• Nie Znaleziono Wyników

Nabyte prawo prywatne. Meum iuris

Co oznacza «moje w sensie prawnym»? Odpowiedź na to pytanie odnajdziemy w rozważaniach Kanta dotyczących prawa prywatnego, które właśnie rozpoczyna on od podania definicji Meum iuris (Rechtlich-Meine), czyli tego, co jest moim w sensie prawnym. „Meum iuris jest to, z czym jestem w taki sposób związany, że jeżeli ktoś inny używałby tego bez mojego pozwolenia, wówczas krzywdziłby mnie” . To, co jawi się nam na pierwszym 203

planie w przytoczonej definicji, to przede wszystkim pojęcie powiązania podmiotu z czymś, co ów podmiot może nazwać swoim oraz sposób tego powiązania, a w dalszej kolejności, pojęcie używania oraz zezwalania na używanie czegoś, co jest moje. Równie ważnym zdaje się jednak ten element, który znajduje się na samym końcu definicji, a mianowicie „wyrządzanie krzywdy”.

Już z tego, co zostało do tej pory powiedziane wypływa jeden podstawowy wniosek: nadrzędnym celem Kanta jest wskazanie przy pomocy racji rozumowych na takie warunki, których zaistnienie w rzeczywistości, doprowadziłoby do tego, że żadna krzywda nie byłaby już nikomu wyrządzana; wolność tak wewnętrzna jak i zewnętrzna byłyby w pełni urzeczywistnione. Innymi słowy, wolność podmiotów moralnych byłaby całkowicie chroniona i zabezpieczona. Jest to oczywiście obraz świata doskonałego lub idealnego, do którego jednak, podług wskazań rozumu, powinniśmy się w systematyczny i nieprzerwany sposób

I. Kant, Metafizyczne podstawy nauki prawa, dz. cyt., s. 55 [Kants Werke, Ak. Ausg., Bd. VI (MdS/ 203

zbliżać . Nacisk, jaki więc Kant kładzie na sprzeciw wobec wszelkich działań zmierzających 204

do wyrządzania podmiotom moralnym krzywdy, nie może, mimo że motywowany banalną jak się zdaje, konstatacją, zniknąć z pola naszych rozważań.

Zapytajmy, w jaki sposób możemy skrzywdzić kogoś używając czegoś, co inny podmiot nazywa swoim lub swoją własnością? Otóż możemy sobie wyobrazić, mówiąc słowami Kanta, sytuację w której trzymam w dłoni jabłko (które jest zarazem czymś moim w sensie prawnym). Idąc dalej w tym przedstawieniu, możemy sobie wyobrazić, że jakaś osoba (inny podmiot), bez mojej uprzedniej zgody, wyrywa mi ów owoc (który nazywam meum iuris). Nie ulega wątpliwości, że takie działanie jest krzywdzące, a w tak zarysowanej sytuacji zostały naruszone moje prawa, albowiem ktoś kradnąc mi jabłko, traktuje mnie jako środek do swojego celu, jakim jest, w tym wypadku, skradzione dobro. Wszelako widzimy, że złamana została tu podstawowa norma wolności, a działanie jednego z podmiotów stoi w jawnej sprzeczności z imperatywem kategorycznym rozumu praktycznego. Czyn jaki zaistniał jest więc czynem moralnie negatywnym, a obowiązki, przeciw którym wystąpiono, możemy rozpatrywać w kontekście obowiązków cnoty; zarówno w sensie obowiązków wobec innych, jak i obowiązku wobec samego siebie. Nawet w sytuacji, w której sprawca takiego działania nie wiedziałby, że czyni coś złego, tj. sprzecznego z normami moralnymi, to i tak wciąż pozostaje osobą, to znaczy podmiotem, którego „działania mogą mu być przypisane” . 205

Innymi słowy, podmiot działania, bez względu na to, czy jest świadomy czy też nie (na

Codzienne niesprawiedliwości, które spotykają ludzi, musiały stanowić dla Kanta, pomimo swojej 204

prozaiczności, istotny problem filozoficzny, o którym dawał on w wielu miejscach znać m.in. w „Eseju o schorzeniach głowy”. W tym oto piśmie z roku 1774, podobnie jak inni myśliciele, także i królewiecki filozof z przykrością konstatował, że „intrygi i podstępy stopniowo stały się w społeczeństwie obywatelskim pospolitymi zwyczajami, przez co bardzo skomplikowały grę ludzkich zachowań, nie jest niczym dziwnym, że gdy jakiś zwykle rozsądny i uczciwy człowiek, który albo zbyt gardzi tą całą przebiegłością, żeby brał ją pod uwagę, albo też nie może skłonić swego zacnego i życzliwego serca do uczynienia z natury ludzkiej tak znienawidzonego pojęcia, wpada wszędzie w sidła oszustów i jest przez nich wyśmiewany, tak że w końcu wyrażenie »dobry człowiek« już nie w zawoalowany sposób, lecz wprost oznacza prostaka. Dlatego też w języku łajdaków rozsądnym człowiekiem jest tylko ten, kto wszystkich innych ma za gorszych od siebie, czyli za oszustów”. I. Kant, Dzieła zebrane, Pisma przedkrytyczne, t. I, s. 698 [Kants Werke, Ak. Ausg., Bd. II (Vorkritische), s. 261].

I. Kant, Metafizyczne odstawy nauki prawa, dz. cyt., s. 35 [Kants Werke, Ak. Ausg., Bd. VI (MdS/ 205

poziomie psychologicznym), że podejmowane przez niego czyny stoją w sprzeczności z normami, jest podmiotem obdarzonym zdolnością wolnego wyboru. Oznacz to, że bez względu na zewnętrzne warunki pozostaje on, jako sprawca jakiegoś czynu, odpowiedzialny zarówno za samo działanie jak i jego skutki. Z tegoż powodu Kant określa moralną osobowość jako „wolność rozumnej istoty podległej normom moralnym (...) z czego wynika, że osoba podlega tylko takim normom, które (...) samej sobie nadaje” . Podmiot jest więc 206

odpowiedzialny za czyny, których jest sprawcą, bowiem na gruncie własnej wolności decyduje się przyjąć zobowiązanie do takiego, a nie innego działania, które rozum określa przez dyktowane przezeń normy. Wszelako jeden z aktorów przedstawionej wyżej sytuacji, bez względu na to, czy sam przymusi się do działań, do których jest zobowiązany – czyli do wypełnienia swych obowiązków, czy odda się jednak własnym upodobaniom (w zarysowanej sytuacji jest to zdobycie jabłka), będzie mu przypisana odpowiedzialność za dokonane działania, której on sam ani nikt inny (kto jest obdarzony wolnością) nie jest w stanie z siebie zdjąć. Przypomnijmy jednak, że obowiązek, czyli działanie, do którego ktoś jest zobowiązany, stanowi jedynie materię zobowiązania, które z kolei może mieć dwa różne źródła. Powiedzieliśmy, że z jednej strony zobowiązanie może być wewnętrzne i wówczas związane jest ono zawsze z przymusem, jaki musimy zastosować względem samych siebie, chcąc wypełniać swoje obowiązki cnoty. Pobudką takiego działania może być jedynie cel sam w sobie, a więc obowiązek, czy w swej ostatecznej formie, cnota człowieka. W tym właśnie kontekście mówiliśmy także o wolności wewnętrznej, czyli niezależności działania od wszelkich determinacji mających swoje źródło w zmysłowości.

Z drugiej jednak strony, do pewnego działania możemy być zobowiązani zewnętrznie. Ponieważ „zobowiązanie oznacza nie tylko praktyczną konieczność, ale także przymus”, w takim wypadku mówić będziemy o przymusie zewnętrznym wywieranym wyłącznie gwoli zapewnienia – w zgodzie z powszechnymi normami – wolności zewnętrznej podmiotów, a więc i ustrzeżenia ich przed krzywdą ze strony innych. Dlatego w swym przedstawieniu tego, co jest meum Kant używa stwierdzenia «moje w sensie prawnym», przez co rozumieć

Tamże [Kants Werke, Ak. Ausg., Bd. VI (MdS/RL), s. 223]. 206

należy to, co może być moje zgodnie z ogólną normą. Tą ogólną normą jest ogólna norma prawa (Rechtsgesetz), która przyjmuje formę imperatywu kategorycznego i brzmi: „działaj zewnętrznie w taki sposób, aby wolny akt twojej woli mógł współistnieć z wolnością każdego innego zgodnie z powszechnymi normami” . Zobowiązanie, na które wskazuje ten 207

kategoryczny imperatyw ma, jak powiedzieliśmy, zewnętrzne źródło w tym sensie, że nie wymaga on od nas, aby działanie, które nakazuje, samo w sobie stanowiło pobudkę do jego podjęcia. Wskazuje on (w formie postulatu, który nie dopuszcza żadnego dowodu) jedynie na to, że podług rozumowo określonej wolności zewnętrznej, czyli niezależności od arbitralnych działań innych podmiotów, zarówno ja sam, jak i każda inna osoba, mogę być przymuszony do ograniczenia sposobów realizacji swoich celów oraz obierania takich, a nie innych przedmiotów swojego pożądania; aby dzięki temu wolne działania wchodzących ze sobą w interakcje podmiotów, bez względu na ich intencje, były działaniami nieograniczającymi niczyjej wolności (podług powszechnych norm), a tym samym nie wyrządzały komukolwiek krzywdy – czyli były uprawnione.

Skradzione czy brutalnie wyrwane z mojej dłoni jabłko jest więc efektem działania, które w ostatecznym rozrachunku należy rozumieć jako wyrządzenie mi krzywdy w dwóch aspektach. Po pierwsze, dokonany czyn poświadcza traktowanie mojej osoby, jak już wspominaliśmy, wyłącznie jako środka do osiągnięcia celu, jakim w tym wypadku jest zdobycie jabłka. Po drugie, w zaistniałej sytuacji została pogwałcona nie tylko moja wolność wewnętrzna, a tym samym godność, ale także wolność w jej zewnętrznym wymiarze, to znaczy wolność podług powszechnych norm, która może współistnieć z wolnością każdego innego – w tym wypadku jest to prawo wynikające z prawnego postulatu praktycznego rozumu: „każdy zewnętrzny przedmiot mojego wyboru mogę mieć jako coś co jest moje” 208

(oczywiście w granicach powszechnych norm). Przypomnijmy, że Kant w swojej definicji

meum używa pojęcia iuris, co uzasadniania właśnie rozumienie omawianej krzywdy nie tylko

w kategoriach etycznych, to znaczy jako złamania wewnętrznych norm moralnych, ale także

Tamże, s. 43 [Kants Werke, Ak. Ausg., Bd. VI (MdS/RL), s. 231]. 207

Tamże, s. 56 [Kants Werke, Ak. Ausg., Bd. VI (MdS/RL), s. 246]. 208

norm zewnętrznych (prawnych). Utracony bowiem wbrew mojej woli owoc, poświadcza nie tylko o wyrządzeniu mi krzywdy, której ewentualne konsekwencje dla jej sprawcy będą miały wydźwięk jedynie wewnętrzny (i to niekoniecznie uświadomiony), ale także tej, która przewiduje, że choć być może poniesione przeze mnie szkody nigdy nie zostaną naprawione i przywrócone do stanu sprzed zaistniałej sytuacji, to jednak w sytuacji przekroczenia granic mojej wolności zewnętrznej, wszelkie działania sprawcy zostaną powstrzymane i obłożone sankcjami w postaci przewidzianej przez normy kary. Przyjrzyjmy się jednak jeszcze bliżej temu, jak Kant określa meum iuris. Otóż wyobraźmy sobie sytuację, w której jabłko, o którym była już wcześniej mowa, odkładam i odchodzę z przekonaniem, że jest ono wciąż moim. Do zakreślonej przez filozofa sytuacji dodajmy jeszcze jeden element, który nieco bardziej ją radykalizuje. Otóż przyjmijmy, że wszystkie podmioty mogące fizycznie wejść w kontakt z pozostawionym owocem są poinformowane o tym, że to właśnie ja nazywam go meum iuris i zgadzają się w tym ze mną w tym sensie, że wyrażają na to zgodę. W takiej sytuacji, pomimo tak zarysowanej postawy aktorów, pozostawienie przeze mnie jabłka wciąż obarczone jest ryzykiem, że ktoś będzie chciał zerwać umowę, i jednak mi je zabrać, aby następnie na przykład je zjeść; i chociaż nie wyrwie mi go bezpośrednio z dłoni, to jednak wyrządzona mi w wyniku takiego działania krzywda wciąż będzie miała miejsce. Kant twierdzi zatem, że nawet, gdy w danym czasie i przestrzeni i tak nie leżałoby w mojej mocy używanie pewnego przedmiotu, który nazywam moim – co może to wynikać z faktu, że w danym momencie znajduję się w zupełnie innym miejscu niż pozostawiony przeze mnie przedmiot – to i tak ktoś, kto pozbawia mnie możliwości jego używania, krzywdzi mnie, ergo łamie moje prawo.

Zasadnym jest więc twierdzenie, że Kant, zgodnie z tradycyjną wykładnią prawa rzymskiego, używa starego prawniczego terminu ‘posiadanie’ (Besitz – possesio), przez które rozumie subiektywny warunek możliwości używania czegokolwiek , a zatem odnosi się 209

właśnie do nieempirycznego jego rozumienia. Nieempiryczne posiadanie jest bowiem posiadaniem bez dzierżenia (detentio), posiadaniem, w którym relacja między podmiotem a przedmiotem musi być relacją pozbawioną wszelkich domieszek empirycznych, a taką jest

Tamże, s. 55 [Kants Werke, Ak. Ausg., Bd. VI (MdS/RL), s. 245]. 209

jedynie relacja prawna, a więc ta ustanowiona na podstawie racji rozumowych. Z tegoż powodu posiadanie inteligibilne jest nazywane przez Kanta, obok posiadania prawnego, także posiadaniem rozumowym.

Pozbawienie więc kogoś posiadania jakiejś rzeczy, która do niego należała, jest wyrządzaniem krzywdy, która w jej fenomenalnym aspekcie, polega na utracie możliwości fizycznego nią dysponowania. Ma ona jednak także i wymiar niefizyczny bowiem we wspomnianej sytuacji łamane jest także czyjeś prawo do używania przedmiotu swojego wyboru.

Dzięki temu rozróżnieniu, filozof może zasadnie powiedzieć, że nawet w momencie braku fizycznego kontaktu z przedmiotem, który jest moim, ktoś kto wbrew mojej woli chciałby go używać, krzywdziłby mnie łamiąc moje prawo. Wydaje się więc, że możliwość nazywania czegoś moim, ma podstawę w posiadaniu inteligibilnym, czyli prawnej relacji między podmiotem i przedmiotem. Zauważmy jednak, że krzywda, która zostaje mi wyrządzona w momencie, gdy bez mojej zgody jakiś podmiot zaczyna używać coś, co nazywam meum iuris, ma miejsce wówczas, gdy ów prawny stosunek zostanie wykazany jako realny. Temu zadaniu Kant poświęca kolejne paragrafy pierwszej części Nauki prawa tak, aby uzasadnić bodaj najważniejszy element tego prawa, czyli własność zewnętrzną. Własność wewnętrzna bowiem, jak było to już wspominane, jest czymś niezbywalnym z tej racji, że jest czymś wrodzonym, pierwsza (własność zewnętrzna) musi być z kolei zawsze nabyta.

Z przedstawionych wcześniej rozważań wiemy, że prawa noszące miano praw nabytych, są jedynymi, które dotyczą własności zewnętrznej. Należy więc pozostawić rozważania, dotyczące prawa wrodzonego, oraz prawa w jego szerokim sensie, i skoncentrować się na prawach, normach i obowiązkach w sensie prawa w węższym znaczeniu, czyli prawa czysto zewnętrznego , w którym nie odnajdziemy już żadnej domieszki etycznej. Wkraczamy więc 210

w obszar działań zewnętrznych, których określenie nie wynika z przyjętych przez podmiot pobudek moralnych bądź też nie przyjętych, ale z określenia formy stosunku zachodzącego w pośrednich i bezpośrednich kontaktach, jakie zachodzą między ludźmi.

Tamże, s. 44 [Kants Werke, Ak. Ausg., Bd. VI (MdS/RL), s. 232]. 210

Powiedzieliśmy i dokładnie wyjaśniliśmy także to, że z tak rozumianym prawem łączy się uprawnienie do stosowania przymusu (w granicach powszechnych norm), a więc uprawnienie do tego, aby móc powstrzymywać wszelkie przeszkody stojące na drodze wolności podług powszechnych norm.

Do tej pory wskazałem, że istnieją pewne przedmioty zewnętrzne, pewne przedmioty poza mną, które to mogą stać się moją własnością zewnętrzną, która z kolei może mieć miejsce jedynie wtedy, gdy udowodnimy realność posiadania inteligibilnego. W przeciwnym razie każdy, kto używałby pewnego przedmiotu mojego wyboru, z którym nie łączyłby mnie żaden prawny związek, nie mógłby wyrządzić mi krzywdy, a zatem nie ograniczałby mojej wolności – nie działałby niezgodnie z powszechną normą.