• Nie Znaleziono Wyników

Przy ie m ność brzmienia ięzyka n a l e ż y do iego istotnych własności , nie tylk-O ż e z całą:

ie go bu d o w ą w ścisłym zoftaie zw iąz ku , ale t e ż ż e stwierdza n a y w y ż s z y cel m o w y , t o ielt l e k k i e udzielanie u c z u ć , w y o b r a ż e ń i p r z e d ­ m io tó w . Jm w ię c p i ę k n i e y , im inuzyk aloie y brzmi i ę z y k , tem ieft doskonalszym , g d y przy tem pozoftałe ie go w ł a s n o ś c i , st o s o w n y Utopień

dosk on ałoś ci posia daią.

A u t o r Kaulfufs i a k d o kł adn ie r o z w a ż y ł k o ­ rzyści ię zy ka P o ls k ie g o ze w zg lę d u na ie go b o g a c t w o , iego energiią i wyra ź n o ś ć , tak t e z i w tym ostatnim względzie co do m uzykal ­ n o ś c i , grun tow ne przytacza uwagi , tw ie rd zą c

o r a z , ż e właśnie w tym względzie znayd uie n a y m n i e y świadomą , a przyn aym nie y n a y n i e - wiernieyszą publiczność.

Nie ieft trudno w y n a le ź ć pr z y c z y n y 4 dla­

czego Ni em ie c powszechnie uznaie ię zy k P o l­

ski za barbarzyński. Częścią ma u p rz ed ze ni e, ż e b a r d z ie y ku p ó ł n o c y wszyftko ieft mni ey

uprawne m , barbarzyńskiem i surowem , w ięc i ię zyk takim b y d ź musi ; częścią słyszy t y l k o c h ł o p ó w g ó r n e g o Ś l ą s k a , albo cu dzo zi e mc ów 9 fałszywie p o p o l s k u m ó w i ą c y c h ; c z ę ś c i ą , i to ieft n a y z w y c z a y n i e y s z ą p r z y c z y n ą , widuie ty l­

k o i ę z y k P o l s k i , albo r a c z e y i e g o litery na p a p ie r z e : Itawaią mu pr zed Qczy l i t e r y , k t ó r f

Literatura.

fałszywie wymawia , i przeto z ł o ż y ć do kupy n ie może , po ni eważ one p o d łu g swego alfa­

b e tu bierze.

C o za wielość s p ó łg ło s e k ! z a w o ła , iak- Z2 te w y m ó w i ć ? ię zy kb y się skruszvł. I za­

pewne musi ię zy k Polski mieć dla N i e m c a brzmienie bardzo p r z y k r a , gd y go p o d łu g S * e g o , nie milę brzmiące- o surowszego ię z y k a wymawia. Le c z c ó ż temu Polak, w in ie n , ż e N i e m ie c ma ty lk o same ch r opo w ato brzmiące s p ó ł g ł o s k i , i ża d n y c h nie posiada przyiemnie b rz m ią cy ch w o k a ln y c h znaków ? I w o g ó l n o ­ ści bardzo ieft nie uważn ie sądzić o iakim ię-

?y k u , czy ieft miło lub niemiło b r z m i ą c y m , p o d ł u g napisanych liter. Ję zy k ieft dla słu­

c h u , musi więc bydź słyszanym nie widzianym.

G d y w ję z y k u są spółgłoski z sam gł o ­ skami szczęśliwie p o ł ą c z o n e , to niej iest Źle brzm iącym. Jeżeli spółgło ski nie są wszystkie tward em i, a w wymawianiu z k o r z y ­ ść.ą uszykow ane , to ieft m ilobrzm iącym . M u - zy^olntym zaś w te dy się ftaie, g d y o b o k twar­

d y c h s p ół gł os ek posiada i m ie kk ie ; samo­

głoski po większey części na k o ń c u sylab umie­

szcza , i ro z c ią g ło ś ć przez samogłoski sprawu- ie. ti ez oftatnich własności nie mo że uigdy b y d ź i ę z y k muzykalnym.

P opiera autor te uwagi przy kł adami z G r keck ego , Ł a c i ń k i e g o i W ło s k ie g o ię zy ka W zi ęte m i, i wrac ają c się do Polskiego twier­

d z i , ż e ten ię^yk posiada wiele miękkich s p o ł - g ł o s e k dla tw a rd y c h r o z c ią g ło ś c i s a m o g ł o s e k ,

o duchu ięzyka Pól/kiego. 637 i k p ń c z y c z ę s t o k r o ć sy lab y na s^inogłoskL W ł a s n o ś ć zaś ta ięzyka zasadza się częścią na pierwiastkowey bu do w ie w yrazów , częścią na ich tworzeniu, częścią na ich połączaniu*

Brzmienie więc iest s i o w o r o d n e , g r a m a t y c z n e , i składne.

R ozb ie ra aut or znow u w szczególn ości to t r o ia k ie brzmienie, p o r ó w n y w a i ą c dźwięk liter a beca dła P o l s k i e g o z innemi i ę z y k a m i , i po**

r ó w n a n i e to k o ń c z y tw ie r d z ą c :

Z n a i ą c y się na ięzyk a c h , po zn a i ą z tego w y o b r a ż e n ia polskiego alfabetu, ż e P o ls k ie m u i ę z y k o w i nie m o ż e z b y w a ć na przyiemnem b r z m i e n i u : Lf-cz u ży ci e sp ó łg ło se k i samo­

g ł o s e k , dowo dzi iego przyiem ue go brzmienia.

G z ę f t o k r o ć miesza swe m ęk k ie i twarde spó ł­

głosk i bardzo szczęśliwie, i mieści sam ogł oski na ko ńc u s y la b , p r z e d ł u ż a n e cz ę lto k ro ć spół­

gł osk ę do n astęp ui ące y sylaby. T y m s p o s o ­ bem otrzymuie ię zy k punkt s p o c z y n k u , ucho zaś leksze poi ęci e D o t e g o n a y w i ę t e y w y ­ ra zó w k o ń c z y się na sam ogłoskach albo mięk­

ki ch spółg łoska ch , wszelkie przymiotniki ma*

ią s a m o g ł o s k o w e zakończenia. Przeciwnie w N i em ie c ki m ię z y k u ko ń c z y się na y w ię c e y sylab na sp ó łg ło s k a c h , k o ń c o w e zaś s y la b y są w s z y ­ stkie k r ó t k i e i twarde. P r ó c z te go przyłącza sig ie szcze częste u ży wa ni e tak nazwaney psiey litery w N i em iec kim ięzyku,kt óra n wetpodwo-"

io n ą bywa. P o l a k żadneg o takiego nie ma słowa, i a k Herr, StrumpJ , K narren, K lir r e n , S tru m p fi

Literatura

śłr ic k e r , a daleko ba rd zie y nieznośuemi fiaią się t e w yra zy w dekł in acy ach i ko nju gacy ac h.

, Zadaie autor na p r ó b ę flo przeczytania , p od łu g danyc h w y ż e y reguł i dla przeświad­

czenia s i ę , iak przecudnie są tu p o łą c z o n e samogł oski, twarde i miekkie sp ół gł oski, po**

czątek Pafterki Franciszka Z a b ł o c k i e g o .

Dafnit. M o i a m i f a H a l i n o , w y b a c z , ż e się b o i f , C z y ia t y l k o r z e t e l n i e w i d z ę poftać t w o i ę , Halina. Ni e my li s z się Da f ńi si e , nie m y l i s z z aifte ,

W s z a k t e y p r a wd y masz o c z y ś w i a d k i r z e c z y - wi ft e. i t . d .

W y z y w a aut or k a ż d e g o , ż e b y naytr u- dn ieyszy Pols ki wyraz przypadkowa! , i' pyta s i ę : czy p o r ó w n a w s z y go z p o d o b n y m nie­

miec kim , nie brzmi m e lo dyy nie ? B o gdyby P o l s k i wyraz był pierwiaftkowo i t w a r d y m , to t w a r d o ś ć ta przez p r zy pa dk ow anie łagodn ieie, w N ie m ie c kim zaś ię z y k u Itaie się ieszcze twardszym.

P o r ó w n y w a daley aut or przymiotniki i (topniowania P o l s k i e z N i e m i e c k i e m i , z k o ­ r zy ści ą dla p i e r w s z y c h , np. b o g a t y , b o g a t ­ s z y , na yb og atszy , r e i c h , r e i c h e r , der reichfte, i t. d. D l a przeświadczenia s i ę , iak nieznośne t o n y stąd powltaią , k a ż e p r z y p a d k o w a ć , np.

ein reichere m a n n , tem bardziey w n a y w y ż - szym ftopniu, np. das knarrendste R a d ; daley przechodzi inne części m o w y , i obiaśnia swe uwagi przykładem tłumaczenia A n a k r e o n a p o e ­ ty G r e c k ie g o WjWarszawie 1 774.1 t.d.

o ducha ięzyka Poljkiego. S> 3 9 Panny mi f a i 5. bez miary }

A n a k r e o n p k ż e ś ftary !

Spo yr /y c h w i l e do j.^ i e r c i a d ł a , J u ż -ci cz upryna wy pa dł a:

C z o ł o w broz dach : a ia na to : C z y mi m g ł o w i e k o sm at o C z y ia ły sy , dbum nie w i e l e .•

T o wam t y l k o p ow i e m śmi el e *

Z e m i ę t ę ź e y m i ł o ś ć p l ^t a > ' . J m śmie rć bl iż ey dybi e z k ą ta .

N i e m i e c k i e tł u ma cz en ie ielt o b o k przy­

łączone.

P o p i e r a ieszcze au t o r w y ż e y w y r a ż o n e własności ięzyka P o ls k ie g o na st ęp u i ą cy m w ie r­

szem , żalu ko c ha n k a po o d ie żd zi e ie go ulu- b i o n e y . P as terk a z Zaba w Kąrpińlkiego 3. t. p»

4 i t .

Zefirku! ni e z t e v ź e t o p r z j l a t u i e s z - z i e m i , G d z i e T a m i r a aftami oddycha, ś l i c z n e m i ! C z e k a y ! i eśli nie w i d z ę , i eś li i e y nie s ł y s z ę * N i e c h a y p r z y n a y m m e y i e d n e m z ni ą p o w i e t r z e m

dyszę.

K o m u ż tu dla trafnego pod obie ńft wa ię­

z y k a , nie przych odz i na myśl Pe t ra rc h y pi ę­

k n y S o n n e t : Leoommi il mio pensier in parte 9 overa, etc.

D l a p o k a z a n i a , ż e P o l a k co do d ź w i ę k u bardz o się do W ł o c h a p r z y b l i ż a , przyta cz a au to r wiersz Ta ssa w oryginale z tłumaczeniem i e g o p r z e z P i o t r a K o c h a n o w s k ie g o ieszcze r o ­ k u 1 6 5 1 . w K rak ow ie.

T akci śmiertelnych rodzaiów na ś w i e c i e 1 'Przemiia ten k w i a t wesołey m ł o d o ś c i : I choć się K w i e c i e ń wraca w k a ż d y m l e c i e # On wigeey niek cie, i zbywa młodości.

Zbierayinyź różą , póki w świeżym kwiecie , Zbieraymy różą pożądney mi ł ośc i :

Dziś owszem zaraz , póki nie przeminie , Póki nie zwiędnie , póki nie upłynie.

Ź e to tłumaczenie iuż w r o k u 1 6 5 1 , było napi sa ne, nie wiedzieć k o m u b a r d z i e j dziwić się , cz y t ł u m a c z o w i , czy i ę z y k o w i , k t ó r y iuż Wtedy ta k ą g i ę tk o ś ć i t a k przyiemny dź w ię k posiadał.

N a y p r ż y i e m n i e y brzm iącym znayduię pier­

w s z y wiersz 3ci ey pieśni , dla pi ę k n e y prze­

miany g ło s e k i spółgłose k. T u pr zy ta cz a P o l ­ skie tłumaczenie.

Już wiatrek cichy wieiąc na świt rany t Znać d a w a ł , że się Jutrzenka ruszała ; Która tym czasem w r ó ż ą przeplatany Wieniec , swą złotą głowę ubierała.

Każdy ochotnie we zbroię ubrany Ruszał się, kiedy ogromna zabrzmiała T r ą b a , i w głośne bębny uderzono,

Zaczem się woy/ku ruszyć rozkazano.

Jeszcze dla większego obiaśnienia przyie^

inności brzmienia ię ży ka P o l s k i e g o , nie moż e się wftrzymać au to r o d przytoczenia kilku wierszy tłumaczenia J lia d y przez D m o c h o ­ w ski ego , mian ow icie żegnan ia śig H e k t o r * z A n d r o m a k ^

Niech cię n*yrfu!sza ż o n o , los móy tak nie boli#

N i k t mi życia nie weźmie bez wyroku w o l i : O d wyroku zę§. ż ade n c z ł e k się nie w y b i e g a ,

Równio <uu i bohatyr i gnuśnik podlega*

Wróć

SĄO Literatura

W r ó ć d o d o m u , w e ź w ' r ę c e kąd?,iel i w r z e c i o n o s Pilouy robot srużebnic , ukochana ż o n o .

O w o y n i e mg że niechay J l io nu p o m n i j , A nayszczególniey Hektor i t. d.

Tłuma cze nie N ie m ie c k ie f^ojsa iest obole przyłączone.

O Po lsk ie m m ów i aut or , ż e ieft w c a l e płynnem , następ uią p o so bie w yra zy w natu ­

ralnym szyku , nigdzie się nie utyka.

C o się t y c z e N i e m i e c k i e g o tłumaczenia , dalekim ieft aut or o d czynienia w y r z u t ó w tłu­

maczo wi , lecz nagana ścią ga się t y lk o do języka.