• Nie Znaleziono Wyników

2.11. Umowa – podsumowanie

2.11.3. Odzyskanie rzeczy utraconej

Rozpatrując własności i naturę umowy użyczenia, mogliśmy się przekonać o przysługujących właścicielowi danej rzeczy prawach i obowiązkach. Mianowicie okazuje się, że podmiot jest właścicielem danej rzeczy, nawet jeżeli w danej chwili nie posiada jej fizycznie (co wynika z uprawnień związanych z inteligibilnym posiadaniem). Co więcej, o ile moja własność ciągle istnieje, to pozostaję jej właścicielem do czasu, aż na mocy odpowiedniego aktu prawnego nie przeniosę praw własności do niej na inny podmiot. Wynika z tego zatem, że jako właściciel rzeczy mam do niej prawo, co znaczy nie mniej nie więcej, iż mam prawo do każdego posiadacza, tj. każdego podmiotu będącego w fizycznym posiadaniu mojej własności. Okazuje się jednak, iż w stanie natury, tj. opierając się wyłącznie na uprawnieniach danych mi na mocy prawa prywatnej własności, mogę być w określonych warunkach narażony, wbrew mej woli, na stratę swej własności. Otóż przykładem takiej sytuacji jest np. ta, w której gubię swą rzecz, a w jej posiadanie wchodzi jej znalazca lub nabywam jakąś rzecz, która, jak się potem okazuje, została skradziona komuś innemu (o czym nie wiedziałem). Co wówczas dzieje się z moim prawem własności? Czy mogę nadal wykluczać z możliwości używania mej rzeczy wszystkich, którzy bez mej woli weszli w jej fizyczne posiadanie? Lub, jak w drugim przypadku, czy mogę rościć sobie prawa własności do nabytej przeze mnie rzeczy, o której nie wiedziałem że znalazła się w posiadaniu sprzedawcy w sposób bezprawny? Otóż Kant wskazuje, iż wedle prawa prywatnego „nie mogę nabyć żadnej rzeczy od kogoś kto nie jest jej właścicielem” , co oznaczałoby zatem, że w takim przypadku mogę się uważać co najwyżej 335

za domniemanego właściciela, który musi zakładać, że rzeczywisty właściciel tejże rzeczy może chcieć mnie wykluczyć z praw do jej używania. Wówczas pozostaje mi jedynie odwoływać się do prawa (osobowego) wobec sprzedawcy, który bezprawnie, choć z drugiej strony legalnie (tj. dochowując wszelkich warunków umowy dotyczącej wymiany handlowej

Por. Tamże, s. 108 [Kants Werke, Ak. Ausg., Bd. VI (MdS/RL), s. 300]. 334

Tamże, s. 109 [Kants Werke, Ak. Ausg., Bd. VI (MdS/RL), s. 301]. 335

ze mną), sprzedał mi daną rzecz. Innymi słowy, gdyby prawowity właściciel zgłosił się do mnie, dokumentując i żądając ode mnie jej zwrotu, musiałbym wedle prawa, oddać mu jego własność. Wedle sprawiedliwości obowiązującej w relacjach wymiany między podmiotami, osoba nabywająca jakiś przedmiot albo powinna sama upewnić się, że nabywany przez nią akt własności pochodzi od prawowitego właściciela (co często zdaje się być wręcz niewykonalne, bowiem, aby zyskać taką pewność, należałoby się niejednokrotnie cofać w szeregu domniemanych właścicieli w nieskończoność), albo zdawać sobie sprawę, iż w każdej chwili nabyta w tak niepewny sposób rzecz może zostać mu prawnie odebrana. Nabywając przedmiot od podmiotu, który sam nie jest jego właścicielem, nie mogę wedle prawa nabyć większych praw wobec danej rzeczy, aniżeli posiadacz, od którego ją nabywam. Zatem jedyne uprawnienie, jakie nabywam w takiej transakcji, wedle prawa prywatnego, jest prawo wobec nieuczciwego sprzedawcy, dające mi uprawnienie do dochodzenia swych praw odnośnie należnej mi rekompensaty za poniesioną, w wyniku jego działań, stratę. Inaczej natomiast rzecz by się miała, gdybyśmy oceniali ją z perspektywy prawa publicznego. Zgodnie bowiem z tym, co było powiedziane wcześniej, trybunał sprawiedliwości wydający wyroki w stanie obywatelskim, kieruje się wyłącznie tym, co dyktuje prawo, a więc tym, co pewne i niepodważalne. Otóż, zgodnie z umową handlową dotyczącą kupna i sprzedaży, legalność nabycia jakiegoś przedmiotu zależy wyłącznie od zgodności jego formalnych warunków z literą prawa. Zatem, biorąc pod uwagę fakt, iż każda rzecz którą da się zbyć, musi być możliwa do nabycia, wobec czego, o ile czynność przeniesienia własności z osoby sprzedającej na mnie jako osoby kupującej, odbyła się zgodnie z warunkami obowiązującymi przy tego rodzaju aktach wymiany między podmiotami, wówczas mam pełne prawo uważać się za prawowitego właściciela tejże rzeczy. Wedle trybunału rozsądzającego, co jest zgodne z prawem, a co nie, uprawnienie to jest mi dane ze względu na zgodność mojego nabycia z formalnymi warunkami wymiany. Tym samym, w świetle prawa publicznego, poprzez legalne nabycie przedmiotu, bez względu na to, czy przedmiot został nabyty od prawowitego, czy jedynie domniemanego właściciela (nie mam bowiem, jak powie Kant, ani obowiązku, ani uprawnień do tego, by sprawdzać pochodzenie nabywanego przeze mnie przedmiotu, o ile nabywam go w sposób legalny), uzyskuje prawa nie jedynie do osoby sprzedającej mi ów

przedmiot, ale także do samej tej rzeczy. Prawo osobowe zmienia się bowiem w świetle trybunału w prawo do rzeczy, jako że w podobnej sytuacji „normodawczy rozum dotyczący prawa wkracza ze swoją zasadą sprawiedliwości dystrybucyjnej, która każe nam przyjąć za wytyczną zgodność posiadania z prawem pojmowaną nie w taki sposób, w jaki przedstawia się ona sama w sobie w odniesieniu do prywatnej woli każdego człowieka (w stanie naturalnym), lecz w jaki jest ona oceniana przed trybunałem w stanie ukonstytuowanym przez zjednoczoną wolę powszechną (w stanie obywatelskim)” . Działa to jednak w obie strony. 336

To znaczy, również prawowity właściciel, któremu skradziono ową sprzedaną mi legalnie rzecz, o ile mógłby udokumentować swój akt własności tejże rzeczy, ma prawo wystąpić do osoby, która weszła w jej posiadanie bez jego woli i dokonała przeniesienia praw własności na inny podmiot (w tym wypadku byłby to nieuczciwy sprzedawca) o ewentualne odszkodowanie, czy zadośćuczynienie za poniesioną stratę. Co więcej, ma on też prawo wystąpić z żądaniem zwrotu swej własności, w razie gdyby znalazł on ją u jakiegokolwiek sprzedawcy, nie mając przy tym obowiązku dochodzenia, w jakich okolicznościach ów domniemany właściciel wszedł w jej posiadanie. Tym samym, jak widać, okazuje się, że dzięki owemu pojmowaniu (w podobnym wypadku) prawa osobowego jako prawa do rzeczy, możliwym jest zabezpieczenie nabytej przeze mnie legalnie własności tak, bym nie musiał obawiać się jej utraty ze względu na czynniki, które nie są ode mnie zależne. W orzecznictwie sądowym (obowiązującym w stanie obywatelskim) bowiem, jak powie Kant, „prawo w stosunku do pewnej rzeczy nie jest brane w tej postaci, którą posiada samo w sobie (jako prawo odnoszące się do osoby), lecz w tej, w której daje się najłatwiej i najpewniej osądzić (jako prawo odnoszące się do rzeczy), chociaż jest ono przy tym rozumiane zgodnie z pewną czystą zasadą a priori” . Jak objaśnia Kant, na tej podstawie (w stanie obywatelskim) 337

ustanawia się w dalszej kolejności określone rozporządzenia, wskazujące na konieczne warunki, które muszą być spełnione przy czynnościach nabycia, tak, by mogło ono być prawomocne. Wszystko to ma z kolei na celu usprawnić proces wydawania wyroków przez

Tamże, s. 111 [Kants Werke, Ak. Ausg., Bd. VI (MdS/RL), s. 302]. 336

Tamże [Kants Werke, Ak. Ausg., Bd. VI (MdS/RL), s. 302]. 337

sędziego tak, by w sposób jak najpewniejszy oddawał on każdemu to, co mu się prawnie należy . 338