• Nie Znaleziono Wyników

Przedsiębiorczość społeczna w obszarze kultury artystycznej

Artykuł 11.: Polska Rzeczpospolita Ludowa popiera rozwój różnych form ruchu

4.4. Przedsiębiorczość społeczna w obszarze kultury artystycznej

W świecie sztuki pojęcie odbiorcy miesza się z klientem [Wytrążek 2011]. Niektóre, funkcjonujące w praktyce społecznej przedsiębiorstwa społeczne powołane zostały po to, by stwarzać przestrzeń do zatrudniania osób z wykształceniem bądź talentami artystycznymi. Inne podmioty powołane zostały do życia po to, by budować między producentem a konsumentem relacje rynkowe o charakterze direct trade, a przede wszystkim dostarczać w przewidywalny, regularny i stały sposób produkty, które nie są dostępne innymi kanałami w obrocie rynkowym. Jeszcze inne przedsiębiorstwa społeczne powołane zostały po to, by w specyficzny sposób profesjonalizować działania ruchów miejskich.

Działalność tych podmiotów z powodzeniem potwierdza tezę, która mówi o tym, że jest na rynku miejsce dla przedsiębiorstw świadczących unikatowe usługi lub wytwarzających unikatowe przedmioty. Istnienie tych podmiotów stanowi także dowód na to, że podział na starą i nową gospodarkę społeczną nie jest rozłączny i nie zaspokaja potrzeby opisu funkcjonujących współcześnie w sferze przedsiębiorczości społecznej podmiotów.

Spółdzielnie (socjalne?) artystów

Spółdzielnie artystów w Polsce mają swoją ponad 70-letnią tradycję. Jednym z przykładów takich podmiotów jest stworzona w 1926 roku przez profesorów i studentów warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych Spółdzielnia Artystów Plastyków „Ład”. Spółdzielnia ta pełniła zarówno funkcje społeczne, kulturotwórcze, jak i gospodarcze:

Przedwojenny „Ład” był zarazem niewielkim, prowadzącym działalność usługowo-produkcyjno-handlową przedsiębiorstwem i ugrupowaniem ideowo-artystycznym. Spółdzielnia otrzymywała zlecenia instytucji państwowych, przedsiębiorstw i osób prywatnych. Zlecenia te wykonywali jej członkowie. Ci sami członkowie, jako niezależni twórcy, realizowali także zamówienia innych instytucji. Lucjan Kintopf, członek „Ładu”,

104

określił spółdzielnię jako „organizację artystyczną dla artystów stworzoną, oazę ładu artystycznego w pustym bezładzie pracy twórczej, rzemiosła i przemysłu” [Wittelis 2014, www.ekonomiaspoleczna.pl].

Dzisiaj tradycja ta jest odnawiana. Powstają różnego rodzaju (formalne – spółdzielnie i nieformalne – kolektywy) zrzeszenia artystów skupiające się na inicjowaniu oddolnej zmiany społecznej – starające się wdrażać w swoich działaniach integrację np. ze społecznością lokalną.

Współpracując z organizacjami pozarządowymi, nieformalnymi grupami, aktywistkami i zwykłymi mieszkańcami Łodzi zdałam sobie sprawę z niezwykłej siły, która tkwi w hybrydalnych sojuszach, powoływanych nie tylko przez specjalistki w swoich polach, ale także przez świadomych swoich praw obywateli [Jach 2014, s. 121].

Organizacje te starają się nie tylko sprzedawać swoje produkty i usługi, ale i wnieść swój realny wkład w otaczającą je rzeczywistość. Określenie realizowanych przez współcześnie działające spółdzielnie artystów projektów mianem społeczno-kulturalnych mogłoby zubożyć ich faktyczny wkład w życie społeczne. Przedsiębiorstwa te (spółdzielnie) z jednej strony wrastają w tkankę społeczności, którą przez swoją prace współtworzą; z drugiej wzbogacają ją, redefiniują, opisują to, co mogłoby umknąć uwadze głównego nurtu.

Opisane niżej procesy instytucjonalizacji nie zastępują najbardziej trwałych elementów ładu społecznego, uregulowanych form działalności i uznanych sposobów współpracy. Niemniej jednak to dzięki praktykom ekologicznym odbywa się testowanie, podważanie i przekształcanie granic tradycyjnych systemów produkcji kultury. Tworzą one historię mniejszościową, historię wyjątków. Nie będąc głównymi siłami ustanawiającymi relacje w tym obszarze, funkcjonują jako podskórny nurt, inspirują i uczą „myślenia ściółkowego”, tzn. spojrzenia na obszar kultury jako część określonego ekosystemu, uczulają na ogromną różnorodność relacji, zależności i splotów, które go kształtują. W moim odczuciu w taki właśnie sposób realizowane są najbardziej progresywne strukturalne działania i krytyczne strategie, które umożliwiają myślenie o działalności artystycznej jako odmianie zaangażowania obywatelskiego [Jach 2014, s. 122].

Spółdzielnie artystów tworzą, podobnie jak inne spółdzielnie, osoby, które nie mogą (nie potrafią poradzić sobie na tzw. otwartym rynku pracy) bądź nie chcą (funkcjonować na warunkach dyktowanych przez tzw. otwarty rynek) odnaleźć się w rynkowej grze. Pomimo

105

tego, że starają się umknąć zasadom funkcjonowania głównego nurtu gospodarowania, borykają się z charakterystycznymi dla niego problemami takimi jak organizacja pracy czy sposób podejmowania decyzji.

Organizacja pracy w inicjatywach prowadzonych przez artystów może przybierać najróżniejsze formy, jak wynika z przeprowadzonych przeze mnie rozmów, nie zawsze jest radykalnie horyzontalna – z pewnością nie ma uniwersalnego sposobu na niehierarchiczne organizowanie się. Artyści wciąż poszukują odpowiedniego dla siebie rozwiązania, które mogłoby znaleźć się w odpowiednim miejscu między teorią i praktyką artystycznej współpracy. Często w spółdzielczości odnajdują się osoby niezgadzające się na relacje dominacji w miejscu pracy. Nie znaczy to jednak, że brak hierarchii nie kryje innych pułapek – trudniej w takim systemie kwestionować decyzje, za którymi nie stoi lider, a rozproszona grupa [Szczupacka 2014, s. 108].

Powyższy cytat opisuje jeden z wielu problemów, z jakimi borykają się między innymi spółdzielnie socjalne artystów. Innym problemem, którego konsekwencje staną się w niedalekiej przyszłości bardziej wyraźne, jest nieuchronna zmiana sposobu finansowania ich działalności (środki unijne dedykowane rozwiązywaniu problemów, którymi zajmują się spółdzielnie artystów powoli się wyczerpują).

Często początkiem końca są czynniki wewnętrzne jak chociażby programy dofinansowań, wymagające wyznaczenia lidera czy naciski na sprawną, szeroko rozumianą produkcję [Szczupacka 2014, s. 108].

Spółdzielnie i kolektywy artystów są kojarzone z lewicowymi poglądami na społeczeństwo, gospodarkę i szeroko rozumianą politykę. Zdaje się, że motywacje, jakie towarzyszą spółdzielcom i zrzeszeniowcom w tej dziedzinie są o wiele bardziej złożone.

Ekokultury - kooperatywy spożywcze/ spółdzielnie konsumenckie

Kooperatywy spożywcze są szczególnym przykładem relacji o charakterze direct trade na rynku. W swej istocie zakładają one możliwie maksymalne skrócenie drogi pomiędzy producentem danego dobra (np. rolnikiem), a konsumentem. Pomimo tego, że kooperatywy powinny kojarzyć się z racjonalnością np. cen produktów, pojawiają się wobec tych przedsiębiorstw zarzuty dotyczące przede wszystkim swoistej elitaryzacji podejmowanych

106

działań. Produkty dystrybuowane przez kooperatywy, które z założenia powinny być tanie, często sprzedawane są po wysokich cenach z dodatkiem przymiotnika ‘ekologiczne’.

Głównym celem przedsięwzięcia jest zbiorowy zakup artykułów (spożywczych), dzięki czemu uzyskuje się niższą cenę i ułatwia dbanie o jakość. Często spotykaną formą są grupy osób czy rodzin jednoczące się dla tańszego zakupu produktów na rynku hurtowym. Nawiązywane są także kontakty z rolnikami w celu zakupu płodów z pola „na pniu”, a czasem „wspólnej” hodowli zwierząt na mięso. Nie znika także zwyczaj wspólnego zbierania owoców czy grzybów i współpracy przy robieniu różnych zapasów i przetworów [Herbst 2012, www.ekonomiaspoleczna.pl].

Kooperatywy spożywcze nie są, a przynajmniej z założenia nie powinny być przedsiębiorstwami elitarnymi. Trudno jednak o egalitarność tych instytucji, szczególnie jeśli prowadzenie sformalizowanego prawnie podmiotu wymaga wzrostu odpowiedzialności za organizację każdego z jej członków. Polskie kooperatywy spożywcze stoją obecnie przed wyborem (mającym również znaczenie ideowe) formy działania. Dostępne są następujące możliwości: tworzenie sieci, zakładanie spółdzielni lub stowarzyszenia, podjęcie rynkowej działalności gospodarczej.

Charakterystyczna dla polskich kooperatyw luźna, często nieformalna struktura funkcjonowania tworzy tyle samo problemów, co możliwości. Dzięki głównie nieformalnemu charakterowi kooperatyw, rozwijają się one dynamicznie i zazwyczaj całkowicie oddolnie – wyrażają jasno wolę obywateli, podobnie jak nowe ruchy społeczne. Z drugiej zaś strony, efemeryczność kooperatyw, brak liderów, podziału odpowiedzialności powoduje, że środowisko to jest rozmyte i ma niską siłę przebicia w promowaniu swojej szlachetnej i niezwykle sensownej, ale niespójnej idei. Warto zastanowić się także, dlaczego produkt ekologiczny zakupiony w kooperatywie, pomimo skróconego łańcucha dostaw, pozostaje zazwyczaj drogi. Należy podkreślić, że kooperatywy powstały (z założenia) nie po to by zarabiać, a po to, by ich członkowie mogli oszczędzać.

107