• Nie Znaleziono Wyników

„Najistotniejsza wada wszelkiego dotychczasowego materia­

lizmu — z feuerbachowskim włącznie — polega na tym, że przedmiot, rzeczywistość, zmysłowość rozpatruje on jedynie w formie obiektu lub w formie postrzegania, nie zaś jako ludzką działalność zmysłową, praktykę, nie subiektywnie.

Dlatego stało się tak, że stronę czynną w przeciwieństwie do materializmu rozwijał idealizm, ale tylko abstrakcyjnie, po­

nieważ idealizm, rozumie się, nie zna rzeczywistej, zmysło­

wej działalności jako takiej“ .

K. Marks

„Dla nas możliwa jest tylko geocentryczna fizyka, chemia, biologia, meteorologia itd. i nauki te nie stracą nic na tym, że się stwierdza ich ważność jedynie dla ziemi i dlatego — ich względność. Jeśli na serio zażądamy pozbawionej punktu odniesienia nauki, to zahamujemy w ten sposób postęp w s z e l k i e j nauki“ .

F. Engels R ozw ój fiz y k i w ciągu ostatnich d zie siątkó w la t w y d a tn ie w zbo-

?a_cił naszą w iedzę. Przedarcie się n a u k i w obręb m ik ro ś w ia ta . stało się Zródłem w ie lu n o w y c h i n ie ocze kiw a n ych odkryć. D op row ad ziło ono Pie ty lk o do w y k ry c ia now ych, nieznanych d a w n ie j o b ie k tó w m ik ro - S)iViata — p ozytro n u, neutronu, m ezonu itd . — ale też i do o d k ry c ia specyficznych p ra w id ło w o ś c i m ikro św ia ta , ta k fundam entalnie różnią- jrYch się od tych, z k tó ry m i m ie liś m y do czyn ie nia w m akrofizyce.

Rozwój fiz y k i d o p ro w a d ził do pow stania now ego św iatopoglądu fiz y - cZnego, k tó r y ma doniosłe znaczenie z gnoseologicznego^ p u n k tu w idze- Pia. M im o że fizyczne p od staw y tego św iatopoglądu dość w ycze rp u ją co fo rm u ło w a n e zo sta ły b lis k o dw adzieścia la t temu, znaczenie n ow ej fi- zYki dla te o rii poznania d alekie je st jeszcze od w y ś w ie tle n ia .

Jest rzeczą w ą tp liw ą , czy znajdzie się chociażby d w u fiz y k ó w o zgo- dPYch poglądach na kw e stie zasadnicze, związane z tą koncepcją zagad-

n a tu ry gnoseologicznej.

*) Tłum. art. z kwart. „W oprosy tito s o iii" Nr 2 — 1947.

M. A. MARKÓW

70

W w ie lu k ra ja c h za granicą podejm ow ane są osta tn im i la ty p ró b y badania zagadnień filo z o fic z n y c h , przed k tó ry m i p osta w iło nas pozna­

nie m ikrośw ia ta .

A u to ra m i pośw ięconych ty m badaniom prac są przew ażnie fiz y c y . N ie je st przypadkiem , że fiz y c y zaczęli filo zo fo w a ć; fiz y c y zmuszeni są do filo zo fo w a n ia, poniew aż cechą ch arakterystyczną fiz y k i współczes­

n e j je s t to, że nie można się n ią zajm ować, n ie poruszając g łę b o kich za­

gadnień te o rii poznania; zagadnienia te są ściśle związane z ko n k re tn ą treścią n o w e j te o rii.

P roblem p rzyczynow ości, p ojęcie realności fizyczn ej, w reszcie fu n ­ d am entalny problem stosunku wzajem nego m iędzy subiektem a o biek­

tem s ta ły się w św ie tle k o n k re tn y c h danych o m ik ro ś w ie c ie przedm io­

tem o ż y w io n e j d yskusji.

K ażdy is to tn y etap ro z w o ju nauki, ro z w o ju fiz y k i, w p ły w a ł, ja k w ia ­ domo, w sposób is to tn y na ro z w ó j te o rii poznania; je st bardzo ważne zdać sobie sprawę z tego, co rzeczyw iście now ego wnoszą do m ateria- lis ty c z n e j te o rii poznania w y n ik i naszego przedarcia się w obręb m ik ro ­ św iata.

W ie lu fiz y k ó w zagranicznych, cieszących się — g d y chodzi o ich specjalność — ogrom nym autorytetem , uważa, że fiz y k a współczesna zw raca się w sw ym ro z w o ju od m a teria lizm u k u idealizm ow i. Zdum ie­

w a ją c y m osiągnięciom n au ki w spółczesnej często n ie o cze kiw a n ie na­

daje się pesym istyczny w y d ź w ię k . ,,D okładna znajom ość zewnętrznego św iata staje się dla nas n ie m o ż liw a " — pisze .Jeans w sw ej książce

„P hysics and Philosophy".- D latego na n o w y m etapie ro z w o ju n a u k i sta­

je przed n am i znow u to samo, dawne p yta n ie : „C z y fiz y k a współczesna p otw ierd za słuszność idealistycznego poglądu na św iat?"

N ie chcąc u to p ić tego problem u, k tó r y w ym aga w ie lo stro nn e go roz­

patrzenia, w p o to ku o g ó ln ik o w y c h zdań, św iadom ie o g ra n iczym y sobie w ty m a rty k u le zadanie. O g ra n iczym y się m ia n o w ic ie do ,,jednego'_

zagadnienia: C z y i s t o t n i e d o k ł a d n a z n a j o m o ś ć ś w i a t a z e w n ę t r z n e g o s t a j e s i ę d l a n a s n i e ­ m o ż l i w a ?

Jeśli z uwagą w n ik n ie się w te zasadnicze p roblem y, k tó re w ym aga­

ją rozpatrzenia i ro zp atryw an e są z w y k le w fizyce m ikro św ia ta , to moż­

na zauważyć, że m ają one ostatecznie na celu rozw iązanie tego w łaśnie zagadnienia. Z a ją w szy się ty m zagadnieniem m u sim y w dać się w rozpa­

trze nie — w m n ie jszym lub w ię kszym stop n iu — p ra w ie w szystkich p ro ble m ó w gnoseologicznych, ja k do tego są p ra k ty c z n ie zmuszeni f i' zy c y ; zagadnienie to ma bow iem dla fiz y k a n a jz u p e łn ie j k o n k re tn e p ra k ­ tyczne znaczenie, co w ła śn ie zmusza go do przedsięw zięcia ow ej, nie w chodzącej zgoła w zakres jego p rzyzw ycza je ń, tru d n e j i d a le k ie j w V'

cie czki do k ra in y zagadnień gnoseologicznych.

Postaw ienie tego zagadnienia na w ła ś c iw e j płaszczyźnie wym aga przede w szystkim uw ażnej a na liz y s a m e j n a t u r y w ie d z y o m ik ro ' św iecie, je s t to b o w ie m w iedza bardzo swoista.

O to na czym polega je j swoistość: klasyczna m echanika m a kro sko ' pow a n ie daje się — ja k się okazało — zastosować do m ik ro ś w ia ta ’

O NATURZE WIEDZY FIZYCZNEJ 71 W spółczesną te o rią m ik ro ś w ia ta je st ta k zwana te o ria kw a n tó w . S tru k ­ tu ra te o rii k w a n tó w je st w n ajgrubszych zarysach następująca: z ja w i­

sko ze św iata m ikroskopow ego obserw uje się p rz y pom ocy m a kro sko ­ pow ego p rzyrządu — ten m a kro sko p o w y przyrzą d ustanaw ia k o n ta k t m iędzy eksperym entatorem a m ik ro z ja w is k ie m . T e oria k w a n tó w daje fizyczne w y ja ś n ie n ie tego, co zachodzi w m akro p rzyrzą dzie pod w p ły ­ w em m ik ro z ja w is k a . O braz m ik ro z ja w is k a odtw arza się na podstaw ie w y n ik ó w p o m ia ró w dokonanych p rz y pom ocy p rzyrządu m akroskopo­

wego, podlegającego praw om m e ch an iki klasycznej. D latego w y n ik i ob­

se rw a cji w yrażam y, natu ra ln ie, w pojęciach m e ch an iki klasycznej, np.

p rz y pom ocy p ojęcia pędu czy w spółrzędnej.

Na p ie rw szy rz u t oka w y d a je się, że m am y tu do czyn ie nia z w e w ­ nętrzną sprzecznością w ło n ie samej te o rii: z je d ne j stro n y stw ierdza się, że m echanika klasyczna zawodzi w obrębie m ikro św ia ta , z d ru g ie j stro n y

■— uznaje się konieczność w y ja ś n ie n ia obserw ow anego z ja w iska z obrę­

bu m ik ro ś w ia ta p rz y pom ocy pojęć m e ch an iki klasycznej.

W te o rii k w a n tó w , ja k zobaczym y, sprzeczność ta zostaje usunięta w ten sposób, że te o ria ta tra k tu je ja k o błąd ro z p a try w a n ie pew nych 'własności m ik ro o b ie k tu w o de rw a n iu od m akroskopow ego przyrządu, na k tó r y ten o b ie k t działa i któreg o d zia łan iu podlega. W tych w y p a d ­ kach ze w zg lę dó w zasadniczych nie w o ln o abstrahow ać od r o li p rz y ­ rządu m akroskopow ego, k tó ra — ja k się okazuje — może b yć bardzo różna w zależności od ch arakte ru przyrządu.

W każdym razie współczesna te o ria k w a n tó w ro z p a tru je z ja w iska z obrębu m ik ro ś w ia ta ty lk o w n ie ro z e rw a ln y m zw ią zku z p odlegającym

ich d zia ła n iu i o d d z ia ły w a ją c y m na nie m akroprzyrządem .

Ta okoliczność odciska pew ne m akroskopow e p ię tn o na naturze na­

szej w ie d z y o m ikro św ie cie , na je j zew nętrznej form ie , na „ję z y k u ", k tó ­ ry m p osługuje się ta w iedza, na obrazach. Ta w ła śn ie k l a s y c z n a m a k r o s k o p o w a f o r m a w ie d z y o m ik ro ś w ie c ie pow inn a b yć przede w sz y s tk im starannie zbadana.

F iz y k a daje nam k o n k re tn ą w iedzę o m ik ro ś w ie c ie p r z y t a k i m m a k r o s k o p o w y m podejściu doń p rz y p om ocy m akroskopow ego przyrządu. A le zagadnienie, czemu p oznający subiekt m u s i patrzeć na m ik ro ś w ia t poprzez m akro p rzyrzą d — w y kra cza poza granice k o m ­ p e te n c ji fiz y k i: związane je s t ono z sam ym faktem p o ja w ie n ia się w p rz y ­ rodzie is to ty m yślącej i poznającej w ła śn ie w postaci m akroskopow ej, co u w a run ko w a ne je st przez c a ły h is to ry c z n y proces p ow stania m a te rii m yślącej.

G d yb y p oznający su biekt sam b y ł obiektem m ikro św ia ta , to zapew ­ ne nie is tn ia ła b y dla niego konieczność obserw ow ania m ik ro ś w ia ta za Pośrednictw em m akro p rzyrzą du — in n y m i s ło w y nie m u sia łb y on za­

pewne tw o rz y ć w spółczesnej te o rii kw a n tó w , w k tó re j istotną ro lę gra ohserw acja p rz y pom ocy m akroprzyrządu; to nieco a b stra kcyjn e i para­

doksalne u ję cie zagadnienia poucza nas w ka żdym razie, że m am y tu do czynienia z problem em w zasadzie gnoseologicznym .

Podkreślana przez nas m akroskopow a natura, m akroskopow a form a Miedzy, k tó rą daje m echanika kw a n to w a , bardzo szeroko w ro zm a itych

72 M. A. MARKÓW

aspektach om aw iana b y ła w lite ra tu rz e ; ale w lite ra tu rz e zagranicznej w szystkie te zagadnienia z re g u ły ośw ietlane b y ły w sposób id e a lis ty ­

czny. i

W naszej lite ra tu rz e filo z o fic z n e j zasadnicze zagadnienia te o rii k w a n ­ tó w nie b y ły dotychczas przedm iotem w n ik liw e j analizy. Rozpowszech­

nione je st w idocznie przekonanie, że m echanika k w a n to w a — to te o ria

„n a z b y t" nowa, teoria, k tó ra jeszcze nie w y trz y m a ła p ró b y czasu; że z b y t w ie le je st w n ie j jeszcze p u n k tó w niejasnych, k tó re w to k u d a l­

szego je j ro z w o ju w y ja ś n ią się same przez się. Inaczej m ów iąc — w szys­

tk ie tru dn o ści związane z analizą te o rii k w a n tó w pragnie się zw a lić na b a rk i „p o to m k ó w ". M oże je s t to „w y g o d n e stan o w isko ", ale te o ria k w a n tó w is tn ie je już ćw ie rć w ie ku . Z p u n k tu w idzenia fiz y k i, g d y cho­

dzi o fa k ty , została ona w te j dziedzinie, do k tó re j opanow ania pre te n ­ duje, w spaniale u grun tow an a przez eksperym ent. D latego w y d a je się, że ta k ie stanow isko nie może b yć u spraw ied liw io ne . W p rze ciw ie ń stw ie do tego u c z y n im y w ła śn ie punktem w y jś c ia naszych rozw ażań is tn ie ­ ją cą te o rię k w a n tó w w je j współczesnej, „dzisie jsze j postaci".

Z ogólniejszego p u n k tu w idzenia je st to stanow isko rów nież ogra­

niczone. O graniczone je st ono przez określoną koncepcję fizyczn ą (te­

o rię kom plem entarności). Świadom ie w ię c staw ia m y przed sobą zadanie nie w ycze rp ujące całości problem u, lecz za to zupełnie ko n kre tn e : chce­

m y rozp atrzyć m ożliw ość konsekw entnej, m a te ria lis ty c z n e j in te rp re ta c ji te j k o n c e p c ji fizyczn ej.

B y ło b y w ie lk im nieszczęściem dla m a te ria listy, g d y b y poprzez za­

słonę p rzyp ad ko w ych, zew nętrznych „id e a lis ty c z n y c h ozdóbek" nie u m ia ł dojrzeć m a te ria listyczn e j treści n ow ej te o rii, g d y b y począł ją z w a l­

czać i pozostając na daw nych, zasiedziałych pozycjach, z now atora, k tó ry m p o w in ie n być ko nse k w e n tn y m aterialista, p rze kszta łcił się w za­

palonego obrońcę ru ty n y .

Poniżej przedłożona je st próba m aterialistycznego w y ja ś n ie n ia szczególnej r o li m akroskopow ego przyrzą d u w e w spółczesnej te o rii k w a n tó w i zanalizow ania w zw iązku z itym m akro sko po w e j n a tu ry naszej w ie d y o m ikrośw iecie.

T E O R IA K W A N T Ó W

W te o rii kla syczn ej stan cząstki m a te ria ln e j w danej c h w ili cha­

ra k te ry z u ją : je j dokładne położenie w przestrzeni (współrzędna prze­

strzenna), je j masa i prędkość (pęd).

W dziedzinie k w a n tó w „p ę d " i „w sp ó łrzę d n a " cząstki to pojęcia w zajem ze sobą ko n k u ru ją c e : je ś li m am y do czynienia z ta k im stanem cząstki, w k tó ry m cząstka ta posiada określony, tj. dokład n ie u sta lo n y pęd, to do takiego o b ie ktu realnego nie daje się zastosować pojęcie określonego położenia. I na o d w ró t — je ś li w iadom o, że cząstka z n a j­

d uje się w danej c h w ili w danym m iejscu, tj. je ś li znana je st je j w s p ó ł­

rzędna, to do cząstki nie daje się zastosować pojęcie ściśle o kreślone­

go pędu.

O NATURZE WIEDZY FIZYCZNEJ 73 W ty m m iejscu uwaga c z y te ln ik a wzm aga się; c h cia łb y on w iedzieć, co ma oznaczać z w ro t ,,nie daje się zastosować". Na razie za jm ie m y się je d yn ie zew nętrznym , dogm atycznym sensem n o w e j te o rii, je j stroną form alną.

Jakaż je s t treść zdania: „N ie da się zastosować p ojęcie położenia cząstki, skoro znany je st d o kład n ie je j pęd?" Sens tw ie rd ze n ia je st na­

stępujący: „J e ś li ru szym y na p oszukiw anie tej cząstki p rz y pom ocy do­

kła d nych p rzyrzą d ó w fizyczn ych, k tó re m o g ły b y usta lić je j położenie, to praw dopodobieństw o je j odnalezienia będzie jedno i to samo w ka ż­

dym, d o w o ln ie w y b ra n y m p u n kcie przestrzeni".

O dpow iedź ta, b yć może, rozczarow uje nieco czyte ln ika . Czyż bo­

g ie m w w y p a d k u kla syczn ym rzecz ma się — w razie dokład n ej zn ajo ­ mości pędu i b ra k u ja k ic h k o lw ie k danych tyczących się w spółrzęd­

nej — inaczej? N ie . A le w te o rii kla syczn ej zakłada się, że ten „elem ent nieznajom ości" w spółrzędnej cząstki je s t czymś p rzyp a d ko w ym ; po prostu n ie zadaliśm y sobie tru d u poznania w spółrzędnej, tru d u d o k o ­ nania je j pom iaru. W mechanice k w a n to w e j zaś isto tn ą ro lę o dgryw a tw ierdzenie: ,,. .. i je s t zasadniczo n ie m ożliw e dokonanie pom iaru w sp ó ł­

rzędnej, j e ś l i m a b y ć p r z y t y m z a c h o w a n a n a s z a d o ­ k ł a d n a z n a j o m o ś ć p ę d u c z ą s t k i" . O kazuje się, że podczas Pom iarów w spółrzędnej p rzyrząd n ie uch ro nn ie zm ienia d a w n y pęd cząstki w sposób nie okre ślo n y.

Teraz, po dokonaniu dokładnego pom iaru w spółrzędnej, m am y do czynienia z in n y m p rzyp ad kie m stanu cząstki, z p rzyp ad kie m c a łk o w ic ie W ykluczającym poprzedni: położenie cząstki je st d o kład n ie znane, ale rńc nie w ie m y o tym , ja k zm ie n ił się pod w p ły w e m przyrzą d u je j po­

czą tko w y pęd. Po w yznaczeniu położenia cząstki je j pęd staje się nie-

°kre ślo n y. Cała „p rz e w ro tn o ś ć " k w a n to w y c h o dd zia ływ a ń polega na tym, że nie można sko ntro lo w a ć zm iany pędu w czasie pom iaru w spół- r Zędnej. Próba zorganizow ania ta k ie j k o n tro li daje nam co praw da tę Wielkość, o ja k ą z m ie n ił się pęd cząstki, lecz jednocześnie — ja k w y ­ kazuje analiza — p o w od u je u tratę d aw ne j znajom ości w spółrzędnej.

N ie da się, stw ierdza teoria k w a n tó w , zorganizow ać takiego do­

świadczenia, w któ re g o w y n ik u m o g lib yśm y osiągnąć jednocześnie do­

kładną znajom ość położenia cząstki i je j pędu. To stw ierdzenie ma cha­

rakter zasadniczy, jego praw dziw ość nie zależy od ja ko ści aparatury, którą p osługuje się obserw ator. Ze w zględu na sw ój ch arakte r je st ono O p e łn ie analogiczne do stw ierdzenia niem ożności skonstruow ania per- Petuum m o b ile pierw szego rodzaju, czerpiącego energię „z niczego .

^ a jp rz e m y ś ln ie js z a k o n s tru k c ja perpetuum m obile z p rzyczyn n a tu ry O sadniczej nie zdoła u c h y lić d ziałania praw a zachow ania energii. W ro z­

p a tryw a n ym zaś przyp ad ku przyczyn a owego „ k o n flik tu m iędzy w spół- Oędną a pędem le ży — w e d łu g te o rii k w a n tó w — w atom istycznej na­

p rz e o d d zia ływ a n ia wzajem nego, o d d zia ływ a n ie zaś w zajem ne — to hieodłączny elem ent każdej obserw acji, d o ko n yw a n e j p rz y pom ocy do­

w olnej k o n s tru k c ji.

74 M. A. MARKÓW

Ile k ro ć ro zp a tru je się p ro je k t perpetuum m obile, zawsze o d n a jd u je się k o n k re tn ą przyczynę, dla k tó re j ro zp atryw an a k o n stru kcja , w b re w p ra gn ie niom je j tw ó rc y , n ie działa.

Zupełnie analogicznie analiza każdego p ro je k tu , analiza aparatu ja ­ k ie jk o lw ie k k o n s tru k c ji, przeznaczonego do jednoczesnego dokładnego p om iaru pędu i w spółrzędnej cząstki, zawsze w y k ry w a k o n kre tn ą p rz y ­ czynę, dla k tó re j aparat okazuje się nie zdo ln ym do u s p ra w ie d liw ie n ia p o kład a nych w n im nadziei. Tego rodzaju p ro je k ty b y ły często rozpa­

try w a n e w ciągu p ie rw szych la t pow staw ania te o rii k w a n tó w i o trzym a ; ły nazwę „e ksp erym en tó w m y ś lo w y c h ". Choć rozpatrzenie ty c h ekspe­

ry m e n tó w m y ślo w ych nie ma w iększego znaczenia naukow ego niż zba­

danie jeszcze jednego p ro je k tu perpetuum m obile, to je d na k ma ono pew ne znaczenie pedagogiczne: pozw ala m ia n o w icie k o n k re tn ie j zdać sobie sprawę z ty c h zdum iew ających p ra w id ło w o ś c i m ikro św ia ta .

O to na p rz y k ła d próba ustalenia położenia e le k tro n u p rz y pom ocy id e ­ alnego m ikroskopu. Przez m ikroskop, ja k w iadom o, można coś zobaczyć ty lk o w te dy, g d y ro z m ia ry tego „czegoś" p rz y n a jm n ie j nie są m niejsze niż długość fa li św iatła, k tó ry m je o św ietlam y. Im d o k ła d n ie j chcem y usta­

lić położenie elektronu, ty m m niejsza w in n a być długość fa li św iatła, k tó ry m się posługujem y. A le ś w ia tło ma jeszcze jedną naturę — k w a n ­

tow ą. K ie d y k w a n t ś w ia tła pada na elektron, to udziela mu on jakiegoś pędu. Energia ty c h k w a n tó w — cóż za fatalna dla naszego eksperym entu okoliczność — ty m je st większa, im krótsza je st fala.

Im d o k ła d n ie j w ięc p ra gn ie m y usta lić położenie ele ktron u , ty m b a r­

d zie j k ró tk o fa lo w y m św ia tłe m w in n iś m y go o św ie tlić. To znaczy, że m u­

sim y zastosować p rz y ty m k w a n ty ty m w ię ksze j energii, im d o k ła d n ie j­

szy ma być pom iar w spółrzędnej. A le to znaczy, że ty m w iększa bę­

dzie zm iana początkow ego pędu elektronu. Jeśli ten pęd b y ł nam znany przed rozpoczęciem dośw iadczenia z m ikroskopem , to po doko n an iu do­

świadczenia, po p o d ję c iu przez nas p ró b y dokładnego w yznaczenia po­

łożenia ele ktron u , jego pęd je s t nam zupełnie nieznany.

P ro je k t sp a lił na panewce.

M ożna spróbow ać u sta lić położenie e le k tro n u p rz y p om ocy szczeliny.

Im węższa będzie szczelina, przez k tó rą p rz e la tu je ele ktron , ty m do­

k ła d n ie j ustalone będzie jego położenie w c h w ili tego przelotu. T u je d ­ n a k oczekuje nas „n ie p rz y je m n o ś ć " ze s tro n y fa lo w e j n a tu ry elektronu.

Prom ień fa li, przechodząc przez otw ór, przez szczelinę, ulega ugięciu, d y fr a k c ji; ele ktron , przechodząc przez szczelinę, d zię k i sw ym fa lo w y m w ła ściw o ścio m zm ienia k ie ru n e k, a w ię c i pęd. W rzeczyw istości, w szczegółach, z ja w is k o to ma przebieg bardziej sko m p liko w a n y, ale i tu dochodzi do głosu to samo fatalne dla nas pra w o p rz y ro d y : im węższa je st szczelina, im d o k ła d n ie j daje się u sta lić położenie cząstkir ty m w iększe je st ugięcie d y fra k c y jn e , ty m w ię ksze j zm ianie ulega po­

c z ą tk o w y pęd. I ten p ro je k t s p a lił w ięc na panewce. T a k to za każdym ' razem p rz y ro z p a try w a n iu podobnych p ro je k tó w w yc h o d z i na ja w ich

w adliw ość.

Prócz n ie z w y k łe g o dla te o rii kla syczn ej fa ktu , że działanie ma cha­

ra k te r ato m istyczn y, zw raca na siebie uw agę n ie z w y k ła

„subiektyw-O NATURZE WIEDZY FIZYCZNEJ 75 ność" ję z y k a te o rii k w a n tó w : ¡,nie można jednocześnie dow iedzieć się",

„je s t z p rzyczyn zasadniczych n ie m ożliw e dokonanie p o m ia ru ", „n ie ­ dostępne je st dla nas . . . " itd .

Jeśli w lite ra tu rz e fiz y k i kla syczn e j sp otyka m y się n aw et n ie k ie d y z te rm in o lo g ią subiektyw ną, to je st tam ona u żyta przyp ad ko w o i za w ­ sze m o ż liw y je st je j dokładny, ś c is ły p rze kład na o b ie k ty w n y ję z y k u stalanych przez fiz y k ę faktó w .

N asuw a się zagadnienie: ja k i jest o b ie k ty w n y sens czysto s u b ie k ty w ­ nego ję zyka te o rii kw antów ? P ow strzym am y się od rozpatrzenia tego zagadnienia do następnych części a rty k u łu , tu zaś ko n ty n u o w a ć będzie­

m y w y k ła d form a ln e j treści te o rii kw a n tó w , n ie o d ch yla ją c się zb y tn io ani pod w zględem m e ryto ryczn ym , ani pod w zględem te rm in o lo g ii od sposobu, w ja k i się ją z w y k le p o p u la rnie referuje.

W e w s z y s tk ic h w ypadkach, o k tó ry c h m ó w iliś m y dotychczas, cho­

d ziło o dokładne zm ierzenie bądź pędu, bądź w spółrzędnej cząstki —

d ziło o dokładne zm ierzenie bądź pędu, bądź w spółrzędnej cząstki —