• Nie Znaleziono Wyników

Obszar flory glossopterysowej

W dokumencie Dzieje ziemi. T. 2, Geologia opisowa (Stron 187-193)

W e wszystkich miejscowościach, o których dotąd była mowa, pomimo znacz­

nej rozmaitości rozwoju facyalnego, istnieje daleko posunięta zgodność typu osa­

dów karbońskich. W przeciwieństwie do tych m iejscowości istnieje drugi rozległy obszar, który się w wielu ważnych szczegółach od tego zw ykłego typu odchyla;

obszar ten stanowią głównie k r a i n y r o z m i e s z c z o n e d o k o ł a o c e a n u I n ­ d y j s k i e g o : Afryka południowa, niemiecka A fryka wschodnia, Afganistan, In- dostan, Australia południowa i Tasmania. Następnie do tego odmiennego typu roz­

w ojow ego należy A m e r y k a P o ł u d n i o w a , a pewne zbliżanie się do niego istnieje także w C h i n a c h .

Najłatwiej dojdziemy do zrozumienia osobliwych stosunków tego południowe­

go obszaru rozw ojow ego karbonu, gdy najpierw Australię weźmiemy pod rozwagę

Australia. System Gondwana. Flora glossopterysowa. 1 7 1 Najgłębszy poziom w form acyi w ęglowej stanowią tutaj żółte piaskowce ze szcząt­

kami rodzajów Lepidodendron, Sigillaria i Calamites; form y te zbliżone są do eu­

ropejskich i pozwalają uważać żółte piaskowce za utwór mniej więcej równoległy do utworów kulm owych Europy; warstwy te niektórzy poczytują nawet za dewoń- skie. Ponad niemi leżą osady, w których ławice morskie i warstwy, zawierające rośliny i węgiel, w taki sposób kolejno się zmieniają, że o jednoczesnem współ­

istnieniu fauny morskiej z odpowiednią roślinnością lądową bynajmniej powątpie­

wać nie można. Zwierzęta morskie posiadają piętno niewątpliwie karbońskie, na­

tomiast zupełnie odmienny typ wykazują szczątki roślin, występujących pomiędzy owymi pokładami morskimi. Nie można wśród nich znaleźć ani jednego z charakte­

rystycznych rodzajów systemu węglow ego: żadnych sygilaryi, żadnych lepidoden- dronów, żadnych kalamitów, żadnego śladu nawet asterofilitów, anularyi i t. d.

Flora składa się z paproci, skrzypów, z dodatkiem nielicznych jeszcze drzew igla­

stych; poszczególne rodzaje daleko bardziej zbliżają się do takich typów, które gdzieindziej zwykle trafiają się w dolnej części utworów mezozoicznych, niż do ta­

kich, co występują w karbonie. D otyczy to przedewszystkiem typów najbardziej rozpowszechnionych i najważniejszych, mianowicie paproci z rodzajów G- l o s s o - p t e r i s i Gr a n g a m o p t e r is, które trafiają się również w Indyach i w A fryce południowej; dotyczy to skrzypów z rodzajów P h y l l o t h e c a i S c h i z o n e u r a i wielu innych.

Ponad ow ym kompleksem naprzemianległych ławic morskich i ławic, zawierają­

cych rośliny, t. zw. warstwami „M uree“ , leży w Australii czysty osad śródlądowy, t. zw. warstwy „N ew castle“ ; osad ten zawiera w bogatszym rozw oju tę samą florę, która znajdowała się ju ż w poziomie głębszym. Po niejakiej przerwie w następo­

waniu warstw ukazują się u góry warstwy „H aw ksbury“ z labiryntodontami oraz szczątkami ryb i roślin, w końcu zaś warstwy „W ianam atta“ ze szczątkami ro­

dzaju Palaeoniscus, ryby kostołuskiej, która w Europie występuje w osadach permskich. Stanowi to także nowe potwierdzenie poglądu, że osady najstarsze, zawierające G-lossopteris, należą do systemu węglow ego.

Możemy przeto twierdzić, że wówczas, gdy w Europie i Am eryce P ółnoc­

nej istniała jeszcze flora lepidodendronów i sygilaryi, w A u s t r a l i i rozwijał się n o w y ś w i a t r o ś l i n , podobny do tego, który w naszych stronach dopie­

ro znacznie później, w f o r m a c y i t r y a s o w e j , zdołał zapanować. Fakt ten sam przez się ju ż jest nadzwyczaj ważny, zyskuje on jednak niezwykle na wa­

dze, gdy rozpatrzym y bliższe okoliczności, wśród których owa roślinność się pojawia.

Grliny łupkowe zawierających rośliny warstw „M uree“ mieszczą w sobie wielkie kanciaste b ryły kwarcytu i skał krystalicznych, częstokroć wygładzone i porysowane w taki sposób jak głazy lodowcowe. W tych samych glinach leżą skorupy małżów, w których obie klapy są jeszcze ze sobą połączone, i delikatne pnie m szywiołów, które sposobem sw ojego zachowania dowodzą, że nie zostały przyniesione przez prądy, ale na miejscu urosły i gliną zostały otoczone. I gła­

zów też prądy przynieść nie m ogły, lecz cały sposób ich występowania i zi’yso- wanie ich wskazują na działanie lodu. Przypuszczalnie pokryte szramami głazy

przyniesione zostały przez wielkie góry lodowe, z których przez topienie się lodu spadały i grzęzły w owych gliniasto-piaszczystych osadach.

W innych krajach spotykamy się znowu z tern samem zjawiskiem, z wystę­

powaniem flory bogatej w G 1 o s s o p t er i s, pojawiającej się w towarzystwie warstw z porysowanymi głazami. W Indyach warstwy te stanowią część s y s t e ­ in u G o n d w a n a, na 6000 m mniej więcej grubego utworu śródlądowego, zawie­

rającego węgiel, a ze skamieniałości tylko rośliny lądowe i zwierzęta kręgowe. Sy­

stem Gondwana dwoma swymi oddziałami obejmuje niezmiernie długi okres cza­

su, gdyż oddział wyższy na górnej swej granicy zawiera podrzędne osady morskie najgórniejszej jury, oddział zaś niższy spoczywa bezpośrednio na łupkach krysta­

licznych lub półkrystalicznych. W Indyach niema wcale osadów z typow ą karboń- ską florą lepidodendronów i t. d.. które w Australii istnieją jako ogniw o najniższe;

utwory śródlądowe zaczynają się dolnym oddziałem systemu Gondwana, który z kolei dzieli się znowu na trzy grupy. Najniższą grupę, t. zw. piętro talchirskie,

charakteryzuje G a n - g a m o p t e r i s c y - c l o p t e r o i d e s (rys.

127), środkową grupę, t. zw. piętro damudz- ki e—G l o s s o p t e r i s i n d i c a, do

poprzed-Rys. 127. G a n e r a m o p t e r i s c y c l ' o p t e r o i d e s , z w arstw ta lch irs k ic h , w zm n iejsz en iu . . . ■, i • . / +

(W c d ł. 0. F e i s t m a n t e l a ) . ni6j zb llZ O n a (rys. 128).

W szystkie te osady, w charakterze swej flory wykazują uderzającą zgodność z osadami, występującymi w Australii; dotyczy to szczególniej rodzajów G l o s s o p t e r i s , P h y l l o t h e c a , S c h i z o n e u r a i V e r t e b r a r i a .

Duże zainteresowanie wzbudzają przedewszystkiem w a r s t w y t a l c h i r ­ s ki e , leżące u podstawy systemu Gondwana; składają się one głów nie z delikat­

nych iłów i drobnoziarnistych piaskowców, nie tyle odznaczających się wyraźnem uwarstwieniem, co raczej ukośnym biegiem spękań. W tej delikatnej masie ilastej leżą głazy i otoczaki różnorodnych skał obcych, to pojedynczo, to w skupieniach, które to skupienia jednak nie wykazują najmniejszego ładu i nie są przywiązane do warstw (rys. 129). Od wielkości pięści dochodzą one do średnicy 4 m przeszło i do 30 tonn wagi; pospolicie wielkość ich mierzy 15— 90 cm w średnicy. Są one zwykle zaokrąglone, często porysowane i podrapane na powierzchni jak głazy lo­

dowcowe i składają się przeważnie ze skał, które w ich dzisiejszem sąsiedztwie nigdzie nie występują. Geologicznie starsze podścielisko warstw talchirskich, po obnażeniu go, okazuje się okrytem równoległymi rysami, zupełnie tak samo jak skaliste podłoże lodowców dzisiejszych.

Jeżeli teraz zadamy sobie pytanie, w jaki sposób m ogły powstać tego rodzaju duże osady, to staje się natychmiast jasnem, że do wytworzenia ich działalność sa­

mej tylko wody żadną miarą nie wystarcza. W oda zawsze dokonywa pewnego rozgatunkowama materyału według jego wielkości, nie osadzi ona nigdy potężnych głazów pośród miałkiego gliniastego lub piaszczystego osadu; coś podobnego mo- g o y co najwyżej tylko tam się przytrafiać, gdzie ze stromych wiszarowatych

j- ,-, 3. Młodsze utwory paleozoiczne (system węglow y i permski).

W a rstw y głazonośne Talchira. 173 brzegów głazy m ogą się wprost do wód jeziora staczać. Oczywiście jest to zu­

pełnie wyłączone wobec utworu, rozpostartego na setkach mil kwadratowych, tak samo jak zupełnie wykluczonem jest tutaj działanie potoków błotnistych (por.

t. I, str. 509 i 510). W obec stosunków, wyrażonych w warstwach talchirskich, zwłaszcza w ich spodzie, daje się pomyśleć tylko jeden jedyny czynnik transpor­

towy, któryby m ógł sprowadzić podobny układ materyału skalnego, a czynni­

kiem tym jest lód.

Przez czas długi trwała niepewność co do wieku geologicznego warstw tal­

chirskich, damudzkich i piętra najwyższego, warstw panchetskich. W . T. Blan- ford uznawał je za permskie, in n i—za jurajskie. Rzecz prosta, iż dla wyjaśnie­

nia tych zjawisk największe znaczenie posiada kwestya wieku geologicznego tych mianowicie warstw, które pierwsze zawierają florę glossopterysową i głazy pory­

sowane. Pod tym względem na pewnym gruncie postawiły nas dopiero badania W . Waagena w górach Solnych nad górnym biegiem Indu. Osady z głazami, które tak samo jak warstwy talchirskie tylko przy współdziałaniu lodu powstać mogły, występują tam jako podłoże systemu wai’stw morskich, wapieni produk- tusowych. W warstwach bezpośrednio nad głazami znalazły się skamieniałości

R ys. 128. G l o s s o p t e r i s i n d i c a , z in d y js k ic h w arstw da m u d z k ich . W zm n iejsz en iu . (W e d ł. 0 . F e i s t m a n t e l a ) .

o piętnie paleozoicznem, a między niemi i dwa gatunki mięczaków z rodzaju C o n u l a r i a ( C o n u l a r i a l a e v i g a t a i t e n u i s t r i a t a , rys. 130) i kilka in­

nych form, pierwotnie opisanych z obfitujących w głazy australijskich warstw

„Muree“ . Jeżeli poprzednio wszechstronnie przyznana zgodność flory warstw tal­

chirskich i mureejskich dowiodła związku obu utworów, to teraz przyłączył się do nich, jako ogniw o dalsze, osad głazonośny u podstawy morskich wapieni produk- tusowych. Na zasadzie pewnych badań, dokonanych na Uralu, o które potrącimy jeszcze w rozdziale następnym, oddział środkowy tych bogatych w skamieniałości osadów, uważać należy za utwór, odpowiadający piętru dolnemu systemu perm- skiego; skutkiem tego do górnego karbonu zaliczyć wypadnie dolne wapienie produktusowe gór Solnych, a oczywiście tern bardziej jeszcze leżące pod niemi piaskowce (Speckled sandstone) i warstwy z głazami. Tym sposobem warstwy talchirskie, jak również australijskie warstwy mureejskie i głazonośne war- stwy gór Solnych uważać musimy za utwory jednoczesne, mianowicie górnokar- bońskie.

Rozprzestrzenienie geograficzne tych nader osobliwych warstw głazono- śnych systemu w ęglow ego nie kończy się jeszcze na tern. Przedewszystkiem od gór Solnych ciągną się one przez Indus na zachód i do Afganistanu. Wszelako zgoła takie same stosunki napotykamy w okolicach jeszcze bardziej odległych.

1 7 4 3. Młodsze utwory paleozoiczne (system w ęglow y i permski).

w A f r y c e p o ł u d n i o w e j , mianowicie w k o l o n i i p r z y l ą d k o w e j i w znacz­

nej części przyległych od północy krajów dostrzegamy rozw ój, nader żywo przypominający występowanie pokładów, dopiero co opisanych. W ystępują tutaj stare gnejsy, powyżej których leżą morskie osady dewonskie, a nad nimi warstwy dolnej części systemu węglowego z sygilaryami, lepidodendronami i t. d., które mo­

żemy porównywać z najgłębszemi warstwami karbońskiemi Australii; następuje potem f o r m a c y a k a r r o o , w uławiceniu niejednakowem leżąca nad rozm aity­

mi utworami starszymi, a prawdopodobnie odpowiadająca górnej części systemu węglowego, permowi i tryasowi schematu europejskiego. I afrykańskie utwory

Rys. 129. G ł a i o n o i n e o s a d y w a r s t w t a l c h i r s k i c h z p ó łn o c n o -w s c h o d n ie j c z ^ c i p ó łw y s p u in d osta ń sk iego, z głazam i granitu turm alinow ego, g n ejs u , łu p k u a m fib olow ego i k w a rcy tu . (W e d ł. G r i e s b a c h a ) .

„ k a r r o o , tak samo jak indyjskie warstwy gondwańskie, zaczynają się osadem g ł a z o n o ś n y m , z l e p i e ń c a m i „ D w y k a “ i w a r s t w a m i „ E c c a " , ze ską­

pymi szczątkami flory, przechowanej w dolnych warstwach gondwańskich. Podsta­

wa zlepieńców „Dwyka" jest niekiedy wygładzona i porysowana, podobnie jak pod­

łoże warstw Talchiru w Indyach; zjawisko to jeszcze wyraźniej występuje na zle­

pieńcu vaalskim, uznawanym poprostu za morenę denną a co do wieku przypu­

szczalnie odpowiadającym zlepieńcowi „D w yka“ . Nad tym utworem leżą w a r s t w y o o n a p s k i e i b e a u f o r c k i e , prawdopodobnie reprezentujące najwyższe pozio­

my ar onu i perm, najwyższy oddział form acyi karroo, w a r s t w y s t r o m - e r s le, zdaje się odpowiadać tryasowi. A toli te wyższe poziom y nie zostały

Formacya „karroo“ . Górnokarbońska epoka lodowa. 175 jeszcze poznane w stopniu dostatecznym, a całkowitemu ich wcieleniu do okresu paleozoicznego stoi szczególniej na przeszkodzie wielka obfitość gadów w war­

stwach beauforckich.

Jakkolwiek się rzecz ma, w każdym razie jeden fakt zdaje się być pewnym, że jednocześnie z florą europejskiej produkcyjnej form acyi węglowej w Australii, w Indyach, w Afganistanie i w A fryce południowej występuje roślinność zupełnie odmienna od jednoczesnej europejskiej, która w naszych okolicach swoich najbliż­

szych krewniaków znajduje dopiero w świecie roślinnym tryasu. Ten nowy ze­

spół roślinny, cechujący się szczególnie rodzajem G-lossopteris, w Australii, w In­

dyach, w Afganistanie, jako też w A fryce południowej, zjawia się wszędzie po raz pierwszy w warstwach powstałych za sprawą lodu, których piętnem znamiennem są głazy zrysowane, w delikatnych skałach ilastych i piaszczystych osadzone.

Obszar występowania tej flory rozciąga się na przeszło 60 stopni szerokości i około 130 stopni długości; jest to więc obszar, który co do rozległości nie ustępuje żad­

nej z naszych dzisiejszych części ziemi. Zdaje się nawet, iż cala półkula południo­

wa należała do dziedziny flory glossopterysowej, gdyż paproć ta pojawia się także i w Ameryce Południowej w towarzystwie potężnych

pokładów otoczakowych. Niewątpliwie istniały p od­

ówczas ogromne kontynenty południowe z olbrzymie- mi jeziorami śródziemnemi, a na kontynentach owych,

według wszelkiego prawdopodobieństwa, wznosiły Rys. ]3o. c o n u i a r i a laevigata, sie górv lodami okryte; z gór tych w części zsuwały 2 'varstw pokrywający^ «sady

głazo-* & J nośn e w in d y jsk ich góra ch S oln ych .

s i ę tylko bryły lodow e kamieniami obciążone i wiel- (we<u. w a a g e n a ) .

kiemi rzekami spływały w dół, w części zaś spuszcza­

ły się wielkie lodow ce z morenami dennemi i dochodziły aż do jezior śródlądo­

wych lub też do samych brzegów morza.

Większa część tych mas lądowych zniknęła obecnie; dlatego też zaledwo tyl­

ko przybliżone wyobrażenie w yrobić sobie możemy o stanie półkuli południowej w owych niezmiernie odległych czasach. Australia, Indye, Afryka południowa i środkowa stanowiły wówczas z pewnością jedną nieprzerwaną masę kontynental­

ną, ląd Grondwana (por. t. I, str. 454); gdy będzie mowa o formacyach m łod­

szych, przytoczym y dow ody, przemawiające za tern, że co najmniej ląd iudo-mada- gaskarski ostać się musiał aż do epoki trzeciorzędowej. Flora glossopterysowa sze­

rzyła się we wszystkie strony po lądzie gondwańskim i w ciągu długich okresów czasu rozwijała się w sposób swoisty; towarzyszyła jej szczególna fauna lądowa skrzeków (płazów) i gadów, występująca zarówno w A fryce jak w Indyach, a któ­

rej ślady ukazują się także i w Am eryce Południowej. W każdym razie najwcze­

śniej została odosobnioną Australia, gdzie osady śródlądowe obejmują daleko drobniejszą część form acyi starych; na północ zaś od Australii, na wyspach Sundz- kich, Timor i R otti, ju ż system permski reprezentowany jest przez utwory morskie.

Jak widzimy, wszędzie na szczątkach owego dawnego kontynentu pierwsze­

mu ukazaniu się flory glossopterysowej towarzyszą ślady d z i a ł a n i a l o d u , a za­

razem niknie typow a flora węglowa z jej lepidodendronami i sygilaryami; bez­

piecznie zapewne wnosić stąd możemy, że ów zespół roślinny był pizystosowany

176 3. Młodsze utwory paleozoiczne (system węglow y i permski).

do względnie zimniejszego klimatu, i że obniżenie się temperatury z obszarów tych wyparło starszą florę karbońską. Ta ostatnia wciąż jeszcze utrzymuje się w okoli­

cach innych w Europie, w Ameryce Północnej, a być może nawet w regionach arktycznych; dochodzimy skutkiem tego do osobliwego wyniku, że obszary te p o ­ siadały wówczas klimat cieplejszy niż Indye, A fryka południow a i Australia p o­

łudniowa. Dopiero później i z północnych obszarów znikają sygilarye, lepidoden- drony i ich towarzysze. Na teraz nie jest jeszcze dla nas rzeczą jasną, jaką drogą flora glossopterysowa zdołała zdobyć północ i w jaki sposób stopniowo przeobra­

ziła się ona we florę mezozoiczną półkuli północnej; za etap w tym pochodzie nale­

żałoby może uważać kwestyonowane jeszcze wprawdzie występowanie Glossopte- ris i innych indyjskich typów roślinnych w permie A lp nadmorskich i Toskanii.

Jak widzieliśmy, całkowicie bezpodstawnem jest tak upowszechnione dawniej wyobrażenie o ogólnem, znacznem, a równomiernie postępującem obniżaniu się temperatury ziemi; dlatego też przypuszczenie o górnokarbońskiej epoce lodowej, po której później znów nastał klimat cieplejszy, samo przez się równie nie może wzbudzać wątpliwości, jak dyluwialna epoka lodowa. W szakże jeżeli dotychczas nawet dla tego ostatniego zjawiska, tak blizkiego czasów obecnych, nie m ogli­

śmy wynaleźć żadnego zadawalającego wyjaśnienia, to w znacznie wyższym jeszcze stopniu dotyczy to górnokarbońskiego okresu lodowego. Dyluwialna epoka zimna, której wpływ na ukształtowanie powierzchni ziemi, na ruchy skorupy ziem­

skiej, na rozwój świata zwierzęcego i roślinnego z całą dokładnością badać może­

my, ułatwia nam powzięcie wyobrażenia o pierwszorzędnem znaczeniu zmian klimatycznych tego rodzaju dla całokształtu dziejów ziemi. A le właśnie ta oko­

liczność zniewala nas do największej przezorności i w obec przypuszczenia o górno­

karbońskiej epoce lodowej.

Na tern kończymy przegląd systemu węglowego; w sprawę występowania sa­

mego węgla, właściwości poszczególnych jego pokładów, wydobyw ania i technicz­

nego znaczenia tego ciała kopalnego nie wchodzim y tutaj, ważny ten bowiem przedmiot leży już właściwie poza zakresem niniejszego dzieła.

W dokumencie Dzieje ziemi. T. 2, Geologia opisowa (Stron 187-193)