• Nie Znaleziono Wyników

ROZDZIAŁ CIII

W dokumencie KRONIKA KRÓLA PANA DOM FERNANDA (Stron 78-82)

KRONIKA KRÓLA PANA DOM FERNANDA Dziewiątego Króla tych królestw

ROZDZIAŁ CIII

O tym, jak infant przybył do Coimbry, by zabić D. Marię, i jakie słowa z nią zamienił, zanim ją zabił

Tego dnia kiedy infant wyjechał z Tomaru, udał się na noc do miejsca, które nazywają Espinhal, a o północy pojechał ze swymi ludźmi do ujścia rzeki Arouce, następnie do Almala- gues, w okręgu Coimbry. Przybył do gajów oliwnych miasta i zjechał ku rzece Mondego za klasztorem św. Anny, który stoi przy wielkim moście.

Gdy znalazł się w tym miejscu, zwołał infant wszystkich ludzi, jakich miał ze sobą, kazał im poczekać i oddalił się od nich, by porozmawiać z Diogo Afonso i Garcia Afonso do So- brado. Gdy skończył rozmowę z nimi, kazał zbliżyć się tamtym i zaczął do nich mówić:

— Wy wszyscy tu zebrani jesteście mymi wasalami i do- mownikami, tak jak nimi byliście dla mojego ojca. Mam do was wielkie zaufanie, bo pochodzicie z dobrego chowu i rodu i nic nie powinienem robić, póki wam najpierw nie powiem.

Aż dotąd ukryłem przed wami niektóre sprawy z mojego życia, ale nie powinniście obwiniać mnie o to, bowiem tak należało zrobić. Teraz powiadamiam was, że powiedziano mi, iż D. Maria, siostra królowej, nie ustaje w rozpowiadaniu, jakoby była moją żoną, a ja jej mężem, i że ma to na piśmie, a także szlachciców jako świadków. Tak jest albo nie jest, a jeśli tak jest, to powinno być zachowane w wielkim sekrecie, dla jej i mojego honoru. A teraz, gdy z jej powodu podniesiono i od- kryto rzecz, która jest dla mnie bardzo niebezpieczna i dla niej również, zmierzam tam, gdzie ona się znajduje, by po- rozmawiać z nią i uczynić z nią, co przystoi mojemu honorowi i stanowi.

Na to wszyscy i każdy z osobna odpowiedzieli, że są gotowi

nie tylko na to, co było niczym, ale na najsroższe sprawy, które mogłyby się zdarzyć. Infant podziękował im gorąco.

Więc ruszyli naprzód, przeszli most i doszli do Couraga, a infant zawołał jednego ze swoich i powiedział:

— Znasz to miasto i wejście doń lepiej niż ktokolwiek, bo tutaj studiowałeś32. D. Maria mieszka w domach Alvara Fer nandesa de Carvalho, prowadź nas tam drogą najkrótszą i naj- bardziej skrycie, jak to możliwe.

Ów człowiek odpowiedział, że to zrobi, i zaprowadzi ich do kościoła św. Bartłomieja, skąd prowadzi wąska uliczka, która wychodzi prosto na bramy tych domów.

Gdy tam się znaleźli, przewodnik powiedział do infanta:

— Oto są domy, których szukacie.

W tym czasie zaczęło świtać i szybko nadchodził poranek.

Tak się złożyło — czy zły los D. Marii sprawił — że kiedy infant ze swymi ludźmi stał przed drzwiami, jakaś kobieta, która szła prać bieliznę, otworzyła drzwi na oścież. Zaraz ludzie infanta weszli na górę do komnaty, gdzie spało kilka kobiet. Przy jednym wejściu do komnaty, poniżej którego znaj- dował się pomarańczowy sad i inne drzewa, Diogo Afonso i Garcia Afonso odwołali na bok infanta i rozmawiając z nim zatrzymali go na jakiś czas, powróciwszy następnie [wszyscy]

tam, gdzie byli inni.

Infant zapytał o D. Marię, która zamknęła się w swojej sy- pialni, jak mu powiedziały kobiety śpiące w komnacie. W innej izbie za komnatą leżała niańka z jednym ze swych synów oraz pokojówki. Infant zapytał, czy w wieżach jest jakieś inne wej- ście, i odpowiedziano mu, że nie i że drzwi są bardzo mocne i dobrze zamknięte. Zaraz infant kazał, aby kto ile mógł, roz- bijał, i każdy walił z całej mocy kijami i kamieniami, tak że szybko drzwi wyważono.

D. Maria, zbudziwszy się nagle i widząc sposób, w jaki wtar- gnięto do jej sypialni, powstała z łoża tak przestraszona i pełna

32Coimbra była już w tym czasie znanym miastem uniwersyteckim. Uniwer- sytet założono w 1288 r. za króla Dinisa w Lizbonie, ale przeniesiono go do Coimbry w 1308 r. Zresztą w połowie XIV wieku powrócił na pewien czas do Lizbony, by w 1537 r., ponownie i już definitywnie, zainstalować się w Coimbrze.

w Lizbonie nałożono inny uniwersytet, ale dużo później.

obaw, że ledwo się trzymała na nogach, a przy wstawaniu nie miała czasu ani okazji włożyć na siebie ani szaty, ani okrycia, nikt nie mógł też jej podać, bo te kobiety, które znajdowały się wraz z nią w sypialni, były przerażone i strachem ogarnięte.

A chcąc przykryć swe wstydliwe części, nie znalazła nic pod ręką jak tylko białą kapę, w którą owinęła ciało, opierając się o ścianę w pobliżu łoża.

Gdy tylko infant wszedł, poznała go po twarzy i mowie, a widząc go odzyskała już nieco odwagi i ducha i rzekła:

— O panie, cóż to za wejście tak niezwykłe?

— Dobra pani — powiedział on — zaraz się dowiesz. Opo- wiadałaś wokoło, że jestem twoim mężem, a ty moją żoną, i sprawiłaś, że mówiło się o tym w całym królestwie, aż do- wiedzieli się o tym król i królowa oraz cały dwór, co może spowodować, że mnie każą zabić lub zamknąć dożywotnio w więzieniu33, a twoim obowiązkiem było ukryć to przed całym światem. A jeśli jesteś moją żoną, tym bardziej zasługujesz na śmierć, bo mi przyprawiasz rogi sypiając z kim innym. To mówiąc chwycił ją [za ramię]. D. Maria, słysząc te słowa, od- powiedziała infantowi:

— O panie, rozumiem, że przychodzicie pod wpływem złych rad, i niech Bóg przebaczy tym, którzy wam taką dali radę.

Jeśli chcecie ze mną porozmawiać na stronie w tej komnacie lub kazać wyjść innym, dam wam lepszą radę niż ta, jaką wam podsunięto przeciwko mnie. Zróbcie mi łaskę i wysłuchaj- cie, a potem będziecie mieli czas zrobić, co zechcecie.

Infant nie chciał wysłuchać jej racji ani dać jej czasu na usprawiedliwienie się z nie popełnionej winy, więc powiedział:

— Nie przybyłem tutaj, aby się z wami wdawać w rozmowy.

33 Leonor Teles, ambitna i sprytna, a właściwie perfidna, wiedząc, iż infant Joao jest ogromnie popularny i lubiany, a spodziewając się rychłej śmierci swego męża króla Fernando, obawiała się, że zostanie on obwołany królem, co psuło jej szyki, chciała bowiem panować, przynajmniej jako regentka. Gryzła ją również zazdrość o popularność siostry Marii i połączenie tych dwóch osób węzłem małżeńskim uderzyło zarówno w jej plany polityczne, jak w zwykłą próżność kobiecą. Infant Joao, jak widzimy, doskonale zdawał sobie sprawę z sy tuacji (małżeństwo jego zawarte zostało w tajemnicy), ale mimo to dał się zwieść obłudnym propozycjom Leonor, sugerującej mu możliwość poślubienia jej córki Beatriz.

Pociągnął wówczas silnie za koniec kapy i rzucił ją na po- dłogę, tak że została odkryta część jej bardzo białego ciała na oczach tych, co byli obecni. Większość z nich, w których było więcej delikatności i wstydu, oddalili się od tego widoku, który był im bolesny, i nie mogli powstrzymać łez ani szlochu, jakby była matką ich wszystkich. Rzuciwszy kapę infant uderzył ją między ramieniem a piersiami, blisko serca, sztyletem otrzy- manym od jej brata.

Wydała z siebie okrzyk bólu, mówiąc:

— Matko Boża! Wspomóż mnie i miej litość nad moją duszą!

Infant wyrwawszy sztylet uderzył ją raz jeszcze w pachwinę, a ona krzyknęła ponownie, mówiąc:

— Jezusie, synu Marii, wspomóż mnie!

To były jej ostatnie słowa, gdyż oddała duszę tryskając krwią.

O, litościwy wielki Boże! Gdybyś wtedy okazał swą łaskę i zmiękczył ten okrutny sztylet, aby nie zranił jej białego ciała, które nie było winne tak ohydnego grzechu!

Zaraz dom napełnił się krzykami i płaczem mężczyzn i ko- biet, pochylających się nad zmarłą, wydających donośne i roz- paczliwe szlochy. Odgłos krzyków słyszano w całym mieście i zaniepokoił wielu, którzy nie wiedzieli, co się stało.

W wielkim hałasie i zamęcie nadszedł Goncalo Mendes de Vasconcelos, jej krewny, a kiedy zobaczył, co się stało, wraz ze swymi ludźmi uczynił tak wielki płacz i mówił tak pełne boleści słowa, że lud, który stał wokół przyglądając się, nie mógł powstrzymać łez.

Gdy tylko infant zakończył to, po co przyjechał, pogalopo- wał ze swymi ludźmi przez most i bez zatrzymania dotarł do Sampaio. A ponieważ droga była daleka, a konie słabe, przy- było z nim tylko sześciu, tak iż zaczekał tam na innych.

Stamtąd wyruszyli w drogę do Beiry. [...]

W dokumencie KRONIKA KRÓLA PANA DOM FERNANDA (Stron 78-82)

Powiązane dokumenty