacze piszą wprost, że – paradoksalnie – historia tego czasu najwięcej należy do nikogo11, a najmniej już do samych historyków12.

Pisarze dziejów tworzący w państwach powstałych po rozpadzie monarchii byli zwykle w mniejszym lub większym stopniu rzeczni-kami swojej wspólnoty. Historie te powstały w opozycji do „więzienia narodów”, za jakie uchodziła c.k. Austria w oczach historyków naro-dowych. Zwłaszcza u zmierzchu cesarstwa i w dwudziestoleciu mię-dzywojennym w tworzeniu autobiograficznego i autofilantropijnego patosu własnej historii narodowej nie mieściło się reakcyjne wychwala-nie starego porządku.

10 g.w.F. hEgEl: Fenomenologia ducha. Przeł. a. landMan. Warszawa 2010, s. 25.

11 Za taki stan rzeczy odpowiadają w dużej mierze zawężające optykę tego zjawiska próby opisów. Sprowadzały się one nierzadko do próby waloryzowania udziału własnego narodu w tym wydarzeniu. Tak na przykład w 1918 roku Ale-xander Russel Bond w książce pod tytułem Inventions of the Great War uważa, że pierwsza wojna trwała już blisko 2/3 swojej długości, gdy Ameryka dołączyła do walki, a tak naprawdę była w niej od samego początku za sprawą trzech ame-rykańskich wynalazków, które zadecydowały o jej przebiegu w trzech przestrze-niach. Były to: łódź podwodna – pod wodą, samoloty – w powietrzu, i karabiny maszynowe – na ziemi. W taki to sposób, jak pisał Witold Gombrowicz, każda sroczka swój ogonek chwali. Russel Bond z dużą skrupulatnością przedstawia no-woczesny arsenał stworzony na potrzeby tej wojny. Zob. a. russEl bond: Inven‑

tions of the Great War. New York 1919.

12 Preface. In: j. wintEr, a. Prost: The Great War in History…, s. I.

Wyglancowany guzik ważniejszy od Schopenhauera

Modris Eksteins w książce Święto wiosny. Wielka wojna i narodziny nowego wieku, uzupełniając wcześniej sformułowane sądy, stawia hipo-tezę, że oto „sztuka stała się ważniejsza niż historia”13 – funkcję tę pełni również literatura, gdyż to ona lepiej problematyzuje dzieje lub jest odpowiedzią na dominującą w epoce problematykę. Żołnierz pierwszej wojny światowej stał się wcieleniem nowoczesności, niósł w sobie bunt przeciwko klasie rządzącej i nierzadko miał za sobą wszechstronne wykształcenie humanistyczne. „Nowe”, które ucieleśniali walczący w wielkiej wojnie, było rewersem politycznego nihilizmu reprezen-towanego przez cesarzy, broniących starego porządku. Sztuka, a tym samym także modernistyczna literatura stały się prowokacją i wyda-rzeniem; komunikatami, które pochwycone przez społeczeństwo są zdolne tworzyć nowy porządek i destabilizować status quo. Erich Maria Remarque dobrze oddaje ten paradoks edukacji i formowania:

Przez dziesięć tygodni ćwiczono nas w rzemiośle wojskowym i w tym czasie przeobrażono nas gruntowniej niż przez dziesięć lat szkoły. Przy-uczono nas, że oczyszczony guzik ważniejszy jest od czterech tomów Schopenhauera. Zdumieni naprzód, potem rozjątrzeni i zacięci, a wresz-cie zobojętniali, poznaliśmy, iż najważniejszy wydaje się nie duch, lecz szczotka do butów, nie myśl, lecz system, nie swoboda, lecz rygor. Entu-zjastycznie i z dobrą wolą staliśmy się żołnierzami; ale czyniono wszyst-ko, by nas tych uczuć pozbawić. Po upływie trzech tygodni nie było już dla nas niepojęte, że listonosz opatrzony w naszywki ma więcej władzy nad nami niż przedtem nasi rodzice, nasi wychowawcy i wszystkie bez wyjątku kręgi kultury od Platona do Goethego włącznie. Naszymi mło-dymi, czujnymi oczami ujrzeliśmy, iż klasyczne pojęcie ojczyzny naszych nauczycieli realizuje się tu na razie w takim wyrzeczeniu się osobowo-ści, jakiego nigdy nie ośmielono by się żądać od najbardziej upośledzo-nego ze sług. Oddawanie honorów, stawanie na baczność, ceremonialny marsz, prezentowanie broni, w prawo zwrot, w lewo zwrot, dostawianie stóp z trzaskiem, grubiaństwa i tysiące szykan: inaczej wyobrażaliśmy sobie nasze zadanie i znajdowaliśmy, że do owego bohaterstwa tresuje się nas jak konie cyrkowe. Ale wkrótce przywykliśmy do tego. Pojęliśmy nawet, że część tych spraw jest konieczna, inna zaś równie zbyteczna.

Żołnierz ma w tej mierze wyczulony węch14.

13 M. EKstEins: Rites of Spring: The Great War and the Birth of the Modern Age Art.

Boston 1989, s. 290.

14 E.M. rEMarquE: Na Zachodzie bez zmian. Przeł. s. naPiErsKi. Kraków 2004, s. 18.

Kadeci, by powtórzyć pewien popkulturowy bon mot, „musieli od-uczyć się, czego się nauczyli”15. W miejsce ducha wkracza pusty rytuał szczotkowania guzików, a w domenę intelektu – wierność systemowi, nie wolność, lecz posłuszeństwo i rygor. Karność jako fundament państwowości pruskiej oraz poszanowanie prawa jako podstawa monarchii szczęśliwej Austrii pozostawały w jawnej sprzeczności z liberalizującym się duchem nowoczesności. Wyrzeczenie się własnej jednostkowości jest podstawową zasadą wojennego patriotyzmu. Nad-rzędny ekonomiczny i polityczny interes w kształtowaniu i kształceniu mas w ramach mocarstwowej, monarchistycznej ideologii wyczerpał się i nie zdołał unieść swojego ciężaru. Nastąpił koniec czasu świetno-ści cesarstw.

Od idealizacji do alienacji

Najogólniej mówiąc, stosunek badaczy, historyków, literaturo-znawców do monarchii habsburskiej sytuuje się między idealizacją a alienacją16, czyli pomiędzy terminami skrajnymi; przy czym mniej więcej od lat pięćdziesiątych XX wieku dominującą wykładnią staje się sentyment do Cekanii i jej idealizacja. W metaforycznym sensie jest to pragnienie reintegracji tożsamościowej, wynajdywania wspólnego ponad trwającymi od wieków podziałami. W tym znaczeniu gra toczy się o podmiotowe scalenie rozczłonkowanej idei życia zbiorowego, reprezentowanego przez wielonarodową monarchię habsburską. Ma ona swoje mocne reprezentacje także w pisarstwie polskiego kręgu językowego. Tomasz Różycki w 2011 roku pisał:

[…] to właśnie w Wiedniu mógłbym szukać – niemożliwej z założenia – stolicy, metropolii, dla mojej osobistej mitologii. Na szczęście taka stolica nie istnieje, ale o tym później.

Zadziwiające i zawstydzające są losy projektu nazywanego niegdyś Mitteleuropa, a przede wszystkim historia jego upadku, ponieważ to upadek właśnie jest głównym bohaterem tej opowieści17.

Upadek jako topos, znak zamknięcia epoki stanowi pole do ponow-nego przemyślenia idei fundujących daną kulturę. Jest czasem, w

któ-15 Słowa te wypowiedział mistrz Yoda w filmie Star Wars Episode V: The Empire Strikes Back.

16 Jak w broszurze w. łazuGi: Monarchia habsburska. Pomiędzy alienacją a ideali‑

zacją. Poznań 2010.

17 t. różycKi: Felix Austria. „Zeszyty Literackie” 2011, nr 2, s. 125.

rym na nowo wydobywa się dawne cienie i rozważa potencjalne sce-nariusze. To właśnie skończoność, historyczność opowieści napędzają fantazję i wskrzeszają wyobrażone już tylko minione życie, stające się materiałem do tworzenia osobistych mitologii.

Geografia wyobrażona to formuła, która odnosi się par excellence do Cekanii18 jako formuły literackiej Austro -Węgier, zaczerpniętej z Czło‑

wieka bez właściwości Roberta Musila, a pośrednio – do Europy Środ-kowej jako siatki historycznych i kulturowych związków nałożonych na to, co narodowe. Nazwy państw są wszak tak samo konstruktami kulturowymi, jak narody są wspólnotami wyobrażonymi, z tą jednak różnicą, że linia pasa granicznego dzieli poszczególne obszary arbitral-nie. Kogo nie fascynowało stawanie okrakiem na granicy, by wyłamać się z tego bezlitosnego porządku dzielenia ludzi, zwierząt i ziemi?

Mówiąc: środkowoeuropejskość, należy jednak pamiętać o politycz-nych konotacjach źródłosłowu, jakim jest Mitteleuropa19. Nazwę tę zapro-ponował Friedrich Naumann, który pod tym tytułem napisał książkę w 1915 roku i wydał z datą późniejszą. Mitteleuropa to koncepcja utrzy-mania pangermańskich wpływów na obszarach od byłej Jugosławii przez Węgry, Rumunię, Ukrainę, Słowację, Czechy i Polskę20. W myśl

18 W tym ujęciu państwo cesarko -królewskie (czyli Cekania) jako universum symboliczne jest obiektem buntu, reprezentuje bowiem spetryfikowane, odcho-dzące w przeszłość normy starego świata. Człowiek bez właściwości Roberta Musila opowiada w pierwszej kolejności o kryzysie kultury europejskiej w przededniu wybuchu wielkiej wojny. Mimo że jest to kategoria negatywna, będę w niniej-szych rozważaniach używał jej także w pozytywnym kontekście.

19 F. nauMann: Mitteleuropa. Berlin 1916.

20 Pszczyńska księżna Daisy Hochberg von Pless dnia 23 listopada 1916 roku notuje: „Polska korona oferowana mojemu mężowi. Cesarz, oczywiście, chciał dać Polsce niemieckiego króla, a ponieważ Hochbergowie po kądzieli pochodzili od polskich królów, to by bardzo dobrze korespondowało”. Hans Heinrich XV się jednak temu pomysłowi zdecydowanie sprzeciwił, mimo że Hochbergowie mieli rzekomo wywodzić się od Piastów śląskich. Zob. d. hochbErgvon PlEss: Taniec na wulkanie. 1873–1918. Przeł. M. PalcEwicz. Kraków 2011, s. 369–370.

Wątek hochbergowski znajdziemy też u samego Morcinka, pisze on o najmłod-szym, przedwcześnie zmarłym synu księżnej Daisy, a nosił on imię Bolko, że to jemu miał przypaść zaszczyt zostania władcą Polski. Powstańcy bowiem „Wiedzieli, że mają tam trochę narwanego sprzymierzeńca w pszczyńskim księciu Bolku von Pless. Właściwie nie był to książę von Pless, lecz hrabicz von Hochberg -Fürstenstein.

Tytuł księcia von Pless posiadał tylko jego ojciec. Bolko jednak powszechnie nazy-wany księciem von Pless, czemu nie protestował. Wszyscy wiedzieli, że drze koty ze swym ojcem, uważał go bowiem za skąpca, siebie zaś – za pokrzywdzonego.

Kamerdyner Jelitko wyniósł na miasto plotkę, że stary książę von Pless i mło-dy Bolko wadzili się z powodu owego majątku [przed 1920 rokiem był to szósty

tej pracy centralna część Europy z zamieszkującymi ją narodami miała zostać podporządkowana połączonym unią państwową Niemcom oraz Austro -Węgrom. Ścisła podległość gospodarcza i polityczna w tej koncepcji miała być za przykładem monarchii wynagradzana umiar-kowaną autonomią w innych gałęziach życia, jak choćby w kulturze, religii, obyczajowości21.

Europa Środkowa jest zatem ideą zadłużoną w pragmatycznym pro-jekcie utrzymania władzy niemieckiej na terenach zamieszkiwanych przez Słowian. Nie zniechęca to jednak tych drugich do bezkrytycznej oceny Austro -Węgier. Głosiciele mitu szczęśliwej Austrii utrzymują, że Cekania była krainą zgody ponad podziałami, kontynentem ducha, egzystującym podwójnie z całym repozytorium jako nierozdzielny mit polityczny i temat literacki. Robert Makłowicz, wielki entuzjasta Austro -Węgier, rekonstruujący środkowoeuropejską tożsamość w swo-ich kulinarnych podróżach po tym terenie, deklaruje w Cafe Museum:

Właściwie mogę być i Polakiem, i Węgrem, i Chorwatem, i galicyjskim Żydem, i siedmiogrodzkim Sasem albo Szwabem, mogę być Czechem

Właściwie mogę być i Polakiem, i Węgrem, i Chorwatem, i galicyjskim Żydem, i siedmiogrodzkim Sasem albo Szwabem, mogę być Czechem