• Nie Znaleziono Wyników

ROZDZIAŁ CIV

W dokumencie KRONIKA KRÓLA PANA DOM FERNANDA (Stron 82-86)

KRONIKA KRÓLA PANA DOM FERNANDA Dziewiątego Króla tych królestw

ROZDZIAŁ CIV

O tym, jak infantowi D. Joao wybaczono i jak przyjechał z wizytą do króla i królowej

Dowiedziano się o tej sprawie w całym królestwie i wielu ciążyła ta śmierć, tym bardziej gdy się dowiedziano, że ją D. Maria poniosła bez żadnej winy.

Królowa, gdy się dowiedziała, okazała wielkie zmartwienie i włożyła żałobę, ale królowi powiedziała, żeby się tym nie przejmował ani nie był smutny, gdyż takie rzeczy zdarzają się na świecie.

I kiedy sprawa ucichła, a infant przebywał to w Beirze, to w Riba de Coa niedaleko granicy34, uczynił wiadomym królowi i królowej, że wydaje mu się nieodpowiednie żyć na ich ziemi w ich niełasce i wbrew ich woli, a jeśli chcą okazać łaskę, niech przebaczą jemu i jego ludziom, w przeciwnym razie postara się zacząć życie w innym królestwie, gdzie mógłby żyć bez obawy przed nikim. Ambasadorowie nie przestawali kursować: to przy- nosili mu radosne wieści, to opowiadali inne, smutne, mówiąc, że mistrz zakonu Chrystusowego i hrabia D. Joao Afonso, D. Goncalo i hrabia de Viana [D. Joao], wszyscy pochodzący z jednej rodziny35, wspólnie planowali ruszyć przeciw niemu i jego ludziom. Wskutek tego obawiano się siebie nawzajem ze wszystkich stron, poza hrabią D. Alvarem Peres, wujem infan- ta, który omawiał ze starym hrabią przebaczenie dla niego.

I przez niego oraz przeora zakonu Szpitalników36, brata

34 Granicy z Kastylią, by w razie niebezpieczeństwa móc się tam schronić.

35 Wszyscy należeli do rodziny Marii Teles, a tym samym Leonor. Mistrz za- konu Chrystusowego to Lopo Dias de Sousa syn Marii, hrabia D. Joao Afonso i D. G o n Q a l o (Teles de Meneses, hrabia de Neiva e Faria) byli jej braćmi, a hrabia de Vłana był synem jej stryja, D. Jośo Afonso Telo de Meneses hrabiego de Barcelos.

36 Zakon Szpitalników (Ordem dos Hospitalarios) istniał na terenie Portugalii od ok. 1122 r., kiedy to matka pierwszego króla Portugalii Afonsa nadała zakonowi twierdzę w Leca. W 1232 r. król Sancho II nadał zakonowi duże

D. Alvaro Goncalvesa i przez Airesa Gomesa da Silva, którego król bardzo lubił, a także dzięki królowej, której zdanie więcej znaczyło niż wszystkich innych, infant uzyskał przebaczenie wraz z ludźmi, którzy mu towarzyszyli.

Gdy zobaczył listy przebaczenia, które król i królowa mu przesłali, wyruszył bezpiecznie, aby zjawić się na dworze.

I przybył do Santarem ze stu pięćdziesięciu konnymi, a stam- tąd kazał donieść królowi, że znajduje się w Salvaterra de Ma- gos, o cztery leguas, że jedzie go zobaczyć będąc w drodze z pew- ną liczbą ludzi i nikim więcej. Król kazał mu powiedzieć, że w dobrą godzinę przybędzie z tylu ludźmi, ilu z nim było, i z większą liczbą, jeśli zechce.

Przybył więc infant i został wraz ze swymi ludźmi dobrze przyjęty przez króla i królową oraz przez hrabiów, jej braci, którzy tam się znajdowali i wyjechali ku niemu w stronę San- tarem, towarzysząc mu, gdy przybywał. Infant został z królem kilka dni, jeżdżąc konno i na polowanie z nim, niekiedy zaś tylko ze swymi ludźmi, a część ich odprawił, każdego do jego własnej ziemi, pozostając z tymi, których sobie wybrał, i tak spędzał czas, ciesząc się wielką życzliwością króla i królowej, bardzo beztrosko. Król kazał mu wypłacić zaległe i obecne con tias, łaskawie dodając wiele pieniędzy.

Gdy infant zobaczył, jak dobrze odnoszą się do niego król i królowa, zaczął myśleć o tym, co mu obiecano, gdy hrabia z nim rozmawiał o ślubie jego siostrzenicy, oczekując każdego dnia, że zacznie się to urzeczywistniać. Ale królowa miała na to mało ochoty, choć jej siostra już nie żyła, gdyż było dla niej wielką przeszkodą, iż infant mieszkał w Portugalii. Widziała, że król jest coraz bardziej chory, i obawiała się, że gdy umrze, zaraz wyniosą infanta na króla, a kobieta, którą wybierze za żonę, stanie się królową, ona zaś poniesie ujmę na honorze i po- zycji. I aby oddalić całkowicie tę możliwość, pragnęła, by jej córka wyszła za mąż za Kastylijczyka, jak to już prawie się sta

Posiadłości ziemskie zwane Crato. Tam, w miejscowości Flor de Rosa, powstała siedziba zakonu. Przeor Szpitalników teoretycznie podlegał komandorowi zakonu, rezydującemu w Kastylii, praktycznie był samodzielny. Od 1340 r. pojawia się niekiedy jako przeor Crato, od ziem należących do zakonu; w późniejszych wiekach nazwa Szpitalnicy w ogóle wyszła z użycia.

ło czy miało się stać, a ona sama zostałaby regentką królestwa po śmierci króla D. Fernando, jak to było ustalone w traktacie z księciem de Benavente. W ten sposób zawładnęłaby bez prze- szkód królestwem, a infant musiałby się schronić do Kastylii, gdzie potem, aby być całkiem pewna swego, znalazłaby sposób, by go osadzono w więzieniu lub zabito.

Otóż co do tej sprawy niektórzy autorzy podają racje, który- mi posłużyć się nie możemy, a w dodatku bardzo nam się nie podobają i są całkiem do odrzucenia. Mówią, że odbyły się gody infanta z infantka D. Beatriz, jak mu to obiecano, w Valada według jednych, gdy król był chory, czy też według drugich w Portalegre, w wielkim sekrecie, i piszą na ten temat wiele opowieści, których nawet nie warto streszczać; a ponieważ jed- ne słowa są przeciwne innym i w sumie wszystkie przeczą prawdzie, wierzymy, że te błędne zdania nie pochodzą ze złej woli autorów, ale z ignorancji prawdy, która — wiedzcie — przedstawia się, jak następuje.

ROZDZIAŁ CV

O tym, jak infant odjechał niezadowolony z dworu i udał się do prowincji Entre Douro e Minho

Król odjechał z miejsca, gdzie przebywał, i udał się do ziem Alem-Tejo. A zanim pojechał, i potem, infant mówił z królową i z tymi, z którymi musiał mówić, o sprawie swojego małżeń- stwa. Ona, jak ktoś, kto nie ma ochoty, a inni zgodnie z jej wo- lą, którą znali, dawali do zrozumienia infantowi, że nie można tego załatwić tak szybko, jak on by chciał, bowiem przedtem należy zerwać zaręczyny infantki z księciem de Benavente, a następnie trzeba otrzymać pozwolenie papieża, aby jej mał- żeństwo było ważne i zawarte, jak należy. I że tego nie można

uczynić natychmiast, ale po kolei i z wolna, jak wypada przy takim postępowaniu.

Tymi i innymi racjami przygotowywali mu pułapkę, smaru- jąc sobie usta słodkimi słowy dobrej nadziei, aż zrozumiał po ich zachowaniu i mowie, że jest to rzeczą, której nigdy się nie doprowadzi do końca albo późno. I niezadowolony z powodu ta- kiej zwłoki, odjechał z dworu, z miejsca zwanego Vimeiro, i drogą przez Porto udał się do Entre Douro e Minho, gdzie za- bawił czas jakiś. Stamtąd pojechał do Beiry. A podróżując tak, zrozumiał, że został oszukany, i zaczął się smucić i żyć w wiel- kim strapieniu. A gdy zadając śmierć D. Marii działał z zado- woleniem, by pomścić nie popełnioną winę, teraz na osobności opłakiwał ją często, biadając nad jej śmiercią i wyrzucając so- bie zło, jakie uczynił.

Tak prowadził smutne i pełne troski życie, a jego ludzie rów- nież źle się mieli, gdyż od króla nadchodziły dla nich nieliczne i złe nowiny o ich tencas37 i moradias38. Zastawiali swą broń i szaty, a skończyło się na tym, że już mieli tylko psy gończe i brytany do zastawienia. W tej biedzie pojechał infant do Riba de Coa i tam pędził ze swymi ludźmi marne życie.

Wówczas otrzymał wieści, że hrabia D. Goncalo i mistrz za- konu Chrystusowego jadą do niego, aby pomścić śmierć siostry i matki, a za nimi zaraz król i królowa oraz hrabia de Barcelos.

Było faktem, jak mówiono, że udawali się do tego okręgu, ale raczej z intencją, by zmusić go do opuszczenia ziemi, niż aby go zabić. I w miarę jak się zbliżali, infant ze swymi ludźmi odda- lali się, aż go doprowadzili do miejscowości zwanej Vilar Maior.

W tym zamku zatrzymał się infant sądząc, że nie będą jechać za nim dalej. Jego ludzie odjechali do wiosek po strome kasty- lijskiej, a on został z Garcia Afonso i Diogo Afonso. Ale o pół- nocy przybyły czujki wraz z przewodnikami zawiadamiając go, że hrabiowie i mistrz z wielkimi siłami nadjadą przed świtem, aby pochwycić go lub zabić.

37 Tenga — pensja królewska przyznawana za zasługi. Mogła być czasowa lub dożywotnia.

38 M o r a d i a — pensja, jaką otrzymywała szlachta należąca do dworu kró- lewskiego.

Gdy infant ujrzał się w takiej potrzebie, poprosił o rade tych, co z nim byli, a ci doradzili mu, żeby wyjechał. Więc wyjechał nocą prawie sam i rankiem znalazł się w Sao Felizes dos Gale gos, leżącym o osiem leguas i należącym do Kastylii, nie zabiera- jąc ze sobą nikogo poza Garcia Afonso i Diogo Afonso i cztere- ma młodzikami na koniach. I tak bez innych ludzi dojechał do domu infantki D. Beatriz39, swojej siostry, żony hrabiego D. Sancha, w tymże Sao Felizes, gdzie go dobrze przyjęto i wspomożono.

W dokumencie KRONIKA KRÓLA PANA DOM FERNANDA (Stron 82-86)

Powiązane dokumenty