• Nie Znaleziono Wyników

Czy powyższe argumenty są przekonujące?

O współczesnej etyce cnót – czy jest teorią etyczną?

IV. Czy powyższe argumenty są przekonujące?

Uważam, że każdy z powyższych argumentów – choć niewątpliwie intelek-tualnie stymulujący i jak najbardziej zasadny – może budzić różnorodne wątpli-wości; przeciwko każdemu z nich możemy sformułować jakieś kontrargumenty.

Jednak ponieważ rozwinięcie wszystkich tych kontrargumentów wykroczyło-by poza objętość niniejszego tekstu, zamiast tego podam tylko jeden funda-mentalny zarzut wobec wywodów obu autorek. Otóż wydaje mi się, że sposób,

35 J. Annas, Being Virtuous…, p. 65.

w jaki Hursthouse oraz Annas rozumieją samo pojęcie „procedury decyzyjnej”, jest wprawdzie adekwatny w odniesieniu do teorii konsekwencjalistycznych, ale zupełnie nie pasuje do etyki cnót. Nie należy zapominać, że sens procedury decyzyjnej jest między innymi taki, iż ma nam ona powiedzieć, jakie działanie jest w danej sytuacji słuszne moralnie. Jednakże kryterium słuszności działania jest na gruncie etyki cnót inne niż na gruncie teorii konsekwencjalistycznych, także i procedura decyzyjna powinna być odmienna.

Co więc uznaje się na gruncie etyki cnót za kryterium słusznego działa-nia? Nie ma w tej kwestii pełnej zgody pomiędzy poszczególnymi autorami, ale istnieją pewne twierdzenia, które budzą względnie niewiele kontrowersji.

Przede wszystkim: moralna wartość działania nie jest zdeterminowana w pełni przez własności samego działania – zależy ona również od własności podmiotu działającego oraz relacji pomiędzy podmiotem a jego działaniem. Na przykład na gruncie etyki cnót uważa się, że jest różnica pomiędzy powstrzymaniem się przed skłamaniem ze strachu przed konsekwencjami a powiedzeniem prawdy wypływającym z czyjegoś głębokiego przekonania, że należy mówić prawdę.

Powiedzmy to jeszcze inaczej: cnotliwa osoba to nie taka, która po prostu dzia-ła w odpowiedni sposób, ale taka której dziadzia-łanie wypływa z jej charakteru, przekonań moralnych, postaw, motywacji itd.

Widzimy przy tym, że nieprawdą jest, iż etyki cnót nie da się wyrazić w języku nakazów i zakazów moralnych. Etyka cnót może formułować zakazy i nakazy w odniesieniu do działań (na przykład nakaz mówienia prawdy, jak powyżej), natomiast te nakazy i zakazy nie wyczerpują wymogów cnót. Wynikiem zasto-sowania na gruncie etyki cnót procedury decyzyjnej powinno być nie pojedyncze zdanie głoszące „Zrób to i to”36, lecz raczej koniunkcja zdań takich, jak:

(i) Powiedz prawdę

(ii) Pragnij powiedzieć prawdę

(iii) Bądź przekonany, że należy mówić prawdę (iv) Ceń prawdomówność

(v) Niech twoje działanie wypływa z (ii−iv) (vi) I tak dalej37.

Pełna lista zdań, zdających sprawę z tego, czego dana cnota wymaga w danej sytuacji moralnej, jest prawdopodobnie w każdym przypadku niezwykle długa. Dlatego wygodniej jest użyć swego rodzaju skrótu myślowego i powie-dzieć, że cnota wymaga wzięcia sobie do serca pewnego ideału. (Na przykład zamiast mówić, że kogoś w danej sytuacji powinno cechować (i−vi), możemy dla uproszczenia powiedzieć, że powinien się on kierować szczerością.) Imma-nuel Kant używał pojęcia „obowiązku cnoty”, przez co rozumiał nakaz przyję-cia czy zinternalizowania określonej maksymy38. Jeśli do tego Kantowskiego

36 Zdanie „Zrób to i to” jest skrótem myślowym, użytym dla uproszczenia. Gwoli ścisłości należałoby powiedzieć „Masz obowiązek moralny zrobić to i to”. Uwaga ta dotyczy również zdań (i−vi).

37 Wydaje się, że tak samo myśli Robert Roberts, Virtues and Rules, zwłaszcza pp. 332–334 oraz 342–343.

38 I. Kant, Metafizyczne podstawy nauki o cnocie, tłum. W. Galewicz, Kęty 2005, IV.

rozumienia dodamy warunek, że maksyma musi zawierać – używając pojęcia Bernarda Williamsa – „gęste pojęcie” (thick concept), a więc takie, które łączy w sobie elementy deskryptywne i preskryptywne (na przykład: „tchórzliwość”,

„życzliwość”, „gościnność” itd.), to wówczas możemy powiedzieć, że przedmiotem zdania będącego wynikiem zastosowania w etyce cnót procedury decyzyjnej jest właśnie obowiązek cnoty.

Takie rozumienie procedury decyzyjnej jest odporne na zarzuty, które for-mułują Hursthouse oraz Annas. Przypomnijmy, że argumenty Annas wypływały z jej sprzeciwu wobec eksternalistycznego pojmowania myślenia moralnego.

Jednakże powyższa koncepcja procedury decyzyjnej jest pewną wersją stano-wiska internalistycznego, ponieważ już sam obowiązek cnoty zawiera w sobie zarówno nakaz określonego działania, jak i posiadania odpowiednich przekonań, postaw, motywacji itd. oraz tego, by owo działanie wypływało z charakteru moralnego. Tak rozumiana procedura decyzyjna nie oddziela myślenia moral-nego od charakteru moralmoral-nego. Dlatego jest ona zabezpieczona przed oboma argumentami Annas.

Wydaje mi się, że również Hursthouse nie uznałaby takiej procedury decy-zyjnej za niezgodną z etyką cnót. Wszak sama filozofka twierdzi, że działanie słuszne to takie, które wykonałaby osoba cnotliwa39. W takim razie jeśli pojęcie

„słuszności” jest sensowne, to postępowanie osoby cnotliwej musi być możliwe do zrozumienia, a więc i do opisania. Ponadto, wydaje się rozsądne założyć, że ludzie cnotliwi nie działają pod wpływem kaprysu, ale podejmują decyzje na podstawie jakichś wiążących racji.

Wyobraźmy sobie, że na Ziemię przybywa ekspedycja z Marsa mająca na celu zrealizowanie filmu przyrodniczego, przedstawiającego występujące tu formy życia. Wyobraźmy sobie dalej, że z jakichś powodów szczególne zainteresowanie marsjańskich badaczy budzi pewna osobliwa grupa istot, mianowicie – mówiąc językiem Ziemian – ludzie cnotliwi. Marsjanie bacznie przyglądają się zacho-waniu ludzi cnotliwych i skrupulatnie spisują wszystkie obserwacje. Badacze okazują się też znakomitymi psychologami, na podstawie obserwacji terenowych oraz pomysłowych eksperymentów potrafią dość adekwatnie zrekonstruować procesy psychiczne osób cnotliwych. Temat ten staje się tak popularny, że na Marsie powstaje kilkanaście znakomitych doktoratów o ludziach cnotliwych.

Prace te zdają sprawę z tego, jak ludzie cnotliwi zachowują się w określonych sytuacjach, jak myślą i czują, na jakiej podstawie podejmują decyzje itd. Można też przypuścić, że badacze podjęliby próby uogólnienia zdobytych informacji i zrekonstruowania na ich podstawie jakichś bardziej ogólnych prawideł kie-rujących namysłem moralnym u ludzi cnotliwych.

Otóż przedstawiona w tych marsjańskich pracach teoria de facto byłaby procedurą decyzyjną. Czy znaczy to jednak, że osoba, która by ją przeczytała i starała się jak najwierniej jej przestrzegać, stałaby się tym samym cnotliwa?

Niekoniecznie. Przestrzeganie takiej procedury polega nie tylko na odpowiednim działaniu, ale też na przykład na posiadaniu właściwej motywacji – a to drugie

39 Vide: przypis 28.

nie jest takie proste do wykonania w praktyce. Nie mogę po prostu powiedzieć sobie: „Od dzisiaj będę szczodry”. Na gruncie etyki cnót procedura decyzyjna wymagałaby między innymi tego, by nasze działania wypływały z naszego cha-rakteru moralnego, ten zaś niełatwo jest ukształtować. Tłumaczy to również, dlaczego Arystoteles podkreśla, jak ważne jest doświadczenie życiowe.

Ale co z przypadkiem małego moralnego geniusza czy odrażającego autorytetu moralnego? Zauważmy, że przestrzeganie procedury decyzyjnej może znaczyć dwie rzeczy. Po pierwsze, może być tak, że podejmując decyzję faktycznie za-glądam do podręcznika i krok po kroku robię to, co jest tam napisane. Po dru-gie, może być tak, że dokonując namysłu nie myślę świadomie o podręczniku, natomiast moje postępowanie podpada pod opis zawarty w podręczniku. Otóż zarówno mały moralny geniusz, jak i odrażający autorytet moralny może prze-strzegać procedury decyzyjnej tylko w pierwszym sensie; jeśli przeczytałby taki

„podręcznik do etyki cnót”, mógłby prawdopodobnie wskazać, jakie działanie jest w danej sytuacji cnotliwe. Miałby on pewną wiedzę propozycjonalną (doty-czącą obowiązku cnoty), lecz wiedza ta niewiele by dla niego znaczyła. Jednak nawet gdyby postąpił zgodnie z tą wiedzą, jego działanie nie byłoby prawdziwie cnotliwe, a jedynie symulowałoby cnotliwość. To zaś nie prowadzi do żadnego paradoksu: nawet psychopaci potrafią symulować cnotliwość.

Po co więc w ogóle procedura decyzyjna? Istnieją dwa powody: jeden prak-tyczny, jeden teoretyczny. Po pierwsze, symulowanie cnoty jest pierwszym krokiem w uczeniu się jej, dlatego procedura decyzyjna może się przydać lu-dziom, którzy dopiero kształtują swój charakter moralny. Po drugie, jeśli moje powyższe rozumowanie jest poprawne, to niemożliwość zrekonstruowania takiej procedury musiałaby implikować, że działanie ludzi cnotliwych jest w istocie przypadkowe. Jeśli ludzie cnotliwi dokonują namysłu moralnego na podstawie racji, to racje te można poznać, a więc można je też opisać.