• Nie Znaleziono Wyników

Poglądy polityczne Włodzimierza Erna z biegiem lat ulegały zmianom. Na początku drugiego dziesięciolecia 20 wieku zaczął odchodzić od utopijnych rojeń o

prawosławnym komunizmie i akcji rewolucyjnej, jakie charakterystyczne były dla ideologii Chrześcijańskiego Bractwa Walki. Wraz z Sergiuszem Bułgakowem dokonał zwrotu w prawo, choć pewnie nie tak radykalnego jak ten ostatni. Natomiast jako filozof zadziwia Ern niezwykłą konsekwencją i systematycznością w rozwijaniu wcześniej zajętego stanowiska. Do końca życia obstawał przy głównych ideach, jakie

sformułował w polemice z linią programową pisma „Logos”. Nie zmieniając swoich przekonań dotyczących istoty i funkcji filozofii oraz charakteru myśli rosyjskiej, coraz bardziej stanowczo przekraczał partykularne ograniczenia, pokazując uniwersalny i ponadczasowy kontekst swej wizji filozoficznej. Warto także już na wstępie

zaznaczyć, że jego poglądy na naturę zachodniego racjonalizmu czy specyfikę myśli ojczystej nie były obarczone piętnem akademickiej abstrakcyjności. Przeciwnie, Ernowska metafilozofia wiązała się z jego rozważaniami o historii, polityce, rosyjskim posłannictwie i stosunku do Zachodu, i jako taka miała wielkie znaczenie dla jego refleksji na temat pierwszej wojny światowej [przypis 2.1].

Dyskusja, jaka rozgorzała w roku 1910 pomiędzy kręgiem moskiewskich myślicieli, którzy związali się z wydawnictwem „Put’”, a grupą filozofów zaangażowanych w rosyjską edycję międzynarodowego czasopisma filozoficznego „Logos”, była ważna nie tylko dla systematyzacji poglądów samego Erna. Przyczyniła się także do

wykrystalizowania stanowisk i uformowania środowisk, które niemal powszechnie uznano za kontynuację lub też odrodzenie, rzecz jasna z pewnymi modyfikacjami, słowianofilstwa i okcydentalizmu (choć nie wszyscy uczestnicy zgadzali się z taką interpretacją, a zwłaszcza z powrotem do historycznych, nieaktualnych, jak sądzono, określeń).

Str. 42

Spór pierwotnie miał charakter teoretyczny, rozgorzał na gruncie problemów metafilozoficznych – pytań o istotę filozofii nowożytnej oraz oryginalność i wartość rosyjskiej myśli filozoficznej. Autorzy zjednoczeni wokół linii pisma, którzy stopnie naukowe zdobyli na zdominowanych w tym czasie przez neokantystów wydziałach filozoficznych uniwersytetów we Fryburgu i Heidelbergu (Fiodor Stiepun, Sergiusz Hessen i Borys Jakowienko, później dołączył do nich z odsieczą, zachęcony przez Piotra Struwe, Siemion Frank) reprezentowali nurt „okcydentalistyczny”, uznający priorytet teorii poznania i podkreślający wagę współczesnej filozofii niemieckiej jako narzędzia do modernizacji filozofii rosyjskiej. Bronili oni autonomii filozofii i głosili konieczność uwolnienia poznania filozoficznego od wszelkich zewnętrznych wpływów, zwłaszcza religijnych i społecznych. Kładąc nacisk na epistemologię, postulowali program filozofii naukowej. Zgodnie z nim, stać się ona miała bądź ścisłą nauką, podobną do nauk szczegółowych, bądź przynamniej (to był program

minimum) wiedzą czysto racjonalną, oczyszczoną z wszelkich pozapoznawczych

wpływów. W ten sposób – wierzono – będzie możliwe dotarcie do obiektywnych treści poznania. Największy nacisk został położony na ideę filozofii uniwersalnej i wieczystej, jako że autorzy podkreślali ponadnarodową i ponadczasową jedność filozofii. Nie zachowując jednak do końca należytej konsekwencji, za współczesne, idealne wcielenie philosophia perennis uznali dokonania Niemców na tej niwie.

Stojąc na takim stanowisku, zaatakowali rodzimą myśl filozoficzną, której zarzucili nienaukowy charakter, programową niechęć do osiągnięć nowoczesnej filozofii zachodniej, zaściankowość i brak oryginalności. Co więcej, krytykując

słowianofilstwo, będące w ich przekonaniu najlepszym dowodem prowincjonalizmu i słabości myśli rodzimej, odwoływali się do krytycznych opinii na ten temat autorstwa Włodzimierza Sołowjowa, a więc myśliciela najbardziej cenionego przez

moskiewskich filozofów religijnych. W opozycji do skażonej słowianofilskością tradycji rosyjskiego filozofowania redaktorzy „Logosu” otwarcie określili się jako

okcydentaliści, podkreślając przy tym, że w istocie oznacza to związek z niemiecką kulturą filozoficzną, którą uznali za najwartościowszą i najbardziej wpływową:

„Pragnąc być filozofami, powinniśmy przede wszystkim być okcydentalistami.

Musimy uznać, że jakkolwiek znaczące i interesujące byłyby poszczególne zjawiska w rosyjskiej filozofii naukowej, filozofia, która w dawnych czasach była grecka, obecnie jest przede wszystkim niemiecka [przypis 2.2].”

Konflikt był nieuchronny i redaktorzy „Logosu” zdawali sobie z tego sprawę. Nie tylko negacja rosyjskiej tradycji myśli religijnej, ale także uznanie prymatu filozofii

niemieckiej, czyli w praktyce nowych wersji kantyzmu, musiało wzbudzić opór.

Str. 43

Jak wynika ze wspomnień Stiepuna, przyjęte przez nich stanowisko było świadomą prowokacją mającą służyć rozbudzeniu poszukiwań filozoficznych w Rosji i

skierowaniu rodzimej filozofii na właściwe tory, które wcześniej przetarła nowożytna Europa:

„Jako absolwenci niemieckich uniwersytetów wróciliśmy do Rosji z żarliwym pragnieniem przysłużenia się sprawie rosyjskiej filozofii. Pojmując filozofię jako najwyższą z nauk, stanowiącą ostatecznie rzeczywistą jedność we wszystkich jej

epokowych i narodowych odmianach, w sposób naturalny musieliśmy od razu znaleźć się w opozycji względem tego dominującego w Moskwie nurtu myśli, który, niezbyt ceniąc złożone, abstrakcyjno-metodologiczne badania, widział filozofię jako jakieś ponadnaukowe, w głównej mierze religijne wyznanie. W sposób właściwy wyczuwając upadek myśli religijnej na Zachodzie i jawnie przeceniając religijność rosyjskiej duszy narodowej, przedstawiciele tego kierunku musieli postrzegać nasze zamysły jako próbę zatrucia religijnej integralności myśli rosyjskiej krytycznym jadem okcydentalnego racjonalizmu [przypis 2.3].”

Zaatakowani „moskiewscy słowianofile”, którym jawnie odmówiono miana filozofów, przystąpili do boju. W awangardzie znalazł się Ern, który natychmiast odpowiedział artykułem Kilka słów o Logosie, filozofii rosyjskiej i duchu naukowym, opublikowanym pierwotnie w czterech częściach w lipcowo-sierpniowych numerach redagowanego przez księcia Eugeniusza Trubieckoja tygodnika „Moskowskij jeżeniedielnik”

(systematycznie publikowali w nim Bułgakow, Bierdiajew, Ern i oczywiście sam redaktor). Autor w tym i w kolejnych tekstach (zebranych następnie w tomie Walka o Logos) poddał ostrej krytyce racjonalistyczną filozofię zachodnią, oszczędzając jednocześnie jej młodych rosyjskich wyznawców. Racjonalizmowi przeciwstawił religijnie inspirowany ontologizm, uznawszy go za istotę rosyjskiej filozofii, która poprzez duchowość prawosławną i myśl wczesnego chrześcijaństwa czerpie inspiracje bezpośrednio z filozofii greckiej. Innymi słowy, w Rosji właśnie miał się zachować autentyczny, helleńsko-chrześcijański etos filozofowania. Stało się tak dzięki prawosławiu, które ożywia i karmi myśl rosyjską. To samo można powiedzieć o filozofii Erna. Jak zauważył Wasyl Zienkowski, Ern chciał widzieć wszystko „w świetle prawosławia”, co od samego początku nastawiało go sceptycznie wobec Zachodu.

Wychodząc od religijnych inspiracji, stawiał opór bałwochwalczemu kultowi wszystkiego, co zachodnie, jaki dostrzegł ze smutkiem we własnym kraju. Głosił konieczność zwrócenia osłabionej europejskimi wpływami ojczyzny ku płodnej tradycji chrześcijańskiego Wschodu. Dlatego toczył walkę podwójną. Po pierwsze, z racjonalizmem, w którym dostrzegał istotę europejskiej nowożytności i przyczynę kryzysu, jaki ogarnął współczesny Zachód. Spór filozoficzny przekształcał się tutaj w krytykę nowoczesnej cywilizacji, której katastrofę Ern przepowiadał. Jednocześnie walczył o Rosję, która powinna pokonać w sobie negatywną rozsądkowość Zachodu i odnowić swego chrześcijańskiego ducha przez powrót do prawosławno-helleńskich

korzeni [przypis 2.4].

Str. 44

Tym samym Rosja przyczyni się do odrodzenia europejskiego człowieczeństwa, które dzięki niej odnajdzie swe zapoznane w epoce nowożytnej chrześcijańsko-antyczne źródła. Ten misjonistyczny wątek z całą jaskrawością i bardzo wzmocniony pojawił się w wystąpieniach myśliciela w okresie wojny.

Rzeczywistym punktem wyjścia polemicznych rozważań Erna było stanowcze przekonanie o kryzysie zachodniej filozofii, który już wcześniej sygnalizowali

słowianofile, a dogłębnie opisał Sołowjow, zwłaszcza w swych wczesnych dziełach.

Ale kryzys nie dotyczy wyłącznie filozofii – cała zachodnia kultura znalazła się w impasie. Ważne jest to, że kryzys myślenia filozoficznego nie jest tylko i wyłącznie symptomem procesu degeneracji. Przeciwnie, jest jego źródłem i przyczyną. Filozofia nowożytna, z jej chorobliwym przerostem racjonalizmu, narzuca zmatematyzowaną, mechaniczną rozumność na całe życie nowoczesnej Europy. W istocie idee Erna wyrażały to samo stanowisko, które już po jego śmierci stało się głośne i wpływowe dzięki na przykład koncepcjom Martina Heideggera, a potem rozważaniom o kryzysie europejskiego człowieczeństwa Edmunda Husserla. Była to myśl, że kryzys kultury zachodniej rozpoczyna się od kryzysu filozofii, kryzysu rozumu, będącego istotą cywilizacji europejskiej. Autor Walki o Logos był głęboko przeświadczony, że filozofa stanowi najważniejszą sferę kultury duchowej i to ona decyduje o historycznych losach ludzkości. Istotą nowoczesnej cywilizacji zachodniej, a więc i przyczyną jej bolączek i nadchodzącego załamania, jest racjonalizm, będący rezultatem

odrzucenia przez myśl nowożytną dziedzictwa Logosu – rozumności, jaką

kultywowali starożytni Grecy i której Boski charakter objawił się w chrześcijaństwie.

Skutki tego filozoficznego zbłądzenia rozprzestrzeniają się na wszystkie dziedziny życia i twórczości Europejczyków. Myśl filozoficzna odrywa się od rzeczywistości, zamyka się w martwym schematyzmie logicznych formuł, traci kontakt z ożywczym sacrum, a z przyrody czyni mechaniczny fantom bądź jedynie przedmiot panowania.

W ten sposób filozofia powoduje i pokazuje, że świat zachodni dociera do swych granic – albo ulegnie odradzającej przemianie, albo popadnie w obłęd i zginie.

Podsumowując w posłowiu do Walki o Logos polemikę z neokantystami, Ern konstatował:

„Myśl filozoficzna Europy albo powinna wrócić do swych zapomnianych zasad, albo jej losem będzie nieuchronne szaleństwo. Obłęd Nietzschego opiera się na całej historii filozofii nowożytnej. Podstawowa zasada tej filozofii, ratio, jest w istocie porażona chorobą złej abstrakcyjności. Ratio, pomijając rzeczywistość, na mocy konieczności jest wciągane swą oszalałą logiką w pusty schematyzm. Rozdarcie pomiędzy bytem a myślą, między formą a treścią, między a priori i a posteriori, między zjawiskiem i tym, co się jawi – to fatalne, naprawdę tragiczne rozdarcie zakorzenione jest w ratio [przypis 2.5].”

Myśliciel zajął stanowisko jednoznaczne: winę za upadek kultury europejskiej, pochłoniętej przez bezduszną cywilizację, ponosi filozofia, a przede wszystkim racjonalizm dominujący od czasów Kartezjusza i Bacona.

Str. 45

Ten ostatni filozof żywi się negacją przyrody jako „Tego, co Istnieje” [priroda kak istinno Suszczeje]. Bacon uczynił z niej przedmiot, nad którym człowiek ma

zapanować i którym ma władać dla swego pożytku. Francuz poszedł jeszcze dalej – uznał przyrodę za „bezduszny mechanizm” i zagłębił się we własnej świadomości w poszukiwaniu tego, co jest prawdą i naprawdę istnieje [przypis 2.6]. Tak właśnie narodził się racjonalizm, którego istotę rosyjski myśliciel oddawał łacińskim terminem ratio.

Jednak aby w pełni zrozumieć, co kryje się za wyniszczającym Europę ratio, należy zapytać o to, co stanowi jego przeciwieństwo. Trzeba podjąć wysiłek dotarcia do zanegowanej przez racjonalizm tradycji intelektualnej i duchowej, czyli określić zasady, ku którym powinna się zwrócić myśl zachodnia, jeśli chce się uchronić przed zabójczą dominacją jednostronnej rozsądkowości. Tylko wtedy filozofia przestanie być pustą grą abstrakcyjnych formuł, a stanie się tym, czym być powinna, czyli, zgodnie z formułą Cycerona, „wiedzą o sprawach ludzkich i boskich”. Innymi słowy, aby poznać, czym jest racjonalizm i uświadomić sobie zagrożenia, jakie ze sobą niesie, należy odtworzyć, zrozumieć i przyswoić sobie to, co racjonalizm zniszczył.

To jest trudne zadanie dla Europejczyków, a nieco łatwiejsze dla Rosjan, bo Ern był przekonany, że owa zapoznana tradycja trwa nadal w jego ojczyźnie, żywiąc się jej prawosławnym, lecz poprzez Bizancjum sięgającym Hellady, duchem. Dlatego bez żadnych wątpliwości, stanowczo i jednoznacznie odpowiadał na pytanie o

antynomiczną względem ratio zasadę. Jest nią Logos – rozumność głębsza i wyższa niż mechaniczna rozsądkowość racjonalizmu. Opozycja pomiędzy ratio i Logosem konstytuowała fundamentalną strukturę myśli filozoficznej Erna, którą chciał

przeciwstawić roszczeniom neokantowskiego racjonalizmu.

Tym także można tłumaczyć polemiczną zapalczywość jego wystąpienia. Myśliciel przeciwstawił autentyczny Logos filozofii chrześcijańskiej „Logosowi” w cudzysłowie, jaki bezzasadnie znalazł się w tytule periodyku, którego program nie ma nic

wspólnego z prawdziwą filozofią Logosu, a nawet jest jej totalnym zaprzeczeniem.

Ern potraktował to jako prowokację. W prawosławnej Rosji, która nadal wyznaje religię Boskiego Słowa i nie zapomniała o swych helleńskich źródłach, ukazuje się czasopismo, na którego okładce słowo „Logos” – pisane greckim alfabetem, ozdobione motywem z Partenonu i podobizną Heraklita – tytułuje treści będące zaprzeczeniem antyczno-chrześcijańskiej myśli. Krótko mówiąc, pod helleńskim sztafażem podstępnie ukryto niemiecki racjonalizm: „Spod greckiej maski, naprędce i nieporadnie nałożonej, wszędzie wdzięczy się znajome Made in Germany” [przypis 2.7].

Str. 46

Czym zatem jest autentyczny Logos, który stał się obiektem retorycznego zawłaszczenia ze strony neokantystów? Ern przedstawia go jako podstawę

chrześcijańskiego pojmowania świata i właściwy etos filozofowania. Wywodzi go z odkrytego przez starożytnych Greków „ziarna Logosu”. Kiełkuje ono w historii, w procesie bogoczłowieczym, w którym antyczna mądrość znajduje swe dopełnienie, rozwinięcie i zwieńczenie w wierze chrześcijan. Istotą Logosu jako rozumu jest jego Boskość, przeczuwana przez Heraklita, Anaksagorasa czy Arystotelesa. Jako boskie principium różni się od ratio – zasady czysto ludzkiej, a nawet subiektywnej, którą Kartezjusz odnalazł tylko w sobie. W dziejach Logos Greków objawia się w końcu jako Logos z Ewangelii św. Jana – jako Słowo Boże i sam Bóg mocą swego słowa stwarzający świat. Logos przenika świat, to on tworzy żywą i konkretną

rzeczywistość. A zatem nie wyczerpuje się w kategoriach intelektu, który jedynie – jak chciał Kant – porządkuje zjawiska świata zewnętrznego. Jest Boskim rozumnym Słowem, nie tylko żyjącym w człowieku, ale także przepajającym wszystko, co istnieje. Jest wreszcie jednością poznającego i tego, co poznawane – znoszącą ową fatalną granicę, jaką między podmiotem a przedmiotem ustanowił idealizm [przypis

2.8].

Logos, który jest harmonijną jednością rozumnego sensu, najwyższych wartości i tego, co święte, w ludzkim niedoskonałym pojmowaniu ulega rozbiciu na trzy części znajdujące swój wyraz w trzech sferach kultury. W religii chrześcijańskiej objawia się pierwszy w porządku aksjologicznym Logos Boski (niebiański Logos). Nie ma on charakteru prawdy doktrynalnej ani nie przejawia się w kulcie. To jest żywa i konkretna osoba, druga osoba Trójcy Świętej, która wcieliła się w proces dziejowy [przypis 2.9]. W życiu człowieka ujawnia się on jako iluminacja woli zmagającej się ze złem tego świata. Drugi przejaw to Logos kosmiczny – czczony w pierwotnych

„religiach natury”. Dla chrześcijan natomiast stanowi on wyraz porządku i jedności Boskiego stworzenia – rozumności świata, który jest „logiczny”, to znaczy przepojony Logosem. Wychodząc od takiego przekonania, Ern zarzucił racjonalizmowi, iż

zatracił właściwe pojęcie przyrody. Myśl nowożytna dokonała despirytualizacji, matematyzacji, mechanicyzacjii materializacji idei przyrody. Tymczasem jest ona integralną jednością żywych istot mających wewnętrzne życie, jest kosmicznym organizmem, a nie martwą maszyną. W przekonaniu rosyjskiego filozofa człowiek styka się z Logosem kosmicznym nie tylko w przyrodzie, której jest harmonijną częścią, ale także w sztuce, wypływającej z ludzkiego zachwytu pięknem stworzenia i ukazującej świat w „kategorialnej jedności piękna”. Trzecią formę stanowi Logos dyskursywno-logiczny, czyli narzędzie poznawcze podporządkowane formalnej zasadzie logicznej oczywistości (regułom niesprzeczności i tożsamości).

Str. 47

Materialnie (treściowo) wiąże się on ze wszystkimi danymi ludzkiego doświadczenia (w szerokim tego słowa znaczeniu, obejmującym wczucie, akty refleksyjne,

kontemplację estetyczną, wizje mistyczne…), a najpełniej ujawnia się w filozofii, stanowiąc jej formalno-metodologiczną stronę. Istota filozofii nie ogranicza się jednak tylko do tej trzeciej epifanii Logosu. Przeciwnie, filozofia powinna dążyć do wyższej syntezy z Logosem kosmicznym i Logosem Boskim. Jej zadaniem jest

doprowadzenie w sferze myślenia teoretycznego do rozumowej jedności wszystkich przejawów ludzkiej aktywności poznawczej [przypis 2.10]. Dezintegrujące działania racjonalizmu i odejście od ideału syntezy stało się przekleństwem zachodniej filozofii.

Jak widać, powraca u Erna w zmodyfikowanej nieco formie słowianofilska koncepcja harmonijnego zespolenia ludzkich sił duchowych i intelektualnych w „osobowości

integralnej”, w której wiara nie tylko jednoczy i łączy różne dyspozycje poznawcze, ale także umożliwia rozumowi kontakt z rzeczywistym przedmiotem poznania.

Ratio jest natomiast siłą dezintegrującą, swoim działaniem zaprzecza jedności, która powinna się opierać na uczestnictwie w Logosie. Fatalny błąd racjonalizmu polega na tym, że odrywa on rozum od innych ludzkich dyspozycji i mocy, dokonuje jego absolutyzacji, a to, co dyskursywno-formalne przeciwstawia wszystkim innym źródłom wiedzy, którym odmawia prawomocności. W ten sposób ludzki intelekt, ograniczając się do jednej tylko sfery (będącej zresztą jego własnym wytworem), zamyka się w sobie samym – jest zdolny do badania i uznawania za istniejące tylko tego, co sam wyprodukował: martwych schematów oraz abstrakcyjnych kategorii. Jak obrazowo ujął to Ern w polemice z Frankiem: ratio odrywa filozofię od nieba i od ziemi [przypis 2.11]. A zatem filozofia racjonalistyczna traci odniesienie do tego, co istnieje naprawdę, tworząc pomiędzy człowiekiem a rzeczywistością

nieprzekraczalną barierę, która oddziela go zarówno od świata zewnętrznego, jak i wewnętrznego.

Ern nie był, rzecz jasna, irracjonalistą. Podjął krytykę racjonalizmu w imię czegoś, co nazwać by można „transracjonalizmem”, czyli w imię rozumu wyższego, odmiennego od zasady, która zdominowała nowożytną kulturę europejską. Odrzucał racjonalizm jako formę poznania czysto abstrakcyjnego, formalnego, której brak wyczucia dla tego, co konkretne i rzeczywiste – zarówno dla tego, co jednostkowe, jak i całości świata. Ratio dostrzega i uznaje tylko to, co jest wynikiem schematycznej abstrakcji.

Zamiast rzeczywistości poznaje jedynie zjawiska, będące w istocie

transcendentalnym pozorem. Celem prawdziwej filozofii jest wyzwolenie się spod władzy tego, co tylko się wydaje i powrót do bytu, przedarcie się z powrotem do wiecznej i autentycznej rzeczywistości [przypis 2.12].

Str. 48

Rosyjski myśliciel nie chciał ograniczyć się jedynie do krytyki nowożytnego

racjonalizmu w jego najbardziej dojrzałej i perfidnej formie, czyli kantyzmu, będącego apogeum śmiertelnej choroby Europy [przypis 2.13]. Opartej na ratio filozofii

nowożytnej przeciwstawił dążącą ku Logosowi filozofię chrześcijańską (acz zasadzającą się na żywej pamięci kultury antycznej), której istotę określił jako

„logoizm” (ros. łogizm – wydaje mi się, że termin „logizm” nazbyt mocno kojarzy się z logiką formalną, więc zdecydowałem się na ten może nieco niezręczny neologizm).

„Logoizm” jest przeciwieństwem racjonalizmu, a w antynomii tej ujawnia się

duchowo-intelektualny aspekt odmienności kultury chrześcijańskiej od coraz bardziej sekularyzującej się cywilizacji zachodniej.

W podsumowaniu walki o Logos prawdziwy z uzurpatorami z „Logosu”, wydawanego przez germanofilskie wydawnictwo, Ern spróbował ukazać istotę racjonalizmu i

„logoizmu” przez analizę ich najważniejszych i kontradyktoryjnych cech [przypis 2.14]. Warto je rozważyć.

Racjonalizm ma charakter reistyczny i antypersonalistyczny. Konkretną osobowość uznaje za żywioł irracjonalny, a cały świat zewnętrzny interpretuje w kategoriach rzeczy [przypis 2.15]. Dla „logoizmu” osoba jest wieczną, niezniszczalną ideą,

obrazem i podobieństwem Bożym, a świat jest organiczną strukturą – żywą, zbiorową osobą.

Z racjonalistycznego reizmu wynika mechanicyzm i determinizm. Rzecz jest tutaj pojmowana po kartezjańsku, czyli wyłącznie w aspekcie jej własności

mechanicznych. W konsekwencji mechanicyzm staje się najważniejszym z naukowych mitów nowożytnego Zachodu, rości sobie prawo do bycia jedyną i ostateczną metodą wyjaśniania świata zewnętrznego oraz życia. Taki światopogląd zakłada powszechny determinizm w ramach kosmosu-maszyny. „Logoizm”,

przeciwnie, we wszystkim, co istnieje widzi element żyjącego kosmosu, to znaczy albo samodzielny organizm, albo część większej struktury organicznej. Jest także filozofią wolności, odrzucającą uniwersalne zdeterminowanie w ramach

mechanicznego obrazu świata [przypis 2.16].

Racjonalizm kształtuje wszystko według kategorii podmiotu poznającego,

odmawiając przedmiotom doświadczenia samodzielnego istnienia, o ile tylko nie byłoby ono określane przez poznawczą aktywność umysłu. Poznający podmiot traci więź z żywym przedmiotem poznania. Ratio staje się wyłącznym władcą

świadomości i uznaje całą rzeczywistość za „regularną iluzję”.

Str. 49

Konsekwencją hipertroficznego rozwoju racjonalizmu staje się iluzjonizm albo raczej, używając formuły Erna: meonizm (od greckiego złożenia: me-on, czyli „nie-byt”). De facto jest to stanowisko odrzucające realne istnienie świata zewnętrznego i

wewnętrznego. W tym procesie racjonalistycznego odrealnienia bytu Ern dostrzegał fatalną logikę rozwoju filozofii nowożytnej Europy. Najpierw Berkeley zanegował

istnienie substancji materialnej, po nim Hume uznał, że nie istnieje także substancja duchowa. W końcu Kant miał dokonać ostatecznej destrukcji doświadczenia

zewnętrznego i wewnętrznego. Wszystko, co poznawane przez rozum zostało przekształcone w system martwych przedstawień. W przekonaniu rosyjskiego myśliciela właśnie fenomenalizm Kanta był najbardziej konsekwentną i

najgroźniejszą formą meonizmu, odrzucającego przyrodę jako to, co jest naprawdę [przypis 2.17]. Filozofia oparta na Logosie głosi ontologizm – uznaje za realnie istniejące byty: ludzi, przyrodę, Kościół, dusze i Boga. Co więcej, jest to taka postawa

najgroźniejszą formą meonizmu, odrzucającego przyrodę jako to, co jest naprawdę [przypis 2.17]. Filozofia oparta na Logosie głosi ontologizm – uznaje za realnie istniejące byty: ludzi, przyrodę, Kościół, dusze i Boga. Co więcej, jest to taka postawa