• Nie Znaleziono Wyników

dzieja i inkwizytor '), zmarł w r. 1482.

8. Stanisław Kokoszka, dom inikanin, słynął jako ja k o kaznodzieja żarliwy i surowy zdrożności karci- c i e l 2), f r. 1499.

9. Mikołaj, miechowita, od r. 1458 prowincyał swego zakonu, był mężem wielce uczonym i wyuczonym 3).

10. Jan z Dobczyc, bernardyn, miewał od r. 1481 kazania polskie w Krakowie, f r. 1507.

11. Stanisław z Poznania, karm elita, był gorli­

w ym misyonarzem i przez odszczepieńców został zabity (r. 1420).'

12. Jakób z J iiterbock 4), urodził się w r. 1383 wstąpił później do klasztoru Cystersów w Paradyżu, (w dyecezyi poznańskiej, ztąd Jacobus de Paradiso — z Paradyża zwany), a w końcu przeszedł do klasztoru Kartuzów w Erfurcie, i tu w r. 1465 umarł. Zostawił Sermones de tempore et de sanctis, wypowiedziane pier­

wotnie po niemiecku, jak o też Collaciones śeu sermones decem ad fratres 5), które miewał po łacinie do zakon­

ników w Paradyżu i Mogile. W łaściw ie zaliczyćby go należało do kaznodziei niemieckich.

') Bzowski In prop. S. Hyac. 1. q.

2) Nowowiejski Phoęnip Ord. Praed. redw. p. 41.

3) Nakielski in Miechm.

4) Wiszniewski pisze: Junterbudc.

5) Znajdują się w bibliotece ces. petersburskiej. (Bruckner Kaz, iredn. Cz. I, 53).

6 8

§■ V .

Kazania autorów bezimiennych z XV wieku.

K rom tego w bibliotekach, zwłaszcza w krakow ­ skiej, lwowskiej (Ossolińskich) *), warszawskiej, po­

znańskiej 2), petersburskiej i praskiej, znajduje się dużo kazań łacińskich, napisanych przez autorów bezimien­

n ych ; że wymienimy tylko: Sermones de tempore et de sanctis, przepisane w r. 1407 ręką Macieja z Gro­

chow a, wikarego w K cyn i (Ręk. 1619 un. Jag.), Evangelia et Epistolae apostolorum cum Glossis, czyli lekcye ewanieliczne na niedziele i święta, z krótkim wykładem (Ręk. 1299 uniw. Jag.) 3) — cztery kaza­

nia bezimienne, napisane w pierwszej połowie piętna­

stego wieku W jakiem ś miasteczku polsk iem 4), a prze­

chowywane w bibliotece petersburskiej (Łac. I. Guarto Nr. 244), — kazania miechowskie, znajdujące się tamże (I f. ch. 10 i 38), —• kazania umieszczone w Osso­

lineum (Nr. 103, 105, 160, 166, 278, 372, 375, 376, 379, 380, 414, 821, 1945, 1946), — kazania pelplińskie (Postilla pauperum super dóminiccdia enangelia per cir- culum anni), spisane w r. 1420 za kaznodzieją

poznań-') Wojciech Kętrzyński, Catalogus codicum manuscriptorum...

Katalog rękopisów Biblioteki Zakładu Nar. Im. Ossolińskich. Lwów 1880—1883.

2) Por. Katalog Biblioteki Baczyńskich w Poznaniu, opracował M. E. Sosnowski i L. Knrtzmann. Tom I. Manuscripte Nr. 161.

Poznań 1885.

3) W tym rękopisie, pochodzącym z początku XV-go wieku, są modiitwy staropolskie, Wierzę w Boga i Dekalog po polsku. (Wi­

słocki Kat. ręk. II, 327).

4) Bruckner Kaz. tred. Cz. II, 2 sq.

slum Mikołajem, — kazania kraśnickie z połow y X Y wieku, — Quadrage.simale Michała z Janowca, zakon­

nika trzemeszeńsldego i t. cl. *).

6 9

R O Z D Z I A Ł III.

O K R E S T R Z E C I

czyli złoty albo zygmuntowski, od początku XVI-go do połowy X V II-g o wieku.

R o z k w i t k a z n o d z ie js t w a p o ls k ie g o .

§•

I-Pogląd ogólny na stan kaznodziejstwa polskiego.

1. Okres ten nazywa się jużto złotym, iż kazno­

dziejstwo polskie doszło w nim do rozkwitu, już Zy- gmuntowskim, iż się zaczyna za Zygmunta I, a kończy za Zygmunta I I I ; można atoli objąć nim jeszcze rządy W ładysław a IV, acz już w pierwszej połowie X V II-g o wieku ukazują się ślady zepsutego smaku.

N a rozwój kaznodziejstwa w tym okresie wpły­

nęły następujące czynniki.

2. Najprzód poziom oświaty podniósł się znacznie w narodzie polskim, dzięki przedewszystkiem szkołom ówczesnym i częstszym związkom z zagranicą.

*) Glossy polskie, zawarte w tych kazaniach, omówił Al. Bru­

ckner (Kaz. śred. Cz. I. i II.). Por. i Luc. Malinowskiego Glossy pol­

skie w kilku rękopismach łac. w. XV-go w bibliotekach kapitulnej i uniw.

w Pradze; Kraków, 1895.

7 0

Akadem ia krakow ska m iała w wieku X Y -tv m i w pierwszej połowie X Y I-g o wielką sławę u swoich i obcych, tak, że nietylko z różnych krajów młodzież do niej n a p ły w a ła 1), zwabiona sławą, takich mistrzów, ja k

"Wojciech z Brudzewa, Jan Sakranus, Mateusz z Sza­

m otuł, Piotr R ojzyusz, Szymon Ma rycki, Stanisław Grzebski, Jan Leopolita, Jakób Górski, Benedykt H er- best, Stanisław Sokołow ski i inni, ale cudzoziemcy gło­

śnego mienia, ja k n. p. Erazm Rotterdamczyk, uważali sobie za zaszczyt zostawać w naukowych z nią sto­

sunkach. B ył nawet czas, że zwracała na siebie uwagę zagranicznych uniwersytetów, m ianowicie studyami k la - sycznem i, które w niej znakomitą znalazły uprawę.

Niektórzy królowie, ja k Zygmunt I i Stefan Batory, okazywali jej wielką życzliw ość; a biskupi krakow scy, ja k o kanclerze akadem ii, dbali o jej podniesienie; tak n. p. Piotr Tom icki utworzył katedrę języka hebraj­

skiego,. którą powierzył uczonemu przechrzcie Leonar­

dowi, później zaś słynnemu. Janowi Campensis, — Sa­

muel M aciejowski powołał na katedrę języka greckiego Piotra Illicynusa, uczonego W łoch a, — Piotr Tylicki upo­

sażył katedrę wymowy.

A le już w drugiej połowie przyćm ił się znacznie blask akademii krakowskiej, czego przyczyną była jużto pewna jednostronność w systemie nauk, a mianowicie przewaga filozofii i teologii scliolastycznej, obok za­

niedbania lub macoszego traktowania innych umiejętno­

ści, — juzto zerwanie stosunków z innymi uniwersytetami i pominięcie ogólnego racliu um ysłowego w Europie, czego skutkiem było zaskorupienie się w dawnych auto­

rach i przestarzałych metodach lub formach 2) — jużto

') Por. Albus sludiosorum i Liber promotionrm.

’ ) Użaia się na tu sam Jakób Górski, acz zresztą bronił uni­

wersytetu. Oto, co pisze w przedmowie do dziełka I)e Periodis,

wy.-— 7 1

wyłączny monopol, ja k i w niej dzierżyła łacina, z po­

krzywdzeniem języka polskiego, — jużto wreszcie du­

chowny jej charakter, tak, że była zakładem, kierowa­

nym przez duchownych i przeznaczonym dla ducho­

wnych, podczas gdy świeccy po świeckie nauki, a nawet duchowni po rozleglejszą w iedzę, musieli udawać się za granicę. W praw dzie ma ona tę zasługę, że wycho­

wała narodowi wiele gorliw ych pasterzy, światłych te­

ologów, znakomitych m ówców i dobrych zakonników, ja k niemniej, że w czasie reformaeyi broniła dzielnie w iary katolickiej i że słała rektorów do szkół średnich, a zwłaszcza do swoich k o lo n ij; ale , ogniskiem wszęcli- stronnem duchowego światła być nie mogła, przeto że jej promienie padały tylko w pewnych kierunkach.

W ażną przeszkodą była i ta okoliczność, na co użalał się już Jakób G ó r s k i3) — że akademia krakowska „nie m iała Mecenasów“ i że niektóre jej wydziały, ja k n. p.

( arłistarum) i lekarski b y ły licho uposażone.

O poprawie wad i niedostatków szkoły Jagielloń­

skiej myślano już w wieku X Y I-tym , a inicyatywa w y­

szła od ówczesnych synodów, ja k n. p. łęczyckiego w r . 1523, piotrkowskiego w r. 1542, łow ickiego w r. 1556, warszawskiego w r. 1561 2) ; zajmowali się też tą sprawą papieże (Leon X . w piśmie z 29 marca 1518 — Paweł Y.

danego w r. 1558 w Krakowie: „Młodość naszą, która nas do wy­

mowy była powinna zaprawić, straciliśmy marnie, albo strawiliśmy na naukach, które więcej wzgardy, niż ozdoby przysporzyć nam mo­

gły. Przypadła ona na te czasy, w których najwstrętniejsze barba­

rzyństwo panowało samowładnie, w których ladajakie rozprawy, przez ludzi czasu i rozumu nadużywających, spisane, z wielką młodzieży, do lepszych studyów uzdolnionej, i rzeczypospolitej szkodą wszędzie rozbrzmiewały/1 (Por. Kaz. Morawski Jakóba Górskiego życie i pismo.

') Apologia pro academia cracomem.„Crać. 1581.

2) Por. Józef Łukaszewicz Historya szkół w Koronie iw W. Ks.

Litewslciem. Poznań 1849. Tom I, 5 sq. — X. Stan. Zaleski T. J. Czy Jezuici zgubili Polskę. Kraków 1883, str. 230 s i j

.

w breve z r. 1609) i królowie (mianowicie Zygmunt August i Stefan B atory; ale pożądana wielce reforma nie przyszła do skutku.

Na początku wieku X Y II-g o zaplątaną została akademia krakowska w długie i namiętne spory o m o­

nopol wychowania publicznego, przy którym twardo się upierała; jakoż ze szkodą dla kraju przeprowadziła, że Jezuici nie m ogli otworzyć akademii w Poznaniu, ni później we Lwowie, a szkołę wyższą w K rakow ie mu­

sieli zam knąć; atoli ta walka, zamiast w yw ołać poży­

teczną em ulacyę, wycieńczyła raczej słabe i tak siły a k a d em iil).

3. W r. 1578 założył Stefan Batory akademię w WiJlnie i powierzył jej ster Jezuitom, mając na oku podniesienie oświaty na Litwie, jakoteż, pokonanie sekt heretyckich, które się tam bardzo rozkrzewily. A k ade­

mia ta miała tylko dwa wydziały, teologiczny i filozo­

ficzny ; dopiero za "Władysława IY przybył wydział prawny, ale nie długo się utrzymał. W drugiej połowie X VI! 1-go wieku m ogła się ona poszczycić kilku mę­

żami wybitnej sławy.

4. Akadem ia zamojska, założona w r. 1595 przeż Jana Zamoyskiego, hetmana w. kor., i mająca od po­

czątku trzy tylko wydziały, a od r. 1648 także i wydział teologiczny, nie doszła nigdy do większego rozwoju i nie liczyła, wraz z niższemi szkołami, więcej ja k stu uczniów.

5. K rom tego pomnożyła się w tym okresie liczba szkół wyższych i elementarnych, bo nietylko utrzymały się szkoły, zależące od akademii krakowskiej — a

ta-') Akademia miała za sobą przywilej, na starym zwyczaju opar­

ty, którego jeonak wobec różnowierccw nie zdołała obronić; Jezuici zaś opierali się na przywileju Piusa V. z 10 marca 1571, jakoteż na dekretach Zygmunta III. i Jana Kazimierza.

7 3

kich było do 40 — ale nadto Jezuici, za nimi zaś P i­

jarzy, Bazylianie i Teatyni, pozakładali w wielu m iej­

scach swoje kolegia *).

6. Duchowieństwo świeckie wychowywało się w se- minaryach, które w myśl uchwał soboru trydenckiego zaczęto u nas tworzyć w drugiej połowie X V I-g o wieku.

Ster ich powierzano jużto akademikom (to jest, profe­

sorom, sprowadzanym z akademii krakowskiej), już Jezuitom , jużto wreszcie (w wieku X V I I i X V III) Mi- syonarzom lub X X . Kom unistom , u nas także Barto­

szkami zwanym. Tak w szkołach wyższych, ja k po se- minaryach uczono także wymowy.

7. Ze wszystkich tych ognisk rozchodziła się oświata po k raju , a kto pragnął głębszego wykształcenia się w pewnych umiejętnościach, ten wybierał się za gra­

nicę. Młodzież polska najchętniej spieszyła do Padwy, Bononii i Rzym u (gdzie już w wieku X V I św. Filip Nereusz starał się założyć kolegium duchowne p olsk ie);

niektórzy puszczali się także do W ied n ia, albo nawet do W ittenbergi, L eydy i Genewy, zkąd przywozili „no­

winki heretyckie. “

Z oświatą rozwijało się także piśmiennictwo pol­

skie, ł to w różnych dziedzinach wiedzy; jakoż wiek X V I. wydał niepośledni poczet pisarzy, którzy piękne zebrali wawrzyny na polu poezyi, historyi, polityki, te­

ologii i kaznodziejstwa.

8. Drugim czynnikiem, nader sprzyjającym wymo­

wie, było życie polityczne narodu, które w owym wieku silnem biło tętnem. Już za Jagiellonów stała się Polska monarchią konstytucyjną, a nawet rzec można, republiką szlachecką, z królem wybieralnym na czele. Poszły ztąd częste zjazdy, elekcye, sejmy, sejmiki, trybunały,

') Obszernie o szkołach pisze J. Łukaszewicz 1. c. Nie należy atoli zapominać, że on należy do zdeklarowanych wrogów Jezuitów.

7 4

konfederacje, poselstwa, a wszędzie wym owa była głó­

wnym środkiem do jednania sobie stronników, wskutek czego ludzie wym owni przyszli do czci i wpływu. Co powiedział Cicero: Dacie sunt artes, quae possunt locare homines in amplissimo gradu dignitatis, ima imperatoris, alt&ra oratoris boni’ da się zastosować i do Polski.

W ym ow ie posłużyła ni etyl ko wolność polityczna — Ubertas nutrix sermonis (Longinus), — ale także przyro­

dzona skłonność Polaków , a mianowicie ich charakter gorący, otwarty, w ylewający się, ztąd też pochopny do gadatliwości i żądny błyszczenia. Powiedział ktoś (po­

dobno król ang. Jakób I) nie bez podstawy, że Polacy jedną połowę życia na pisaniu, drugą na słuchaniu różnego rodzaju m ów przepędzali. Ponieważ zaś u nas życie polityczne i społeczne ściśle było połączone z re- ligijnem, przeto nic dziwnego, że przy każdej uroczy­

stości, czy narodowej czy rodzinnej, chciano usłyszeć słowo kaznodziei, co obszar w ym ow y religijnej znacznie rozszerzyło.

9. W życiu religijnem narodu zjawiła się wielka i niebezpieczna przeszkoda, która atoli kaznodziejstwu nowego dodała bodźca; — była nią reformacya. K orzy­

stając z panującej w Polsce swobody, cisnęli się do niej tłumnie mistrzowie błędu i uderzali zaciekle na prawdę katolicką; trzeba było tedy stawić im czoło i nietylko z arsenału K ościoła w ydobyć broń starą, ale nadto nowej poszukać. Tak się też stało. Przed L u ­ trem — pisze Skarga — bardzo byli w nauce i po­

winności swojej stępieni nasi kapłani; zbroję ich, księgi i biblie i szkoły zardzewiałe leżały; gdy powstanie nieprzyjaciel, wszystko ma się polerować i do wojny a szczęśliw ego, zwycięstwa sposobić.

R zeczyw iście, cło wałki w obronie zagrożonej wiary stanęli biskupi, mając na czele takiego Łaskiego, H ozyusza, Protaszew icza, ILerburta, K arnkowskiego

7 5

i innych. Biskupom pom agały kapituły, zwłaszcza kra­

kowska, akademie, a szczególnie Jagiellońska, i zakony, a przedewszystkiem rycerski hufiec św. Ignacego z L o- jok i, którego widocznie B óg wybrał na to, b y w alczył z Lutrem i jeg o satellitami. Jezuici już w r. 1564 przy­

byli do Brunsbergi, w r. 1565 do Pułtuska, w r. 1567 do W iln a i t. d. i od razu zajaśnieli cnotą,, gorliwością apostolską, nauką i w ym ow ą; z ich też grona wyszedł największy kaznodzieja polski, Piotr Skarga. Obok nich dzielnie w alczył zakon św. Dominika, który w tym cza­

sie wydał M ościckiego i .B ukow skiego; a po. twardych zapasach herezya została pokonaną.

10. Ponieważ różnowiercy odwoływali się głównie do Pism a św. i już około r. 1550 rozszerzali polskie przekłady B ib lii, jakoteż postille, błędam i zarażone;

przeto W u je k , w ślad za Leopolitą, wziął się do tłó- maczenia Pisma ś w .; on też, a za nim Białobrzeski, napisał postillę katolicką. Ponieważ nadto heretycy za pomocą opowiadania czystego słowa Bożego w języku polskim i z użyciem wszystkich sztuczek wym owy krze­

w ili swe błędy, przeto szermierze katoliccy musieli także zmienić sposób prawienia kazań, a ztąd porzucić suchą metodę seliolastyczną i nietylko argumentami mocnymi dowodzić zaczepionych prawd wiary, ale także wstrzą­

sać sercami i zginać wole pod jarzmo prawa Bożego i kościelnego. Tego też dokazali kaznodzieje XA I-go wieku.

11. Synody ówczesne i późniejsze, jakoteż listy pa­

sterskie biskupów zajm owały się żywo sprawą kazno­

dziejstwa, tak że z tych rozporządzeń możnaby -ułożyć treściwą homiletykę. Przytaczamy tu najważniejsze, idąc za zbiorem p. t. Deere ta (es Summorum Pontijicmn pro regno Poloniae et constitutiones synoclorum proirincialium.

7 6

et dioecesanarum regni ejuśdem... mrantibus, plerisque sa- cerdotibus posnaniensibus editae ’).

Biskupi powinni nietylko przy katedrach ale także w kollegiatach ustanawiać prebendy i kanonikaty dla kaznodziejów (syn. prowinc. 1547 i 1561), a na ten urząd pow oływ ać tylko kapłanów, odznaczających się pobo- żnnścią i nauką (syn. prow. 1589). Zalety, mające zdo­

bić kaznodziejów, w y łuszczą synod chełmiński z r. 1745 i Pastoralis Brzostowsćiana, trzymając się dekretu Inno­

centego X I. z 6 lipca 1680. Z cnotą i nauką ma się łą­

czyć wprawa ; ztąd młodzież winna uczyć się po semi- naryacli metody kaznodziejskiej (żmudzki z r. 1752).

Nikt nie może publicznie prawić kazań, kto od m iejscowego biskupa nie otrzymał upoważnienia, albo przynajmniej benedykcyi (włocławski 1568 i inne). Obo­

wiązek brania błogosławieństwa od biskupów cięży także na zakonnikach; czy w swoich czy w obcych k o­

ściołach głoszą słowo Boże. W szyscy kaznodzieje, nie wyjąwszy zakonnych, mają przed rozpoczęciem urzędu kaznedziejskiego składać wyznanie wiary (prow. r. 1621, łącki r. 1607 i 1726, przemyski r. 1641).

Na proboszczach i tych, którym pasterstwo dusz zostało powierzone, cięży obowiązek głoszenia słowa Bożego we wszystkie niedziele i święta (prow. 1607 i 1628, płocki 1733, pozn. 1738, kijowski 1762, lw owski 1765). K rom tego Pastoralis kard. M aciejowskiego na­

kazuje, aby także w Adwencie i w W ielk im poście przynajmniej dwa razy w tygodniu prawiono k a za n ia ; co atoli synody chełmiński z r. 1605 i warmiński z r. 1610 jedynie do miast i miasteczek ograniczają. Nadto sy­

nody płocki (r. 1733) i poznański (1738) pozwalają, aby w niedziele i święta mniej uroczyste nauka kate­

chizmowa zastępowała miejsce kazania.

*) Posnaniae 1883. (editio innovata). T. I. Art. V.. De officio concionatoris seu de praedicatore Yerbi Dei,

7 7

Kazania nie powinny b yć zbyt długie (warm iński r. 1726), a przedmiot icli ma być zastosowany do słu­

chaczy (Past. Maciej., lw owski r. 1765) i do uroczystości (warm. 1610).

Poleca się szczególnie kazania katechetyczne, w y­

jaśniające prawdy wiary i obyczajów, jakoteż obrzędy K ościoła (włocławski 1607, prowin. 1607, warmiński 1575 i 1582 (Kromera), łucki 1684, pozn. 1689).

K aznodzieje mają w jednej części kazania w ykła­

dać ewangelię, w drugiej katechizm rzymski, uwzglę­

dniając przytem potrzeby wiernych (prowinc. 1628, w łocł 1586, 1620, 1684, łucki 1607, warmiński 1610, 1623). O rzeczach spornych w wierze niech mówią z umiarkowaniem, ale gruntownie, (Past. Maciej., włocł.

1568), a kwestyj czysto scholastycznych (Past. Maciej, włocł. 1607), jakoteż opowieści podejrzanych, cudów wątpliwych lub świeżych, bajek, dykteryjek i żartów niech nie wynoszą na ambonę (włocł. 1568; warmiński 1610, pozn. 1642 i 1738, lwow. 1765).

Natomiast mają uderzać na występki i wady pa­

nujące, oszczędzając atoli osoby (włocł. 1586, Past. Ma­

ciej., łucki 1621, pozn. 1689 i 1738, płocki 1733, cheł­

miński 1745, żmudzki 1752). Trzeba też pouczać lud o istocie i skutkach klątwy (włocł. 1586, przemyski 1641, płoeki 1743) i w zywać do uiszczania należnych kościołom dziesięcin i prestacyj (krakowski 1711).

Panegiryki na cześć Świętych należy zostawiać doktorom, albo uczonym teologom (pozn. 1689), a uni­

kać w nich wszelkiej przesady lub przyrównywania Świętych do Chrystusa Pana (łucki 1684).

W szyscy kaznodzieje mają szukać tylko chwały Bożej, a nie oklasków ludzkich (warm. 1610), zastana­

wiać się nad tem, co, komu, ja k i kiedy m ówić (włocł.

1641), przytaczać Pismo św, według W ulgaty. a w y­

kładać je zgodnie z nauką O jców K ościoła (warm. 1610

7 8

i 1762, chełmiński 17-13). Mniej zdolni kaznodzieje m ogą używać do pom ocy książki z hom iliam i (prow, 1561), jakoteż dzieł Ojców K ościoła (prow. 1572), Skargi (warm.

1610, wileń, W ojn y) W u jk a i t, d.

Przed kazaniem należy odczytać ewangelię (płocki 1733); jedynie m owy pogrzebowe prawi się po Mszy św.

Nie wolno atoli przemawiać na ulicach przy wypro­

wadzaniu zw łok, ja k to czynią heretycy (pozn. 1642, gnieźń. 1643). K arcą też synody zwyczaj prawienia dwóch lub więcej mów na pogrzebie.

Należy baczyć na to, aby kazania po kościołach zakonnych nie odbyw ały się w tym samym czasie, co w kościele parafialnym, (warm. 1623 i 1716, włocł. 1640) gdzie zaś jest stolica biskupia, tam prawo to ma k o­

ściół katedralny (lwów. 1765).

Podczas kazania ma ustać to wszystko, co może przeszkadzać słuchaczom , ja k n. p. odprawianie Mszy świętej, udzielanie chrztu albo Kom unii św., zbieranie składek i t. p. (włocł. 1607, warm. 1610, kijow ski 1762).

P o kazaniu ma kapłan odmawiać z ludem Ojcze nasz, Zdrowaś, W ierzę, przykazania Boskie i kościelne (prow. 1628)J), spowiedź powszechną z aktem skruchy (warm. 1726) i akty cnót teologicznych (płocki 1733, pozn. 1738); jakoteż zapowiadać dni uroczyste, posty, odpusty, cenzury kościelne; wreszcie ogłaszać zapo­

wiedzi (prow. 1621, włocł. 1622, Past. Maciej., płocki 1733 i t. d.), i polecać modlitwom ludu potrzeby pu­

bliczne lub prywatne.

Oprócz kazań, nakazują synody odbyw ać x-egular- nie katechizacyę z dziećmi i dorosłymi (prow. 1607, łucki 1607, 1726 i 1765, warm. 1610, chełmski 1624, włocł. 1634, źmudzki 1636 i 1752, wileński 1717 i 1744,

.J) Synocl włocławski z r. 1641 nakaznje odśpiewywać dekalog (rozumie się wierszowany) po polsku.

7 9

gnieźń. 1720, pozn. 1720 i 1738, płocki 1724, kijow ski 1762), jako podręczniki zaś polecają katechizm y: rzym­

ski, Kanizyusza i Bellarmina. Pasterze dusz mają na­

wet chodzić do dom ów swoich parafian, by im w ykła­

dać ru&imenta fidei, (prow. 1607, źmudzld 1636, krak.

1711, płocki 1733, kijow ski 1762); seminarzystów zaś należy w ysyłać do sąsiednich wiosek z nauką kate­

chizmu (war m. 1610).

12. Prócz tych rozporządzeń, do podniesienia k a­

znodziejstwa przyczyniła się niemało i ta okoliczność, że w-akadem iach, kolegiach i seminaryacli baczniejszą zwrócono uwagę na naukę retoryki. Mianowicie aka­

demia krakow ska m ogła w wieku X V I i w pierwszej połowie X V I I poszczycić się kilku zdolnymi i słynnymi profesorami w ym ow y; jakim i byli W aw rzyniec N ow o­

dworski (Corviuus Novoforensis f 1527), Szymon Ma- rycki, rodem z Pilzna ( f po r. 1569), Jan Leopolita ( f 1572), Grzegorz W igilancyusz z Samborza ( f 1573), Jakób Górski ( f 1585), Benedykt Herbest ( f 1593), Sta­

nisław Sokołowski ( f 1593), Jan z K łobucka ( f 1609), Jędrzej Schonacus, głogow czyk ( f 1615), Adam Romer ( f 1616). Chcąc podnieść tę naukę, uposażył kanclerz akademii, Piotr T ylicki ( f 1616) osobną katedrę, któ­

rej zadaniem było kształcić młodzież w wymowie, głównie według przepisów Cycerona, Z tej fundacyi korzystali, jako Orator es Tylieiani, profesorowie Szymon H alicki ( f 1625), Floryan Lepiecki ( f 1643) i Jan Inno-

•centy Petrycy ( f 1641); o późniejszych zaś gdzieindziej będzie wzmianka ').

W akademii zamojskiej zasłynął po r. 1600 jako profesor wym owy Adam B u rsk i; a także i Jezuici mieli kilku znakomitych mistrzów.

13. Jako podręczników używano w akademii kra­

kowskiej pism retorycznych Cycerona i Arystotelesa

*) Por. Mecherzyński Hist. zoym. w Polsce T. II, str. (548 sq.

8 0

(de arte rlietorica libr i tres), tudzież dzieł Novicam pia- na, G-órskiego i Herbesta *). W szkołach jezuickich uczono później retoryki w edług dzieł Cypryana Suareza, Dominika de Cologna i Józefa Juwencyusza 2).

Metoda była taka, że obok wykładu prawideł re­

toryki, odczytywano celniejsze m owy lub ustępy z in­

nych dzieł Cycerona, a także Kwintaliana, Arystotelesa, Demostenesa i Isokratesa, i uczono młodzież, ja k odno­

śnie do różnych przedmiotów i celów w ym ow y naśla­

dować tych mistrzów. Główną uwagę zwracano przy- tem na gładkość i harmonię stylu, trafny dobór figur retorycznych i staranną budową ok resów 3), — słowem, na zewnętrzną stronę w ym ow y; co przy zbytniem rozmi­

łowaniu się w starych klasykach i w humanistach wło­

skich X V . i X V I. wieku sprawiło, że wymowa „przy­

strajana w szkolną togę uczoności, nabierała retorycznej barw y“ 4), wreszcie wpadła w. przesadną kwiecistość i napuszystość. W praw dzie w połowie wieku X V I. Ja­

kób G órsk i, goi’ący wielbiciel Cycerona, starał się o rozpowszechnienie lepszego smaku, a jeg o śladem po­

szedł także Stan. Sokołowski, ale już w początkach X V II.

wieku pojawiają się wady następnej epoki, czyli t. z. pa- negiryzmu i floryd acyzm u 5). Do tego wszechwładne panowanie łaciny w wykładzie retoryki, i to zarówno teoretycznym ja k praktycznym, to jest, w ćwiczeniach

*) Znanem także było kompendyum p. t. Epitome eorum fere omnium quae rhełores in orationem venire adserunt. Grac. 1531.

a) Łukaszewicz 1. c. I, 278.

3) Czyt. niżej o słynnym pojedynku retorycznym między Gór­

skim i Herbestem.

*) Mecherzyński T. II, 633.

*) Nie powiodły słę też usiłowania Janz Zamoyskiego, by w aka­

demii zamojskiej wprowadzić naukę retoryki na drogę więcej prak­

tyczną, to jest zastosować ją do życia obywatelskiego i do potrzeb kraju. (Mecherzyński II, 633).

8 1

krasom ówczych, wywołało chęć pstrzenia mów polskich frazesami łaciń skim i, co otworzyło wrota m akaro­

krasom ówczych, wywołało chęć pstrzenia mów polskich frazesami łaciń skim i, co otworzyło wrota m akaro­