• Nie Znaleziono Wyników

O POJĘCIU CHOROBY

W dokumencie Pamiętnik Naukowy. T. 2, z. 5 (1837) (Stron 53-75)

ZE STANOWISKA FILOZOFII NATURY.

D ie K rankheiten sind Lebensprocessc der T h ie re . D ie P atholoęie ist die P h ysiologie des T h ierreich s.

O k e n Naturphilosophie. 388.

D o nauk, które w naszych dopiero czasach nagłe i zna­

komite uczyniły postępy, i patologię czyli naukę o choro­

bach, policzvć: należy. Wprawdzie od najdawniejszych czasów, bo odtąd jak tylko ludzie myśleć i nad sobą za­

stanawiać się poczęli, starannie uprawiana, stanowi gałęź nauk lekarskich, którą, jako jedną z najważniejszych, przed innemi zajmowali się już lekarze odwiecznej starożytności, tak dalece, iż początek jej dosięga początku i kolebki sa­

mej sztuki leczenia. Wszakże chcąc uleczyć chorobę, przed wszystkiem poznać, i ile to być może, istotę jej zgłę­

bić należy. Ztądteż poszło, iż nie samych tylko leka- rzów, lecz i dawnych mędrców i badaczów przyrody;

Pr-T H AG O RA S A , A l K M E O N A , E m P E D O K L E S a ', P L A T O N A , A R Y S T O T E ­ L E S A i innych uwagę ift siebie zwróciła i troskliwej pieczy doznawała. Mimo to jednak, prace i usiłowania tylu uczo­

nych, nie potrafiły jej przed innemi naukami wznieść do 14"

szczytu doskonałości; co większa przyznać musimy, iź od wielu innych nauk lekarskich wyprzedzona, dopiero w osta­

tnim dziesiątku lat nowem natchniona życiem, nowem i trwałem zajaśniała światłem. Wszakże w tem długiem paśmie wieków nie zbywało na światłych lekarzach, którzy, jak między innymi Pa r a c e l s u s, owa gwiazda nocy średnio- wiekowej i uczeń jego He l m o n t głębiej niż inni w przy­

rodę chorób zajrzeli; ale głos ich, od spółczesnych niepo­

jęty, a nawet za czcze marzenia poczytany, przebrzmiał bez oddźwięku, i jeszcze na czas długi przez gnuśną po­

tomność również zaniedbany, dziś dopiero, lubo od małej dotąd liczby myślących, według prawdziwej wartości ce­

nionym być zaczyna.

Patologia, jakośmy'wyżej wspomnieli, trudni się zba­

daniem chorób, tak co do ich istotyvjako też co do przy­

czyn i znaków, jakiemi się (objawiają. Przed wszystkiem więc stara się wykryć istotę choroby, odpowiedzieć na to ważne zapytanie: co je s t choroba ?— Odpowiedź, a zatem określenie choroby, jest niejako podstawą każdej teoryi le­

karskiej, i tato jest właśnie opoka, o którą się dotąd roztrącały usiłowania lekarzów.

Nie wchodząc w bliższy rozbiór wyobrażeń o choro­

bie w ogólności, owej puścizny naukowej, od najdawniej­

szych czasów aż dotąd, rozmaitemi pomysłami wzbogacanej, pominąć jednak nie można, iż wiely. bardzo, a to w róż­

nych czasach, ostatecznej przyczyny chorób poszukiwało w złej mięszaninie czyli zakażeniu soków, jak to widzi­

my w dziełach Hi p p o k r a t e s a , Ga l e n a , Sy l w i u s z a , Bo e r- h a a w e g o i Ba u m e g o; inni twierdzili, iź każda choroba tkwi pierwiastkowo w częściach stałych ciała zwierzęcego, i po­

chodzi, juźto ze złego ułożenia cząstek, już też ze zbo­

czenia ruchów, jakie te części wykonywają. Takiego zda­

nia trzymali i bronili As k l e p i a d e s, Th e m i s o n, Ce l s u s a póź­

niej F r. Ho f f m a n n i Cu l l e n. Niektórzy wreszcie, widząc niedokładność tych wyobrażeń, inną jeszcze puścili się dro­

gą i pomijając materyę ciała zwierzęcego, uchybienia siłv żywotnej za główną poczytywali przyczynę wszystkich cierpień. Uczynili to oprócz dawnych pneumatyków, w póź­

niejszych czasach St a h l, Br o w n, Da r w i n, Ra s o m i Br o i s- s a i s. Z tem wszystkiem byli i tacy a między nimi sławni lekarze siedmnastego stulecia Ba g ł i v i i Sy d e n h a m, któ­

rzy niezadowoleni źadnem w ówczas znanem określeniem choroby, dąźącem do bliższego tejże poznania, zupełnie zwątpili o pożądanym skutku tych zaciekań, wyznając otwarcie, iż choroba była i pozostanie na zawsze rzeczą niedocieczoną. Wszelako mimo przykładu tych znakomi­

tych mężów, nie ostygł w lekarzach zapał do wykrycia tej wielkiej zagadki, a połączone i niezmordowane usiłowania badaczów przyrody, znacznie nas zbliżyły do pożądanego celu. Wprawdzie na wiekopomny zakał dziewiętnastego stulecia, znalazło się wielu takich, którzy wyrzekłszy się wszelkiego zastanowienia, poprzestając na nikczemnej płyt­

kości i zewnętrznych tylko zjawiskach chorób, poszli za łudzącym siebie i innych łatwowiernych Ha h n e m a n n e m; lecz

ojczyzna tego guślarza, wydała nam zarazem mężów, któ­

rych żadne przeszkody i trudności podjęte ku poznaniu i zgłębieniu prawdy, od tego szlachetnego zamiaru odwieść nie zdołały i którzyto patologię do dzisiejszego świetnego stanu doprowadzili.

Z tego, co się powyżej o wyobrażeniu choroby w ogól­

ności nadmieniło, pokazuje się, iź wszyscy prawie wysta­

wiali sobie takową jako istotę martwą, lub wcale jako rzecz ujemną, jako brak zdrowia. Wszelako już Pa k a c e l s u s,

człowiek obdarzony rzadką przenikliwością i nauką, od spółczesnych jednak niepoznany, a nawet od mnóstwa za­

ślepionych nieprzyjaciół wyszydzony, prawdziwy męczennik prawdy, już w swoim czasie chorobom życie przyznawał.

Oto są wyrazy wieszcza w puszczy: •••» Każda choroba wy­

nika z nasienia, każda powstaje, wzrasta i kona w ciele ludzkiem, a gdy dorośnie, wydaje owoc jako drzewo.

Podobnież jak zioła z ziemi wyrastają, choroby rodzą się w ciele, a jako tamte noszą na sobie właściwe znamiona, któremi się odróżniają, tak też i choroby, według tego jak się odznaczają, dzielą się na gromady i rodzaje. A jeśli się kto zapyta, jak się to dzieje, źe choroby rosną, tedy odpowiedź podaje nam filozofia, źe również jak trawa, krzewy i drzewa, choroby powstają z nasion. A zatem wiedzcie, źe każda choroba ma ciało niewidzialne i jest członkiem wieloświata i drobnoświata, ą nawet sama jest drobnoświatem i niby człowiekiem. Przeto człowiek skła­

da się w chorobie jednocześnie z dwojga ciał, a przecież

stanowi jednę osobę.« Już z tych kilku wyrazów poka­

zuje się jawnie, jak trafnie pojął i przeniknął Pa r a c e l s u s

znaczenie chorób.

Podobnież naucza Helmont pisząc: » Choroba jest rze­

czywistą istotą, złożoną z materyi i siły wewnętrznej, któ­

ra niejako gości w ciele; jestto działanie żywotne, które atoli życiem swem życiu ludzkiemu zagraża. Względem tego wprawdzie choroba jest złem, ale chociaż pochodzi ze zboczenia, wszelako nie jestto złe podobne do grzechu, bez istoty wewnętrznej, bez ładu i prawideł. Owszem po­

wstaje z przyczyny rzeczywistej, jawnej, twórczej, posia­

da nasienie, ma swą postać i prawidła; nie jest ona odję­

ciem zdrowia, łecz prawdziwą istotą, żyje w życiu; temże objęta powstaje, wzrasta i umiera. A więc choroby sąto wewnętrzni i wrodzeni zabójcy życia, sąto płody wy­

uzdanego Archeusza.«

Wszakże tenże sam Sy d e n h a m, który pełen skromności oświadczył, iżby sam powiedzieć nie śmiał, na czem wła­

ściwie zależy choroba, jednak winnem miejscu objawia:

»iż choroba pochodzi z szczególnego wygórowania pewnych części i spraw ciała ludzkiego, do tego stopnia, iż osobne przedstawiają życie lub ustrój pasorzytny. Przeto ten, ró­

wnież jak i rośliny i zwierzęta rodzi się i przebiega w swem życiu pewne okresy, zachowuje pewną kolejność^

w ogóle ulega pewnym i stałym prawidłom przyrody. Ja­

wny tego przykład spostrzegamy codziennie w tworzeniu owych wyrośli na krzakach i drzewach, jużto w postaci

214

jemioły, już też w postaci mchów, porostów lub grzybów.

Wszakże w tych wszystkich widzimy osobne istoty, a»ży- cie ich odrębne od życia pnia rodzinnego.« Jednakże za­

raz dodaje: »iż to tylko myśl nawiasem rzucona, a umysł ludzki niezdolny do zgłębienia tajników przyrody.«

Jakkolwiek bądź, czyli właśnie przytoczone zdania le- karzów uważać będziemy jako same tylko domysły, czyi jako owoce wewnętrznego przekonania, w naszych dopie­

ro czasach poparte z jednej Strony bujną i pełną wielkich pomysłów filozofią przyrody, Z drugiej zaś olbrzymim po­

stępem nauk przyrodzonych, powyższe wyobrażenie o cho­

robie dokładniej rozwinięte, upowszechnić się zdołało. i Między zwolennikami tej szkoły przodkują Ki e s e r, Fk i e d- l a e n d e r , S t a r k , a szczególniej J a h n , którzy mniej lub wię­

cej dobitnie znaczenie choroby określili. I tak powiada pierwszy »iż choroba przedstawia w ogólności życie i ustrój (organizm) pośledniejszy.-# Dokładniej wyraża się S t a r k ,

który pierwszy jędrnemi dowodami zdanie to utwierdził.

»Choroba-pisze-w istocie swej bynajmniej [nie różni się od życia, a zatem także jest życiem. Choroba nie jestto nic ujemnego, nie jest brakięm zdrowia, ale jest życiem szczególnem, obcem, wkraczającem w życie* tego, co cho­

ruje. Choroba więc ma spólne z życiem własności.« W po­

dobnym duchu Jahn także przemawia.

Lecz co większa Ha r t m a n n, chociaż w ogóle nie hołdo­

wał zasadom filozofii przyrody, w swej patologii pisze wy­

raźnie: »Choroba nie jest niczem innem, jak tylko

szcze-gólnem rodzajem życia, a zatem wszystkim prawidłom ży­

cia ulegać musi.« A w innem znów miejscut »choroba, jako życie pośledniejsze, podpada przeznaczeniu każdego ży­

cia w szczególności, ale w krótszym czasie jak życie przed­

niejsze dochodzi do swego kresu, rodzi się, wzrasta, sta­

rzeje, umiera.«

Lecz chociażby nie jeden na powadze takich mężów, swą nauką daleko słynnych, mógł polegać, nie godzi się atoli gorliwym badaczom przyrody poprzestać na niej, zwła­

szcza iż nieraz ślepe zawierzanie innym, najzgubniejsze na nauki wywarło skutki, największą było tamą dalszego ich postępu.

Już zastanowiwszy się tylko nad samodzielnością cho­

rób, która sprawia, iż każda choroba w tysiącach ludzi róż­

niących się wiekiem, płcią, ciałotworem, sposobem życia pod rożnem niebem, i tylu innemi okolicznościami, zawsze w ten sam objawia się sposób, też same na sobie nosi pię­

tno, zniewoleni jesteśmy przyznać jej życie udzielne. Ude­

rzający dowód tej samodzielności choroby mamy w czer- wiwości, która jednak od innych chorób nie istotą, lecz tylko wyraźniejszem różni się objawieniem, tak, iż mniej­

sza zaiste różnica między tą chorobą a innemi, jak mię­

dzy rączym i wysokolotnym ptakiem, a przykutym do ska­

ły morskiej koralem, chociaż obudwu zarówno w poczet zwierząt policzono. Bliższy atoli rozbiór i porównanie nie­

których zjawisk życia w ogólności ze zjawiskami chorób,

mocniej o tej praw dzie p rze k o n a , w czćm p rzed innemi Jahn będzie naszym przew odnikiem .

I tak, zapatrując się naprzód na ich początek, widzi­

my, iź tak jak wszystkie jestestwa żyjące, rozmnażają się albo przez złączenie się .płci dwojakiej, alboli też bez spól- kowania, ze zbiegu przyjaznych sobie wpływów powstają, co pospolicie płodzeniem pierwotnem nazywamy. Podobnież i choroby niektóre, dzielniejszem obdarzone życiem, sze­

rzą się przez zarażenie, w czem pierwiastki zaraźliwe, nie­

zaprzeczone mają podobieństwo do nasion, tak iż osobę złożoną chorobą zaraźliwą i udzielającą jej innej , jako wy­

dającą zarazę, jako pełniącą sprawę płci męskiej;— przyj­

mującą zaś zarazę, jako osobę żeńską uważać trzeba.

Wszakże i w innych chorobach nie zawsze zaraźliwych, gdyż każda niekiedy takową być może, t,eż same działania rozróżnić się dają. Żadna bowiem choroba, bez usposo­

bienia czyli skłonności do niej, i przyczyny zewnętrznej, któ­

ra ją wywołuje, powstać nie może. W tym razie, osta­

tnią wystawiamy sobie jako pierwiastek męski, pierwszą jako żeński.

Ale oprócz tego, z wielu innych względów, podobień­

stwo zachodzące między płodzeniem a powstawaniem cho­

rób wykazać można. Tak jak istoty żywotne, doszedłszy najwyższego stopnia właściwego sobie udoskonalenia, w kwiecie wieku swego stają się płodnemi, również i choro­

by tylko na szczycie swej dzielności innym udzielać się mogą.

216

Ponieważ płodzenie życiu osobnika wielce jest nieprzy­

jazne, który kosztem swego życia i najszlachetniejszych części ciała rozplemia swój rodzaj, a zatem siebie umarza, aby potomstwo ożywił, tak też choroby zaraźliwe z po­

czątku bywają najzjadliwsze, a w miarę tego jak się roz­

szerzają, tracą na swej zgubnej dzielności. Tak jak wie­

le roślin i zwierząt, podczas swej płodności, mocną a czę­

sto przyjemną woń wydają, czego szczególniej kwiaty do­

wodzą, tak też wiele chorób, jako to łożnica, pomór wscho­

dni, ospa, osutka szkarłatna, odra, świerzb, trąd i wiele innych, podczas swego okazania się na skórze szczególnym i właściwym sobie odznaczają się zapachem.

Doświadczenie przekonało, iż nieskończenie mała ilość nasienia tak roślinnego jako i zwierzęcego, dostateczną jest do zapłodnienia. Toż samo uważano w różnych chorobach.

Najmniejsza ilość cieczy z dymienie pomorowych, najmniej­

sza kropelka płynu zawartego w kroście krowiankowej lub śliny, psa wściekłego, zaszczepić może pomienione choroby.

Wiadomo też, źe muchy przenieść, i innym zwierzętom udzielić mogą zarazę śledzionową. Rzeczą nie mniej wia­

domą, iż wielu badaczów przyrody przypuszcza tak zwa­

ny wyziew nasienny (auram seminalem), któremu przyznają moc zapładniania, co też liczne przykłady w życiu roślin i zwierząt potwierdzają. Wszakże również wątpić nie moż­

na o lotności wielu pierwiastków zaraźliwych, tak, iż sa­

me wyziewy ludzi złożonych odrą, kurem, osutką szkar­

łatną, łożnicą, innych zarażają.

Nasiona roślin i zwierząt wielką niekiedy okazują wy­

trwałość żywotną i opierają się dzielnie nieprzyjaznym wpływom zewnętrznym. Również zaraza śledzionowa tkwi czasem jeszcze w skórach w części wyprawnych bydła, a zaraza pomoru wschodniego przechowana w różnych rze­

czach , po kilkudziesiąt latach tęż chorobę sprawiała.

Ale mimo to, pewne siły świata zewnętrznego niszczą nader prędko życie nasion i zaraz. Tu należy przed Wszyst- kiem wysoki stopień ciepła i zimna, tudzież kwasy i alka­

lia. Tak n. p. zimno, sprzeciwia się szerzeniu łożnicy, go­

rączki żółtej, ' pomoru wschodniego, czerwonki, zgorzeliny szpitalnej. Nakadzania kwasowe, szczególniej kwasem sa­

letrowym , solnym i chlorem wytępiają powyższe choroby.

Użycie miejscowe alkaliów, przytłumia wybuchnienie wście­

klizny i czarnej krosty.

Tak jak rozwijanie się dwóch zarodków w jednem ciele czyli nadpłodnienie należy do nader rzadkich wypadków, tak też bardzo rzadko się zdarza, żeby dwa naraz zarody chorób czyli zarazy, w jednym się przyjęły ustroju. Wsze­

lako uważano skojarzenie się w jednej osobie osutki szkar­

łatnej z kurem, z krowianką, ospy z pomorem wscho­

dnim. — Wiadomo, iż wiele roślin, a między zwierzęta­

mi , mianowicie owadami, > wiele samic raz tylko w swem życiu poczyna, a po wydaniu płodu obumiera, gdy tym czasem inne kilkakrotnie płodzą. Tak też niektóre choro­

by zaraźliwe, szczególniej gorączkowe, odra, osutka szkarłatna, ospa, raz tylko w życiu ludzkiem nagabują,

218 «

innym zaś ludzie częściej ulegać mogą, jak n.p. gośćcu, świerzbu.

Juź to porównanie niektórych zjawisk przy płodzeniu i powstawaniu chorób dostrzeżonych, dowodzi wielkiego podobieństwa obudwu czynności i przekonywa nas o tein, źe choroba należy do źywocin. Lecz 'i dalsze porównanie biegu życia roślin i zwierząt $ jednej, a chorób z drugiej strony, w tem przekonaniu zupełnie nas utwierdzi.

Samoistność i samodzielność sąto główne cechy życia.

Nikt zaś takowych nie zaprzeczy chorobie, jeśli rozważy, źe ta swe istnienie przedłużyć, że się rozwinąć i rozsze­

rzyć usiłuje, tak, iż częstokroć lekarz nie może uskromić i ograniczyć tego zgubnego dążenia. Nadto, o iłe ze zbio­

ru szczególnych przymiotów, węzłem jedności spojonych, od siebie nawzajem zawisłych, wynika wyobrażenie osobnic- tw a, i tę własność życia każdy przyzna chorobie.

Zycie, jestto pasmo nieustannych przemian, w którem od swego początku do pewnego kresu objawia się dążenie do coraz większej doskonałości, odkąd znowu zwolna chyli się do upadku i zniszczenia. Tak więc w życiu rozróż­

niamy stan lub wiek tworzenia i wzrostu, dojźrzałości, i odtworzenia czyli upadku, każde życie wykwita, kwitnie i okwita. Też Same zupełnie okresy widzimy w życiu każdej choroby, a jako według różnej doskonałości ustro­

jów, nikłe wymoczki, jętki, bedłki, chwilowem tylko tchną życiem, a słoń i cedr wiek swój liczą na stulecia, tak też z chorób trwanie udaru, dławcu i cholery u ludzi, a u zwie­

rząt zarazy śledzionowej, częstokroć kończy się w kilku chwilach, zapalenie trwa dni kilka, osutki kilka tygodni, gdy.tymczasem zołzy, trąd,, dna, krwawnice, kilka lat a nawet niekiedy połowę życia ludzkiego zajmują.

Objawienia każdego życia v na samym| początku i na schyłku bywają tak słabe, iż zaledwo dostrzedz się dają, jestto niejako życie utajone (vita latens}. Toż samo St a r k

z rzadką bystrością wykazał w chorobach. Wszakże, gdy z przyczyny skutek wynika, chwila zetknięcia się sił twór- czyph, chwila zapłodnienia, jest zarazem chwilą nowego ży­

cia; jednak takowe różnego potrzebuje czasu, nim się na zewnątrz objawić może. Według rozmaitego udoskonale­

nia ustroju, czas ten bywa już krótszy, już dłuższy. W sło­

neczniku rocznym (helianthus annuus) spostrzegamy zaro­

dek już trzeciego dnia po zapłodnieniu, gdy u ludzi dopie­

ro w drugim lub trzecim tygodniu widzieć się daje. Podo­

bnież gdy życie ustaje, nie gaśnie nagle, lecz zwolna do­

gorywa. Pospolicie ustroje żyją jeszcze, gdy je za mar­

twe poczytujemy. Tak więc chociaż nerwy już obumarły, krążenie w naczyniach drobniejszych trwa jeszcze przez kilka godzin, wsysanie dopiero w dobę po ostatniem wy- zionieniu tchu ustaje, ciało stygnie pomału, wreszcie zgni­

lizna, która się w tej samej chwili poczyna, gdy ciało żyć przestaje, nie równie później następuje, jak śmierć orze­

czona w rozumieniu pospolitem. Tu też odnieść należy drgania członków w ciałach martwych, pobudzone siłą gal­

waniczną, jasny dowód niewygasłej jeszcze draźliwości.

Zastanowiwszy się nad przebiegiem chorób, z łatwością też same poznajemy okresy życia, ukrytego w początkach i w końcu tychże. Każda bowiem choroba poczyna się od uczucia słabości, od cierpienia niewyraźnego, żadną szcze­

gólną przypadłością nieoznaczonego, które później dopiero w mniejszej lub większej liczbie na jaw występują. Tęto porę dawni lekarze nazywali: stadium nascentis vel fientis morbi, stadium prodromorum, albo terrentia morbi. Drugi raz uczuwa chory tę samę niemoc, bez żadnych innych dolegliwości, gdy wraca do zdrowia, wtedy, gdy choroba pokonana siłą żywotną chorego, kończy swe życie.

Choroby, również jak ustroje, ulegają w swem rozwi­

janiu stopniowem prawu przyrody, przez wielkiego Har-

v e y a naprzód ódgadnionemu, a w naszych czasach przez

najsławniejszych badaczów, Au t e n r i e t h a, Me c k ł a, Ok e ń a,

Sc h w e i g g e r a przyznanemu, tojest: iż w miarę swego u-

doskonalenia, nim takowego dosięgną, przechodzą stopnio­

wo przez wszystkie niższe postacie życia. Jeśli o tem co do ustrojów^ w naszych czasach zaledwo kto wątpi, przy­

zna także, iż to prawo rozciąga się i do chorób', zważy­

wszy n.p. ścisły związek zapalenia z krwistością tętnową, z napływem i krwotokami tętnowemi, tudzież z zadrażnie­

niami , które, jako najwyższy stopień w tym rzędzie cho­

rób, wzwyż pomienione cierpienia koniecznie poprzedzić muszą. Również węzłem powinowactwa spojone są na­

pływy i krwotoki żylne, przystudzienice, choroba plamista, dzięgna i gnilec, w którymto poczcie pierwsze najniższy,

2 2 2

ostatni zaś najwyższy stopień stanowi, tak, iż gmlec nim się objawi, poprzedzające go niższe stopnie przebiedz mu­

si. Toż samo powiedzieć można o wygórowanej tkliwości, kurczu i padaczce.

Żadne działanie nieustannie i w jednej mierze odby­

wać się 'nie może; przeto i bieg życia przedstawia nam pasmo czynności naprzemian ze spoczynkiem, natężenia ze zwolnieniem. Stosuje się do tego prawa bez wyjątku i życie wszechświata, okazując niejednostajną szybkość w krą­

żeniu ciał niebieskich, i życie ziemi w napływie i odpły­

wie morza, w mniejszem i większem parciu powietrza w pewnych porach dnia, w burzach i słocie ustępujących pogodzie, w wybuchach i spoczynku wulkanów, w wielu źródłach, juźto mocno bijących, już też mniej wody wyr dających lub zupełnie wysychających; wreszcie sen nocny i dzienny, zimowy i letni, i wiele innych zjawisk w życiu roślin i zwierząt dowodzą; iż w szczególnych także ustro­

jach żywot tą samą bieży koleją. Toż samo już od dawna uważano w chorobach, które w pewnym czasie wzmagają się i wolnieją, lub na czas niejaki zupełnie się ukrywają.

Na tychto ciągłych przemianach chorób opiera się nauka o kolejności (typus) takowych. Tak więc zapalenie, dna, choroba lubieżna, we dnie spoczywa a nocą dręczy cho­

rych , gorączka trawiąca wzmaga się wieczorem, zatchnie- nie najsrożej po północy dokucza, zimnice przychodzą dniowemi lub kilkodniowemi powrotami, zołzy zimą uśpione ocucają się na wiosnę, puchlina latem stłumiona w zimie

się odnawia, dna na wiosnę lub w jesieni się odzywa. Że zaś ustanki i wzmagania się życia w niektórych ustrojach jawniejsze lub mniej widoczne, toż samo i w chorobach dziać się zwykło. Jeśli więc w naszem podniebiu życie drzew szpilkowych, a w krajach zwrotnikowych, u żadnej rośliny, nigdy się nie zniża do tego stopnia jak u nas w in­

nych roślinach wśród zimy; jeśli między zwierzętami ryba właściwie nigdy nie śpi ,, inne zaś po-większej części po kilka godzin na dobę przesypiają, niektóre wcale,, jak n.p.

nych roślinach wśród zimy; jeśli między zwierzętami ryba właściwie nigdy nie śpi ,, inne zaś po-większej części po kilka godzin na dobę przesypiają, niektóre wcale,, jak n.p.

W dokumencie Pamiętnik Naukowy. T. 2, z. 5 (1837) (Stron 53-75)