• Nie Znaleziono Wyników

Paryski street art ma coś do

powiedzenia

w przestrzeni

publicznej

i jednocześnie

tej przestrzeni

nie niszczy

— można

nawet rzec, że

ją wzbogaca,

żeby nie

powiedzieć

— zdobi.

Poniżej: Fotografia autorki, sierpień, Paryż, 

konkretne miejsce — jakiś tajemniczy zaułek z dziurą w ścianie, zamurowane okno czy odrapany mur — kompozycja jest wtedy starannie zaplanowana, cza-sem te same powielane prace pokazują się w różnych miejscach, za każdym ra-zem przybierając nową jakość. Czasem nawarstwiające się prace korespondują z już istniejącymi,nabierając nowego znaczenia.

W Paryżu steetartowcy łaskawiej traktują zabytki i eleganckie budynki, przez co mniej narażają się miejsco-wym władzom, a także mają pewność, że ich trud nie pójdzie od razu na mar-ne — konsjerżka skwapliwie i szybko nie umyje pomalowanej ściany. Swój azyl znaleźli m.in. na Montmartrze i Mont-parnassie — dzielnicach historycznie związanych z artystami. We wspomnia-nych miejscach urzędnicy „przymykają oko” na tę masową nielegalną twórczość, która niewątpliwie nadaje charakteru tym trochę zaniedbanym artystycznym dzielnicom. Paryski street art ma coś do powiedzenia w przestrzeni publicznej i jednocześnie tej przestrzeni nie niszczy. Można nawet rzec, że ją wzbogaca — żeby nie powiedzieć — zdobi. Wiele ciekawych tego rodzaju działań można też spo-tkać w okolicy Centre Georges Pompidou. Spacerując ulicami Paryża, uważny obserwator dostrzeże tysiące tych oso-bliwych działań artystycznych. Wśród ogromu różnorodnych stylów i technik można wyodrębnić prace wielu artystów, którzy w konsekwentny i charaktery-styczny sposób realizują swoje wizje na murach, chodnikach, bramach, słupach itp. Można przypuszczać, że przynajmniej część z nich ma zielone światło od władz miasta, bo podpisują swoje prace i działają

jawnie —nie kryjąc się w mrokach nocy. Niektóre takie artystyczne „akcje” moż-na obejrzeć moż-na stromoż-nach internetowych. Wielu z paryskich ulicznych twórców to pionierzy street artu jeszcze z lat . Niektórzy z nich są dziś sławni i mają umowy z dużymi galeriami na całym świecie.

Jednym z ciekawszych efektów z gatunku street artu widzianych prze-ze mnie w Paryżu jest konsekwentne „przerabianie” znaków drogowych przez francuskiego artystę — Cleta Abrahama. Znany jest on z tego, że umieszcza cha-rakterystyczne małe czarne postaci na owych znakach, regulujących ruch ulicz-ny we włoskich i francuskich miastach. Artysta nie pozostaje anonimowy i jawnie przyznaje się do swoich streetartowych poczynań. Niektóre przeobrażenia dro-gowskazów, takie jak np. jak Pieta albo ukrzyżowany Chrystus, wywoływa-ły we włoskich miastach zgorszenie, ale w ateistycznym, kosmopolitycznym Paryżu działania tego artysty raczej nie budzą aż takich emocji. Według Abra-hama znaki drogowe ogłupiają — ich nudny jednostronny i bezduszny ko-munikat jest oczywiście potrzebny, ale przeróbki owych ulicznych znaków po-wodują uśmiech na twarzy kierowców i przechodniów, a czasem także zmusza-ją do refleksji. Przewartościowane przez francuskiego artystę drogowskazy regu-lujące ruch samochodowy nic nie tracą ze swojego pierwotnego znaczenia — ich komunikaty nadal są czytelne dla kierow-ców i przechodniów.

Kolejnym rozpoznawalnym paryskim twórcą przekształcającym miejską prze-strzeń, jest autor gipsowych kolorowych masek, podpisanych „Gregos”. Zazwyczaj

3 2 1

85

K O NT AK T Y

te odlewy — będące autoportretem artysty, są przyklejane do budynków i ogrodzeń na wysokości wzroku przechodnia. Wie-le z nich wyraża odmienne stany ekspresji, każda jest inaczej pomalowana. Kolorowe głowy prowokują do szukania kolejnych, przez co umożliwiają zapaleńcom, tropiącym owe maski, pasjonującą atrakcję. Spacerując po paryskim bruku można znaleźć dziesiątki tych przedstawień i zgromadzić w aparacie fotograficznym sporą kolekcję niecodzien-nych „wlepek”. Nie zauważyłam, żeby au-toportrety tego twórcy były niszczone przez służby porządkujące miasto, jednak same ulegają powolnej degradacji, gdyż wykona-ne są z materiału nieodporwykona-nego na działanie zmiennych warunków atmosferycznych. Ma-ski „Gregosa” są już tak popularne w Paryżu, że artysta postanowił zrobić z tego biznes i za pośrednictwem swojej strony interneto-wej sprzedaje białe (niepomalowane) odlewy dla każdego, kto zapłaci  euro, a za poma-lowane — .

Wszędobylskim francuskim twórcą stre-etartowym działającym na terenie Paryża jest też Jérôme Mesnager, który już w latach . zasłynął swoimi „White Figures”. Są to charakterystyczne przedstawienia wyso-kich i bardzo chudych nagich postaci utrwa-lonych w ruchu- zawsze malowanych białą farbą. „Białe figury” należą dziś do klasyki francuskiej streetartowej sztuki. Autor tych przedstawień zdążył już zdobyć renomę i dziś zarabia na życie, malując rozbudowane fi-guratywne sceny w wymyślonej przez siebie estetyce. Można je spotkać m.in. jako dekora-cje renomowanych restauracji i hoteli. Przed-stawione na murach „White Figures” stanowią atrakcję turystyczną, a także są reklamą dla ich autora. Figury Mesnagera wchodzą w cieka-we relacje z pracami innych artystów ulicy.

Wśród ulicznych twórców działają-cych w stolicy Francji na uwagę zasługu-je również pionier paryskiego street artu, podpisujący się jako „Jef Aerosol”. Swoje pierwsze szablony umieszczał na murach już w latach . Ten francuski artysta pozo-stawił swój ślad w wielu miastach zachod-niej Europy, Stanach Zjednoczonych, Japo-nii i Chinach. Jego figuratywne ekspresyjne przedstawienia są bardzo dekoracyjne i eks-cytujące. Wyróżnia je znakomita, rozpozna-walna kreska, a także czerwone strzałki, które zawsze otaczają bohaterów namalowanych na murach postaci. Jef Aerosol już dawno zdo-był renomę i dziś reprezentowany jest przez kilka galerii we Francji i za granicą, które cał-kiem sporo żądają za jego prace. Artysta nadal jednak znaczy swoimi graffiti paryskie mury, a jego znakomite murale — jak przed laty cie-szą oko przechodnia.

Często w towarzystwie dzieł „Aerosola” i Mesnagera można spotkać magiczne, sur-realistyczne graffiti innego artysty, który przybrał pseudonim „Nemo”. Bohaterem jego

przedstawień jest czarna postać nobliwego pana w meloniku, którego otacza bajkowy świat pełen zwierząt.

Do wyjątkowo znanych paryskich twór-ców ulicznych można zaliczyć artystę ukry-wającego się pod pseudonimem „Invader”, który przykleja do murów charakterystycz-ne mozaiki, ułożocharakterystycz-ne z małych ceramicznych kwadracików, tworzących tzw. Space Inva-der. Ten artysta jest autorem chyba najbar-dziej spektakularnej akcji ulicznej ostatniej dekady. Invader konsekwentnie przepro-wadza swoimi ceramicznymi muralami istną inwazję na Paryż. Uważny przechodzień może jego maleńkie stworki spotkać niemal wszę-dzie. Autor stara się chronić swoje prace i za-zwyczaj przykleja je kilka metrów nad ziemią. Invader „zaatakował” też kolejne miasta we Francji, a także naznaczył swoimi mozaika-mi wiele mozaika-miast na całej kuli ziemskiej. Artysta metodycznie dokumentuje wszystkie swoje poczynania. W tym celu stworzył specjalne mapy, gdzie można zlokalizować każdego „Space Invadera”, jakiego przykleił do pary-skiego muru, a także do tych, które rozlepił, jeżdżąc po świecie. Pracami tego twórcy za-interesowało się już wiele światowych galerii i jego dzieła znajdują swoich zwolenników. Artysta ma zatem środki, by dalej jeździć po świecie i przeprowadzać inwazję na kolejne metropolie. Na paryskich ulicach w towa-rzystwie prac Invadera pojawiły się też inne „wlepki” — m.in. charakterystyczne szkla-ne diamenty i „pocieszszkla-ne głowiaste stworki z falbanką”, które zapewne zostały nazwane przez ich autora jakimś krótszym i bardziej adekwatnym imieniem.

Paryska sztuka ulicy należy do wyjątko-wych. Nigdzie do tej pory nie widziałam tak dużej ilości znakomitych murali wykona-nych przez tak wielu ciekawych i uznawykona-nych artystów, którzy swoje pierwsze kroki sta-wiali w latach . i . Jest to swojego ro-dzaju fenomen — to tak, jakby we Wrocławiu można było zobaczyć w jakimś zaułku graffiti Skarbka, Jarodzkiego albo Kosałki (szkoda, że nie mają oni takiej fantazji). Prace paryskich twórców-weteranów street artu, którzy zo-stali wymienieni powyżej, stanowią solidną oprawę dla wielu nowych streetartowców — miejscowych i przyjezdnych, którzy odci-skają własne piętno na murach tego miasta. Na paryskich ścianach zaznaczył swój ślad m.in. Thierry Guetta (Mr. Brainwash) — Francuz mieszkający w Los Angeles — autor głośnego filmu o najsłynniejszym „graficiarzu”- Banksie pt. Exit Through the Gift Shop. Prac samego Banksa niestety nie spotkałam w Paryżu. Z ja-kiegoś powodu ten kultowy reprezentant stre-et artu omija dawną światową stolicę artystów, choć zostawia swoje uliczne obrazy w innych europejskich miastach — udało mi się wytro-pić jego graffiti w Neapolu, ale murale w tym portowym włoskim mieście zasługują na od-rębną opowieść…

-. Fotografia autorki, sierpień, Paryż, 

8 7 6 5

86

K O NT AK T Y

Wkrótce po opublikowaniu utworu w  roku historia małej dziewczynki, która wpada przez króliczą norę do baśniowego świata i tam przeżywa dziwne przygody, przyciągnęła spore grono czytelni-ków, w tym nawet królową Wiktorię i samego Oskara Wilde’a. Powieść szybko doczekała się adaptacji teatralnych i filmowych, a główni boha-terowie: sama Alicja, Humpty Dumpty, Biały Królik czy Kot z Cheshire stali się częścią naszej kultury.

Tego lata Hamburger Kunsthalle pokazało wystawę „Alice in the Wonderland of Art”, będącą świetnym przykładem atrakcyjnej ekspo-zycji, kompleksowo traktującej temat literackiej i artystycznej inspiracji. Zgromadzono na niej około  prac różnych artystów, których przez ostatnie  lat inspirowała historia Alicji. Widzowie mogli oglądać obrazy, rzeźby, ilustracje książkowe, fotografie, rysunki, filmy, a tak-że współczesne instalacje artystyczne zaaranżowane w muzeum na po-dobieństwo świata baśni.

Eulalia Domanowska

Odkrywanie Alicji w krainie sztuki

Powieść Alicja w krainie czarów, napisana w XIX wieku przez Lewis Carrolla, od prawie stu pięćdziesięciu lat fascynuje miliony dzieci i dorosłych, a także inspiruje setki artystów do podjęcia tematu bajki, snu i metamorfozy.

3 2

1

87

KO N TA KT Y

Najpierw wprowadzano nas w epokę dziewiętnastowiecz-nej wiktoriańskiej Anglii. W przyciemniodziewiętnastowiecz-nej, tajemniczej scenerii sal poznajemy głównych bohaterów ekspozycji przedstawionych na fotografiach: autora powieści, Charlesa L. Dodgsona, używającego pseudonimu Lewis Carroll i dziecięcioletnią Alice Pleasance Lid-dell — córkę ówczesnego dziekana wydziału oxfordzkiego kolegium Christ Church i wicerektora tego uniwersytetu Henry’ego George’a Liddella — która była pierwowzorem bajkowej Alicji. Zdjęcie zosta-ło wykonane latem  roku przez samego Charlesa L. Dogsona. Miał on szczególne upodobanie do przedstawiania niedojrzałego piękna ciał małych dziewczynek. Choć nigdy nie znaleziono żadnego dowodu jego domniemanej pedofilii, nawet współcześni uważali go za dziwaka. Urządzał na przykład wielkie bale dziecięce, na które za-praszał nawet sto małych dziewczynek. To jego zainteresowanie jest dość niejasne. Niektórzy badacze widzą w fotografiach autora wyraz

sentymentalnego zamiłowania Dodgsona do niewinnego piękna dzieci, a nie dowód jego niezdrowych skłonności [  ]. Zaś Nami

Rosenblum pisze: Akcentując dziewiczą piękność tych modelek

1 R. Taylor, Dodgson, Charles Lutwidge [hasło w:] Encyclopedia of nineteenth-century photography, red. J. Hannavy, New York 2008, ISBN 0-415-97235-3, s. 431

(również fotografowanych nago), fotograf wskazuje na ambi-walentny stosunek do ideału kobiecej niewinności, a równocze-śnie wyraża własne, głęboko zakorzenione potrzeby seksualne [  ] .

Książkę Alicja w krainie czarów i jej kontynuację, Alicja po

drugiej stronie lustra uważa się, w każdym razie, za jeden z

nie-wielu przykładów w literaturze, przeznaczonych jednocześnie dla dzieci i dla bardzo dorosłych czytelników. To mieszanina scen ba-śniowych i realistycznych, pełna scen absurdu i groteski, a także subtelnej ironii. Satyryczne aluzje do przyjaciół i wrogów autora przeplatają się z parodiami szkolnych wierszyków z dziewiętnasto-wiecznej Anglii, a metamorfozy z odniesieniami lingwistycznymi i matematycznymi. Charles L. Dogson był bowiem przede wszyst-kim matematykiem i naukowcem. Napisał około  książek z tego zakresu, a także logiki i kryptografii. Interesował się zagadkami i grami liczbowymi. Twórczość naukową zawsze podpisywał swoim nazwiskiem, a pseudonimu Lewis Carroll używał do swojego hob-by. Poza twórczością literacką zajmował się również fotograficz-ną i był uważany za jednego z najlepszych fotografów dziecięcych XIX wieku i współtwórcę fotografii artystycznej.

2 N. Rosenblum, Historia fotografii światowej, Bielsko-Biała 2005, s. 75.

4

. Anna Gaskell (*), Untitled # (Wonder), , Chromogene Farbabzüge, , cm x , cm, © Courtesy Anna Gaskell und Yvon, Lambert Gallery, New York

. Pipilotti Rist (*), Das Zimmer, , Audiovisuelle Installation (Installation-sansicht, Kunstmuseum St. Gallen), Friedrich Christian Flick Collection, Hamburger, Bahnhof, Berlin, © Courtesy Pipilotti Rist und Hauser & Wirth, Photo: Stefan Rohner . Annelies Štrba (*), Nyima , , Archivpig-mentdruck auf Leinwand,  x  cm, Courtesy Annelies Štrba und Frith Street Gallery, London, © VG Bild-Kunst, Bonn  . Anna Gaskell (*), Untitled # (Wonder), , Chromogenic Print, , x  cm, © Courtesy of the artist and Yvon Lambert, Gallery, New York

Alicja staje się