( Mo s k wa )
Powiedzieć kilka słów o interesujących nas wszystkich obecnie zagadnie- PrzedctLPUnktU widzenia Przedstawiciela nauk przyrodniczych — a ściślej mówiąc, w <,« P 1016 3 flZykl' Nle będę mówił 0 ^ n i, że tow. Aleksandrów nie odźwierciedlił s tJ , ąZCe WPłyWU’ ja k i ° kaZały Wielkie odkrycia w dziedzinie przyrodoznaw- ied * a r ° ZT J f,lozof11- ° tym wyczerpująco powiedział tow. Żdanow. Chciałbym Jdnakze postawie tu jedno pytanie, na które należałoby otrzymać odpowiedź, w f o w ie T z e t ł i ° h 1r f l l °ZOf11' WSZySCy Przecioż wiemy, że liczni znakomici filozo- niejL o l « d 1 r °Wn0Czesnie wyjątkowo w ybitnym i specjalistami w najróż- matemnf dZiedZmachł Wledzy‘ Wszak Kartezjusz i Leibniz są twórcami współczesnej który stL A J°u C°H StT rZyb ° ni’ wchodzi w ogólnych zarysach w skład materiału, Więc 7P / • ; a/dY student’ zaznajamiający się z wyższą matematyką. Widzimy ezegó nie m o ż n i1 Kartezj usz i Leibniz dali coś takiego, co przeżyło stulecia, dokładn ! T i ♦ ° 1 systematach filozoficznych. Wydaje m i się, że należy Podstaw *■ badf C- me ° d° ° gię’ kt0rą kie r°w ali się ci filozofowie przy tworzeniu cesie p r a c v ° T in i 1 rachunku różniczkowego. Prawdopodobnie, w pro-Pych błędów r T P «aWami matematyki popełniali oni również mniej filozoficz- ckowuia i T t UmaCZ/ C inaCZ0j’ że w yn iki ich badań w tej dziedzinie za-Kanta w id § " T zarysach swe znaczenie w ciągu wieków? Albo weźmy dzieło cy dał Rn „ „ l i p 03 “P T , 1 teoria nieba“ - Wiemy wszyscy, jaką opinię o tej prą
dzie n„„ 7 Ca ta dokonala Pierwszego wyłomu w metafizycznym
światopoglą-°deszła i " ° ZnaWStWa XVI11 Wieku- H iP°teza kosmogoniczna Kanta-Laplace‘a P iU ją c y T i Wprawdzie na dalszy Plan- wiem jednak -z rozmów z astronomami zaj- sto P o w rL a ! ° r i.a,mi kosmogomcznymi, że podczs pracy w tej dziedzinie trzeba cze- Winna znni aC ° ldei Kanta 1 Laplace‘a. Wydaje mi się, że żywotność tych prac
«łych T , C ^Jaśnienie, a wyjaśnienie to, zdaje mi się powinni dać autorzy przy- W dziedzin QCZn'k °,W hlstoni i,lozofii. Teraz zaś spytajmy siebie, czy wiele prac mii, astro konkretnych, powiedzmy, w dziadzinie biologii, fizyki che-gać od „ T T P h naSi współcześni filozofowie? Nie zamierzam bynajmniej wyma- PrzyrodoznT i T ’ by wykonywali wielkie prace w dziedzinie matematyki lub Skarb> jak T T ' ,°CiaŻ PrZCCieŻ nie Powinniśmy zapominać, że posiadamy taki
wielką naukę Marksa-Engelsa-Lenina-Stalina, czego nie posiadali filozo
176 DYSKUSJA FILOZOFÓW RADZIECKICH
fowie ubiegłych stuleci. Z tej przyczyny nasi filozofowie znajdują się w wyjątkowo Korzystnych warunkach. A jednak wielu z występujących tu mówiło, że nasi filozo
fowie nie znają należycie historii (nawet ci, którzy wykładają materializm dziejowy), nie znają również współczesnego przyrodoznawstwa. Niestety, mogę to powiedzieć na podstawie swego doświadczenia. W tym roku, na przykład, na wydziale fizycz
nym Uniwersytetu Moskiewskiego zorganizowano koło filozofii fizyki. Nie mogliś
my jednak dopiąć tego, by w pracy koła brali udział filozofowie. Woleli oni uchylać się od tego. Wypowiadać się w sprawach filozofii fizyki nie chcą.
Co prawda tow. Jowczuk mówił tu, że wkrótce wszystko się zmieni — będzie nowy program i studenci wydziału filozoficznego będą studiować i matematykę, i h i
storię, i nauki przyrodnicze. Obawiam się, by program nie rozrósł się o tyle, że stanie się ponad siły. Jest bezwzględnie konieczne, aby każdy filozof dokładnie przestudiował jakąś jedną z dyscyplin społecznych lub przyrodniczych chodzi jed
nak o to, by tę wybraną przez siebie dyscyplinę rzeczywiście dobrze przestudiował oraz by śledził ciągle jej najnowsze zdobycze. Opierając się na wybranej przez sie
bie dyscyplinie, filozof winien sprawdzać, jak głęboko opanował marksizm, i poma
gać • specjalistom wybranej przezeń dyscypliny w unikaniu błędów metodologicz
nych. Co zaś widzimy obecnie? W dziedzinie fizyki, chemii, biologii — czy wiele pomogli nam filozofowie, a w tych gałęziach nauki nie wszystko układa się pomyśl
nie. Wykazała to dyskusja o „naturze prądu elektrycznego“ w 1930 roku, dyskusja w sprawach fizyki teoretycznej, która się toczyła na łamach „świętej pamięci“ pis
ma „Pod Sztandarem Marksizmu“ itd. Obecnie cieszy się olbrzymim wpływem za granicą tak zwana „kopenhaska szkoła“ fizyki teoretycznej, otwarcie uważająca Ma
cha za swego twórcę. Uczęszczając na koło filozofii fizyki na Uniwersytecie Mos
kiewskim, od którego odsunęli się filozofowie, mogłem się przekonać, że nasza mło
dzież pragnie szczerze studiować fizykę współczesną z pozycji materializmu dialek
tycznego, równocześnie przekonałem się jednak, że młodzież ta jest tak „naładowa
na“ współczesnymi podręcznikami, napisanymi przez przedstawicieli szkoły kopen
haskiej, że zaczyna mimo w oli dawać w swych wypowiedziach czysto machistow- skie sformułowania!
A oto, ja k i stąd powstał cios rykoszetem również dla tych, którzy studiują histo
rię filozofii. Wszyscy wiemy dobrze, jaką rolę odegrał w historii nauki i w historii filozofii Galileusz. Wszak był w liczbie tych uczonych, o których towarzysz Stalin powiedział: „Nauka zna w swym rozwoju niemało odważnych ludzi, którzy umie
li burzyć stare i tworzyć nowe, nie bacząc na żadne przeszkody, wbrew wszystkie
mu“ .
A teraz pytam Was: czy możemy przeczytać w przekładzie rosyjskim najbar
dziej bojowy utwór Galileusza „Dialog o dwóch systemach świata“ ? Obecnie moż
na tylko znaleźć historię fizyki profesora Lubimowa, wydaną w 1895 roku, gdzie są zamieszczone fragmenty tego dialogu. Od 1919 roku słyszę, że zamierza się wy dać u nas ten dialog. Słyszałem, że jeden przygotowany już rękopis zagubiono, P°' tem zamówiono nowy. Bywałem na posiedzeniach, gdzie zatwierdzano plany wy dawnicze Gostechizdatu, przypominałem o wydaniu Galileusza, nic jednak nie “ 0^
piąłem. Wśród zagranicznych matematyków i fizyków-teoretyków panuje Prz^
konanie, że „teoretycznie“ system Kopernika i zmurszały system Ptolomeusza tym samym! Ta „teoria“ wywodzi się od Macha!
A. TTMIRIAZEW
¡77
„Jeśli abstrahować od nieznanego i nie branego pod uwagę środowiska prze
strzeni światowej, to względne ruchy‘ w systemie światowym i z punktu widzenia systemu Ptolomeusza i z punktu widzenia Kopernika są te same. Oba systemy są jednakowo słuszne, ostatni jest tylko prostszy i praktyczniejszy“ . (Mach, „Mecha
nika“ , wyd. niem. Lipsk, 1901, str. 242).
Oto, co mówi Einstein, który przejął od Macha ów pogląd o tożsamości systemów Ptolomeusza i Kopernika: „Walka, tak zawzięta w zaraniu nauki, pomiędzy poglą
dami Ptolomeusza i Kopernika staje się całkiem pozbawiona sensu. Każdy z ukła
dów współrzędnych może być wykorzystany z równym prawem“ . (Einstein i Infeld
„Ewolucja fizyki“ , wyd. ang., Cambridge, 1938, str. 224).
A że chodzi tu nie o autorytet Einsteina, lecz o autorytet Macha, wynika z nastę
pujących faktów. W tej samej książce, skąd zaczerpnęliśmy ostatnią cytatę, Einstein występuje przeciwko szkole kopenhaskiej z Nielsem Bohrem na czele, przeciwko jej interpretacji zw. „zasady nieoznaczoności“ , z której — zdaniem tej sżkoły wynika indeterminizm. Einstein uważa, że zasadę nieoznaczoności należy odnieść do w iel
kości dotyczących grupy elektronów, nie zaś do pojedynczego elektronu, a wtedy wszelki indeterminizm zniknie. Jednym słowem, Einstein wystąpił tu przeciwko szkole machowskiej w obronie determinizmu. Trzeba było zobaczyć, z jaką złością obruszyli się na Einsteina nasi rodzimi machiści: „Einstein stracił rozum“ , „Einstein mówi o rzeczach, których nie rozumie“ !
Towarzysze, mówiliśmy tu wiele o Heglu, o państwie pruskim, które na szczęś- Cle i uż nie istnieje! A co się. okazuje? Obyczaje państwa pruskiego z czasów Hegla są jeszcze żywe! Przecież podpora państwa pruskiego — ju n kro w ie — mówili: „Niech będzie władza króla absolutna, jeżeli wykonywa on naszą wolę“ („Und der König absolut wenn er unser Willen thut“ ). A czyż nie jest podobny stosunek machistów do Einsteina? Jest on wielkim uczonym jedynie dopóty, póki nie występuje przeciw Machowi. Myśl, którą tu wypowiedział Einstein, spróbował zastosować fizyk ra
dziecki, prof. Siemienczenko. Wyłożył on cały kurs mechaniki kwantowej, nie wspo
minając o tym, co prowadzi do indeterminizmu. Książka została przygotowana do lu ku już w końcu 1940 r. W ostatniej chw ili ówczesne kierownictwo Uczpedgizu Przestraszyło się nagle, „zbyt śmiałego“ posunięcia, i cały skład książki rozsypano!
Przecież taka książka — to prawdziwa walka przeciw idealizmowi; wszak' nie
"'ystarczy wskazać na to, że Bohr i jego zwolennicy dają sformułowania idealistycz- 5*e, na to bowiem zaraz odpowiedzą: przecież na tym jest zbudowana mechanika
^Wantowa, którą potwierdzają liczne doświadczenia! A gdy pokażemy w praktyce,
„ziarno racjonalne“ mechaniki kwantowej można wyłożyć nie uciekając się do t obiegów idealistycznych, to sprzeczać się już będzie trudno. Wszak machiści te leidz4> zc zasada nieoznaczoności, prowadząca do indeterminizmu, jest fundamen
tów meckardk* kwantowej, a prof. Siemienczenko wykłada całą mechanikę kwan- pQ 4, nie korzystając z tej zasady. Ażeby zrozumieć, jakie to ma znaczenie, przy- Ot0 n<i’ C° mówi 0 tei zasaclzie wspomniany przez tow. Żdanowa fizyk Eddington.
o?.n- Vv’yjątek z ks’4Żki „Natura wszechświata fizycznego“ . Omawiając zasadę nie- ZażeCZ° n0iCi’ sformułowamt w 1927 r - Przez Heisenberga (Eddington nazywa ją bez podsr — *” zasad4 indeterminizmu“ ), autor pisze: „Trzeba chyba powiedzieć na szy s* Y le *yck argumentów, wziętych z nauki współczesnej, że religia po raz pierw- hia n.a,a Się możliwa dla rozsądnego człowieka nauki od 1927 roku. Jeśli
oczekiwa-usze okażą się dostatecznie uzasadnione, to rok 1927 ujrzał po raz pierwszy
Współczesna
178 DYSKUSJA FILOZOFÓW RADZIECKICH
ostateczną klęskę determinizmu pod ciosami Heisenberga, Bohra, Borna i innych.
Rok ów będzie stanowił epokę w rozwoju filozofii naukowej“ (! ! !—A. T.) (Edding- ton, The Naturę of the Physical World, Cambridge, 1929, str. 350).
W dziedzinie fizyki powstaje czasem taka sytuacja, że nowe badania, będące w sprzeczności z ustalonymi „kanonami“ fizyki zagranicznej, ogłasza się jako błędne.
W tym aspekcie nadzwyczaj wymowny jest wypadek z naszym młodym teorety
kiem A. A. Własowem: w swej dysertacji znalazł on nową, nadzwyczaj płodną me
todę badawczą, którą można zastosować w najróżniejszych dziedzinach fizyki.
Okazało się jednak, że z jego teorii wynika nowa teoria procesu krystalizacji, w y
krywająca pewne braki w panującej obecnie teorii Borna. Teorię Borna teoretycy- machiści gotowi są ubóstwiać, a wtem jakiś „nieznany“ młody uczony ośmiela się krytykować „samego Borna“ !
Ukazał się artykuł „O bezpodstawności badań Własowa“ . Redakcje czasopism naukowych nie dały możności odpowiedzi na tę „krytykę“ . W jedynym zaś piśmie Uniwersytetu Moskiewskiego sprawa wydrukowania odpowiedzi Własowa wlekła się przeszło pół roku. Na podstawie „k ry ty k i“ postawiono sprawę usunięcia Własowa ze stanowiska kierownika katedry fizyki teoretycznej! Cała sprawa zakończyła się tym, że w czasopiśmie angielskim „Naturę“ sam Born, omawiając badania Właso
wa, powiedział („Naturę“ , 22 lutego 1947 r.): „Mam nadzieję, że idee Własowa oka
żą się słuszne“ . A przecież, wydawałoby się, kto jak nie Born mógłby się obrazić na krytykę swej teorii przez Własowa! Czy nie powinniśmy się wstydzić tego, że w sporze Własowa z jego przeciwnikami zabrzmiał w obronie Własowa głos Borna, a nie głos opinii publicznej fizyków radzieckich? Nie słychać jakoś u nas tego gło
su! A czy otrzymujemy jakąś pomoc od naszych filozofów? O tym szkoda nawet mówić!
•
Panującą obecnie opinię wśród kół kierowniczych w dziedzinie fizyki teoretycz
nej jest teza, że fizyka dzieli się na dwie gałęzie: stara fizyka (na której podstawie jest zbudowana cała technika do techniki wytwarzania bomb atomowych włącznie) oraz nowa. Stara fizyka jest dostępna dla rozumu ludzkiego, nowa — me: zrozumieć jej nie można, można się tylko , do niej przyzwyczaić. Słyszy się nawet głosy, że człowiek musi się zmienić biologicznie, zanim zacznie rozumieć fizykę współczesną!
Mogę powiedzieć, na podstawie posiadanych wiadomości, że mamy wielu w ybit
nych fizyków, którzy, nie czekając aż nastąpią w nas zmiany biologiczne, zrobili już wiele w kierunku powiązania starej fizyki z nową oraz uczynienia „niezrozu
m iałej“ nowej fizyki zrozumiałą. Jednak wszystkie te myśli leżą w rękopisach, któ
rych się nie drukuje. A przecież ów milczący, lecz zacięty spór dotyczy dwóch kwe
stii filozoficznych: 1) czy wszystkie formy materii oraz formy ruchu przechodzą nawzajem w siebie, czy też pomiędzy dwiema dziedzinami fizyki istnieje mur chiń
ski i 2) czy świat jest poznawalny, c;zy nie. Otóż w tym to sporze nasi filozofowie nie pomagają nam, fizykom. W ten sposób zapóźnienie filozofii hamuje rozwój ta
kiej nauki jak fizyka.
Czyż nie zacofaniem naszym tłumaczy się fakt, że specjaliści w sprawach jądra atomowego oświadczają (odnosi się to zarówno do naszych teoretyków jak i do zagranicznych): za dobrze uzasadnioną należy uważać tę teorię jądra atomowego,
która może utrzymać się w ciągu jednego miesiąca.
A. TIMIRIAZEW 179 Jeszcze jedna uwaga. Wprawdzie obecnie ukazują się na łamach „Bolszewika“
przeglądy współczesnych zagranicznych „filo zo fii“ idealistycznych, cały jednak sze
reg takich „filo zo fii“ , dotyczących fizyki, uchodzi uwadze naszych filozofów.
Oto, na przykład, artykuł Whitteckera „O pewnych spornych kwestiach filozo
f ii nauk fizycznych“ ; jest to część przemówienia prezydenta Edynburskiego Towa
rzystwa Królewskiego.
W przemówieniu tym są poddane szczegółowemu rozbiorowi poglądy Eddingto- na, Jeansa i M ilne‘a na możliwość zbudowania całej fizyki teoretycznej bez żadnych doświadczeń — po prostu tak z głębi naszej świadomości! Whittecker wyraźnie sym
patyzuje z tym i poglądami, zastrzega się jednak, że nie można mimo wszystko uwa
żać, iż punkt widzenia, odrzucający zupełnie wszelkie doświadczenie przy tworze
niu teorii, jest całkiem dowiedziony. Przyczyna, która skłania Whitteckera do w ąt
pliwości, sądzę, wszystkich nas zabawi. Okazuje się, że odrzucać doświadczenia nie można dlatego, że „sam święty Tomasz z A kw inu mówił, iż doświadczenie jest je
dyną niezawodną podstawą“ (! ! ! — A. T.) (Pismo „Philosophical Magazine“ , maj 1942 r., str. 355).
Przechodzę do konkluzji. Współczesna fizyka teoretyczna jest zalana przez. wro
gie prądy filozoficzne, hamujące jej rozwój; tym wrogim prądom nie stawia się należytego oporu. Oto dlaczego pozostawanie w tyle, gdy chodzi o nasze ba
dania filozoficzne, prowadzi do zwolnienia tempa rozwoju fizyki i nauk przyrodni
czych.
Mówiono tu, że stosunkowo niewielka grupa filozofów przywłaszczyła sobie mo
nopol, odsuwając większość. Jest to w jeszcze większym stopniu słuszne w stosunku do fizyki. Tymczasem zaś mamy wcale nie tak mało dobrych fizyków, jak sądzą nie
którzy, należy jedynie prawidłowo zorganizować pracę, dać im możność dyskutowa
nia nad spornymi kwestiami fizyki z taką samą swobodą, z jaką omawialiśmy tu nasze braki w dziedzinie filozofii, a wreszcie, dać im możność publikowania swych prac!
I
U*