• Nie Znaleziono Wyników

Nowy Pamiętnik Warszawski : [dziennik historyczny, polityczny, tudzież nauk i umiejętności]. T. 18 (maj 1805)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nowy Pamiętnik Warszawski : [dziennik historyczny, polityczny, tudzież nauk i umiejętności]. T. 18 (maj 1805)"

Copied!
132
0
0

Pełen tekst

(1)

N

O

W

Y

P

A

M

I

Ę

T

N

I

WARSZAWSKI.

D

z i e n n i k h i s t o r y c z n y

,

p o l i t y c z n y

*

•* ■ T U D Z I 4E Z (

N A U K

i

I M I E I Ę T N O S ę U ^

>

T O M XVIII

R O K i g ó ^

KM ECM N > MAy, CZERWIEC.

(i

7

a •* l O

Hajc s t a d i a ado lesce n tiam a l u n t , genectDtełn o b le - ' t a n t , se c u n d a s res o t n a n t, adversis p e r fn g iu m ac so la-

iu m p r s b e n ł , d e le c t a n t d o m i , n o n i m p e d i u n t Foris j p e m o c t a n t n o b i s c u e < nereg rin srtttjr , r a s tic a n tu r .

Cice^ o *

Za pozwoleniem lwie)

• .•

cli vL: u

(2)
(3)

N O W Y

p

a

m

i

ę

t

n

i

k

W A R S Z A W S K I .

R O K 1 8 0 5 *

M A f .

H I S T O R Y A.

Wypis z podróży do

Chin ,

odprawioney i o pi­

sane ij przez

P. John B a r r ó w (*)

sekretarzu

hrabiego de

M a k a r t n e y

z napisem

:

Non cui-uis homini ccntingit adire Corinthum.

jP^v t o r o d d a ie n a l e ż y t y po c h w a łę opisaniu

S t a u n t o n a , i o ś w ia d c z a , iż p o f t a n o w i ł p o - inin^ć rze cz y , k t ó r e w te m ż e opisaniu są w y ­ sz c ze gó ln io n e , a k t ó r e n a y w i ę c e y ści^gai^ sig do am bassad y Angielskiey;

M^y * 8 0 5 . I

(4)

1 3 0 H ifte rya.

U w a ż a ł e m , w y r a ż a Bury ów , * iż wyższa p o w ie k a prawdziwego H o t te n t o ta i C h iń cz y k a zachodzi w o k r ą g ł ą c z ą c się z niższa hdifko no­ sa, ż e nie fo rm ui e k ąta , iak w o ku E u r o p e y c z y - ka, i z t e y t o p r z y c z y n y nazywano na p r z y lą d k u ludzi te go p o k o le n i a Ho ttento tanii Chińskiemi. D a l sze m oi e połtrzeżenia potwierdziły tę uwagę, d a ią c widzieć osobliwsze podobieńftwo między temi dw oma n a r o d a m i ; ich kształt w p o w sz e ­

chności ieft t e n ż e s a m , osobliwie w spoieniu c z ło n k ó w . G ł o s , sp osó b mówienia , temp e­ r a m e n t , k o l o r c i a ł a , ry s y t w a r z y , ze wszyft-

kim i e d n a k o w e , os obliw ie to sp oie ni e z e ­ w nę tr zn e p o w ie k z a o k r ą g l o n y c h , maią zape ­ w n e z pokrewieńftwa T a t a r ó w lub Scy tó w . Zna-

cznieyszy t a k ż e przedział mię dzy ocz ami róż ni i c h p o d o b n i e ż od E u r o p e y c z y k ó w .

H o t t e n t o t p o s ł u g u i ą c y mi w m o i e y p o ­ d r ó ż y przez p o ł u d n i o w ą A fr y k ę , t a k b y ł m o ­ cn o p o d o b n y m do C h i ń c z y k a , k t ó r y u mnie s łu ż y ł w K a n t o n i e , iż po ie go ruszeniu, głosie i t w a r z y , uftawicznie w o ła łe m na niego imie­ niem , iak ie miał Chińczyk. Pióżnią się tylko samemi w ł o s a m i , k t ó r e u H o t t e ń t o t ó w są twar­

d e , kę dz ie rz aw e, lecz nie wełnialte, ani nadto d ł u g i e , ani zbyt k r ó t k i e , zwiiaią się w małe pierścienie.

(5)

Wypis z podróży do Chin.

131

k o ń c u rozleg łeg o lądu, tak są r ó ż n i od wszyfi:- k i c h swoich są siad ów , a n:aią t y le podobień-r ftwa z C h iń c z y k a m i , ie że li pierwsi ni e p o c h o ­ dzą od drugich.

W i a d o m o ieft, iż ambaśsada Angielska c h c ą c p o m i n ą ć Kant on , płynęła m orz em ż ó ł t e m , do k t ó r e g o doitała się cieśniną F o r m o z k ą i Arcy« pelagiem Chu-sam

G d y ś m y zarzucili k o t w i c ę pr ze d miaftem T in g -h a i, i ogłosili przez zw ycza yn e wyltrzały nasze pr z y b y c i e , natychmiaU poftrzegliśmy zbli- ż a i ą c y c h się do nas kilku M an d ar yn ó w . N a wszyitkie pytania , stosow ne do naszego g ł o - w n e g o za m ia ru , zb yw ali nas odp ow ie dzi am i bez ż a d n e g o z w i ą z k u , u d a i ą c zawsze nayzu pe ł- nie ys zą nie w iad om ość te go wszyftkiego , co się śc ią ga ło do naszego poseiftwa. Uwiadomili nas, ż e Tsung-ping czyli gu ber nat or w o y s k o w y t e y w y s p y nie był p r z y t o m n y , lecz ż e t e g o ż sa­ m e g o dnia p o w r ó c i , i ż e g o m ó c n ó ucieszy nasze przybycie. >

Z tego p o w o d u k a w a le r o w i e ambassa- d y wyszli nazaiutrz bardzo rano z o k rę tu , i udali się do guber nat ora , k t ó r y pr zy y m o w a ł ich z wiel ką uprzeym ośc ią w publiczney au dy - e n c y a ln e y sali. P o licznych zapytaniach , ia k i e przepisuie o b yc z ay n o ść Ch iń cz y k ó w , o zd ro w iu o d w ie d z a i ą c e y o s o b y , o zdrow iu i p o w o d z e n i u i e g o krewnych , o imieniu i w ie ­

k u k a ż d e g o z przytomnych , n a k ó n ie c z a p y ta ­ ni, czyli czego nie potrzebuiemy ? gdyśmy od­ p o w i e d z i e l i ,

że

nam iefr p o t rz e b n y fternik,

(6)

132

FliJłoriJa'

natychmiaft zapisano w xięgę to nasze żądanie. Stary Mandaryn m o c n o się za dzi wił, widząc

W nas chęć przyśpieszenia odiazdu. O b i e c y ­

wał w yprawić rozmaite zabawy i u c z t y ; przy­ dał iednak , iż doftaniemy Iterników dla p r z e ­ prowad zeni a nas wzdłuż brzegów. A gd yś my

mu pr ze ło ży li niepodobieńftwo odpr awienia

p o d o b n e y żeglugi -naszemi okrętami , prosił o cierpliwość przez resztę dnia, a ż e b y m l d czas do po m y ś le ni a , iak nam dogodzić. Dziwno nam b y ło , iż z n ayd ow ano trudność w doftar- czeniu p r z e w o z o w y c h Itatków w jed ny m z nay- bard zie y odwiedzanych p o r tó w , a w k t ó r y m na owczas było przeszło dwieście (tatków aa k o ­ tw icy. Reszto te go dnia przeznaczyliś my na przeyrzenie miafta Tinghai. L e c z t ło k ludu t ak był wielki i up ał d o k u c z a i ą c y , iż zaledwo przeszedłszy ie dnę u lic ę , poczyt ali śm y się za szczęśliwych doftawszy się do iednego z k o ś c i o ­ ł ó w , gdzi e xięża przyi' li nas nader u p rz e jm ie , tr a k tu i ą c herbatę*, o w o c a m i i ciaftem. T o ­ w ar zy sz ąc y nam urzędnik r a d z i ł , aże byś m y się kazali odnieść w lek t yk ac h , i posłuchaliśmy i e go rady. L e c z co moment musieliśmy się za­ tr zym ywać dla c i ż b y p r ze ch o d zą c e g o ludu ; k a ż d y zayrzawszy do naszey l e k t y k i , w ołał k r z y w i ą c s i ę : Hung mciul to ieft An g li k ! albo c o do litery czerwona głow al Po tym dniu u- przykczonym , powróciliśmy do ok rę tu, ko n te n - ci widząc się w naszych izbach.

(7)

Wypir z podróży do Chin.

133

i i e d n e g o z cy wilnych urzędników , k t ó r y po zw yc za yn y ch grzecznofściach miał do nas u r o - cz \ftą perorę t c h r a c nas p r z e k o n a ć , iż n a y - l ep ie yb yś m y uczynili iiosuiąc się do sposobu, iakim od niepamiętnych czasów C h iń c z y k o w i e ż e g l u i ą , a k t ó r y doświadczenie okazało b y d ź n a y l e p s z y m , to ieft p ł y n ą ć od po r tu do p o r tu tr zym aią c się brzegu. L e c z w i d z ą c , iż ie go w y m o w a nie mogła odmienić zdania słucha­ c z ó w , po noweni naradzeniu się 7. gu ber na­ t o r e m , zgod zon o s i ę , a ż e b y zw ołać wszyft- ki ch ludzi zn ayd ui ący ch się w p o r c ie Tien- sing.

(8)

i g 4

Uijtorya.

h a r u l ł u , nie mieli w ca le o c h o t y do p o w r ó c e ­ nia na morze. Prosili zatem na k l ę c z k a c h .w* ' ażeby ich od tego uwolnić P ro ś b y ich b y ły d are m ne, musieli dopełnić ro zk a zó w cesarza. N a p r ó ż n o wyftaw ali, ż e ich oddalenie p r z y ­ śpieszy irn z g u b ę , a ich ż o n y i dzieci do o - ftatniey przyprowadzi nędzy. N i eu b łagan y g u ­ berna tor rozkazał, a ż e b y w jedney godzinie byli

w p o g o t o w i u do drogi. %

Płacz i narzekanie tych ludzi w y p o g o d z i ­ ły twarz g u b e r n a t o r a , i zdawało s i ę . iż mu uięły wielkiego ciężaru. Przez grzeczność czyli te ż cie ka w ość umyślił odwiedzić nas w ok rę cie . "W pierwszych momentach naszego p r z y b y c i a do p o r t u , obftąpieni baliśmy gminami wi­ dzów , i przekonaliśmy s i ę , iż -nie tyle ich ściągała ciekaw ość widzenia rzeczy nieznanych, iak bardziey ch ęć przypatrzenia się tym , kt ó ­ r z y mieli się z bliż yć do o s o b y ces'-rskiey. "Wi­ d o k okrę tu , r ó ż n i ą c e g o się swoią b u d o w ą od ich ftatków, wcale ich nic nie obchodził. Rzu­

cali na nas chciwe spoyrzenia , lecz za k a ż d ą r s z ą przydawali ten wyraz: Tawhang-tee, co zn acz y: C iż to ludzie ftawieni bęilą przed na­ szego wielkiego monarchę ? T e ż same sł ow a słyszeliśmy wszędzie po drodze.

(9)

t ab aki er kę . Po o k rą że ni u przylądka Shan-tung g r u b e mgły za k ry ły nam w i d o k lądu , a g d y się rozeszły , nasi Ifernicy nie le p i e y wiedzieli, w k t ó r e y byliśmy l i r o n i e , iak oftatni z naszych ma) tkow. *

N i g d y nie widziałem g o r z e y ubran ych k o ­ biet nad t e , k t ó ry m się przypa trzyliśmy na b rz ega c h rzeki P e i-k o , a w dalszey nasze y p o ­ d r ó ż y , d o ś w ia d c z y liś m y , iż w y ią w sz y bard zo m ałe od m ia n y , w całym kraiu , p o d o b n e b y ł y k o b i e t ub io r y . C za rn e w ło s y pr ze pl ata ne b u ­ kieta mi r o b io n y c h kw iat ów , w i ą ż ą bez ż a d n e ­ g o gultu na wierzchu g ł o w y , a dwie w ie lk ie s r e b r n e , m ie d z i a n e , lub ż el azn e śpilki h o r y ­ zon taln ie przez tę k i tk ę p r s e t k n i ę t e , formuiąi k r z y z , ta k ia k u k o b i e t na wyspach Sondfkieh. P o b i e l a i ą s\voie twarze i szyie , czernią p o ­ w i e k i , a p o d niższą wargą k ł a d ą dwie c ę t k i

czerwone, N os zą kaftan z błę k it n e y b awełnicy, sp a d a ią ey do k o l a n , pa n t alo n y c z e r w o n e , zie­ l o n e lub ż ó ł t e , k t ó r e p ozw alaią widzieć nad- z w y c z a y n i e maleńką po gę . T a szczu płoś ć nogi, p o c h o d z ą c a . z e s p o s o b ó w u ż y w a n y c h na p r z e ­ s zk odzen ie i e y r o ś n i ę c i u , dziwnie się w y d a i e p r z y w y s t a i ą c y c h du ży ch ko llk ac h . T r z e w i k i p o k r y w a i ą c e te ułomki n ó g , o k r y t e są b ł y - szczacemi blaszkami i śkiełkarni , k o s tk i zaś obwinięte fraazłami rozmaitych k o l o r ó w , i to ieft w C hin ach dolkonałą pięk nością .

N i e w y g o d a i ciągłe bole, iakich do św ia d­ czać muszą m ło d e dziewczęta przez o p e r a c y e t ł o c z ą c e ich n o g i , p o w in n y b y d ź

(10)

1 3 6

Hijlorya

.

mi na zniesienie ta k dziwacznego zw yczai u. O d samego dziecińftwa maią m oc no sk rę p o w a n e ń o g i , przeginaią im p a l c e p o d p o d e s z w y , i t a k i e długo u t r z v m u ią , p ó k i nie powraftaią w cia­ ł o ; przymuszają t a k ż e p i ę tę do zbliżenia się k u p alco m tak d ale ce , ż e zupełnie zaginie. T e n nieludzki zwyezay tak przeciwny n a t u r z e , t a k ieft w ich rozumieniu d a w n y , iż nawe t za­ gubili pa m ię ć iego p o c z ą t k ó w , i na iego u- sprawiedhwienie przytac zai ą t y lk o n ie k t ó r e b a - i e c z n e i dzikie podania.

A t oli milczenie pierwszych E u r o p e y c z y - k ó w , kt órz y zwiedzali kr aie ChińCkie, zdaie się d o w o d z i ć , iż ten zwye za y ielt nie r ó w n ie po ź n i e y s z y . W ę d r o w n i k W e ne ck i (*) w sp om i- n a i ą c częlio o piękno ści k o b i e t i ich ftroiu , n i c nie namienia o tym zw y cz a i u , m ó w i ie- d nak , iż nad ie ziorem H m g -tc k o o -fo ? , k o b i e ­ t y wraz z m ężczyznami u ż y w a i ą i e d n a k o w y c h zabaw.

A m b a s a d o r o w i e Szach Ro k ha syna T a -m e rl a n a, wysłani w r o k u l Ą i g . (ł ° cesarza Ch ińskiego z po w ins zow anie m od swego p a n a , w y r a ż a i ą , iż b ę d ą c na aud yencyi p u b li c z n e y , znaleźli dwa m łode dziewczęta , po b o k a c k tronu z od kr yte mi twarzami i pi er siam i, i ż e te dziewczęta pisały z wielką uwagą , wszy ftk ie słowa w y m o w io n e przez cesarza. Widzieli t a k ż e w ie lk ą liczbę k o b i e t w łaźniach przy r z e c e ż ó ł

(11)

Wypis z podróży do Chin.

137

t e y , a p r z e i e ż d ż a i ą c przez iedno miafto , wi­ dzieli wiele ka rc ze m , przed k t ó r y c h drzwia­ mi siedziały m ł o d e dziewczęta rz a d k i e y p i ę ­ kn ośc i. D o tego nic w i ę c e y nie dodaią. W p o ­ d r ó ż y dwóch M a h o m e t a n ó w do Chin odprawio« n e y w wieku d zi ew ią ty m , a w y d a n e y przez R e - naudota, nie zn a y d u i e m y ż a d n e y wzmianki o n o g a c h k o b i e t , a przecięż ten opis nie po m ii a ż a d n y c h z w y c z a i ó w , naówczas ie szcze niez na- i o m y c h zachodnim narod om .

W s zy ftk ie inne rzeczy od nich w yszcz egó l­ n io n e zoftały , p ot w ie rd zo ń em i przez ich na- Itępców. A po n i ew a ż zdawali się z sz c z e g ó ln i e y - szem staraniem o p i s y w a ć ftroie k o b i e t , w n o s i ć n a l e ż y , iż nie b y l i b y zaniedbali m ó w i ć o zw y- cz am ka le c ze n ia ich n ó g , g d y b y te n z w y c z a y b y ł tak, iak. dziś powszechnym.

T e r a ź n i e y s i pisarze przyz naią ten z w y ­ c z a y zazdrości m ę ż ó w ; ieżeli ta k ieft, trzeba p r z y z n a ć , iż C h iń c z y k o w i e są bie g le ys i nad in ny c h w sztuce utrzym ywania k o b i e t , g d y i e potrafili sk łonić do d o b r o w o ln e g o p r zy ięc ia tak s r o g ie y m o d y , wmówiwszy w n i e , iż iest wftydem i upodleniem nie ftoso wać się do niey. ZąJz a po kaz ania się wyższym nad in n y c h o s o ­ bliwsze skutki sprawuie. Z tych to p o b u d e k c i , k t ó r z y u ż y w a i ą tytułu u c z o n y c h , p o z w a la ią r o s n ą ć s w o i m pazn okc iom (*)aż do trzech cal ów , dla ok az ania , i ż się żad ną p r a c ą rę cz ną nie

(12)

138

Hijlorya.

trudniaią. B y d ź m o ż e , iż damy Chińskie k a ­ l e c z ą c tym s p o s o b e m n ogi swych córek., ch c ą przez to r ó ż n i ć ie o d chł op ian ek. , k t ó r e po Wsiach skazante są do pracy*

Za w in ię ci a , kt ó re m i k o b i e t y ściskaią swe n o g i , rzadko b y w ai ą o d m i e n i a n e ; n a y c z ę ś c i e y ta k długo są na swoiem m ieyscu , p ó k i sam e n ie o d p a d n ą , co nie daie do bre go w y o b r a ­ ż e n i a o czyftości tego l u d u , k t ó r e g o o c h ę d o - ftwo we wszyftkich in nyc h rz ec zac h ieft do siebie p o d o b n e . U p o d o b a n i e w częstem o d m i e ­ nianiu bielizny i s u k i e n , r ó w n ie ż ieft nie ­ zna ne , zacząw szy o d cesarza aż do n a y m i - zern ie ys zeg o wieśniaka. L u d z i e w yższe go rzę ­

du , zamiait bielizny n o s z ą nakształt kOvSzuli z rz a d k i e g o i o r d y n a r y y n e g o i e d w a b iu ; p o ­ spólstwo używa b aw ełni aney m at er \i. T o o- dz ienie cz ęśc iey o ł m i e n i a i ą sprawieniem n o ­ w e g o , aniżeli praniem. Z tego niedbalftwa czyli oszczędności w y n i k a , iż się w sukniach zakrada br zy dk ie r o b a c t w o , a stąd n i e w y g o ­ dne i ob rz yd li we nałogi. N a y p ie r w s i urzędnicy k r a i o w i , nie zw a ż a ią c na niczyią o b e c n o ś ć , a c z uiąc tego p o t r z e b ę , w o łaią na sw oic h s ł u ż ą c y c h , i k a ż ą szu ka ć za kołnierzem r o b a ­

(13)

Wypis z podróży do Chin.

139

c a ł y ich kray p op r z e r z y n a n y ieft r zek ami i k a ­ nałami , nie widziałem ledn ak n ig d y k ą p i ą c y c h się ludzi. W na y w ię k s zy ch upałach o b m y w a i ą r ę c e i twarze w wod zie ciepłey. N i e znaią w ca ­ le mydła. W Pe k in ie sami robi li śm y s o b i e m y ­ dło , i prali naszę bieliznę,

/

Z Tien-sing do Tong-tchao n i c n ie wi­ działem g o d n e g o uwagi o p r ó c z z n a k ó w arbi - tr aln ey w ładzy , g r o ż n i e y s z e y ieszcze nad t ę , k t ó r ą o k az yw ał gu b er n at o r w Chou-san. P e ­ wne go dnia n ie k t ó r e z naszych ż y w n o ś c i z o ­ baczyli śm y n ie c o z e p s u t e m i, czemu się dziwie nie m o ż n a , m iarku iąc , i ż te go dnia t e r m o ­ metr Itał na 25. itopniu. N a t y ch m ia lt o d p r a ­ w io n o d o z o r c ó w ż y w n o ś c i , a ich sł u ż ą c y m da po chłoltę b a m b u k o w e m i prętami. A m b a s - sad or wstawił się do Van i Chou (*) za w y - stępnemi , k t ó r y c h zr zu con o z urzędó w. C t dway M a n d a ry n o w ie słuchali go z wiel ką uw a­ gą , lecz dali mu p o z n a ć , ż e n a le ż y t a k a r n o ś ć utrzy maną b y d ź musi.

f

Z b l i ż a i ą c się do P e k in u , n ic nam o s o ­ bliwszego w o c z y nie wpadło ; ale z ale dw óś m y t y l k o minęli b r a m ę ; i wiechali w w i e l k ą

(14)

1 4 0 H I (lory a.

c f ł (**), byliśmy zdziwieni cale n o w y m w i d o ­ kiem. P o lewey i p r a w e y Itronie mieliśmy przed s o b ą szereg oddzielnych b u dyn kó w czyli [kle­ p ó w i m a g a z y n ó w , k t ó r y c h rozm aite t o w a r y b y ł y p o r o z k ła d a n e i porozwieszane na f a c y a - tach domów. Pr ze d każdym Itały w iel kie słu­ p y drewniane , wzniesione po nad d a c h y z n a ­ pisami daią ce mi p o z n a ć ro d za y handlu i s^awę p r z e d a ią c e g o . D l a pe wniey sze go ściągnienia uwagi p r z e c h o d z ą c y c h , te napisy przywiązywa­ n e b y ł y do c h o r ą g i e w e k i w stąże k w n a y - świetnieyszych k o l o r a c h , co dawało w y o ­ br a ż e n i e naszych liniiowyyh okrę tów , na k t ó ­ r y c h p o w i e w a i ą ba nder y rozmaitych n a r o d ó w , i a k częlto w p o r t a r h E u r o p e y s k i r h w idzieć się daie. D o m y nawe t malowane były iak nay- w yt w o rn ie y . K o lo r błękitny i zielony ze z ł o ­ t e m w y d a w a ł się w i ę c e y nad inne. T o zaś by­ ł o rzeczą n a y o s o b ł i w s z ą , iż z p óm ię dzy wszy­ stkich w y s t aw io n y c h towarów, nayprzepyszniey7^ szemi b y ł y trunny. T e k t ó r y c h nasi b o g a c z e u ż y w a i ą , z d aw ały by się o b o k Chińskich bar­ dzo | u b o g i e m i ; są przytem dwa raz y w ię ­ ksze o d naszych. P o trunnach nic nie b y ło ta k okaza łego , iak k a r a w a n y p o g r z e b o w e i ślubne.

Na czterech n aro żn ik ac h k r z y ż u i ą c y c h się wielkich u l i c , li o i ą te osobliwsze p o m nik i,

(15)

Wypis z podróży do Chin.

141

czasem k a m i e n n e , a n a y w i ę c e y d r e w n ia n e , k t ó r e n ie p rz yz w o ic ie nazwano tryumfalnymi b r a m a m i , a w iłt ocie p o ś w i ę c o n e są p a m i ą t c e t y c h , któ rzy w a ż n e o y c z y z n ie oddali us łu g i, lub kt ór zy doszli do bardzo p ó ź n e g o w i e k u . T e monuruenta p o d o b n i e iak w s z y f t k i e d o m y , są m alowane , p o k o s t o w a n e i wyzł aca ne z w i e l ­ k ą wspaniałością.

W i e l o ś ć b u d i s k le p ó w p r z e n o ś n y c h , n a l e ż ą c y c h do balwierzów, k "tl arz ó w , k o w a l ó w , sz e w c ó w . na m i o ty w k t ó r y c h przedaią herba­ t ę , o w o c e , r y ż i inne ż y w n o ś c i , d o te g o t o ­ wary wszelkiego rod zai u przed drzwiami p o ­ r o z k ł a d a n e , t a k d alece zacieśniły naszą sze­ r o k ą ulic ę , iż nam ty le zoftawało mieysca , ż e zaledwie środkiem dsva maleńkie w o z y omi- n a ć sie mogły. Officyerowie i żo łnier ze k o n ­ n o przed ambassadą ia d a c y . liczna ich świta z par as ol ami, c h o r ą g i e w k a m i , latarniami ma- lowane mi i innemi bardzo dziwnemi ich g o ­ dnośc i znakami; p o g r z e b o w e assyftencye , g r o ­ m a d y dromaderów w i o z ą c y c h w ęg le z T a r t a - r y i , taczki i wózki z war zyw em, zap y ch ały z o - ftawione dla nas mieysce w całe y długości u- l i c y , i zaledwie przecisnąć się nam pozwoliły. Z g o ł a wszyltko widzieliśmy w poruszeniu. Z dr u gi ey Itrony ulica była napełniona targuią- e e m i , kupui ąpe mi i przedaiącemi.

(16)

i \ 2 H tjlorya »

śm ie chy p o c h o d z ą c e z po ś ró d tł u m ów , to wszy­ stko robiło w r z a w ę , do k t ó r e y na naszych tyl­ k o iarmarkach i targa c i i , coś p o d o b n e g o znay- do w ać możem y . N a k o n i e c d r ą ż n i c y z ci ęża ra­ m i , kug larz e, w r ó ż b i t o w i e , l e c z ą c y szarlata­ n i , k o m e d y a n c i , m u z v k a n c i , resztę p r ó ż n y c h m ie y s c zaymowali. Nasi T a t a r s c y żo łn ie r ze m ac h a ia c na wszystkie st ro ny długiemi b a t o ­

gami , z trudnośc ią to ro wa li dro gę dla ambas- s a d y , kt óra tak wolnym p o s tę p ow ała k r o k i e m , i ż wyszedłszy przez bramę w schodnią o dzie- w ią te y g o d z i n ie , zaledwie doszliśmy do za eh o- diiiey w samo południe.

Pewną iest r z e c z ą , iż ambassada pr z y c i ą ­ gnęła za s o b ą tak n a dzw yc za yn e tłumy , iak

W k a ż d y m E u r o p e y s k i e m mieście w p o d o b n y c h

(17)

11-Wypis z podróży do Chin.

143

z b r o i o n y c h w b a to g i , kt órz y rni tor ow ali dro-. gę. L e c z ta tak wielka -ciżba s z c z e g ó l n i e j za y- m ow a ła wielką u lic ę , inne zaś pornnieysze b y ­ ł y mniey ludne i w i ę c e y s p o k o y n e .

zdarza się w id zi eć w P e k in ie k o ­ b i e t y i dące pieszo , l u b p r ę e ie ź d ż a ią c e k onno , lecz to są k o b i e t y T a t a r s k i e , w długich s u ­ kniach ie dw abn yc h , sp ad aią cy ch aż p o d nogi. Jch trzewiki tak są wielkie nad miarę natu­ r a l n ą , iak ob u w ie k o b i e t C h i ń s k i c h , ieli nad

p r o p o r c y ą szczupłe. R o b i ą się z haftow ane­ go atłasu , p o d e sz w y maią ze z ł o ż o n e g o w k i l ­ k o r o s u k n a , lub też papieru. N a k o ń c u są czwor ogr ani ast e i nieco w g ó r ę zadarte. W ł o s y i " h p ł a i k o z c z e s a n e , mało się r ó ż n i ą od w ło ­ sów k o b i e t Chińskich. T w a r z e ich b y ły o k r y ­ te bielidłem i r u ż e m , po m im o ie d n ak ty c h farb łatwo b\ło w id zi eć , iż maią piękn ie ysże ciało , niżeli Chińskie k o b i e t y , k t ó r e flarannie są za myka ne , tak w Pekinie iako i w całym, kraiu. Zdarza się n ie k ie dy w id zi eć młode d zi ew ­ częta , palącel tytuń przed swoiemi domami , lecz na zbliżeni e m ę ż c z y z n y , natychmiaft isię kr y ią .

Ce s a rz zn ayd ui ąc się w T a r t a r y i , gdzie zamyślał o b c h o d z i ć ro cz nicę swoic h u r o d z i n , w yd a ł r o zk a z , a ż e b y aud yencya publi ezh a dla am bassadora Ang ie lsk ie go odprawiła się t e g o ż dnia w G e h o l małem miasteczku , l e ż ą c e m o 1 3 6 . mil ( #) od Pe k in u , gdzie m ia ł wielki p a

(18)

*4 4 H iJłonja.

ł a c , park , og ro d y i wspa ni ały Poo-ta-la czyli k o ś c i o ł Budha. W y b r a n o zatem p o d a r u n k i nay- łatwieysze do p r z e w i e z i e n i a , a ż e b y z niemi w yp raw ić do T a r t a r y i , ambassador zaś z czę­ ścią sw oie go dw oru , z wielą urzędnikami ce- sarskiemi i ich e s ko rt ą wyiechał z Pekinu d. 2, Września. N i e k t ó r e o s o b y n a le ż ą c e do ambas- s ad y , część Itraży i s łu ż ą c y c h pozoftały w Pe­ kinie. P. Dinwiddia i ia z kilku rzemieślnika­ mi mieliśmy w y z n a c z o n e apartamenta w pa łacu

yuen-m in-y-uen’ tam większe i ko s z to w n ie y - sze po da r un ki miały b y d ź p r z y g o t o w a n e na p o w r o t starego c e s a r z a , gdzi e im się miał pr zy pa t ry w ać .

W czasie m o i e y p o d r ó ż y nauczyłem się c o k o l w i e k i ę z y k a za p o m o c ą dw óch xi ęż y C h i ń s k i c h , k t ó r y c h pr ze ło że n i wysłali da-- w n i e y do N e a p o l u dla oświecenia się w religii; po c h le bi a łe m w ię c s o b i e , i ż to nieiakie wy­ gnanie nie będzie dla mnie p r z y k r e , ile że w y r o b i ł e m so b i e od urzędników pa łacow yc h n ie og ra niczo ne poz w ole nie oglądania wszystkich ci e k a w y c h m ieysc stolicy , przez c a ł y czas nie ­ pr zy to m n o śc i ambassadora. W tym celu mia­ łe m zawsze na m oie m zaw ołani u k on ia i w ó z e k kr y ty .

Jnni nasi z i o m k o w i e zoftawieni w P e k i ­ nie , nie mieli ta k przyiemnego losu. P o s t a ­ w io n o przed ich drzwiami Itraże z rozkaze m y ażeb y n ik o g o nie w ypusz cza ły, i na k a ż d e ich ruszenie pilne dawały oko. M ie li n ie k ie dy p o ­ ciecha z odbierania odwiedzin M i ss y on ar zó w

(19)

-Wtjpis z podróży do Chin.

145

E u r o p e y s k i c h < lecz urzędn icy cesarsćy tak byli p o d e y r z liw i, iż zawsze wysyłali szpiegów za temi niissyotiarzami/, za le ca ią c p o d s ł u c h y w a ć ic h r o z m o w y , c h o c i a ż i e y nie rozumieli. W pow sze chn ośc i G h iń c z y k o w i e ż a d n e g o nie zna- ią i g z y k a , lecz u w a ż a ią pilnie porusz eni a w a r g , o c z u , i st oso w ne z nich czynią wńiofki. D z i e d z in i e c te g o d o m u b y ł ciągl e n a p e ł n i o n y niższemi urzędnikami teŁwotu i ich służelcefrii ,

z k t ó r y c h w sz y s c y mieli so b i e n a z n a c z o n e 0- b o w i ą z k i pr zy ambassadźie. J ed en b y ł pr ze - ł o ż o n y m nad k u c h n i ą , drugi dostarczał h e r ­ b a t y , ten d o g l ą d a ł iarzyn* ó w inleka , i n n y o w o c ó w .

P rz ez c a ły czas meg o ba wi en ia w y u e n f m in-yilen , nie chciałem m ie ć in nyc h s ł u ż ą ­ c y c h p r ó c z C h i ń c z y k ó w , a to dla na uc ze nia się ich ięzyka. N i e iest to rzeczą ta k bard zo t r u d n ą , w y ią w sz y n i e k t ó r e de lik at ne t o n y >• lecz nie rów nie więks ze trudności zachodząt w pisaniu. T r z e b a długiego czasu i w i e ł k i e y p a m ię c i dla poznania m ałey liczby c h a r a k t e r ó w ? k t ó r e wstrzymuią w ty m kra iu wzroft n au k i k u n s z t ó w , lub o z inny ch miar sp rzyia ią st a ło ­ ści rząd u.

Z a m oie m p r z y b y c i e m do yuen-m in-yuen $ znalaźłem w i e l k ą lic zbę rzemieślników Chińskich., t r u d n i ą c y c h się otw ieraniem p a k w r ó ż n y c h m ie y s c a c h p o r o z k ł a d a n y c h , z wiełkiem n ie b e z - pieczeńltwem n asz yc h g l o b u s ó w , z e g a r ó w , l u ­ strów i w ie le in n y c h rzeczy do zepsucia ł a ­ twyc h , k t ó r e w rękaich m ni e y s z y k o w n y c h j

(20)

1 ^ 6 H iJłonja.

m o g ł y b y b y ł y b y d ź znacznie liszkodźóne. Po<- n ie w aż miały b y d ż p ou kł ad ane w w ie lk i e y sali a u d y e n e y a ł n e y , trzeba ie było p o w y d o b y w a ć ' ze skrzyń i p o p r z e n o ś ic , co z wielkiem na* szem podz iwi eni em u c zy n io n o bez n aym nie y- szego nadwerężenia.

Urz ęd nik d any nam za przewodnika, miał U kapelusza guzik b ł ę k i t n y , co b y ło Znakiem c z wa rtego rzędu. G d y nam po kaz ał pr zezna­ c z o n e apartamenta * nie mogłem się wstrzy­ m a ć , a ż e b y mu nie p o w ie d z ie ć , iż przystały b a r d z ie y na chlew y dla bydła , niżeli na mie­ szkanie l u d z i ; i ż w o la łb y sypiać w P e k in ie , i co w ie c zó r p o w r a c a ć , niż w tak be z e c n y m m ieyso u zoftawać. T e ta k nęJzrte chaty znay- dvw.^łv się ie dnak w ewnątrz pałacu o dwieście V V v Ł p r ę t ó w o d w ie lk i e y sali audyen eya łney. U- rz ęd ni k zapewniał nas , iż to b y ł apartament ie d n e g o Taąin (* ), lecz p o n i ew aż nam się nie p o d o b a ł , w yz n a c z ą nam inny. W pr ow adził nas zatem do obszernieyszych b u d y n k ó w o t o c z o ­ n y c h wyso ki m murern. T e n o w e mieszkania n ie b y ł y tak c i a s n e , ale za to niezmiernie o b d a r te i n i e o c h ę d o ż n e , tak wewnątrz iako i zewnątrz. G d y ie d u ak przewod nik zawczasu nam p o w ie d z ia ł, iż to był y p o k o i e ie d n eg o z mimstnów s t a n u , k t ó r y w nich mieszkał wten­ czas , gd y cesarz przesiadywał w yuen-m in- yuen, trzeba był o wstrzymać się o d w yr ze k

a-——— a-———— ---- - -■ ■ .... i

(21)

Wypis z podróży do Chin. ,

147

nia. G d y b y ś m y wzgardzili mieszkaniem , kt ó re m ia n o w a n o za p r z y s t o y n e dła ministra f t a n u , są d z o n o b y * iż nie masz dla nas mieysca ty lk o w p o k o i a c h cesarskich. Przyięl iśmy w ię c i a k i e nam dano , kaza liśmy i e w y c z y ś c i ć , co im się od dawnego iu ż czasu n ie przytrafiło. P r z y ­ niesiono nam ł t ó ł , k r z e s ł a , r o g o ż e , p o d u s z k i 1 mat er ac e ie d w a b n e j lecź szczęściem bez p o ­ t r z e b y , g d y ż e ś m y wszyftko z s o b ą przywieźli.

L a d a i a k i e m ies zka nie n a g r o d z o n o n am w y b o r n y m obiadem w s p o s o b i e Chińskim. S k ła ­

dał się z w ie lk i e y lic zb y p o t r a w ezyfto zro­ b io n y c h , i pr zyn ies ion ych w naczy niach p o r ­ c e la n o w y c h . L o d y u ż y w a n e tam sa od n a y u - b o ż ś z y c h wieśniaków. Pi ią oni herbatę i inne tr un ki ci ep ło , lecz ż a d n y c h o w o c ó w n i e iada ią bez lodu.

B y li śm y s p o k o y n i w pierw szych dniach us­ kładania pr zy wie zi ony ch p o d a r u n k ó w . A l e zal edw ie wszyltko na swoiem mieyscu fianęło , musieliśmy p r z y y m o w a e odwiedz in y osó b wszel- k i e y r an gi , zacząwszy od x i ą ź ą t krw i cesar- s k i e y , aż do naylichszego pospolftwa, z b i e g ły c h dla widzenia rzeczy osobl iwyc h ', a b a r d z ie y ie- szcze nas samych.

P o m ię d zy licznemi odwiedzinami przyszedł ie d n eg o dnia z w ie lk ą o k a za ło śc ią p r e z y d e n t k a n c e la r y i P e k i ń s k i e y , k t ó r ą Jezuici n i e w ł a ­

ściwie nazwali Trybunałem, M atem atyki. T o ­

warzyszy ł mu missyonarz Portugalski n azw i­ skiem Govea , biskup ty tul arn y Pe k iń sk i, oraz X . An t o ni o i i e g o sekretarz , wszyscy P o r t u *

(22)

148

Hifłorya.

g a l c z y k o w i e i cz łonki trybunału. G ł o w n i e y - szym celem ich pr zyb yci a była c h ę ć pozna nia rozmaitych po d ar u n k ó w , rnaiących związek z u- m ie i ę tn o ś c ia m i, osob liwie wielki globus p la ­ c e t o w y , o k t ó r y m iuż wiele w Chinach m ó ­ wiono. Ch c ie li oni zawczasu przyspdsobić się do wytłumacz eni a ce sarzowi u ż y t k u tey m a­ chiny , i b y d ż w Jeanie zaspokoienia c ie ka w yc h zapytań.

N i e dziwiliśmy się w ca le w i d z ą c , iż Chiń- c z y k o w i e b ę d ą c y pr zy ty ch d u c h o w n y c h , nie p o y m o w a li składu i u ż y t k u te y machiny. N i e był od nich biegle ysz ym sam prezy de nt tr y b u n a ł u , k t ó r y uw aża ł w t e y machinie coś p o d o b n e g o do inftrumentow m u z y c z n y c h , i ż e d o s y ć b y ło z a k r ę c a ć k o r b ą , a ż e b y uc zy n ił y fkutek sobi o właściwy.

Je go se kretarz był. zapa lonym badaczem , i p o k a z y w a ł c h ęć oświecenia s i ę , g d y ż zapi­ sywał wszyftkie nasze odp owie dzi , a

N a s t ę p u i ą c e g o dnia biskup p o w r ó c i ł bez sw oic h k o l l e g ó w , i dał nam n ie k tó re w y o b r a ­ ż en ia o iftocie ich o b o w i ą z k ó w . Pow ied zi ał , > i ż cz^ść astronomiczna kalen dar za n a r o d o w e ­

(23)

Wypis z podróży do Chin.

149

winni byli o b se r wac yo m Pary zkim. Ź e r a z u f t a - now iw s zy r ó ż n i c e m e r y d y a n ó w międz y P e k i ­ nem i P a r y ż e m , nie trudna b y ł o rze c zą p r zy - ftoso wać p o ł o ż e n i a tych miaft z d o k ł a d n o ś c i ą , k t ó r e y b y nic w y r z u c ić nie mogli ich k o l e d z y Chińcz yk owi e.

R e w o l u c y a F r a n c u z k a przerw aw sz y wszel­ k i e związki , uczyniła im w te y mierze wielką, n ie w y g o d ę . Szczęściem P . D inw iddie w y i e ż d ż a - i ą c z L o n d y n u , zabrał z s o b ą ciąg ka le nda rz a n a u t y c z n e g o , s t o s o w n e g o do m ery d ya n u w G r e - e n w i c h , aż do r o k u 1800. B y ł o to dla t y c h o y c ó w Ikarbem nie m ai ą c y m szacunku.

W n u k cesartki odwiedzał nas co dz ien nie. Z d a i e się , iż w pałacu ieft pe wn e k o ll eg iu m dla e d u k a c y i m ło d y c h xiążąt. L u b o iu ż mieli o d 1 6 . do a5* lat atoli ftary ie d e n rze zaniec często brał ich za ramiona , a ż e b y wyszli z sali aud y e n c y o n a ln e y ; a gd ym stąd ok aza ł p o - d z i w i e n i e , po w ie dz ia no mi, iż to b y ł A ija czyli nauczyciel.

(24)

I S O

Hijlorya

,

m i e y s c a , k t ó r e w n ie y miał cesarz zaymować. K o z ł y tych k a r e t p r z y o z d o b io n e b \ ły wspania- łem p o k r y c i e m z piękne mi ró żow eni i feftona- mi i kutasami. O k a z a ł o ś ć i w y s o k o ś ć te go siedzenia wzniesionego nad sarnę k a r e t ę , zda ­ wała się wielu o s o b o m b y d ż nayprzyzwoitszem mieyscem dla cesarza ; lecz nie wiedziano , na ę o b y u ż y ć samey kare ty. Prz yp atr yw ano się pilnie wszyftkim ie y cz ęśc io m , i z ade c yd ow an o, i ż to było dla schronienia k o b i e t , k t ó r e m o ­ narcha za s o b ą w ie źć będzie. Stary rzezaniec przyszedł do mnie p r osz ąc a ż e b y m mu dał d o k ła d n e w t e y mierze uwiadomienie. L e c z g d y mu powiedziałem , iż koz ie ł był siedze­ niem dla i t a n g r e t a , a pudło dla c e s a r z a , za­ p y t a ł mnie tonem sDyderskim , e/tyli mniema­ łem , i ż J a -w h a n g -te e , zniesie c i e r p li w i e , a- ż e b y ia ki ko lw ie k człowiek usiadł w y ż e y n ie g o , a ieszcze o b r ó c o n y ty łe m ? P r o s ił w i ę c , ożyli­ b y ś m y nie mogli zna le źć s p o s o b u , a ż e b y k o z i e ł b y ł p r zy p r aw io n y za albo te ż p o d karetą.

W i a d o m o ieft, z jakiem ftaraniem z a p o b i e ­ g a ć potrzeba . a ż e b y powie trze morskie nie wcis nęło się d o ' s k r z y ń , w k t ó r y c h się p r z e ­ wożą' rozmaite rz ec zy z żelaza i ze ftali n o l e -

(25)

-w ie t r z ą , do c a łe y po-wróc iła siły. Jak się tam doitała, i iak ż y ć mogła, trudno sobi e wyltawić.

Pomiędzy p o dar un ka mi z n a y d o w a ł się z b ió r k o p e r s z t y e h ó w , a w nim n a y w i ę c e y w y o ­ brażenia zn a k o m it y ch osó b w Anglii. D l a dania w iększ ey ce n y te m u p o d a r u n k o w i, w szy- ftkie k o p e r s z t y c h y b y ł y u ł o ż o n e w e trzech xię-> gach o p r a w n y c h w ż ó ł t y safiian. Cesarz tak się m o c n o z te g o uc ie s z y ł, i ż w yp ra w ił po sł ań c a do yuen-min~yuen z r o z k a z e m , aż eby nazwie ska , do lto yno ści i u r z ę d y tych wszy itk ich osób w y ł o ż o n e b y ły na ię z y k M antchou i na i ę z y k Chiński, Pisarz T at ar lk i łatwo to w y k o n a ł ,%/ 7 lecz sekretarz Chiński z n a y d o w a ł niezmier-’- n ą trud ność w w y r a ż e n iu słów , gd y p r z y ­ szło do liter B, D , R, tak częfto w y d arz a- i ą c y c h się w im io nac h Angielskich. X i a ż ę de M -uborouąh nazwan ym zoflał J -ou -kc-m a l-u l- p o -lo a , a Be dford P e-te-Jo -u l-te. L e c z w k r ó t c e naiiąpiła t r u d n o ś ć • inne go rodzaiu. W y p a d a ł o o zn acz y ć do fto yn o ś ć te g o męża na pierszym k o p e r s z t y c h u z ro b io n y m z obrazu R e y n o ld a , gdzie x i ą ż ę B e d fo r d wyfta wiony był ieszcze b a r ­ dzo mio dy . P o d a ł e m C h iń c z y k o w i ty tu ł Tagin , z n a c z ą c y w ie lk i e g o człowieka w drugim r z ę ­ dzie. Z a s t a n o w i ł się na to i r z e k ł , iż za pe w ne chciałem m ó w i ć o o y c u tego młodziana. Od-? p o w i e d z i a ł e m , i ż p o d ł u g naszych praw syn odziedzicza ran gę swoiego o y c a , i ż e dla o - trzymania naywyrższych t y t u ł ó w , nie p o t r z e b a u nas p e w n e g o w i e k u , z nako m ity ch ta len t ó w , ani o s o b i s ty c h p r z y m i o t ó w ; iż w naszy m na~

(26)

*52 H iJlonja.

r odz ie znaczną część ludzi wchodzi do ciała pra­ w o d a w c z e g o na m o c y swoiego urodzenia. Śmia­ li się niezmiernie na tę myśl, iż człowiek, r o ­ dzi się u nas p r a w o d a w c ę , g d y u nich musi o d b y ć ścisły examen dla osiągnienia n a y m n i e y - sze go u r z ę d u , i o b o w i ą z a n y ieft u s p o s o b i ć się do te go przez długą naukę. G d y iedn^k p o t o m k o w i e K o n fu c y u sz a dotą d ieszcze za- sz c z y c a ią się w Chinach pe wn ą r a n g ą , a cesarz m o ż e nawe t n a d a ć im dziedziczną g o d n o ść , ( l u b o bez u r z ę d u , p r z y w i l e i u , i bez d o c h o ­ d ó w ) , mniemano zatem , iż B e d fo r d ieft z li­ c z b y tych , k t ó r z y maią p o d o b n e i k o r z y ś c i w A n g l i i , i zapisano go wyrazem o z n a ę z a i ą c y m tę rangę. L e c z w szyscy w y r a ź n ie sprzeciwili się temu , a ż e b y mu dać nazwisko Tagin czyli w ie lk i e g o c z ło w ie k a : i pytali nos , czyli mnie­ mamy cesarza tak ciemnym , a ż e b y u w i e r z ) ! , iż dz ie cko m o ż e b y d ź wielkim człow iek iem . .

D n i a 1 7 Wrześ ni a to ieft w r o c z n ic ę u r o ­ dzin cesnrza wszyscy xi ąż ę ta i urzędn icy pała­ c o w i , zgromadzili się w c e re m on ia lny ch u b io ­ r a c h do w ie lk i e y a u d y e n c y a l n e y sali dla o d ­ dania w innego ho łd u monarsze. N a trzech m a ­ ł y c h t r o y n o ż k a ę h s t o i ą c y c h przed tronem, p o - ftaw iono filiżankę h e r b a t y , drugą o l i w y , tr ze ­

(27)

pad ali na twarz przed imieniem c e s a r s k i e j , wy« pisanem na sztuce m at er y i z zoite/jo iedwabiu.

W e dwa dni p o t e m i d ą c p o d ł u g zw y e za in d o sali a u d y e n c y a l n e y , znalazłem i e y drzwi z a m k n i ę t e , i zastałem t* m p r z e c h o d z ą c e g o się ftarego rzezańca * k t ó r y miał o d nich k l u ­ cze. N i e m o g łe m się d o p y t a ć na nikim ie - <Jnego słowa. U rz ę d ni cy przechodzili się p o dziedzińcu. W sz yl tk o w r ó ż y ł o i a k o w y ś nie*' p o m y ś ln y wypad ek. N i k t n ie chciał ze m n | m ó w i ć , ani mnie oś w ie cić względem ta k nad*r a w y c z a y n e y odm ian y ( ,f).

N i e p o d o b n a mi b y ło te go dnia uła^o-* dzie p o n u r o ś ć u r z ę d n ik ó w d w o r s k i c h , r z e - rz ańcó w , ani nawe t M issyonarz ów ,v W i d o c z n e znaki ur az y r o z c i ą g a ł y się nawet do naszeg o I t o ł u , ta k co do l i c z b y , iak o i do ga tu n k u p o t ra w . C h i ń c z y k o w i e ty m s p oso bem n ie ­

c h ę ć swoię o k a z y w a ć zwykli. W G e h o l zd a ­ rzyło się coś p o d o b n e g o . G d y ambassador umawiał się. względem opuszczenia n i e k t ó r y c h c e r e m o n i y , natychmiaft uięto mu n i e c o p o ­ t r a w , w n a d z ie i, iż się da latwiey nąkło nić. L e c z p rz ek onaw sz y s i ę , i ż t o n i e nie p o m a ­ gało, w r ó c o n o się do dawnego s p o s o b u , i znowu h o y n i e wszyftkiego doltarczano.

N i e u k o n t e n t o w a n i e ze zdarzenia w G e h o l p o w o l i uftało , le cz uważałem , iż x i ąż ę ta k t ó r z y

(28)

154

Hijłorya,

w p rzó d codziennie nas o d w ie d z a li, w ię c e y iu? odt^d nie przychodzili , a Itary rzezaniec nas­ zyw ał nas częfto pysznemi i up orczyw em i.

36. W rześnia cesarz p o w ró c ił do Pekinu* P rz ed oddaleniem się o d tych sławnyc h o g r o d ó w w yuen-m in-yuen , n ależ y o nich coą po wie dzieć, Z tego w szyltk ieg o, com o nich Czytał i s ł y s z a ł , po r ów ny w ałe m ie w m o ie y m y ś l i , a nawet przenosiłem nad to wszyftko, co tylk o w E u r o p i e okazałego lub p ię kn eg o b y d ź m o ż e L e c z nigdy nie miałem sp o so b n o ­ ści dok ła dn eg o onyc h przeyrzenia , widząc ie t y lk o xikradkiem i z naywiększą, oftrożnością. N i e wolno nam b y ł o przeyść nawe t z naszych apartamentów do s d i aud ye ncy aln ey bez czu-* w a i ą c y c h na nasze poftępki do zo rców . Boiażń, a że by nie b y d ź zatrzymanym przez rzezańca lub innego ur zę dn ika, od ey m o w a ła nam chęć przeltąpienia o z n a c z o n y c h granic. N i e k i e d y ie dnak o d w a ż y łe m się ^wieczorem wyiś ć Ikrycie z mego mieszkania , i o g lą d a ć naprę dce te sławne ogrody.

M i e y sc e k t ó r e za ym uia , ieft ro zl eg łe p r z y - n aym ni ey na dziesięć m l Angielskich , albo o - k o ł o sześćdziesiąt a rów. Wieika część tey zie­ mi ielt n i e u p r a w n a , lub zarosła lasami. O d Itrony naszego m eszkania rozciąga się gruut p o ­

(29)

a-Wypis x

podroży do Chin.

15

$

ł ó w , rzek , sadzawek i Itawów , k t ó r y c h br ze ­ gi lubo sfj dziełem ludzkiey ręki , nie b y w a - i ą wykradane d a r n i n a m i , ani rznięte w Itopnie lub na p o c h y ł y spadz ilt oś ć, lecz r o b i o n e w k s z t a ł t nieregularny i na p o z ó r przypadko~ w y , pr z y p o m in a ia c y w o ln e i śmiałe n a t u r y działanie. P o n a d ieziorami zawieszone łkały , a d o lin y lasami lub z b o ż e m o k r y t e , daią wy* g o d n e przed upałem schronienie. W n i e k t ó ­ ry c h mieys cac h przez nacz on yc h o s o b n o ś c i

i

s p o c z y n k o w i , w i d o k zdaie się swięcey zanie­ dbanym. W sadzeniu drzew uw a ża n o m e t y l k o na ich w ie lk o ś ć , ale nawe t na k o l o r y liści dla zrobienia zg o d n i e y sz e y harmonii. Z tego* c o m widział, domyślam się reszty. W s z y ftk o tam ieit poś le dn ie ys ze od w yo b ra że n ia , i a k i e b y s o - - b i e wyftawić m o żn a , p o d łu g pr zes adz oneg o opisu Chambersa. A t o li te o g r o d y maią w s o ­ b i e wielkie p i ę k n o ś c i , i nic w nich nie w idz ia- łem , c o b y się nie zgadzało z natury.

M ó w i ą , iż rnaia w so bie trzydzieści m i e y s c r e z y d e n c y a ln y c h dla cesarza , z k t ó r y c h k a ż d e ma p o t rz e b n e mieszkania dla u r z ę d n ik ó w ftanu, r z e z a ń c ó w , s ł u ż ą c y c h , rzem ie śln ikó w, i tym s p oso bem fo rm u ie n ie ia ko wielką wieś. T e b u ­ d o w le n azyw ane pałacami , sa znacznieysze przez swoię liczbę , niżeli przez o k a za ło ść . T e n w k t ó r y m mieszka ce sa rz , w yi ąw sz y p o z ł o t ę i świetne k o l o r y , nie ieft lepszym co do trwa­ łości i do. p o z o r u , ia k s t od oł y b o g a t y c h aren-

(30)

1 5 6

Hijlorya.

(31)

s 57

M O R A L N O Ś Ć .

Edukacya

,

ciąg dalszy

.

O A rytm etyce.

Z i n ie d o łę ż ne g o p o c z y t a n y bywa , kt o poią(S n ie m o ż e , iż dwa a dwa cz yn ią cztery. Z d a r z a ć się to zw yk ło dzi eciom za cz yn ają cy m się u c z y ć Arytm ety ki. W y r a z czynią w zi ę t y w znaczeniu zupełnie n o w e m , miesza ich r o z ­ sądek. , i do poięcia przeszkadza, D w a a dwa są c z t e r y , ieft daleko ia ś n ie y , ale ieszcze nie d o s y ć . A b y dziecię zro zu mi ało to p o d a n i e l a k profte ija p o z ó r , trzeba aby czuto z w ią ze k między liczbami i rzeczywiftemi przedmiotami, Częfto słyszymy m ó w i ą c y c h , dziecię t o w c a le nie ieft uspo sob io ne do A r y t m e t y k i , albo ono nigd y nie n a u c zy się r a c h o w a ć ; mowa ta nic w i ę c e y nie z n a c z y , t y l k o , ż e tr u d n i ą c y się e d u k a c y ą dziecięcia nie wrie , iak s o b i e ma„ z niem w t e y mierze poltąpić. C z ę l t o k r o ć te są. n a y p o i ę tn i e y s z e , z k t ó re m i naywiększa ieft p r a ­

(32)

158

Edukacija,

\ '

gruntow ne poznanie s a m e j nauki , ale tylko ćwiczą się w meclianicznejm d z ia ła ni u , przez k t ó r e b j bez roz umowania mogli w wydar zo­ nych oko licznościach zadane s o b i e niektóre pr zy naym nie y zagadnienia ułatwić.

Częfte pr ze k o n y w a d ośw ia d c ze n ie , iż dzieci k t ó r e po c zy t an o za niezdatne do uczynienia naym nieysz ego po ft ępk u w A r y t m e t y c e , o k a ­ zały s;ę naypoiętnieyszemi , k ie dy sp osó b ie y dawania odmieniono. O t o ielt t e g o oczywifiy przykład. Jan Lu d w ik , Saski włościanin, ftra-

wiwszy cztery lata w s z k o l e , wyszedł z niey n ie umieiąc wcale A r y t m e t y k i , c h oc ia ż wszel­ k i e g o dokła dano starania , aby mu tę naukę ułatwić. P rz ep ęd zi ł po te m lat kilka iako w y ­ r o b n i k na uprawie r o l i : w tern szczególniey- sza iakaś o k o lic zn o ść obudziła iego a m b i c y ą , z a c z ął się u c z y ć a r y t m e t y k i , za p o m o c ą ia- kieysiś xi ąż k i , k t ó r e y dostał. W ci ągu roku ie d n eg o nauczył się do sk onale czterfech p o ­ cz ą t k o w y c h działań, re g uł y trzech , ułom ków. U c z y ł się po te m J e o m e t r y i , i przez usilną pra­ c ę , znacznie w te y umieiętności pofiąpił.

(33)

o Arytmetyce.

159

p i s a l i , to i e ft , ab y nie r o b ić wftrętu uczniom* i nie przyzwyczaiać ich do przeltawania na nauczeniu się w y r a z ó w , k t ó r y c h nie r o z u ­ mieją.

U c z ą c A r y t m e t y k i , trzeba przeftrzegać , a b y umysł nie nabrał na ło g u wierzenia bez r o z w a g i , trzeba się starać , a b y u m o c n i ć p o - i ę c ie , aby ł ą c z y ć zabawę z ćwiczeniem u w a g i , a b y n a k o n i e c wzbudzać ch ęć do czynienia p o - ftępków.

. S k o r o ty lk o dziecię n a u c zy się c z y t a ć , n a le ż y się go zaraz p r zy zw yc za ia ć do licze­ nia , i do stosowania liczb do rz e c z y , przez n ie w y o b r a ż a n y c h . N a p r z ó d trzeba go u c z y ć d o d a w a ć rzeczy , a potem z n a k i , ł ą c z ą c zawsze w umyśle iego w y o b r a ż e n ie stosunku między z n a k a m i , do w yo bra że nia stosunku między rze­ czami. T a k g d y dziecię p o y m i e , ż e ieden mi­ g d a ł , i i e d e n migdał czynią dwa m ig d a ły , n a­ tenczas da mu się p o z n a ć znak 3. k t ó r y ieden i ied en o z n a c z a , i t a k daley. T y m sp o so b e m w e wszyftkich działaniach A r y tm e ty k i trzeba p o ft ę p o w a ć od rzeczy mate ry alnyc h do p o ­ znania od łą cz n e g o z n a k ó w , k t ó r e ie w y o - braż aią .

(34)

o-Edukacya

i e m , „ o władzach umysł ow ych c z ł o w i e k a ; , , sprawiedliwie umieścił poftrzeźenie względem zadziwiaiącey m ądrości natury , k t ó r a ograni­ czyła władzę rozu mow ania w dzieciach. Jelito chwila wzmocnienia narzędzi z m y s ł o w y c h , a ci k t ó r z y chcrą przymusić ro zu m w m łody ch * do zb yt wczesnego rozwiiania się, częfto b a r ­ dzo tego załuią.

1

W rozdziale o grach dziecinnych zaleci­ l i ś m y , a b y dzieciom do zabawy da w ać ra c ze y figury fo re m n e z d r z e w a , aniżeli niezgrabne w y o b r a ż e n ia ludzi i zwierząt. D l a nauczenia a r y t m e t y k i , m ożna z k o rz y śc ią u ż y ć m a ł y c h p ó ł c a lo w y c h sześcianów: ręce dziecinne łatwo i e o b i ą ć p o t r a f i ą , o k o p r ę d z e y doftateczną lic zbę o b e y m u i e , można ie ze b ra ć i u ł o ż y ć rozmaitym sposobem, a umysł nieznacznie pr zy ­ zwyczai się do p o ł ą c z e ń tych b r y ł , nie tylko przez w zgl ąd na ich li c z b ę , ale te ż na ilość i kształt. P r ó c z te go w y r a z y , k t ó r y c h się p o ­

rem u ż y w a ć b ęd zi e w S o l i d o m e t r y i , ftaną się przez ten spos ób i a k o ź k o l w i e k znaiome. K i e d y dziecię przyydzie do nauk i o kw adra­ tac h i sześcianach , da leko ią łatwiey p o y m i e , ieżeli w pierwiaftkach e d u k a c y i , zawsze te figu­ r y w sw oic h r ęk ach miało.

/

P o c z ą t k o w e l e k c y e powinny b y d ź bardzo k r ó t k i e i bardzo prolte. Narzę Iziami do dzia­ łań b ę d ą mała tablica nakształt sz ac how nic y , do ustawiania na n ie y s z e ś c i a n ó w , i tych pew&& lic;.ba w je d n y m k o l o r z e , a druga w o d ­

(35)

-o Arytmetyce.

m i e n n y m > ze z n a k a m i l i c z b o w e m i , i a k k ó f t k i d o g ra ni a .

„ J e d e n i ie de n nazywaią się dwa ; powiesz dziecięciu. ,, D w a a to iak ? D w a sześciany. J e d n a śklanka i iedna śklanka nazywaią się dwie śklanki. Jeden r o z y n e k i ied en r o z y n e k na- zy w aią się dwa ro zyh ki . Jeden sześćśćian i ieden r o z y n e k , i a k ź e się n a z y w a i ą ? D z i e c i ę się zaltanowi; N a z y w a i ą się dwiema rzeczam i , albó

dwieiHa*

T a k będzi e m o g ł o dziecię p o i ą ć zna cze ­ nie w yr azu o d łą cz n eg o dwa. T ą ż samą drogęi zawsze u ż y w a i ą c sześcianów , m o ż n a g o na- Itępnie n a u c z y ć do daw ani a w rozriiaitym s p o ­ so b i e dziewięciu z n a k ó w , nigd y i e d n a k ssumma

ic h l ic z b y dziewięciu p r ze ch o d żi ć nie p o w i n ­ na* N a u c z y się orlo ta/kże w t y m ż e sarriym

czasie, nie m yś lą c nawe t o tern , odeyrtiowaiiia liczb p o i e d y n c z y ć h . L e c z ia ke śm y iuź p o w i e ­ dzieli j potrzeb a aby r a c ho w ało razem i przez znaki i przez rzeczywiltć p r z e d m i o t y , a to dla t e g o , ^by umysł * o k o i licho łąfczhie dzia­ ł a ły , i mechaniczne nałogi nie Szko dzi ły dzie­ cinnemu poięciu. Z a c z y n a ią c międz y czwartym i piątym r o k i e m , m ożn a p o ś w i ę c i ć sześć m ie­ sięcy na d o k ł a d n e poznanie Wszyftkich ftósuri-

k ó w liczb pierwszeg o dziesiątka.

Pilnie ftarać sie potrzeba , a b y dziecię d o b r z e p o i ę ł o tę, część Ar ytm ety ki k t ó r ą licze­ niem nazywaią. Cod zi en nie ęwykły dzieci n ie

daiąc n a w e t na tó b acz noś ci* oddzi elać r o z - iriaite p r z e d m io ty , przez wyrazy zbiorowe,

(36)

162

Edukacijc.

I.

I tak gaik oznacza p e w n ą liczbę drze w, trzoda oznacza p e w n ą liczbę z w i e r z ą t : ieft to ca łko w itość bez względu na liczbę o s o b n y c h przedmiotów , z k t ó r y c h się składa. Przyzwy- czaiaiąc dzieci do czynienia p o d o b n y c h p o - ftrzeżeń , m o ż n a ie d o p r o w a d z i ć do uważania lic zb y 10. iak c a ł k o w i t o ś c i , a dziesiątka iak ied ności.

K i e d y dziecię na uc zy się li c z y ć do stu , i samo p o z n a , ż e dwadzii ■ cia , trz yd zie ści, c z t e r d z i e ś c i , nic w i ę c e y nie z n a c z y , ia k dwa dz i e si ą t k i, tr zy d z i e s ią t k i, cztery d z i e s i ą t k i , natenczas ur adow an e z z r o b io n e g o przez siebie o d k r y c i a , zabierze ch ęć do p r a c y , k t ó r ą p r ó c z t e g o inoż na mu przez ' tys iączn e sp o s o b y p o ­ w a b n ą u c z y n i ć , o k a z u i ą c wszędzie poży te!',

N a p r z y k ł a d za p o m o c ą białych k a m y c z k ó w , • nalic zy dziesięć i e d n o ś c i , i dla oznaczenia te g o dziesiątka umieści na b o k u k a m y k czarn3r. K i e d y to działanie odbędz ie dziesięć r a z y , na­ tenczas m o ż e o zn acz y ć sto, k a m y k i e m c z er w o­ nym. T u k o l o r cz yni ć będzie r ó ż n i c ę , 1110- ż n a b y ią zaftąpić i przez inne z n a k i : tak w Rzymsk ich czyli ko ś c ie ln y c h liczbach X. zn acz y •dziesięć, L. p i ę ć d z i e s i ą t , C. s t o , i t . d . W s z y - ftko to bardzo ieft łatw e do poięcia sze ścio­ letniemu d z i e c i ę c i u , i nieznacznie go d o p r o ­ wadz i do oznaczenia wartości z n a k ó w , ii o s o - Wnie do mieysca, k t ó r e zaymuią.

(37)

o Arytmetyce.

163

z a w i s ł , ab y t y c h ż e zn akó w u ż y w a ć na ozna­ cz enie dziesiętnych i setnych , ty siącznych czę­ ści , kt óre miśm y całko wit ośc i znaczyli. R ó ­ w ni e to dla n ie g o n a d z w y c z a j n ą rzeczą n ie b ę d z i e , iak odmiana w ar to śc i liczb w k o l u ­ mnach.

D o d a w a n i a p r ę d k o się n a u c z y dziecię, ma» i ą c e takie p o c z ą t k i . Z a w s z e atoli przeftrzegać p o t r z e b a , ab y go nadto nie o b c i ą ż a ć ;

O d e y m o w a ri i e ieszcze ła tw ie y możn a bę= dz ie o k a z a ć uczniowi , w s p osó b w y ż e y w sp o- m ni on y p r z y g o t o w a n e m u , lecz na to tr ze ba m i e ć s zć ze gól nie ys zą b a c z n o ś ć ,a b y mu nie u c z y ­ n i ć nie z ro zu m ia łey te y wielkiey t aie mńic y p o ­ ż y c z a n i a od po bl iskic h kolumn, np. K a że sz mu o d e y m o w a c 46. o d gĄ. Wie, ż e od sumńiy w y ż - ś z e y ia k o więksż ey , m o ż e o d i ą ć m n i e y s z ą , le cz n i e m o ż e o d c i ą g n ą ć 6, od Ą. M ó g ł b y o d i ą ć 6. od 14. w i ę c dla zrobienia lĄ . trzeba p o ż y - c z y c ie dnego dziesiątka o d bliższey k o l u m n y , k t ó r a przez to z 8< tylko d z ie siąt kó w s k ła d a ć się będzie ; aby się o t e y nie za pom nia ł p o ­ ż y c z c e , trzeba przekryślić g. lub na w ierzc hu n a p i s a ć 8. i a k Camus w swem dziele 0 M a t e ­ m a t y c e zaleca; G d y się raz d zi eci ę temu dzia- , łaniu p r zy p at rz y , nie masz p r z y c z y n y na p o ­ t e m w yk ła d ten powtarzać.

(38)

j

'64

Edukacya.

Wszyftkich sp o s o b ó w technicznych, poraa- g a ią c y c h p a m i ę c i , a ni e sz k od zą cy cii po i ęc i u u ż y w a ć potrzeba. P r z y uczeniu się t a b l i c z k i , dobrze ieit udzielić dziecięciu z na io m oś c i liczb kwadra towych . T r z e b a t a k ż e , aby dziecię doskonale po ię ło , ż e mnożenie ieft ty lk o fkró- conem d o d a w a n i e m , i z e m nożn ik oznacza, wiele razy liczba m no ż na ma byd.ż dodana.

R e gu ły trzech po spolicie uczą s p os ob em w ca le mechanicznym. Bez wątpienia można się niin n au c zy ć tey r e g u ł y , i u mieć ią przyfto- s o w a ć do zagadnień , k t ó r e przez m ę r o z w ią ­ zane b yd ź m o g ą , l e c z m y n i g d y nie przefta- nie m y p o w ta r z ać , iż w e d u k a c y i wszyftko d ą ­

ż y ć po w inn o do wzmocnienia r o z u m u , i do przyzw yczai eni a dzieci , ab y myślały. W tym w i ę c celu trzeba w prawiać ucznia do wy nay- dowania s p o s o b ó w , k t ó r e m ib y on bez p o m o c y r e g u ł y , idąc ty lk o za pr zewodnictwem rozumu m ó g ł zagaduienie rozwiązać, a p o t em mu d o p i e ­ r o wskazać u ż y t e k reguły.

(39)

o Arytmetyce.

165

trzech łokci m a t e m ’ : od p o w ie z a p e w n e , iż d l a t e g o , źe wiedziało w art oś ć ie d n eg o łokcia . , , A zatem rzeczesz m u , g d y b y ś w i e d z i a ł, ile

na każdeg o w szcz egó lnośc i ucznia iabłek p o ­ t r z e b a , mógłbyś zagadnienie r o z w i ą z a ć ? T a k ieft, — Na trzech potrzeba dw anaście , w ie le ż

na ied neg o ? — Cztery. — W i e l e ż w ięc na

d z i e w i ę c i u ? — D z i e w i ę ć razy c z t e r y , t o ieft

3 6.,,

D l a rozs ądn ych n a u c z y c i e ló w nie p o ż y ­ t e c z n ą ieft rzeczą p o m n a ż a ć liczbę p r z y k ła ­ dów. T o im ty lk o za le c a m y , s b v nie m o r d o ­ wali p am ięc i ucznia przez działania , w k t ó r e b y mnóftwo liczb w c h o d z i ł o , ale ra c ze y ab y -wy­

bierali p r z y k ł a d y p r o lt e , wzięte z rzeczy, k t ó r e n a y b a r d z i e y interesuią dzieci. Przez to w p r a ­ w ią się one w r o z u m o w a n ie , i p r z y k r z y ć so bie w r o b o c i e nie będą. T r z e b a szukać o k o l i c z n o ­ ści do zadawania wr pr zy to m ności ich , z a g a ­ dnień do rozwiazania , po nie w aż dzieci l u b iąC L O s zc zeg ólnie y zaprzątać się ułatwianiem zapytań n ie p r z e c h o d z ą c y c h ich p o i ę c i a , i wtenc zas g o t o w e są z takiem n atę że niem umys łu p r a c o ­ w a ć , na ia k i eb y się nigdy po dcz as l e k c y i z d o b y ć nie mogł y. T o czego się tym s p o s o ­ bem w o b c o w a n i u u c z ą , nie zmiernie r o z p r z e - Itrzenia ich rozum.

(40)

i 66 Ę iu ka cija .

m o ż e . Utrzymanie c i ą g u rozumowania w d o ­ w ó d c z e m u , ieft nayszacownieyszym talentem w nauczycielu. R e g u ły trzech możn a się w k a - z d e y porze w ieku n a u c z y ć , lecz nało g u r o z u ­ mowania n a b y ć i u ż wcale nie m o ż n a , k i e d y organa ftracą swoię spręźyftośe. T r z e b a go n a ­ b y w a ć od dziecińftwa , i wzmacniać co d z ie n ­ nie w całym ci^gu eduk acyi,

ł / ‘

0 ofeometrifi.

/

N i e masz ieszcze ż a d n e y k r ó le w s k ie y d r o ­ g i , k t ó r ą b y do poznania Jeom etr yi d o y ś ć m o ­ żna , ale są s p o s o b y , p rz ez k t ó r e p r z y g o t o ­ w a n y umysł m ógł by iej s o b i e przyiemnieyszą i łatwieysza uczyni ć. P o d r ó ż n y nie naychętniey b a w i się w tym kraiu , k t ó r e g o nie zna ięzyka, i gdzie wszyflko dla niego ieft nowem. C h c e ­ m y } aby się nasz uczeń przyzwyczai ł do d o b r e ­ go i zwięz łego r o z u m o w a n ia , i w tymto za­ miarze przyftępuiemy z nim do Jeometr yi. W i e ­ le więc na tem z a l e ż y , a b y unikać tego w szy- itki eg o , c o b y go w pierwszych p o c zą tk ac h t e y ijauki zranić mogło , i owszem ftarać się p o ­ trzeba, ab y mu ie ia k nayłatwieyszemi u c z y n i ć , i p ó t y z nim p o w t a r z a ć , p o k i sam bez p r z e w o ­ dnika p o ft ę p o w a ć nie zacznie.

(41)

o geometry i.

P e w n y M a t e m a t y k z B r iflo t w y d a ł p r o ­ s p ek t dzieła o J e o m e t r y i mechanirzney. U ż y ł on p o m y ś ln i e figur z drzewa i kruszcu z ro ­ b io n yc h , do do w odz eni a z ało że ń i e o m e t r y - c z n y c h , w sposób iak nayoczywiftszy. W c a l e n iew ątp iem y o u ży tec zn ości tego wynalazku.

N i e trzeba d o z w a la ć , aby to w y c h o d z i ło z p a m ię c i, czego się dzieci przez p o c z ą t k o w e igraszki n a u c z y ć mogły. Jeśli się cod zi en nie c o k o lw i e k przyda do nabyt yc h w ten s p osó b w i a d o m o ś c i , m łody uczeń nieznacznie na d o ­ b re go M at em at yk a u s p o s o b i o n y m z o l i a n i e , b y l e t y lk o miał chęć i talent do te y nauki. Na de ws zy fik o w p ra w ia ć go p o t r z e b a w cią g łą u w agę i roz u mow anie loiczne. N i e zdarzyło się nam ieszcze i razu d o ś w i a d c z y ć , ab y za w cz e- sne przykładanie się do M a t e m a t y k i , ścieśniało ima gi na cyą. I owszem widzieliśmy w ca le prze­

ciwny przykład. Dw un astole tn ia p m i e n k a , k t ó r a ze szczególnieyszą łatw oś c ią p o y m o w a * ła dowodzenia i e o m e t r y c z n e , miała t a k ż e ta ­ lent w y n ayd o w an i a , i n a d z w y c z a y ż y w ą w y o ­ braźn ią.

(42)

w dalszym ciągu na u k ., nie ty lk o w wyższey Matematyce , ale tak£e w pr zyftosow aniu ley

do Mechaniki i Altronomii.

Istnem ieft dziwactwem z a d a ć nieultanney Uwagi w uczeniu się Ma tematyki od m ło d e g o , k t ó r y do niey stopniami p r z y g o to w a n y nie był. Uczeń taki albo w ca le nie p o s t ą p i , albo, co nie równie smutnieyszą iest r z e c z y , władze 4 duszy ie go zamiast wzmocnienia , się , zupełnie stępieią,

Pierwszym artykułem w iary, k t ó re m u r o ­ zum ucznia za czyn ają ceg o Iekcye m ate maty ­ c z n e , p o d d a ć się p o w i n i e n , ieft t e n , iż punkt w y o b r a ż o n y na papierze , nie ma ani długości, ani s z e r o k o ś c i , ani grubości. D o k t o r Będdoes bard zo m o c n o pisze przeciw nieprzyzwoitośei te go podania. Z d a i e nam się iednak , iź za- daleko się w swćm rozumowaniu zapędził. Bez w ątp ie ni a w yrazy punkt, promień i inne, wzięte są z pr ze dm io tó w zmysłowych , lecz wyraz śro d ek , m o ż e dać w y o b r a ż e n i e wcale od ża- dney zm ysł ow ey rzeczy nie zależące. M i e y - sca gdzie się dwie liniie p r z e c i n a i ą , lub gdzie się promienie ko ła s c h o d z ą , nie masz potrze­ b y widzialnym iakim w y o b r a ż a ć przedmiotem., U m y s ł bardzo iasno wystawić sobie potrafi śr o d e k , nie p o d p a d a i ą c y żadnym rozmiarom. T o ż samo rozumieć się ma o linii za k o ń cz a- i ą c e y powierzchnią. Uczeń bardzo dobrz e ią sobie w yo bra zi . bez szerokości. W r es zc ie ma- terya ta mogłaby się ftać powodem do ro z- trząsań bez k o ń c a , iak to się okazuie ze s p o ­

(43)

r ó w Berkeleya y R o b in sa , ^Ufatsona i innych. N i e idzie tu o przytaczanie świadectw dla p o ­ twierdzenia , lub zbicia p o s p o lit e g o ,w te y iuie- rze mniemania, ale o to t y lk o trzeba się ftarać aby dziecię ślepo ni e uwier zył o , i ż p u n k t , k t ó r y mu wskazuią na p a p i e r z e , ża d n y m nie podpada rozmiarom. T r z e b a mu t a k ż e d a d ź u c z u ć , ż e m o żn a sobie bardzo dobrze wyfta- w i ć dłu go ść bez s z e r o k o ś c i, i pow ierzchnią bez g łę b o k o ś c i. Z w yr aż eń tych tak iasne w u m y ­ słach naszych r o b i ą się w y o b r a ż e n ia , iak z na­ zwisk rzeczy p o d p a d a i ą c y c h p o d zm y s ły , k t ó ­ rych własności nikt by d o k ła d n e g o opisti d adź nie mógł.,;

0 Mechanice.

N i e masz ż a d n e y n a u k i , k t ó r a b y się bar- dz ie y p od obał a dzieciom , i łatwieyszą była do ich poięcia , ia k M e c h a n i k a , stemwszystkiem , rz adko ona składa część p o c z ą t k o w e y ed u ka - eyi. W s z y s c y mówią o d r ą g u , klinie i bloku. K a ż d y cz uie, iż niedoskon ałą posiada zn aio - m oś ć używan ia tych machin , i ż e na p r ó ż n o usiłuie n a b y ć dokładn ieyszey w t e y mierze w ia ­ d o m o ś c i , k i e d y te go potrzeba lub p r z y z w o i ­ t o ś ć wymaga.

Jeżeli publi czn e l e k c y ę Me c haniki nie wiele przy nosz ą p o ż y t k u dla t y c h , k t ó r z y n a nie uczęszczaią , nie p o c h o d zi to s t ą d , ż e b y zagadnienia roz w iąz ane na n i c h , i

(44)

170

Edukacija

.

nia czynio ne w y m a g a ły w yższy ch znaiomości J eo m et r yi i A r y t m e t y k i , lecz z e nauczycie l wcale nieznaiomym mówi ięzykiem. A b y ł a - t w o p o i ą ć do w odzen ia, trzebaby n ie ty lk o do­ skonale ro zu mi eć znaczenie wyrazów , ale nad­ to za k ażde m ich uży ciem m ieć w umyśle przy­ tom ne w y o b r a ż e n i a , k t ó r e do nich są pr zy ­ wiązane. Sama pr aktyk a m o ż e tylk o t e y udzie­ l i ć z r ę c z n o ś c i , i trzeba doskonale b y d ź o s w o ­ jo n y m z wyrazami technicznemi u m i e i ę t n o ś c i , a b y z l e k c y y w niey dawanych korzyftać.

Cytaty

Powiązane dokumenty

jeft opasane murami, nieporządnie rozprzeftrze- nione domami zbudowanemi od panów dworlkich, odtąd iak to miafto ftalo s-ię z w ykłem mieszka­ niem Królów.. W

czego obowiązali się traktować przez czte ry dni Króla i dwór iego, ile razy miafto ich odwiedzać będzie. Dał im tenże X iąże ftraż morza , dozwa­ lając

miens dopełnione były przez Anglią ; a co się tycze odftąpienia iey wysepki Lampeduzy , od­ powiedział, iżodftępować tego nie może, eonie ieft jego

Re gem Babylone regnantem hoc opus ejse jnoliłurh , memorice proditum esl , amore conjugis uictuni , quce.. desiderio nem orum ,

Boiażń boflcich wy ro kó w ieft u nich słabością Bluźnierftwo okrywa się ślachetną wolnością : Zdrada z dwoiftem czołem mądrości ieft płodem S A wzgarda

i wtenczas będą miały te sarnę dłu­ gość, ale różnić się będą od siebie

uczoną i piękną rozprawę wspie- raiąc rachunkami, zgadzaiącemi się z owemi.. Olkersa , domyff

Opisan ie czasów AIexandra wielkiego ieft dofkonałym o- brązem tego.. co za dni naszych